Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie mam już męża...?
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 13:31   

Miodzio pisze :
Cytat:
I własnie chodzi o to trwanie....
trwa ( związek ) ale sztucznie...trwa tak naprwde cos czego już nie ma ...


Pełna zgoda Miodzio , z LUDZKIEGO , osobistego punktu widzenia tak .
( żeby to "dotarło" do porzuconego , trzeba zwykle trochę czasu :mrgreen: )
Tylko ........ prawdopodobnie tego nie rozumiemy
z Boskiego punktu widzenia ma to sens
( to jak z cierpieniem ) .

Cytat:
Bo przecież wciąż gdzies tam w środku..nadal.....żyje tym małżeństwem jakie tu na ziemi ze wszech miar pokazało mi jedno -że GO BRAK.....


Moja żona wyrządziła mi wielką przysługę .
Przez ostatnie miesiące , "dokopała" mi tak mocno
( a uwierz , że naprawdę trzeba było super mocno )
że to wyleczyło mnie z "wciąż gdzieś tam w środku"
( nie wiem tylko czy na stałe już ? :mrgreen: )

Tak przy okazji .
Grzegorz , nie zauważyłem aby osoby porzucone , rozpisując się na forum
pisały o uniesieniach i "romantycznej miłości" do małżonka .
Owszem , być może przejściowo
taka faza występuje .
Sam tak miałem , przez 2 tygodnie byłem nawet zakochany w żonie ,
serio - klasyczne romantyczne zakochanie .
Jednak bliskość obiektu uczuć i jej odpowiedź zapodała
mi skuteczny antyeliksir .
Oczywiście , są różne opowieści miłości małżeńskiej na forum ,
różne związki , ich siła itd.
ale nie wydaje mi się możliwe
utrzymywanie na dłuższą metę
miłości romantycznej w stanie wieloletniego porzycenia .
To byłoby chyba , raczej nienormalne . :roll:

Miodzio , piszesz :
Cytat:
wciąż istniejąca na forum..wciąż pisząca..wciąz tracąca i łapiąca nadzieje....

Każda przypadek jest inny .
Postawa i zachowanie mojej żony nie dawała cienia nadziei na nic .
Równia pochyła .
Oczywiście , to mogę powiedzieć z perspektywy czasu .
Zwykle nie jest aż tak źle , małżonkowie utrzymują jednak jakiś kontakt .
Tym niemniej uważam ,
że nie ma przypadków beznadziejnych
i nie do "uratowania" ........... ale przez interwencję Boga .
Może tylko czasem "ekonomia zbawienia" wyklucza tę interwencję .


_______________________________________


Grzegorz ,
w gruncie rzeczy doskonale czuję o co Ci chodzi .
Twoje myślenie jest bardzo ludzkie , może tylko zbyt przyziemne . :roll:
Patrzysz "do horyzontu" , a dalej ?

Cytat:
Inna myśl, że tego wykładu to to, że nie wiemy co powoduje, że kochamy tę a nie inną osobę, podobnie nie wiemy, dlaczego on kochą ją, a nie kocha nas.
Nie wiemy dlaczego głos jednej osoby nas ukaja a innej denerwuje itd


Nie kocha się "za nic" ( jak w słowach piosenki ) .
Kocha - w sensie UCZUCIA .
Kocha się za wyznawane wartości , za osobowość , za śmiech , za radość lub zły w oczach ,
za słowa , emocje , gesty , wrażliwość
za rzeczy ważne i nieważne , za rzeczy tysiące .

