Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Myślę, że do tylu rozwodów dochodzi dlatego, że ludzie patrzą tylko na siebie i uznają tylko to co dla nich jest ważne zamiast skupić się na tym, co rani tę drugą osobę. Np. mąż myśli: nadal kocham żonę, więc to nie jest zdrada, że prześpię się z tą drugą, JA uważam, że sam seks to nie zdrada, DLA MNIE tak to wygląda - a gdzie zastanowienie się nad tym co ŻONA o tym pomyśli, czy JEJ to nie zabije, czy ONA kiedyś przestanie sobie wyobrażać mnie z kochanką w łóżku, czy JEJ cierpienie kiedyś minie?
W drugą stronę to też działa. JA chcę słyszeć od tego gościa, że jestem piękna, JA uważam że nic złego nie robię, JA mam prawo znaleźć innego bo mąż już dawno mnie nie pochwalił za nic, - a gdzie myśl o tym co ON czuje, czy to cierpienie GO nie zniszczy, czy ON to jakoś zniesie? JA urodziłam te dzeci więc je sobie zabiorę i pozwolę innemu facetowi je wychowywać, a gdzie pytane czy MĄŻ to przeżyje? Dla zbyt wielu ludzi liczy się tylko JA, JA, JA i jeszcze raz JA.
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-01-03, 18:21, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-26, 17:38
Wydaje mi się , że fundamentem małżeństwa
są wartości ,
podobna hierarchia .
Te kilka najważniejszych rzeczy MUSI być wspólne .
Inaczej taki związek nie ma sensu ,
bo tak naprawdę niewiele nas wiąże .
Zakochanie mija pozostaje pustka .
Jeżeli są wartości , małżeństwo raczej przetrwa .
art23 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-26, 20:30
@Marta
W swoim ostatnim akapicie masz bardzo dużo racji.
Co do nieodwracalności seksu, hm, no wiesz słów wypowiedzianych innej osobie i uczuć którymi się ją darzyło też nie usuniesz z życiorysu, one wydarzyły się tak samo, jak może wydarzyć się seks. I tak samo jak seks mogą przejść do przeszłości i tak samo mogą zostać wybaczone.
No ale tutaj każdy ma swoje odczucia dotyczące tej sfery, nie jest to kwestia argumentów. Ja np. nie czułbym się zraniony gdyby moja żona sprawiła sobie przyjemność z... inną kobietą, bo wiem, że w innej kobiecie by się nie zakochała i to byłaby tylko przyjemność, na takiej samej zasadzie jak dajmy na to - masaż pleców u profesjonalisty.
Dla Ciebie z kolei seks jest tak integralny z całością związku, że zapewne nie mieści Ci się to w głowie.
A jeśli chodzi o Twojego znajomego... nie pojmuje, że żona mu to powiedziałą chcąć z nim zostać. Jesłi chce z nim zostać, i zależy jej na mężu to powinna nosić to w sobie sama (jeśli jest wierząca to wyznać na spowiedzi, ale nie mężowi), to nie przyniesie żadnego dobra.. Zrobiła to dla siebie, żeby było jej lżej. Ja mojej żonie nigdy tego nie powiedziałem i nie powiem.
@Mare uwaga kosmatyczna, nie piszesz tu wierszy, więc może nie formatuj swoich wypowiedzi jak wiersz? To tylko utrudnia czytanie i irytuje ;)
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-26, 22:43
Cytat:
@Mare uwaga kosmatyczna, nie piszesz tu wierszy, więc może nie formatuj swoich wypowiedzi jak wiersz? To tylko utrudnia czytanie i irytuje ;)
Nie nazbyt śmiale panie drogi ?
Na swe litery wprzódy nałóż ostrogi .
