Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
rozwód
Autor Wiadomość
Beata-zagubiona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 16:57   rozwód

Wyszłam za mąż 4 lata temu. Poznałam mojego męża dwa lata wcześniej. Wszyscy którzy go poznali z mojego otoczenia sugerowali mi żebym się z tym człowiekiem nie wiązała. Byłam ślepa i głucha na to wszystko. Moi znajomi i rodzina widzieli że On jest alkoholikiem, oszukuje mnie. Jego matka ciągle go pilnowała i kontrolowała a on zawsze się jej słuchał. Sama jestem sobie winna bo widziałam w nim chyba coś czego nie było. Był jedynym człowiekiem, który z jakiegoś powodu chciał się ze mną ożenić a ja nie chciałam być sama, chciałam założyć rodzinę. Więc się pobraliśmy. Mój mąż był codziennie pijany. Po urodzeniu się dziecka dałam się namówić do przeprowadzki do teściów. Dopiero po półtora roku udało mi się stamtąd wydostać. Oni ciągle pili alkohol. Myślałam, że jak będziemy oddzielnie mieszkali to coś się zmieni. Ale było coraz gorzej. Mój mąż stracił pracę i zaczął szukać innej. Tracił kolejne prace z powodu alkoholu. Jeździł pijany samochodem. Ja musiałam wrócić do pracy bo wynajmowaliśmy mieszkanie i trzeba było płacić rachunki więc do dziecka przyjechała do nas moja mama. To musiało tak być bo nie stać nas było na opiekunkę. Mój mąż znikał na całe dnie, zabierał pieniądze z mojego konta w banku i z domu. Po prostu nas okradał: mnie, mamę a nawet dziecko. Mówił że ma własne potrzeby. Potrafił po pijanemu mnie uderzyć. Po kilku miesiącach okazało się że moja mama ma raka i musi iść na operację więc ja musiałam zostać z dzieckiem. Wtedy odkryłam, że mój mąż zdradzał mnie od ponad roku. Próbował umówić się z każdą kobietą która odpisała mu na stronach randkowych. Pisał im że jego żona umarła przy porodzie i on sam wychowuje dziecko. Mi mówił że jedzie na rozmowę o pracę a jechał na randkę. W pewnym momencie moja mama winiła siebie że to przez to że przyjechała do nas ale on mnie zdradzał jeszcze jak mieszkaliśmy u jego rodziców. Do momentu gdy dowiedziałam się o zdradzie myślałam że nic nie mogę zrobić bo to jest mój mąż i muszę z nim zostać do śmierci. Ale półtora roku temu wyrzuciłam swojego męża z domu. Nasz synek ma 3,5 roku. Mój mąż przyjeżdża odwiedzić dziecko co dwa tygodnie. Mówi, że się zmienił, zrozumiał co stracił ale alkohol od niego czuć. Ja nie widzę w nim żadnej zmiany. Długo zastanawiałam się co zrobić czy separacja czy rozwód. Wybrałam rozwód.
Za miesiąc mamy rozprawę. Wiem że rozwód to coś złego. Nigdy nie spodziewałam się że to tak się skończy. Według mnie to małżeństwo było błędem. Nie wiem czy kiedyś sobie wybaczę że wyszłam za mąż za tego człowieka. Tak bardzo szkoda mi mojego dziecka, on zasługuje na dobrego ojca.
Ja modliłam się o dobrego męża. Teraz nie potrafię się modlić. Chciałabym ale nie umiem. Za każdym razem gdy idę do spowiedzi muszę tłumaczyć księdzu że opuściłam męża i dlaczego. Boję się że trafię kiedyś na księdza który powie że nie da mi rozgrzeszenia bo się rozwodzę, odeszłam od męża. A najgorsze z tego chyba jest to że po drodze straciłam wiarę. A miałam ją i było mi wtedy tak dobrze.
Nie wyobrażam sobie że mogłabym wrócić do tego człowieka. Jak mogłabym mu zaufać. Nie wierzę że się zmienił, ja słyszę jak on kłamie przy mnie.
Ja nie widzę innego wyjścia na tą chwilę. Ale nawet jak będzie już po rozwodzie to ja nie zaznam spokoju. Zawsze będę miała ten ciężar w sercu bo opuściłam męża.
Ja nie byłam dobrą żoną bo inaczej umiałabym jakoś mu pomóc i on nie zrobił by tego co zrobił.
Gdyby nie moje kochane dziecko to nie wiem co by mnie mobilizowało w tej chwili żeby jakoś funkcjonować.
Pewnie nikt nie zechce tego przeczytać. Ale przez napisanie tego zrobiło mi się troszkę lżej, chociaż pewnie tylko na chwilę.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 17:45   