Cytat:
Nie wiemy dlaczego głos jednej osoby nas ukaja a innej denerwuje itd

Bo jesteśmy różni , w szczegółach .
I jak to mówią : Każda potwora znajdzie swego amatora .
Mamy jakby "zaprogramowany" :roll:
zespół cech osoby poszukiwanej
na których nam najbardziej zależy ,
które są najwięcej pożadane .
Tu faktycznie - arcyciekawa sprawa .
Dlaczego jesteśmy jacy jesteśmy ?
Ostatnio zmieniony przez mare1966 2013-11-11, 13:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 13:43   

po prostu-ludzie są bardzo różni w pojmowaniu miłości-jeden będzie stały w związku do śmierci,inny-gdy mu się nie spodoba sytuacja w małżeństwie-czmychnie jak myszka do dziury i zostawi ten syf w jego mniemaniu,aby uwolnić się od cierpienia czy nudy-wartości,wartości,wartości-to podstawa zachowania związku-spotykam się zawodowo z całym przekrojem społeczeństwa,kobiety zwierzają mi się ze swoich problemów-włosy dęba stają jakie są ich i ich partnerów poglądy na bycie ze sobą razem :roll:

mam szansę się wypowiedzieć,bo mimo wszystko czują przede mną respekt :lol: ,ale widzę jak oburzają się na moje(kościoła)poglądy ,które dalekie są im do zaakceptowania

[ Dodano: 2013-11-11, 13:44 ]
dwa serca - dwa światy :lol:

[ Dodano: 2013-11-11, 13:48 ]
i możesz walić w mur i udowadniać swoją rację....

co z tego gdy twoja żona ,czy mąż CZUJE inaczej

mówisz więc co uważasz i...odchodzisz

i tylko pozostaje Ci obserwować co dalej żona/mąż z wysłuchanym twoim słowem zrobi-na ogół nie wiele...chodź zdarzają się cuda :lol:

[ Dodano: 2013-11-11, 14:03 ]
są u nas w mieście siostry zakonne,które opiekują się opuszczonymi dziećmi,jednak ze względu na brak kasy muszą wyprowadzić się z centrum miasta -wyrąbały więc kawał drzew na skraju lasu i budują przy wsparciu miasta ,wiernych,instytucji-dom dla tych dzieci

ksiądz na ambonie mówi-spotyka mnie facet w tym lesie na spacerze i narzeka-jak to możliwe ,żeby taki kawał środowiska naturalnego zepsuć(w domyśle-dla tylu opuszczonych sierot)

ludzie poglądy na życie mają różne-na MAŁŻEŃSTWO także

znalazłeś się w takim środowisku-patrz twoja żona ,czy mąż-krytyką tego nie zwalczysz,a czy będziesz miał daną szansę na przetłumaczenie...?

obyś miał :lol:

[ Dodano: 2013-11-11, 14:09 ]
pretensje i żale raczej nie pomogą

bardziej idź w kierunku tłumaczenia dobra...i nie oczekuj zbyt wiele zrozumienia

jeśli ktoś pojmie twoją ideologię-chwal Pana oraz słuchacza-masz kolejnego ,który zrozumiał :lol:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 14:10   

Czytam Terzaniego "Koniec jest moim początkiem"
Myśli człowieka spełnionego, który gdy dowiedział się że ma raka szukał pomocy, leczył się, ale w pewnym momencie pogodził się ze spokojem z tym co nieuniknione.
"Mam 66 lat i ta niezwykła podróż, jaką było moje życie, dobiega końca. To mój koniec, mimo to nawet teraz, będąc u kresu nie czuje smutku"...

Chyba podobnie z umierającą miłością.
Trzeba walczyć, starać się, leczyć siebie....ale przychodzi taki dzień, gdy trzeba powiedzieć, to kres. Odwagą jest zmierzyć się z prawdą (a nie żyć złudzeniami), zaakceptować ze spokojem to co jest faktem. Popatrzeć wstecz i pomyśleć, było wiele pięknych dni, za które dziękuję losowi. Kochałem i byłem kochany, ale ta droga się kończy. Los przyniesie inną, może też dobrą.
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 14:11   

grzegorz_ napisał/a:


Filomena
H.Fisher nie jest publicystką, tylko naukowcem.
Oczywiście TED to popularyzowanie nauki, z tym się zgadzam.


Wiem, dlatego piszę o naukowych zastrzeżeniach do metody i koncepcji badania. Z pozycji naukowca. I dlatego nie wydaję sądu ostatecznego, bo chwilę mi zajmie dotarcie do jej publikacji w czasopismach naukowych.

