Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziecko z łoża niesakramentalnego
Autor Wiadomość
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 12:15   

Kari pisze:

[quote]Tak mi się wydaje, że niektórzy nie widzą innego wyjścia oprócz kamienowania za grzechy.[/
quote]

To próba uwrażliwienia tych, którzy szukają moralnie nagannych dróg by poczuć się lepiej.

Ale skoro postrzegasz to w kategoriach kamieniowania -
-zatem ukamieniujmy najsłabszych, tych którzy bronić się nie mogą przed błędami dorosłych i nie są żadną miarą za nie odpowiedzialni.
Pozbądźmy ich się, oddajmy innym, zapomnijmy.
Stwórzmy komfort tym którzy się "nawrócili", niech nie ciągną niepotrzebnego balastu za sobą.

Moralność wyłania się nie z nakazów i zakazów ale tylko i wyłącznie z empatii.
Jeśli jej brak wobec małych niewinnych istot, to jest coś co może sprawić że się pojawi?
Cóż warte jest nawrócenie jeśli nie towarzyszy mu współczucie i miłość? Takie nawrócenie będzie tylko pustym sloganem.
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 12:50   

Kenya, chyba mnie nie zrozumiałaś. I zdecydowanie nie jestem za kamienowaniem nikogo, a już na pewno nie dzieci, które absolutnie nie odpowiadają za winy dorosłych. Natomiast są sytuacje bardzo trudne. Pamiętajmy, że czyta to forum wiele osób i mogą one skorzystać jakoś na naszych rozważaniach. Na pewno nie pomoże im metoda "kamienowania" księży. Nie jest to też dobry sposób na uwrażliwienie kogokolwiek na coś. Myślę, że lepiej spróbować podać różne rozwiązania, które byłyby do zaakceptowania dla katolika, bo takie jest to forum, i dziękuję osobom , które to zrobiły.

Jeszcze zadam takie pytanie: co w sytuacji , gdy taka żona z nieślubnym dzieckiem, (którego nie chce ani mąż ani jego ojciec) ma zrobić, gdy ma dzieci (nieletnie) ze swoim mężem i dzieci na czas jej eskapad zostały z tatą?
 
     
miodzio63
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-11-26, 13:13   

Kari jako pierwsze.
Tak osądziłem słowa ks.Marka bo sa naganne nawet z punktu moralnego,pomijam już aspekt wiary.
Ja rozumiem że jest przewodnikiem duchowym małżeństw w kryzysie-ale to przewodnictwo nie może przesłaniać reszty-patrz strony duchowej.
Zreszta w tak samo łatwy sposób ocenia się na tym forum księzy opiękujących sie małżeństwami niesakramentalnymi ,że nie patrza na szeroki aspekt wiary a skupiają sie tylko na tym czemu rezyduja.(czyli stonniczość)
Czyz ks.Marek nie ma podobnej postawy???
bo mi się wydaje że tak

Celem jest ratunek sakramentu -a reszta do kosza bo mało ważna.
Jako drugie:

sytuacja tej kobiety??

każdy nawet najsłabszy psycholog powie jedno.
Skok w bok liczył się z konsenkwencjami-a skoro sa
to trzeba je przyjąć i gdy niemozliwe
jest powrócenie do małzeństwa na pierwsze miejsce stawia się dobro dzieci.
Dalej.... skoro mąz nie potrafi przyjac żony powracającej na łono rodziny-bo problemem jest lub będzie nowo narodzone dziecko,także dokonal pewnego wyboru-wynikiem czego sa konsenkwencje
patrz zycie w samotności i wychowywanie dzieci....

Ja wiem że najlepszym rozwiązaniem jest upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu.
Jest to mozliwe -ale najpierw trzeba pokonac siebie i włąsna dumę.
Analogicznie :
wczoraj napisałem że nie znam takiej sytuacji
....ale pod wieczór przypomniałem sobie że znam
taką historię...

znajomego !!!
podobna sytuacja :małżeństwo..dwójka dzieci...skok w bok zony i jak to mawiaja po 9-miesiącach rentgen wykazuje :mrgreen: :mrgreen:

poczatek był prosty mój znajomy dostał szału,koniec,skresla wsio,daswidania moja miła.
Z czasem ostygł,pomyślał,przeanalizował porozmawiał
i żona wróciła.

