Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozwód - cięzko przebić mur
Autor Wiadomość
KrisssBochnia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 14:37   Rozwód - cięzko przebić mur

Witam,

przeczytałem już dziesiątki tematów o rozwodach, ratowaniu malżenstw itd. Ale mimo wszystko opisze swoj problem, z ktorym niestety nie moge sobie poradzic...

Zona odeszla ode mnie miesiac temu, tak poprostu z dnia na dzien. W nd byl wspolny spacer, robilismy razem obiad i kolacje...

A nast. stwierdzila, ze chce sie ze mna rozwiesc poki jeszcze nie czujemy do siebie nienawisci.

Owszem były kłotnie itd, ale to chyba jak w kazdym małżenstwie. Robilismy wiele, jak nie wszystkie rzeczy razem. Wspolne pasje itd.

Dodam, ze moja zona cierpi na nerwice od dziecinstwa, na ktora niestety nie chce sie leczyc (Moze Wam sie to wyda dziwne, ale dopiero niedawno sie o tym dowiedzialem)

W ostatnim czasie jej ojciec ciezko zachorowal psychicznie, spedzil pare msc w szpitalu psychiatrycznym, rowniez w pracy doszlo jej obowiazkow bo awansowala na dosc wysokie stanowisko.

Teraz mnie odtraca, pisalem setki smsow, probowalem dzwonic. Nic... zadnej reakcji...

Pojechalem w swieta do jej rodziny bo akurat tam sie pojawila, chociaz wczesniej odizolowala sie na 3 tyg od bliski. Kupilem i wreczylem kwiatki. Od razu oddala je babci i poszlismy pogadac. Rozmowa spokojna, nawet zarty sie pojawily, ale jednak twierdzila ze nas nic nie laczy, ze mnie nie kocha (nie kocha?? Mozna sie odkochac w kilka dni?? Codziennie calujac i przytulajac?? Chyba ze byla tylko gra?)

Przez ten miesiac sie bardzo zmienila, wyglada jak wrak czlowieka, schudla, rece się trzesą jak 100letniej babci. Widac ze to mocno przezywa, ale mimo wszystko nie chce wrocic, nie chce tego ratowac, a ja sam nie wiem co mam robic??

Prawdopodobnie poglebila sie nerwica, depresja.

Zapomnialem o tym, ze jestesmy 3 lata po slubie, w sumie 6 lat w zwiazku.

BArdzo prosze o rady, co mam robic i czy w ogole cos robic??

Czy poprostu sie poddac??

Mimo, ze strasznie kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez niej?
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 15:09   

Kriss, witaj na forum!
Dlaczego czujesz, że jest wyjściem "po prostu się poddać"?
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 15:31   

przeczytaj mój wątek- jest tam wiele rzeczy od tutejszych forumowiczów, które mogą się i Tobie przydać, lecz moim zdaniem zdecydowanie powinieneś żonę namówić na wizytę u specjalisty- psycholog na początek?

Może ma jakiś kłopot o którym Ci nie mówi i ją to przytłacza. Musisz być dla niej opoką. Nie odwracaj się od niej teraz, gdy może potrzebować wsparcia bo możesz tego potem gorzko żałować (jak ja). Nie poddawaj się i daj jej poczucie bezpieczeństwa. Zadbaj o nią i marsz do specjalisty. Oby dała się namówić bo tu może być kłopot- jak nie to idź sam. Kwiaty itp nic tu nie poradzą.
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 15:33   

Witaj Kris!
Podales wiele czynnikow stresujacych w zyciu Twojej zony. Zadziwiajace, ze nie zauwazyles przez 6 lat, ze choruje na nerwice, piszesz, ze bardzo schudla, byc moze zachorowala tez na inna chorobe, o ktorej nie chce ci powiedziec, moze sie boi, sytuacja wokol ja przerasta I ucieka. Dziwne,ze z dnia na dzien odchodzi...
Nie poddawaj sie, porozmawiaj z rodzicami zony jesli sie da, o nerwicy, o innych problemach, daj do zrozumienia, ze ja kochasz, martwisz sie o nia I chcesz walczyc!
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 15:34   

ile macie lat?
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 15:43   

może nasilila się choroba psychiczna, może choroba fizyczna do tego doszla
uciekla od Ciebie, bo się boi, ze Cie to przytłoczy ??
może woli sama cierpieć, bo....... ????????
cos się z nia na pewno dzieje zlego skoro piszesz, ze tak zle wygląda i do tego wiesz o nerwicy i chorobie psychicznej w jej rodzinie
mysle, ze ona sama nie wie teraz co robi i gdzie jest, podejmuje decyzje z emocjach - może w bardzo chorych i wypaczonych emocjach ??