Cytat:
A jeśli chodzi o Twojego znajomego... nie pojmuje, że żona mu to powiedziałą chcąć z nim zostać. Jesłi chce z nim zostać, i zależy jej na mężu to powinna nosić to w sobie sama (jeśli jest wierząca to wyznać na spowiedzi, ale nie mężowi), to nie przyniesie żadnego dobra.. Zrobiła to dla siebie, żeby było jej lżej. Ja mojej żonie nigdy tego nie powiedziałem i nie powiem.
Może zrobiła to dla siebie , a może nie .
Może właśnie paradoksalnie , zrobiła to dla ich związku ,
dla uczciwości .
Na pewno wykazała się wielką odwagą , właśnie mówiąc .
Ja akurat bym to docenił .
Nad uczuciami nie masz władzy ,
nad portkami powinieneś .
Same z ....... nie schodzą .
Cytat:
Ja np. nie czułbym się zraniony gdyby moja żona sprawiła sobie przyjemność z... inną kobietą, bo wiem, że w innej kobiecie by się nie zakochała i to byłaby tylko przyjemność, na takiej samej zasadzie jak dajmy na to - masaż pleców u profesjonalisty.
Dla mnie to dziecinne jakieś .
Nawet wiary bym do tego nie mieszał .
Mnie by to ruszyło jako faceta po prostu .
Art , spuść trochę z tonu .
To nie jest forum menstream .
Dobrze , że jesteś , rozejrzyj się trochę .
Marta86 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-26, 23:25
Nie no, nie spodziewałam się, że w tak smutnym wątku o tak trudnych sprawach coś mnie rozśmieszy :) Mare1966 wygląda na to, że czasem kobieta musi parę godzin się wygadać, żeby się wypowiedzieć a facetowi czasem wystarczy jedno krótkie, ale treściwe zdanie aby powiedzieć to samo Chodzi mi o te słowa: Nad uczuciami nie masz władzy , nad portkami powinieneś . Same z ....... nie schodzą . Dokładnie o to mi chodziło!!!! Wiadomo, ze zdrada czysto emcjonalna może przynieść ogrom bólu - ale o to właśnie chodzi, że nad emocjami czasem trudno zapanować ale to nie jest powód do tego, żeby nie panować nad portkami! Chyba będę Cię cytowała wśród znajomych
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-01-03, 18:21, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 00:44
Marto , ale kobiecie
to ,
że ona tak mówi , mówi i mówi
dodaje tylko uroku .
( UWAGA : mówi , nie znaczy zrzędzi )
Cytuj , czuję sie zaszczycony .
_________________________________
Ja tam byłem na poważnie zakochany już w wieku 5 lat .
Ewa - miała na imię .
We mnie kochała się Ala , ale bez wzajemności .
Nasypała mi łopatką piasku do oczu .
Czy zakochanie nie można określić jako ZACHWYT ?
Czy na całym świecie istnieje tylko jedna osoba która jest w stanie wzbudzić w nas to uczucie ?
Czy reszta Stworzenia jest "do bani" ?
Tyle kobiet , mężczyzn i nikogo "godnego choćby uwagi " z tego czy innego względu ?
Czy wiara w to , że "jam najpiękniejsza" na świecie ,
nie jest lekko niedojrzała ?
Oto teraz postanawiam się zakochać - czy tak to działa ?
Zakochanie to uczucie , ale miłość to postawa .
Postawa wobec tej osoby i wobec żony czy męża .
Miłość nie może się zgodzić na skrzywdzenie którejkolwiek z osób ,
choć kochać chyba da się więcej niż jedną , inaczej może .
Miotłą nie wymieciesz .
Ważne znać kolejność .
Do zakochania jeden krok .
Niechaj nikt się nie zarzeka ,
od człowieka do człowieka
droga niedaleka .
