Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Bezsens egzystencjalny
Autor Wiadomość
cyś
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-12-01, 22:03   Bezsens egzystencjalny

Witam Was ponownie.

Trwam tak sobie w tym wszystkim (krótkie przypomnienie: kiedyś był brak asertywności i zamiast NIE człowiek powiedział tak, ślub, po roku narodziny dziecka, zdrada ze strony żony, zejście się, drugie dziecko i teoretycznie znowu razem) i poświęcając chwilę na muzyczny relaks uświadomiłem sobie czym jestem albo kim nie jestem. Wpatrując się w kilka klipów cenionego przez moją osobę kompozytora jakim jest Rubik poczułem przez chwilę ciepło, radość, uśmiech i szczęście którym emanowali piosenkarze w zaaranżowanych scenach. Po tej chwili błogiego relaksu skonfrontowałem to z rzeczywistością. Efekt tego to przygnębienie, brak nadziei, brzydota, totalny bezsens egzystencjalny. Ukończywszy nie tak dawno temu 30 lat chciało by się emanować szczęściem i radością obdarowując wszystkich spotkanych na ulicy uśmiechem. Niestety, ja prezentuje zupełnie odmienny trend. Stwierdzam że żyję bo muszę. Jak dla mnie sytuacja zrobiła się patowa. Jest dwójka małych dzieci, które niestety chłoną niezbyt poprawne zachowanie żony (krzyczy, jest wulgarna, nie liczy się z moim zdaniem). Czuję bezsilność, złość i wyrzuty wobec tego wszystkiego w czym istnieje. Znajduje się pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem, czyli posłuszeństwem wobec boskiej nauki a brakiem miłości bez której nie ma też wolności. Żona jest dla mnie nieatrakcyjną osobą (wygląd, cechy charakteru, zachowanie) i obawiam się że ten stan rzeczy nigdy nie ulegnie zmianie, a z czasem będzie tylko gorzej. Nie wiem czy i jak długo podołam wytrzymać w tym fałszu i obłudzie (p.t. małżeństwo).

Czy jest tu ktoś , kto potrafił przetrwać (wystąpił o separację po kilkunastu latach mając "odchowane dzieci")/trwa w takim związku jak powyżej opisany? Wiem że modlitwa i zawierzenie to jedno, ale mnie chodzi tu o wymiar czysto ludzki. Jak długo da się zapełniać ten album zdjęciami na pokaz , a w domu zaciskać zęby po usłyszeniu słów jakie wypowiada do nas "druga połówka" ?
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-01, 23:05   

Hej!
Skad ja to znam,
posłuszeństwem wobec boskiej nauki a brakiem miłości bez której nie ma też wolności.
nie jest latwo...

Czy moglbys rozwinac troche watek poczatku waszego malzenstwa? Jak dlugo sie znaliscie przed slubiem i co to znaczy brak asertywnosci? Pytam, bo moze sa przeslanku ku temu, by stwierdzic, ze wasze malzenstwo zostalo zawarte niewaznie :(

Co do reszty rozwazan, to chcialabym napisac cos madrego, ale sama jestem w martwym punkcie i mam zagwozdke, w ktora strone skrecic. Niemniej jednak trzymam kciuki, lub jak wolisz, pomodle sie, aby wzmocniona wiez z Bogiem zaczela owocowac w pozytywny sposob na calym Twoim zyciu!
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 01:17   

...to co mnie najbardziej razi ....

Cytat:
5 lat temu uległem i za-ślubowałem.


Cytat:
kiedyś był brak asertywności i zamiast NIE człowiek powiedział tak


Cytat:
Żona jest wyjątkowo trudnym człowiekiem. Nie kocham jej i na dobrą sprawę nie wiem czy kiedykolwiek obdarzałem ją takim uczuciem.


Cytat:
Żona jest dla mnie nieatrakcyjną osobą (wygląd, cechy charakteru, zachowanie)



Skoro nie chciałeś,a jedynie uległeś...skoro żona taka nieatrakcyjna...skoro nie kochałeś jak wczesniej pisałeś.....to do dlaczego doprowadziłes do poczęcia drugiego dziecka???

Narozrabiałeś w życiu i dzis ponosisz tego konsekwencje.

Pij piwo jakie nawarzyłes...

Cytat:
Czy jest tu ktoś , kto potrafił przetrwać (wystąpił o separację po kilkunastu latach mając "odchowane dzieci")/trwa w takim związku jak powyżej opisany?


