Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
chce ratować małżeństwo
Autor Wiadomość
anette08
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 10:46   chce ratować małżeństwo

Witam,

mojemu mężowi miesiąc temu umarła mama. Najpierw trzymał się w miarę ok, a potem coś w nim pękło i wraz z bólem po stracie mamy pękła jego miłość do mnie. tata został sam więc mąż chciał się przeprowadzić do taty. Ja mówiłam że nie chce mieszkać z rodzicami od samego począątku i mąż to wiedział. Jednak po rozmowie z nim po zastanowieniu się postanowiłam, że będzie mi dobrze wszędzie byle z nim. Powiedziałam, mu że przeniesiemy się i przeprowadzimy do taty. Nie była to łatwa decyzja ale z czystym sumieniem powiedziałam mu, że będzie dobrze. On wtedy stwierdził, że potrzebuje kilku dni nad zastanowieniem się nad życiem. Poczułam się oszukana... ale po tygodniu napisał mi smsa (odciął się od każdego od znajomych, przyjaciół, nie odbierał telefonów od nich, nie odpisywał na smsy), że dziękuje mi za wsparcie, że znoszę jego kaprysy i że nie umie odnaleźć się w życiu. Wszyscy ludzie go denerwują. Mam się nie martwić wróci za tydzień to porozmawiamy. Obiecał, że wróci... W piątek dostaje telefon od jego rodziny czy mąż wrócił, ja mówię im że nie bo miał wrócić w weekend. Powiedzieli mi że wrócił do Warszawy. Zabolało mnie więc napisałam mu smsa, że obiecał wrócić i porozmawiać. Pytałam się go czym zasłużyłam sobie na to że nie ma odwagi ze mną porozmawiać. Rano dostałam smsa że wsadził list do skrzynki. W liście wypomniał mi co robiłam źle, co go bolało (wiem, że nie jestem idealna, że popełniałam błędy, ale też rozmawialiśmy i wyjaśnialiśmy to na bieżąco). Sam też wiele razy mówił rzeczy których żałował ale w sprzeczkach tak jest czasami. Kiedyś przyszedł do mnie i stwierdził, że nie zasługuje na moją miłość, że nie jest mi w stanie dać tego czego chce. Zawsze mu w takich sytuacjach powtarzała, że kocham, bo dajesz mi siebie. Mam Ciebie i nie potrzebuje nic poza tym. Kocham Go nieidealnego, takim jakim jest. Wypomniał mi słowa które nie powinny paść i choć przepraszał i powiedział ok wtedy to teraz wypomniał). Stwierdził, że chce rozwodu.
Pojechałam do pracy ale powiedział, że pojawi się i porozmawia ze mną. Przyjechał, powiedział, że przeprasza ale podjął już decyzję. Przeprosiłam go za wszystko i mówiłam, że damy radę wszystko znieść bo przecież będziemy razem. Jestem osobą, która w imię miłości zrobi wszystko. On stwierdził, że to nie jest tylko moja wina, i On nie chce dłużej już być ze mną. Otaczał go miłością, nigdy nie zdradziłam, nie zabiłam nikogo czy nie stosowałam przemocy. Mieliśmy problemy takie jak inne małżeństwa. Kłóciliśmy się ale umieliśmy się pogodzić. Ani ja ani On nie jesteśmy idealni ale własnie pokochaliśmy się.
Ja ze mną rozmawiał zauważyłam jedno, nie patrzy mi w oczy chociaż zawsze to robił. Poprosiłam go żeby przemyślał swoją decyzję, bo ja wierzę w nas i powinien dać nam szansę. Powiedział, że jedzie na dni skupienia na 3 dni i podejmie decyzję. Pomyślałam, że tak będą księża, porozmawia z nimi, pomyśli i sie uda. Obiecał, że przyjedzie i powie co postanowił. Niestety ale 3 dni temu dostałam smsa że chce rozwodu. Uważa że powiedział wszystko podczas 1 rozmowy i teraz już nie musi rozmawiać.
Chcę walczyć o to małżeństwo mimo, że On się poddał. Kocham go, walczyłam w czasie narzeczeństwa z wieloma przeciwnościami i zawsze stawałam po jego stronie, zawsze mu wierzyłam. Teraz ja chciałam, żeby mi zaufał. Potrzebuje modlitwy i rad co najlepiej robić, żeby udało się uratować Nas.

