Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Przychodzi chwila że szala goryczy sie przelewa!!!!
Autor Wiadomość
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 14:18   

kenya napisał/a:
I tak, rozumiem rozterki miodzia, może mieć dość, ma do tego prawo a Ci którzy kibicują mu i zagrzewają by z ósemki zrobił szesnastkę albo jej wielokrotność niech zdadzą sobie sprawę, że nie cel jest najważniejszy ale droga i człowiek na tej drodze.

Pięknie to napisałaś. :->
Jak się komuś chce to wspomnijcie w piątek o 10.30 o mojej marnej duszy.
Ciekawe czy będzie na ostro, czy tylko podpisy i dowidzenia.
Mimo wielu spraw w sądach , dziwnie nie potrafię się nakręcić na tę . Nic nie planuję , nie pisze scenariusza- kompletna pustka w głowie.
Zazwyczaj miałem 100 argumentów na które nigdy nie było czasu na sali- a teraz zero.
A gdzie 8 lat???
Miodzio podziwiam ;-)
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 14:38   

--
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 22:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 16:19   

helenast napisał/a:
Powiem tak, dałam tylko przykład, możliwość wyrwania się z dołku poprzez staniecie w prawdzie ze swoimi problemami, kłopotami oraz ich wagą . Kogo przekonuje niech spróbuje - to nic nie kosztuje, a może pomóc... Kto uważa,że to błąd - ma prawo...
Przeczytałam jeszcze raz cały temat i wiecie co mi się rzuciło w oczy ?

- Bóg jest winny
- sytuacja sprawiła
- żona winna
- mąż winny
- wszyscy wokół winni
- Bóg mi zabrał
- samotność spowodowała to , a to
- inni oceniają
- itd..... itd.... itd...

Wiec napiszę to czego nie ma i czego mam pełną świadomość

- ja pozwoliłam doprowadzić się do takiego stanu
- ja zawaliłam
- ja poddałam się, odpuściłam
- ja zmarnowałam tak cenny czas - czas życia, bycia
- ja zamknęłam się na pomoc ,na innych ludzi, na uwolnienie, uzdrowienie
- ja uciekając od leczenia popadałam w coraz większą depresję
- ja użalałam się nad sobą i oczekiwałam tego od innych
- ja żałuję mojej złej postawy, mojej zawziętości
- ja odeszłam od Boga
- ja przestałam się modlić
- ja zasłaniałam się ciężkimi przeżyciami, załamaniem
- ja.................

A prawda jest taka, że to wszystko działo się z mojego wyboru i woli... Zwalanie na tzw. cały świat przesłania tą właściwą prawdę i uniemożliwia uzdrowienie...
..... no, ale każdy ma prawo wyboru ...



Ostrożnie!!! uważam to za błąd - nie każdy może
niektórych ich "ja" przygniotło na tyle, że skończyli ze sobą raz na zawsze.

Dlatego póki można (w sensie póki chcę to zrobić, bo nie umiem inaczej), lepiej zwalić na Boga winę, paradoksalnie nawet ZA WSZYSTKO, bo:
Pan Bóg wytrzyma nasze cierpienie, i nasze obwinianie, a my niekoniecznie możemy wytrzymać, poranieni i słabi.

Powiedział Bóg: "przerzućcie na mnie wasze troski", to jak ktoś nie umie, to i winę przerzucić może... to Ojciec - Najlepszy Ojciec, można się buntować nawet na Niego i nawet trzeba.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 16:25   

helenast napisał/a:
- Bóg jest winny
- sytuacja sprawiła
- żona winna
- mąż winny
- wszyscy wokół winni
- Bóg mi zabrał
- samotność spowodowała to , a to
- inni oceniają
- itd..... itd.... itd...