Trwających i tych którzy przetrwali troche tu jest.
Nierozumię tylko dlaczego piszesz o kilkunastu latach i odchowanych dzieciach.....przeciez Ciebie to nie dotyczy.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 07:49   

cyś napisał/a:
Czy jest tu ktoś , kto potrafił przetrwać (wystąpił o separację po kilkunastu latach mając "odchowane dzieci")/trwa w takim związku jak powyżej opisany? Wiem że modlitwa i zawierzenie to jedno, ale mnie chodzi tu o wymiar czysto ludzki. Jak długo da się zapełniać ten album zdjęciami na pokaz , a w domu zaciskać zęby po usłyszeniu słów jakie wypowiada do nas "druga połówka" ?

czy są tu osoby trwające w egzystencji???

Jak napisała poprzedniczka wiele-
napisze tak w podobnej roli egzystencjonalnej żyje już kawałek.
I czytając tak twój post, zastanawiam się w jakim jego miejscu jestem ja.
Myślę że gdzieś pośrodku .
Zatem z tego punktu jestem w stanie zrozumieć osobę jaka jest nie kochana, a jest tylko kwestia przypadku- lub musowym dodatkiem do życia.
A także jestem w stanie zrozumieć osobę nieszczęśliwa w związku jaka poszukuje szczęścia jakiego nie potrafi sama dać.
Tak autorze tego wątku.
Szukasz w życiu czegoś-czego tak naprawdę nie potrafisz dać drugiemu, brak miłości owocuje zazwyczaj brakiem miłości.
Nikt kto żyje w związku nie jest ślepcem by nie widzieć i nie czuć że jest niekochany, nieatrakcyjny- a na dodatek wszystkiego jest kwestia pomyłki.
Zatem szukasz czegoś w życiu -czego tak naprawdę brak w samym tobie.
Rozwiń to w sobie-naucz się kochać drugą osobę ,naucz się szanować druga osobę
i dopiero wówczas zobacz jakie jest życie
 
     
cyś
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 07:59   

lena napisał/a:
...to co mnie najbardziej razi ....


Skoro nie chciałeś,a jedynie uległeś...skoro żona taka nieatrakcyjna...skoro nie kochałeś jak wczesniej pisałeś.....to do dlaczego doprowadziłes do poczęcia drugiego dziecka???

Narozrabiałeś w życiu i dzis ponosisz tego konsekwencje.

Pij piwo jakie naważyłeś...sprawę.


Cytat:
Czy jest tu ktoś , kto potrafił przetrwać (wystąpił o separację po kilkunastu latach mając "odchowane dzieci")/trwa w takim związku jak powyżej opisany?


Trwających i tych którzy przetrwali troche tu jest.
Nierozumię tylko dlaczego piszesz o kilkunastu latach i odchowanych dzieciach.....przeciez Ciebie to nie dotyczy.


Nie rozumiem tego ostatniego zdania. Co mnie nie dotyczy ?
A co do reszty to jest tak:

Czysto po męsku odpiszę - spieprzyłem. Nie rozpisując się zbytnio - uległem jej. Nie chcąc robić sensacji na miesiąc przed datą ślubu puściłem m.in. w niepamięć jej karygodne zachowanie - awantura z symulacją nałykania się garści tabletek etc. i przed ołtarzem powiedziałem TAK. Drugie dziecko zostało poczęte po zejściu (żona twierdziła że nie miała wtedy dni płodnych...). Tak to pokrótce wygląda. A od konsumpcji tego piwa to najdelikatniej mówiąc mam zgagę. Coraz częściej zaczynam zastanawiać się nad tym co usłyszałem kiedyś za kratkami konfesjonału od spowiednika czyli separacją. Ten związek to jedna wielka toksyna i zastanawiam się czy dobrym jest podejście by trwać w tym do czasu aż dzieci się usamodzielnią - pójdą na studia/rozpoczną pracę.
Egoistycznie powiem że chciał bym w tym wypadku uczyć się na błędach innych , albo niech zabrzmi to bardziej wzniośle - przelejcie na mnie swoją mądrość życiową.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 08:15   

cyś napisał/a:
Drugie dziecko zostało poczęte po zejściu (żona twierdziła że nie miała wtedy dni płodnych...). Tak to pokrótce wygląda. A od konsumpcji tego piwa to najdelikatniej mówiąc mam zgagę.

