Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
I znowu zamęt
Autor Wiadomość
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-24, 13:21   

Nirwanna napisał/a:
i robię to kiedy emocje dopiero zaczynają Ci hulać.

Nirwano aby było jasne nic mi nie hula, jedynie nie cierpię jak mi się wciska "kity".
Najzabawniejsze jest to że wszystko wiesz-o sorry wiecie :mrgreen: :mrgreen:
lepiej od mojej osoby.
Już napisałem powyżej "żenada" i tak zresztą traktuje waszą pisaninę.

Co do łamania regulaminu i ewentualnych zasad.???
No fakt -ale Sychar nie jest az tak dla mnie autorytatywny by z tego powodu zadręczało mnie sumienie-ot forum jedno z wieluuuuuuuuu.
przykro mi
landis85 napisał/a:
to do mnie?
ja nie mam rozwodu...

nie landis to nie do ciebie
-to był jedynie przykład.
landis85 napisał/a:
ja mam wrażenie że czytam posty zgorzkniałego mężczyzny :(
przykre, ale tak właśnie czuję czytając Ciebie...
może się mylę...

Nie jestem zgorzkniały-choc nie ukrywam zycie ostatnio mnie doświadczyło.
Nie zgadzam się jedynie z doktrymami "lidera"
patrz Andrzej i tyle.
Uważam ze w wielu sprawach wprowadza ludzi w błąd i przyznam najmarniej od dwóch lat zastanawia mnie gdzie ten człowiek ma swój problem że akurat tak ,a nie inaczej brzmi.
Uwierz mi landis jak przebywa się poza forum dłuższy czas-a później wejdzie tu i poczyta.
To wszyscy uczestnicy brzmia identycznie,te same zwroty,te same teksty,te same mądrości-jak wirus.
I dopowiem więcej:
jak mocno uczestniczyłem na tym forum to identico w euforii brzmiałem
Bety napisał/a:
Miodzio,
mam dokładnie takie same wrażenie- jesteś bardzo zraniony,
czym?

zraniony??
-raczej nie -jedynie wkoncu zaakceptowałem stan rzeczy- i tylko dlatego nie przeszkadzają mi pewne sprawy -głównie te jakie gryza na tym forum.
Andrzej napisał/a:
abcd, czy Ty jesteś tym użytkownikiem naszego forum, który w zeszłym roku występował tutaj pod nickiem „Jarek321” i któremu na jego prośbę w październiku zeszłego roku - http://www.kryzys.org/arc...opic.php?t=8388 - usunąłem jego konto?

I vot metody-jak KGB
nie z tej to go z tej.
Już tak było dajcie mi człowieka a znajdziemy na niego paragraf.
Andrzej dorosły chłop jesteś a czasem działasz jak brzdąc w gatkach skórzanych
taki mały brzdąc.

[ Dodano: 2013-09-24, 13:31 ]
abcd napisał/a:
Skoro nie szanujesz regulaminu, jak możesz wymagać od innych forumowiczów, by ten regulamin szanowali?

no jak to jak???
ano proste...

Mt 7, 3-5: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki
we własnym oku?
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-24, 17:45   

miodzio63 napisał/a:
Uwierz mi landis jak przebywa się poza forum dłuższy czas-a później wejdzie tu i poczyta.
To wszyscy uczestnicy brzmia identycznie,te same zwroty,te same teksty,te same mądrości-jak wirus.


miodzio to co tutaj słyszę, nauczyłam się zostało później poparte na różnych rekolekcjach, tam słyszałam to samo, więc uważam że Sychar nie opiera się na własnych przekonaniach wyssanych z palca

miodzio63 napisał/a:
Już napisałem powyżej "żenada" i tak zresztą traktuje waszą pisaninę.

miodzio63 napisał/a:
No fakt -ale Sychar nie jest az tak dla mnie autorytatywny by z tego powodu zadręczało mnie sumienie-ot forum jedno z wieluuuuuuuuu.


nie rozumiem wtedy po co ta produkcja z Twojej strony i wałkowanie ciągle tego samego ?

co do Andrzeja to mi akurat nie przeszkadza to że ma konto administrator i konto forumowe, większość osób wie o kogo chodzi, więc??

nie wiem jak administratorzy ale jak dla mnie treść zupełnie nie na temat, jakieś rozgrywki dwóch niezadowolonych z życia panów- no sorki ale tak to odbieram...:(
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-24, 18:11   

landis85 napisał/a:
nie wiem jak administratorzy ale jak dla mnie treść zupełnie nie na temat, jakieś rozgrywki dwóch niezadowolonych z życia panów- no sorki ale tak to odbieram...:(

Jeżeli na tym forum w następstwie takiej rzeczywiście długiej dyskusji przeczytam w końcu takie zdanie jak to:
landis85 napisał/a:
to czy ktoś zgadza się na rozwód jest indywidualną sprawą uważam, nie nam oceniać stan umysłu tej osoby...

