Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak mam walczyć ?
Autor Wiadomość
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-12, 21:11   

Masz rację każdemu zajmuje to mniej lub więcej czasu a przeciez nie będziesz udawała że juz sie wzięłaś w garśc kiedy tak naprawdę nie będzie. Ale czasem czyjes zrozumienie,rada czy troska,albo to że ktoś miał podobnie naprawdę pomaga. Poza tym z boku widac więcej. Trzymaj się :)
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 13:34   

grzegorz_ napisał/a:

Wiele mitów w tym temacie istnieje....
np
- "facetom zależy na seksie , a kobietom na uczuciu"
wystarczy wejść na forum "brak seksu w małżenstwie " (nie bede reklamował gdzie)
i poczytać, jak wiele kobiet płacze wieczorami w poduszkę, bo mężowi już sie nie chce,
albo woli obejrzeć pornosa
Zatem większość kobiet tez potzrebuje seksu.
- "dla faceta liczy się seks w sensie zaspokojenia...czyli ma orgazm = spełniony"
Seks jest piekny gdy połączony z miłością, także dla faceta
Sam orgazm....to mechanika, do tego przecież nawet drugiej osoby nie potrzeba
- "facetowi zależy tylko na seksie"
Nie !!! Facetowi zależy, aby kobieta którą kocha, pragnęła z nim seksu, aby czasem
powiedziała np "uwielbiam się z Toba kochać", albo "lubię Twoje ciało",
Facet gdy tego nie słyszy, gdy żona zawsze jest bierna, gdy nigdy nie powie
"mam na ciebie ochotę"myśli....ona jest ze mną z przyzwyczajenia, z wygody, bo dzieci,
bo byłem potrzebny tylko aby mieć dzieci, bo....
to sie rozpisałem;)


Ciekawy temat. Rozumiem twój punkt widzenia i na pewno był taki jak punkt widzenia mojego męża. Okazywanie uczuć przez bliskość fizyczną, mówiąc w skrócie. Myślę, że tak jak piszesz, jest to zdrowe i normalne ale tak naprawdę to jest kwestia nie zdrowia tylko potrzeb. Bo jak sam piszesz, są tacy mężczyźni, którzy nie lubią i żony płaczą w poduszkę. Nie można powiedzieć, że dla wszystkich związków jest jedna norma, częstotliwości i jakości współżycia. Są osoby, dla których jest to niezbędne, jest wyrazem uczuć itd. a dla drugiego wyrazem uczuć będzie przygotowany dobry obiad, miłe słowo, bliskość psychiczna, wspólna praca dla przyszłości dzieci i seks jest gdzieś tam, w systemie wartości. Znam takie osoby. Są też różnice w czasie, jak człowiek jest młody to pewnie jest to ważniejsze niż na starość. Generalnie myślę, że problem jest nie w tym, że kobieta nie mówi jak bardzo lubi ciało męża, tylko co kto potrzebuje. Bo dla drugiego faceta takie komentarze w ogóle nie będą potrzebne, wolałby np. usłyszeć, jak żona chwali jego sukcesy w pracy. Jeden ma większe potrzeby w zakresie bliskości fizycznej, drugi mniejsze. I to fakt pewnie, że statystycznie kobiety wyżej stawiają bliskość emocjonalną, a mężczyźni fizyczną. Problem to właśnie to dopasowanie. Jak sobie weźmiesz za żonę kobietę, dla której te sprawy nie są tak ważne jak dla ciebie to tarcia będą całe życie. Zauważ, że nikogo na siłę nie da się zmienić. Żona może ci mówić, jak uwielbia twoje ciało itp. bo ty tego chcesz, ale jak nie będzie to z niej naturalnie wypływało to będzie sztucznie. Rozwiązanie to dopasowanie się z osobą, która ma podobne potrzeby lub pogodzenie się z tym, że czegoś ci w życiu będzie brakowało i świadomy wybór - bez seksu da się żyć, patrz księża, zakonnicy, wszystko jest kwestią decyzji.