Zastanawiam się jakim trzeba być facetem by napisać cos takiego

szczególnie w kontekście tego....
cyś napisał/a:
Żona jest dla mnie nieatrakcyjną osobą (wygląd, cechy charakteru, zachowanie) i obawiam się że ten stan rzeczy nigdy nie ulegnie zmianie, a z czasem będzie tylko gorzej.

i tego
cyś napisał/a:
Nie rozpisując się zbytnio - uległem jej. Nie chcąc robić sensacji na miesiąc przed datą ślubu puściłem m.in. w niepamięć jej karygodne zachowanie - awantura z symulacją nałykania się garści tabletek etc. i przed ołtarzem powiedziałem TAK.


Nad reszta to już nawet żal się rozpisywać...
cyś napisał/a:
Egoistycznie powiem że chciał bym w tym wypadku uczyć się na błędach innych , albo niech zabrzmi to bardziej wzniośle - przelejcie na mnie swoją mądrość życiową.


No właśnie:
egoista nigdy nie dojrzy innych- bo widzi tylko siebie
wykorzystując wszystkich do koła by tylko wypełnić własne potrzeby
Nie zapominaj tylko o jednym
Egoista nigdy nie będzie w pełni spełniony -bo egoizm zżera jak gangrena

chyba tyle mam do dodania w tym temacie
 
     
cyś
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 09:41   

miodzio63 napisał/a:
cyś napisał/a:
Drugie dziecko zostało poczęte po zejściu (żona twierdziła że nie miała wtedy dni płodnych...). Tak to pokrótce wygląda. A od konsumpcji tego piwa to najdelikatniej mówiąc mam zgagę.

Zastanawiam się jakim trzeba być facetem by napisać cos takiego

szczególnie w kontekście tego....
cyś napisał/a:
Żona jest dla mnie nieatrakcyjną osobą (wygląd, cechy charakteru, zachowanie) i obawiam się że ten stan rzeczy nigdy nie ulegnie zmianie, a z czasem będzie tylko gorzej.

i tego
cyś napisał/a:
Nie rozpisując się zbytnio - uległem jej. Nie chcąc robić sensacji na miesiąc przed datą ślubu puściłem m.in. w niepamięć jej karygodne zachowanie - awantura z symulacją nałykania się garści tabletek etc. i przed ołtarzem powiedziałem TAK.


Nad reszta to już nawet żal się rozpisywać...
cyś napisał/a:
Egoistycznie powiem że chciał bym w tym wypadku uczyć się na błędach innych , albo niech zabrzmi to bardziej wzniośle - przelejcie na mnie swoją mądrość życiową.


No właśnie:
egoista nigdy nie dojrzy innych- bo widzi tylko siebie
wykorzystując wszystkich do koła by tylko wypełnić własne potrzeby
Nie zapominaj tylko o jednym
Egoista nigdy nie będzie w pełni spełniony -bo egoizm zżera jak gangrena

chyba tyle mam do dodania w tym temacie


Ta Twoja wypowiedź to jeden wielki cios i wyrzut skierowany w moją stronę. Przykro mi że na Twojej drodze życia pojawił się ktoś , kto zranił Ciebie i zapewne osoby Ci bliskie. Poproszę Cię tylko o to by nie mierzyć wszystkich jedną miarą.

