Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
żona z krótkim stażem w głębokim kryzysie
Autor Wiadomość
marysia84
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-28, 20:30   żona z krótkim stażem w głębokim kryzysie

Witajcie,
postanowiłam opowiedzieć o swojej sytuacji, bo dusze się już udawaniem przed rodziną i znajomymi: jestem żoną od 5 miesięcy, a w naszym małżeństwie pojawił się kryzys na tle, jak przypuszczam DDA. Mam 29lat, mój mąż 26. Ta różnica w wieku tez ma z pewnością wpływ na nasze relacje. Choć zapoznając się z tematem DDA i jego objawami dużo wskazuje na to, że mamy właśnie ten problem. Mój mąż nie potrafi pogodzić się z tym faktem, ze prawdopodobnie jest DDA.
Mąż od kilku dni mi uświadamia, że jego miłość się skończyła, bo nie ma chemii, iskier, spontaniczności i dopiero w tym tygodniu powiedział mi, ze czuje tak już od 3 miesiecy. Jest oschły, unika bliskości. Mąż uważa, że sam poradzi sobie ze wszystkimi problemami i emocjami. Wczoraj nawet przyznał, że z jednej strony boi się, że będzie mnie ciągle ranił, a z drugiej strony dopuszcza myśl, że chyba musi sięgnąć dna (być może musi mnie bardzo zranić, może rozwalić nasze małżeństwo), dotknąć depresji, żeby coś z tym robić, żeby wyciągnąć rękę do specjalisty i przyznać sie do DDA. Teraz – mimo tych różnych sygnałów ostrzegawczych – nie chce terapii. Niestety bardzo negatywnie wpływa to na nasze małżeństwo: tak naprawdę jesteśmy ze sobą od ponad roku – małżeństwem od czerwca br. decyzje o ślubie podjedliśmy dość szybko (oboje chyba w emocjach) i mąż był do niej oczywiście przekonany do czasu aż przestały działać pozytywne emocje (oczarowanie, fascynacja, chemia). A teraz, gdy emocje opadły, on nie umie kochać w inny sposób, bo nie był tego nauczony. A ja znowu też mam ogromną potrzebę bliskości, spokojnej rozmowy i poczucia bezpieczeństwa. Druga sprawa, że przyznał mi się, że tęskni za schematem życia, które prowadził przed poznaniem mnie: pracoholizm, odreagowywanie imprezami od pt do nd i otaczanie się dużą liczba kobiet (żyl tak od 18 roku życia). Te potrzeby były przez ten rok uśpione (gdy była miedzy nami chemia), a teraz znów: w tygodniu ucieka w pracę a co weekend ma ciągłą potrzebę wychodzenia na imprezy tylko z kolegami, bawienia się z innymi kobietami. I tu zaczyna się mój problem i brak cierpliwości, zaufania: permanentnie boje się, że jeśli tego wszystkiego nie przepracujemy, to ja stanę się zaborcza i chora z zazdrości – a mam już takie objawy. A inna sprawa, że ja nie chce udawać, ze nie ma problemu – skoro on nie chce terapii – to ja chciałbym ją podjąć ja jako partner DDA, aby go zrozumieć i pomóc sobie i jemu. Dużo się modlę, zawierzam to Panu Bogu i przez dzień jestem silna a potem znów zaczynam myśleć po ludzku. nie umiem skupić się na pracy, jestem ciągle smutna i nie umiem odpuścić – ciągle chcę gadać – bo boje się, że on się zupełnie na mnie zamknie – a efekt jest inny – buntuje się jeszcze bardziej. Wiem podświadomie, ze powinnam wyluzować, ale tak w środku to wszystko boli, że nie umiem. Czy macie jakieś przepracowane sposoby, co robić w takich sytuacjach konfliktowych: też mam wyłączyć wszystkie emocje jak mój mąż?
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-28, 20:52   

czy razem modlicie sie , chodzicie do koscioła?
uczeszczaliscie na nauki przedslubne? moze teraz wybierzcie sie na rekolekcje dla małzeństw?
 