nie zostawiaj jej, ale tez nie osaczaj
ona potrzebuje na pewno pomocy specjalisty
 
     
mallgos
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 18:16   

wiesz ja bym pomyślała najpierw o wsparciu dla ciebie, bo to wszystko może/ choć nie musi być poczatkiem wielkiego kryzysu w waszym życiu.
Decyzji o odejściu żona z pewnością nie podjęła z dnia na dzień. To, że bardzo schudła i ma nerwice wcale nie oznacza choroby psychicznej i byłabym tez ostrożna w argumentach typu - bo był taki przypadek w jej rodzinie. Praktycznie w każdej rodzinie jest jakaś osoba nadużywająca alkoholu i to wcale nie oznacza, ze każdy w tej rodzinie będzie alkoholikiem.
Ja specjalistą nie jestem to, ze zona schudła to wyraźny sygnał czegoś, a czego? - może ostatnie 3 lata jej życia to ciągłe obowiązki, pogoń za karierą czyli maksymimu stresu przy minimum relaksu. Jeśli żyje się w ten sposób to nie trudno jest się złamać i zwątpić w sens swojego życia. Wydaje mi się, że jeśli chcesz pomóc żonie i uratować swoje małżeństwo to docieraj do niej miłością i zrozumieniem, a nie doszukiwaniem się w niej chorób. Przepraszam, że tak dosłownie to nazwałam. To forum z pewnością będzie ci ogromną pomocą, tylko pytanie - czego ty chcesz ratować czy sobie odpuścić, bo odniosłam wrażenie, ze sam nie jesteś pewien swoich dalszych kroków.
 
     
KrisssBochnia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 19:18   

Jesteśmy oboje bardzo młodzi.

Ja 27, zona 24.

W Sb się delikatnie pokłóciliśmy, to nawet kłótnią nie można nazwać, bo wymieniliśmy 2 zdania i ja troszkę wkurzony poszedłem bardzo wcześnie spać, bo i tak ogólnie dosyć zmęczony. Ona została, wtedy wiedziałem ze siedziała na necie i później TV. Sprawdziłem później jej laptopa to dosłownie przez 2 minuty poczytała o rozwodzie i tyle… następnego dnia było już OK miedzy nami.

Kolejnego dnia mi oznajmiła o tym rozwodzie, ze tak będzie lepiej, ze do siebie nie pasujemy itd.

A ja, co?? Prosiłem, błagałem żeby została… wtedy poprosiła żebym ja odwiózł na pociąg, bo chce wrócić do Krk (w Krk pracuje, a mieszkamy w Bochni). Tak zrobiłem, myślałem ze sobie cos przemyśli i następnego dnia będzie troszkę lepiej… jednak się myliłem.

Jeśli chodzi o nerwice to naprawdę nie wiedziałem, nigdy nikt w mojej rodzinie na to nie chorował czy cierpiał.

Przyznała sie dopiero nie tak dawno o nerwicy natręctw (m.in. cos ciągle liczyła), ale nie chciała sie leczyć mimo ze niejednokrotnie ja namawiałem.

Przez ten miesiąc sporo rozmawiałem z jej siostra, mimo ze wcześniej kontakt był raczej znikomy i dopiero po rozmowach sobie uświadomiłem, co moja zona przechodziła i chyba przechodzi dalej. Oboje na to prawdopodobnie cierpią, jednak raz jest lepiej, a raz gorzej. Siostra się przyznała, ze sama zniszczyła 5letni związek właśnie przez nerwice, zaburzenia osobowości (borderline - chyba tak to nazwano).

Ja myślałem raczej ze ma bardzo wybuchowy charakter i przez to robiła sie nerwowa, kłótliwa czy agresywna.

Rozmawiałem z jej rodzina, są załamani, podobnie jak i moja rodzina. Chcą nas połączyć, łącznie z wujkami, ciotkami, kuzynostwem itd. Oczywiście oni nie maja z nią kontaktu, tylko mnie wspierają, podpowiadają itd.

Słowa "Kocham Cie" powtórzyłem w smsach z setki razy, teraz troszkę sie odsunąłem, bo twierdzi ze ja nękam.

My generalnie zawsze mięliśmy kontakt dobry, tworzyliśmy przyjacielski związek.

Była i jest skryta... ale i tak sie dużo przy mnie otworzyła, wiem wiele rzeczy, o których nikt inny nie ma pojęcia.

Miała trudne dzieciństwo, w wieku 9 lat zmarła jej matka i tak później można powiedzieć ze wychowała sie w patologicznej rodzinie.

Skończyła dobre studia, znalazła dobra prace, wszystko w końcu zaczęło sie układać (w sensie dorosłego życia). Mięliśmy w planach zakup mieszkania, bo wcześniej z jednej pensji można było tylko pomarzyć.

Co do chorób fizycznych? Ciągle ja boli glowa (naczyniak) i chore serce... ale myślę ze to nie jest problem w naszych relacjach, bo jak sama twierdzi nic do mnie czuje i nic nas nie łączy.

Przepraszam, ze pisze tak chaotycznie, ale tak wszystko na szybko. Nie potrafię tez sie skupić na dłużej niż kilka sekund.

