Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Hustawka raz góra, raz dól...
Autor Wiadomość
MonikaMaria3
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-10-19, 19:39   Hustawka raz góra, raz dól...

Mysle, że teraz ja potrzebuję wielu, wielu mądrych rad.
Czy Wy też tak macie, że czujecie się nierozumiani i kłócicie o głupoty. Że jednego dnia jest super, Wasz mąż się stara, a innego dnia obrzuca obelgami. Że jednego dnia koleżanka męża, z którą mało co już pisze, ale wciąż pisze Was nie denerwuje, a innego dobija.
Nie umiem tego pojąc. Staram się bardzo pracowac nad sobą. Przestałam byc kobietą- bluzczem. Staram się akceptowac wiele rzeczy. Mąż też się stara...A potem podczas kłótni mówi, że mam się wynosic, że ma mnie dośc, że jestem psychiczna... Co ciekawe o każdej kłótni wie jego koleżanka, a jak coś mówię na nią nie tak, pomimo tego, że to rozmowa między mną a mężem dostaję od niej smsa, że wycieram sobie nią buzię i takie tam.
Wiem, że nie powinnam oceniac, ale czasami nie umiem nad sobą zapanowac. Jak to jest, mam chwalic to, że ona nie mieszka ze swoim mężem, że traktuje go jak smiecia... jej mąz też cudowny nie jest. Nie rozpuszczam żadnych plot, ale mam do niej wielki żal, bo często się przez nią kłóciliśmy i dalej kłócimy. Nie rozumiem jak kobieta zamężna może szukac kolegow. I to zonatych. A do tego jeszcze buntuje mojego męża przeciwko mnie, tak to odbieram.Staram się panowac nad zazdrością, ale nie rozumiem, czemu mąż 5 dni do mnie nic nie pisze, a ma kontakt z nią. Jak się kłócimy to ja mu każe iśc do niej, a on mowi, że taką zonę jak ona chciałby miec. I tym podobne.
Od słowa do słowa przychodzi kłótnia. Staram się milczec, staram się nie odpowiadac, wychodzic, ale już tracę siły... A potem jakby nigdy nic mój mąż rozmawia ze mną o codziennych sprawach, mimo tego, że wyzwał mnie wcześniej od j.....ch bab.
Nie rozumiem jaką jeszcze pracę mam robic nad sobą. Staram się jak mogę, ale to już chyba przesada. mąz też niby się stara... Przestał pic, wracac nad ranem... Ale to mało tak mało... czuję się jakbym mieszkała z wrogiem. Nie czuję żadnej wspólnoty, żadnej więzi.
Wczoraj dowiedziałam się, że ładnie nagadał na mnie do niej w pracy. Wiem trochę powiedziałam na jej temt gorzkich słów, ale mąż mnie podburzał i to ostro. potem powieziałam, że nie powinnam jej oceniac, bo sama nie jestem świeta. A potem dowiedziałam się, że mój mąż się jej wyżalił... tylko szkoda, że całej prawdy nie powiedział.
ja już nie mam nerwów ani sił. Szukam mieszkania, bo z takim facetem chyba nie mam szans. Staram się przerywac ten błedny krąg, ale mój mąż jest zimny, twardy, wulgarny i na DODATEK PRZEKONANY O SWOJEJ IDEALNOSCI. On nie popełnia błedów. To, że mnie zdradzał, to moja wina. To, że mnie źle traktuje to moja wina... A kościół omija z daleka.
Nie chcę już walczyc. tak bardzo się staram.Stosuję wszystko co mozliwe, miłosc, obojetnoc, zajmuję się sobą... A każde nasze 2 godziny w ciągu dnia to ciągłe kłótnie. O głpoty. Mamy mało czasu, wogóle go prawie nie spędzamy razem. Mąż więcej czasu spędza z nią w pracy niż ze mną. To koszmar. Mam tego dośc. Nawet kiedy bardzo, bardzo się staramy to szybko to się niszczy przez jakąś głupotę.Myslę o separacji, bo po prostu nie wyrabiam. czy to ja mam tak duże oczekiwania czy co innego? Proszę pomózcie.
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-19, 20:07   

rozumiem Cię, każda kobieta chce być tą najważniejsza dla swojego meża... tez miałabym dosyć na Twoim miejscu.. nie wiem czy to w czymś pomaga czy nie co pisze, ale dla mnie to nie do przyjęcia ze maz opowiada "koleżance" o szczegółach naszego zycia a ona potem jeszcze do mnie smsy pisze i on na to nie reaguje..
dla mnie to kompletnie zaburzone priorytety..
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-19, 20:12   

jasmina44 napisał/a:
dla mnie to kompletnie zaburzone priorytety..

