Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Idą święta...
Autor Wiadomość
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-28, 23:25   

i by Grzegorzu i Bywalcu zakończyć wasze zastanawianie jak naprawdę jest???
odpowiem tak

trudno jest przyznać że we mnie coś zgasło...trudno przyznać że to ja nie potrafie....trudno przyznać że to mnie się nie chce.....

a najlepiej by było- gdyby było tak jak było....
że to ktoś inny się rozłożył.......

i wszystko wraca tak ja było w planie :mrgreen:
:mrgreen:

no cóz dostrzegłem to już dawno........i właśnie o to mi chodzi...
to ta szuflada o jakiej napisał Mare...
  
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-28, 23:57   

Norbi, ludziom trudno się przynać do własnych błędów, czasem wolą szczególnie jak czują presję winę za całokształ i niepowodzenia w życiu przerzucić na innych, na czynniki zewnętrzne, które im nie sprzyjają.
Zostawienie ich samych sobie to najlepsza rzecz jaką można dla nich w tym momencie uczynić. Po pewnym czasie sami widzą, że coś nie gra bez wytykania im tego.
Wstyd przed sobą, innymi, znajomymi robi wiele by żyć w iluzji własnego dobrostanu, który i tak daje o sobie znać. Wtedy takie osoby szukają potwierdzania swojej racji własnie w stosowaniu wszelkich prowokacji innych do utwierdzania się w swoim przekonaniu. Jak tego nie otrzymują zaczyna się u nich proces zwrotny.
Ale to proces.
Sam tego doświadczyłeś pozwól innym w ich własnym tempie, jak i na ich warunkach do tego dojść. To jednak wymaga właśnie postawy samozaparcia, pozwolenia sobie na odczuwanie lęku pod tytułem a co jeśli...tu rozgrywa się twój własny scenariusz...
kochając kogoś pozwala mu się czasem na odejście i mentalne i fizyczne. Jak nie wróci, to dzisiejsze starania, ponaglania i tak nic nie dają. Strata energii nerwów w tym czasie możesz przełozyć to na zajęcie się sobą.
Masz jakieś pasje, jak spędzasz czas, co cię cieszy, jak umiesz go sobie układać bez ciągłego widzenia w nim żony.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 01:51   

bywalec napisał/a:
kochając kogoś pozwala mu się czasem na odejście i mentalne i fizyczne. Jak nie wróci, to dzisiejsze starania, ponaglania i tak nic nie dają.

Bywalcu ale ten komfort jest już od ponad 3 lat.....
wszak dopiero niedawno zadałem pytanie co z nami.....odpowiedz była jak była, zatem stwierdziłem sam nie będę się cofać do początku -i tyle.

Założenie zapewne było takie...Norbi się nie zreperuje, a tu Bucek zrobił psikusa
i wot problem :mrgreen: :mrgreen:
bywalec napisał/a:
Masz jakieś pasje, jak spędzasz czas, co cię cieszy, jak umiesz go sobie układać bez ciągłego widzenia w nim żony


Bywalcu pewnie że od czasów internowania-człek nauczył się samodzielności i radzenia sobie sam na sam......nie ma z tym problemów...tak samo jak z innymi zajęciami...

Problem jest tylko innej natury....czasami nie wiem co bardziej wkurza zonę:
-to jak się staram bardziej zbliżać
czy
-to jak się bardziej oddalam
A najgorsze że brak komunikacji...zwrotów wprost.....człek się musi nagimnastykować i nakombinować....
co jest grane!!

bo choćby taki prosty komunikat mówiący:

miedzy nami jest duża przepaść....
co ma oznaczać????....

pomniejszać tą przepaść???.....olać i zostawić taka jak jest??? powiększać ta przepaść????

Czasami tak sobie myślę....
Enigma....to pestka w porównaniu z tym szyfrem....

:-D
:-D :-D :-D
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 11:59   

tyle lat i jeszcze nie doszło do zrozumienia ten system nie działa? i tym kodem nie otworzysz nic....

ja tam nikogo do jedzenia nie zmuszam. Nie staje na głowie by zaserwować coś wykwintnego byle by kogoś zadowolić i chciał zjeść. Pozwalam na bycie głodnym, i jak nie wie czy jest głodny, co by sam zjadł to pozwalam zgłodnieć, czy zrobić sobie samemu na co ma ochotę.
Prędzej czy później zgłodnieje sam poprosi o posiłek, lub sobie go przygotuje. I nie marudzę, że to nie zdrowe, czy że nie docenia moich starań pod tytułem dla ciebie zrobiłam twoje ulubione danie...
Na zaczepki - w tej lodówce nic nie ma- odpowiadam proszę idź i kup na co masz ochotę. I nie marudzę znów, że kupił same fast foody.

