Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2013-03-08, 16:41
Mąż uzależniony od seksu jego nowa kochanka a nasze dzieci
Autor Wiadomość
Anita37
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 01:17   Mąż uzależniony od seksu jego nowa kochanka a nasze dzieci

Witajcie
Bardzo się cieszę, ze trafiłam na to forum i mogę się podzielić moimi troskami. W małżeństwie byłam 10 lat i z tego związku mam trójkę cudownych dzieci. (8lat, 6 lat i 2 latka). Moje najstarsze dziecko w niemowlęcym wieku zachorowało na nowotwór i nikt nie dawał Mu nadziei. Ja wtedy zaufałam Bogu, Matce Bożej Nieustającej Pomocy, przeszłam z dzieckiem bardzo wiele, balansując na granicy życia i śmierci ale po 2 latach leczenia był dobrze, dziecko żyje, ma się dobrze. Sami lekarze mówili, że to niewytłumaczalne, dla mnie widoczny znak Boga. Sądziłam, że po tym doświadczeniu już moję rodzinne życie będzie przebiegało bez większych trosk. Jakże się myliłam. Po około 3 latach małżeństwa po raz pierwszy odkryłam niewierność mojego męże. Szok, łzy, on przepraszał, mówił, że to tylko takie pisanie smsów do kobiet, bez spotkań. Uwierzyłam, dałam szansę, az do następnej wpadki z 'lewym' telefonem do kontaktów z kobietami. Kolejna konfrontacja i przprosiny, prośba o szansę. Kochałam męża, mieliśmy dwójkę wtedy dzieci, przeprowadziliśmy się do nowego domu. Pomyslałam wszystko będzie dobrze, niestety kolejny szok, odkrycie dziesiątek maili kierowanych do i od różnych kobiet o treści erotyczno-towarzyskich, dowody przesiadywania męża na stronach porno, ogłoszeniach seksualnych. W ty wszystkim ja, niedowartościowana, samotna, bez jakiejkolwiek czułości, unikania intymności ze mną przez męża. Już wtedy wiedziałam, że mąż maproblem z tą sferą, że coś jest nie tak. Powiedziałam Mu, że musi pojechać na leczenie do zamkniętego ośrodka specjalizującego się w tego rodzaju uzależnieniach albo nie będziemy dłużej małżeństwem. Pojechał na miesiąc, w tym czasie i kilka tygodni po zbliżyliśmy się duchowo do siebie, dużo rozmawialiśmy, miał duzo zrozumienia dla mojego bólu, wtedy ostatni raz powiedzial mi, że mnie kocha, poprosił o wspólną modlitwę się z dziećmi. Trwało to około miesiąca, poźniej przypadkiem wyszło, że nie do końca wiedziałam co wyprawial przez całe małżeństwo. Okazalo się, że zdradzal mnie od samego początku, z wieloma kobietami. Robił to nawet w czasie choroby nowotworowej dziecka, po wizycie w szpitalu u nas szedł do kobiety. Coś we mnie pękło, nie mogłam pojąć jak można robić tak okropne rzeczy i poźniej patrzeć prosto w oczy i uchodzić za 'wzorowego' męża i ojca. Sama udałam się po pomoc terapeutyczną, grupy wsparcia, 12 kroków. Tam mi po raz pierwszy wyraźnie powiedziano, że nie ja spowodowałam uzależnienie męża, nie mogę tego kontrolować i nie ja go uleczę. Mam się zająć sobą i własnym leczeniem ze współuzależnienia. Satałam się, dążyłam do oderwania się od tego , co robi mąż w duchu miłości. Róznie to wychodziło, kilka kroków do przodu i kilka w tył. Mój mąz próbował coś ze sobą robić należąc przez