Tu jest publikacja: http://helenfisher.com/do...es/15npolve.pdf

Ona sama przyznaje, że w przypadku miłości świeżej i przechodzonej są różnice w pobudzeniu ośrodków dopaminowych. W ostatniej części swojego rozdziału stawia te same pytania, które ja postawiłam - odnośnie niezbadanych innych zmiennych. Rozróżnia też dwie fazy po rozpadzie związku: desperacji i rezygnacji. Stawia hipotezę, że reakcje układu nerwowego w obu przypadkach są inne. Jak pisałam wrażliwość na dopaminę spada. Może też na skutek oddalenia od bodźca w postaci porzucającego partnera. Fisher pisze o ewolucyjnej teorii rozpadu związków - OK, ale na ile częstszy rozpad związków jest wynikiem zmian w obyczajowości? Na ile obyczajowość hamuje naturę? Stawia też hipotezę o proewolucyjnej roli depresji - jawne oznaki nieszczęścia stymulują otoczenie delikwenta do pomocy. Pisze, że nie ma badań na tych, którzy przeszli długotrwałą terapię, lub program 12 kroków. Z badaniami naukowymi jest tak, że na koniec jest czasem więcej pytań, niż na początku. I dobrze. Swoją drogą - jej próba wynosiła 17 osób - 10 kobiet i 7 mężczyzn w fazie zakochania odwzajemnionego w wieku od 18 do 26 lat w relacji maksymalnie 17 miesięcznej. W drugim przypadku - porzucenia - 10 kobiet i 5 mężczyzn po zerwaniu mającym miejsce niedawno. Procedura - patrzy się na zdjęcie ukochanej osoby 30 sekund, następnie liczy do tyłu w interwałach co 7 zaczynając od 9471 przez 40 sekund, następnie patrzy na zdjęcie innej osoby znajomej, ale kochanej nieromantyczną miłością - matki, ojca, brata - przez 30 sekund i znowu liczy przez 20 sekund. Powtórka procedury 6 razy. Rozumiem, że są problemy z rekrutacją osób do badania, w badaniach okołomedycznych stosuje się często małe próby i dlatego trzeba być ostrożnym w wyciąganiu wniosków.
Ostatnio zmieniony przez Filomena 2013-11-11, 14:38, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 14:18   

Grzegorz napisał...

Trzeba walczyć, starać się, leczyć siebie....ale przychodzi taki dzień, gdy trzeba powiedzieć, to kres. Odwagą jest zmierzyć się z prawdą (a nie żyć złudzeniami), zaakceptować ze spokojem to co jest faktem.


Czy to jest kres Grzegorz-możesz powiedzieć sam za siebie-wszak miłość jaką darzysz swoją małżonkę wypływa od Ciebie-jak zamkniesz dla niej serce-to raczej kres.. :lol:


Gdy jednak będziesz trwał(odstawmy pytania-PO CO?)-twoja miłość nie dozna kresu-o JEJ miłość się nie pytaj i nie domagaj-to uczyni twoją miłość BEZWARUNKOWĄ(jak psa do pana)-najdoskonalszą z możliwych na tym świecie-bez licytacji co ja z tego mam

[ Dodano: 2013-11-11, 14:28 ]
kochałeś ,kochasz ,będziesz kochał-jak obiecałeś przed Bogiem


proste jak budowa cepa-choć gdyby zapytać młodych o budowę cepa... :lol: :lol: :lol:


a gdyby młodych zapytać o sakrament małżeństwa :lol: :lol: :lol:

[ Dodano: 2013-11-11, 14:31 ]
ale Ty Grzegorzu nie jesteś już taki młody :lol: :mrgreen: :lol: :mrgreen: :lol: :mrgreen: :lol: :mrgreen:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 14:59   

Johan

Łatwo pomylić uzależnienie z miłością "ponad wszystko"

To, że ślubujesz w kościele , synagodze, zborze, czy cerkwi
niestety nie daje gwarancji na to, że miłość bedzie wieczna.
Pięknie byłoby gdyby wszyscy się kochali, gdyby nie chorowali, gdyby nie było wojen itp...
ale jest jak jest i chciejstwo tego nie zmieni.

