Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
moja żona i druga kobieta- pomóżcie
Autor Wiadomość
Tilia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 19:37   

no następny, co się zabral moje postępowanie oceniać :) przypominam, że nie ono jest przedmiotem tego wątku!

Cytat:
Zacięcie się i brak możliwości na zmiany,zacięciem też niejako wymusiłaś w mężu to że przyjmuje twoje warunki...
uważasz że to fer??


nie chcę na nikogo zrzucać mojej winy. Trzeba akceptować swoją odpowiedzialność za to, co się zrobiło (albo i nie zrobiło). Moje "zacięcie", o którym faktycznie piszą wyżej, nie miało na celu szantażowania męża. W ogóle niczego nie miało na celu, po prostu zaistniało i żadne z nas nie było w stanie go przezwyciężyć, pomimo terapii (mojej, mąż nie widzi sensu)

Cytat:
Zatem jeżeli twój mąż nie był łajdakiem-a takim nie był (biorąc twoje opisy)
jak myślisz na kogo padnie typ???


nie był, absolutnie nie był. Dlatego właśnie narażanie dzieci na "sceny" jakie opisałam, czyli łkania, błagania i zaklinania są wg mnie nie fair, bo one służą pokazaniu "jak on/a mnie krzywdzi, a ja dla nie/niego tyyyle..."
Mój wybór jest taki, że chcę, żeby dzieci wiedziały, że ja ich ojca szanuję.

Cytat:
czy twoje wygodnictwo-lub jak to określasz niemoc ,warta jest wszystkich kosztów


moim zdaniem te koszty są mniejsze, niż były, kiedy żyliśmy - obcy - obok siebie, ja z depresją, wydzierająca się na dzieci, mąż albo nieobecny, albo rozszlochany...

Cytat:
byłas kiedyś u psychiatry???


tak, gdybyś przeczytał uważnie wątek, to byś widział, że nawet to doradzałam Silverado. Piszę, że wyleczyłam depresję.

Cytat:
Dlaczego uważasz że poświęcenie rodzinie i dzieciom-to coś co odbiera twoją godność i kobiecość.......


no nie tyle kobiecość, co godność właśnie. poczytaj wyżej, co o tym panowie piszą w tym wątku. "Kupić" sobie skalą poświęcenia kogoś, albo zmusic, żeby został z nami z litości, to nie w tym rzecz.
No i chyba nie uważasz, że czepianie się nóg męża i rwanie włosów z głowy to jest naturalne poświęcenie dla rodziny? Ja mówię o "poświęcactwie" na pokaz, albo takim, z którego pokaz się (nieintencjonalnie) robi - też polecam, popatrz wyżej, co panowie o tym pisali, którzy też to mają za sobą.

Cytat:
psychika to poważna sprawa
depresje..traumy...stany apatii i pokrewne ponoć pozostawiają głębsze ślady....


tak! i dlatego depresję się leczy. Koniecznie. Ja leczyłam, i jeśli teraz kierują te słowa do Depresyjnej (czy kogokolwiek), to absolutnie nie chcę jej obrażać. Depresja po pierwsze wraca, po drugie nieleczona wraca na pewno, a po trzecie może być ŚMIERTELNA. Dlatego depresję się leczy, a nie pielęgnuje i wystawia na pokaz - do czego ten zły "on" mnie doprowadził, żeby tylko dzieci jak dorosną nie miały wątpliwości, że to ten zły "on" był winny :)
Nie ma tak dobrze. Ja akceptuję swoją winę. Wiem, że mąż też był winny. Ale nie ma co przerzucać na kogoś innego - za to co się z tym ZROBI samemu się odpowiada.