Ty zaś uczepiłeś się tej swojej zdrowej żywności, podsyłasz jej wciąż pod nos tą zieloną sałatę i dziwisz się, że odbija jej się czkawką...
Pozwól jej w końcu jeść to na co ma ochotę, nawet jak wiesz że masz rację i odbije się to na niej. Spokojnie, jak zobaczy parę kilo więcej tu i tam szybko popędzi do sklepu ze zdrową żywnością i zacznie swoje odchudzanie.
Nic tam nie motywuje do zmian nawyków żywienia jak parę kilo więcej.
Tylko pamiętaj... to jej walka z nadwagą, nie mów a nie mówiłem, nie podsyłaj jej swojej diety pod swoje zbędne kilo tu i tam...bo ona ma swoje parę kilo nadwagi i swoją walkę z nią.
Dieta w związku z tym jest pod jej kilogramy zastosowana nie twoje....
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 12:05   

Miodzio napisał :
Cytat:
bo choćby taki prosty komunikat mówiący:

miedzy nami jest duża przepaść....
co ma oznaczać????....


Sam już napisałeś , to prosty KOMUNIKAT ,
zdanie oznajmujace .
Przepaść oznacza niemożność bycia razem , jej niechęć .
Niechęć , której ona sama nie potrafi , a może jej się nie chce nawet uszczegółowić ,
z racji tego , że przecież i tak ona NIE CHCE .
Nie chce z setek drobnych powodów ( pamiętasz - sieć , płątanina kabli )
Przepaścią jest jakaś blokada psychiczna u żony , co ci zakomunikowała , takie ogólnoustrojowe zatrucie organizmu .
I JEJ TAK DOBRZE .
Synów odchowaliście , być może pewna sfera już dla niej umarła ( ? ) ,
nie jesteś potrzebny w zasadzie .

Krzepiące wnioski to to nie są ,
ale może nieprawdziwe ? :roll:


________________________________________________

Bywalec , świetne :mrgreen:
Cytat:
w tej lodówce nic nie ma

....... idź sobie kup

Taka riposta to nokaut .
Metoda pewnie skuteczna , tylko wymaga żelaznych nerwów , konsekwencji i cierpliwości .
"Żelazna Dama" .
  
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 13:08   

miodzio pisze:

Cytat:
wszak dopiero niedawno zadałem pytanie co z nami.....odpowiedz była jak była, zatem stwierdziłem sam nie będę się cofać do początku -i tyle.


- czyli była jakaś odpowiedź. Pytanie czy możliwa do zrozumienia i co najważniejsze czy możliwa dla Ciebie DO PRZYJĘCIA. Nie piszesz jaka była odpowiedź tak jakby sam fakt napisania nie był możliwy do uniesienia i zaakceptowania.
Dzieje się często tak, że kiedy czyjaś odpowiedź nie przystaje do naszych wyobrażeń udajemy, że nie rozumiemy - to mechanizm CZYSTO obronny.

Cytat:
miedzy nami jest duża przepaść....
co ma oznaczać????....
pomniejszać tą przepaść???.....olać i zostawić taka jak jest??? powiększać ta przepaść????


co to ma oznaczać? Pytasz miodzio tak, jakbyś bał się dokonać odkrycia, które samo siebie już od dawna odkrywa.
Tak jak pisał mare, zdanie jest proste, rzecz w tym że zadając sobie samemu pytanie pt. co ono ma oznaczać pozbawiasz siebie samego dostępu do prawdy, której za wszelką cenę poznać nie chcesz w obawie że jej nie uniesiesz.
Wyobraź sobie, że Ty komuś innemu mówisz coś takiego...co mógłbyś mieć na myśli? Zadaj sobie takie pytanie proszę.
Gdybyś chciał naprawy miast mówić o dzielącej przepaści sugerowałbyś zadania zmierzające ku naprawie, zmniejszaniu przepaści - tak się dzieje kiedy widzi się sens owych działań.
Miodzio, moim skromnym zdaniem nie chcesz przyjąć do wiadomości rzeczywistości, w pewien sposób naginasz ją do swoich oczekiwań, z uporem pielęgnujesz złudzenia.
Dopóki sam siebie łudzisz (to projekcja umysłu), że jest inaczej niż jest - ruszyć naprzód nie sposób.
Sorry za szczerość miodzio. To jest moje spojrzenie, być może obarczone błędem ale tak to odbieram.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 14:40   

mare1966 napisał/a:
Synów odchowaliście , być może pewna sfera już dla niej umarła ( ? ) ,

nie jesteś potrzebny w zasadzie .



Krzepiące wnioski to to nie są ,

ale może nieprawdziwe ?
kenya napisał/a:
Dopóki sam siebie łudzisz (to projekcja umysłu), że jest inaczej niż jest - ruszyć naprzód nie sposób.

Sorry za szczerość miodzio. To jest moje spojrzenie, być może obarczone błędem ale tak to odbieram.