- to wówczas dyskusja ma sens.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-24, 20:30   

landis85 napisał/a:
miodzio to co tutaj słyszę, nauczyłam się zostało później poparte na różnych rekolekcjach, tam słyszałam to samo, więc uważam że Sychar nie opiera się na własnych przekonaniach wyssanych z palca

Wiadomo że nie sa całkowicie wyssane z palca, jedynie w wielu kwestiach zmodyfikowane.
Gdyby całkowicie odbiegały od normy Sychar był by sektą, a nie jest.
Ja już pisałem i wcale to nie jest obraźliwe względem Sychar-u -dla mnie sklania się do pierwowzorów chrześcijaństwa (czyli skrajnie ortodoksyjne)
landis85 napisał/a:
nie rozumiem wtedy po co ta produkcja z Twojej strony i wałkowanie ciągle tego samego ?


Bo jestem wytrwały :mrgreen: :mrgreen:
i co jeszcze ???

dobrze jest poczytać choćby na innych forach (także katolickich) i tych nie katolickich.
Że sa czasami na tym forum ludzie jacy nie podzielają opinii prowadzącego, jaka
staje się coraz dziwniejsza.
Pisza także o tych wszystkich usuniętych jakich wyrzucił Andrzej bo nie podzielali jego myśli.(poglądów)
Pisza o moderatorach Tadeuszu, Jarku- piszą o innych uczestnikach.
Reasumując :
Andrzej gra inni tańczą
A historia wciąż ta sama ...Norbert wypisuje, zaraz mu się przypisuje, potem banuje, nastepnie udowadnia co dolega lub nie dolega Norbertowi
łapki czyste ..raczki do modlitwy złożone i pachnie świętością.
Ale to tylko wiejski sielankowy obrazek (podkolorowany )ze świetymi daleko od cywilizacji w Bieszczadach
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-24, 21:19   

miodzio63 napisał/a:
Zazwyczaj sąd po wniklywym dociekaniu ..itd itp
orzeka rozwód.(gdy na jednej szli jest separacja=rozwód)
Dzięki za słówko "zazwyczaj", bo nie jest to reguła... są od niej wyjątki i pomimo, że powód wniósł sprawę o rozwód, sąd orzeka separację jeśli pozwana nie wyraża zgody na rozwód a chce separacji... da się!

To tylko takie delikatne wtrącenie, aby uściślić... i już mnie nie ma... za ciężka tu atmosfera :-(
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-24, 21:47   

Gdzieś w całej tej dyskusji jest mi smutno z jednego powodu. Nie chodzi mi o Andrzeja i jego poglądy, bo każdy może wierzyć w co chce.

Chodzi mi o tych ludzi, którzy w bólu kryzysu w małżeństwie znajdują wyspecjalizowane forum wspólnoty katolickiej. Nie mają wątpliwości, bo przeczytają sobie skany błogosławieństw biskupów.

I to forum, informacje podawane tutaj, rady tutaj dawane, wprowadzają ich w wielkie napięcie, że jak powiedzą "zgadzam się na rozwód" to grzeszą, że jak sami wystąpią z rozwodem (bo mają dosyć takiego życia, a nie dlatego, że chcą cudzołożyć) to wielce grzeszą.

Owszem, jest to tylko moje pisanie, bo nie szukam autorytetów, znanych teologów itd.

Ale przypominają mi się przypowieści z Ewangelii:
- o kobiecie pochylonej w synagodze, którą Jezus uzdrowił w szabat, kiedy nie można było uzdrawiać, choć w szabat nawet osła przyprowadzało się do wodopoju, jak miał pragnienie

- o przełożonym synagogi, gdzie tę kobietę uzdrowiono, który trzymał wszystko twardą ręką i nie pozwalał tej kobiecie się wyprostować przez 18 lat; ten przełożony synagogi kojarzy mi się z Andrzejem=administratorem, a ci słuchający go - z tą pochyloną kobietą, która w żaden sposób nie może się wyprostować.