jakiś czas do wspólnoty SA (Anonimowych Seksoholików), ale okazało się, że po pewnym czasie zrezygnował i udawa, że coś ze sobą robi. Co jakiś czas wychodziły na jaw jego kolejne uruchomienia, zdrady, za każdym razem przeprosiny i obietnice poprawy. W 2011 poprosiłam pewną kobietę, aby została moją sponsorką (w grupie 12 krokowej Sanon) i zaczęłam uczyć się stawiania granic. Przestałam godzić się na życie w fasadzie, udawanie jakim fajnym małżeństwem jesteśmy. Mojemu męzowi się to nie podobało, wreszcie doszło do konfrontacji i decydującego pytania zadanego odnosnie naszego małżeństwa. Mąż był w seksualnym ciągu (wyszedł na jaw kolejny lewy telefon - ja to nazywam palec Boży) i nie miał zamiaru niczego zmieniać i nie widzi ze mną przyszłości ale na razie możemy przecież dalej tak żyć jak żyjemy. Powiedziałam Mu wtedy, że w takim razie wniosę pozew o rozwód z orzekaniem o jego winie w ciągu dwóch miesięcy to załatwię. Stalo się tak, że po miesiącu to mąż pouczony przez prawnika wniósł pozew o rozwód bez orzekania o winie. Stało się ja się stało , wiedziałam już, że nie uratuje tego małżeństwa a nie mogę się nadal godzić na taki dom fundowany dzieciom. Było ciężko, chwilami bardzo, mąż w czasie rozwodu chwytał się wszelkich sposobów, abym zrezygnowała z orzekania, dręczył mnie psychicznie i ekonomicznie. Wreszcie zabrałam dzieci i po kilku miesiącach wyprowadzilam sie ze wspólnego domu bo bałam się, że wyląduję w szpiatalu dla obłąkanych. Znalazłam się z dziećmi w duzo gorszych warunkach, do dzisiaj śpmy w czwórkę na jednym łózku ale przestałam się bać, że coś się stanie, że coś nowego wymyśli. Przez cały trudny okres rozwodu modliłam się do Pana o siłe, wsparcie i prowadzenie, przez caly czas prosiłam też Boga o znak, czy mam zrezygnować z orzekania o winie. Teraz po pół roku od pierwszej rozprawy otrzymałam rozwód z wyłącznej winy męża mimo nieprzyznania się do zdrad i kłamstw, zaprzeczaniu wszystkim zarzutom. Przez cały czas miałam jeszcze cichą nadzieje, że mąż się ocknie, zastanowi, nie zrezygnuje z rodziny. Nic takiego się nie stało mąż wydawał się szczęśliwy, kwitł i jakby o to właśnie Mu chodziło. Wyszłam z domu z trójką dzieci praktycznie jak stałam , z kilkoma ubraniami. On został sam w pięknym domu, wreszcie wolny. Wczoraj przyjechał po dzieci samochodem kochanki, dzisiaj się dowiedziałam, że ta pani bywa w naszym domu z dziećmi, dowiedziałam się także, że mój już exmąż dzisiaj przedstawił naszym dzieciom Swoją kochankę, pojechał z naszymi dziećmi do Niej do domu i zapoznały się moje dzieci z jej. Spędzili wspólnie dzień. Minęły jakieś dwa tygodnie od uprawomocnienia się wyroku rozwodowego a on wprowadza dzieciom nową kobietę . Powaliło mnie dosłownie, rozwalił rodzinę, wywalił nas z domu, starałam się zawsze postępować fair wobec Boga, sumienia i exmęza a On teraz jakby nigdy nic układa sobie życie. Jest mi bardzo ciężko, proszę o wsparcie i modlitwę.
Ostatnio zmieniony przez Anita37 2013-03-04, 09:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 06:13   