Ja nikomu nic nie narzucam, pisze o swoich odczuciach.
Jeśli ktoś chce wybrać drogę męczęństwa, chce nasladować sw Ritę, poczekać 20 lat aż wiarołomny współmałżonek umrze i wtedy wstapić do zakonu.

ps. nie jestem młdoy....ale na czyneinie z hasła "memento mori" moim motto jeszcze za wczesnie;)
I jeszcze o miłości psa do pana....jeśli pan kopie psa, głodzi...to miłość psa nie jest doskonała, tylko jest t chore przywiązanie
 
     
krawędź nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:10   

grzegorz_ napisał/a:
Johan

To, że ślubujesz w kościele , synagodze, zborze, czy cerkwi
niestety nie daje gwarancji na to, że miłość bedzie wieczna.
Pięknie byłoby gdyby wszyscy się kochali, gdyby nie chorowali, gdyby nie było wojen itp...
ale jest jak jest i chciejstwo tego nie zmieni.


Na pewno przysięga nie daje gwarancji trwania mieszaniny emocji i uczuć przez 40 czy 50 lat.
O co innego chodzi w przysiędze. Ma ona dać gwarancję postawy moralnej.
Tzn. czuję że wypala się we mnie miłość do męża, czuję że nie wystarcza mi to co on mi daje, czuję ogromne braki i ogromną potrzebę uzupełnienia ich. Co wtedy?
Przysięga powinna nas zobowiązywać do tego, aby próbować te braki uzupełnić czy przepracować z małżonkiem.

A nie krzyczeć "to może faktycznie lepiej rozwód!" i izolować się emocjonalnie od męża (mój przykład)
A nie iść do łóżka z menedżerką i w efekcie zakochać się w niej (przykład mojego męża).

Obu tym sytuacjom, tak brzemiennym w bolesne i długotrwałe skutki, można by zapobiec, gdybyśmy zastanowili się czym i po co była ta przysięga między nami.
Nie była gwarantem płomiennych uczuć przecież. No co Ty, co za pomysł.
Raczej wskazówką jak postępować w przypadku nadchodzącej burzy. Czy troszczyć się o siebie, czy troszczyć się o nas.

Tak ja to widzę z punktu w którym obecnie sobie siedzę.


I jeszcze dygresja.
Podsunę do rozważań materiał dot. dynamiki miłości małżeńskiej, który dostaliśmy z mężem od doradcy.

zauważenie -> zakochanie/fascynacja -> pożądanie -> otwarcie na drugą osobę -> ja +ty = my -> oblubieńczość.

Rozmawialiśmy o tym z mężem i faktycznie uznaliśmy, że zawaliliśmy na etapie otwarcia się na drugą osobę (akceptacja drugiej osoby w całości, razem z jej wadami). Jakoś część przeskoczyliśmy, część przejechaliśmy na tym, że łączy nas ogromna wspólna pasja, i my na tej pasji jak na kajaku. Do czasu.

Nie wiem czy ten wykres wyczerpuje temat. Możliwe, że to tylko jakaś opcja opisu sytuacji.
Nie wiem też jak odnieść ją do sytuacji porzuconego małżonka i jego wiernej miłości.
Więc może więcej tu mieszam niż przynoszę pożytku.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:17   

Miodzio , napisałeś jeszcze :
Cytat:
Wiesz Mare co najbardziej mnie ostatnio zabolało??
nie sytuacja o jakiej rozpisałem się na forum w cięzkiej chwili.
Ale to że pośród zdań jakie usłyszałem od zony to to
że tak naprawde uwiesiłem się na niej jako żonie i uwiesiłem sie na sakramencie.
Nie przyjmując prawdy a tym samym nie potrafiący żyć normalnie.
Pamięc o małżeństwie -pamiec o tym co było -robi ze mnie każdego kolejnego dnia
człowieka zgorzkniałego.


