Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Jestem w związku sakramentalnym. Zarówno dla mnie, jak i dla mojego męża to bardzo ważny aspekt naszego związku. A jednak ja jestem teraz w kryzysie duchowym, mąż chyba w jeszcze gorszym, bo od paru lat nie jest w stanie pójść do spowiedzi.
........... staż małżeński 5 lat
Czy mąż miał to już przed ślubem ?
Te skłonności homoseksualne , uzależnienie od pornografii ?
Przed ślubem tylko tyle, że nie oglądał się za kobietami, a raczej za mężczyznami na ulicy. Pociąg do mężczyzn mąż odkrywał w sobie stopniowo. Masturbacja i pornografia są jego problemem od bardzo dawna i już przed ślubem o tym wiedziałam, chociaż nie jestem pewna, jak głęboki jest to problem (orientuję się trochę w kwestii uzależnień seksualnych i nie wydaj mi się, żeby z mężem było jakoś tragicznie pod tym względem). Właśnie ze względu na masturbację i pornografię mąż nie może zebrać się na spowiedź - i tak wie, że to znowu zrobi, choćby bardzo nie chciał...
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 14:05
Marto 86,
znasz to powiedzenie
"pies na baby"
Kobieta ( cieleśnie .. ale i duchowo )
stanowi największa pokusę a jednocześnie źródło wszelkich działań dla mężczyzny .
Działaś dobrych lub złych .
Nie wiem , może to niedobre takie uzależnienie ?
Zdrady są naprawdę RÓŻNE .
Wiem też chyba o czym pisał Orsz .
W dzisiejszych czasach wyjątkowo łatwo o wszelakie typy zdrad .
Dawniej kobiety siedziały w domu ( "pilnowały": jej dzieci , dziadkowie itd. )
Świat "pracy" był męskim swiatem .
Dziś kontakty damsko-męskie są naturalne , łatwe .
W takich warunkach ( zwłaszcza jak w domu się nie układa )
i zakochać się łatwo .
Najpierw takie luźne rozmowy , koleżeństwo , lubienie .
Nie wiadomo jak i kiedy a zakochujesz się .
Nie macie romansu , nie idziecie do łóżka ,
choć pociąg jest silny i na tym polu .
To też Zdrada ?
Chyba o tym pisał Orsz ?
Owszem , też w tym coś nie w porzadku ,
ale jakże różne są te wszystkie przypadki .
Od zdradą jest już NIE KOCHANIE ZE WSZYSTKICH SIŁ I KAZDEGO DNIA NA WYŁACZNOŚC
do zdradą jest DOPIERO PÓJSCIE DO LOZKA I TO WIELOKROTNE .
Tiliano ,
dla mnie
jakby zbyt rozmyte , miękkie
masz ( lub ich raczej nie masz )
poglady na te tematy .
Mąż oglada się za facetami już przed ślubem
........... a ty za niego wychodzisz za mąż ?????????
Przypatrz się rodzinom w jakich oboje wyrośliście .
Tam są zwykle odpowiedzi ,
co i dlaczego .
Pisałem , ciało męzczyzny
jeden z 3 wrogów ( można zrobić z niego przyjaciela ) .
Spowiedź to możliwość eucharystii , zatem siły
do przezwyciężenia nałogu .
Jego tłumaczenie jest WYGODNE , w stylu
"to silniejsze ode mnie" .
Twoja wyrozumiałość nie pomaga mężowi , wbrew pozorom .
Rozum i wspieraj go , ale i wymagaj .
Bądź mężczyzną ,
przynajmniej póki facet się nie pozbiera .
A , i na dwa fronty to nie pozwalaj .
Dajesz mu w ten sposób tylko do zrozumienia ,
że może cię nie szanować , skoro i ty nie szanujesz sama siebie .