Dopiszę jeszcze: wzbudzanie poczucia winy w małżonku, z powodu niezaspokojonych własnych potrzeb seksualnych zdrowe nie jest:) To nie jest dziedzina podlegająca jakiejś presji, można zmusić męża do wynoszenia śmieci czy zmywania naczyń, kwestia podziału obowiązków, ale raczej trudno w ten sposób sterować życiem seksualnym, okazywaniem uczuć itp. Wchodząc w małżeństwo bierze się na siebie określoną odpowiedzialność i zawsze to jest jakaś rezygnacja z siebie. Np. z ilu rzeczy trzeba zrezygnować posiadając małe dziecko... Tak samo z małżonkiem, teraz jest zdrowy, seks super, za ileś lat może być tak, że będziesz musiał pieluchy zmieniać... Dlatego myślę, że wyznacznikiem tego co się dzieje z małżeństwem nie mogą być własne potrzeby, naprawdę trzeba wiedzieć na co się decyduję, świadomy wybór, o czym często wspomina się na tym forum.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 14:47   

[quote="porzucona_33"]
Rozwiązanie to dopasowanie się z osobą, która ma podobne potrzeby lub pogodzenie się z tym, że czegoś ci w życiu będzie brakowało i świadomy wybór - bez seksu da się żyć, patrz księża, zakonnicy, wszystko jest kwestią decyzji.

Rozwiązania
1. Można się dopasować, jeśli mąż chce 5 X w tygodniu, a żona 1 X
trywializując, krakowskim targiem (5+1)/2 = 3
Co jeśli on chce...jak każdy normalny facet kochać się ze swoją żoną, a ona po prostu
nie chce, ma wstręt do seksu, albo wstręt do seksu z TYM facetem?
Niedawno pisał tu ktoś , którego żona nie kocha się od roku czy dwóch i ona uważa że
wszystko jest ok.
Pisał też ktoś inny, że dla niego seks z mężem był mechaniczny, w celach
prokreacyjnych.
Jaka rada w takich sytuacjach?

2. Bez seksu da się żyć, tak jak księża (choć nie wszyscy)
Oczywiście , że tak, jednak jeśli ktoś sie decyduje na małżenstwo to nie jest to wybór
życia celibacie. Gdyby chciał żyć w celibacie zostałby zakonnikiem.
Ma prawo oczekiwać, że współmałżonek będzie z nim w relacji intymnej.
Seks w małżenstwie to nie żadne widzimisie, tylko coś normalnego,a nawet
powiem więcej ...niezbędnego dla związku.
Gdyby ludzie to rozumieli, reagowali, potrafili o tych sprawach swobodnie rozmawiac
to pewnie rozwodów byłoby o połowe mniej.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 15:36   

grzegorz_ napisał/a:

Rozwiązania
1. Można się dopasować, jeśli mąż chce 5 X w tygodniu, a żona 1 X
trywializując, krakowskim targiem (5+1)/2 = 3
Co jeśli on chce...jak każdy normalny facet kochać się ze swoją żoną, a ona po prostu
nie chce, ma wstręt do seksu, albo wstręt do seksu z TYM facetem?
Niedawno pisał tu ktoś , którego żona nie kocha się od roku czy dwóch i ona uważa że
wszystko jest ok.
Pisał też ktoś inny, że dla niego seks z mężem był mechaniczny, w celach
prokreacyjnych.
Jaka rada w takich sytuacjach?

2. Bez seksu da się żyć, tak jak księża (choć nie wszyscy)
Oczywiście , że tak, jednak jeśli ktoś sie decyduje na małżenstwo to nie jest to wybór
życia celibacie. Gdyby chciał żyć w celibacie zostałby zakonnikiem.
Ma prawo oczekiwać, że współmałżonek będzie z nim w relacji intymnej.
Seks w małżenstwie to nie żadne widzimisie, tylko coś normalnego,a nawet
powiem więcej ...niezbędnego dla związku.
Gdyby ludzie to rozumieli, reagowali, potrafili o tych sprawach swobodnie rozmawiac
to pewnie rozwodów byłoby o połowe mniej.