Wygląda na to
że żyjesz PRZESZŁOŚCIĄ .
( oczywiście większość z nas robi ten błąd )
Dwa - to pewna nieumiejętność czy też niezdolność
do zaakceptowania ( przyjęcia do wiadomości )
pewnych faktów .
Problem wypełnił całkowicie "pole widzenia" , brak dystansu .
Dalej , "zgorzkniałość" wynika chyba ze zbytniego
skupienia uwagi na sobie , swoim nieszczęściu .
Nie od parady zamieściłeś link " o szczęściu" .
Rola męża - cóż , powiedzmy sobie wprost .
Czasem całkiem fajnie być tym mężem .
Większości naszych ludzkich pragnień
nie da się zaspokoić w pojedynkę .
To potrzeba bliskości , czułości , rozmowy , obecności .
Utrata , a zwłaszcza brak możliwosci realizacji powoduje frustrację .
Realizacja w innych rolach , ujście miłości poza osobą żony .


Grzegorz :
Cytat:
Czytam Terzaniego "Koniec jest moim początkiem"
Myśli człowieka spełnionego, który gdy dowiedział się że ma raka szukał pomocy, leczył się, ale w pewnym momencie pogodził się ze spokojem z tym co nieuniknione.
"Mam 66 lat i ta niezwykła podróż, jaką było moje życie, dobiega końca. To mój koniec, mimo to nawet teraz, będąc u kresu nie czuje smutku"...


Odnoszę wrażenie , że facet nie wiedział gdzie idzie .
Jego życie miało jakiś cel ?
Śmierć zdaje się być jego końcem .
Wypełnił czas , ale czy siebie ?
Nie czuje smutku , ale i nie czuje radości .
Wierzy w reinkarnację ?

Miłość umiera ?
Raczej tylko uczucie , choć myślę , że
...... jak tak przez mikroskop spojrzeć
to zawsze cholera :evil:
jakaś bakteria przeżyje .


Johan ,
uczucia
nie wiedzą co to metryka .
Dusza się nie starzeje .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:36   

mare1966 napisał/a:

Odnoszę wrażenie , że facet nie wiedział gdzie idzie .
Jego życie miało jakiś cel ?
Śmierć zdaje się być jego końcem .
Wypełnił czas , ale czy siebie ?
Nie czuje smutku , ale i nie czuje radości .
Wierzy w reinkarnację ?

Mare litości;)
Spokój odchodzenia to już coś naprawdę wielkiego...
Nie wymagaj aby ktoś umierał z wielką radością.
Tak nawiasem warto poczytać tego autora.

Miłość umiera ?
Raczej tylko uczucie , choć myślę , że
...... jak tak przez mikroskop spojrzeć
to zawsze cholera :evil:
jakaś bakteria przeżyje .

Zawsze coś tam zostanie, w sercu. Wspomnienie miłych chwil,
pamięć. Przecież każdy z nas kiedyś miał w szkole, liceum jakąś symaptię
i teraz po 20-30 latach...gdy sobie przypomnimy to jest przez chwile cieplej na sercu, ale
czy to miłość?
Niektórzy piszą i przyjmują każdy ludzki odruch wiarołomnego męża/żony jako znak,....ze może jednak ... a to często po prostu ludzki odruch sympatii.
Symaptii którą okazuje się nie wielu ludziom.


Prawda jest bolesna czesto, ale wyzwala...z cierpienia też
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:37   

Mare

ja nie o metryce w kontekście uczuć...ja o dojrzałości ogólnie pojmowanej


przetłumacz młodemu tekst przysięgi"na dobre i na złe""

"na dobre" zrozumie :lol:
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:38   

mare1966 napisał/a:
Dwa - to pewna nieumiejętność czy też niezdolność
do zaakceptowania ( przyjęcia do wiadomości )
pewnych faktów .

