Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ratować miłość
Autor Wiadomość
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 08:52   

postaram obejrzeć polecone konferencje i wykłady dziękuję.
Co do innej osoby czuję że jest inna kobieta tylko nie wiem jak to daleko doszło (myślę że mnie nie zdradził fizycznie). Kocham męża i będę starała się ratować tą naszą miłości ale jak to zrobić?

Boga mam teraz w sercu i On mi bardzo pomaga w tym najtrudniejszym moim okresie i tj mam teraz szczęście że nie jestem sama i już nigdy nie będa sama.

Dziękuję że Was tutaj znalazłam. Przykre jest to że tyle nas jest :-( skrzywczonych przez mężów , których kochamy. Czy inne kobiety do których odchodzą są lepsze od nas? Dlaczego po latach małżeństwa mężowie stają się inni ? a tak było pięknie .
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 09:03   

Basia23, ratuj najpierw siebie, bo jak tu pisza tylko SILNY ratownik moze ratowac innych

nie pisz, ze jestesmy skrzywdzone przez mezow, bo oprocz tego ,ze jestesmy ofiarami nie raz zdarzalo sie nam pewnie wejsc w role KATA
ja sama wiem czym mojego meza skrzywdzilam, a najwieksza krzywda bylo to, ze zrobilam z niego bozka, pieknego, idealnego, prawie swietosc, a taki nie byl tylko ja go chcialam takiego widziec i za wszelka cene wpychalam go na pomik ku czci jego wielkosci............ mysle, ze to przyczynilo sie w wiekszej czesci do tego, ze zdradzil, odszedl i ma za nic mnie i dzieci
ale mnie to juz nie boli, sporo czasu musialo minac zanim przyjelam rzeczywistosc taka jaka ona jest, Tobie tez zycze jak najszybszego dojscia do rownowagi, zdystansowania sie i zadbania o siebie
spokoju i usmiechu Ci zycze..............
 
     
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 09:34   

Jestem na etapy pracy nad sobą ale są dni kiedy mnie z tej drogu mój mąż zatrzymuje tj. obraża ... słowa bardzo ranią.
katalotka czy dobrze zrozumiałam chwaliłaś męża ?
ps. mam podobny staż małżeński. Masz napiszne w trakce rozwodu , nie udało się uratować?
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 09:42   

nie chodzi o chwalenie tylko danie przyzwolenia na wszystko co robil, bo on przeciez taki nieomylny..... prawie swiety.....
ale to byla stworzona w mojej glowie iluzja, bo moj maz to bardzo zaburzony czlowiek, DDA, przemocowiec nieradzacy sobie ze soba

ja mam to szczescie, ze nie ma go kolo mnie, byl czas kiedy jego obecnosc bardzo mnie bolala, jego obojetnosc, kobieta do ktorej pisal i mowil slodkie slowka, teraz nawet jego obecnosc mnie nie boli - widze czlowieka, ktory przez 2 lata bardzo sie zmienil na niekorzysc - psychicznie i fizycznie, juz nie ma w nim tej bunczucznosci i agresji w stosunku do mnie, a moze to ja umiem sobie juz z tym radzic lepiej ??

czekam na wyrok rozwodowy 26.11 - czy to oznacza, ze nie udalo sie nic uratowac ?? uratowalam przede wszystkim siebie !! jestem wolna i niezalezna jednostka, szczesliwa i przyjmujaca codziennosc taka jaka jest, nie wiem co bedzie za chwile, za pare lat..... nie wiem czy maz nie zapuka do "nowej" zony, bo z tamtej "starej" zostalo malo co.......
nie wiem i nie chce wiedziec !! dzis TU I TERAZ jestem szczesliwa
pozdrawiam :mrgreen:
 
     
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 09:51   

Mój mąż jest dobrym człowiekiem myślę że inna kobieta, która ma na niego taki wpływ a on nie wiem jest słaby ? albo ja Jego nie znam z tej strony ps znów go tłumaczę .
Mąż mówi że chcialby że wróciło do niego uczucie do mnie i próbuje, ale nie wiem ile w tym prawdy ?

czeka mnie teraz trudny czas, Bóg jest ze mną i to przetrwam
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 10:19   

Basiu, jesteś na najlepszej drodze by obwiniać wszystkich innych o to że Twój mąż źle się zachowuje, tylko nie jego samego.
Nawet jeśli pojawiła się jakaś kobieta w życiu męża (co nie jest pewne) to i tak absolutnie NIC nie usprawiedliwia jego wrogości ani żadnych jego zachowań które Cię ranią.
Sama siebie oszukujesz i ulegasz temu złudzeniu.
 