Witaj, Anito na forum :-)
Mam do Ciebie prośbę. Zakładam że jesteś małżonką sakramentalną? Jeśli tak - usuń, proszę, ze swojego posta i tytułu wątku sformułowania "eksmąż". Jest on sakramentalnym Twoim mężem dopóki Ty lub on żyjecie. Zgodnie z regulaminem staramy się tu takich określeń nie używać, nie oddają one bowiem prawdy.
Przytulam!
:-)
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 07:45   

Anita37 napisał/a:
bo bałam się, że wyląduję w szpiatalu dla obłąkanych.
Co przez to rozumiesz? Przebywałem w szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych i sam jestem psychicznie chory (depresja) nigdy nie odważę sie powiedzieć, że ktoś jest obłąkany. Nauczyłem się tam, że to tacy sami ludzie jak inni z małą róznicą są bardziej wrażliwi od innych tylko ukrywają się za maską choroby bo inaczej nie wytrzymali by na tym świecie. Nauczyłem się tolerancji dla tych ludzi i nauczyłem się ich kochać tak zwyczajnie po prostu kochać i wiem że pod tą skorupą kryje się wspaniały bardzo wrażliwy człowiek nie wytrzymujący na tym swiecie bez swojej ochrony.

Anita37 napisał/a:
Powaliło mnie dosłownie, rozwalił rodzinę, wywalił nas z domu, starałam się zawsze postępować fair wobec Boga,
Anito to jak spakował was wymienił zmki i wystawił wasze bagaże ża drzwi? Czy sama zdecydowałaś się odejść z tego domu?
Postępowałaś fair wobec Boga i on zrobił Tobie krzywdę? To takie faryzejskie. A może Bóg jest dla Ciebie tylko pogotowiem ratunkowym. Powtórzę za Hiobem słowa "skoro dobro potrafię przyjąć z rąk Boga , dlaczego nie mam przyjąć i zła?"
I jeszcze jedno czy to na pewno Twój mąż (czy też jak sama go określasz "exmąż") rozwalił rodzinę czy tylko to było jego uzależnienie i uwarunkowania na jakie się się nie godziłaś ( i słusznie) rozwaliły Twoją rodzinę?

Pan daje nam krzyż na miarę naszych możliwości nic nad to wiem nie godzimy sie na niego sam też się na swój nie godziłem i było mi bardzo ciężko dopóki nie pokochałem swojego krzyża jak pokochałem go stał się lżejszy stał się częścią mnie.

Anitko zadając te bardzo bolesne i trudne pytania nie oceniam Ciebie zrobiłaś wszystko dobrze a nawet bardzo dobrze w tej sytacji dlatego że to BYŁY TWOJE DECYZJE. Zadając te pytania chcę abyś stała się odpowiedzialna i świadoma swoich decyzji oraz nauczyła się walczyć o swoje prawa zachowując szacunek dla drugiego człowieka. Czego Ci z całego serca życzę i przytulam do serca w swojej modlitwie.
 
     
Anita37
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 09:54   

Witaj Tolku
Użyłam tego stwierdzenia pochopnie, nie chciałam nikogo urazić, jeśli tak wyszło, to przepraszam.
Wyszłam z domu z dziećmi ponieważ nie dawałam rady psychicznie. Mąż robił wszystko, abym się wyprowadziła. Po dwóch dniach wprawił nowy zamek i spakował moje osobiste rzeczy do worków na śmieci. To byla jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu.
Dziękuję za ciepłe słowa i modlitwę. Bardzo tego potrzebuję.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 10:22   

Anita37 napisał/a:
Użyłam tego stwierdzenia pochopnie, nie chciałam nikogo urazić, jeśli tak wyszło, to przepraszam.
Nie przepraszaj Anitko bo nie ma za co przepraszć. Też używam niejednokrotnie sformułowań nieprzemyślanych.

Przykre że musisz to przeżywać, ale uwierz jest to naprawdę najlepszy czas na Twój wzrost i proszę skorzystaj z niego. Czytaj dużo nasze historie na forum to jest przeogromne bogactwo wiedzy. Fajnie że zmieniłaś tytuł swoich postów jest on bliższy prawdzie jaką propagujemy tutaj na forum.

Sformułowanie niefortunne exmąż może świadczyć, że masz zamiar związać się z innym facetem. ale niestety czy on byłby gotów znieść Twoje skrzywienie mężem sakramentalnym, tego nie wiem. Wiem że ja nigdy nie chciałbym być przyrównywany do kogoś przedemną i funkcjonować tak naprzawdę w jego cieniu. Może to i egoistyczne ale tak wolę żyć a niżeli kaleczyć inną kobietę porównaniem do mojej żony. Wiem że Bóg jest dla mnie teraz wszystkim co mam i nie chcę mieć nic ani niokogo innego za wyjątkiem Boga w swoim zyciu.

Anitko życzę wszystkiego dobrego pomimo wszystko.
 
     
salomonka35
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 11:34   

Ja nie wiem, jak św. Monika (matka św. Augustyna) dała radę zyjąc z mężem, który ją notorycznie zdradzał. Nie mogę tego pojąć.
Anita37 napisał/a:
. Po dwóch dniach wprawił nowy zamek i spakował moje osobiste rzeczy do worków na śmieci.

Świetne zakończenie 10 - letniego stazu małzeńskiego. Mąż pokazał, ile dla niego znaczyła wasza wspólna droga. Prawda wyszła na jaw.
Nie wiem, dlaczego pozwalasz dzieciom wchodzić w powikłane życie ich taty. Jesli chce je widzieć, niech przychodzi do domu. Ja nie akceptuję tego, co robi mój ojciec (ma kochankę, jest po rozwodzie z moją matką). Jestem juz dorosłą kobietą, posiadającą swoją rodzinę. Razem z mężem przekazujemy dzieciom istotne dla nas wartości. nie wprowadzamy ich na kręte ściezki. Mój ojciec kilkakrotnie wpraszał się ze swoją kochanka do nas do domu. Z racji tego, że mieszkamy od niego 200 km chciał z nią u nas nocować. Sprzeciwiłam sie jego planom i pomysłom. Życie , jakie wybrał to jego wybór, nie będę go pouczać, jednak nie zamierzam w tym brac udziału. Ani ja , ani mój mąż, ani nasze dzieci. Przyjeżdża sam. Rzadko.
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-04, 13:10   