:) Moje zdanie jest takie:
Ad. 1) Jak żona nie chce, ma wstręt do seksu lub wstręt do seksu z danym facetem to tak jak z miłością - jak się w kimś zakochasz to nie zawsze masz wzajemność hehe. Jak lubisz bliskość fizyczną to trzeba znaleźć taką partnerkę, która też lubi
Ad. 2) Takie kwestie trzeba pewnie rozeznać przed ślubem, jakie jest podejście drugiej osoby do tych spraw. Dokładnie to przedyskutować żeby wiedzieć czego się spodziewać. Myślę, że jeżeli partnerzy są otwarci i rozmawiają ze sobą to dużo można się dowiedzieć o drugiej osobie i jej oczekiwaniach. "Coś niezbędnego dla związku"... a gdybyś np. był chory, sparaliżowany, to co? Koniec małżeństwa?:) Myślę, że w twoich wpisach widać rangę jaką nadajesz współżyciu - jest to dla ciebie bardzo ważne. Tak ważne, że decyduje o być albo nie być małżeństwa. Taki masz system wartości, pewnie dużo mężczyzn myśli tak samo, ale znam też takich co mają inne wartości. To że ty masz takie potrzeby nie znaczy, że kobieta z którą się związałeś ma mieć takie same i seks ma być na zawołanie. Tak jak pisałam wcześniej, wchodząc w małżeństwo świadomie się rezygnuje z części siebie, trzeba sobie zdawać z tego sprawę, że życie może postawić przed nami różne wymagania. Jakbyś był wolnym strzelcem mógłbyś zmieniać partnerki wedle uznania. Ale moim zdaniem nie można wymuszać na kimś spełnienia potrzeb seksualnych. Co by to zmieniło gdyby ludzie to rozumieli, rozmawiali itp.? Pożądanie to kwestia spontaniczna, jak emocje, nie można tym sterować za pomocą rozumu. Co z tego, że żona zrozumie swój "obowiązek" i potrzeby męża - niekoniecznie ma takie same. Prezentujesz dokładnie taką samą postawę jak mój mąż - przymuszanie, ma być krakowskim targiem itp. To ma niby obudzić pożądanie i sprawić, że seks nie będzie mechaniczny? Bo mi się wydaje, że to jest dokładnie na odwrót.

Mi się wydaje, że strasznie spłycasz sprawę z tymi rozwodami. Nie zawsze ludzie się rozstają bo problem jest w niedopasowaniu seksualnym, może być niedopasowanie charakterów, nałogi, przemoc i mnóstwo innych powodów.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 16:06   

Porzucona
Moje uwagi nie dotyczą ani mojego ani Twojego zycia.
Dyskutuje na poziomie ogólnym.


:) Moje zdanie jest takie:
Ad. 1) Jak żona nie chce, ma wstręt do seksu lub wstręt do seksu z danym facetem to tak jak z miłością - jak się w kimś zakochasz to nie zawsze masz wzajemność hehe. Jak lubisz bliskość fizyczną to trzeba znaleźć taką partnerkę, która też lubi

Odpowiem przewrotnie.
Jeśli ktoś nie lubi bliskości fizycznej i nic z tym nie może zrobić
to może nie powinien się wiązać z inna osoba ?
Po co komuś psuć życie?
Intymność w małżeństwie to norma (coś prawidłowego)
Brak intymność to patologia (coś nieprawdziwego).
Jeśli żona czy mąż czuje wstręt seksu z partnerem ...to myśle byłoby uczciciwe
mu o tym powiedzieć, prawda? Kocham Cię platonicznie, ale do seksu sie zmusząć nie bee i zapytać partnera czy chce żyć w takim związku czy nie.


Ad. 2) Takie kwestie trzeba pewnie rozeznać przed ślubem, jakie jest podejście drugiej osoby do tych spraw. Dokładnie to przedyskutować żeby wiedzieć czego się spodziewać.