Oszczędzając Wam historii mojego życia, którą pokrótce kiedyś spisałem w ramach odpowiedzi na pozew wystosowany przez małżonkę napisałem tutaj wszystko ogólnikowo.
Zacznę raz jeszcze przybliżając niejasne tematy.
Poznaliśmy się prawie 8 lat temu. Po 10 m-cach znajomości ślub. Zanim się pobraliśmy było wspólne zamieszkanie. W tym narzeczeństwie nie byłem asertywny. Nowa sytuacja - druga osoba u boku, człowiek chciał być miły i uprzejmy. Z biegiem czasu dopatruję się w wielu sytuacjach swojej bierności i tego że powinienem powiedzieć stanowcze NIE oraz pożegnać się raz na zawsze . Takim impulsem powinna być taka jak opisana powyżej awantura zakończona moim wyjściem z domu, następnie był telefon od narzeczonej że kończy ze sobą a po wejściu do domu ujrzałem ją leżąca na łóżku a obok opakowanie po jakiś tabletkach. To wszystko to był jeden wielki blef. Termin ślubu zbliżał się nieubłaganie. Goście zaproszeni, sala zapłacona. Żona wiedziała że jestem prorodzinny i że wywodzę się z katolickiej praktykującej rodziny. Sterowała mną tak jak chciała. Był ślub, rok po ślubie dziecko, rok później coś jej "odbiło" grożąc że mnie uśmierci etc wyrzuca mnie z domu. Śledząc jej "internetową aktywność" widzę że po usunięciu mnie z domu nie próżnuje i zaczyna poszukiwania "pocieszyciela". Przez okres "sztucznej separacji" znajduje ich 3 (do tylu się z czasem przyznała). Ja jako ojciec małego dziecka z rozdartym sercem i chęcią życia w Bożej nauce robię wszystko by to jeszcze jakoś posklejać. Oddalam rozprawę za rozprawą. W końcu dostaje od żony telefon. Miałam paskudne sny itd.... Spotkajmy się. Wszystko miało zacząć się od zera. Wszyscy Ci co przeszli okres rozstania a potem się zeszli wiedzą jak to jest na początku. W pierwszej fazie bez względu na stronę czy pokrzywdzony czy raniący władzę nad nami sprawują emocje a nie rozsądek. Dajemy sobie drugą szansę. Poczęte zostało drugie dziecko. Rok względnego spokoju i znowu żona zaczyna okazywać "swoje ja" Codzienne pokazywanie swojej wyższości, przekleństwa w obecności a czasem nawet i w kierunku dzieci, oziębłość, coraz to mniej atrakcyjny wygląd fizyczny, bazowanie na tym co było - czyli działanie na zasadzie akceptuj to jaka jestem i jak się zachowuję albo zrobię ci powtórkę z rozrywki (wyrzucę z domu, zabiorę dzieci do siebie, rozwiodę się). Tak na dobrą sprawę to małżeństwo to jeden wielki szantaż ale nie taki jak ma miejsce w filmach gdzie szantażuje się kogoś kto ma coś za skórą tylko jest to szantaż emocjonalny gdzie na szalę kładzie się nieograniczoną możność przebywania z dziećmi oraz spokój dla tzw.otoczenia.

Jak tego teraz nie nazwiecie (egoizm, lenistwo etc) to ja najzwyczajniej po ludzku nie mogę już tego udźwignąć. W takim miejscu się teraz znalazłem
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 09:58   

Wszyscy Cię gania, no bo trochę mają racji... Ale ja Cię rozumiem. Nie wiem, czy mam rację czy też nie. Sama zyję w związku z mężczyzną, który na pewno nie tworzy obrazu rodzinki jak z filmów.... Ale nawet nie musi byc tak jak w filmach, wystarczy by było normlnie. Bez koleżanek męża, bez wyzwisk, bez awantur... Zwykłe życie, gdzie staramy się siebie rozumiec i akceptowac nawzajem, a nie tylko tak, że ja próbuję zrozumiec za dwoje.
Tak jak Ty mam 30 lat. dwa lata temu moje zycie się załamało a teraz, choc próbuję je poskładac to często dostaj kopy. Ale to nic, wytrwam. Nie dlatego, że muszę bo chcę. Bo wierzę.
Spróbuj ksiązki MIEJ ODWAGĘ KOCHAC. Ja zaczynam dziś pierwszy dzień; CIERPLIWOSC...
powodzenia, trzymaj się. :mrgreen:
 
     
cyś
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 10:08   

juana napisał/a:
Hej!
Skad ja to znam,
posłuszeństwem wobec boskiej nauki a brakiem miłości bez której nie ma też wolności.
nie jest latwo...

Czy moglbys rozwinac troche watek poczatku waszego malzenstwa? Jak dlugo sie znaliscie przed slubiem i co to znaczy brak asertywnosci? Pytam, bo moze sa przeslanku ku temu, by stwierdzic, ze wasze malzenstwo zostalo zawarte niewaznie :(

Co do reszty rozwazan, to chcialabym napisac cos madrego, ale sama jestem w martwym punkcie i mam zagwozdke, w ktora strone skrecic. Niemniej jednak trzymam kciuki, lub jak wolisz, pomodle sie, aby wzmocniona wiez z Bogiem zaczela owocowac w pozytywny sposob na calym Twoim zyciu!


Dziękuję Ci za odpisanie na ten wątek poprzez co namacalnie uświadamiam sobie że nie jestem sam. Powiem tak. O unieważnieniu małżeństwa wiem, ale jak idzie zauważyć jestem teraz w innym miejscu życia. Najcenniejsza była by dla mnie rada kogoś, kto przeszedł przez taki związek jak ten opisany przez moją osobę.