Anito Twoja historia jest uderzajaco podobna do mojej...
moj maz tez nie potrafil powstrzymac sie nawet kiedy z corka w szpitalu lezalysmy.... do dzis to pamietam
rowniez postawiony w sytuacji "albo, albo" stwierdzil ze mozemy zyc tak caly czas (oddzielnie, on ze swoimi kochankami, ja w swoim pokoju) w trakcie krokow to ja spakowalam meza, tez mialam wrazenie ze jeszcze "dzien" i wyladuje w szpitalu psychiatrycznym
odzylam bardzo kiedy nie mieszkamy razem
wnioslam 2 lata temu sprawe o separacje z winy meza, alimenty, rodzielnosc majatkowa bo maz dlugow narobil (ma tez nieslubne dziecko z kobieta ktora porzucil w ciazy)
pozniej w sadzie rejonowym wnioslam wniosek o uregulowanie kontaktow z dziecmi tak aby nasze male dzieci nie mialy kontaktu z licznymi kochankami meza i tez sprawe wygralam
nie jest lekko, dzieci tesknia (czesto jednak widuja tate :) )
a ja ucze sie zyc samej, kiedys bardzo sie tego balam, ciezko odciac sie kiedy rozne kochanki meza widuje sie co pare dni... ale uwazam ze to nie ja mam sie czego wstydzic
pozdrawiam!

[ Dodano: 2013-03-04, 13:12 ]
salomonka35 napisał/a:
Życie , jakie wybrał to jego wybór, nie będę go pouczać, jednak nie zamierzam w tym brac udziału.

uwazam to za dobre podejscie :)
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-05, 00:46   

Tolku...czy Ty aby dobrze przeczytałeś i zrozumiałeś historię anity?
Chodzisz na jakąś terapię,leczysz sie?....
Przebaczyłeś?.....


Postępowałaś fair wobec Boga i on zrobił Tobie krzywdę? To takie faryzejskie. A może Bóg jest dla Ciebie tylko pogotowiem ratunkowym. Powtórzę za Hiobem słowa "skoro dobro potrafię przyjąć z rąk Boga , dlaczego nie mam przyjąć i zła?"

I jeszcze jedno czy to na pewno Twój mąż (czy też jak sama go określasz "exmąż") rozwalił rodzinę czy tylko to było jego uzależnienie i uwarunkowania na jakie się się nie godziłaś ( i słusznie) rozwaliły Twoją rodzinę?


Sformułowanie niefortunne exmąż może świadczyć, że masz zamiar związać się z innym facetem. ale niestety czy on byłby gotów znieść Twoje skrzywienie mężem sakramentalnym, tego nie wiem


Jak dla mnie wysoce niesprawiedliwe i krzywdzące Twoje wynurzenia,miejmy nadzieje,że anita odporna.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-05, 10:18   

Lenko Anita dała radę...

Ale pojawiło się coś dla mnie ważne...jakby jakieś przyzwyczajenie...

Cytat:
Anita37 napisał/a:
Użyłam tego stwierdzenia pochopnie, nie chciałam nikogo urazić, jeśli tak wyszło, to przepraszam.
Anita chciała przeprosić, pomijam fakt czy słusznie czy nie...ma w sobie ten akt skruchy. To jest szalenie ważne, ponieważ w życiu codziennym kiedy nie ma przepraszam nie ma skruchy...refleksji...uznania własnej winy słusznie tylko wtedy gdy jest. Ponieważ niesłuszne przeprosiny "załóżmy dla świętego spokoju np z lęku przed kolejnym...", obojętnie jaka sytuacja, sprawia ,że pozostaje się w poczuciu ośmieszenia, niesprawiedliwości, poniżenia, nieprawdy,zamknięcia, odbiera poczucie wartości.

Tolek napisał
Cytat:
Nie przepraszaj Anitko bo nie ma za co przepraszać. Też używam niejednokrotnie sformułowań nieprzemyślanych.