Cytat:
I ostatnie pytanie
co tak bardzo zdenerwowało cię w wypowiedzi depresyjnej????

egoizm???
czy
dla włąsnej wygody???
[/quote]

jedno i drugie. To są silnie oceniające słowa, nadają wypowiedzi ton agresywny, również w połączeniu z takim zaklinaniem rzeczywistości" "zobaczysz, zobaczysz, jeszcze ucierpisz, jak teraz nie cierpisz" (a ona tak - w domyśle) i wspieraniem się przykładami, że ktoś coś widział. No ja też widziałam, jak odpisałam, szczęsliwych dorosłych, którzy wychowywali się kiedyś w rozbitej rodzinie. I nie mieli potrzeby nikogo winić. No i co z tego? Dlaczego to miałoby komuś przeszkadzać, że ja w danym momencie nie rozpaczam i nie mam depresji? Ja już swoje przeszłam i o tym piszę do Silverado - i o swoich upadkach i o leczeniu depresji i o rozwiązaniu, jakie na razie przyjęłam razem z mężem (skąd przypuszczenie, że mu to nie odpowiada?)
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 19:39   

Myślę , że te bardziej "trudne" dla kogokolwiek słowa ,
tym bardziej jak są NASZĄ oceną , domysłem czy sądem
można by podawać wedle zasady
"prawda podana miłością , nie kamieniem" ,
jakby łagodniej , nie tak wprost , dosadnie .

I przecież zawsze można na priw napisać , bez świadków .
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 19:47   

prawda!

trzeba uważać na słowa

nie lubię gdy tutaj są kłótnie

dziekuję :-)

Tilia piszesz coś, co mi jest bliskie
 
     
Tilia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 19:53   

Cytat:
Mnie do niej doprowadziło zachowanie mojego męża, Ciebie pewnie też, Twój mąż nadal chory.... Mój na szczęście nie. Na szczęście - bo chyba zaczęłabym się zastanawiać dlaczego.....
[/quote]

ale JA zdrowa. Depresyjna, nie odpowiadasz za to, co zrobi ze sobą Twój mąż. Ale odpowiadasz za to, co TY zrobisz ze sobą. Do różnych rzeczy doprowadza nas zachowanie naszych mężów/współmałżonków. Ale co z tego? Obnosić się będziemy z tym przed dziećmi - patrzcie, co mi zły tata zrobił? A myślisz, że jak tego nie zwerbalizujesz, ale one WIDZĄ Twój stan, to tak nie pomyślą? I co - da Ci to jakąś pociechę, że nie Ty jesteś w ich oczach winna, tylko on? Czy dla dzieci wolimy po prostu być zdrowe?
Leczenie depresji uważam za BARDZO ważne. A na męża pod tym względem nie masz żadnego wpływu (ani ja na swojego - prosiłam, tłumaczyłam, powoływałam się na dobro dzieci - przecież mu psychotropów do herbaty nie podrzucę)
Już Ci w innym wątku (mówiłam, że przeczytałam w zasadzie całe forum :)) mówili, że definiowanie siebie jako depresyjnej nie robi dobrze i ja się z tym zgadzam. Weź sobie jakiś nick typu Zwycieżczyni, Piękna Jak Nike, Mocna - i już będzie jakiś krok w sposobie patrzenia na świat :)
a co do Twoich "obiektywnych" faktów - wiem, że są "najtwojsze", ale ja mam swoje i nie mam powodu sądzić, że gorsze. Nie namawiam Silverado do niczego. Po prostu sytuacja jego żony bardzo przypomina moją, jak już parę razy pisałam. Chcę mu pokazać jedną z możliwości, to wszystko, taką, która u mnie na razie działa, tak jak opisuję. Nie każdy musi być z tego zadowolony.
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 20:15   

A mozemy wrocic do meritum?

Piszecie o moich kartach, przewagach, fortelach, o blefie- jakie sytuacje macie na mysli, w ktorych mam je wykorzystac? No bo chyba nie do powrotu zony? A ona zmieniac nic nie chce. Jej jest dobrze jak jest.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 20:23   

chyba chodzi o konsekwencje :roll:
konsekwencje wyborow zony, czyli żeby ona zobaczyla co będzie następstwem tego, ze nie chce być z Toba, ze chce spotykać się z kochanka (???), ze odjechala od Ciebie emocjonalnie i nie chce podjąć swojej czesci odpowiedzialności za Wasz kryzys

czyli ewentualne rozstanie fizyczne (wyprowadzka), konieczność podjęcia przez nia pracy, większe zaangażowanie jej w opieke nad dziecmi itp... itd....
może ona nie jest swiadoma tego co może się wydarzyć, ze możesz nie wytrzymać mieszkania z zimna skala (czyt. Twoja zona), ze Wasze zycie (nie tylko Twoje) może ulec przewrotowi i ona wiele straci ze swej dotychczasowej wolnosci
 
