Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
ja tez znam meza Marzeny, przegadaliśmy wielokrotnie pare ladnych godzin i jestem daleka od wydawania jakiejkolwiek opinii, swoje zdanie mam i na tym koniec
nie mam prawa do oceny ani Slawka, ani Marzeny (tym bardziej, ze jej nie znam), jestem pewna tylko jednego - dla Marzeny rozwod i rozpad rodziny nie jest zadnym powodem do radości
osobiste sprawy kogokolwiek nie sa do roztrzasania na forum ogolnym, każdy ma prawo do prywatności i wyznaczenia granic, których nie pozwoli przekroczyc, dla mnie reakcja Marzeny jest czytelna i jednoznaczna
pozdrwiam
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-07, 10:47
Tolku zawsze lubiłam czytać Twoje wpisy. Bardzo je sobie ceniłam, dlatego trudno jest mi zrozumiec, to co wypisujesz w tym temacie, Twoja postawę.
Tolek52 napisał/a:
Marzena N napisał/a:
Tolku od męża wiem, że masz z nim bliski kontakt... więc zapewne sporo wiedzy masz na temat mojego małżeństwa...
Zgadza się ale chciałem poznać również Twoje zdanie na ten temat. Znam tylko zdanie jednej strony.
Marzena N napisał/a:
Tolku na pewno będzie okazja do rozmowy... może np na najbliższych rekolekcjach?... Wolę rozmowę na żywo...
Tolek52 napisał/a:
Czyż chrześcijanin nie ma obowiązku świadczyć o całej prawdzie? Czy chrześcijanin nie ma obowiązku pochwalania całej prawdy? Czy Marzena nie zaczęła świadczyć na forum ogólnym o czymś? Czy unikanie odpowiedzi na niewygodne pytania nie świadczy również o posługiwaniu się wygodną "prawdą nie pełną"? Kto posługuje się niepełną prawdą?
Tolku nie rozumiem Cię. Piszesz, że chciałbyś poznać wersję drugiej strony i Marzena umożliwia Ci to. Dlaczego więc w odpowiedzi piszesz
Tolek52 napisał/a:
Ja z tego spotkania nie cieszę się i nie liczył bym na Twoim miejscu, że będę chciał rozmawiać z Tobą. Osoby w realu z którymi chcę rozmawiać sam sobie dobieram. Twoje milczenie i unikanie odpowiedzi więcej mi powiedziało a niżeli Ty mówiąc cokolwiek.
Czy naprawdę chcesz tylko poznać wersje Marzeny (o powód nie pytam)? Ja odbieram to jak chęć obnażenia jej przed całym forum, rozliczenia z przeszłości... Ale to mogą być tylko moje osobiste odczucia.
Marzena w tym wątku świadczy o tym, że nie doradzała nikomu rozwodu (nauczona własnym doświadczeniem zapewne), bo specyfika jej pracy polega min na doradzaniu innym jak poradzić sobie w trudnej życiowej sytuacji. Pisze, ze pokazuje tym osobom wszystkie możliwości związane z tą sytuacja, a nie tylko wybór pomiędzy złym i złym...
Czy naprawdę uważasz, że jest to wątek, w którym Marzena powinna tłumaczyć się z decyzji przed laty podjętych? Bo prawda sama się obroni? Jaka prawda? Marzeny? Sławka?
Prawdy, których nikt z forum, poza kilkoma osobami znającymi osobiście zainteresowanych (oskarżonych?), nie zna. A kto będzie oceniał kto miał słuszność? My wszyscy? Ty?
Przez te 11lat postrzeganie zarówno Marzeny jak i Sławka wielu kwestii związanych z ich małżeństwem i rozwodem mogło ulec zmianie, ale to chyba jest sprawa wyłącznie miedzy nimi, jeśli tylko mają zamiar to wyjaśniać, a nie ogólna.
AWS [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-07, 16:30
zenia1780 napisał/a:
Zgadza się ale chciałem poznać również Twoje zdanie na ten temat. Znam tylko zdanie jednej strony.