Mimo to nadal nie było sielanki bo biologiczny tatus intensywnie zaczynał się domagać praw do dziecka..praw do swojej kochanki(patrz zony znajomego)

I tu zona mojego znajomego zebrała wszystkich do zgraji i oznajmiła...

wracam do domu-męża-moich starszych dzieci.
Alimentów od ciebie (mowa kochanek) nie potrzebuję.
Jak dziecko wkroczy w rozumny wiek-a ty będziesz wyrażać chęci -nie będe bronic wizyt z dzieckiem.
Tak postanowił mój prawowity mąz i ja-a do tego zcasu masz nas nie nękać,bo załawie sprawe porzez sąd.

Jak widac można wiele -zalezy to tylko od ludzi czego tak naprawde chcą.
Czy zapiekają się w swoich oczekiwaniach i roszczeniach-czy naprawde pragną zmiany

pozdrawiam


ps Ola ma już pięć lat jest ukochana córa taty(patrz mój kolega)
tatus biologiczny???
zwiał i siedzi gdzies tam w Irlandii
i ma wsio gdzieś(cztery litery)
A małzeństwo???

pozatykali dziury..ponaprawiali co zdeptali..pogadali co komu wadziło..
i dzis trzymają sie w mocniejszej kupie ..niz na poczatku swego slubnego istnienia...


i oby było dziwnie..sa to ludzie niewierzacy....
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2013-11-26, 13:30, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
krawędź nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 13:26   

miodzio63 napisał/a:

podobna sytuacja :małżeństwo..dwójka dzieci...skok w bok zony i jak to mawiaja po 9-miesiącach rentgen wykazuje :mrgreen: :mrgreen:

poczatek był prosty mój znajomy dostał szału,koniec,skresla wsio,daswidania moja miła.
Z czasem ostygł,pomyślał,przeanalizował porozmawiał
i żona wróciła.

Mimo to nadal nie było sielanki bo biologiczny tatus intensywnie zaczynał się domagać praw do dziecka..praw do swojej kochanki(patrz zony znajomego)

I tu zona mojego znajomego zebrała wszystkich do zgraji i oznajmiła...

wracam do domu-męża-moich starszych dzieci.
Alimentów od ciebie (mowa kochanek) nie potrzebuję.
Jak dziecko wkroczy w rozumny wiek-a ty będziesz wyrażać chęci -nie będe bronic wizyt z dzieckiem.
Tak postanowił mój prawowity mąz i ja-a do tego zcasu masz nas nie nękać,bo załawie sprawe porzez sąd.


dziękuję Ci że to nam napisałeś
jak dla mnie to dość niesamowita historia
jaka zmiana musiała się dokonać w tej kobiecie
to jest to, co ostatnio ktoś tu pisał: nie oczekujmy od ludzi postępujących niedojrzale, że będą w stanie postępować dojrzale
a jednak! nie jest to niemożliwe
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 13:44   

Cytat:
Kenya, chyba mnie nie zrozumiałaś. I zdecydowanie nie jestem za kamienowaniem nikogo, a już na pewno nie dzieci, które absolutnie nie odpowiadają za winy dorosłych.


Być może Cię nie zrozumiałam.
Lecz nie nazywaj Kari uwag, odnoszenia się niektórych do omawianego problemu,ich rozważań w kategoriach moralności, w końcu nazywania tego błędem itd. kamieniowaniem księdza - bo to nie nosi takich znamion.
Skąd zaraz takie mocne słowa i nadstawiona pierś i reakcje obronne?
Skoro ks.Marek ma tak uguruntowaną pozycję to chyba nic mu nie zagraża, tak myślę.
Jednak jak każdemu człowiekowi zdarza się popełnić NADZWYCZAJ delikatnie mówiąc błąd, nie wiem czemu wielu nie nazywa tego po imieniu.
Nawet najlepszym zdarza się od czasu popełnić faux pas.
Pytanie brzmi ; dlaczego wielu nie zauważa niestosowności takiej sugestii? Z czego to wynika?
Dzieje się tak zawsze jeśli patrzymy na życie i towarzyszące jemu okoliczności tylko przez pryzmat własnych oczekiwań, oglądamy rzeczywistość poprzez koniuszek własnego nosa, wtedy trudno zauważyć mnóstwo niuansów, które tworzą życie i budują nasze człowieczeństwo.
Najpierw się jest człowiekiem - dopiero później katolikiem. Jeśli bycie katolikiem wyklucza bycie człowiekiem to taka postawa jest moralnie nie do przyjęcia -ale to tylko to moje skromne zdanie.