Po pierwsze kościół zakazuje "życia na próbe" przed ślubem.
Po drugie jak tu ktoś napisał....mąż mnie kochał, a ja ...nie chciałam być sama. Takie postawy przecież też wystepują.


Myślę, że jeżeli partnerzy są otwarci i rozmawiają ze sobą to dużo można się dowiedzieć o drugiej osobie i jej oczekiwaniach. "Coś niezbędnego dla związku"... a gdybyś np. był chory, sparaliżowany, to co? Koniec małżeństwa?:)

Miedzy nie MÓC a nie CHCIEC jest kolosalna różnica.
Mniej więcej taka jak miedzy tym, że facet powiedziałby :
nie chce mieć z Tobą dzieci i nie moge mieć z tobą dzieci.


Myślę, że w twoich wpisach widać rangę jaką nadajesz współżyciu - jest to dla ciebie bardzo ważne. Tak ważne, że decyduje o być albo nie być małżeństwa. Taki masz system wartości, pewnie dużo mężczyzn myśli tak samo, ale znam też takich co mają inne wartości.

System wartości nie ma tu nic do tego.
W każdej kulturze i w każdej religi współzycie w związku jest normą.
Gdyby tak nie było , już dawno byśmy wyginęli jak mamuty.



To że ty masz takie potrzeby nie znaczy, że kobieta z którą się związałeś ma mieć takie same i seks ma być na zawołanie. Tak jak pisałam wcześniej, wchodząc w małżeństwo świadomie się rezygnuje z części siebie, trzeba sobie zdawać z tego sprawę, że życie może postawić przed nami różne wymagania.

Wchodząc w małżenstwo każdy oczekuje że będzie miał fajne pożycie.
No chyba ze ktoś wchodzi w związek z wyrachowania.


Jakbyś był wolnym strzelcem mógłbyś zmieniać partnerki wedle uznania. Ale moim zdaniem nie można wymuszać na kimś spełnienia potrzeb seksualnych. Co by to zmieniło gdyby ludzie to rozumieli, rozmawiali itp.? Pożądanie to kwestia spontaniczna, jak emocje, nie można tym sterować za pomocą rozumu. Co z tego, że żona zrozumie swój "obowiązek" i potrzeby męża - niekoniecznie ma takie same.

Pisałem o tym już, że nam mężczyzna nie chodzi o wymuszony seks.
Tylko o to aby kobieta którą się kocha CHCIAŁA.



Prezentujesz dokładnie taką samą postawę jak mój mąż - przymuszanie, ma być krakowskim targiem itp. To ma niby obudzić pożądanie i sprawić, że seks nie będzie mechaniczny? Bo mi się wydaje, że to jest dokładnie na odwrót.

A co ma obudzić pożądanie?
Co ma zmusić do działania?
Czy musi dochodzić aż do groźby rozwodu, aby komuś się otworzyły
oczy na potrzeby drugiej strony?
Często tak jest, zresztą także w wątkach na tym forum, że płaczę się nad rozlanym mlekiem, zamisat zmierzyć się z problemami póki jest na to czas.


Mi się wydaje, że strasznie spłycasz sprawę z tymi rozwodami. Nie zawsze ludzie się rozstają bo problem jest w niedopasowaniu seksualnym, może być niedopasowanie charakterów, nałogi, przemoc i mnóstwo innych powodów.

Nie zawsze ludzie się rozstają z powodów seksu, to prawda. Dlatego napisałem, że nie byłoby pewnie polowy rozwodów (50%).
Czy słyszął ktoś, aby para mająca udane, fajne życie intymne się rozeszła? Ja nie.
To chyba daje do myślenia?
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 16:38   

Odpowiem przewrotnie.
Jeśli ktoś nie lubi bliskości fizycznej i nic z tym nie może zrobić
to może nie powinien się wiązać z inna osoba ?
Po co komuś psuć życie?
Intymność w małżeństwie to norma (coś prawidłowego)
Brak intymność to patologia (coś nieprawdziwego).
Jeśli żona czy mąż czuje wstręt seksu z partnerem ...to myśle byłoby uczciciwe
mu o tym powiedzieć, prawda? Kocham Cię platonicznie, ale do seksu sie zmusząć nie bee i zapytać partnera czy chce żyć w takim związku czy nie.