Powinnaś rozwód zamienic na separację.
Bóg nie każe nam trwac na slepo w krzywdzącym związku. daje wybór: z mężem lub sama.
Inna kwestia, czy Ty chcesz mężowi pomóc. na razie możesz zrobic to tylko modlitwą. Zaufaj Bogu i módl się gorąco. Proś Maryję o pomoc. Św. Józef, Św. Rita, Św Juda Tadeusz... To jedni ze świetych, którzy pomagają. Wiem, sprawdziłam. ;-)
Nie jesteś sama.
 
     
oaza
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 19:39   

Witaj Beato,nie możesz obwiniać się za to,że nie byłaś w stanie pomóc mężowi ,który cierpi na chorobę alkoholową.On sam musi chcieć wyzdrowieć!

Z tego co przeczytałam w Twoim małżeństwie(poza zdradą) pojawiły się dwa główne problemy:alkohol i przemoc,dlatego wydaje mi się,że powinnaś skorzystać z pomocy specjalisty:w Ośrodku Interwencji Kryzysowej lub w Poradni Uzależnień.
A może i jedno i drugie?

Beato na pewno dla osoby wierzącej byłaby bardziej wskazana separacja,jednak "mleko się wylało".Piszesz,ze bardzo żałujesz tej decyzji...
Nie jestem prawnikiem i nie wiem,czy jeszcze teraz możliwa jest zmiana,ale w OIK-u powinien być zatrudniony adwokat i tam mogłabyś uzyskać bezpłatną poradę. Jeżeli okaże się,że jednak nie możesz tego zrobić,to aby mieć czyste sumienie, pozostaje Ci życie w samotności...
Nasuwa się też pytanie,czy mąż wyraża zgodę na rozwód,bo z reguły jeśli jedna strona chce rozwodu,a druga separacji,to sąd i tak orzeka rozwód.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 20:09   

MonikaMaria3 napisał/a:
Powinnaś rozwód zamienic na separację.
Bóg nie każe nam trwac na slepo w krzywdzącym związku. daje wybór: z mężem lub sama.
Inna kwestia, czy Ty chcesz mężowi pomóc. na razie możesz zrobic to tylko modlitwą. Zaufaj Bogu i módl się gorąco. Proś Maryję o pomoc. Św. Józef, Św. Rita, Św Juda Tadeusz... To jedni ze świetych, którzy pomagają. Wiem, sprawdziłam. ;-)
Nie jesteś sama.


Na pewno nie powinna słuchać rad osób, które nie przezywają to co ona przezywała i przezywa. Na forum można sobie radzić....nic to nie kosztuje.
Co jeszcze maż musi zrobić, aby żona nie chciała z nim być?
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 20:30   

Beata pisze:

Cytat:
Ja nie byłam dobrą żoną bo inaczej umiałabym jakoś mu pomóc i on nie zrobił by tego co zrobił.


Mój Boże! Czy ty Beatko jeszcze mało przeszłaś, że na dodatek postanowiłaś sama siebie obwinić, wzbudzić poczucie winy za coś, z czym nie masz nic wspólnego?

Cytat:
Był jedynym człowiekiem, który z jakiegoś powodu chciał się ze mną ożenić a ja nie chciałam być sama, chciałam założyć rodzinę.


Beatko, głównie zajmij się sobą i dzieckiem. Popracuj nad swoim poczuciem własnej wartości, zbuduj swoją siłę, uwierz że zasługujesz jak każdy na miłość i szacunek.

Jeśli człowiek nie kocha siebie i siebie nie szanuje - któż inny widząc to miałby go pokochać i szanować ?
 
     
Beata-zagubiona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 20:39   

Dziękuję za odpowiedź.
Obawiałam się że zostanę negatywnie oceniona bo to ja chcę rozwodu a mój mąż chciałby do mnie wrócić. Ja nie mam zamiaru z nikim się wiązać, wiem że nie mogę. Mam jednego męża. Mimo tego że chcę się rozwieść nie wykluczam, że kiedyś w przyszłości, jeżeli mój mąż rzeczywiście się zmieni i udowodni mi to w jakiś sposób, będziemy mogli jakoś to wszystko naprawić. Ale niestety nie mogę ryzykować np. spłacania jego ewentualnych długów. Wiem, że to są sprawy bardzo przyziemne ale ja muszę zadbać o dziecko. O dziecko, które jest cudem bo według lekarzy nie miało szans przeżyć kilku dni nie mówiąc już o prawidłowym rozwoju. Nie wiem nawet czy mój mąż zdaje sobie sprawę ile traci nie wychowując swojego dziecka.
Czasami zastanawiam się, że może ja po prostu źle rozpoznałam swoje powołanie. Ale teraz to już za późno.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 20:58   