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 08:53
Nie chciałem się wtrącać do tej dyskusji, ale niektóre wnioski powyżej, zmusiły mnie do tego
Marta86 napisał/a:
Nad uczuciami nie masz władzy , nad portkami powinieneś . Same z ....... nie schodzą . Dokładnie o to mi chodziło!!!! Wiadomo, ze zdrada czysto emcjonalna może przynieść ogrom bólu - ale o to właśnie chodzi, że nad emocjami czasem trudno zapanować ale to nie jest powód do tego, żeby nie panować nad portkami!
Nad odczuciami trudno zapanować.
Natomiast, ...co do uczucia zwanego zakochaniem, zauroczeniem :
- na pewno nie można zapanować ?
bardziej nie chce się zapanować.
Kiedy spotyka się osobę, co do której "czujemy słabość", można albo cieszyć się tą "słabością"
a wtedy po jakimś czasie już jesteśmy w stanie w którym "nie można zapanować" bądź "to jest silniejsze ode mnie" :)
albo szybciutko odcinamy się od tej relacji.
Wiem co piszę :)
Kiedyś, świadomie obraziłem kogoś, żeby popsuć relacje, odsunąć ją od siebie. A uważam że to było dobre posuniecie.
Nad portkami niby łatwiej zapanować ?
hm, to też potrafi być silniejsze "ode mnie", jeżeli w porę nie zareaguję.
Tak samo jak z uczuciami.
Zdrada emocjonalna, chyba jest gorsza niż fizyczna.
To utrzymywanie przez dłuuugi czas, stanu nieobecności duchowej w domu.
To życie z osobą, która nas nie chce, widzi w nas samo zło, odsuwa się od nas.
Prawdziwe piekło na ziemi.
Wszelkie nasze starania są odbierane jako natręctwo, spotykają się z odrzuceniem, szyderstwem.
Prawdziwy krzyż do niesienia.
Zdrada fizyczna - efekt chwilowej "utraty głowy". Można zrozumieć. Ból utraty godności, (honor ?) ale to przecież tylko pycha....
Ostatnio zmieniony przez GregAN 2013-12-27, 09:35, w całości zmieniany 1 raz
Bety [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 09:08
" To życie z osobą, kt ora nas nie chce, widzi w nas samo zlo, odsuwa się od nas.
Prawdziwe piekło na ziemi.
Wszelkie nasze starania są odbierane jako natręctwo, spotykają się z odrzucieniem, szyderstwem.
Prawdziwy krzyż do niesienia. "
prawda!!!
art23 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 09:20
GregAN napisał/a:
Zdrada emocjonalna, chyba jest gorsza niż fizyczna.
To utrzymywanie przez dłuuugi czas, stanu nieobecności duchowej w domu.
To życie z osobą, kt ora nas nie chce, widzi w nas samo zlo, odsuwa się od nas.
Prawdziwe piekło na ziemi.
Wszelkie nasze starania są odbierane jako natręctwo, spotykają się z odrzucieniem, szyderstwem.
Prawdziwy krzyż do niesienia.
Zdrada fizyczna - efekt chwilowej "utraty głowy". Mozna zrozumieć. Ból utraty godności, ale to przecież tylko pycha....
@Marta : to właśnie inaczej powiedziane, to co ja z kolei czuje ;)
mare1966 napisał/a:
Nie nazbyt śmiale panie drogi ?
Na swe litery wprzódy nałóż ostrogi .
:D :D
poczucie humoru cenię.
mare1966 napisał/a:
Może zrobiła to dla siebie , a może nie .
Może właśnie paradoksalnie , zrobiła to dla ich związku ,
dla uczciwości .
Na pewno wykazała się wielką odwagą , właśnie mówiąc .
Ja akurat bym to docenił .
Czy uważasz, że szczerość sama w sobie jest wartością? Wg. mnie - nie. Czasem wręcz jest zła.
Wyobraźmy sobie taką sytuację : partner/narzeczony/mąż postanawia zostawić swoją kobietę:D, bo w jego opinii ta nie nadaje się na matkę. Ale to jest jego zdanie. Nie może być pewien czy to obiektywna prawda.