     
Tilia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 20:23   

ups, przepraszam.

ja mówiąc o kartach przetargowych, miałam na myśli ustalenia (zwłaszcza pozasądowe, a przynajmniej najpier pozasądowe - może w mediacji?) dotyczące opieki nad dziećmi

[ Dodano: 2014-01-04, 20:27 ]
Bety

Cytat:
Tilia piszesz coś, co mi jest bliskie


ale w sensie doświadczeń życiowych, czy pomysłów na redukcję ich skutków?
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 20:44   

Tilia napisał/a:
no następny, co się zabral moje postępowanie oceniać :) przypominam, że nie ono jest przedmiotem tego wątku!

A czemu tak cię męczy ocena postępowania???

Skoro jest tak zgodna z sumieniem i 100% pewnością tej decyzji.
Tilia jak coś męczy i denerwuje to nie do końca jest takie 100% jeno...
no określmy to inaczej z dwojga złego......
Wybacz ale wciąż czytając twoje argumenty -odbieram to wciąż jako :
poświęcanie się rodzinie,dzieciom,męzowi-a nikt tego latami nie docenił.
Zatem ....to jak w sławetnym filmie

Ja wam pokarzę...... :-D :-D
Ale oki nie wnikam..i puszcam temat....
wszak jesteś dorosłą i wiesz co robisz......a to że ugłaskałas męża tez uważam za spryt życiowy....(bez urazy)
wiesz czemu???
nie palisz do końca mostów...czyżby taka zasada a nóż mi się kiedyś coś odwidzi???.....
Tilia ..ponoć najbardziej ranimy tych jakich najbardziej kochaliśmy i na jakich najbardziej liczyliśmy :mrgreen:
silverado napisał/a:
A mozemy wrocic do meritum?

Chłopie cały czas jesteś w meritum.....o tym meritum pisze ci Tilia...o tym meritum pisze ci ja.....
(też żyje w podobnym układzie-jeno pod jednym dachem).....
i cóż ci mogę napisać ...da się żyć,co prawda inaczej..ale da się....
Silverado moja żona też się zacieła -nooooo 8 lat temu.....na początku było jak u ciebie....potem jak opisywał Tilia i jej mąż...potem prawie na noże....w tym 2,5 roku (moje) poza domem od 4 lat wspólnie -aczkolwiek oddzielnie

i żyję....
 
     
Tilia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 21:02   

Cytat:
A czemu tak cię męczy ocena postępowania???


bo odbiega od meritum TEGO wątku. Już ktoś to nawet wyżej napisał w odniesieniu do "nawracania" mnie :) a ja odpowiadam (mogłabym zignorować), żeby wykazać, co mną kierowało i dlaczego, skoro już zdecydowałam się dzielić z Silverado moimi doświadczeniami. Skutek jest taki, że Silverado zamiast odpowiedzi na swoje pytania, dostaje wyjaśnienia MOICH motywów, które niekoniecznie są mu potrzebne. A przecież nie jestem jedyna i chociaż mam za soba mniej-więcej to, co żona Silverado, to przecież na to co ON może zrobić TERAZ każdy może mieć jakiś pomysł, niekoniecznie kwestionujący/popierający to, czy JA zrobiłam dobrze, czy źle. Własnie fajnie, jak różne przedstawimy. Ty widzę, Miodzio, byłeś i w faktycznej separacji, i teraz z powrotem pod jednym dachem. To też jakieś inne spojrzenie. Coś musiało spowodować, że wróciłeś po 2,5 roku.

Cytat:
poświęcanie się rodzinie,dzieciom,męzowi-a nikt tego latami nie docenił.


chciałam mieć dzieci, to miałam. Nie ma tu żadnego poświęcenia. Po prostu skoro byłam mężatką, nie wzięłam wcześniej pod uwagę, że będę je miała w zasadzie sama.

