Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Odpowiedzi nie zawsze przychodzą na zawołanie, czasami potrzeba duuużo cierpliwości w czekaniu. W modlitwie.
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 11:01
............a ja przecież jestem taki młody :) ...no powiedzmy ... 33
i co mam czekać ? ... ale ile? rok, dwa ? 10? całe życie?..........
Odpowiedzi ci nie udzielę, ale mogę podzielić się doświadczeniem.
Nikt ani nic nie zmusi cię do trwania- oprucz twojego sumienia- a takowe widać masz i to poprawnie zbudowane.
Też miałem 32 lata i sobie powiedziałem : skoro ty mnie nie kochasz, jesteśmy fikcją, łaczą nas kredyty dom i dziecko, ty mnie słabisz a ja ciebie, sexu oczywiście prawie brak. A ja taki młody i piękny. Przecież ci inni mają tak fajnie to co ja sie będe pałowal. A spróbuję???
I powiem ci że o niebo bardziej komfortowo czuje sie jako zdradzany niż kiedy to ja byłem z tamtej strony. Uwierz też sie nie śpi, oczy w każda stronę, słuch wyostrzony, glowa pelna. Trzeba się potwornie nagimnastykowac zeby się nie wydało, kiedy trzeba jawnie i w otwarte oczy kłamać, żonę, dziecko, rodzinę , samego siebie no i defakto najbardziej tę niby przyjaciółkę. Cala przyjemnośc z innego towarzysza, polegala moim zdaniem na tym że ona nie wie o mnie nic, a zona wszystko; tam co powiedziałem było przyjęte jako pewnik, a żonie co nawkręcać jak mnie zna. Więc łganie kwitnie, bo przecież nikt nie prezentuje siebie samego od złej strony , tylko zenisz bajki. Więc te cztery spotkania i godziny na telefonie warte były tyle co sznur na szyii
A ciągle myślisz ale dupek ze mnie. Ja osobiście nie wierzyłem że potrafie byc az tak zepsuty- jednak mogłem ale do czasu. To nie na moją psychikę.
Zrobisz jak chcesz.
Dla zachęty powiem ci że strasznie mi sie podobają sytuacje kiedy jakieś laski obczajają mnie. Początkowo była to pewnie litośc, teraz zlość że wariat nie chce nic zakombinowac i twierdzi że jest zonaty mimo że żony nie ma. Fajnie patrzyć jak się stara jedna czy druga, jakieś nowe malowidła na facjacie, inne ciuchy a ja NIC.
Niedawno mój syn z koleżanką z sąsiedztwa mieli taką zabawe: polegala na tym, widząc przejeżdzający lepszy samochód które z nich pierwsze powie :ja go biorę a ty nie. Odprowadzając ich do szkoły z sąsiadem bawiliśmy sie tak samo komentując co lepszą mamuśkę: ja ją biorę a ty nie.
Teraz to jakbym na plecach czuł takie komentarze kobitek.
Co jest najcenniejsze dla człowieka? to co nieosiągalne.
Tez mam 35 lat i za paszteta się nie uważam, więc tanio się nie sprzedam. Popodnosze jeszcze cenę. Jeżeli stawka będzie odpowiednio wysoka to może kiedyś przyjdzie czas że sprezentuje się żonie- jeżeli zasluży.A jak nie to będę wartościowym eksponatem w muzeum życia
AJA [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 11:37
a u mnie o 13:45 ogłoszenie wyroku, ja nie idę, bo nie muszę, będzie mój prawnik...
nie mam wątpliwości, że po półtora roku od "rozkładu pożycia" mąż nie dostanie rozwodu,
troszkę się łudzę, że będzie z jego wyłącznej winy, ale prawnik mi wbija do głowy od początku, że jak się ludzie nie mogą dogadać, mimo że jedno zdradza, na co niestety nie miałam dowodów dopóki mieszkaliśmy razem, dopiero później, przed jego pozwem, to i tak wina jest obustronna...
ale mam nadzieję, że przynajmniej będzie miał ograniczone prawa rodzicielskie i dostanę alimenty na dziecko wyższe niż on chciał...
porzucona_33 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 11:45
AJA napisał/a:
a u mnie o 13:45 ogłoszenie wyroku, ja nie idę, bo nie muszę, będzie mój prawnik...
Daj znać jak się skończyło. ja dowody też mam głównie z czasu po wyprowadzce. Alimenty dostałam takie sobie, tragicznie nie jest ale szału też nie ma. Generalnie muszę nabrać kredytów żeby jakoś godziwie żyć. Prawa rodzicielskie na pewno mąż zachowa u mnie pełne - bardzo się stara ostatnimi czasy żeby dobrze wypaść przy rozwodzie.