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2013-12-21, 14:26, w całości zmieniany 1 raz
Marta86 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 14:22
Tak mare1966 znam to powiedzenie, cóż nie wzięło się z powietrza Ale mimo wszystko bedę się upierać przy tym, że natura nie zmusza mężczyzn do zachowywania się dosłownie jak psy. To jest zawsze świadoma decyzja.
A gdyby było tak jak Orsz napisał, gdyby mężczyźni traktowali kobietę jako swój skarb, jej ciało jako świętość, gdyby wierność w małżeństwie była kluczową sprawą... ach, rozmarzyłam się Ale to chodzi tez o szacunek do samego siebie! Tak jak mój kolega: odmówił tamtej dziewczynie mimo, że była atrakcyjna i super się bawili na imprezie a on nie był z nikim związany, po prostu wiedział, że zasługuje na cos więcej niż szybki numerek po pijaku.
Do tego co juz wszyscy napisali na temat zdrady homoseksualnej ja bym dodała jeszcze ryzyko zarażenia się AIDS. Co prawda ostatnio w mediach kreuje się bardzo pozytywny obraz homoseksualistów i pomija się fakt, że to w ich środowisku ta choroba rozprzestrzenia się najszybciej, ale to jest naprawdę niebezpieczne!
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 14:55
Mare, czego nie rozumiesz? Mi się wydaje że napisałem coś więcej. Niemal każdemu mężczyźnie może się chcieć. Można pożądań się pozbyć, ale kosztuje to ogromy trud samowychowania szczególnie kogoś kto wcześniej siebie mocno wykoleił. Ale jest jeszcze jeden podział. Tych którzy mają chucie podzieliłbym na bez zahamowań i z zahamowaniami. A zahamowania są natury moralnej i mentalnej. Najlepiej mieć oba zahamowania. Mare, to bardzo często widać. Szczególnie widać zahamowania natury mentalnej. Ona objawia się pewną formą nieśmiałości. I każdy mężczyzna powinien być wobec kobiet mniej lub bardziej nieśmiały. Śmiałość do kobiet jest wynikiem zepsucia.
Zgodzisz się ze mną? A jak to się ma do stereotypów męskości kreowanych przez współczesną kulturę?
Dopowiem koniecznie jeszcze jedno. Można być śmiałym wobec kobiet, ale wówczas nie powinno się miec chuci. Ilu jest takich mężczyzn?
Ostatnio zmieniony przez Orsz 2013-12-21, 15:01, w całości zmieniany 1 raz
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 15:00
Sprawa kolegi ......... niejednoznaczna .
Może właśnie wypił ZA DUŻO
i to właśnie osłabiło jego naturalny ciąg .
Sprowadzenie zaś "do parteru" ( wyczołgiwanie się z pokoju )
wzbudziło w nim tą światłą odpowiedź
w zamroczonym umyśle .
Wszak w jego morale nie wątpię wcale .
Generalnie są propagatorzy homoseksualizmu
i ludzie z problemem ( sami go widzą i zwykle nie są z tego powodu szczęśliwi ) .
Tych drugich znaczna większość .
Już choćby z punktu prawa zachowania gatunku widać ,
że nie jest to zjawisko korzystne .
Nie rozumiem , dlaczego zoofilię się zwalcza .
Skoro ktoś ma takie preferencje i nie krzywdzi zwięrzątek ?
A tak czysto z rozumowego podejścia .
No nie trzeba wiele kombinować , żeby zrozumieć
co do czego pasuje i gdzie pasuje a gdzie nie pasuje .
Czysta anatomia .
Nie każdy otworek na rozporek .
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 15:07
mare1966 napisał/a:
Sprawa kolegi ......... niejednoznaczna .
Może właśnie wypił ZA DUŻO
i to właśnie osłabiło jego naturalny ciąg .
Nie rozumiem. Czyżbyś za wszelką cenę nie chciał być naiwny? Czy naprawdę świat widzisz w tak czarnych barwach? Ja Ci powiem miałem podobne przeżycie.