I co, ma ją zniszczyć jako kobietę, bo on ma takie zdanie na ten temat? Tak samo myślę o przyznawaniu się do zdrad. To wcale nie jest dobro, szczerość dla szczerości, albo co gorsza dla zrzucenia pewnych odczuć z siebie.
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 10:46
Jeszcze na chwilę.
Jednorazowa zdrada fizyczna, wynikająca z jednorazowej "chwilowej słabości" jeżeli jest okupiona wyrzutami sumienia, chęcią naprawy, świadomością własnej winy - ma swój ludzki wymiar, ludzki w sensie ludzkiej ułomności. Piękna okazja do wybaczenia, wspólnej pracy nad związkiem ( bez tej wspólnej pracy, z przewagą pracy, inicjatywy zdradzającego, wybaczenie jest jedynie sygnałem dla zdradzającego że "nic się nie stało", może być zachętą do następnych zdrad - to ostatni z warunków dobrej spowiedzi - zadośćuczynienie)
Zdrada emocjonalna zdecydowanie częściej wiąże się z brakiem wyrzutów sumienia, poczuciem winy.
Wszak to - "miłość" była
Traktowana jest jako, osobiste przeżycie, "piękne" uczucie, którego przecież nie można potępiać. Taka zakazana miłość, jakże piękna .....
Zero skruchy, maksimum cierpienia dla współmałżonka.
Bezwzględny egoizm.
Zaprzeczenie prawdziwej miłości.
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 11:05
GregAN napisał/a:
Zdrada emocjonalna zdecydowanie częściej wiąże się z brakiem wyrzutów sumienia, poczuciem winy.
Wszak to - "miłość" była
Traktowana jest jako, osobiste przeżycie, "piękne" uczucie, którego przecież nie można potępiać. Taka zakazana miłość, jakże piękna .....
Emocjonalny skok w bok, czyli zdrada to nie tylko seks
Zdrada i niewierność - nie tylko seks rani drugą osobę
Jeśli partnerzy nie starają się odpowiednio, to z czasem więź pomiędzy nimi może słabnąć. Liczba wspólnych zajęć i zainteresowań staje się coraz mniejsza, a my powoli oddalamy się od siebie. Tak nie wygląda dobry związek. Jeśli obie strony nie podejmą konkretnych działań, to po jakimś czasie stwierdzą, że ich drogi się rozeszły albo zrobią skok w bok.
Zdrada kojarzy nam się jednoznacznie. Wylądowanie w łóżku z inną osobą uważamy za bolesny akt niewierności, który w ogromnej większości przypadków zakańcza związek. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że istnieje inna forma zdrady, która rani zdecydowanie bardziej, a na dodatek trudniej jest ją wykryć. Otóż chodzi tu o niewierność emocjonalną.
Przeczytaj także: Oznaki mówiące o tym, że pora się rozstać »
Podobnie jak w przypadku pójścia do łóżka, tu także są najczęściej kłopoty w związku. Gdy czujemy się niedoceniani przez drugą stronę i zaczynamy powątpiewać w naszą atrakcyjność, często próbujemy podbudować samoocenę poprzez kontakt z inną osobą. Gdy trafimy na taką, która uważa nas za ideał, zaczynamy czuć się z nią lepiej niż z naszym partnerem.
Fascynacja drugą osobą narasta i z każdym dniem myślimy o niej coraz więcej. Spotkanie jej poprawia nam samopoczucie i chcemy spędzać z nią dużo czasu. Mimo to nie mamy problemów z pełnieniem roli dobrego partnera i zachowywaniem się tak, jakby wszystko było po staremu. Co więcej wcale nie czujemy się winni. W końcu nie poszliśmy z nią do łóżka, a nawet się nie całowaliśmy!