Znowu podkreślasz rangę współżycia... :) Dlaczego psuć życie? A może ktoś lubi raz na pół roku a fajnie i drugiej stronie też to odpowiada? Pamiętaj że patrzysz przez pryzmat swoich potrzeb. Podkreślasz, że twoje podejście jest zdrowe, normalne a każde inne patologia. Nieprawda, ludzie mają różne potrzeby i tyle i życie nie jest biało czarne. Spłycasz relację do kwestii bliskości fizycznej....
Ale fakt, ważne żeby małżonkowie byli dopasowani i rozmawiali przed ślubem o swoich oczekiwaniach - pisałam o tym.

Po pierwsze kościół zakazuje "życia na próbe" przed ślubem.
Po drugie jak tu ktoś napisał....mąż mnie kochał, a ja ...nie chciałam być sama. Takie postawy przecież też wystepują.


No to chyba można unieważnić takie małżeństwo?:)

System wartości nie ma tu nic do tego.
W każdej kulturze i w każdej religi współzycie w związku jest normą.
Gdyby tak nie było , już dawno byśmy wyginęli jak mamuty.


A jednak jedni mają dzieci, inni nie.... jedni nie mogą mieć, inni nie chcą. To że gatunek musi przetrwać nie znaczy, że można na kimś coś wymuszać.

Wchodząc w małżenstwo każdy oczekuje że będzie miał fajne pożycie.
No chyba ze ktoś wchodzi w związek z wyrachowania.


Takie jest twoje podejście do małżeństwa - fajne pożycie. A może inni mają inne oczekiwania? Nie można tak generalizować przez pryzmat swoich poglądów.

Pisałem o tym już, że nam mężczyzna nie chodzi o wymuszony seks.
Tylko o to aby kobieta którą się kocha CHCIAŁA.
A co ma obudzić pożądanie?
Co ma zmusić do działania?
Czy musi dochodzić aż do groźby rozwodu, aby komuś się otworzyły
oczy na potrzeby drugiej strony?
Często tak jest, zresztą także w wątkach na tym forum, że płaczę się nad rozlanym mlekiem, zamisat zmierzyć się z problemami póki jest na to czas.


No i znowu to samo - chcesz wymuszać to współżycie. Piszesz o groźbach, straszeniu rozwodem, zmuszaniu do działania - no jak można zmusić żonę żeby chciała?... Przecież to przeczy jedno drugiemu.

Nie zawsze ludzie się rozstają z powodów seksu, to prawda. Dlatego napisałem, że nie byłoby pewnie polowy rozwodów (50%).
Czy słyszął ktoś, aby para mająca udane, fajne życie intymne się rozeszła? Ja nie.
To chyba daje do myślenia?
[/quote]

Tak, ja znam taką parę i to nie jedną:) Małżeństwo to nie tylko seks.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 17:03   

[quote="porzucona_33"]
Znowu podkreślasz rangę współżycia... :) Dlaczego psuć życie? A może ktoś lubi raz na pół roku a fajnie i drugiej stronie też to odpowiada?

Dyskusja nie dotyczy przecież sytuacji, gdy obydwie osoby są zadowolone i mają takie same zapatrywania na intymność.
Jeśli zarówno mąż jak i zona chcą raz na pół roku to wszytsko jest w jak najlepszym porządku.


Pamiętaj że patrzysz przez pryzmat swoich potrzeb. Podkreślasz, że twoje podejście jest zdrowe, normalne a każde inne patologia. Nieprawda, ludzie mają różne potrzeby i tyle i życie nie jest biało czarne. Spłycasz relację do kwestii bliskości fizycznej....
Ale fakt, ważne żeby małżonkowie byli dopasowani i rozmawiali przed ślubem o swoich oczekiwaniach - pisałam o tym.