     
marysia84
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-28, 21:33   

chodzimy do kościoła razem, ale do wspólnej modlitwy wielokrotnie go przekonywałam i nic. Klęka, kilka minut się po modli (ostatnio w ogóle). Byliśmy na naprawdę wspaniałych naukach przedmałżeńskich, gdzie podobno zrozumiał, że miłość to nie emocje - ze to postawa, ale teraz wydaje mi się, że to była tylko regułka, która utrwaliła mu się z warsztatów. Tydzień temu były rekolekcje: Spotkania Małżeńskie, ale mąż nie chciał o tym słyszeć. Ja wiem, ze on wśrodku bardzo cierpi, nie chce mnie ranić, ale z drugiej strony jest bardzo uprarty i ucieka od konfrontacji z problemem. Powiedział mi wczoraj, że gdybyśmy nie byli małżeństwem to juz by sie spakował i odszedł. Nie wiem jak jemu i sobie pomóc. Jestem bardzo słaba w tych postawach: ze nie bede wracać do tych przykrych słów ktore mi powiedział, ze nie bede oczekiwać bliskości. Oj naprawde czuję sie słaba.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-28, 22:28   

Witaj Marysia84 na forum

marysia84 napisał/a:
ciągle chcę gadać – bo boje się, że on się zupełnie na mnie zamknie – a efekt jest inny – buntuje się jeszcze bardziej.

no właśnie, efekt jest inny. Moim zdaniem powinnaś troszkę z gadaniem odpuścić, dać mężowi odetchnąć od problemu - w sensie pozwolić mu samemu pozbierać myśli, a nie ciągle go osaczać swoim gadaniem ;-) (bo tak zrozumiałam to z Twojego postu).

Stara, dobra wyliczanka naszego forum:
1. Bóg
2. Ty
3. Mąż

to taka kolejność priorytetów :-> . Musisz sama najpierw mocno w Bogu się oprzeć - i wydaje mi się, że Ty już to robisz.
Postaraj się trochę zdystansować do problemu(choć pewnie to brzmi niemożliwe do wykonania), staraj się w pracy nie myśleć o tym wszystkim. Z doświadczenia wiem, że robienie czegokolwiek, co pozwala skupić całą uwagę na czymś innym niż kryzys w małżeństwie, daje duże ukojenie. Powinnaś takie zajęcie dla siebie znaleźć - może wolontariat? Pomoc komuś innemu daje zawsze wiele radości ;-)

A terapię możesz zacząć nie czekając na zgodę męża, czy na jego decyzję o podjęciu leczenia.
Rok bycia razem przed ślubem, to troszkę mało, by kogoś dobrze poznać, by zbadać, czy ktoś "nadaje się na męża". Wiem to z doświadczenia, choć u mnie i 2 lata okazały się niczym.
Zastanawiałaś się, dlaczego tak szybko podjęłaś decyzję o zamążpójściu? Piszesz, że chyba podjęliście decyzję o ślubie w emocjach - wiesz, dlaczego wzięły górę emocje? Wiesz, jaka jest różnica między decyzją podejmowaną w emocjach, a decyzją przemyślaną?

Zadaję te pytania, bo sama je sobie zadawałam. I bez wsparcia innych osób, bez próby leczenie przede wszystkim samej siebie, nie znałabym odpowiedzi na te pytania (choć pewne pytania dalej pozostają do przepracowania).
Poczytaj trochę to forum, zadawaj pytania. I nie zwlekaj z podjęciem terapii - już nawet nie dla męża, ale PRZEDE WSZYSTKIM dla samej SIEBIE.
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-28, 23:03   

marysia84 napisał/a:
: w tygodniu ucieka w pracę a co weekend ma ciągłą potrzebę wychodzenia na imprezy tylko z kolegami, bawienia się z innymi kobietami.

To nie ma nic wspólnego z DDA. Twój mąż jest niedojrzały do małżeństwa. On nadal chce żyć jak kawaler.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-28, 23:22   

Zgadzam się z AWS ,
ale chyba ma chęci , jakieś przebłyski


Cytat:
Wczoraj nawet przyznał, że z jednej strony boi się, że będzie mnie ciągle ranił, a z drugiej strony dopuszcza myśl, że chyba musi sięgnąć dna


Coś powiedział , tylko NIE WPROST .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-28, 23:31   

Mare
co powiedział ?
dla mnie standardowa spiewka.... (tak nawiasem w tym przypadku pewnei prawdziwa)
chce odejść...bo będę Cie ranił

ps. Jeśli facet po 5 miesiacach ma dość małżenstwa, to co powie po 5 latach? albo po 20?
 