A ja znam zdanie z obu stron i wybacz, ale Twoja ocena Marzeny jest przysłowiową "kulą w płot". Ta obiektywna prawda, której się tak domagasz jest inna, niż Ci się wydaje. Oboje są bardzo poranieni całą tą sytuacją, mają też swoje do przepracowania, więc wywlekanie ich problemów na forum raczej może zaszkodzić, niż uzdrowić sytuację. Znałam to małżeństwo, jak jeszcze byli narzeczeństwem, później widywałam ich z coraz bardziej powiększającą się rodziną, a wreszcie obserwowałam samotne zmaganie Marzeny, nawet przez chwilę pracowałyśmy w jednym zakładzie. Tolku nie śpiesz się z osądami, bo "nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni". Uważam, że przede wszystkim małżonkowie powinni odpowiedzieć sobie na wiele pytań, a Twoje naciski są nie na miejscu.
abcd [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-07, 20:20
Gdzie admin i moderatorzy?
Podzielić wątek i do technicznego!
Miejmy trochę szacunku do siebie - jak ktoś ma potrzebę opowiadania o sobie i swoim małżeństwie, ok, ale skoro w sądach sprawy rozwodowe są rozpoznawane przy drzwiach zamkniętych, to chyba tym bardziej na publicznie dostępnym forum nie powinno się pisać w ten sposób.
Obnażanie się jest zachowaniem właściwym wyłącznie u lekarza/spowiednika.
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-08, 09:04
Marzena N napisał/a:
Elu jestem Bogu wdzięczna że postawił mi na drodze Sychar, że jest mi dane być we Wspólnocie która pomaga mi w trwaniu w wierności Panu Bogu i mojemu mężowi...
Do tych słów dodam tekst z naszych innych stron:
( milujciesie.org.pl )
"Jedną z form trwania w wierności pomimo niewierności współmałżonka jest Ruch Wiernych Serc. Zachęcamy małżonków sakramentalnych, którzy borykają się z problemem zdrady, i tych, których małżeństwo jest zagrożone, do przystąpienia do RWS. Nie musisz pozostawać sam na sam ze swoim problemem. Pan Jezus zawsze jest gotów Ci pomóc, a ludzie, którzy trwają razem i wspierają się wzajemnie, pomagają sobie nawzajem. Możesz też skorzystać z pomocy duchowej i psychologicznej, przeczytać świadectwa na naszej stronie internetowej, a także wziąć udział w rekolekcjach."
Tolku,
nie rozumiem dlaczego tak drążysz sprawę cudzego małżeństwa.... nie masz własnych problemów?
Kod:
Pod względem nierozerwalności sakramentu trwam od ponad 30 w tym samym punkcie jest on dla mnie świętoscią nienaruszlną.
A poszanowanie drugiego człowieka, jego prywatności, ..... to chyba też powinno się mieścić nie tylko w postawie chrześcijanina ale nawet wynikać z Savoir-vivre ....
Tym bardziej na forum nikt nie powinien oczekiwać od drugiego człowieka spowiedzi, publicznego obnażania swoich intymnych spraw. Nawet na 12k każdy mówi ile chce, resztę może powiedzieć spowiednikowi, zaufanej osobie ....
Marzena wcale nie wypiera się tego, że sama wniosła sprawę o rozwód, ale zrozumiała, że nie tędy droga i dlatego teraz doradza ludziom inaczej.
Chyba jest to jasne, uczymy się najlepiej na własnych błędach.
Sama kilka lat temu miałam ochotę wnieść sprawę o rozwód i zapomnieć o swoim mężu. Księża też tak doradzali i niektórzy nadal doradzają. Wszyscy popełniamy błędy, jak widać.
Jednak, gdy szukałam informacji o rozwodzie, znalazłam forum Sychar, pojechałam na spotkanie do Gliwic i świadectwa kilku osób (EL, mark1, Marzenki...) pokazały mi, że jest inna droga, a ludzie się zmieniają, nawracają i jest możliwe, że mój mąż też może kiedyś się nawrócić, żałować , zmienić ..... Sama też dostrzegłam swoje wady, (bo każdy je ma , chyba, że Ty nie:-) .
[ Dodano: 2013-10-08, 21:24 ]
Sam fakt, że nie chcesz wysłuchać co Marzenka ma do powiedzenia na Twoje ataki ......