Nie spłycam. Miłość + bliskość fizyczna to pełnia.
Współcześnie nawet KK taki pogląd propaguje.
Czasu gdy seks=prokreacja już dawno mamy za sobą.



A jednak jedni mają dzieci, inni nie.... jedni nie mogą mieć, inni nie chcą. To że gatunek musi przetrwać nie znaczy, że można na kimś coś wymuszać.

Czy ja coś pisałem o wymuszaniu?
Powtórzę jeszcze raz. Wymuszony seks to sprowadzenie intymności
w związku do czystej fizyczności. Taki seks nie smakuje ani osobie którą się "zmusza" ani temu, który zmusza.


Takie jest twoje podejście do małżeństwa - fajne pożycie. A może inni mają inne oczekiwania? Nie można tak generalizować przez pryzmat swoich poglądów.

Moje podejście do związku jest oczywiste.
Zwiazek to miłość dwóch osób (nie mylić miłości z namiętnościa).
Ta miłość wyraża się chęci bliskości, w trosce, w chęci posiadania dzieci,
w odpowiedzialnosci i w intymnych relacjach.


No i znowu to samo - chcesz wymuszać to współżycie. Piszesz o groźbach, straszeniu rozwodem, zmuszaniu do działania - no jak można zmusić żonę żeby chciała?... Przecież to przeczy jedno drugiemu.

Nie chodzi o wymuszenie współżycia dosłownie (bo to gwałt małzeński), ale o "zmuszenie"
drugiej osoby do tego aby zajęła aktywną postawę wobec problemu, póki na to jeszcze jest czas.
Można oczywiście nic nie robić i udawać że problemu nie ma, a partner to jest jakiś dziwny, że ma oczekiwania, ale taka sytuacja kończy się wiadomo jak...


Małżeństwo to nie tylko seks.

W 100% się zgadzam.
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 17:10   

porzucona_33 napisał/a:
żeby małżonkowie byli dopasowani i rozmawiali przed ślubem o swoich oczekiwaniach


no sorry ;-)
ale jeśli z nikim nie byłeś, to skąd wiesz JAKI MASZ TEMPERAMENT?
myślę, że nie da się tego "przedyskutować"

moim zdaniem to czy kobieta chce się kochac, zależy od tego czy jest jej dobrze...
a gra wstępna dla kobiety, to także wszystko to, co się dzieje przed "wejściem do sypialani"

depresja, nadmiar stresu, przepracowanie, niewyspanie (bo się wstaje 5 razy w nocy do dziecka, a mąż śpi w innym pokoju, bo przecież ON MUSI SIE WYSPAĆ, zmęczenie pretensje - to nie działa podniecająco...
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 17:24   

Tam gdzie jest PRAWDZIWA miłość, która wyraża się szacunkiem, bliskością emocjonalną, troską jednego partnera o drugiego, intymnością - pragnienie miłości fizycznej rodzi się spontanicznie, jest naturalne jak oddychanie a na dodatek nie podlega żadnej kalkulacji. Nie ma też miejsca w takiej relacji na jakikolwiek szantaż ani partnerzy nie mają najmniejszej potrzeby by egzekwować cokolwiek od partnera ponieważ ten wie (czuje) czego potrzebuje druga osoba.

Brak seksu moim skromnym zdaniem jest tylko symptomem, że drogi małżonków się rozchodzą a nie główną przyczyną ich rozejścia.

Jestem też skłonna uważać, że łatwiej jest odbudować związek w którym seks "szwankował" a bliskość emocjonalna jeszcze nie wygasła, niż odwrotnie, ponieważ zdarza się dość często, ze seks jakoś się "udaje", małżonkowie "świadczą sobie usługi", gdyż temperament mają podobny lecz jest to wszystkim co ich łączy i jest to niestety o wiele za mało by relacja mogła być udana.
Stąd też biorą się poszukiwania innych relacji, które mają wypełnić głównie pustkę emocjonalną, oczywiście seks będzie konsekwencją tych poszukiwań lecz myślę, że w wielu przypadkach nie jest najgłówniejszym powodem.
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 18:42   

a może to jest tak, że jak szwankuje seks, to jego szukamy, a jak bliskość emocjonalna - to szukamy tej bliskości... czyli po prostu tego, co mamy w deficycie...
a potem, jak sam seks na zewnątrz - to rzeczywiście jest do czego wracać
a jak emocje, to do nich dojdzie seks i "pozamiatane"...

