Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Oblicza zdrady
Autor Wiadomość
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 10:34   Oblicza zdrady

Nirwanna napisał/a:
Orsz, Grzegorz ma rację. Posłuchaj rekolekcji ks. Dziewieckiego, zwłaszcza część "Sytuacje najtrudniejsze" https://archive.org/details/przysiega-malzenska . Sugerując Ci to nie mówię o Twojej konkretnej sytuacji, ale o pewnej zasadzie. Problem robi się wtedy, kiedy ktoś "twórczo i po ludzku" stara się zasadę dopasować do swoich chciejstw - to właśnie sytuacja z Twojego małżeństwa. Ale to, że ktoś zasadę wypacza, nie przekreśla z definicji całej zasady.

http://www.kryzys.org/vie...er=asc&start=14

Na razie tylko to. Ksiądz mówi o wielu kapitalnych sprawach. Często niektórych nie rozumiem. Posłucham do końca to niechybnie coś napiszę. Z góry przepraszam jeśli kogoś uraże. Wiem tylko to -> Ja Was kocham ułomnie i tych co zdradzili i zdradzać być może jeszcze niektórzy będą i tych tylko pokrzywdzonych, ale Bóg kocha nas wszystkich.

Dziękuję Ci Nirwano za link. Przyznaję, odkryłem kolejnego rewelacyjnego kapłana. Wybacz mi moją pychę ale ksiądz jakby potwierdzał ten arcyważny moim zdaniem element który między innymi był elementem sporu z Samboją. Czym jest zdrada? To jest niedochowanie wierności w aspekcie seksualnym. Reszta nielojalności to kłopoty we wzbiciu się na wyżyny duchowe.
https://archive.org/download/przysiega-malzenska/sychar-przysiega-3.mp3
czas nagrania od 5:40

To jest naprawdę bardzo ważne. Bo histeryczność w tych sprawach odciąga nas od ostrości dostrzegania prawdy tam gdzie to naprawdę potrzebne. Nie można rozmieniać się na drobne. Zło wówczas ma łatwiej.

Rozumiem że do omówienie zostaje
-mówić czy nie mówić
-konsekwencje nieczystości

[ Dodano: 2013-12-20, 11:06 ]
Minuta 28.
Czy mówić? Staram się z szacunkiem podejść do opini księdza.
Tak jak gdzieś już pisałem. Są różne opinie na ten temat, wśród specjalistów.
Jak głębiej wniknąć w to co mówi ksiądz Drzewiecki to nie mówić można tak jakby osobom niezrównowazonym i tylko w sytuacjach kiedy RZECZYWIŚCIE koncentrujemy się na ich dobru. Temat szeroki i trudny.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 11:12   

Orsz napisał/a:
-mówić czy nie mówić


jeśli romans został zakończony, a wiarołomny małżonek szczerze przystąpił do Sakramentu Pokuty............nie mówić,podkreślę nie mówić.........przeszłości się nie zmieni, nad przyszłością można wspólnie popracować,a są pewne rzeczy,słowa,które nigdy,ale to nigdy nie wyjdą z głowy zdradzanego współmałżonka......Orsz,z całym szacunkiem, ale jesteś tego przykładem.........jak cofnę się pamięcią,to i rok temu była dyskusja na ten temat....siedzi to w Tobie i nie puszcza..........trzeba troszkę pokory mieć......jeśli była Spowiedź,a Bóg wybaczył grzechy,to ja nie muszę nic wiedzieć,......nie będzie pokusy osądzania,oceniania............a prawda?prawda jest taka,że zdradzający małżonek zbłądził i wpędził się w kłopoty, które odsuwają go od Boga........Bóg jest od rozliczania..........
Orsz napisał/a:
-konsekwencje nieczystości


nieczystość nie jest jedynym grzechem wobec małżeństwa.......nieczystością są zresztą już same myśli o zdradzie, masturbacja, oglądanie porno lub wymaganie od małżonki/małżonka takich zbliżeń,których techniki nie podobają się mu.........jeśli skupiamy się tylko na tej zdradzie fizycznej,to tak,jakbyśmy w posiadaniu mieli ciało małżonka i jakby to ciało było dla nas ważniejsze,niż dusza.........facetów boli zdrada fizyczna,kobiety zdrada emocjonalna,fizyczną się mniej przejmują,łatwiej wybaczają,tu na forum było mnóstwo wypowiedzi kobiet,które przeżywały silniej uwagę ich mężów skierowaną na kochanki,niż zbliżenia fizyczne z nimi,jeśli nie było tej otoczki zakochania,oddania.................nie mówię,że w ogóle nie przeżywają,ale bardziej je boli oddanie komuś swojej uwagi,serca,myśli,tęsknot,niż ciała..........

