Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kasa
Autor Wiadomość
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-24, 17:24   kasa

Od ponad pół roku jestem z wami, super fajnie przezywam wespół wasze dołki i doliny, z których i ja dzięki wam wielokrotnie wychodziłem. Zrobiłem inaczej niż chciałem, nie zrobiłem tego czego chciałem, raczej zeście mi pomogli .Serdeczne Bóg zapłac!!!
Fajowo się tu czyta i pisze o milości, o wierności, o Bogu, o kosciele. Brakuje mi jednak konkretnych sugestii z życia MAMONĄ.
Mialem cicho siedzieć i w sobie samym przerobić . Niestety i mnie czeka kolejna sprawa 08.11 o separację. Jak w pierwszej wystarczyło że się przedstawiłem i dwa razy odpowiedziałem TAK, i sprawa została zawieszona, tak teraz chyba się nie uda.
Jak wtedy tak i teraz mam ochotę pofikac i pobluzgać na żonę. Sam nie wiem po co , ale chyba żeby było na moim.
w sumie to i bez sądu jesteśmy "dogadani" co do syna, alimentów, czy chaty.
No i właśnie kłopot z chatą, żona niby umywa ręce( bo jest w pip kredytu) jak bedzie bez winy to ona będzie grandzić latami az sie postarzeje i roztyje skończą się sponsorzy i co ja mam za te rewelacje płacić?? No mimio szczerych checi jakoś mi sie to kłuci .
Znowu co mam dalej tyrać pospłacac i odezwie się oddaj mi połowę???
Olać wszystko żeby ją zieloni ganiali??
Pomimo naszych wzniosłych chaseł żyjemy w świecie jaki jest.
Żona ostatnio powtarzała: "Nie wierzę w miłość , wierzę w zapłacone rachunki"
Od kiedy jej nie ma ,widze że materialnie staję coraz lepiej, czyli co: bedzie kasa to wróci? tak to ja nie chcę.
Sama mówiła że to nie dla kasy odeszła, ale cośik mi tu nie gra. Tymbardziej ze w koło słysze ze kiedy pieniądz był była żona, kasy brak żona śmig, do goscia z bmw.
1 Faceci jak to było u was?
2 Czego babka oczekuje od faceta?
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-24, 18:36   

Na pierwsze pytanie nawet nie mogłabym odpowiedzieć. Na drugie też nie ma uniwersalnej odpowiedzi, ani jakiegoś jednego klucza. Ludzie są różni, a kobiety to ludzie. Powiem za siebie, a jestem osobą bardzo zadowoloną z własnych zarobków. Jeżeli kobieta zarabia wystarczająco - to chciałby żeby facet czuł się dobrze, nie zagrożony w swojej roli. Dlatego wolałaby żeby facet też zarabiał (wg niego samego) 'podobnie', jeśli on sam uważa zarobki za ważne. Nie dlatego, że to ma jakiekolwiek znaczenie. Jeśli będzie zarabiał mniej, uważając ten aspekt za wyznacznik swojej roli będzie się głupio czuł. A jak się będzie głupio czuł, z tak idiotycznego powodu jak pieniądze, to dla kobiety kłopot. Zwłaszcza jeśli da to odczuć np. jakoś jakoś obniżając poczucie wartości tej drugiej osoby. Więc jak facetowi są do dobrego samopoczucia potrzebne pieniądze, no cóż...
Natomiast ważna jest postawa, że ktoś się stara o byt rodziny -roztropnie, jest odpowiedzialny, nie szasta kasą, nie robi długów (cieszę się, że mój mąż taki jest - mówię o odpowiedzialności i gospodarowaniu. W tym mogę na nim polegać).
Z obserwacji (nie autopsji, bo zawsze zarabiałam): chciałbym żeby facet nigdy nie wykorzystywał swojej przewagi w sprawach finansowych jeśli gorsze warunki finansowe kobiety wynikałyby z opieki nad dziećmi, albo innym członkiem rodziny (pracy nad obszarem wspólnym). Nie wyobrażam sobie wtedy wydzielania, kontrolowania. Praca małżonków jest równa, niezależnie od płacy a pieniądze wspólne. Niestety widziałam, że faceci tak do tego nie podchodzą. Ja bym się bała takiej zależności, a historie rodzinne wdrukowane we mnie od dziecka i obserwacje znajomych to potwierdzają. Więc chciałabym, żeby faceci byli tacy, żeby można było się całkowicie nie bać takiej zależności, ufać sobie. Wiedzieć, że nawet gdyby kobieta nie przyniosła grosza, to nie dali by tego odczuć. Nie musiałaby się tłumaczyć ile z otrzymanych pieniędzy wydała na co. Oczywiście wspólne planowanie np. na dany m-c (lub w kwestii inwestycji) to co innego, to objaw szacunku i rozsądku;) Ja nawet nie mam odwagi takiej zależności spróbować (złe dzieciństwo i złe obserwacje otoczenia).
W drugą stronę - co do wydatków ufam małżonkowi. Konta rozdzielne w ogóle uważam za absurd. Zawsze wszystko było wspólne.
 