Marta86 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 15:28
mare1966 pamiętał wszystko z tej imprezy, każdy szczegół, więc nie był aż tak pijany. A z tym wyczołgiwaniem się to przecież był taki zarcik z mojej strony :) Chodzi o to, że chwiał się na nogach ale był stanowczy i wyszedł, sam, o własnych siłach. Aha, i nie - nie jest gejem jeśli zaraz o to zapytasz :) Jest teraz szczęśliwy z pewną szczęściarą ;)
Tak trudno przyznać, że alkohol nie usprawiedliwia zdrady? Jak się facet szanuje to nie poleci na jakąś puszczalską pannę na imprezie, choćby ze strachu, że się czymś zarazi. Co innego jak już się kims zauroczy, fantazjuje na jej temat itd. i wtedy trochę popiją to moga puścić hamulce - jestem w stanie może odrobinkę to zrozumieć, ale na pewno nie usprawiedliwić. Człowiek ma wolna wolę - to nas różni od zwierząt. I te usprawiedliwienia..."ja tego naprawdę nie chciałem, byłem pijany" - powiem może trochę brutalnie, ale jedyną sytuacją, gdy do seksu dochodzi wbrew kogoś woli jest gwałt. We wszystkich innych sytuacjach chciały tego obie strony.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 16:56
................pokasowajo mi
Orsz
Cytat:
Śmiałość do kobiet jest wynikiem zepsucia.
To zależy co rozumiesz pod pojęciem "śmiałość do kobiet" .
Umięjętność zagadania do obcej kobiety ?
Ta wynika raczej z pewności siebie .
To cecha pożadana przez kobiety ( "taki da sobie radę" ) .
Większość nie posiada tej cechy .
Ile ja sutuacji zmarnowałem . ( za kawalera oczywiście )
Tobie chodzi Orsz ( jak się domyślam )
o większe poszanowanie ciała .
Zrozumienie istoty i rangi samego współzycia .
I to zrozumienie przez obie płcie .
Co zaś do samej pożądliwości ............... znów jak ją rozumieć ?
Oglądam się za ładnymi kobieta odruchowo , ale nie w sensie seksualnym .
Uważam to za normalny , zdrowy objaw .
Co innego jak ktoś zaczyna sobie tworzyć "obrazki"
Nie wiem Orsz , kiedyś już sama rozmowa na "te tematy"
byłaby wysoce niestosowna .
A współżycie tylko dla prokreacji .
Tak daleko bym nie szedł , ty chyba też .
Trzeba by się bardzo precyzyjnie wypowiadać ,
bo to trudne tematy .
Te same słowa nie dla każdego to samo znacza ,
a w zasadzie znaczą ................ ZAWSZE co innego .
Marta
......... pisałaś coś o Rosjanach
to nie uznałem tego za żart .
"Wyczołgał się" znaczy "maładiec" .
Tamci nie mieli szans , Rosjanki ładne są
i doszło do 4 rozbioru .
............ zakładam przynajmniej , że tym razem
to chociaż "my" ich
a nie oni nas .
W ramach "reparacji" .
( wersja żartobliwa )
Wersja poważna - obie strony coś straciły .
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2013-12-21, 17:13, w całości zmieniany 1 raz
tiliana [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 17:12
mare1966 napisał/a:
Tiliano ,
dla mnie
jakby zbyt rozmyte , miękkie
masz ( lub ich raczej nie masz )
poglady na te tematy .
Mąż oglada się za facetami już przed ślubem
........... a ty za niego wychodzisz za mąż ?????????
Przypatrz się rodzinom w jakich oboje wyrośliście .
Tam są zwykle odpowiedzi ,
co i dlaczego .
Pisałem , ciało męzczyzny
jeden z 3 wrogów ( można zrobić z niego przyjaciela ) .
Spowiedź to możliwość eucharystii , zatem siły
do przezwyciężenia nałogu .
Jego tłumaczenie jest WYGODNE , w stylu
"to silniejsze ode mnie" .
Twoja wyrozumiałość nie pomaga mężowi , wbrew pozorom .