podsumowując:wychodziłbym z założenia,że każdy odpowiada za swoje grzechy sam i przed Bogiem.........jeśli grzech został zakończony,a wiarołomca chce wrócić na prostą ścieżkę,chce zadośćuczyniać,to niech nie mówi.........żadnych korzyści z tego nie widzę.......nikt nie powiedział,że mamy wszystko mówić małżonkom......do spowiedzi też chodzimy oddzielnie, a nie razem...........jasny sygnał jest więc taki,że każdy sam ma nieść krzyż swoich grzechów,a jeśli żałuje i obiecuje poprawę,to Bóg daje mu czystą kartę............a kim jestem,by być wyżej od Pana Boga i rozliczać małżonkę z tego,co zrobiła,skoro Bóg już to zrobił?

a teraz o mnie:w moim przypadku nie-żona od razu powiedziała mi,że się zakochała...........ale ona chciała odejść i odeszła,w tej chwili jesteśmy po wyroku z kurii,który stwierdził nieważność małżeństwa.....gdyby jednak chciała zostać ze mną i budować na nowo,nie chciałbym nic wiedzieć............do dzisiaj wiem,jak smakuje informacja,że ktoś,kogo kochasz,kochałeś,ufałeś,budował drugie życie......i nie rozumiem,czemu zostałem tym obarczony........ja jestem w sytuacji o wiele lepszej,niż ci,którzy muszą z tymi wiarołomnymi niegdyś małżonkami żyć........i żyć z takim krzyżem,na który często nie zasłużyli,chociaż zapewne nie byli idealnymi małżonkami.....ja nie byłem............

Orsz,chciałeś prawdy od małżonki,dostałeś ją,i nadal twierdzisz,że to jest jedyne wyjście,by budować dalej..........niestety jednak,to,jak się czujesz teraz,w jakim jesteś stanie,jak piszesz, co piszesz,sugeruje jasno,że nie jest to dobra droga.........ktoś już wcześniej napisał w innym wątku,że mega dużo w Tobie żalu do żony........taka perspektywa stawia przed wiarołomnym małżonkiem dylemat,czy robić jeszcze i to swojemu mężowi/żonie...............nie mówić i już....zająć się dobrym życiem i zadośćuczyniać na każdym kroku.............pozdrawiam,szymon.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 12:26   

krasnobar napisał/a:
jeśli skupiamy się tylko na tej zdradzie fizycznej,to tak,jakbyśmy w posiadaniu mieli ciało małżonka i jakby to ciało było dla nas ważniejsze,niż dusza.........facetów boli zdrada fizyczna,kobiety zdrada emocjonalna,fizyczną się mniej przejmują

Nieprawda. Posłuchaj to co zalinkowałem. To są własnie sprawy elementarne. Bez wyjścia na prostą w tej sprawie będziemy tkwić w ciemności aż do końca świata.
Reszta też jest ciekawa do omówienia ale kiedy indziej.
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 12:52   

usunięte
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-01-03, 17:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 15:30   

Marta86 napisał/a:
Nie wiem dlaczego tak wielu mężczyzn myśli, ze skoro kobiety cierpią z powodu zdrady emocjonalnej to z powodu fizycznej już mniej.