Jestem pewna że są osoby trzecie które wmówiły mu że tak będzie lepiej. W czasie choroby spotkał osobę, do które podobno przychodzą dusze zmarłych z nieba. Jestem osobą wierzącą i z rozmawiałam z księżmi i każdy mi mówił, że dusza przychodzi i PROSI O MODLITWĘ a nie przychodzi i mówi że ta ta i ta osoba jest taka. Ta jest sztuczna, a ta się cieszy z mojej śmierci. mamy dusza poszła do nieba. Podobno dusza mamy przyszła i powiedziała, że ja niszczę życie jej syna. Księża mówią że na pewno dusza z nieba nie przyszła i nie powiedziałaby czegoś takiego. A nawet jakby była w czyśćcu to przyszłaby z prośbą o modlitwę.
Mąż od tego czasu właśnie zaczął dziwnie się zachowywać, cały czas ta osoba ma jakieś wizje i przekazuje mu różna informacje od mamy czy innych dusz. Ta osoba powiedziała mu że nasze małżeństwo nie ma już sensu. Potwierdziły mi to 2 osoby. Z tą samą osobą pojechała na te dni skupienia. Przecież nikt na dniach skupienia nie powiedziałby mu, że małżeństwo nie ma szans, że musi wziąć rozwód. Mam wrażenie, że ktoś na niego wpływa.

Nie chcę go zostawić choć prosi o to, kocham go, chcę ratować małżeństwo, boje się też o niego, bo mąż zawsze umiał rozmawiać i mało kiedy załatwiał ważne sprawy przez smsy.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 20:52   

Z Twojego opisu wydaje mi się, że mąż wplątał się w jakąś sektę. Co to były za dni skupienia? Przecież Kościół katolicki jest absolutnie za ratowaniem małżeństwa. Mąż jest zagubiony. Twoja modlitwa da mu siłę. I nie wiem, czy nie przydałaby się jakaś rozmowa z egzorcystą... Osoba, która ma kontakt z zaświatami może byc kimś zupełnie innym, niż się podaje... A to raczej zgodne z katolicyzmem nie jest. Tak myslę.
Wiem, jak mami tarot i przepowiednie, szczególnie kiedy ktoś jest wrażliwy, lub tak jak ja, ma w rodzinie tzw. uzdolnionych ludzi. Nie mozna słuzyc magii i Bogu jednocześnie.
 
     
anette08
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 21:42   

MonikaMaria3 napisał/a:
Z Twojego opisu wydaje mi się, że mąż wplątał się w jakąś sektę. Co to były za dni skupienia? Przecież Kościół katolicki jest absolutnie za ratowaniem małżeństwa. Mąż jest zagubiony. Twoja modlitwa da mu siłę. I nie wiem, czy nie przydałaby się jakaś rozmowa z egzorcystą... Osoba, która ma kontakt z zaświatami może byc kimś zupełnie innym, niż się podaje... A to raczej zgodne z katolicyzmem nie jest. Tak myslę.
Wiem, jak mami tarot i przepowiednie, szczególnie kiedy ktoś jest wrażliwy, lub tak jak ja, ma w rodzinie tzw. uzdolnionych ludzi. Nie mozna słuzyc magii i Bogu jednocześnie.


do Warszawy przyjechał teść i ciocia. Poszli do przełożonego i opowiedzieli tę sytuację. Podobno powiedzieli sporo też tej osobie (ta osoba jest szafarzem nadzwyczajnym dodatkowo). Chcą wziąć męża na egzorcyzm. Powiedzieli, że niszczy rodzinę. Mąż jednak cały czas jest za tą osobą mimo że każdy ksiądz mówi że to brednie. Chodzili po parafiach w swoim mieście i księża mówili, że to brednie. Wszyscy stwierdzili, że bardzo mnie ta osoba skrzywdziła mówiąc tyle złego o mnie... i jeszcze o tym że małżeństwo nie ma sensu. Mąż wierzy tej osobie, uważa że jest ok :(

Spotkałam się dziś z mężem i powiedział, że w srodę chce złożyć papiery o rozwód. Nie wytrzymałam i cały czas płakałam. Mówiłam mu że Bóg pomoże, że będzie dobrze. A On że nie, że znajdę sobie kogoś kogo pokocham tak samo mocno. On mnie nie kocha tak jak powinien. Matko, ja cały czas mam wrażenie że zaraz obudzę się z tego koszmaru :(

Poprosił o rozwód bez orzekania o winie. Dziś już podzielił tego co się dorobiliśmy i poprosił o to, żebym nie utrudniała rozwodu. Przecież ja go kocham, całe moje serce należy do niego.