To jednak oszukiwanie nie tylko naszej partnerki, ale również samego siebie. Co z tego, że nie doszło do kontaktu fizycznego, skoro inna kobieta jest cały czas obecna w naszych myślach? Dopuściliśmy się niewierności emocjonalnej i takie są fakty. To gorsze od pójścia z kimś do łóżka. Skok w bok często jest wynikiem chwilowej słabości połączonej z wypiciem dużej ilości alkoholu. Zdrada emocjonalna to natomiast długi proces, na który sami pozwalamy.
Oczywiście nie tylko mężczyźni dopuszczają się tego rodzaju niewierności. Kobiety również ranią w ten sposób swoich partnerów. Co więcej, one są do tego skłonniejsze. Wszystkiemu winna jest nasza natura. Płeć piękna traktuje relacje bardziej emocjonalnie. Podczas, gdy mężczyźni skupiają się na fizyczności, dla kobiet ważna jest cała otoczka romansu.
Oznaki zdrady emocjonalnej
On twierdzi, że ona jest tylko jego przyjaciółką, ale ty i tak odczuwasz z tego powodu jakiś niepokój. Zaczynasz szukać oznak zdrady.
1. Słowa „jesteśmy tylko przyjaciółmi”
Takie uzasadnienie pozwala się usprawiedliwiać, a patrząc na to głębiej – okłamywać siebie i innych.
2. Dzielnie się z przyjaciółką intymnymi myślami
Opowiadanie sobie o najgłębszych obawach, nadziejach, pragnieniach buduje emocjonalną więź między dwojgiem ludzi, rodząc intymność. Może to być przez stałą partnerkę odbierane jako zdrada zaufania. Emocjonalna bliskość to najmocniejsza więź w relacjach między ludźmi, o wiele silniejsze niż seksualna.
3. Omawianie z nią problemów związku
To także nadużycie zaufania, głęboko nielojalna postawa wobec partnerki.
4. Porównywanie przyjaciółki i partnerki
To kolejny znak psychicznego nadużycia zaufania i nakręcanie spirali uzależniających emocji. Wszystkie „za” i „przeciw” wobec tych osób budzą zarówno przyjemne, jak i bolesne doznania. W efekcie pojawia się chaos emocjonalny charakterystyczny dla psychiki uzależnieniowej.
5. Obsesyjne myśli o przyjaciółce
Częste myślenie o obiekcie marzeń, wyobrażanie sobie spotkania z nią, rozmowy, poczucie podniecającego oczekiwania – to wszystko sprawia, że w mózgu utrwalają się toksyczne wzorce. Obsesyjne myśli o przyjaciółce to znak, że nie jest to przyjaźń.
6. Iluzja magicznego porozumienia
I za to odpowiadają neurochemiczne szlaki w mózgu, które uaktywniają się, kiedy mamy do czynienia z toksyczną relacją. Iluzja magicznego porozumienia raczej nie doprowadzi do poczucia spełnienia, jakie staje się udziałem prawdziwej relacji.
7. Zaniedbywanie dotychczasowych aktywności w związku i w rodzinie
Relacja z przyjaciółką zaczyna zabierać coraz więcej czasu, więc siłą rzeczy jest go coraz mniej na inne sprawy. Zaniedbywanie przez partnera dotychczasowych obowiązków i rytuałów, które były waszym wspólnym udziałem, jest znakiem, że w tle pojawia się zdrada emocjonalna.
8. Tajemnica dookoła przyjaźni
Utrzymywanie tajemnicy zacieśnia zbliżenie dwóch osób, a odległość między nimi a otoczeniem powiększa się. Sekrety stwarzają fałszywe poczucie emocjonalnego niebezpieczeństwa i podsycają nieufność i podejrzliwość partnera.
9. Obwinianie partnerki
Kiedy partner zaczyna porównywać przyjaciółkę z partnerką zazwyczaj ta ostatnia przegrywa. I zaczyna się obwinianie jej za wszelkie niepowodzenia, jakie dotychczas przydarzyły się w związku.