Gdzieś na rekolekcjach, a może w jakiejś książce czytałem, że Jezus gdy zamkniemy oczy nie zapyta nas ile rekolekcji odbyliśmy, jak pięknie językami się modliliśmy, nawet jak złe duchy wyrzucaliśmy, ale ile daliśmy miłości innym ludziom.

Uważam, że nie zapyta też dlaczego w pozwie napisaliśmy zamiast słowa "separacja" słowo "rozwód".

W chwili kryzysu małżeńskiego, niektórzy wpadają z deszczu pod rynnę - na forum Sychar.

Pozdrawiam,
Jarek321
 
     
ak70
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-24, 22:29   

abcd napisał/a:
Pozdrawiam,
Jarek321
Fajnie, że jesteś :-D
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-25, 08:23   SZCZEROŚĆ

Dzięki ak70 :-)


(Łk 8,19-21)
Przyszli do Jezusa Jego Matka i bracia, lecz nie mogli dostać się do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: Twoja Matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą. Lecz On im odpowiedział: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je.


O szczerości (wobec siebie) jest ten fragment.
Człowiek z natury nie cierpi fałszu. Nie chodzi tu tylko o ten fałsz, którego autorem jest ktoś drugi, w stosunku do mnie. Tak naprawdę nie cierpimy też fałszu, którego autorami jesteśmy my.
Jest też taki rodzaj fałszu, którego jesteśmy autorami, a który de facto jest skierowany przeciwko nam. To postawa, kiedy nie potrafimy/nie chcemy robić tego, co tak naprawdę uważamy za słuszne. Często siłą takich postaw jest strach przed ludźmi.
Ludzie idą na spotkania z innymi, choć szczerze nie mają na to ochoty, podejmują się różnych zobowiązań tylko dlatego, że boją się „opinii”, podejmują się spraw, do których nie są przekonani.
Z tym Jezusem to w ogóle jest problem. Bo On wszystkie przykazania, dobre maniery, konwenanse, albo wywala „do góry nogami”, albo tak interpretuje, że trzeba wszystko przemyśleć na nowo.
Jezus – pobożny Żyd zna czwarte przykazanie. Z perspektywy współczesnej Polski nawet sobie nie wyobrażamy, jak ważne to było przykazanie, ono naprawdę było czwartym, pierwszym po tych, które dotyczyło ludzi.
A tutaj Jezus potraktował swoją Matkę bardzo źle. Przynajmniej w tej logice „powinienem”. Jego Matka przyszła z Nim porozmawiać, a On ją zostawił na ulicy. Nawet nie wyszedł powiedzieć, że nie może teraz. Jest wolny i szczery wobec innych, nawet najbliższych, ale i wobec siebie samego.
I na tym polega miłość. Na wolności, nie na „powinności”. To trudne, bo można w to wrzucić klasyczne „zlanie” drugiego człowieka, usprawiedliwić tym podłość wobec innych.
Myślę, że warto się nad tym dziś zastanowić – jak jest u mnie z tą szczerością? To istotne bo to później przekłada się na motywację naszych decyzji i działań. Na bycie w związku „z litości”, na tkwienie w zakonie „bo tak trzeba”, na byciu współmałżonkiem poniżanym i bitym w imię „wierności sakramentowi”.
To, że bardzo często jesteśmy związani różnymi „powinnościami”, a tak naprawdę nie szczerością, to sprawia, że nie działamy, albo zamiast być jednoznacznymi i szczerymi stajemy się chamscy.
Jezus jest szczery, dlatego jest wolny, będąc wolnym może być szczery.

http://kramer.sj.deon.pl/szczerosc/
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-25, 13:07   

