Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Hustawka raz góra, raz dól...
Autor Wiadomość
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-29, 14:34   

Cytat:
pokarało mnie, bo się cieszyłam że mam lepsze auto niż mój sakramentalny


:D ja ostatnio też miałam stłuczkę, porysowałam tylko zderzak na szczęście, za bardzo zamyślona jestem:)
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-29, 14:46   

mnie siada koncentracja jak jestem zmęczona i się spieszę... uważam wtedy oczywiście wyjątkowo ale jak widać nie wszystko jestem w stanie kontrolować - życie ;-) ))

żeby to były moje największe problemy - auto w serwisie ;-)
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-08, 19:22   

Było dosyc dobrze. Ale otatnio mąż sprawdzał połaczenia tramwai do Siemianowic. Tam mieszka ona. Spytałam się co to znaczy. Powiedział, że interesowało go czemu 7 ma tyle przystanków. A mnie naszedł czarny scenariusz. że on chce podjechac do niej. Fakt faktem on kocha tramwaje. To jego pasja.
Wyjasnił mi i było wszystko ok. Nie wściekł się jak to ma w zwyczaju, nie zwyzywał.... Ale nadrobił na drugi dzień i to z nawiązką.
Wrócił ok 22,30 z pizzą. nasza córka jeszcze nie spała. Miała katar. Przywitałam go miło, jak zwykle... Spytałam, czy mogę dac oli kawałeczek pizzy. A on dostał szału: że jest tak póxno i ona nie spi, że jak psychiczna pozwalam jej oglądac bajki, że wogóle jestem jeb.... Że nie może na mnie patrzec, że ma mnie w d.... Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się jak szalona. Co mu zrobiłam, że tak mnie zwyzywał? Gdy chciałam z nim to wyjasnic było,. że ma mnie dosc, że za duzo gadam....
następnego dnia Ola napisała w szkole, że prosi by mama nie kłóciła się z tatą, bo nienawidzi słuchac tych kłótni. Zmartwiło mnie to. naprawdę starałam się nie dac sprowokowac, ale on przechodzi samego siebie. A dziś stwierdził, że ma plan, że chce się pozbyc małżeństwa.... A potem że to ja tak mówie. A na dodatek chyba ta "ulubiona" moja koleżanka puszczała mu sygnał. Wróciłam trochę wczesniej ze szkoły i to usłyszałam....
jestem zmęczona. tak bardzo nie lubię tych wyzwiski.... I kompletnie nie wiem, o co mu chodzi. Zarzuca mi, że on się starał, tylko ja to psułam podejrzeniami.... Ale jak tu nie podejrzewac, jak usuwał smsy i nosił zdjęcie tej kobiety w portfelu?
gdybym tylko miała mieszkanie.... Uciekłabym. Dla siebie i dla dziecka.
dziś ola popatrzyła na innego ojca ze smutkiem. On szedł z córką, mówił normalnie... Powiedziała: Chciałabym miec takiego tatę. Nie krzyczy, nie wyzywa, zajmuje się córeczką.... czemu mój tata jest taki niedobry? To chyba puenta tego wszystkiego.... I wielki żal w moim sercu....
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-08, 20:01   

sorki ale czy ja dobrze zrozumiałam..?
Twój mąż nosił w portfelu zdjecie innej kobiety w czasie waszego małżeństwa??????????????????????????????????????????????????????/
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-08, 20:18   

jasmina44 napisał/a:
Twój mąż nosił w portfelu zdjecie innej kobiety w czasie waszego małżeństwa??????????????????????????????????????????????????????/


Nie do końca nosił. jak przyszedł raz po pijaku i zrobił mi haje, że mu życie zmarnowałam i takie tam, to przejrzałam jego portfel. Miał tam jej zdjęcie. napisałam do niej z pretensjami a ona odpisała, że dała mu do skanowania jakby jechał z kursem, a że potem miała wolne, to jej go nie oddał. A tomek stwierdził, że o tym zapomniał mi powiedziec, bo to głupota była jak zwykle wg niego. Wersja całkiem prawdopodobna, bo miała wtedy wolne i faktycznie mieli spójne "zeznania". Ale niesmak pozostał
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-08, 20:21   

znaczy bardziej skomplikowane.. bo tak jak napisałąś to zabrzmiało jakby nosił na stałe inna babe w portfelu...