     
marysia84
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-29, 08:12   

Bardzo Wam dziękuję za wasze przemyślenia:
Aniołek 5 – masz rację za bardzo szukam oparcia w mężu zamiast szukać Pana Boga. Przed chwilą przesłuchałam krótkiej konferencji ks. Pawlukiewicza i taka myśl: zafiksowałam się na tym mężu, dokładnie tak jak powiedziałaś – osaczyłam go i umęczyłam swoimi potrzebami. Wierzę, że to doświadczenie jest prawdziwą szansą zmiany myślenia o małżeństwie i o wierze: zejść z poziomu powierzchownego działania: są super emocje to „Chwała Panu”, a jak mam doła to nawet nie mam siły odmówić wieczornej modlitwy i oddać tego Panu Bogu. Tylko ciągle wraca ból różnych przykrych słów, które powiedział mi mąż: chce przebaczyć, ale mam to tak głęboko w sobie, że to wraca, no i wracają kłótnie, bo nie widzę jego inicjatywy.

AWS – mój mąż sam mi powiedział, ze jest niedojrzały emocjonalnie – no ale wydaje mi się, że to nie bierze się z sufitu, tym bardziej, że powiedział, że im jest starszym tym bardziej jest przekonany, że nie chce mieć dzieci, że związek/relacje to trud, który nie wie czy uniesie.

Grzegorz_ : tak, to prawda, skoro już pojawia się w nim myśl o ucieczce, to co będzie za pare lat – on tez do tego wraca i boi się ze będziemy papierowym małżeństwem, jeśli pojawią się dzieci. Ale kim bym była – gdybym podjęła decyzję od razu – odpuszczam, nic nie da się nie da zrobić. Wiem, że musze! próbować. Podjąć terapie dla siebie samej (sama prowadzę już obserwacje siebie i widze, że sama mam „pewne dysfunkcję” (jestem niedowartościowana i mężem próbuje te swoje potrzeby zaspokoić).
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-29, 09:37   

grzegorz_ napisał/a:
ps. Jeśli facet po 5 miesiacach ma dość małżenstwa, to co powie po 5 latach? albo po 20?


u nas była podobna sytuacja krótko po ślubie, z tym że przed ślubem mąż nie wykazywał żadnych oznak iż takie życie wiecznego imprezowicza jest dla niego bardzo ważne, ważniejsze niż ja
przed ślubem mało gdzie wychodziliśmy bo on nie chciał, po ślubie wszystko się zmieniło jak u autorki
u nas niestety czas pokazał że mąż świetnie bawi się tak od lat, czasami myślę czy on przed ślubem udawał kogoś innego?
obecnie jesteśmy w trakcie badania ważności naszego małżeństwa
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-29, 10:08   

Marysiu, "nie chce się modlić, nie chce chodzić na spotkania małżeńskie"... Tak, byłoby super, ale NIE CHCE... Uszanuj to, nie napieraj na męża, bo czy i tak czyniłaś przed ślubem?
Jasne, teraz widać jaśniej problemy, jakie mąż ma ze sobą i chciałabyś go powoli zmieniać - na lepsze. Być może mąż czuje, że nie akceptujesz go jakim jest, a Twoim oczekiwaniom nie jest w stanie sprostać - na dziś... I próba ucieczki...
Moim zdaniem - wyluzuj :-) Jakoś tak bardzo, tak szybko dostrzegłaś potrzebę zmiany ...męża. On będzie się zmieniał - na lepsze, ale ma na to caaałe życie przy Twoim boku. I za 20 lat będzie zapewne nieco innym człowiekiem :-)

Cytat:
Mam 29lat, mój mąż 26. Ta różnica w wieku tez ma z pewnością wpływ na nasze relacje.

Nie ma żadnego znaczenia.

Cytat:
decyzję o ślubie podjedliśmy dość szybko (oboje chyba w emocjach) i
 
     
marysia84
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-29, 13:32   

Róża - faktycznie - nie umiem uszanować jego "nie chcę":( Ale dziś znow próbuje i ucze sie tego, choc trudne, bo mi go po prostu brakuje i ciagle w sercu mam rany z wypowiedzianych słów, które w sytuacjach kłótni sączą się jak jad i dają "wodę na młyn". W młodości miałam problem z samoakceptacją i chyba problem wrócił i podświadomie ciągle szukam dowartościowania w oczach i postawie męża. Dlatego dużo pracy nad sobą muszę wykonać i chyba dlatego mamy ten trudny czas, żeby to teraz przepracować. Wkońcu wierzę, że przed nami perspektywa całego zycia.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-29, 16:06   

Cytat:
w tygodniu ucieka w pracę a co weekend ma ciągłą potrzebę wychodzenia na imprezy tylko z kolegami, bawienia się z innymi kobietami.