[ Dodano: 2013-11-26, 13:59 ]
miodzio - przykład znajomego - jest piękym dowodem na wzniesienie się ponad swoje ego...to jest czysta miłość. Nie stawianie pod murem kobiety by przeżyła traumę traum wszelakich zmuszając ją do takich wyborów.
Bardzo budujący przykład. :-)
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 14:02   

wiecie co,a mnie się wydaje,że tutaj większośc zapomniała,że we wszystkich tych trudnych sytuacjach najwazniejsze jest wlasnie ono, dziecko..........jesli z egoizmu najpierw zostało poczete to dziecko,bez zadnej refleksji, jak bedzie wyglądąło jego życie......to niech się potem nie zasłania wielką moralnością i miłością do tego dziecka.......obiektywnie patrzac, dla nowourodzonego malucha lepiej jest wzrastac w rodzinie pełnej, szczęśliwej,która pragnie dziecko, pragnie zająć się nawet cudzym dzieckiem i dac mu dom,niż w rodzinie rozbitej,patchorkowej,gdzie istnieje zawsze ryzyko, ze ktos nazwie je bękartem,że matka czy ojciec kiedyś obwini mniej lub bardzij swiadomie za bycie przeszkodą na drodze do szczescia....uwazam,ze wielkim przejawem milosci jest myslenie o dziecku,a nie o sobie i o swoich tęsknotach i danie dziecku szansy na wzrastanie w pełnej miłości....a ze nie z rodzicami biologicznymi? a coż to za warunek czy jakas wartosc najwyzsza, te geny? chyba wazne jest zycie tego dziecka, w poczuciu szczescia i miłosci i w poczuciu, że było wlasnie bardzo chciane, oczekiwane przez ludzi,którzy na to czekali czasem wiele lat....niż poczucie,że się było kulą u nogi......wszyscy tu jestesmy mniej lub bardziej poranieni przez rodzicow,mamy niepoleczone traumy z dziecinstwa,chlodnych ojców, samotne matki, dlatego w duzej mierze jestesmy tu,gdzie jestesmy.....skrajnym egoizmem jest ciagle i bezustanne myslenie tylko o sobie,nawet w gromieniu ksiedza,który obiektywnie podpowiada dla tego dziecka z romansu najlepsze wyjscie-życie w miłosci obojga rodzicow.......
pokazujecie skrajne sytuacje, ze kochanek nie chce dziecka,ze maz nie chce dziecka kochanka itd......a ileż tu było sytuacji,że rodzony ojciec czy matka zawijają kiecę i lecą do swojego szczęscia?i niektórzy tu siedzą i płaczą: niech tylko on wroci,niech zostawi kochankę czy kochanka.....niektórzy tutaj potrafią grać dziećmi......używać ich jako karty przetargowe w przepychankach z meżem czy żoną......wylewają nie nie frustracje, załamują się, piją alkohol itd itd......a teraz rapotem wielkie oburzenie,bo ksiądz grzesznik "kaze" dziecko do adopcji oddać......tak prosze panstwa, w niektorych przypadkach rodzice sa tak egoistyczni i tak beznadziejni w swojej roli,że adopcja to jest najlepsze wyjscie. dla tego dziecka. a ono jest tu najwazniejsze i wtym sie zgadzamy..........kontrowersyjnie?no może.....śmiech mnie tylko bierze, jak czytam co poniektorych oburzonych,świętszych od papieza, oceniających wszystkich wokól,tylko nie siebie samych......pozdrawiam. szymon.

[ Dodano: 2013-11-26, 14:09 ]
nawiasem mówiąc,nie każdy ma siłę św. Józefa.....on też przeciez na pewno miał wątpliwości,a znajomi mówili: co, że anioł zesłał jej to dziecko? hahaha, naiwny.....na pewno było mu ciężko zrozumieć wiele spraw......choć jego sytuacja jest inna, a Maria była kobietą nadzwyczajną i uczciwą.......kolega Miodzia miał siłę św. Józefa i chwała mu za to.....na pewno jest wielu takich,a za tych,którzy nie potrafią się pogodzić z życiem z owocem zdrady,możemy modlić się do św.Józefa,o siłę dla nich na pokonanie trudności,o zrozumienie dla sytuacji tego dziecka,o wielkoduszność......pozdrawiam,s.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 14:16   

krasnobar,
nie zmieniaj, nie rozwadniaj tematu,
nie podsuwaj jako uzasadnienie swojej teorii, innych sytuacji niż omawiana.