Rozum i wspieraj go , ale i wymagaj .
Bądź mężczyzną ,
przynajmniej póki facet się nie pozbiera .
A , i na dwa fronty to nie pozwalaj .
Dajesz mu w ten sposób tylko do zrozumienia ,
że może cię nie szanować , skoro i ty nie szanujesz sama siebie .
Oglądał się, bo, jak mówił, sam chciałby tak wyglądać. Miał i nadal ma spore kompleksy co do swojego wyglądu. Wtedy myślałam, że jest idealnym kandydatem na męża, skoro nie ogląda się za kobietami, a za mną szaleje (szaleje tak za mną do tej pory).
Ja jeszcze nie wiem, co robić, jak z tego wszystkiego wybrnąć. Mamy dużo problemów, a to tylko jeden z nich.
[ Dodano: 2013-12-21, 17:13 ]
mare1966 napisał/a:
Generalnie są propagatorzy homoseksualizmu
i ludzie z problemem ( sami go widzą i zwykle nie są z tego powodu szczęśliwi ) .
Tych drugich znaczna większość .
u się zgodzę. Zarówno mój mąż, jak i jego "przyjaciel" zdecydowanie należą do tej drugiej grupy.
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 17:26
Cytat:
Oglądał się, bo, jak mówił, sam chciałby tak wyglądać. Miał i nadal ma spore kompleksy co do swojego wyglądu. Wtedy myślałam, że jest idealnym kandydatem na męża, skoro nie ogląda się za kobietami, a za mną szaleje (szaleje tak za mną do tej pory).
No właśnie .
Skąd ten kompleks urody u faceta ?
A ty z kolei niepewna tego , że ktoś będzie z tobą i nie ucieknie .
On "ma kobietę" a ty nie jesteś sama .
Taki interes .
Pewnie , mogę się mylić , w końcu staram się tylko odczytać
to co sama piszesz .
Marta86 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 17:27
Mare1966 Tylko ten, który wyszedł jest Polakiem, tamci dwaj byli z innych krajów. Można więc powiedzieć, że pokazał swoją godność przed nimi :) Nie doszło do żadnego 4 rozbioru Polski :) A wszyscy pozostali, cóż... myślę, że stracili wiele. Nawiasem mówiąc ci dwaj którzy zostali byli wolni, za to te dziewczyny miały swoich chłopaków w Rosji. Żeby nie było, że upieram się, że tylko faceci zdradzają.
Tiliano, tutaj chyba przydałby się dobry specjalista, terapeuta dla Twojego męża, tylko taki katolicki. Tylko czy on by chciał pójść?
Czytałam kiedyś, zdaje się, że w "Miłujcie się!" o takich przypadkach: np. młody chłopak nie ma oparcia w ojcu, nie akceptuje swojego ciała, zaczyna zbierać zdjęcia swoich idoli np. piłkarzy i podziwia ich ciała, chce być taki sam, rosną w nim kompleksy - na poczatku jest to bardzo niewinne, ale moze przerodzić się w cos więcej, on dorasta i już sam nie wie czy podobają mu sie kobiety czy mężczyźni. Oczywiście bardzo to skracam, artykuł był na wiele stron. Nie chcę nikogo urazić - wiadomo, że młodzież ma swoich idoli i to że ktos podziwia jakiegos piłkarza to nie znaczy, że wyrośnie na homoseksualistę, sama miałam ulubione aktorki itp. Chodzi o to, ze taki proces jest odwracalny - tylko wymaga wysiłku, i tu pojawia się pytanie czy on chce z tym skończyć?
mare1966 [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 17:50
Cytat:
surowe wychowanie ustrzegło mnie od wszelkich rozpustnych stosunków, potem zaś (…) zbieg najrozmaitszych drobnych okoliczności (…) zdawał się zachować mnie całego dla tej, która później rozporządzała moim losem
Proszę sobie odszukać
któż jest ów szlachetny młodzian .
tiliana [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-21, 19:03
mare1966 napisał/a:
Cytat:
Oglądał się, bo, jak mówił, sam chciałby tak wyglądać. Miał i nadal ma spore kompleksy co do swojego wyglądu. Wtedy myślałam, że jest idealnym kandydatem na męża, skoro nie ogląda się za kobietami, a za mną szaleje (szaleje tak za mną do tej pory).