Beatko, na nic nie jest za późno!
Z punktu widzenia prawnego - możesz zamienić wniosek o rozwód na wniosek o separację w zasadzie w każdym momencie procesu. Może to być np. na pierwszej, nie musi być na piśmie, wystarczy że zaprotokułują Twoje oświadczenie woli.
Poczytaj to:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=785
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=5402
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=5389

Poza tym - nie jest za późno na zmianę swojego życia - Nigdy! Teraz tego nie widzisz, jesteś w dole, ale po zadbaniu o siebie i swoje potrzeby, po zabezpieczeniu się przed krzywdą - zupełnie inaczej spojrzysz na swoje życie. Rozwód nie jest Ci do tego potrzebny, za to jest potrzebne rozumne postawienie granic Twojemu mężowi. Wyżej dziewczyny słusznie wymieniły odpowiednie instytucje, ja jeszcze dodam Al-Anon.
A tak na szybko zerknij tu: http://www.kryzys.org/vie...?t=4567&start=0 i poczytaj tu: http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=130
 
     
Beata-zagubiona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 20:59   

Mój brat jest księdzem i kocham mojego brata. On jest bardzo dobrym i mądrym człowiekiem. Ale gdy wszystko się posypało w moim życiu to w rozmowie ze mną powiedział, że gdyby mąż czuł się w domu z żoną dobrze to nie uciekałby się do alkoholu i zdrady.
Myślę że coś w tym jest. Mój mąż po porostu nie był ze mną szczęśliwy i ja z nim też.
 
     
salvia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 21:03   

Beatko , więcej wiary w siebie , nie możesz się obwiniać o to że się zakochałaś , a co to za zdanie cyt. był jedynym człowiekiem, który z jakiegoś powodu chciał się ze mną ożenić , a może ty kochałaś on szukał tylko osoby zastępujacej mu mamę która ugotuje obiad , upierze , posprząta.... może on nie dojrzał do małżeństwa.... alkoholizm jest chorobą którą się leczy ale osoba uzależniona musi tego chcieć ..a tej chęci w twoim mężu nie ma .... są terapie dla osób współuzależnionych czyli dzieci żon alkocholików.... myślę że mąż pochodząc z rodziny uzależnionej jest dzieckiem dda.. czyli dzieci dorosłych alkoholików i tu tez terapia . Czy dobrą decyzje podjęłaś o rozwodzie nie wiem ..... myślę że dobrze że zgłosiłaś się na to forum bo bardzo tutaj jest mądrych osób z rożnymi doświadczeniami , i może one zabiorą głos .... warto by było odświeżyć też relacje z bogiem dla siebie . bardzo uspakajają i dają wyciszenie , proponuje codziennie jedną część różańca :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: z własnego doświadczenia pomaga wtedy kiedy emocje siegaja zenitu ..... tak separacja jest najlepszym rozwiązaniem kocham cie ale w tym momencie nie mogę z tobą być bo twoje zachowanie mnie bardzo krzywdzi.... Beatko musisz być silna dla dziecka , bo ono widzi mamę smutna , zapłakaną ... a czym dziecko starsze tym więcej rozumie ..... najbardziej jest to przerażające że niestety my dorośli taki los gotujemy swoim dzieciom ......
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 21:03   

Beata... dobrze, że tu jesteś.
Myślę sobie po przeczytaniu Twojej historii, że przydałaby Ci się lektura "Miłość potrzebuje stanowczości" J. Dobsona - kup lub pożycz i przeczytaj. Zapewne wiele spraw Ci się poukłada po tej książce...

Beata-zagubiona napisał/a:
Ja nie byłam dobrą żoną bo inaczej umiałabym jakoś mu pomóc i on nie zrobił by tego co zrobił.
Powtórzę Ci za oazą: nie jesteś winna choroby swojego męża!! Nie jesteś winna temu, że zdradził!! To on sam podjął te decyzje...
Nie mogłaś mu pomóc, bo nie umiałaś, a nie dlatego, że nie chciałaś, prawda? Dla nałogowca najlepszym lekarstwem jest postawienie granicy i konsekwentne trzymanie sie podjętej decyzji... zero środków łagodzących. Częściowo to zrobiłaś wyrzucając męża z domu... potem składając pozew do sądu... ale czy rozwód jest tu najlepszym rozwiązaniem? Zwłaszcza, że piszesz
Beata-zagubiona napisał/a:
Ale nawet jak będzie już po rozwodzie to ja nie zaznam spokoju. Zawsze będę miała ten ciężar w sercu bo opuściłam męża.


oaza napisał/a:
z reguły jeśli jedna strona chce rozwodu,a druga separacji,to sąd i tak orzeka rozwód.
Od tej reguły są wyjątki... na przykład, kiedy o rozwód składa osoba wyłącznie winna rozpadowi związku... a druga strona składa o separację z winy powoda... wtedy sąd orzeka separację.