Moje życie to takie tlenie się szarganego wiatrem i polewanego deszczem płomienia znicza pozostawionego na nagrobku. W głębi serca chciał bym być płomieniem świecy, która ogrzewa i zachwyca wprowadzając w romantyczny nastrój.

Zastanawiam się czy w myśl powiedzenia o tym co nieużywane to moje pragnienie szczęścia, przeżycia miłości z drugą osobą za jakiś czas bezpowrotnie zaniknie czy też mając kolejną okrągłą rocznicę urodzin zrobię podsumowanie przeżytych dotychczas dekad które okażą się bezpowrotnie straconym, pełnym gniewu i zgorzknienia czasem
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 10:11   

cyś napisał/a:
Ta Twoja wypowiedź to jeden wielki cios i wyrzut skierowany w moją stronę. Przykro mi że na Twojej drodze życia pojawił się ktoś , kto zranił Ciebie i zapewne osoby Ci bliskie. Poproszę Cię tylko o to by nie mierzyć wszystkich jedną miarą.

Cyś to proste gdybym nie miał problemów w związku -to zapewne nie było by mnie na tym forum.
Mało istotne czy ktoś mnie zranił czy nie.
To był -ewentualnie jest jakiś mój problem z jakim trza było sobie poradzić.

Teraz co do tego co napisałeś..sam spójrz jak to sa dwa różne tematy.
1.opisany małostkowo i w nim jasny przekaz nie kocham, nie kochałem, pomyliłem się itd...

jak zatem człowiek ma się odnieść do tego???

2.rozszerzony opis pokazujący szerszy aspekt spraw..

czyż nie wygląda to inaczej, czyż nie daje spojrzeć na całość .....

napisałeś, poprosiłeś dlatego odniosłem się do tego co pisałeś....

Dla mnie w tym był facet pusty-egoistyczny.

A teraz patrząc szerzej zastanawiam się
nad faktycznym sensem takiego związku....

choć przyznam uczciwie nadal nie rozumiem ciebie jako faceta
idącego do łóżka z kobieta -do jakiej nic nie czuję.
I myślę że właśnie o te piwo chodziło Lenie

miałeś wybory-wybrałeś tak jak wybrałeś -a z tego są konsekwencje
jakby tego nie ujmować i tłumaczyć.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 10:22   

Cyś

Napisałeś jedno stwierdzenie, po którym większość kobiet cie tutaj na pewnie nie polubi.
Mianowicie, że żona jest "nieatrakcyjna" ( w domysle fizycznie)
 
     
cyś
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 10:23   

MonikaMaria3 napisał/a:
Tak jak Ty mam 30 lat. dwa lata temu moje zycie się załamało a teraz, choc próbuję je poskładac to często dostaj kopy. Ale to nic, wytrwam. Nie dlatego, że muszę bo chcę. Bo wierzę.
Spróbuj ksiązki MIEJ ODWAGĘ KOCHAC. Ja zaczynam dziś pierwszy dzień; CIERPLIWOSC...
powodzenia, trzymaj się. :mrgreen:


W końcu coś na co czekałem. Dziękuję Ci :-)
Książki staram się czytać Ostatnio czytam (przy świetle dziennym) "Czarny Sakrament", a co tam lektura pokazuje że inni mają jeszcze "ciekawsze życie".
Napisz mi proszę skąd bierzesz w sobie tą determinację i w imię czego podejmujesz to wyzwanie trwania w tym wszystkim.

[ Dodano: 2013-12-02, 10:58 ]
miodzio63 napisał/a:
1.opisany małostkowo i w nim jasny przekaz nie kocham, nie kochałem, pomyliłem się itd...

jak zatem człowiek ma się odnieść do tego???

2.rozszerzony opis pokazujący szerszy aspekt spraw..

czyż nie wygląda to inaczej, czyż nie daje spojrzeć na całość .....

napisałeś, poprosiłeś dlatego odniosłem się do tego co pisałeś....

Dla mnie w tym był facet pusty-egoistyczny.

A teraz patrząc szerzej zastanawiam się
nad faktycznym sensem takiego związku....

choć przyznam uczciwie nadal nie rozumiem ciebie jako faceta
idącego do łóżka z kobieta -do jakiej nic nie czuję.
I myślę że właśnie o te piwo chodziło Lenie

miałeś wybory-wybrałeś tak jak wybrałeś -a z tego są konsekwencje
jakby tego nie ujmować i tłumaczyć.