Mare akceptacja faktów jest.. (ze żona nie kocha i już się jej nic nie chce.)
ale wewnątrz brak zgody.
I nie dlatego że tego nie przyjmuję-ale dlatego że forma zbyt skomplikowana.
(nie wiem czy wiesz o co chodzi???)
Co do reszty zgadzam się w 100% -zresztą sam to pisałem...trudno nagle zmienić wartości i świat o 180 stopni.
Gdy ileś z życia pełniło się rolę męża i ojca.
Człek się uczy i chyba powoli wkraczam w moja nowa role .....
Ostatnio zmieniony przez miodzio63 2013-11-11, 15:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:42   

Grzegorz-miałeś kiedyś psa?


odkręcasz się od niego na spacerze a on podąża za Tobą,dasz mu burę ,że przeskrobał,odkręcisz się ,a on :lol: ,idzie za Tobą -Stary -to jest miłość bezwarunkowa,nic chorego,ewentualnie doskonała terapia dla pana...

pisz...

[ Dodano: 2013-11-11, 15:44 ]
sztuką jest się nie odkręcać,gdy ktoś coś przeskrobał

żadnych pretensji,żadnych oczekiwań

[ Dodano: 2013-11-11, 15:44 ]
ZERO ZGORZKNIENIA
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:45   

Johan,

Mam psa i dobrze go traktuje:)
Choć jak już jesteśmy przy analogiach psich...
Jak kupisz sobie Husky i zamkniesz go w domu, to mimo iż bedzie Ci wierny jak każdy pies
to będzie bardzo nieszczęśliwy.
Zatem przywiązanie i wierność nie zawsze = szczęście
Jak kupisz pekinczyka to siedzenie na kanapie go uszczęsliwi
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-11, 15:48   

jeszcze do Mare-


ciężko to pojąć,ale prawdziwa miłość to nie uczucia-metryka nie gra tu roli-tu trzeba zrozumienia tematu

[ Dodano: 2013-11-11, 15:57 ]
Johan,

Mam psa i dobrze go traktuje:)
Choć jak już jesteśmy przy analogiach psich...
Jak kupisz sobie Husky i zamkniesz go w domu, to mimo iż bedzie Ci wierny jak każdy pies
to będzie bardzo nieszczęśliwy.
Zatem przywiązanie i wierność nie zawsze = szczęście
Jak kupisz pekinczyka to siedzenie na kanapie go uszczęsliwi



kiedyś-parę dni temu-napisałeś to samo-bardzo mi się to porównanie spodobało i nawet pisałem o tym na forum-jednak zdefiniujmy-szczęście pana czy psa?

na szczęście psa nie mamy wpływu-możemy mu zapewnić doskonałe warunki,a pies "powie"-ale ten mój pan....do kitu z taką miłością

ale to Ty -jego pan wiesz,czy prawdziwie go kochasz-a czy pies wymyśla,czy mija się z prawdą-nie masz na to wpływu

każdy w tym związku robi za siebie

[ Dodano: 2013-11-11, 16:04 ]
cały czas przebijają oczekiwania-zrób eksperyment-nie głaszcz go przez tydzień,nie przytulaj go-sprawdź jego zachowanie-czy będzie się do Ciebie cieszył bezwarunkowo ,gdy wejdziesz do chałupy-jeśli będzie-jest mistrzem w miłości bezwarunkowej :lol:

staraj się mu dorównać...cholernie trudne

[ Dodano: 2013-11-11, 16:08 ]
piszcie chłopaki...piszcie :lol: :lol: :lol:

[ Dodano: 2013-11-11, 16:17 ]
przykład z mojego domu-przez parę dni perswadowałem mojemu synowi(21 lat) co wypadałoby zrobić w mieszkaniu pod nieobecność ojca :lol: -ale się burzył,ale się burzył...odeszłem

za trzy dni zrobione-musiał minąć czas-dla niego 3 dni-dla twojej żony 33 lata...


ale kosmos :lol: :lol: :lol:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8