Beata... pomyśl o tej zmianie... bo rozwód - i to z winy męża - zapewne dostaniesz bez większych problemów... tylko czemu ma to służyć? Jeśli jesteś osobą wierzącą
Beata-zagubiona napisał/a:
najgorsze z tego chyba jest to że po drodze straciłam wiarę. A miałam ją i było mi wtedy tak dobrze.
zamiast spokoju fundujesz sobie wyrzuty sumienia na resztę życia - czy warto??...

Pogody Ducha... będzie Ci potrzebna na każdy dzień z reszty Twojego życia...
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 21:04   

Cytat:
powiedział, że gdyby mąż czuł się w domu z żoną dobrze to nie uciekałby się do alkoholu i zdrady.

Ło matko! To nieprawda! Za zdradę odpowiada wyłącznie zdradzacz! A alkoholizm ma zupełnie inne podłoże!
Poczytaj ks. Dziewieckiego - on od lat pracuje z alkoholikami:
http://www.opoka.org.pl/b...lkoholizmu.html
http://www.opoka.org.pl/b...dna_milosc.html
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 21:11   

to lepiej żeby Twój brat nie wypowiadal się w tak delikatnej i skomplikowanej materii, niech zajmie się modlitwa za Wasze malzenstwo, a nie wpychaniem w poczucie winy wspoluzaleznionej zony alkoholika
Twoj maz jest chyba dorosłym chłopcem i ewentualne "braki" w zonie powinien sygnalizować, sposobow rozwiazywania problemów w malzenstwie jest przynajmniej kilka
pozdrawiam
 
     
salvia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 21:27   

Boże widzisz i nie grzmisz .....Ksiądz takie słowa powiem ci że z całym szacunkiem ale może niech brat zagłębi się lekturę i modlitwę . cyt. gdyby mą z czuł się dobrze z żoną w domu to nie uciekał by się do alkoholu i zdrad..... tekst typowy dla faceta więc jeżeli twój brat jest księdzem i ma kontakt z wiernymi to porażka.... nic takich słów nie usprawiedliwia gdybym była na miejscu twojego brata raczej usłyszała byś słowa pokrzepiające , mobilizujące do ratowania małżeństwa , zaoferowania pomocy .....
 
     
oaza
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 22:27   

ak70 napisał/a:

Od tej reguły są wyjątki... na przykład, kiedy o rozwód składa osoba wyłącznie winna rozpadowi związku... a druga strona składa o separację z winy powoda... wtedy sąd orzeka separację.


Beata,życzę Ci jak najlepiej i nie chcę się licytować i upierać.Napisałam to,co powiedziała mi prawnik.Uważam,że lepiej mieć świadomość,że u nas może być inaczej niż u innych...Koleżanka,która ma teścia sędziego(od spraw gospodarczych) po wysłuchaniu opowieści moich świadków,będąc w szoku(gdy powiedziały jak były traktowane i w jaki sposób zadawano im pytania)zapytała go jak to możliwe,usłyszała,że życie to nie serial:"Anna Maria Wesołowska"
Powinno tak być jak pisze ak70, jednak sędziowie to też ludzie. Jeżeli trafi Ci się ktoś z takim podejściem,jak Twój brat to może być różnie,bo zdenerwowany człowiek może poplątać się w zeznaniach,a odpowiadając na pytanie:"tak"lub"nie"nie ma możliwości dotrzeć do sedna sprawy. I jeśli komuś nie zależy,żeby to wyjaśnić...
Z własnego doświadczenia wiem,że tak może być i pomimo przemocy oraz zdrady ze strony męża,a także braku mojej zgody na rozwód,jestem cywilną rozwódką. Ktoś tu już kiedyś napisał,że nawet jeśli jedna strona jest winna w 1%,a druga w 99%,to i tak będą winni są oboje. Najczęściej tak się dzieje,jeśli powód w przeciwieństwie do pozwanego nie ma skrupułów i nie narzeka na brak kasy...
Ostatnio zmieniony przez oaza 2013-11-12, 22:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10