Myslę podobnie. Nie dośc, że błotem obrzuca mnie on, błotem ona to jeszcze i tak twierdzą, że wszystko to moja wina. Myslałam, że to, co mówimy z mężem jest między nami. Kolejny zawód... I to bardzo bolesny. I myslę, że decydujący.
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-19, 20:33   

czy decydujący to juz sama zdecydujesz, dla mnie to ogromny wykrzyknik... uwaga niebezpieczeństwo..
juz na koniec mojego małżeństwa, zanim sie wyprowadziłam mój mąz równiez zaczął jakies wirtualne znajomosci przedkąłdać nad moją osobę i to był ogromny cios... i pobudka.. jakim cudem ktos inny moze byc ważniejszy ode mnie.. przeciez to ja jestem zona, mnie ślubował mi mówił ze kocha i ze na zawsze itd...
ja nie wytrzymałam i sie wyprowadziłam.. i do dzisiaj ten stan trwa.
nie załuje ze tak sie stało bo to wsyztsko wtedy gniło od środka.. żylismy w chorym i toksycznym środowisku nie widząc tego albo nie umiejac tego zmienić...
mineło od tego czasu wiele miesiecy ja sie zmieniłam, tak myśle, co do meża to nie wiem mamy coraz mneijszy kontakt..
ale wiem ze nie umiałabym byc z meżczyzną dla którego nie jestem najważniejszą kobietą... gdzie w tym szacunek? poczuce bezpieczeństwa? miłosc?
wsyztskos ie wymeiszało zabarwiło czymś brzydkim...
trzeba to jakoś oczyścić.. musisz znależć swoja dorgę by to zrobić.
ja po wyprowadzce miałam ogromną depresje mimo ze wiedziałam ze to dobry pomysł był. chciałam potem ratowac ten związek pracować jakos nad tym ale on już nei chciał... tak bywa... usłyszałam tekst o przyjaźni...
tak jak już ktoś tu pisał na forum nie wychodziłam za mąz po to by po 5 latach została tylko przyjazn. on był moim życiem moim wyborem moja droga droga która mielismy isc wspólnie..
moze kiedys bede umiała inaczej na to spojrzec ale teraz jest taka wyrwa w sercu.. poczucie ze cos sie straciło przegrało po częsci samemu do tego sie przyczynaijąc.
co z tego ze teraz wiem tak duzo, ze zrozumiałam wiele.. juz jest za pozno a na inne zwiazki nie mam ochoty. nie interesuja mnie.. a moj maz w chwiliobecnej mnie odrzuca - odrzuca mnie od niego psychicznie ta jego postawa - jestem szczesliwy i jest mi cudownie bez ciebie... to jego leciutki podejscie do wsyztskiego... i całkowite skupienie na sobie... ten egoista którego teraz obserwuje to nie jest mój Robert którego poznałam kiedys w zadymionym klubie szantowym i do któego jechałamprzez pół Polski by z nim być... nie znam tego człowieka i z nim byc nei chce.. a czy tamten którego kiedyś poznałam jeszcze istanieje? nie wiem.. moze.. ale moze juz nei dla mnie...
jak to widac gdy człowiekowi przestaje zależećjak bardzo zmienia sie jego podejście i stosunek do danej osoby.. ja to odczułam na własnej skórze..
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-19, 21:50   

Im tu więcej czytam, już jako osoba, która podjęła bardzo bolesną decyzję o wyprowadzce i nadal doswiadcza huśtawki emocjonalnej od maksymalnej złości na męża do tęsknoty i poczucia winy (nie znajdującego pokrycia w faktach zresztą), że człowiek, który nakładał mi obrączkę 8 lat temu i razem ze mną przeżył, jak sądziłam wiele wartościowych i dobrych dni już nie chce ze mną być, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to, co liczy się najbardziej, to nie miłość, choć ona największa, ale godność ludzka.

Bez miłości drugiego człowieka da się żyć, zwłaszcza, że miłość daje dziecko, zwierzak, rodzice, kiedy żyją, przyjaciele, ale jeżeli ktoś, kogo kochamy depcze naszą godność, to trzeba tę godność-miłość siebie samego, szacunek dla siebie- ratować, nawet poprzez odcięcie się od współmałżonka.

Co to za powrót na łono rodziny po zdradzie, skoro zdradzający uważa, że jest w porządku, przerzuca winę, a na dodatek utrzymuje dziwne kontakty z inną osobą?