[ Dodano: 2013-11-18, 18:42 ]
a może to jest tak, że jak szwankuje seks, to jego szukamy, a jak bliskość emocjonalna - to szukamy tej bliskości... czyli po prostu tego, co mamy w deficycie...
a potem, jak sam seks na zewnątrz - to rzeczywiście jest do czego wracać
a jak emocje, to do nich dojdzie seks i "pozamiatane"...
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 20:32   

AJA pisze:

Cytat:
a może to jest tak, że jak szwankuje seks, to jego szukamy, a jak bliskość emocjonalna - to szukamy tej bliskości... czyli po prostu tego, co mamy w deficycie...


Owszem, dużo w tym racji lecz w przypadku kiedy szwankuje tylko seks a wciąż jest bliskość emocjonalna to nie ma raczej wewnętrznej zgody na to by zaspakajać swoje potrzeby poza związkiem, jest natomiast wciąż potrzeba by znaleźć przyczynę rozminięcia. Ludzie na takim etapie mają wolę by poprawić relacje, wciąż im zależy, nie potrafią oszukiwać gdyż wciąż mają szacunek do partnera i czują się z nim związani.

Gdy brakuje więzi emocjonalnej, nie chcę powiedzieć że jest "pozamiatane" ale z całą pewnością runął jeden z ważniejszych jeżeli nie najważniejszych filarów związku - nie ma bliskości, nie ma niczego co mogłoby powstrzymać partnera przed szukaniem na zewnątrz.
Na pewno symptomami braku więzi emocjonalnej jest jawna wrogość, pretensja, żal, przemoc słowna i fizyczna, wreszcie nienawiść co ogólnie możemy nazwać brakiem szacunku, może być także całkowita obojętność wyrażająca się w niechęci do pracy nad wzajemnymi relacjami co w rezultacie skutkuje zupełną alienacją, nawet przy wspólnym zamieszkiwaniu.
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 21:17   

Kenya napisalas smutna "najprawdziwsza prawde".
Jestes moze psychologiem? Opisalas cala sytuacje w sposob niezwykle precyzyjny.

Przyznam sie, ze u mnie wystepuje taki wlasnie problem: brak wiezi emocjonalnej z mezem. Od kilku lat probuje cos z tym zrobic. On, jakby nie widzial problemu. Nie ma potrzeby rozmawiac ze mna o czyms innym niz sprawach do zalatwienia, spedzac razem czasu, etc. Przez dlugi czas prosba i grozba zabiegalam o zmiane sytuacji. Teraz juz o to nie zabiegam. Ale nadal nie rozumiem, jak to mozliwe, ze dla niego nie jest to problemem, ze praktycznie nie rozmawiamy ze soba, tylko wymieniamy informacje. Ja cierpie z tego powodu, a dla niego wszystko jest OK.
Nie mam juz sily, by ciagnac ten "zwiazek". Nie widze zadnego swiatelka w tunelu.
Co jest lepiej przez kilka dni (jak zwroci na mnie uwage w sypialni), to zaraz potem znow gorsze dni przywoluja mnie do "normalnego zycia", czyli nienormalnego.
Echhh, to wyrzucilam to z siebie :-|
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 21:20   

zgadzam sie ze seks jest bardzo ważny, ale jako wspólne intymne przezycie a nie jako OBOWIĄZEK

u mnie był problem z seksem... na pierwszy rzut oka wydaje sie banalne - on chciał ja nie..
ale DLACZEGO?
nie dlatego jak on sądził ze to ja mam problem i ja mam cos z tym zrobić, ale dlatego, że znikło z jego oczu pożądanie mnie jako osoby a nie jako zaspokajacza jego pragnień... skończyły sie słodkie słowka, jakieś miłe gesty było zdanie w stylu to co poseksimy sie? i ja miałam juz być gotowa i pełna zapału a najlepiej to jeszcze jakbym to ja zajęła sie nim i jego dodatkowo rozpalała...