Chce również spróbowac unieważnić ślub kościelny żebym JA mogła w przyszłości wyjść za mąż za osobę którą pokocham. Powiedziałam mu że nie wyrażę zgodę na taki rozwód bo dla mnie małżeństwo jest 1 na całe życie... chyba nie dają od tak unieważnienia małżeństwa.

Rozmawaiał ze mną i mówił do mnie Słonko, przepraszam, Słonko co Ci się stało w czoło :( Boli, serce mi rozrywa :(

Chciałabym usnąć i się nie obudzić:(
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 09:26   

Jak senny koszmar. Ja też tak miałam i mam. To strasznie dziwne, co oni nam robią i w jaki sposób. Nie do wytłumaczenia, nie do zrozumienia, nawet nie próbuj. Spokojnie, nie panikuj, bo w takich emocjach robimy wiele złych rzeczy próbując swoich sił, a te są marniutkie. Oddaj się Panu i wszystkie swoje utrapienia na ten ciężki czas. Ani to, że stwierdzisz, że jest w sekcie, ani, że dowiesz się prawdy o co mu chodzi, a pewnie sam tego też nie wie - nie wpłynie na jego błędne decyzje, bo rozwód jest błędem, ale on jest pewnie w takim czasie, że NIC nie dociera. I niestety ten czas potrafi trwać i trwać ... Jak się tak człowiek zacietrzewi, to zły tylko się cieszy, bo może robić swoje. Módl się proszę i ufaj o jego nawrócenie! I jego otul go swoją modlitwą!
 
     
anette08
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 13:23   

musze uderzyć do kurii bo każdy mi mówi że muszę ratowac męża i nie pozwolić żeby innych krzywdzil:(

przeparszam ale czy znacie jakieś namiary na adwokata która będzie bronił do końca mojej strony czyli nie chce dać rozwodu męzowi. Są w Warszwaie jakieś kancelarie które nie będą mnie przekonywały do dania rozwodu?:(


nie umiem żyć... ta osoba stwierdziła, że ja jestem opętana i że mąż musi pozbyć się z domu wszystkich złych mocy :(


czy to tylko koszmar?:(
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 13:57   

To nie koszmar, to życie, nowe życie, może początek Twego nawrócenia?
Może razem idźcie do księdza psychologa, który Was do egzorcysty skieruje - jeśli jesteś w stanie przekonać męża do czegokolwiek. Mój odmawia wszystkiego. Może boi się, że ktoś zakłóci jego sposób myślenia, a rozum u mężczyzny to wszystko. Polecam w Warszawie Centrum Pomocy Duchowej przy Skaryszewskiej i ognisko WTM Sychar - znajdziesz pomoc i wsparcie.
Też tak czułam, tak miałam, ale bez woli męża nie zrobisz nic. Bóg człowieka obdarza wolną wolą, i szanuje jego wolność. A Twój mąż jak i mój i większość tych zagniewanych, niby skrzywdzonych jak widać ma swoją wizję zrodzoną w gniewie, w poczuciu swojej krzywdy, często wypaczonej, niesłusznej, źle zinterpretowanej, ale jednak odczuwanej przez nich, od której chcą uciec, bo nie umieją się z nią sami rozprawić, więc przypisują winę żonom. Wydaje im się, że jak się pozbędą alergenu, to przestaną kichać, ot, wyzdrowieją, nie zdając sobie sprawy, że choroba nadal ich będzie trawić od środka, bo jest ich, nie żony, nie okoliczności. To wbrew pozorom bardzo ciężkie przypadki, bo nikt tak naprawdę nie wie o co chodzi, a bezradność, bezsilność i ciągłe nastawienie, że chcesz zrobić wszystko, aby ratować człowieka, najbliższego człowieka - męża zabija Ciebie. Dlatego zrób ile możesz - oczywiście, ale skup się na sobie i swoim odnalezieniu w Panu.
 
     
anette08
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 18:26   

zaczęłam odmawiać nowenne pompejańską.

Boże ratauj bo moje serce umiera bez Niego:(

Mam ochotę mu pisać że kocham, że czekam... brakuje mi jego dotyku, jego głosu, jego zapachu... brakuje mi jego uśmiechu, jego oczu... brakuje mi Jego :(

Niech Bóg pomoże nam wrócić do siebie. Niech nikt nie brudzi w moim życiu bo prócz tego że mąż odszedł przez tego kogoś. Mam żal bo wiem że to nie jest moja wina że odszedł ani nie męża tylko osoby która wiedziała jak podejść człowieka który stracił niedawno kogoś bliskiego :(
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 19:21   

anette pisze:

Cytat:
Jestem pewna że są osoby trzecie które wmówiły mu że tak będzie lepiej.