ja niemieszkam zmezem, nie mam z nim kontaktu, sama nie chce... i powiem ze z jednej strony czuje sie duzo lepiej, jest taki spokój, nie ma tej wewnetrznej szarpaniny.
ale z drugiej tez nikt CIę nei przytuli wieczorem nie uśmiechnie sie i ...
cos za coś...
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-08, 20:50   

Cytat:
ale z drugiej tez nikt CIę nei przytuli wieczorem nie uśmiechnie sie i ...
cos za coś...

tylko co mi z przytuleń, jak muzę się o nie prosic, a jak już jest ok, to wydarzy się coś, co to zniszczy. Nie ma drugiego tak upartego człowieka jak mój mąz. A zamiast usmiechów częściej czuję lodowatą nienawisc i wymuszaną fałszywośc życia we dwoje. Tak to odbieram. I tak to czuje. Bo gdyby mu naprawdę zależało, robiłby zupełnie inaczej.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-08, 23:41   

Moniko.........temat za tematem......może czas sobą się zająć zamiast mężem?
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-09, 09:55   

lena napisał/a:
Moniko.........temat za tematem......może czas sobą się zająć zamiast mężem?

Lenko, próbuję. Staram się nie dawac sprowokowac, wychodzę z domu jak przesadza, nauczyłam się nie żebrac o wiele rzeczy, nie czekac na jego telefony. Dawniej nie umiałam wytrzymac nawet 2 godzin by do niego nie napisac, czy by on nie dzwonił. teraz robię to raz, dwa dziennie... częściej on niż ja. jeżeli mnie nie przytula, jest mi ciężko. Ale nie tulę się do niego już po 1 dniu. czekam, aż sam to zrobi, choc to nieraz ciągnie się w kilka dni. Ale mam jedną wadę... ja nie potrafię się długo gniewac i chowac urazy. A on tak. Wie, gdzie ma mnie uderzyc i gdzie najbardziej boli i robi to. uderzyc psychicznie, rzecz jasna. :->
Nie jestem już tak uzależniona jak byłam... W przyszłym roku zaczynam studia pielęgniarskie, rzecz jasna jak zdam egzaminy do których sie przygotowuje. Idę za swoim marzeniem... Ale czasami po prostu jest ciężko i trudno, bo chyba nawet święty by z tym moim mężem, zodiakalnym baranem nie wytrzymal :-D Uparte to, wredne, złosliwe i flirciarz okropny.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-09, 10:41   

lena napisał/a:
Moniko.........temat za tematem......może czas sobą się zająć zamiast mężem?


MonikaMaria3 napisał/a:
Staram się nie dawac sprowokowac, wychodzę z domu jak przesadza, nauczyłam się nie żebrac o wiele rzeczy, nie czekac na jego telefony.


MonikaMaria3 napisał/a:
Wie, gdzie ma mnie uderzyc i gdzie najbardziej boli i robi to. uderzyc psychicznie, rzecz jasna.


MonikaMaria3 napisał/a:
Ale czasami po prostu jest ciężko i trudno, bo chyba nawet święty by z tym moim mężem,