[ Dodano: 2013-10-08, 21:25 ]
i ocenianie osoby, której nie znasz ....
abcd [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-08, 21:43
Magiel normalnie....
jakby to Ferdek Kiepski powiedział....
Dorota2 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-08, 21:48
W dodatku uciekasz przed jakąkolwiek konfrontacją - na rekolekcjach nie, w ognisku też .... w ogóle nie chce Ci się gadać .... boisz się spojrzeć w oczy kobiecie, wokół której taki ognień wznieciłeś .... ?
[ Dodano: 2013-10-08, 21:49 ]
Chociaż tu więcej dymu niż ognia....
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-09, 13:28
Dorota2 napisał/a:
poszanowanie drugiego człowieka, jego prywatności, ..... to chyba też powinno się mieścić nie tylko w postawie chrześcijanina ale nawet wynikać z Savoir-vivre ....
Tym bardziej na forum nikt nie powinien oczekiwać od drugiego człowieka spowiedzi, publicznego obnażania swoich intymnych spraw.
boisz się spojrzeć w oczy kobiecie, wokół której taki ognień wznieciłeś ....
Miłe Panie czytam co takiego strasznego poruszył w tym temacie Tolek
i nijak nie mogę dopatrzeć się porażającego.
Za to odpowiedzi do Tolka rozwijają więcej tajemnicy niż on sam tu poruszył.
To jedno
a drugie??
Dorota2 napisał/a:
Nawet na 12k każdy mówi ile chce,
i owszem Doroto2
ale jak zapewne zostałas nauczona na 12 krokach świadomość to jedno-ale sama świadomość to zbyt mało.
Bardzo się cieszę że Marzena zgodnie z tym...
Dorota2 napisał/a:
Marzena wcale nie wypiera się tego, że sama wniosła sprawę o rozwód, ale zrozumiała, że nie tędy droga i dlatego teraz doradza ludziom inaczej.
piękna postawa
ale jak wobec tej świadomości i obecnej wzorowej postawy
-ma się to :
co można zmienić w życiu osobistym.
I tu jest pytanie czy cos z tym robi???
to tyle co da się dostrzec.............
Dorota2 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-09, 18:30
Cytat:
I tu jest pytanie czy cos z tym robi???
To chyba jej problem i ani mnie, ani nikomu nic do tego .... Tym bardziej na forum otwartym ....
Resztę wypowiedzi zostawiam bez komentarza .....
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-09, 19:15
Twardy czy dalej podtrzymujesz swoje zdanie w sprawie gwiazdek i kropek?
Miodzio na pewno znasz powiedzenie o wkładaniu kija do mrowiska.
To dobrze, że w imię chrześcijańskiej miłości nie krzyczą tak jak do Jezusa "na krzyż z nim, na krzyż"
Nałóg kiedyś mi napisał bardzo mądre słowa "To co mnie tak bardzo porusza to musi być moim problemem"
miodzio63 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-09, 19:30
Dorota2 napisał/a:
To chyba jej problem i ani mnie, ani nikomu nic do tego .... Tym bardziej na forum otwartym ....
Resztę wypowiedzi zostawiam bez komentarza ..
Jej problem??
To odpowiem tak:
najprościej..........
skoro jej problem-to nie pisze się świadectwa na forum ,mówiącym
o...........
w sytuacji gdy z własnym problemem być może tkwi się w miejscu.
Wiara to nie parodia
z jakiej się czerpie to co chce się tylko czerpać
p.s
Przypomina mi to pewna kobietę...
jaka swoim dzieciom wielokrotnie powtarzała :
w niedziele nie możecie sprzątać -bo to święty dzień
,ale tej samej kobiecie nie przeszkadzało od lat że sakrament małżeństwa odwiesiła na "hak"
(nic z tym nie robiąc)
ot takie:
tu wierzymy.. a tu kpimy
twardy [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-09, 19:56
Tolek52 napisał/a:
Twardy czy dalej podtrzymujesz swoje zdanie w sprawie gwiazdek i kropek?
Nie przypominam sobie gdzie wyrażałem swoje zdanie w sprawie gwiazdek i kropek. Mógłbyś mi przypomnieć? Prosiłbym Cię jednak na PW , bo to nie jest pytanie związane z tematem jaki założyła jego autorka, a nie chcę zaśmiecać jej tematu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.