tja.....czyli ktoś miał rację,że chodzi tylko o awanturowanie się i osobiste niesnaski z administratorem,ktore sa i byly wyczuwalne już dawniej.....panowie,jakby wam chodzilo o dobro i przekazanie czegos waszym zdaniem dobrego, wartosciowego,nie ciskalisbyscie sie tutaj jak rozwydrzone dzieciaki,tylko zalozyli wlasne forum,nie rozumiem,czemu tego nei zrobicie.........na waszych wlasnych zasadach, z zakazem wstepu dla Andrzeja i wszystkich,ktorzy jak widzicie murem stoja za nim.......no tak,pewnie wszyscy jestesmy zmanipulowani....jestesmy idiotami,ktorym wszystko można wmowic, narzucic, jestesmy bezwolni.......dlatego sami nie umiemy myslec, a sposob patrzenia Andrzeja na swiat przyjmujemy,bo jestesmy sektą......panowie, puknijcie sie w glowke i zadajcie sobie pytanie......ile macie w sobie pychy,by przyjsc do miejsca, gdzie wiekszosc dobrze sie czuje i odnalazlo to,czego szukalo w sieci od wielu miesiecy,a nawet lat i wmawiac im,ze tak naprawde nie wiedza,co czynia? zrobcie swoje owoce, skoro sa waszym zdaniem lepsze....zalozcie forum, no w czym problem??????nie zalozycie, bo jedynym waszym celem jest rozroba i stroszenie grzebieni kogutow,ktory lepszy,ktory bardziej czerwony.....wstyd...............osoby,ktore wypowiadaja sie przeciwko waszym argumentom juz mozna liczyc w dziesiatkach, przyjmijcie to za fakt.......ale nadal uwazacie sie za ostatnich sprawiedliwych......smieszne to. wasze interpretacje slow Andrzeja maja charakter czysto osobisty i personalny,naprawde trzeba byc niewidomym,by tego nie zauważyć............bo jak widzicie,tak inni, jak i ja, nigdy w taki sposb slow Andrzeja nie rozumialem i nie przyjmowalem w taki sposob, jak wy to widziecie....wiec moze problem jest po waszej stronie??......logiczne jest tez, ze administrator ma dwa konta, jedno techniczne, a drugie osobiste,wszak Andrzej tez jest w kryzysie i ma prawo tu byc......nikomu to poza wami nie przeszkadza......i co jest kuriozalne.....przeszkadza to wam,ktorzy zakladacie coraz to kolejne konta,zeby trochę pomącić i podburzać......wedlug mnie to co robicie......to podle świnstwo i kiedyś za to zapłacicie.....lub już moze płacicie.......żenada.
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-25, 13:15   

abcd napisał/a:

Powoływanie się na ojca Salija w tej dyskusji i cytowanie go jako "cenionego teologa" to jest tzw. nielojalny chwyt w dyskusji, ponieważ polega na powoływaniu się na autorytet, bez uzasadnienia.


Jak nietrudno zauważyć np. po ilości rozwodów, żyjemy w społeczeństwie przenikniętym mentalnością rozwodową. Rozwód cywilny przez ogromną "letnią" część katolików, myślę, że większą odbierany jest jako KONIEC MAŁŻEŃSTWA i otwiera w ich przekonaniu drogę do zakładania nowego związku. Stąd te często dające się słyszeć nawet od bliskich w rodzinie sugestie w rodzaju: "Jesteś przecież po rozwodzie, a więc wolny, dlaczego sobie nie ułożysz życia z kimś innym?". Na tym przykładzie widać wyraźnie jak wielkim ZGORSZENIEM jest rozwód cywilny - rozwód, który jak mówi Katechizm w p. 2384 "znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest sakrament małżeństwa". Widząc te fatalne skutki rozwodów Kościół katolicki w Polsce, środowiska katolickie w latach 90-tych wielkim staraniem spowodowały wprowadzenie do prawa cywilnego instytucji separacji. A separacja w sytuacjach skrajnych, która tak jak pisze o. prof. Jacek Salij "umożliwia zabezpieczenie m.in. opieki nad dziećmi i obronę majątku nie gorzej niż rozwód – tym zaś różni się od rozwodu, że nie dając małżonkom prawa do związków następnych, ułatwia ich ewentualne pojednanie." W takiej uzasadnionej sytuacji alternatywna pod względem zabezpieczenia separacja NIE GORSZY i nie powoduje konfliktu sumienia tak jak ROZWÓD. Bardzo dobrze, że jest SYCHAR i o. profesor Jacek Salij, którzy w tak jednoznaczny, wyraźny sposób przeciwstawiają się mentalności rozwodowej, banalizacji wielkiego zła jakim jest rozwód. Tak na marginesie, o. Jacek Salij jest wielkim autorytetem w sprawach moralnych, z którym konsultował swoje teksty nasz wielki papież Jan Paweł II. Dziękuję Bogu, że to właśnie takiego teologa jak o. Jacka Salija przysłał na Bóg do obrony świętości małżeństwa.

abcd napisał/a:

I na tym polega miłość. Na wolności, nie na „powinności”.