Moniko, czytam Cię od dłuższego czasu. Widzę jak się miotasz, ale widze równiez że próbujesz coś zrobić zarówno ze sobą jak i z małżeństwem, choć z wielkim trudem Ci to przychodzi. Znam te rozterki i te próby (które nieraz przerastają nas samych, a rezultatów widocznych dla nas prawie żadnych).
Zgadzam się z leną, czas zająć się sobą. Wim jakie to trudne bo sądzisz, że jeśli zajmiesz sie sobą, to Twoje małżeństwo całkowicie się rozpadnie... Ale to nie tak. Zajęcie sie sobą, po za spełnianiem własnych marzeń, polega na pracy nad soba, nad swoimi negatywnymi uczuciami i emocjami, nie na ich zwalczaniu, ale ich zrozumieniu. Ty ciągle swoje być albo nie być uzależniasz od swojego męża ( tak ja Cie postrzegam), od jego słów, grymasów, zachowań, od tego jak i czy okazuje Ci miłość. Moniko myślę, że czas najwyższy abyś Ty sama siebie pokochała, abyś odnalazła miłość i swoją wartość w Bogu, wtedy nie będziesz uzależniać siebie od zachowań męża, a będziesz potrafiła go kochać go we własnej wolności i z własnego wyboru...
Nie wiem , czy już czytałaś "Urzekajacą" J i S Eldredge. Myślę, że warto również przeczytać "Granice w relacjach małżeńskich" John Townsend, Henry Cloud. Słuchałaś, rekolekcji ks. Dziewieckiego z naszej strony? albo konferencji J. Pulikowskiego (na sronie księgarni Izajasz)?
Pświęć sobie trochę czasu wlasnie na taką prace. Poznasz lepiej siebie...

Pozdrawiam :->
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-09, 11:50   

MonikaMaria, czytam Twój wątek i oprócz spostrzeżeń już tu zawartych chciałabym wprost napisać - Twoim celem jest budowa takiej postawy, w której będzie widoczne, że szanujesz samą siebie. Człowiek, który kocha, nie wykorzystuje wiedzy o tym, jak uderzyć, żeby drugą osobę zabolało. To odnośnie tego, co napisałaś o mężu.

Nie postrzegaj go przez pryzmat horoskopu - każdy z nas jest inny, to nasze oczekiwania, wdrukowane przez lekturę tego typu źródeł, jak horoskopy określają potem naszą interpretację cudzych postaw i zachowań. Spróbuj na niego spojrzeć z boku, tak jakbyś patrzyła na obcego człowieka, o którym nic nie wiesz poza tym, jak się w danej chwili zachowuje. "Po owocach ich poznacie"
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-09, 16:26   

zenia1780 napisał/a:
Wim jakie to trudne bo sądzisz, że jeśli zajmiesz sie sobą, to Twoje małżeństwo całkowicie się rozpadnie...

Nie sądzę by się rozpadło. To raczej byłoby lepszym wyjściem.

zenia1780 napisał/a:
Zajęcie sie sobą, po za spełnianiem własnych marzeń, polega na pracy nad soba, nad swoimi negatywnymi uczuciami i emocjami, nie na ich zwalczaniu, ale ich zrozumieniu.

Mysle, że tu trafiłaś w sedno sprawy. Zawsze byłam osobą obdarzoną sporą intuicja, rzadko się myliłam. W końcu doszłam do takiego samouwielbienia, że wierzyłam tylko swoim przeczuciom i to powodowało, że nieraz i to naprawdę niesłusznie oskarżałam ludzi o to, czego nie zrobili. W tym bardzo często mojego męża. Ile razy mu cuda wmawiałam, ile razy wyskakiwałam z tym, że był u tej kobiety, wręcz mu seks z nią wmawiałam... Bo tak mi mówiła moja niby intuicja. Tylko, że po jakimś czasie bardziej wierzyłam w swoje czarne scenariusze niż w prawdziwe wydarzenia. A nade wszystko ta paskudna, wstretna zazdrośc, która spalała mnie od środka. Zazdrośc o wszystko, o to, że mąż się na laski w teledyskach gapił, że był miły dla innej kobiety, że nawet usmiechnąl się do babki w sklepie. Nie powiem, że mi nie dawał złosliwie powodów, ale bardziej to jednak przeginałam ja.
Dopiero modlitwa mi pomogła. CZY KTÓRAŚ Z WAS WIEDZIAŁA WSZYSTKO TYLKO INTUICJĄ I TYLKO JEJ SIE SŁUCHAŁA? Bo ja tak miałam. I CZY TO DOBRA DROGA? Bo mi się wydaje, że nie do końca.
teraz kiedy nachodzą mnie czarne mysli, ja się modlę. I od razu jest lepiej. martwi mnie tylko jedno. Kiedyś byłam zaraźliwą optymistką. teraz wolę się miło zaskoczyc niż niemiło, więc zakładam z góry najczarnieszą wersję wydarzeń. I to chyba poważny błąd.
" Urzekającą" mam, alle tylko przeleciałam pobieżnie. trzeba się wziąc konkretnie za lekturę.