Cytat:
nie palisz do końca mostów...czyżby taka zasada a nóż mi się kiedyś coś odwidzi???.....


tak, to jest prawda. Ale czy nie na tym w jakiejś części polega "mentalność bezrozwodowa"? Nie chcę palić mostów, chcę, żeby droga pozostała otwarta.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 21:29   

Pojawił się na forum szczery głos Tilii, który autorowi może pomóc uświadomić sobie co czuje "druga strona". Czy nie warto to wykorzystać?
Czy zamiast tego lepiej autorowi wątku radzić : módl się więcej, błagaj żonę, mów jej o odpowiedzialności , przysiędze, mów jej jak mogła Ci coś takiego zrobić, przypominaj jaką krzywdę robi dzieciom....na pewno pomoże, zaszlocha i ulituje się nad mężem....
Czy naprawdę uważacie, ze branie kogoś "na litość" i "na przysięgę" to dobra taktyka?
Czy ktoś rzeczywiście chce aby maż/żona został "z litości"?
  
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 21:44   

Tilia bliskie mi są twoje przeżycia związane z depresją, Twoje racjonalne podejście, że należy ją leczyć, Twoja świadomośc czym jest ta choroba- czuję , że masz ją pod kontrolą.

Przeszłam depresję również- straszna droga, ale się da to pokonać- dlatego "czuję" to, co napisałaś.

Poza tym jest mi bliskie, gdy piszesz , że się "zacięłaś", że nie mogłaś już przywrócic do zycia tych uczuc do męża. Mimo, że chciałaś.
Krytykowanie i ocenianie niczego tu nie zmieni- to jest fakt, tak czujesz.
Rozumiem to- bo miałam tak samo- cos sie we mnie zacięło i mimo, że ja chciałam i mąż chciał abym się "ożywiła" ja byłam "martwa".

Myśle, że racja jest, aby modlić się jednak o te uczucia, aby wróciły.

No i przede wszytskim podoba mi się, że opisałaś swoją drogę, bez pouczania, bez moralizowania, po prostu zrobiłaś swoją "odsłonę" , żeby pomóc.
Ile my z tego weźmiemy dla siebie, odnajdziemy swoj wątek- to już od nas zależy.

Na pewno nie pomaga kłótnia i docinki.

[ Dodano: 2014-01-04, 21:45 ]
Racja Grzegorz, racja!
 
     
marcin74
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 21:56   

grzegorz_ napisał/a:
Pojawił się na forum szczery głos Tilii, który autorowi może pomóc uświadomić sobie co czuje "druga strona". Czy nie warto to wykorzystać?
Czy zamiast tego lepiej autorowi wątku radzić : módl się więcej, błagaj żonę, mów jej o odpowiedzialności , przysiędze, mów jej jak mogła Ci coś takiego zrobić, przypominaj jaką krzywdę robi dzieciom....na pewno pomoże, zaszlocha i ulituje się nad mężem....
Czy naprawdę uważacie, ze branie kogoś "na litość" i "na przysięgę" to dobra taktyka?

A czy ktoś tu polecił to, o czym piszesz?
grzegorz_ napisał/a:
Czy ktoś rzeczywiście chce aby maż/żona został "z litości"?

Dzieci? Nie wiem. Ja przez jakiś czas chciałem, to był błąd.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 21:57   

tu jest jeszcze jeden ważny wątek, który mi sie podoba: szacunku do siebie samego


"Jak nie dla siebie, to niech się dla dzieci ogarnie. Litości we mnie nie wzbudził, politowanie co najwyżej. I złość. Nic się tym nie uzyska. Godny szacunku jest partner, który pracuje nad sobą, a nie ten, który wisi na współmałżonku.
I myślę, że to właśnie mogło spowodować, że nie byłam w stanie "uczuciowo wrócić", chociaż, jak ciągle piszę, wiele cech w nim bardzo cenię.
O, teraz myślę - on jakby się stał jeszcze jednym dzieckiem, które ode mnie jest zależne. Takiego dziecka przecież nie da się kochać się jak partnera."

dzięki, że to napisałaś
 
     
Tilia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-04, 22:13   

Bety,
Cytat:
Rozumiem to- bo miałam tak samo- cos sie we mnie zacięło i mimo, że ja chciałam i mąż chciał abym się "ożywiła" ja byłam "martwa".


a się "odcięłaś"? Jak nie chcesz odpowiadać, to uznam, że ten mały pościk zaginął w tym długim wątku :)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9