wkurza mnie jak czytam takie sztampowe ujęcia tematu.. on napalony ona nie chce..
kurcze czy to naprawde tak wiele trzeba zeby kobiete rozpalić? nie.. wystarczy być dla niej miłym, pamietać o niej, szepnać czułe słowko.. GRA Wstępna, to jest podstawa, a sorry ale wielu panów o tym zapomina a potem oczekuja ze ich rola zamyka sie w kilku minutach w sypialni.
Jeżeli ktoś jednak zna choć troche psychikę kobiety to
1. kobieta uwielbia być uwodzona i zdobywana, nie musza to byc heroiczne wysiłki wystarczy czasem sms - jesteś najpiękniejszą kobieta na świecie, albo do dzis nie moge uwierzyć ze mam taka cudowna kobietę za żonę, jesteś cudowna..
gdyby niektórzy faceci poświecili choć trochę czasu na to by naprawdę posłuchać co mówią ich żony TO BY NIE MUSIELI SZUKAĆ GDZIE INDZIEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
to nie z kobietami jest problem, tylko z brakiem komunikacji i chęcią naprawdę wysłuchania drugiej strony
ja często mówiłam swojemu mężowi czego mi brakuje, dlaczego sie popsuło w łóżku, ze to tylko OBJAW a nie przyczyna, ze przestałam sie czuć kobieta, ze mnie nie zauważa...
i co?????????????????
wielkie nic
no niezupełnie, poszedł do prostytutki a potem mi jeszcze wmawiał ze to nie była zdrada bo gdyby miał w domu to by nie poszedł
NO ŻENADA!!!!!!!!!!!!!!!!!
ja zawsze lubiałm seks, mam swoje potrzeby i uwielbiam namiętność... ale jak druga strona oczekuje ode mnie wiele a sama nie daje nic to sorki ale cos jest nie tak...
wystarczy traktować kobietę jak kobietę a nie jak przypadkowy obiekt orbitujący wokół siebie..
My mamy uczucia, pragnienia.... a co z moimi fantazjami erotycznymi? z moimi pragnieniami?

no ale jak co do czego to ja ta zła bo mąż musiał szukać gdzie indziej

Naprawdę seks to nie jest przyczyna, to objaw większego problemu.
A jak ktoś uważa inaczej to znaczy ze sie wiele o kobietach jeszcze nauczyć musi

sorki za może mało składna wypowiedz, ale sie wzburzyłam nieco... temat dla mnie drażliwy[/list]
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-18, 21:33   

Mnie też poruszył temat. Bo czuję się jak wyrzucona na śmietnik przez to, że właśnie nie chciałam się podporządkować, jak pisze Grzegorz, pomimo szantażu, gróźb, straszenia odejściem. Też słyszałam o krakowskim targu. Tyle że jak się słyszy: zmień się "póki czas" bo odejdę to kobieta czuje się jak przedmiot do zaspakajania czyiś potrzeb i o udanym życiu seksualnym, spontaniczności nie może być mowy. Myślę, że to jest tak jak pisze Kenya, najpierw relacja, bliskość emocjonalna, szacunek do drugiej osoby, zaufanie a potem cała reszta. I myślę też, że to nie jest takie proste i oczywiste, że każdy zawsze na wszystko ma ochotę i też trzeba mieć dystans i nie robić z seksu punktu zapalnego jakby bez tego nie dało się wytrzymać. Bo potem robi się błędne koło, pretensje męża, szantaż, coraz większe spięcie wokół tematu i jest coraz gorzej.

Cytat:
było zdanie w stylu to co poseksimy sie?

A ja słyszałam: będzie coś dzisiaj czy mam otwierać piwo?....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9