Mówimy o konkretnej sytuacji poruszonej w kazaniu i akceptowanej dla niej metody rozwiązania "problemu"

Twoja wypowiedź, to próba manipulowaia dyskusją.
Uzasadnianie przykładami, które nie mają związku z omawianym.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 14:20   

[zz
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2013-11-26, 19:35, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
krawędź nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 14:21   

krasnobar napisał/a:
możemy modlić się do św.Józefa,o siłę dla nich na pokonanie trudności,o zrozumienie dla sytuacji tego dziecka,o wielkoduszność

a ja dziękuję za ukazanie mi takiej drogi modlitwy
 
     
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 16:24   

Krasnobar, zgadzam się z Tobą.

GregAn, adopcja jest na pewno dobrym rozwiązaniem w niektórych sytuacjach. I na pewno lepszym niż aborcja, a i takie myśli mogą pojawiać się w niektórych głowach, gdy nie widzi się po ludzku sensownego wyjścia.

Miodzio, ja myślę, że ksiądz jest naraz księdzem i człowiekiem, a lekarz naraz lekarzem i człowiekiem i dlatego mają prawo popełniać błędy.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 16:48   

GregAN napisał/a:
Mówimy o konkretnej sytuacji poruszonej w kazaniu i akceptowanej dla niej metody rozwiązania "problemu"


ja też o tym mówię......uważam,że lepsze dla dziecka jest bycie w adopcyjnej,pełnej,kochającej się rodzinie,niż życie z piętnem bękarta,którego wyparł się ojciec,które powstało w wyniku romansu,zdrady itd......GregAn,mam prośbę, bądź łaskaw nie wydawać mi poleceń,ok?""nie rozwadniaj, nie podsuwaj,nie zmieniaj" to sobie mów do lustra......niektórzy tutaj serio uważają się za zjadaczy rozumów,którzy mogą sobie stać w roli sędziego i oceniać wszystkich i wszystko, od księży zaczynając na forumowiczach kończąc.....po co i dla kogo Wasze teorie?piszcie o własnym życiu.....mnie sprawa nie dotyczyła,więc nie wtracam swoich pięciu groszy,jakbym zjadł wszystkei rozumy.....nie mogłem już czytać tych wypocin i teoretyzowania na temat cudzego życia,odnoszę się tylko do tych przemądrzalców,którzy sami niewiele wiedzą,sami siedzą w jakimś ciemnogrodzie,ale pierwsi są do grożenia paluchem i wskazywania innym błedów.....pozdrawiam,szymon.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 17:32   

[zz
 
     
bywalec
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 19:50   

odbudowywanie małżeństwa kosztem dziecka - to dopiero heroizm i poświęcenie i do tego jeszcze pod przykrywką co Bóg złączył w tym wypadku dziecko niech nie rozdziela.... wrrrrrrrrr

gdybym była tym dzieckiem na pewno umiałabym wybaczyć swoim rodzicom taki powód oddania mnie do adopcji, mieć szacunek do tych ludzi i podziękowania za to, że dali mi tyle powodów do pracy z poradzeniem sobie z tym.

Czy nie zapomina się tu o uczuciach tego dziecka, jak z taką traumą poradzi sobie w swoim dorosłym życiu. Zawsze można liczyć, iż z brudami tej sytuacji kochająca to dziecko adopcyjna rodzina będzie się zmagać kiedy dziecko zechce poznać swoje korzenie.
Dziś już sie przed dziećmi nie ukrywa, że są adoptowane więc prędzej czy później dziecko zaczyna się interesować tym tematem. Można skłamać...i tu mam dylemat kłamstwo jest złem...ale może jednak są przypadki, że kłamstwo jest jednak lepszym wyjściem....

zło zwycięża gdy dobrzy ludzie nic nie robią
ot nie zatrzymało sie zła więc się będzie szerzyć
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-26, 20:58   

Dlatego bywalcu jest czasem tak...
-moralność ludzka
i
-moralność Pani Dulskiej
przecież obie to moralności....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8