Cytat:
Mam żal bo wiem że to nie jest moja wina że odszedł ani nie męża tylko osoby która wiedziała jak podejść człowieka który stracił niedawno kogoś bliskiego :(


anette, zastanawia mnie ta enigmatyczna postać kogoś bliżej nie określonego, kogo nazywasz tajemniczo "TA OSOBA" uważając że jest przyczyną wszelkich decyzji Twojego męża.
Jak na b. okrojoną wiedzę na temat TEJ OSOBY wiesz dość dużo o tym w jaki sposób przekonuje Twojego męża, choć pewności mieć nie powinnaś jako że używasz często stwierdzenia PODOBNO, co sugeruje że to tylko domniemanie.
Poza tym, mąz jest dorosłym mężczyzną, zatem skąd przypuszczenie, że nie podejmuje suwerennych decyzji?
Dla mnie wygląda to tak jakbyś nie chciała przyjąć do wiadomości, że to Twojego męża decyzja, zatem obarczasz nią OSOBĘ TRZECIĄ, w ten sposób zdejmując ciężar odpowiedzialności z męża bo tak jest Ci łatwiej zaakceptować istniejący stan rzeczy z którym nie potrafisz sobie poradzić.
I skąd pomysł by męża poddać egzorcyzmom?
 
     
anette08
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 20:20   

kenya napisał/a:
anette pisze:

Cytat:
Jestem pewna że są osoby trzecie które wmówiły mu że tak będzie lepiej.


Cytat:
Mam żal bo wiem że to nie jest moja wina że odszedł ani nie męża tylko osoby która wiedziała jak podejść człowieka który stracił niedawno kogoś bliskiego :(


anette, zastanawia mnie ta enigmatyczna postać kogoś bliżej nie określonego, kogo nazywasz tajemniczo "TA OSOBA" uważając że jest przyczyną wszelkich decyzji Twojego męża.
Jak na b. okrojoną wiedzę na temat TEJ OSOBY wiesz dość dużo o tym w jaki sposób przekonuje Twojego męża, choć pewności mieć nie powinnaś jako że używasz często stwierdzenia PODOBNO, co sugeruje że to tylko domniemanie.
Poza tym, mąz jest dorosłym mężczyzną, zatem skąd przypuszczenie, że nie podejmuje suwerennych decyzji?
Dla mnie wygląda to tak jakbyś nie chciała przyjąć do wiadomości, że to Twojego męża decyzja, zatem obarczasz nią OSOBĘ TRZECIĄ, w ten sposób zdejmując ciężar odpowiedzialności z męża bo tak jest Ci łatwiej zaakceptować istniejący stan rzeczy z którym nie potrafisz sobie poradzić.
I skąd pomysł by męża poddać egzorcyzmom?


w 1 poscie wyjaśbiłam. Mąż spotkał te osobę w czasiechoroby mamy. Dużo rozmawiali, po śmierci mamy ten ktoś powiedział że ma dar że dusze do niego przychodzą. Zaczęły suię przekazy od mamy... ta osoba była na pogrzebie ale tylko z przymusu, ta płakała sztucznymi łzami a ta przyszłą a w sercu się cieszyła. Codziennie nowe przekazy, a w pewnym momencie mąż uslyszał że to co mówi to tajemnica i jak komuś powie to spotka go kara. Do tego moemntu było ok. Potem mąż nagle zaczął być zamknięty w sobie, nie odzywał się do nikogo, nie chciał romzawiać. Stwierdził, że chce rozwodu. Teść powiedział mi przez telefon że mąz to usłyszał z ust "przyjaciela". Ciocia męża mi też potwierdziła że mówił że małzeństwo dla niego nie ma sensu bo dostał taki przekaz od Boga. Mąz jbardzo wierzy tej osobie bo w końcu mama do niego przychodzi. Dlatego twierdze tak a nie inaczej. Nawet teśc mówi że syn jest manipulowany. Nie tylko ja to widzę.

[ Dodano: 2013-10-21, 21:23 ]
wiem kim jest dokładnie ta osoba, znam jej dane, byłam w parafii gdzie pracuje. Wiem, ze w tej parafii jest od roku, wcześniej pracował w Niemczech i tam został mu nadany tytuł szafarza nadzwyczajnego.