No właśnie .
Skąd ten kompleks urody u faceta ?
A ty z kolei niepewna tego , że ktoś będzie z tobą i nie ucieknie .
On "ma kobietę" a ty nie jesteś sama .
Taki interes .
Pewnie , mogę się mylić , w końcu staram się tylko odczytać
to co sama piszesz .
Co do mojej niepewności się mylisz. Nigdy nie zakładałam, że mąż odejdzie do innej, to była tylko dodatkowa rzecz, która mnie wtedy o tym upewniała. Ja kompleksów nie mam, choć obiektywnie daleko mi do ideału.
A mężowi brakuje pewności siebie i to wyniósł z domu. Rodzice nie zbudowali w nim poczucia własnej wartości. On ciągle szuka siebie...
Orsz [Usunięty]
Wysłany: 2013-12-22, 11:35
mare1966 napisał/a:
To zależy co rozumiesz pod pojęciem "śmiałość do kobiet" .
Umięjętność zagadania do obcej kobiety ?
Ta wynika raczej z pewności siebie .
To cecha pożadana przez kobiety ( "taki da sobie radę" ) .
Być może ale jednak wątpię. Cecha nie tyle pożądana, ale w przypadku niektórych sposób na kobiety. Sposób manipulowania i wykorzystywania.
Śmiałym można być i nie potrafić zagadać do kobiety. Nie mówię o patologicznej nieśmiałości. Nie mówię też o braku umiejętności komunikacji. Zagadać to znaczy podrywać, flirtować. W tym znaczeniu. Chyba o tym mówimy i chyba to może być przedmiotem tych rozważań. I czy nie zgadzasz się Mare1966 że zdrowym objawem wśród mężczyzn jest zakłopotanie w obliczu takich wyzwań? Gdy np staje przed młodzieńcem zadanie poderwania dziewczyny która mu się podoba? A stare pryki jak ty, czy ja po co mają flirtować? Bo kobiety to lubią? Jak zachować w tym dobry fason by nie demoralizować i nie gorszyć? Jak w tym odróżnić naszą choćby tylko próżność od chęci okazania szacunku i miłości wobec bliźniego?
Mare1966, tracimy konwenanse które w jakiś sposób gwarantowały dobre życie. Tak mi się wydaje. Ale przyznaję się, ja mało wiem o życiu. Jest coś jeszcze. Moda na asertywność, bycie sobą w oderwaniu od wartości, ideałów. Mówię o mężczyznach. Tacy goście robią się napradę niebezpieczni. Tradycyjna kultura już nie ogranicza, za to nowoczesność daje przyzwolenie, zachęca do hulanki i podsuwa narzędzia, wspiera w złym życiu. Skierowuje niebywałą energię męską ku niszczeniu dobra. Często robi to subtelnie. Bo to co wali nas po ryju z mocą kija bejsbolowego to czujemy. A mi chodzi o te subtelności, które, no wybacz, wyczułem u Ciebie.
Ale może przewrazliwiony jestem. Jesteś inteligentny, mądry, doświadcozny, rozważ to, proszę.
mare1966 napisał/a:
Tobie chodzi Orsz ( jak się domyślam )
o większe poszanowanie ciała .
Zrozumienie istoty i rangi samego współzycia .
I to zrozumienie przez obie płcie .
Zgadza się. No jaka jest ta ranga? Ja to odczuwam namacalnie. To mi żyć nie daje. Zastanawiam się na ile to nieprzyjemne odczucie wynika z mojego grzechu, a na ile jest to owa RANGA.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.