Heleno wydedukowałaś to co chciałaś, ja tam tego nie dostrzegam. Za to dostrzegam normalne ludzkie życie. Nawet jestem skłonny stwierdzić, że jest wszystko to o czym tutaj napisałaś za wyjątkiem jednego akapitu bo z nim nie mogę się zgodzić a jest on cięzkim kamieniem rzuconym przez Ciebie.

helenast napisał/a:
- ja pozwoliłam doprowadzić się do takiego stanu
- ja zawaliłam
- ja poddałam się, odpuściłam
- ja zmarnowałam tak cenny czas - czas życia, bycia
- ja zamknęłam się na pomoc ,na innych ludzi, na uwolnienie, uzdrowienie
- ja uciekając od leczenia popadałam w coraz większą depresję
- ja użalałam się nad sobą i oczekiwałam tego od innych
- ja żałuję mojej złej postawy, mojej zawziętości
- ja odeszłam od Boga
- ja przestałam się modlić
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 16:33   

--
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 17:26   

A ja porostu napisze helenast tak.
Brzmia twoje słowa dos mentorsko-jak pouczanie
ale brak w nich ciepła i zrozumienia.
Czasami tak sie dzieje że biegnąc do zródła w jakim jest życiodajna woda,nie zauważamy n atrasie ile depczemy kwiatków.
Tak tez możemy podeptać najbliższych-bo zle odczytane to zle wykonane.
I łatwo stac się egocentykiem i egoistą.

Ja nie użalam sie nad swoim losem,a tym bardziej nie zbliżam sie do deprechy-chocby dlatego że przeżyłem już depresje i mam świadomosc tego co czynia i jak sie jej nie poddac.
Zatem w myśl co nie zabiło to wzmocniło
potrafie nie poddac się depresji
rozumiem co to zdrowie(bo przechodziłem opercaję kregosłupa)
wiem co to ciężka choroba -bo nasz średni syn urodził sie z problemem genetycznym
wiem także co to otarcie ośmierć-analizując do choroby zony.
I wty momencie powiem wiecej sam rozmawaiłem zBogiem aby zabrał mnie a oszczędził zone(jezeli juz ktos ma byc wybrany)
Swoje 12 kroków przechodziłem 5 lat temu zatem dawno jestem po lustrze..stawaniu w prawdzie,upojenie wiara,przesłanie 12 kroków i także uzdrawianie i zbawienie świata.
Cieszy mnie ze jest w tobie jeszcze pokłąd sił..i oby tak dalej.
Co zatem gryzie się we mnie???
zaakceptowanie sytuacji w jakiej się człowiek znajduje wcale nie jest równoznaczne
z tym że człowiek się z tym pogodził.
Dlatego jest we mnie wciaz szereg pytań...
dlaczego jest biernośc..dlaczego jest niemozliwym cokolwiek zmieniac

i tylko tyle Helenast......
to sa proste pytania człowieka wobec:
jest między nami przepaśc
-dlaczego nie starmy sie ją usunąć??

nie potrafie zaufac
-dlaczego nie staram się nad tym popracowac??

jest niemozliwym bo kiedys było tak
-dlaczego nie starm się dojrzec że teraz jest inaczej???

Reasumując wiele zalezy od tego co ja sam mogę

nie prawdasz???

I tylko w tym nie mam zrozumienia-a jak go brak to człek myslący zastanawia sie gdzie tkwi problem.
Owsze możan inaczej miec wszystko w przysłowiowej......
ale o ile sie nie myle to jest brak szacunku do drugiej osoby....

dziekuję wszystkim za wypowiedzi i wsparcie

pozdrawiam Norbert
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 17:32   

helenast napisał/a:
Dla Ciebie Elżbieto jest to błąd. Dla mnie błędem było tkwienie w takim właśnie rozwiązaniu jaki podałaś. Dlatego powiedziałam o sobie , a nie o innych ... Bo właśnie u mnie to uciekanie od prawdy i zwalanie na wszystkich i wszystko inne powodowało ,że tyle lat tkwiłam w tej czarnej dziurze... U mnie tym błędem było oszukiwanie dla tzw. ,, mojego dobra ,,...