Proboszcz parafii po wczorajszej rozmowie z teściem sam przecierał oczy, że takie rzeczy sie dzieją. Został postraszony prokuraturą ale ja w tym momencie myślę, modlę się, błagam Boga żeby uratować małżeństwo
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 21:12   

Annete

Z tego co piszesz, wszystko było ok,
mąż posłuchał jakiegoś "proroka" i tak nagle postanowił odejść.
Pewnie i tak się zdarza, choć trudno mi sobie to wyobrazić.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-22, 13:45   

anette08 napisał/a:
Boże ratauj bo moje serce umiera bez Niego:(



Boże ratuj, bo moje serce umiera bez Ciebie...
Anette08, spokojnie..


Dla Ciebie:
http://www.bernardynki.di...ut-dla-Boga.pdf

jednak na tej stronie powinno byc dopisane, że tekst napisał ks. Jan Pałyga SAC, opiekun wspólnoty Sychar.
 
     
anette08
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-25, 11:20   

Bóg chce dla nas dobrze
Bóg łączy nas

Czemu w takim razie Bóg doprowadza do takich sytuacji jak rozwody? Przecież On chciał żebyśmy byli razem, Przed nim ślubowaliśmy miłośc bo ON nas połączył więc czemu teraz chce rozdzielić? Skoro chce dobrze to czemu doprowadza do rozwodów?

On nie chce rozwodów, nie chce łez więc czemu dopuszcza do takich sytuacji że najpierw ludzie stają się małżeństwem a potem nagle rozchodzą? Przestaje wierzyć, że On chce wszytsko co dobre. Co jest dobrego w rozwodach? Nic... dlaczego dopuszcza doi tego skoro sam nas połączył

[ Dodano: 2013-10-25, 12:25 ]
Łatwo jest powiedzieć że On na zawsze będzie moim mężem. Sąd w nieskończoność nie będzie patrzył, że JA nie chcę rozwodu. mam 30 lat i... zmarnowane życie. Kocham męża nad życie gdyby powiedzieli mi że moje serce uratuowałoby życie męża to nie zastanawiałabym się ani chwili... ale jeżeli dojdzie do najgorszego, że sąd orzeknie rozpad małżeństwa to ja mam 30 czy 40 lat czekać czy mąż zmieni zdanie? Mam 40 lat czekać i trwać sama w życiu?
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-25, 11:54   

Nie sama...z Jezusem.
Bóg złączył, a czy był z nami, z Wami? Masz szansę go znaleźć, zanim on będzie zmuszony szukać Ciebie przez kryzys. To nie Bóg nas rozwodzi ... Jego wola jest w sakramencie małżeństwa - ale to przymierze, od którego my ludzie się odwracamy, bo Bóg dał nam wolną wolę. Ty jesteś wolnym człowiekiem i wybierasz, i mąż jest wolnym człowiekiem i też wybiera, a że nasze wybory są złe... mają gdzieś głęboko ukryte przyczyny, jakieś pokłady zła, gniewu, poczucia krzywdy, która każe uciekać - a jak ucieczkę można zrealizować jeśli rozwody są tak powszechne, i każdemu wydaje się, że teraz to on sobie zbuduje nowe ... ale nie żyje się, nie kocha się, nie umiera na próbę (JPII) ... Przeczytaj dzisiejsze czytania liturgiczne, robią wrażenie dla takich jak my. To nie mąż jest zły, to Zły siedzi w nim i trzeba się modlić, aby z niego wyszedł... Z Jezusem wszystko jest możliwe. Wpuść go do swego serca, powierz mu swoje życie i cierpienie, szukaj swoich win i za te pokutuj, choć większym złem teraz wydaje Ci się to, co chce zrobić mąż ... I niech wola Boga się wypełni w Twoim zbawieniu, z nadzieją, że wtedy pomożesz mężowi i w jego i wypełni się wola Boga w Waszym sakramencie małżeństwa. Przymnóż nam wiary, Panie ... Wiem - chwile ludzkiej paniki też mnie dopadają, doły przychodzą niespodziewanie i strumienie łez się przelewają ... ale Bóg wymaga cierpliwości. Zrób, co możesz, a potem módl się i módl i odnawiaj swoją relację z Bogiem. Jego miłość pomoże Ci przetrwać nawet te 30 czy 40 lat ... w wielkim szczęściu. A On - Twój mąż zawsze będzie Twoim mężem, stało się... kiedyś tam i teraz jest i będzie trwać aż do śmierci. A po ludzku... trzymaj się... Wspomnę w modlitwie.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-25, 12:15   

nutka napisał/a:

szukaj swoich win i za te pokutuj, choć większym złem teraz wydaje Ci się to, co chce zrobić mąż ...


super rada dla osoby w dołku, którą opuścił mąż.... :(
szukać winy w sobie...i się bardziej zdołować
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9