     
Jarek70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-24, 22:23   

Dabo nie stanalem w tej sytuacji i dalby Bóg ze nie stane :mrgreen:
Jedyne co teraz mysle to historia syna marnotrawnego: dostal to co mu sie nalezalo (moze to nie przypadek ze prosil nie o wiecej, nie o mniej)
Moze trzeba podejsc do tematu wlasnie tak: ma byc sprawiedliwie, a na rozprawie ma byc prawda.
 
     
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-25, 06:28   

K_ napisał/a:
Konta rozdzielne w ogóle uważam za absurd. Zawsze wszystko było wspólne.

No właśnie. U mnie takie rozdzielne konta są niemal od zawsze. I to moja żona, która zarabia lepiej ode mnie, jest z tej sytuacji zadowolona. Nie zastanawiam się nawet, co będzie, gdy sprawa dojdzie do sądu, bo może to być naprawdę nieprzyjemna historia. Ogólnie jakby policzyć wartość garderoby mojej żony, to już jest niezła sumka, a przecież ubrań na pół nie podzielimy. Obawiam się, że mogę wyjść niczym Zabłocki na mydle. Ogólnie, to gdy w związku wygasną uczucia, sprawy finansowe robią się naprawdę nieciekawe.
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-25, 07:09   

Dabo napisał/a:
w sumie to i bez sądu jesteśmy "dogadani" co do syna, alimentów, czy chaty.


ja tu czegoś nie rozumiem? to jesteście dogadani czy nie?

przecież możesz przepisać i chatę i kredyt na siebie, nie trzeba do tego rozwodu,
wystarczy pojscie do notariusza...

u nas konta zawsze osobno... zarabialismy podobnie...
jak jest dobrze, to to nie ma znaczenia, jak jest źle, to WSZYSTKO ma znaczenie
 
     
JakubekKaz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-25, 20:27   

Dabo,

Cokolwiek zrobisz przeciwko Zonie... wcześniej czy później odbije się to na Waszych DZIECIACH - tak mówili mi NON STOP moi doradcy w trakcie procesu rozwodowego i bardzo się ciesze, ze posluchalem tych często KATEGORYCZNYCH rad.

Dzisiaj... już ze smutnej wprawdzie porozwodowej perspektywy, ale jednak po 6ciu latach od rozstania stwierdzam, ze czuje się naprawdę dobrze wiedzac, ze przynajmniej finanse nie były powodem malzenskiego kryzysu.

Moje DZIECI mieszkaly i mieszkają z Zona, i dlatego może latwiej przychodzi mi mowic o braku tematu: podzial majątku, ale to nie oznacza, ze było lekko. Po prostu caly czas powtarzałem sobie, ze nasze DZIECI sa najbardziej pokrzywdzone i dlatego przynajmniej tyle mogę zrobić na początek.

Teraz już tez wiem, ze prawdziwe jest powiedzenie: im więcej dajesz tym więcej dostajesz :-D Sprawdza się na 100% - ZARĘCZAM :mrgreen:

Pogody DUCHA :-)
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-27, 22:50   

Kasa... Czyja kasa ? Twoja ? żony ? dziecka ? a może Wasza ?
JakubekKaz, są takie sytuacje kiedy trzeba bronić.
W stanie wojny trzeba bronić kraju.
Zdrada jest takim stanem wojny wypowiedzianej przez zdradzonego, wojny przeciwko małżeństwu, trzeba również bronić małżeństwo, ale również siebie, dzieci.
Wojna poprzez zdradę dotyczy często również zamachu na dobra materialne, które wypracowane zostały wspólnie, lub które niesprawiedliwie, ale zgodnie z prawem można "wyrwać" od drugiej strony.
Nie sądzę aby postawa zupełnej bezbronności wobec działań drugiej strony była właściwa.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem instrukcję w samolocie " najpierw załóż maskę sobie, następnie pomóż dziecku" byłem, zdziwiony, prawie zbulwersowany... - Jak to każą mi być egoistą, mam zostawić dziecko a martwić się o siebie ???
Dopiero potem przyszła refleksja... a jak miałbym pomóc dziecko skoro sam wcześniej stracę przytomność ? :roll:
Dlatego "zdrowy egoizm" czasami jest niezbędny po to, żeby móc pomóc, ofiarować coś innym.