Jarku, jak dobrze rozumiem czytając Twoje posty usprawiedliwiasz/akceptujesz rozwody w pewnych sytuacjach np. znęcania psychicznego czy przemocy fizycznej ze strony męża. Tak jakby nie było innych środków obrony (legalna w Kościele separacja, policja, sąd, organizacje pomocowe, rodzina, przyjaciele, etc.). Czy w taki sposób mamy też usprawiedliwiać np. aborcję, kradzież, alkoholizm, narkomanię, gdy współmałżonek nas do tego namawia? Czy mamy ulegać złu i kupować mężowi alkohol albo narkotyki, zgadzać się pod naciskiem na aborcję, aby w ten sposób zapewnić sobie „święty spokój”? Czy to jest miłość,€“ mądra miłość,€“ chrześcijańska miłość?
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-25, 13:15   

Wiesz krasnobar ??
a mnie dziwi co ty tu takiego robisz na forun,z tego co pamietam to jestes kawalerem z odzysku(rynek wtórny).
Zatem nie sprostałes pierwotnemy małżeństwu.

Rozumiem że teraz sie doszkalasz by ewentualnie (na wypadek )
bedzie nowa decyzja:
BYC JUZ W PEŁNI GOTOWYM
Tak na marginesie jak o niedojrzałości dwóch facetów ma prawo pisac facet jaki sam w wielu kwestaiach
NIE DOJRZAŁ

[ Dodano: 2013-09-25, 13:25 ]
krasnobar napisał/a:
wszak Andrzej tez jest w kryzysie i ma prawo tu byc......nikomu to poza wami nie przeszkadza......

Andrzej nie jst w kryzysie-kryzys nie może trwac 20 lat bo staje sie patologiczny.
Andrzej jest w całej okazałaości rozwodnikiem .
Na tym polega własnie akceptacja włąsnego stanu rzeczy.
Był cywilny rozwód i mimo że to gzrech ,akceptuje to.
Decyduję sie życ sam -bo chce stac po stronie wierności sakramentowi.
Zyje od tej pory sam-mając pełna świadomośc że mój współmałzonek nie chce byc juz moim współmałzonkiem.
Powierzam temat Bogu wiedząc oczywiście o dwóch ewentualnościach.
Zjednoczy się małżeństwo..lub nie.
Ale na 100% nie jest to zalezne od mojej osoby,ani losci modlitw,ani ilości śwoec zapalanych w kościele z prosbami.
Bo wolną wole ma wpółmałzonek i on sam z siebie musi chciec powrotu,a pzred Bogiem musi małżeństwo wejśc w stan pojednania.
Tak to wygląda

[ Dodano: 2013-09-25, 13:40 ]
krasnobar napisał/a:
to podle świnstwo i kiedyś za to zapłacicie.....lub już moze płacicie..

jasne odpowiem przed Bogiem i tylko On ma prawo mnie rozliczac,
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-25, 21:25   

miodzio63 napisał/a:
Andrzej jest w całej okazałaości rozwodnikiem .


Andrzej tak jak i ja i wiele osób na tym forum jest po rozwodzie i nie sądzę, aby ktoś z nas kwestionował ten fakt.

miodzio63 napisał/a:
Andrzej nie jst w kryzysie-kryzys nie może trwac 20 lat bo staje sie patologiczny.


Małżonkowie, których łączy sakrament małżeństwa tworzą małżeństwo. Jeżeli z jakiegoś powodu nie mieszkają razem małżeństwo to jest w kryzysie. Rozwód cywilny nie zmienia faktu, że sakramentalne małżeństwo nadal trwa. Skoro trwa, to po rozwodzie cywilnym nadal jest w kryzysie.
A to, ile czasu minie od rozwodu nie ma żadnego wpływu na fakt pozostawania lub nie małżeństwa w kryzysie.

miodzio63 napisał/a:
Na tym polega własnie akceptacja włąsnego stanu rzeczy.
Był cywilny rozwód i mimo że to gzrech ,akceptuje to.