10. Fantazjowanie o seksie z przyjaciółką
W pewnym momencie „przyjaźni” pojawiają się myśli o seksie. Wtedy osoby zaczynają zazwyczaj o tym mówić, co sprawia że toksyczne reakcje mózgu są bardziej utrwalane.
11. Wręczanie lub przyjmowania osobistych prezentów
Prezenty takie to sygnał, że jesteśmy blisko, myślimy o sobie i mamy potrzebę, żeby zamanifestować pozorne poczucie przynależności. Poza tym zaznaczamy w ten sposób swoją obecność na terenie związku przyjaciela.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dodam od siebie bycie trzecim w tej relacji, bo taka funkcje pełni zazwyczaj dotychczasowy partner, to przegrana.
A każda ingerencja nasza w ten układ kończy się dla nas fiaskiem-to my jesteśmy żli, to my niszczymy przyjażń , to my jesteśmy zaborczy....
i jak się to zazwyczaj kończy dla nas???
to już inny rozdział z życia i z opowieści
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 13:19
Cytat:
Nad odczuciami trudno zapanować.
Natomiast, ...co do uczucia zwanego zakochaniem, zauroczeniem :
- na pewno nie można zapanować ?
bardziej nie chce się zapanować.
Ok , GregAN
coś w tym jest , ale na zdecydowanie dłuższe rozważanie .
Można sobie wyobrazić dziesiątki przeróżnych przypadków ,
całkowicie INNYCH od siebie .
Choćby "wymyślony" przez Sienkiewicza układ : Michał , Krystyna , Ketling , Barbara .
Bajkowy ?
Moim zdaniem nie , ubrany tylko w postacie z epoki .
Cytat:
Zdrada emocjonalna zdecydowanie częściej wiąże się z brakiem wyrzutów sumienia, poczuciem winy.
Wszak to - "miłość" była
Traktowana jest jako, osobiste przeżycie, "piękne" uczucie, którego przecież nie można potępiać. Taka zakazana miłość, jakże piękna .....
Zero skruchy, maksimum cierpienia dla współmałżonka.
Bezwzględny egoizm.
Zaprzeczenie prawdziwej miłości.
To bardziej opis konkretnego przypadku ,
niż rozprawa o zdradzie emocjonalnej .
Nawet w prawie , pojęcie zdrady utożsamia się zasadniczo
ze współżyciem pozamałżeńskim .
Dziewictwo zawsze było istotne , przypadkowo ?
Dzisiaj kpi się z tego , temat tabu .
Sprawa zupełnie niedoceniana , majaca naprawdę duży wpływ na przyszłość małżeństwa .
I napiszę wprost - czystość po obu stronach .
Myślę , że ma to zasadnicze znaczenie w późniejsze postrzeganie
tej sfery życia ( w tym zdrady ) .
_____________________________________________
art23
Cytat:
Czy uważasz, że szczerość sama w sobie jest wartością? Wg. mnie - nie. Czasem wręcz jest zła.
Wyobraźmy sobie taką sytuację : partner/narzeczony/mąż postanawia zostawić swoją kobietę:D, bo w jego opinii ta nie nadaje się na matkę. Ale to jest jego zdanie. Nie może być pewien czy to obiektywna prawda.
I co, ma ją zniszczyć jako kobietę, bo on ma takie zdanie na ten temat? Tak samo myślę o przyznawaniu się do zdrad. To wcale nie jest dobro, szczerość dla szczerości, albo co gorsza dla zrzucenia pewnych odczuć z siebie.
Art , ja nie pisałem o szczerości
tylko o PRAWDZIE ( i kłamstwie ) .
Nie potrafiłbym chyba udawać , że wszystko w porządku ,
że nic się nie wydarzyło .
Czułbym się jak oszust i złodziej , każdego dnia .
Nie wspomnę o paraliżującym strachu , że się wyda , że się domyśli .
Czułbym , że właśnie taką postawą zadawałbym bół .