     
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 10:34   

wiem że mąż nie odpowiedni się zachowuje ja już przestałam siebie i innych obwiniać o jego zachowanie. On powinien chcieć być ze mną zobaczymy mówi że chciałby powrotu uczucia do mnie daje mu czas i ratuję siebie żeby być jakość szczęśliwa ale jest trudno

dziękuję za wsparcie
 
     
juana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 15:25   

Basiu wspolczuje kryzysu. Mam nadzieje, ze go przetrwacie i wrocicie do siebie z nowa miloscia! Jak widac na tym forum, to nie jest niemozliwe!

Katalotka dziwnie sie czyta, ze po 22 latach malzenstwa, zyjac bez meza jestes szczesliwa...
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-22, 19:00   

tak juana, wreszcie jestem szczesliwa !!
wisząc na mezu wiele lat zatraciłam siebie, stworzyłam sobie swiat iluzji i podlosci
dziś bez niego jestem szczesliwa, jeszcze 2 lata temu jakby mi to ktoś powiedział popukałabym się w czolo !!!
praca nad sobą, zakonczona terapia indywidualna ponad 2 letnia, praca na 12 krokach (tez ponad 2 letnia) otworzyla mi oczy i wreszcie zyje jak powinnam zyc poprzednie 20scia lat.....
Bogu dziekuje za kryzys, bo wreszcie jestem w tym miejscu, w którym powinnam być, otowrzylam oczy i uslyszalam co powinnam slyszec wiele lat temu
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 00:10   

katalotka72 napisał/a:
tak juana, wreszcie jestem szczesliwa !!
wisząc na mezu wiele lat zatraciłam siebie, stworzyłam sobie swiat iluzji i podlosci
dziś bez niego jestem szczesliwa, jeszcze 2 lata temu jakby mi to ktoś powiedział popukałabym się w czolo !!!
praca nad sobą, zakonczona terapia indywidualna ponad 2 letnia, praca na 12 krokach (tez ponad 2 letnia) otworzyla mi oczy i wreszcie zyje jak powinnam zyc poprzednie 20scia lat.....
Bogu dziekuje za kryzys, bo wreszcie jestem w tym miejscu, w którym powinnam być, otowrzylam oczy i uslyszalam co powinnam slyszec wiele lat temu


Chylę czoła przed ogromem pracy jaki włożyłaś w swoje uzdrowienie, myślę jednak
katalotko, że taki sam sukces można osiągnąć również z mężem u boku, jego przy okazji w miarę możliwości "ratując".
Bóg połączył nas z naszymi małżonkami po to abyśmy wzajemnie uczyli się miłości i pomagali sobie w tej nauce. Jednak aby móc miłość dawać, najpierw sami musimy być w pełni świadomi miłości Boga do nas i widzieć siebie Jego oczami. Ty już w dużej mierze to osiągnęłaś, może więc nadszedł już czas aby w miarę możliwości pomóc mężowi rozpoznać te Boża miłość do niego?
Wiesz w moim modlitewniku w rachunku sumienia(zaniedbania względem małżonka) jest takie jedno zdanie:

"Nie poczuwam się do odpowiedzialności za uświęcenie i zbawienie współmałżonka"

Ja również przechodzę drogę uzdrawiania siebie podobna do Twojej, mieszkam z mężem i jestem szczęśliwa i wdzięczna Bogu za to, że zachował nas od rozstania (a było już blisko). Ciesze się, że mogę na co dzień swoją miłością (mimo ciągłego kryzysu) pokazywać mężowi miłość Boga do niego. Jednak jest to już zupełnie inna miłość niż ta przed kryzysem.
Ja czuje się odpowiedzialna za uświęcenie i zbawienie moje go męża i staram się sprostać temu zadaniu.
A Ty?