Akceptacja czego? Akceptacja faktu, że rozwód zaistniał? - oczywiście (nie da się temu zaprzeczyć), ale nie akceptacja rozwodu - właśnie dlatego, że to grzech. To dwie różne sprawy.
Znam trochę historię kryzysu Andrzeja i wiem, że nie wyrażając zgody na rozwód zrobił to z miłosci do żony i Boga, tym samym okazał właśnie brak akceptacji dla rozwodu jako grzechu i taką postawę uznaję za właściwą.
 
     
abcd
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-25, 21:32   

twardy napisał/a:
Akceptacja czego? Akceptacja faktu, że rozwód zaistniał? - oczywiście (nie da się temu zaprzeczyć), ale nie akceptacja rozwodu - właśnie dlatego, że to grzech. To dwie różne sprawy.
Znam trochę historię kryzysu Andrzeja i wiem, że nie wyrażając zgody na rozwód zrobił to z miłosci do żony i Boga, tym samym okazał właśnie brak akceptacji dla rozwodu jako grzechu i taką postawę uznaję za właściwą.


To, co Andrzej zrobił w swojej sytuacji to jedno, a to czy takie samo zachowanie proponuje się i narzuca wszystkim innym w sytuacji rozwodu to zupełnie co innego. Nie wszyscy muszą postępować tak jak Andrzej i nie dla każdego droga Andrzeja jest drogą właściwą. Co więcej, jeżeli twierdzi się, że tylko droga Andrzeja jest drogą właściwą, a inne zachowanie jest grzechem (a tak właśnie twierdzi się na Sycharze), to jest to wyjątkowo szkodliwe.

[ Dodano: 2013-09-25, 21:59 ]
krasnobar napisał/a:
co jest kuriozalne.....przeszkadza to wam,ktorzy zakladacie coraz to kolejne konta,zeby trochę pomącić i podburzać......wedlug mnie to co robicie......to podle świnstwo i kiedyś za to zapłacicie.....lub już moze płacicie.......żenada.


Nioooo....

płacę....

porzuciwszy teorie sycharowe zaczynam dogadywać się z sakramentalną żoną :-D

Rzeczywiście ogromne koszty ponoszę.... Cóż... niech stracę :mrgreen:

Chciałbyś krasnobarze jeszcze coś powiedzieć?
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-26, 12:45   

abcd napisał/a:
Nioooo....

płacę....

porzuciwszy teorie sycharowe zaczynam dogadywać się z sakramentalną żoną

Rzeczywiście ogromne koszty ponoszę.... Cóż... niech stracę

Chciałbyś krasnobarze jeszcze coś powiedzieć?


oj Jarek,Jarek.....taki mądry jesteś i oczytany,świadomy, a nie zrozumiałeś,że chodziło mi o zapłatę, jaką przyjdzie ci uiścić przed Panem?serio tak płytko postrzegasz te wszystkie działania,żeby tu na ziemi napawać się efekciarstwem i aby sobie miękko lądować,nieważne,czy kradzionym spadochronem?Bog Cię oceni.......w swoim czasie...tymczasem-masz wolną wolę,więc sam decydujesz o swoim życiu......
no chciałem powiedzieć,żem silnie zdziwiony.......trudno mi sobie wyobrazić szczęśliwego,radosnego,spełnionego człowieka,któremu wszystko się udaje,a jednocześnie,który mąci, wykłóca się,wchodzi w pyskówki........i to oczywiście wszystko w imię Boga.....jakoś brak mi tej spójności,więc jakoś Ci nie wierzę w to super dogadywanie się z żoną....mnie tam szkoda byłoby na to czasu,gdybym był w takiej cudownej sytuacji jak Ty....no ale ja nie musze przekonywać wszystkich(i chyba siebie przy okazji tez),ze jestem kogut pierwsza klasa.......
a jakież to złe teorie Sycharu zablokowały Ci możliwość porozumienia z sakramentalną małżonką? teoria sycharu jest taka: przysięgałeś i trwaj w przysiędze, bez względu na to, co zrobi twoj sakramentalny małzonek.....dogadujesz się z żoną? super......jak za 20 lat to porozumienie dzieki temu bedzie trwało,to wtedy przyznam ci racje.....sam wiem, jak manipulowaniem i krętactwem można uzyskac na szybko jakiś efekt.....no ale jesli o efekt ci chodzi, a nie o to, jaka droga do tego efektu dodjziesz, to juz inna sprawa.......i to faktycznie nie jest zgodne z sycharem......a wiesz.....kolezanka mojej nie-żony chodziła do wróżki i robiła jakieś zaklęcia i też zaczęła się dogadywać ze swoim chłopakiem......też mam jej pogratulować? popatrz na siebie.....kolejne tematy....kolejne burze, mącenie, dzie-ci-na-da.serio.powodzenia.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8