AJA [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 11:54
porzucona_33 napisał/a:
Prawa rodzicielskie na pewno mąż zachowa u mnie pełne
u mnie się tatuś starał od początku i był przekonany, że nie zostaną mu ograniczone,
ale prawnik powiedział i w sumie na rozprawie też sędzia powiedziała,
że zostaną ograniczone (nie zostanie ich pozbawiony) do decydowania tylko o istotnych kwestiach, jak edykacja i ewentualne sposoby leczenia...
no zobaczymy
słyszałam też, że jak się podpisuje tzw. "plan rodzicielski" to nie ograniczają...
mnie coś tknęło i nie podpisałam, chociaż o tym nie wiedziałam,
nie podpisałam bo wydawało mi się podejrzane, że on tak strasznei o to zabiegał,
mimo że nigdy nie utrudniałam mu kontaktów...
widują się 2* po 2 godz. w tygodniu + cvo drugi weekend z nocowaniem,
nie wnioskowalam o to, zeby bez kochanki, bo i tak tak robil,
skoro razem mieszkaja...
slaw [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 12:45
Dabo, bardzo ciekawie i życiowo ... odczucia mam w pewnym sensie podobne ...
jest tylko jedna różnica ... możesz mieszkać i wychowywać swoje dziecko ...
moja żona wściekła, na mnie za rozgłoszenie zdarzenia..bardziej procesu ... nie widzi możliwości wspólnego mieszkania ..."zniszczyłem jej życie" :)), śmieje się z tego cytatu ...
rozbraja mnie jej poziom egoizmu, nie tylko wobec mnie [to jestem jeszcze w stnie zrozumieć], ale i wobec naszego Synka
podobnie kredyt, dzieciaczek ... czegoś się tam wspólnie dorobiliśmy ...
jest wściekła że jej storpedowałem plany ... myślę że wiązała duże nadzieje z tym, że z nim będzie ... a jak pojechałem z tematem, usłyszałem: "teraz to nie będę ani z tobą ani z nim" - w jakimś sensie sukces, może chociaż jego dzieci będą miały ojca w domu
sprawy się skomplikowały ... bo za dużo ludzi wie w jaki sposób się to odbywa ... i przyjaciel troszkę wymiękł ... poza tym ma swoją rodzinę i chyba nie tak łatwo ją od tak odpuścić ... zwłaszcza dzieci ... poza tym, jak mi się wydaje ...on umie liczyć ...moja żona nie : ) ...zwłaszcza w sytuacji gdy jak mniemam ma zostać sama ... będzie jej ciężko...do czego dochodzi na bieżąco ... właśnie się dowiaduje co ile kosztuje [kredyt+opłaty]
koleś liczy ...alimenty na 2 ke dzieci ... orzeczenie o winie na pewno pomoże w wyegzekwowaniu odpowiedniej kwoty ... no i jeszcze moje realne zapowiedzi mocnego skomplikowania spraw zawodowych ... a tu mam spore możliwości ... i bardzo, bardzo się staram z nich nie skorzystać ... koleś bez tej roboty nie istnieje
wracając do meritum ... plan mam taki, utrudnię możliwość otrzymania rozwodu ... jak tylko będę mógł ... liczę że gdy żona dostanie więcej czasu, trochę się wyluzuję ... może zacznie w końcu samodzielnie myśleć ... np. o dziecku ?
jak nie, pojadę z tym do końca [praca]
niby dlaczego tylko ja mam zostać ofiarą tego wszystkiego ?
zazdroszczę Ci możliwości codziennego przebywania z dzieckiem ...
tego braku nie umiem przeskoczyć... chyba się nie nauczę, choć wiadomo czassss....
generalnie dominującym pragnieniem jest ... obudzić się jakoś za dwa czy trzy lata ...
: )
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 13:29
Te ...ja mlodego mam na wekendy, ostatnio prawie każdy bo mamuś musi tyrac na czynsz, albo mi wkreca i kiedy młody u mnie to ona sie gzi. Tego nie wiem i średnio mnie to ineresuje.
Tez mnie początkiem poniosło i narobiłem złej reklamy żonie zresztą ona mnie też. Teraz tego żałuję , bo w głebi wcale nie uważam ją za aż tak zła jak przekazałem innym a oni w tej chwili mają ją za taką jak ja przedstawiłem. Milczenie złotem!!!!
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 13:37
slaw napisał/a:
jak nie, pojadę z tym do końca [praca]
Co Ci to pojechanie do końca da?
Macie dziecko więc niezależnie od tego co się stanie i tak musicie się
jakoś dogadywać.