OK, rozumie - postaram się usunąć wszelakie niejasności.

Kochałem czy nie kochałem? - ciężko powiedzieć czy było to zauroczenie, czy miłość czy jeszcze coś innego. Nigdy w życiu nie byłem jakimś tam donżuanem i poza młodzieńczą i niespełnioną miłością do jednej z koleżanek w szkole ciężko mi się wypowiadać w tym temacie. Wiem jedno że w związku z miłością oraz tęsknotą do dziecka i chęcią dopełnienia dekalogu dążyłem do scalenia małżeństwa. Później w ramach realizacji związku współżyłem - poczęło się dziecko. Pewnie ciężko w to uwierzyć ale po pewnych życiowych przejściach można się też "zwinąć" w tej strefie i robić coś z racji obowiązku a nie pożądania czy obopólnej miłości (pewnych słów które padły/padają z ust żony najzwyczajniej w świecie nie wypada przytaczać, jednak by nie było błądzących domysłów to powiedzmy że na moje miejsce w razie czego znajdzie się ktoś lub ew. zastąpi mnie "zabawka" a ja się mogę wynosić).
Widzę że nurtuje Was jeszcze pojęcie atrakcyjności. Wygląda to następująco. Żona nie jest atrakcyjna wewnętrznie. Jej zachowanie, sposób w jaki traktuje nie tylko mnie ale i inne osoby daleki jest od poprawności nawet tej "politycznej". Czym jest to wywyższanie się o którym wcześniej wspomniałem? To jest taki kobiecy "kogucik" Przeważnie słyszę że g... wiem, g... widziałem etc, a w rzeczywistości to ja jestem tym co więcej świata zwiedził i ma dłuższy (nie o kolejne niezaliczone lata chodzi :mrgreen: ) staż w kwestii edukacji.
Temat atrakcyjności dotyczy również wyglądu i to jest to co działa na Was drogie Panie jak płachta na byka. Przepraszam że wypowiadam się w tej kwestii, ale jak już tyle powiedziałem to nie pozostawię tego tematu bez odpowiedzi. Żona z dnia na dzień na kanwie całokształtu staje się dla mnie coraz mniej atrakcyjna. Wracając pamięcią nie już do poznania , a raptem 3 lata wstecz jak walczyła o swoje względy u innych (gdzie zadbała o linię, pomimo tego że nigdy do chudzinek nie należała), dzisiaj wygląda tak jak by była grubo po 40 a jest dekadę młodsza. Tak jak w przypadku popracowania nad ciężkim charakterem tak i z wyglądem nic nie robi.
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 15:53   

Cys z tego co piszesz, wynika, ze wasz sakrament byc moze zostal zawarty niewaznie (mozna podpiac pod przymus i bojazn).
Skoro jednak chcesz ratowac wasz zwiazek, to biorac pod uwage, ze nie kochasz zony, nie jest atrakcyjna jak piszesz, czeka Cie ciezka praca umyslowa sila woli, nie serca pokochac kogos. Tylko prawdziwa milosc moze dac Ci szczescie. Musisz postawic wszystko na 1 karte: chce sie zaangazowac caly w ten zwiazek, Chce pokochac moja zone, chce dac jej siebie calego, chce dawac jej szczescie.
Gdyby Ci sie to udalo, bylbys mistrzem, zeby tak z ozieblego na wdzieki zony faceta stac sie kochajacym mezem. Pozostalby jeszcze tylko 1 problem, czy zona odwzajemnilaby Twoje uczucia?? Czy dopuszczasz mysl, ze Ty ja pokochasz, bedziesz dawac z siebie wszystko, a ona ...

Na koniec wspomne cytat z Biblii:

"Ty jesteś Bogiem działającym cuda, objawiłeś ludom swą potęgę." (Ps 77,15)
Tylko z Bogiem moze Ci sie udac to przedsiewziecie!
P.S. Czy rozmawialiscie z zona o wzieciu udzialu w rekolekcjach malzenskch?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-12-02, 16:16   Re: Bezsens egzystencjalny

cyś napisał/a:

Nie wiem czy i jak długo podołam wytrzymać w tym fałszu i obłudzie (p.t. małżeństwo).


Jak zaciśniesz zęby i będziesz wytrwały to...całe życie
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8