A to może słusznie niepokoić i na to mąż nie może mieć Twojego przyzwolenia. To nie jest w porządku wobec Ciebie. Czym innym niechęć do np. wspólnej modlitwy (należy to uszanować), czym innym bawienie się z innymi kobietami. A może to tylko Twoje podejrzenie? Jakkolwiek by nie było, powiedz mu o tym, że boli Cię to. I zadbajcie o tę chemię między Wami, przecież to dopiero kilka m-cy razem. Może jakieś wspólne wyjścia: kawiarnia, kino, spacer. Skoro mąż tak lubi...
 
     
marysia84
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-01, 22:24   

Wydaje mi sie, że to własnie ja przejęłam inicjatywe, ale on nie chce ze mną wychodzic, woli spotkac się z kolegą i na miasto. Cały weekend byliśmy u znajomych: nocowaly w sumie 2 małżeństwa - znajomi mojego męża. w sobotę włączyliśmy film z naszego wesela, na ktorym poprostu sie popłakalam: w moim męzu było tyle agresji, zlośliwych tekstow, aż wszystkich to dziwiło. Ale jak wyszłam do pokoju to przyszedł i mnie przeprosił: ponoć to byl dla niego wstrząs i chce coś zmienić. Jest odrobinke lepiej, ale dzis jak wstaliśmy u znajomych znów padały jakies kąśliwe docinki i stwierdziłam, ze chyba znów wracamy do "codzienności". a propo wychodzenia - tez dzis w towrzystwie przyznał, że chetnie gdzies by dzis poszedl w miasto - aż dziewczyny mu zwróciły uwage, że on jakis nie wybawiony, ze ciągle tylko o tym "miescie". Nie wiem już co robić: staram się byc cierpliwa, nie męcze go już rozmowami itd. Ale poprostu czuję, że on "tego wszystkiego nie czuje" i boje sie czytając inne wasze wątki, że po 3 latach, 8 czy 24 - o ile bysmy dotrwali - to on i tak w pewnym momencie odejdzie, bo nie bedzie mial sil, bo bedzie nieszczęśliwy. Adwent - czas działania i oczekiwania. Wierzę, że przyniesie przemiane serca - przede wszystkim mojego - oczekującego, ale też napełni serce mojego męża i zwróci się znów do mnie. Choć znów wdziera mi sie mysl do glowy, że on teraz przynajmniej do swiąt i do sylwestra bedzie chciał "dotrwać", a potem - jak czesto padały te słowa ostanio - zobaczymy co przyniesie przyszłość :(
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-01, 22:42   

marysia84 napisał/a:
W młodości miałam problem z samoakceptacją i chyba problem wrócił i podświadomie ciągle szukam dowartościowania w oczach i postawie męża.

Poczucie własnej wartości mamy w sobie (powinniśmy mieć), wtedy nie uzależniamy go od sądów innych. A co, jak nie dostaniesz tego dowartościowania? Dlaczego miałaś\ masz zaniżone? Zwykle związane jest z dzieciństwem. Temu się przyjrzyj, bo tu może być źródło Waszych kłopotów. Najpierw zajmij się sobą, nim zaczniesz zmieniać męża.

[ Dodano: 2013-12-01, 22:50 ]
marysia84 napisał/a:
że im jest starszym tym bardziej jest przekonany, że nie chce mieć dzieci,

Nie jest otwarty na życie, a to przeczy założeniom małżeństwa na Bożych prawach! Nie móc być płodnym, a nie chcieć to dwie różne historie. W czasie ślubowania przyrzeka się również, że PRZYJMIE się z miłością i po katolicku wychowa potomstwo, którym Bóg zechce obdarzyć. coś z hierarchią wartości szwankuje.

[ Dodano: 2013-12-01, 22:57 ]
marysia84 napisał/a:
boje sie czytając inne wasze wątki, że po 3 latach, 8 czy 24 - o ile bysmy dotrwali - to on i tak w pewnym momencie odejdzie, bo nie bedzie mial sil, bo bedzie nieszczęśliwy.

Nie pisz scenariuszy, bo przyszłość zna tylko Bóg. Po co to robisz? Tylko się niepotrzebnie nakręcasz i wpędzasz w nieprzyjemne emocje. Zamiast tego podumaj, co należałoby zmienić w sposobie Waszego spędzania czasu ze sobą, żeby on tak do tego"miasta" się nie rwał?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10