A wracając... namawiałem na terapie małż, itd. Sam sie przyznałem ze sie leczę odkąd odeszła, bo nie dąłbym rady bez leków.
Ja chce walczyć o nią, o to małżeństwo, o nasze szczęście. W końcu sobie przysięgaliśmy. Nawet na obrączkach mamy grawer „W zdrowiu…”, „… i w chorobie”

Ale co robić?? Nie wiem… Siła muru nie przebije

Dzięki za pomoc

[ Dodano: 2014-01-05, 19:20 ]
Dodam, może że później się przyznała ze już dawno myślała o rozwodzie. Tylko czemu nigdy nic nie mówiła?? Nigdy nie narzekała??

Przytula, całowała na dziek dobry czy dobranoc. Mówiła "Kocham Cie", no i oczywiście seks.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 20:06   

quote]Pojechalem w swieta do jej rodziny bo akurat tam sie pojawila, chociaz wczesniej odizolowala sie na 3 tyg od bliski. [/quote]

Zatem gdzie żona pomieszkiwała na czas kiedy nie była z Tobą i kiedy nie miała kontaktu ze swoimi bliskimi? A może jest zasadnym zadać sobie pytanie u kogo bądź z kim?
Obawiam się Kriss, że wiesz o swojej żonie dużo, dużo mniej niż Ci się wydaje.

[quote]Sprawdziłem później jej laptopa to dosłownie przez 2 minuty poczytała o rozwodzie i tyle…[/
quote]

Nikt nie burzy swojego życia tak nagle, po dwuminutowym czytaniu o rozwodzie na necie. Do takich decyzji się dojrzewa i takie decyzje mają swoje powody - istotne powody.
Mam wrażenie, że jesteś w stanie bardziej zaakceptować jakąś tajemniczą chorobę, która to pozbawiła żonę umiejętności logicznego myślenia niż zagłębić się w temat i dociec co tak naprawdę żonę zmotywowało to tak "nagłej" decyzji?

Póki co nie wiesz.... gdzie mieszka Twoja żona i jak spędza czas, popraw mnie jeśli się mylę.
Budowanie scenariusza na domniemaniach nie pozwoli Ci się posunąć ani o krok.
 
     
KrisssBochnia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 20:09   

Nie, nie.

Jesli chodzi o pobyt to mieszkala u swojej kolezanki. To akurat wiem na 100%. I niestety ta kolezanka chyba miala na to duzy wplyw...

Jesli chodzi o rozwod to napewno nie wymyslila sobie w ciagu 2 minut, tylko zbierala sie jakis czas.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 21:42   

KrisssBochnia napisał/a:
Nie, nie.

Jesli chodzi o pobyt to mieszkala u swojej kolezanki. To akurat wiem na 100%. I niestety ta kolezanka chyba miala na to duzy wplyw...

Jesli chodzi o rozwod to napewno nie wymyslila sobie w ciagu 2 minut, tylko zbierala sie jakis czas.


Jesteś pewien ze u koleżanki? No a czy zawsze wraca do tej kolezanki? Przepraszam, za insynuacje, ale moze koleżanka "kryje"?

Powiem wprost- moze jest ktoś trzeci? Zbadaj to.... Ale delikatnie, by nie narozrabiac. Ale zanim cokolwiek zrobisz, pomysl dwa razy.
 
     
KrisssBochnia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 21:50   

silverado napisał/a:
KrisssBochnia napisał/a:
Nie, nie.

Jesli chodzi o pobyt to mieszkala u swojej kolezanki. To akurat wiem na 100%. I niestety ta kolezanka chyba miala na to duzy wplyw...

Jesli chodzi o rozwod to napewno nie wymyslila sobie w ciagu 2 minut, tylko zbierala sie jakis czas.


Jesteś pewien ze u koleżanki? No a czy zawsze wraca do tej kolezanki? Przepraszam, za insynuacje, ale moze koleżanka "kryje"?

Powiem wprost- moze jest ktoś trzeci? Zbadaj to.... Ale delikatnie, by nie narozrabiac. Ale zanim cokolwiek zrobisz, pomysl dwa razy.


Nie ma faceta napewno... chyba ze to sie zmienilo w ciagu ostatnich 2 tygodnich. Wczesniej nie bylo o tym mowy... bo robilem maly wywiad...

gdyby kogos miala, to moze byc to zrozumial... a tak??
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 22:04   

Oczytałem sie róznych ksiązek i tak bywa, że jednak osoba zyje w przekonaniu
że wszystko jest ok
a druga sie dusi...
taki lajf
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-05, 22:54   

[quote="KrisssBochnia"][quote="silverado"]
KrisssBochnia napisał/a:


Nie ma faceta napewno... chyba ze to sie zmienilo w ciagu ostatnich 2 tygodnich. Wczesniej nie bylo o tym mowy...


Skąd ta pewność? Ja tez tak myślałem i to baaaardzo długo.....

Ale zacznij od pomocy dla zony i bądź czujny
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8