Filomena napisał/a:
Nie postrzegaj go przez pryzmat horoskopu - każdy z nas jest inny, to nasze oczekiwania, wdrukowane przez lekturę tego typu źródeł, jak horoskopy określają potem naszą interpretację cudzych postaw i zachowań. Spróbuj na niego spojrzeć z boku, tak jakbyś patrzyła na obcego człowieka, o którym nic nie wiesz poza tym, jak się w danej chwili zachowuje.


Kiedyś przywiązywałam dużą wagę do horoskopów, bo bardzo interesowałam się magią. I niestety to u mnie rodzinne, bo w rodzinie miałam zielarki, wróżki, media, bioenergoterapeurów, mistrzów reiki... sama wrózyłam, do tej pory wiem dużo o ziołach i mieszankach, wiem jak je robic....z taką wiedzą się po prostu rodzi. Do tej pory czuję choroby w ludziach i mam ciepło w dłoniach. Ale to nie moja droga. Ja wierzę w Boga i choc akceptuję ludzi z róznymi zdolnosciami, bo wiem jak to jest czuc więcej niż inni, to magia jest błędną ścieżką. W kazdym bądź razie magia, jaką preferują w gazetach typu wrózka czy gwiazdy mówią. Bo to, że po moich masażach się od razu zasypia i ja staram się dawac ciepło i dobre mysli, to nie wiem, czy to źle. Chcę byc pielęgniarką i dawac ludziom dobro pomagając im troską i ciepłym słowem oraz swoją wiedzą. tak zawsze chciałam, ale mi się zapomniało... na 10 długich lat.

[ Dodano: 2013-11-09, 18:59 ]
Rzecz niesamowita....
dzisiaj byłysmy z córeczką w centrum. Ola ma 7 lat. I weszłyśmy do księgarni Św. Jacka. Moja córka jak szalona zaczęła prosic o różaniec. Spodobał jej sie taki biały, z obrazkiem rodziny na pudełeczku. Na początku odmówiłam, wiem jak to moje małe nie przepada za Kościołem. Z lenistwa rzecz jasna... Ale w koncu uległam i kupiłam Różaniec.
nie uwierzycie, ale w domu zaczęłysmy odmawiac go od tajemnicy radosnej, bo Ola obie zażyczyła i książeczkę z tajemnicami. I faktycznie dzielnie odmówiłysmy dziesiatek, wyczyn dla mojej Oli heroiczny. A wiecie w jakiej intencji mówiło moje dziecko? W intencji przemiany mojego męża, a jej ojca. By stał się znowu miły, by nie krzyczał i by kochał ją i mamę... By było jak dawniej.
No łezka w oku, jak o tym mysle. Chyba jakiś mały cud, prawda?
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-09, 19:51   

Piękne jest to co napisałąś o sobie i swojej córeczce:)

i dziękuje wam za to ze pojaiwł sie tu tytuł ksiazki Urzekajaca, zx ciekawosci zaczęłam jej szukać jestem w połowie już... płącze jak bóbr i czuje sie ... nie iwemjak to nazwać.... wolna? kochana? ..niesamowite
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-11-09, 19:54   

Moja pięciolatka modli się o miłość i dobro w rodzinie. A mnie się chce płakać, że miłości miedzy matką a ojcem nie widziała i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie zobaczy.

Inna rzecz, że dla teściów to było niepokojące, że ona na wakacjach, będąc z nimi w kościele poprosiła o zapalenie świeczki przed obrazem Matki Boskiej i w ten sposób się pomodliła...

Bo dlaczego ona to robi, czy ja jej coś powiedziałam?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9