Marto,jeszcze parę akapitów i wyszłoby,że powiedziałem,że kobiety lubią,jak je mąż zdradza fizycznie.....bo już jak się rozkręciłaś,to już sama sobie dopowiadasz to,czego nie było w mojej wypowiedzi..........no błagam......pisałem to, co napisałem, bo wielokrotnie tu na forum wypowiadały się kobiety,że w zdradzie ich mężów nie bolał sam seks,ale to,że oni skupiali swoją uwagę na kochankach,pisali smsy poranne,wieczorne,poświęcali im czas, dbali o samopoczucie kochanek,tęsknili za nimi,zwierzali im się,pisały też,że wolałyby wiedzieć,że to była jednorazowa przygoda po pijaku,niż wielomiesięczny romans,który kosztował go tyle jego atencji,adoracji tej kochanki.....może zatem niech każdy pisze za siebie,bez generalizowania co do płci,każdy ma swoje przejścia i swoje powody,by czuć tak,a nie inaczej.....kobiety odrzucane w dzieciństwie przed ojców,będą czuły inaczej,te,które miały zdrowe dzieciństwo,jeszcze inaczej,i tak samo mężczyźni,jest wiele zmiennych,które wpływają na taki,a nie inny odbiór zdrady,czy to emocjonalnej,czy psychicznej......zgoda,może być różnie.....ale różnicę w postrzeganiu tego są,tak jak są różnice,pomiędzy kobietą,a mężczyzną.......jesteśmy inni,różni,nie ma możliwości,byśmy tak samo odbierali świat.....pozdrawiam,szymon.
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 15:51   

krasnobar napisał/a:
Marta86 napisał/a:
Nie wiem dlaczego tak wielu mężczyzn myśli, ze skoro kobiety cierpią z powodu zdrady emocjonalnej to z powodu fizycznej już mniej.


Marto,jeszcze parę akapitów i wyszłoby,że powiedziałem,że kobiety lubią,jak je mąż zdradza fizycznie.....bo już jak się rozkręciłaś,to już sama sobie dopowiadasz to,czego nie było w mojej wypowiedzi..........no błagam.....


Przepraszam bardzo, pisałam w emocjach i może nie do końca jasno sie wyraziłam. Na początku odniosłam sie do Twoich słów ale w dalszej części pisałam juz tak ogólnie, że NIEKTÓRZY męzczyźni tak myslą, ale tacy raczej nie wchodzą na to forum. Nie miałam zamiaru wkładać w Twoje usta słów których nie powiedziałeś. Przecież wiem, że na takie forum wchodzą ludzie, którzy są przeciwni zdradzie, jakiejkolwiek. A już zwłaszcza ten ostatni akapit, o mężczyznach którzy uważają, że tylko seks to nie zdrada zupełnie nie odnosił się do Twojej wcześniejszej wypowiedzi, tylko do tego co czasem mówią faceci. Podsumowując: nic sobie nie dopisywałam do twojej wypowiedzi, pisałam z myślą o opiniach innych ludzi, o tym, że niektórzy specjalnie się usprawiedliwiają "nie chciałem odejść od żony, więc to nie była zdrada" - ale naprawdę nie miałam wtedy na myśli Ciebie. Pisałam po prostu o swoich odczuciach na ten temat. A tak najbardziej to chodziło mi o to by podkreślić ile zła może wyrządzić powiedzenie o zdradzie współmałżonkowi.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że teraz już wyraziłam się jaśniej :)
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 16:06   

Krasnonar.
No może uda się przyblizyc trochę stanowiska. To co napisałes w ostatnim poście trochę wyjaśnia powody takiej Twoje opini. Mianowicie zranienia. Człowiek zraniony nie jest obiektywny. Czyli chcesz całkowicie problem subiektywizować. A jaki to ma związek z prawdą? A mi o prawde chodzi. I jeszcze raz podkreślę, za ks. Drzewickiem. Zdrada to nadewszystko seks.
Ale może nie o prawdę nam tu chodzi, lecz o zapewnienie sobie dobrego samopoczucia. Tak też odebrałem Twoje podejście do mojej osoby. Przede wszystkim dostrzegasz mój ból a nie to co piszę.
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 16:53   

ja doświadczyłam wielu zdrad i fizycznych i emocjonalnych i muszę powiedzieć że każde mnie bolały ale szczególniej bolały te emocjonalne... kiedy na własne oczy widziałam i własne uszy słyszałam ile mój mąż wkłada energii, sprytu aby zdobyć kobietę która mu się spodobała, to cierpienie jest ogromne i nie do porównania
jednak uważam że każdego może boleć coś innego, wszak nie jesteśmy tacy sami
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 17:21   

post usunięty
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-01-03, 17:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 18:06   