Wydaje sie pozbawione logiki ?
( Załużmy , że ktoś wygrał los na loterii , ale to go znalazłeś , choć wiesz do kogo należy .
Ten ktoś nie wie , że wygrał , więc "nie robisz mu krzywdy" nie mówiąc . )
Z drugiej strony - zdecydowanie wolałbym wiedzieć .
Tylko jeden warunek - Prawdziwa przemiana .
To by wymazywało nawet zdradę fizyczną .
Jeszcze jedna rzecz - zasłanianie się , że to "tylko" seks
bo ja ciebie przecież kocham tak naprawdę ,
jest albo niedojrzałością ( nierozumieniem istoty współżycia )
albo okłamywaniem siebie samego .
Nie widzę tu miejsca na miłość .
Granice "zdrady emocjonalnej" są bardziej trudne do zdefiniowania .
Zresztą ta dyskusja trochę przypomina rozprawę ,
czy lepiej sobie uciąć rękę czy nogę .
Jak widać , są różne upodobania i słabości .
Marta86 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 14:11
GreagAN to co napisałeś:
Natomiast, ...co do uczucia zwanego zakochaniem, zauroczeniem :
- na pewno nie można zapanować ?
bardziej nie chce się zapanować.
To oczywiście prawda. Chodzi mi o to, że na te początkowe emocje nie ma się często wpływu. Ktoś wpadnie w oko i koniec. Ale to czy się z tym kimś będziesz umawiał i opowiadał o problemach z żoną to już jest świadoma decyzja i świadome zadawanie cierpienia.
Jeden mężaczyzna pomyśli "fajna laska...muszę się trzymac z daleka bo cos za bardzo mi ona chodzi po głowie" a drugi pomysli "fajna laska, ciekawe czy się ze mną umówi...powiem jej, że zona mnie nie rozumie".
Obaj zauroczyli sie trochę tą dziewczyną, pierwszego bym usprawiedliwiła, drugiego nie.
Ja chciałam tylko zabrać głos w dyskusji, bo kilkakrotnie słyszałam taki tekst, że jak chodzi o "tylko seks" to kobiety się raz dwa podniosą z tego, bo grunt, że mąż się w tamtej nie zakochał. A to jest bzdura. Może i są takie kobiety, ale nie wszystkie. U większości innych taka zdrada pozostaje w umyśle, we wspomnieniach do końca życia. Poczytajcie takie historie na tym forum. "Płakałam kilka godzin w wannie, żeby mąż i dzieci nie słyszały... Ciągle go widzę w łóżku z tamtą...ale nie mogę ciągle mu tego wypominac, bo jest jeszcze gorzej.... Widzę, że ma wyrzuty sumienia więc daję mu spokój, ale płaczę co noc, tak żeby nie słyszał... To już trzy lata odkąd się dowiedziałam, i nie było ani jednego dnia, żebym o tym nie myślała... Jest jakiś sposób, żeby wyłączyć w głowie ten porno-film z nim i jego kochanką w roli głównej?" itd. I tak to właśnie wygląda. Ja jestem na tym forum od kilku tyg. i czytam cały czas i wielokrotnie widziałam takie teksty.
Każda zdrada boli, nie można powiedzieć, że "tylko seks" to nie zdrada jeśli nadal kocham żonę/męża. Do tego wniosku zmierzam, a nie do tego, że zdrada tylko emocjonalna, bez seksu, to nic takiego.
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-01-03, 18:23, w całości zmieniany 2 razy
art23 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-27, 15:53
Myślę, że narzeczony uciekłby gdyby przyszła żona nagle pokazała mu listę rzeczy zakazanych, które w dodatku są dyskusyjne.
Od kiedy to nie można się radzić zaufanych osób w sprawie problemów swojego związku? Trzeba chodzić do psychologa i za to płacić? Spojrzenie 3 osoby często jest cenne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.