Nic to szukałem tylko potwierdzenia tego co sam czułem......
prawda jest gorzka...ale trzeba ją znać......

Pozostaje jeno to............był związek i się rozpadł...
przynajmniej robiłem co mogłem (i to moje)
Ludzie się przecież rozchodzą jak nie mogą już życ razem......
  
 
     
krawędź nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 15:50   

miodzio63, dla Ciebie wklejam tu słowa ś.p. Wojciecha Kilara (swoją drogą, to okropne, że tak często dowiadujemy się najlepszych rzeczy o ludziach dopiero po ich śmierci.. - ja nigdy nie napotkałam na takie jego słowa, dopiero dziś)


"Największym szczęściem jest to, że Pan Bóg dał mi kogoś, kogo kochałem. To nieważne czy ten ktoś mnie kochał. Akurat przypadkowo się złożyło, że ona mnie też kochała. Natomiast najważniejszy jest ten dar miłości. Tutaj wracamy do początku słowa Miłość. Za to jestem najbardziej wdzięczny Bogu, że uczynił mnie zdolnym do miłości..."
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 15:53   

krawędź nadziei napisał/a:

"Największym szczęściem jest to, że Pan Bóg dał mi kogoś, kogo kochałem. To nieważne czy ten ktoś mnie kochał. "


Oj bardzo ważne, czy jest wzajemność.
Gdyby nie było ważne nikt by tu na forum nie jęczał.
Gdyby żona W.Kilara miała go w ... też napisałbym inaczej i pewnie nie stworzyłby pieknej muzyki.
 
     
krawędź nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 16:03   

Pewnie że ważne.
Ale sama doświadczyłam w momencie gdy mąż odchodził, świadomości, że miłość w takiej beznadziejnej sytuacji może być widziana jako dar, który ja otrzymałam.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 16:13   

miodzio63 napisał/a:
Nic to szukałem tylko potwierdzenia tego co sam czułem......
prawda jest gorzka...ale trzeba ją znać......

Pozostaje jeno to............był związek i się rozpadł...
przynajmniej robiłem co mogłem (i to moje)
Ludzie się przecież rozchodzą jak nie mogą już życ razem......

Myslę, ze i ja mam podobnie. Z tą różnica, że jak jestem "grzeczna" i się nie sprzeciwiam mężowi, to on mnie tuli i udaje, że jest ok... Ale w międzyczasie szuka mieszkania do wynajęcia lub lata na każde zawołanie znajomych. Śmieszna sytuacja, kolega zadzwonił o 11 w nocy, żeby im kupic piwa, bo jego zoneczkę, tę przez którą się kócimy, ojciec z domu wywalił, to mąz rzucił kolacje, kawę i pojechał na ich remontowane mieszkanie i wrócił o 2 w nocy. A na kolejny dzien, bo oni drzewka nie mieli, to w te pedy pojechał do moich rodziców i drzewka dla nich nabrał i zawiózł ją nawet do pracy. Chore to i nie chcę się na to godzic. Juz nie. Mozna pomagac innym, ale nie ciągłym kosztem rodziny. I on ciagle twierdzi, że to tylko koleżanka... I ze robi to dla jej męża....
Dobrze, że mieszkania drogie i jak mu policzą wynajem alimenty i paliwo do pracy, bo swoim autem i za swoje paliwo pizze rozwozi, to nic mu nie zostanie... Ale jak chce, to niech ma. Powodzenia.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 16:15   

Do wszystkiego można sobie dorobić teorie.
Bezsens cierpienia tez trzeba jakos uzasadniać, aby nie zwriowac
 
     
krawędź nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 16:26   

Nie wiem czy bezsensem są WIARA NADZIEJA MIŁOŚĆ

Są? Dla każdego mogą w pewnych momentach bywać, ale czy obiektywnie są bezsensem?

Ja może sobie polepszałam/polepszam samopoczucie - ale naprawdę wolę by we mnie mieszkała wiara, nadzieja, miłość i przebaczenie, niż zawiść, nienawiść, pragnienie zemsty.
Nie mówię tu o Twojej sytuacji miodzio, tylko o mojej (zdrada, nieślubne dziecko).
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-29, 16:46   

krawędź nadziei napisał/a:
Ja może sobie polepszałam/polepszam samopoczucie - ale naprawdę wolę by we mnie mieszkała wiara, nadzieja, miłość i przebaczenie, niż zawiść, nienawiść, pragnienie zemsty.

Też krawędź nadziei wolę by mieszkała we mnie wiara...nadzieja ..miłość i.......
I nawet w sytuacji gdy człek uwierzył w to -w co jak trafnie dojrzała Kenya ,nie chciał wierzyć....
że nie problemem był Norbert(na pewno był iskrą) jeno chęć zmiany czegoś co zwyczajnie nie pasowało od jakiegoś czasu.
Gdybym się nie zmienił ...to pewnie bym wierzył w to co było na początku....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8