Jaki ból musi być Was kobiety, że takie potworności mówicie? Najobrzydliwsza z rzeczy, wyzuta z wszelkich zasad i uczuć chuć, skrajne lekceważenie wspaniałości własnego ciała przez mężczyznę i pogarda wobec innej kobiety, traktowanie jest maksymalnie przedmiotowo, brak jakichkolwiek zahamowań i skrupułów jest dla Was mniej bolesny niż zwykłe zagubienie się mężczyzny. Mężczyzna, który nie idzie do łóżka z kobieta lubianą pod względem fizycznym, psychicznym jest naprawdę w głębi serca bardzo dobry, tkliwy, czuły, głęboko cnotliwy. Bo usposobienie męskie jest stworzone do pożądliwości, do zdobywania kobiecego ciała. Trzeba hartu by to tłamsić. To nazywacie zdradą? Że się pogubił? Źle go oceniacie pomimo, że zachował elementarną uczciwość? A może o intencje chodzi? Chciał ale nie udało się. Wówczas trzeba zdać sobie sprawę, że się to jednak nie stało. W rzeczywistości mąż jest cały czas tylko Twój, a Ty tylko jego, pomimo jego mentalnego upadku. Myśli, marzenia nie odgrywaja takiej roli w kształtowaniu się człowieka jak konkretne fakty. Czyny określają kim jesteśmy.
Dlaczego tak patrzycie na mężczyznę, dlaczego tak oceniacie?
Bo może nie jest tylko Wasz? Może Wy nie jesteście tylko jego? To są te zranienia. Może obraz ojca odgrywa rolę w tych uprzedzeniach?
Można i trzeba próbować obiektywizować. W przeciwnym razie myślenie niema sensu i nie ma prawdy o człowieku, czystości, cnoty, Boga nie ma.
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 18:35   

Orsz napisał/a:
Jaki ból musi być Was kobiety, że takie potworności mówicie? Najobrzydliwsza z rzeczy, wyzuta z wszelkich zasad i uczuć chuć, skrajne lekceważenie wspaniałości własnego ciała przez mężczyznę i pogarda wobec innej kobiety, traktowanie jest maksymalnie przedmiotowo, brak jakichkolwiek zahamowań i skrupułów jest dla Was mniej bolesny niż zwykłe zagubienie się mężczyzny. Mężczyzna, który nie idzie do łóżka z kobieta lubianą pod względem fizycznym, psychicznym jest naprawdę w głębi serca bardzo dobry, tkliwy, czuły, głęboko cnotliwy. Bo usposobienie męskie jest stworzone do pożądliwości, do zdobywania kobiecego ciała. Trzeba hartu by to tłamsić.


Nie wiem czy te słowa są też do mnie skierowane... napisałeś "kobiety" a przecież ja i landis85 mamy nieco inny pogląd. Ja już się wypowiedziałam na ten temat: nie ma dla mnie nic gorszego niż zdrada fizyczna czyli seks. Jest to totalne upodlenie się zdradzającego. Napisałam też, że gdybym się dowiedziała o "przyjaźni" męża niezakończonej w łóżku, gdybym wiedziała że pisał do jakiejś dziewczyny, ale się opamiętał i nie było żadnego seksu to doceniłabym to i wybaczyłabym. Więc wydaje mi się, że mamy podobne spojrzenie na sprawę. A że przyznaję, że zdrada czysto emocjonalna też boli? Bo boli, tylko, że moim zdaniem mniej. Tak jak napisałam wcześniej: jednorazowy seks uznałabym za większą zdradę niż kilkumiesięczną platoniczną (!) "przyjaźń".
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 19:21   

Marta86 napisał/a:
Tak jak napisałam wcześniej: jednorazowy seks uznałabym za większą zdradę niż kilkumiesięczną platoniczną (!) "przyjaźń".