Nie napisałam o zwalaniu na innych ludzi..., zauważ.
Tym bardziej nie na siebie.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 17:37   

==
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 18:48   

helenast piszesz:

"Moje słowa i ta rada są do osób, które piszą ,, nie ma sensu,,...,, nic mi się nie chce,, ... ,, straciłam/łem nadzieję, wiarę ,, itd... Właśnie dla TYCH osób, bo one już zaczynają wchodzić w ten dół ... Stoją jeszcze przed tą czarną dziurą ... Ale jeszcze SĄ !!!! ... są tu na forum, jeszcze piszą , jeszcze modlą się , jeszcze podejmują walkę. Resztkami sił , ale jednak ....
To ostatni moment by się cofnąć , by kogoś jeszcze posłuchać, może przemyśleć, może zaoszczędzić ten ,, zmarnowany czas,, , uniknąć go... "


przeplatając w różnych momentach tego tematu:

.......Ja się nie wstydze tego że dotarłem do Niego własnie poprzez trwogę
...... Ja też przeszłam bardzo ciężką depresję - do teraz jestem na lekach ( 5 lat już) . I dopiero zauważenie innych - czytaj- potrzebujących sprawiło moje działanie na ich rzecz... Pomogło lepiej niż wszystkie leki ...
......Wiem ,że najlepiej i najłatwiej zwalić wszystko na Boga ( też to robiłam- robię). On przecież nic nie odpowie po ludzku prawda? nie obroni się ! nie poda argumentów na ,, to nie JA,, ...
......Ja też w tym stanie długo trwałam. Nie dopuszczałam myśli , nie chciałam nawet słuchać ,że zrobienie nawet małego kroku na przód pomoże mi. Nie wierzyłam nikomu......


- dlaczego zatem skoro helenast sama tą drogą kroczyłaś dziś nie szanujesz, albo nie rozumiesz drogi innych?
Czy do ciebie słowa innych nie docierały bo nie chciałaś? czy może po prostu nie był to czas jeszcze odpowiedni na przyjęcie nowej rzeczywistości, przekonań?
Może za mało danych do zweryfikowania tak należy, to prawda?
Dzis masz już inne przekonania. Przeszłaś wiele w życiu to dało ci twoją życiową mądrość, siłe, spokój...
Inni tak samo jak ty kiedyś potrzebują tej drogi, tych ciągłych świadectw innych, wsparcia i otuchy. Słuchają, może tylko powoli dochodzą do tej prawdy.

Oni też kiedyś staną na nogi, będą silni duchem i oby tylko więcej w nich było zrozumienia dla ludzkiego cierpienia na każdym ich etapie.


na koniec piszesz co do słów:
...Chodzi o te dokładnie słowa.
Niby tak proste, a tak trudne do powiedzenia...


słowa: KOCHAM CIE-SZANUJĘ I CIESZE SIĘ ŻE JESTES , nie ważne kto, żona, matka, mąż, dziecko, przyjaciel, znajomy....
- dodam dla zrozumienia powinny znaczyć dla ludzi:
-rozumiem, szanuję, że ktoś może iść innym tempem, powoli, za mna, lub wybiegać przede mną po czym upadać i znów mnie doganiać.

i lubie wtedy przypominać sobie,( jak sama kiedyś potrzebowałam i otrzymywałam) by tej zranionej osoby nie ponaglać, wciąż pouczać, tylko wspierać, motywować i wciąż przypominać sobie by być dla tej osoby przyjacielem:
„Nie idź za mną - mogę cię nie poprowadzić. Nie idź także przede mną - mogę za tobą nie podążyć. Po prostu idź obok mnie jako przyjaciel.”
- Albert Camus
a dojda wtedy swoim tempem wszyscy do celu, choć nie tak jak zakłada, ten który prowadzi..... To nie on idzie....nie jego droga i cel drogi....


piszesz też z czym nie mogę się zgodzić : Ta nadzieja i wiara, o której tu piszecie ( a raczej jej brak) umiera całkowicie ze śmiercią danej osoby. Nie możemy już wysłać smsa , listu, porozmawiać, przeprosić , pogodzić się itd...

naprawdę? naprawdę nie można już nic? Tak razem nie, ale osobno? Porozmawiać nad grobem nie można ale dokonać aktu wybaczenia i pogodzenia można zawsze dopóki sama żyję.
Mogę wiele dla innych, tych nieżyjących też póki sama żyję. Modlitwę, pamięć, wspomnienia żyją tylko dlatego, że sami je pielęgnujemy, a jakie to już zależy od nas....
Dodam piszę z autopsji, żadne tam - tak myślę, przypuszczam...i... Czasami jest tak, że po prostu nie jest nam dane nawet za życia tej osoby tego dokonać...
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 19:21   

helenast napisał/a:
Ja jestem na 8 kroku i pogodziłam się ze wszystkim . I nie jest to oszołomienie , egzaltacja wiarą jak zasugerowałeś ...