[/b]
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 01:23   

Czy może ktoś mi wytłumaczyć jedną rzecz? Dlaczego na tym forum, pełnym pięknej miłości do bliźniego, piętnowane są osoby, który odważą się napisać, że są szczęśliwe, bez współmałżonka? Czy wyznacznikiem szczęścia jest małżonek, który jest z nami, choć jest to często związek toksyczny, związek w głębokim kryzysie, związek w którym dwoje ludzi żyje pod jednym dachem i ma chore relacje? Czy to jest szczęście? Czy Katalotka lub ja jesteśmy jakimiś kosmitkami, które są szczęśliwe bez mężów? Katalotka dopuszcza myśl, że jej mąż może kiedyś wróci, ja takiej myśli nie dopuszczam, bo tego nie chcę i jest to mój świadomy wybór. Wybaczyć można wszystko, ale zapomnieć się nie da, ja nie chce mieć powtórki z rozrywki. Kocham nadal mojego męża, ale to już jest zupełnie inna miłość, nie mająca kompletnie nic wspólnego z małżeństwem. Dla mnie mój mąż jest już zupełnie obcym człowiekiem, człowiekiem, który zbłądził, tyle że błądził przez ostatnie 20 lat swojego życia. Jest człowiekiem, którego mi szkoda, bo nawywijał w swoim życiu równo. Nie oznacza to jednak, że mu współczując, przygarnę go znów po swój dach, kiedy się wyszumi i przejdzie mu kryzys wieku średniego. Jest dorosłym człowiekiem i sam odpowiada za swoje czyny i ponosi konsekwencje swoich życiowych wyborów. Nie pozwolę sobie na kolejne depresje, na kolejne zawały, tylko dlatego, że moim obowiązkiem jest przyjąć go ponownie pod mój dach. Tyle tu piszecie o wolnej woli, którą dał nam Bóg. Mój mąż ma wolną wolę i wybrał życie z inną kobietą, ja mam wolną wolę i wybrałam życie bez mojego męża. Jestem sama, ale jestem szczęśliwą, samodzielną, samowystarczalną kobietą, która w końcu, choć ciut późno zaczęła się realizować życiowo. Dziś już nie boję się komorników, nie drżę czy będę miała za co kupić chleb, nie rwę włosów z głowy, że znów jest zadłużone mieszkanie. Czy mam to zamienić na kolejne lata życia w strachu? Nie, i jest to mój świadomy wybór, bo chcę żyć, bo mam jeszcze coś do zrobienia na tym świecie dobrego. Przyjmując mojego męża ponownie pod mój dach, świadomie skazuję się na śmierć. To byłoby moje samobójstwo.
 
     
miazia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 08:03   

Przysłuchiwałam się wam uważnie i wiem, że każda z was ma swoje racje….. dołożę więc swoje kilka słów. Podobnie jak katalotka 77 i Olga1968 jestem szczęśliwa bez mężą….zniknął strach przed komornikami……w domu zapanował spokój……skończyły się wyzwiska i upokarzanie…..szantaże…..widok pijanego męża…… moja córeczka i ja jesteśmy bezpieczne…… dla kogoś, kto tego nie przeżył trudno to zrozumieć…… Jednak nie czekam na powrót męża z założonymi rękami ale inwestuje w siebie – rozwijam swoją relację z Bogiem i innymi ludźmi. Codziennie modlę się za mojego męża, ofiarowuję za niego nowenny, Komunię Święto…… pomimo tych krzywd, które mi wyrządził, chcę aby Bóg chronił go przed Nim samym…….pomagał znaleźć drogę do siebie….nie zostawiam go na „pastwę losu” bo wiem, że bez naszej modlitwy mojej i córki zniszczy sam siebie…..a ja go ciągle kocham i jeśli wolą Bożą nie jest abyśmy byli razem tu na ziemi, to chciałabym aby poszedł ze mną dalej…… nie odpuszczę zależy mi na jego zbawieniu. Czy nie boję się jego powrotu tu i teraz w moje spokojne poukładane życie…..boję i to bardzo ale zostawiam ten strach Bogu….bo wierzę, że jeśli Wolą Bożą będzie to, abyśmy byli razem – mój mąż wróci odmieniony, tak ja jestem odmieniona…..będziemy całkiem innymi ludźmi i będziemy budować od nowa i na najważniejszym fundamencie – BOGU
Basiu to ciężkie, trudne i bardzo bolesne mieszkać pod jednym dachem z kimś, kto tak nas traktuje i jest oziębły, ale jak to powiedziała Zenia dziękuj Bogu za to co masz tu i teraz, zachował Cię od rozstania….. zajmij się sobą…….a twoja zmiana a raczej przemiana zaowocuje….. Ja to mówią mądre głowy tu na forum możemy zmieniać tylko samych siebie….serce drugiego człowieka może przemienić tylko Bóg. Kiedy patrzę na swoje małżeństwo z perspektywy czasu z taką „ja” jaką byłam kiedyś, to trudno by mi było wytrzymać, cieszę się, że dzięki kryzysowi zdjęłam męża z nienależnego mu „piedestału” bo traktowanie go jak bóstwo zozzuchwaliło jego i jednocześnie zniszczyło mnie…..
A za mojego męża zawsze będę odpowiedzialna przed Bogiem i nigdy nie przestanie zależeć mi na nim i na jego zbawieniu….reszta w rękach Boga.
Basiu obejmuję Cię modlitwą…..to co trudne i bolesne, niewiadome i nieznane, wszystkie lęki i strachy…..ból i smutek…..powierz Bogu od doskonale zdejmuje ten ciężar z naszych barków……
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 09:41   