Fakt, wrzuciłem trochę to jednego worka. Przepraszam. Jak ja bym chciał by moja żona miała "platoniczną " przyjaźń. Ich obywdoje bym cenił i stawiał za wzór uczciwości. Mnie wcale nie bolało że żona prowadzi rozmowy przez internet z jednym czy dwoma mężczyznami. Ze mną w końcu też rozmawiała. Przez pewien czas mówiła i o nim. W pewnym momencie przestała. Przegapiłem ten moment. Można się domyślić co wówczas się stało. Gdybym wczesniej wiedział to co teraz wiem o kobietach...
Ale to nie tylko moja wina. Winne jest także to lekceważenie znaczenia płciowości, które dostrzec można i na tym forum. Zrównywanie rzeczy nieporównywalnych. Moja żona pomimo, że byłem jej jedynym kochankiem do 'tego' momentu, nie wiedziała że mnie zabija. Do tej pory się dziwi i czasem pyta -czy nie możemy tego zwyczajnie zapomnieć, żyć szcześliwie? Inna wrażliwość. Ja mogę ją zdradzić, ona mi to wybaczy. Tak to już jest. Syty głodnego nie zrozumie. A gdyby nie dzieci to w gruncie rzeczy nie miałbym motywacji by być wiernym. Wiem, daleko jeszcze jestem od Boga.
A najbardziej ojca potrzebują właśnie córki. Myślę że rozpustny ojciec wypacza całkowicie dziewczęcą percepcje świata. Nie jest w stanie już niczemu zapobiec, a podejrzewam, że większości nawet to specjalnie nie przeszkadza. W końcu sami są hańbą swojej rodziny a nie ich córki czy żony.
No i jak przerwać ten zaklęty krąg? Czy nie szukając prawdy? Czasem bolesnej prawdy, miażdzącej? Kto o tym myśli? Ważne jest zachowanie dobrego samopoczucia, nawet kosztem życia w kłamstwie, nawet chodzac z rogami z których wszyscy się będą śmiali poza ich nieświadomym właścicielem.

[ Dodano: 2013-12-20, 23:21 ]
Najkoszmarniejsze oblicze zdrady!
https://archive.org/download/przysiega-malzenska/sychar-przysiega-6-s.mp3
14 minuta

Żona ma nieślubne dziecko z kochankiem, wraca do męża a mąż nie zgadza się na przyjęcie dziecka. Ja bym się nie zgodził. Co z dzieckiem? Jak słuchałem jeszcze przed padnieciem odpowiedzi księdza zaświtało mi w głowie - DOM DZIECKA!
Tak. Ksiądz powiedział łagodniej - adopcja. Taka jest prawda o zdradzie, o tym co my ludzie robimy z Bożą Miłością.
Bardzo mądry ksiądz. Niby proste oczywistości ale każdy boi się to powiedzieć.

Do czego prowadzi poszukiwanie prawdy. Świat nas odrzuci z taką prawdą, świat na taką brutalność się nie godzi. Lepiej przyjmować zasadę róbta co chceta. Jak ta okropność ma się do powiedzenia prawdy małżonkowi o zdradzie? Co jest straszniejsze?
Prawda to wyzwanie. Czasem jedyna szansa na nasze zbawienie. W tym tez i zbawienie tego dziecka które staje się dzieckiem niczyim. Bękart, kochany przez Boga. I przez kogo jeszcze?
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-20, 23:43   

Nie zgodzę się z Tobą Orsz. Dziecko nie jest winne temu, że powstało ze związku grzesznego. Najłatwiej byłoby, gdyby takie rzeczy były prawnie zabronione... By zdrady po prostu karano i wobec zdradzających wyciągano prawne i finansowe konsekwencje. Ale wiem, że to utopia.
Czemu jest winne dziecko, że ma wylądowac w domu dziecka? To tak, jak pietnowanie w czasach średniowiecza dzieci prostytutek. Za co? Tylko za to, że matka zgrzeszyła to jej dziecko ma byc niszczone? Ma się tułac? A przecież Jezus wyraźnie pokazał nam jak postępowac w scenie z cudzołożnicą. Dziecko na świat się nie prosi, więc nie powinno płacic za błędy rodziców.
czy przyjęłabym dziecko męża, gdyby było? Tak.

[ Dodano: 2013-12-20, 23:47 ]
A apropo wczesniejszych postów odnosnie zdrady emocjonalnej czy fizycznej... Mnie boli bardziej zdrada emocjonalna.
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-21, 00:15   

Orsz to jest niezwykle mądre, co napisałeś o swoich córkach! Takie sa właśnie fakty, one potrzebują kochającego i mądrego ojca, nic im Ciebie nie zastąpi.
Ostatnio zmieniony przez Marta86 2014-01-03, 17:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9