Jak dla mnie oznacza to, że powrót jest pozorny. Ponadto nie wierzę w przyjaźnie damsko-męskie i męsko-damskie. Kto ma ochotę na zwierzenia na temat związku do osoby innej płci, niech sobie znajdzie profesjonalnego terapeutę płci przeciwnej, najlepiej w wieku powyżej 45 r.ż. Nie piszę o wieku w kontekście potencjalnej atrakcyjności, ale o tym, że im młodszy terapeuta, tym bardziej ma negocjowalny system wartości.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 03:03   

Filomena, dobrze piszesz, swego czasu miałam podobne przemyślenia.
Można to też podsumować stwierdzeniem, że dopóki nie kocham siebie samego - nie jestem w stanie pokochać kogoś innego.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 14:20   

Jedni mówią o godności, inni piszą o miłosci, która pokona wszystko. W Biblii napisane jest zło dobrem zwyciężaj, historia Św. Rity i Św. Moniki mówią wiele o cierpliwości i modlitwie. A czego chcę ja? Nie wiem. Myslę, że gdybym miała sporo pieniędzy uciekłabym gdzie pieprz rośnie od tego człowieka. A z drugiej strony nie mam żadnych dowodów na jego zdradę. mało tego, Przestał prawie pisac z tą kobietą, twierdzi, że to ja jestem dla niego najważniejsza, a zarazem nie pokazuje tego tak jak ja chcę. Wiem na pewno, że wiele historyjek o ich rzekomym romansie dopowiedziałam sobie sama. Bo nawet, kiedy mąż miał blokadę na telefon, ja ją rozkminiłam i widziałam rzadkie, nieusuwane smsy od tamtej kobiety, raczej w sprawach zawodowych i z jej poczuciem krzywdy, że wmawiam jej romans z moim mężem. I odpowiedzi mojego męża, jak do kolegi bez żadnych czułosci tylko o pracy... jeden, dwa w tygodniu.... Nie wiem, jak o tym myslec. To wszystko jest takie skomplikowane....
I te głupie, raniące teksty mojego męża... I zarazem moje powiedzonka.... Wzajemna spirala nienawiści, w tym wszystkim brak kasy i czasu spędzanego razem.
To wszystko jest tak pełne sprzeczności, a w tym wszystkim moje zachwiane uczucia, raniące tony męża i tony, które wskazują jak bardzo on czuł się zraniony moim wyganianiem z domu czy podobnymi rzeczami. On nie wie, co ma robic. jakby prowadził walkę w samym sobie. I nie chodzi tu o kobietę. On po prostu nie wyrabia, a ten typ nie umie szukac pomocy.
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 14:52   

taki układ jak piszesz Moniko-jawi mi się jako chory,bardzo chory-walczysz o "lepsze" małżeństwo,a tu same schody-Ty bardzo chcesz,On nie za bardzo....

wspominają mi się czasy narzeczeństwa mojego brata-latał za nią jak fryga,to jej się podobało,przestał latać(był zmęczony,zajęty,odpuścił)-powiedziała,że TO NIE TO

myślę,że mało jest osób w kryzysie ,które ścierpią wady drugiej osoby-tak po ludzku,bez zmuszania się do akceptacji słabości drugiej strony


jestem zwolennikiem prostoty-odchodzi od Ciebie (uczuciowo) małżonek-po prostu odpuść,odizoluj się,nie rób nic na siłę-ja to wszystko robiłem,efektów nie widziałem,POZWOLIŁEM NA WSZYSTKO,nie żałuję

[ Dodano: 2013-10-20, 16:11 ]
pamiętasz adaptację filmową "Lalki" Prusa- i scenę na peronie z tekstem....Farewell miss Iza -zawołał Wokulski...był taki zakochany,a odpuścił...

[ Dodano: 2013-10-20, 16:24 ]
czuł się po prostu oszukany
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 16:02   

JOHAN napisał/a:
czuł się po prostu oszukany

Nie umiem pojac wielu rzeczy. Między innymi tego, że wciąz walczę. Ale jestem coraz bardziej zmęczona. Mało, wbrew pozorom, widzę dobrej woli ze strony męża. I coraz częściej myślę o odejściu. Nie chcę go zbawiac na siłę. Trochę boję się samotności, jak każda kobieta... Ale też lepiej, paradoksalnie, czujemy się w domu z córką, jak męża nie ma. Dziś rano wstał, znowu zły humor, znowu czepianie się o głupoty... Obie odetchnęłyśmy z ulgą, jak poszedł do pracy. To chyba poważny sygnał...
Jest tu ktoś może z Zabrza i ma tanie mieszkanie do wynajęcia? ;-)
 
     
JOHAN
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 16:12   

może po prostu zacznij ignorować jego fochy,mniej rozmowy,mniej uwagi,mniej starań-troszkę więcej emocjonalnego chłodu-może coś go ruszy-wtedy tylko trzeba być cierpliwym-jeśli nie ma agresji z drugiej strony warto trwać-na cpyknięcie palcem czasów z narzeczeństwa się nie wróci :lol:

[ Dodano: 2013-10-20, 17:14 ]
a jak jest agresja,atak-należy przemyśleć bardziej radykalne środki...Jest tu ktoś może z Zabrza i ma tanie mieszkanie do wynajęcia? ;-) :lol: :lol: :lol:
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-20, 18:55   

Agresji fizycznej nie ma... Ale psychiczna jet i to sporo. Ale akurat z tym nauczylam się walczyc. jak moj mąż w nerwach, bo nigdy na zimno, zaczyna mnie wyzywac, ja daje ostrzezenie: jeszcze jedno wyzwisko i wyjde. często pomaga. Ale jak już zapędzi się w kozi róg, po prostu wychodzę. Do Kościoła, rzecz jasna. I z reguły mąż dzwoni i przeprasza. dzieki tej metodzie jest spokojniejszy, bo wie, że nie pozwolę się zwyzywac jak kiedys i tylko płakac.
Nie powiem, że ja byłam świeta, o nie. też mu nieźle docinałam. Ale teraz staram się nie docinac.
Chłód emocjonalny... też to przerabiam. Coraz częściej... Ale czasami jest mi ciężko, bo po ludzku przytuliłabym się. A tu mam grac księżniczkę...
Och, czekam na przyszły rok jak na zbawienie... Startuję na pielęgniarstwo... Skutek tego wszystkiego jest taki, że przypomniałam sobie o marzeniach.... I co że mam 30 stkę... Chcę pielęgniarstwo skonczyc i po kilkuletniej praktyce wujeżdżac na misje.... O tym zawsze marzyłam. I nie zawsze w tych planach konieczny jest mąż. Do tego przynajmniej doszłam przez ten kryzys....
 
     
martusia_1970
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 11:24   

Wyciszyć się, odciąć, zacząć żyć obok - tak mnie radzono. Ja starałam się tak robić ale po porostu czasami mi nie wychodziło. Dopadała mnie chęć rozmowy i usłyszenia deklaracji z jego strony których mi nie składał, to ja cały czas prosiłam, nalegałam starałam się i nic z tego nie wynikało. Z natury jestem niecierpliwa i mało konsekwentna i nie zawsze udaje mi wytrwać w postanowieniu. .............. że już do niego nie napiszę, nie poproszę o rozmowę, dam mu spokój, zajmę się sobą, ale to nadal bardzo boli:( Nie ma gotowego przepisu na ratowanie naszego małżeństwa, mogę tylko wierzyć że nadejdzie dzień że wszystko się jakoś poukłada, ze odzyskam radość życia i pewność siebie.
 
     
nutka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 21:17   

A może film "Ognioodporny" albo lepiej książka "Miej odwagę kochać" i do dzieła dopóki jesteście pod jednym dachem i w modlitwie, i przede wszystkim z Bogiem. A czy my wiemy jak czują się Ci mężowie? Ktoś ich w takie nawet wyimaginowane przez nich poczucie krzywdy wpędził, że tylko gniew i złość przez nich przemawia i takiego strasznie trudno zmienić. Kryzys w małżeństwie - jeśli chodzi o przyczyny to 50U nas kobiet - jak widać nawet po wypowiedziach - rządzą uczucia, u faceta - ROZUM - trzeba zmienić sposób myślenia i niestety - ja żona - jestem najgorszym doradcą a jednak i tak to robię, bo jak nie ja, to kto? I niestety - moje doświadczenia takie, że skutek żaden - ale na odległość niewiele można zdziałać. Każda sytuacja, która wymaga decyzji to problem urastający do awantury, niestety... bo gniew i złość z tamtej strony...
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2013-10-21, 21:20   

martusia_1970 napisał/a:
Wyciszyć się, odciąć, zacząć żyć obok - tak mnie radzono. Ja starałam się tak robić ale po porostu czasami mi nie wychodziło. Dopadała mnie chęć rozmowy i usłyszenia deklaracji z jego strony których mi nie składał, to ja cały czas prosiłam, nalegałam starałam się i nic z tego nie wynikało. Z natury jestem niecierpliwa i mało konsekwentna i nie zawsze udaje mi wytrwać w postanowieniu. .............. że już do niego nie napiszę, nie poproszę o rozmowę, dam mu spokój, zajmę się sobą, ale to nadal bardzo boli:( Nie ma gotowego przepisu na ratowanie naszego małżeństwa, mogę tylko wierzyć że nadejdzie dzień że wszystko się jakoś poukłada, ze odzyskam radość życia i pewność siebie.

Martusiu, to tak jakbym siebie słyszała. Jakbym ja była Tobą. Bo tak właśnie mam. I wszystko jest dokładnie tak samo. I ta odpowiedz męża: Pytasz się jak dziecko z przedszkola, czy chcę byc z Tobą... A co ja tu robie?
I tak non stop... Ale wprost nie powie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8