Olga1968 napisał/a:
Nie oznacza to jednak, że mu współczując, przygarnę go znów po swój dach, kiedy się wyszumi i przejdzie mu kryzys wieku średniego.


Czy bierzesz pod uwagę nawrócenie męża?

Jesli się nawróci nie będzie Cię przecież krzywdzić.

Nawrócenie polega na powrocie do Boga, a zresztą przecież w prawie kanonicznym istnieje SEPARACJA. Po coś Kościół przecież się do niej przychyla - w przypadku sytuacji skrajnych, przemocowych, sytuacji zagrażających zdrowiu duszy i ciała.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-23, 10:01   

Olga1968 napisał/a:
który odważą się napisać, że są szczęśliwe, bez współmałżonka? Czy wyznacznikiem szczęścia jest małżonek, który jest z nami


Nie moja droga, w żądnym razie wyznacznikiem naszego szczęścia nie jest druga osoba (nawet mąż). To czy jesteśmy szczęśliwi zależy dużej mierze od nas samych, od naszej pracy nad sobą, nad relacjami z Bogiem ze sobą i z innymi ludźmi. To jest pierwsza rzecz, która powinniśmy sobie uświadomić, że żaden człowiek na świeci nie może sprawić abyśmy byli szczęśliwi przez całe życie.
Nie chodzi o to, ze krytykuje katalotke za to, że jest szczęśliwa bez męża, ale chcę zwrócić uwagę na to, że stan ten można również osiągnąć będąc nawet w trudnym na ten czas związku. Nie mam tu oczywiscie na myśli sytuacji kiedy występuje przemoc, bo wtedy wskazane jest odizolowanie się od krzywdziciela.
Ja wypowiedź katalotki odebrałam jak powiedzenie Dopiero teraz, bez męża jestem szczęśliwa. Jest to mój subiektywny odbiór i ja z takim stwierdzeniem się nie zgadzam. Forum czyta wiele osób nie uczestniczących w rozmowie, będących na różnych etapach kryzysu (jednak z moich obserwacji wynika, że w większości na pierwszym jego etapie). Ktos, kto szuka pomocy i wsparcia może podobnie do mnie odebrać taka wypowiedź i otrzymać przekaz, że nie ma sensu ratować, bo dopiero bez współmałżonka będę szczęśliwy, a to nie jest prawdą.
Ponadto łącząc się z drugą osoba sakramentem małżeństwa zobowiązaliśmy się (z własnej woli) przed Bogiem do wypełnienia pewnych zobowiązań zawartych w przysiedzę,
zarówno w tych dobrych jak i w tych złych (kryzysowych) chwilach naszego małżeństwa. To w jaki sposób podejmiemy się wypełniać ową dana przez nas obietnice, zależy od tego w jakiej konkretnie sytuacji i w jakim stanie znajduje się nasz związek, jednak żadne postępowanie współmałżonka nie zwalnia nas z przysięgi.
Pięknie tę swoją obietnicę wypełnia mazia, w sposób jaki na tę chwilę jest możliwy dla ich związku.
Ja napisałam w jaki sposób ja staram się to robić, bo mój związek jest w takiej a nie innej sytuacji.
Każdy z nas mógłby tu opisać swój sposób wypełniania przysięgi, ale to, że powinniśmy to robić nie powinien nikogo na tym forum dziwić
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9