Podobnie z sytuacją finansów rodziny, kiedy jedna strona używa sobie życia, nie stara się o wspólne dobro.
W tej chili Dabo pomnaża majątek żony.
Spłaca jej (współwłaścicielka) dom, gromadzi fundusze, płaci alimenty na dziecko.
Prawnie, ma prawo do tych dóbr, a wiedząc, że jest w stanie skupić się wyłącznie, nie zważając na dziecko, na zaspokojeniu własnych przyjemnostek, można spodziewać się że tak samo może postąpić z majątkiem który teraz gromadzi Dabo.
Przecież to również majątek, zabezpieczenie, które Dabo wypracowuje z myslą o dziecku.
Rozdzielność majątkową, można przecież wprowadzić.
Może zona chce spłacać w połowie raty kredytu hipotecznego.
Jeżeli nie to z pewnością nic nie będzie miała przeciwko temu żeby od tego momentu udział Dabo w domu stawał się większy, a jej pozostał na poziomie który był do tej pory.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-30, 19:47   

Gregan Dzięki za rozsadną i pomocną poradę. Właśnie tak się czuje.
Teeoretycznie mamy rozdzielność na żadanie żony od czerwca, ale właśnie to co było przed czerwcem było fyfty fyfty. I właśnie to mie rusza , bo znając życie i widząc inne przypadki. Po wzniosłych emocjach i wspaniałym życiu , życie i jej da po grzbiecie i przypomni sobie: aha przeciez tam jest coś mojego. Dziś słyszę ze nic od ciebie nie chcę, wypchaj się itp. ale zycie to życie. Ostatnio podczas rozmowy zapytała , czy jestem już gotów wyzbyć sie tego domu i kupić mieszkanie w innym mieście i spróbować. Niewiem co o tym myślec, z jednej strony: Ona nienawidzi tego domu -niby? nawywijała więc było by wstyd wrócić; wracając była by przegraną; z drugiej strony , chata stoi na darowanej działce, w zamian niepisany obowiązek doglądania i pomagania rodzicom- (taka rodzinna dolina muminków). Wyzbywam się tego co mam i startuje znowu od zera- ekonomiczna głupota. Ucieczka od wszystkiego żeby spróbować jeszcze raz małżeństwa. Mam zasłyszne i zakodowane że dom rodzinny to dom rodzinny a nie hotel. Ja osobiście zawsze wiedzałem że mam gdzie i do kogo wrócić, taką samą pewność chciałbym zapewnic dziecku. Niestety żona od dziecka była przystosowana do cyganskiego zycia, ale pod tym względem nie mam zamiaru ustępować , bo uważam że jej tok rozumowania jest zły. Może gdybym mieszkał w stanach inaczej bym myślał
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-30, 23:10   

Dabo napisał/a:
Ostatnio podczas rozmowy zapytała , czy jestem już gotów wyzbyć sie tego domu i kupić mieszkanie w innym mieście i spróbować. Niewiem co o tym myślec, z jednej stron :oops: y: Ona nienawidzi tego domu -niby? nawywijała więc było by wstyd wrócić; wracając była by przegraną; z drugiej strony , chata stoi na darowanej działce, w zamian niepisany obowiązek doglądania i pomagania rodzicom- (taka rodzinna dolina muminków).

- uzależnia "spróbowanie" od sprzedaży domu ?
Można przecież wynajmować mieszkanie. Dom planowałeś wynająć lokatorom, więc finanse tak strasznie nie ucierpią.
No chyba ze te próby miałby odbywać się w super apartamencie w renomowanej dzielnicy.
Tylko te "spróbowanie"...na czym te próby miałby polegać ?
lepiej to od razu ustalić :mrgreen:

Gdyby próbowanie Wam się udało, to po jakimś czasie, powrót do "doliny muminków" nie wiązałby się dla niej z takim wstydem jak teraz :oops:
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-31, 08:12   

Gregan , dokładnie tak myślę i dla tego nie mam zamiaru puki co niczego próbować. Poczekam aż się wykrwawi, albo zrozumie. A swojego będe dalej pilnował, bo wkońcu to kiedyś też bedzie syna, a narazie jest ojcowizną którą i ojcec dostal od swojego ojca.
Nie dla mnie jest filozofia -zniszczyć wszystko i obok budować od nowa.
Jako budowlaniec wiem że wystarczy dobrze wyremontować.
Choć przyjemniej było by na nowym :evil:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10