Zatem wiele jeszcze przed tobą(odnośnie kroków i tego co po nich)
i nie pisze tego z przekorą.
A tak na marginesie czego dotyczą kroki???

czy nie przypadkiem zobaczenie siebie.. prawdy o sobie ..naprawa siebie i relacji z Bogiem???

Kroki nie dotyczą Helenast tego co się zmieni w naszym świecie i czy cos się zmieni .
Kroki pozwalają nam przyjąć świat takim jakim jest
a wiesz co to znaczy???

właśnie zaakceptować ten świat co wcale nie oznacza pogodzić się z nim....
Widocznie na twoich krokach niezbyt i dosadnie wytłumaczono ci te różnice..
Ja na swoich to przerabiałem.....
i akurat uważam że dość dobrego miałem speca od programu bo był nim Jacek R....

Zatem idąc tym tropem akceptuję sytuacje w jakiej jestem
czemu???

bo sam jej nie jestem w stanie zmienić....
Zależy o na od woli zony na zmianę i naprawę
a także od ręki Bożej jaka nam błogosławiła.

Zatem kolejny raz napiszę trudno mi na dziś ,na teraz ,na ten cały czas jaki został poświęcony zmianom- że to iż nie jesteśmy w stanie
cokolwiek naprawić w naszym problemie
ja i przeszłość jest przyczyną.
Bo ja i przeszłość byliśmy przyczyna do pewnych kroków i działań zony-jakie zresztą konsekwentnie przyjąłem na klatę.
Ale również konsekwentnie zabrałem się za zmianę tego co było powodem decyzji żony.

Zatem nie dziw się że ten facet (patrz Ja) nie potrafi zrozumieć o co chodzi
słysząc kolejny raz o przeszłości i przyczynach.
i zapewne prędzej jestem w stanie zrozumieć sytuacje gdy ktoś cos robi-a po prostu nie daje rady.
Niż sytuacje że nic z tym nie robi.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 19:28   

==
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:04, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 19:41   

helenast napisał/a:
Nie masz prawa tak pisać !!!! ...

Zobacz jak targają tobą emocje
aż cztery wykrzykniki podkreślają to
a czemu aż taki bunt na proste słowa bywalca

czemu nie pozwalasz innym doświadczyć tego czego chcą....
helenast napisał/a:
Więc jak chcecie to wpadajcie w czarną dziurę beznadziejności ,narzekajcie obarczając cały świat za Wasze niepowodzenia i problemy. Zagłębiajcie się w Waszej rozpaczy, depresjach ... To Wasz wybór, Wasze życie, Wasz czas ...


Echhh Helenast naprawdę nie zabieraj się do prostowania świata po 8 kroku
o krokach tak naprawdę można pogadać dopiero po roku od ich zakończenia....
I zezwalaj ludziom na to co chcą przezywać
...bo przecież jak pisałaś sama powiedziałaś "NIE"
kiedy nie szanowana była twoja wola(wiesz o czym piszę)
może teraz łatwiej zrozumiesz męża-jak to jest gdy się działa i nawet nie wie jak działa i dlaczego to złe działanie.

Z Bogiem
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 19:54   

==
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-06, 20:05   

helenast napisał/a:
A tak na marginesie to zastanawiam się czy je kończyć bo patrząc na Twoje wypowiedzi to jestem pełna obaw co do ich zasadności

A może porostu ty wiele rzeczy nie widzisz???
-zamiast zastanawiając się nad zasadnością moich wypowiedzi....

i tu wypada znowu napisać ...
możesz nie zgadzać się moimi wypowiedziami...ale one są moje zatem wypada szanować kogoś innego wypowiedzi....
helenast napisał/a:
To przerażające ,że opierasz Swoje życie i postępowanie na nich ....

I znowu dla ciebie przerażające -ale dla mnie jest to np. jakiś sens życia(zakładam).

Odpowiedz trzeba to uszanować??? czy nie trzeba szanować???

Helenast z przykrością muszę stwierdzić że masz problemy z akceptacja tego że inni mogą czuć inaczej, zachowywać się inaczej, mieć inne przemyślenia
itd.....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8