Pojedziesz "do końca", znienawidzicie się, wciągniecie w tę walkę dziecko ...i co dalej?
jasmina44 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 13:43
zgadzam sie z grzegorzem...
ja tez miałam taki moment gdzie chciałam całemu światu wykrzyczec jak bardzo mnie zranił i chciałam zeby tez odcuzł takie cierpienie.. ale przyszło opamietanie... po co mi to? na co? co to da? tylko tyle ze sie znienawidzimy do końca i nie bedzie juz mowy o jakimkolwiek pogodzeniu...
no i wtedy juz zaczełam starac sie myslec kategoriami naszej wiary:) zło dobrem zwyciężaj... nie rób drugiemu co Tobie nie miłe..
było ciezko ale nie załuje ze tego nie zrobiłam... teraz bym załowała gdybym zrobiła...
Dabo [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 13:47
Efekt zmiany mojego podejścia do zycia i ludzi dzięki kryzysowi:
Właśnie odprawiłem kociaków. Rok temu poszczuł bym psami. Dziś mało ich nie przekonałem do Koscioła Katolickiego.
Mówili mi zawsze żeby z nimi nie dyskutować bo to głos diabła, ale jak nie podyskutawać z taką kocicą że wrrrrrrr.
Kolejny dowód bycia wierzącym , praktykującym i trwającym, jeżeli to diabła głos to niezłe diablice mi do domu podsyła , też sie zawzieła bo gość nie trzasnął drzwiami, odpowiada że PŚ czyta codziennie(czyli częściej niż ona) na temat mającego nadejśc Królestwa Bożego płynnie odpowiada o objawieniach nam przekazanych w Luwr i maczugorii ,wrócił z 3 dniowych rekolekcji , wiernie czeka na zonę która żyje w grzechu i jest świadomym katolikiem .
To są takie chwile które mi osobiście mówią że odejście żony ma swój , mi nie znany sens, kiedy jestem dumnym mężem, katolikiem, chrzescijaninem
P.S Nie myslalem że oni tak mało rozgarnięci- raczej naiwnych lub głupich szukają.
GosiaH [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 14:12
slaw- trochę się pogubiłam - mieszkacie razem z żoną? Jeśli tak, to dla Ciebie film "Ognioodporny" mógłby być instruktażem - spróbuj może?
Dabo, za to
Cytat:
"To są takie chwile które mi osobiście mówią że odejście żony ma swój , mi nie znany sens, kiedy jestem dumnym mężem, katolikiem, chrzescijaninem"
dostajesz ode mnie uśmiech i modlitwę dzisiaj.
AJA [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 15:08
po wyroku...
rozwód z winy obu stron, mój były mąż triumfuje, że się nie zgdził wziąć winy na siebie,
że miał rację, że zlą żoną byłam...
to mnie bardzo wkurza, boli... ale się z tym liczyłam...
alimenty 900 (on chciał 700-800), władza rodzicielska - ja
coś się skończyło...
coś się zaczęło... może czas żyć tym nowym i w końcu przestać się oglądać za siebie...
slaw [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-23, 17:47
co mi da pojechanie z pracą ...?
1.satysfakcję [nie ukrywam że na 1 miejscu],
2.maxymalne utrudnienie im warunków [i jedno i drugie bez aktualnej pracy stać na zarobki biedronkowe, co w przyszłości może być kluczowe jeśli chodzi o opiekę nad dzieckiem]...
3.jakieś drobne poczucie sprawiedliwości ...[zostawiłem pracę za bardzo godziwe pieniążki dla ratowania domu, wbrew woli żony oczywiście, potem perfidnie wydojono mnie z kasy....ufałem jednak bezgranicznie]
nie, nie mieszkamy razem, maluszka dostaję raz na 2-3 tyg., z wielka łaską...
jak Synek u mnie, dobry kolega poświęca swój czas i przygotowuje mi materiał dowodowy...
"Ognioodporny" - widziałem ...ale tam była wersja soft kryzysu
gdzieś czytałem, że zdrada paradoksalnie [przynajmniej dla mnie to paradoks] jest przesłanką negatywną do udzielenia rozwodu ... a w tego nie zamierzam ułatwiać...
podsumowując, prawie niczego nie zamierzam ułatwiać ...
Dabo - co do żalu dotyczącego "rozgłoszenia" po ludziach ....
trochę też żałuję ...ale u mnie to jakieś skutki przyniosło ... przyjaciel się męczy tym wszytkim, warunki się mocno utrudniły, kontakt żony z najbliższą rodziną ...zachwiał ...
i... czy to źle ?
nie wiem czego ona się spodziewała? pogłaskania po główce i ..."baw się dobrze" ?
odbiór "społeczny" jest jednoznaczny, i chyba dobrze, zostawienie tego w ciszy i spokoju byłoby trochę jak .... "nic się nie stało, wszytko jest w porządku"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.