Obawiam się ,że tych nieprzemyślanych zapewne w kryzysach jest bardzo dużo w większości z nas..., ale czy to usprawiedliwia wyrządzoną krzywdę, ranę , ból???czy to jest usprawiedliwienie na to żeby nie przeprosić Boga i bliźniego? Przecież to się nazywa odpowiedzialność za słowa...i ponoszenie konsekwencji za słowa , nie tylko czyny...Czasem jest tak ,że intencja jest inna...ale to co się z rodzi z intencji również jest ważne...Każdy człowiek jest inny, ma inna wrażliwość...tego uczą mnie moje dzieci...różnorodnej wrażliwości...którą trzeba mieć na uwadze...

Gdyby tak rozmyślać o przeprosinach i sytuacjach w jakich ludzie niesłusznie przepraszają i w jakich niesłusznie żądają przeprosin i dlaczego, w stosunku do tego co miało miejsce to można wyciągnąć bardzo trudne wnioski.

Pozdrawiam:)
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-05, 17:43   

lena napisał/a:
Tolku...czy Ty aby dobrze przeczytałeś i zrozumiałeś historię anity?
Leno każdy z nas widzi w słowach swoje własne zranienia Ciebie uraziło dosyć ostre potraktowanie przeze mnie Anity ale wyjaśniłem dlaczego tak postąpiłem. Anita po przejściu terapii ma dość siły aby znieść właśnie takie słowa i niejednokrotnie są lepsze i wykazujące więcej miłości właśnie ostre słowa a niżeli biadolenie i użalanie się nad czyimś losem. Jeżeli byłaś kiedykolwiek u psychologa lub terapeuty to spotkałaś się właśnie z takimi słowami pobudzającymi mocno do przemyśleń.
lena napisał/a:
Chodzisz na jakąś terapię,leczysz sie?....
Przebaczyłeś?.....
Leno to jest całkiem innym tematem i chyba bardzo mało mającym coś wspólnego z postem Anity.
lena napisał/a:
Jak dla mnie wysoce niesprawiedliwe i krzywdzące Twoje wynurzenia,miejmy nadzieje,że anita odporna.

Leno ale ja nie odpowiadałem na Twój post tylko na post Anity a więc dlaczego Ciebie zraniły moje wynurzenia? Co jest nie tak z Tobą? Może opiszesz w oddzielnym temacie.
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-05, 19:47   

Tolek52 napisał/a:
Anita po przejściu terapii ma dość siły aby znieść właśnie takie słowa

skad ta pewnosc?
Mam nadzieje ze autorka sie jeszcze odezwie
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-05, 21:31   

Anita37 napisał/a:
W 2011 poprosiłam pewną kobietę, aby została moją sponsorką (w grupie 12 krokowej Sanon) i zaczęłam uczyć się stawiania granic. Przestałam godzić się na życie w fasadzie, udawanie jakim fajnym małżeństwem jesteśmy.
Anita37 napisał/a:
Sama udałam się po pomoc terapeutyczną, grupy wsparcia, 12 kroków.
No właśnie stąd.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-06, 09:31   

Dokładnie podaje ,że w 2011, nie pisze czy w styczniu , czy w grudniu...w dodatku mowa o stawianiu granic ...nie piszę czy oprócz tego przechodzi terapie pogłębioną...Nie pisze o rezultatach terapii, pisze ,że uczy się...czy to odpowiedź na to ,że radzi sobie? w dodatku sama ze sobą?
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-06, 10:04   

Anita37 napisał/a:
W 2011 poprosiłam pewną kobietę, aby została moją sponsorką (w grupie 12 krokowej Sanon) i zaczęłam uczyć się stawiania granic.
Mirelo a kiedy można prosić aby ktoś został w grupie sponsorem? Kiedy na drodze zdrowienia wiemy o co w tym wszystkim chodzi? Większość na forum będzie uważała że "sponsor" jest osobą dającą pieniądze, a czy o to chodzi w sponsoringu 12 kroków? Są słowa dla osób z zewnątrz mówiące zupełnie coś innego, tak samo jak człowiek nie mający do czynienia z więźniami nie rozumie grypsu, człowiek nie mający do czynienia z młodzieżą nie rozumie ich slangu.

Mirelo wiesz doskonale jak siniusojda (albo inaczej krzywa) wzlotów i upadków balansuje pomiędzy jednym punktem a drugim, balansuje raz w jedną stronę raz w drugą i chyba jest to całkiem normalną reakcją organizmu. Wiesz również jak ta krzywa dąży do spłaszczenia aż następuje wygojenie rany ale blizna zostanie.

Podkreślę to jeszcze raz wyraźnie każdy z nas patrzy przez pryzmat własnych zranień i ja nie jestem wyjątkiem od reguły, też w ten sposób spojrzałem na problem. Czy to dobrze czy to źle, to jeden Pan Bóg wie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11