Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
jak sobie z tym poradzić
Autor Wiadomość
bosonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-12, 11:18   

Dobsona już mam ,dzięki. Czytam wszystko ,co się da, tylko dalej nie wiem ,jak to zastosować do mojego życia :cry:
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-12, 11:30   

pomalutku, daj sobie czas, nie wymagaj zbyt wiele od siebie, gdy jesteś w takim stanie, każdy inaczej przechodzi bol po zdradzie, odejściu, nie można wypierać tych trudnych emocji jeżeli sa, wszystko przychodzi z czasem, a czas dla każdego jest inny, u mnie najglebsza zaloba i placz trwaly od lipca do lutego następnego roku, a i teraz bywa we mnie bol i bunt
przyjdzie czas na konstruktywne działanie gdy się troszkę wyciszysz
czas..... czas.... czas..... naprawdę leczy nasze rany.....
pozdrawiam !!!
 
     
nunana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-12, 11:37   

bosonia napisał/a:
Kiedy pomyślę, że byłam tylko dla niego służącą, dbałam o siebie ,o dom, o niego, a dla niego tą pożądaną i kochaną była ta druga, to ogarnia mnie taka złość i rozpacz,że nie wiem jak sobie z tym poradzić .


bosonia, nie mysl w ten sposob !
Mysl w druga strone.
Mysl, ze on na Ciebie nie zaslugiwal.
Okazal sie nic niewartym facecikiem.
Gdyby bylo inaczej jego postawa byla by inna !
I nie mow ze sie nie da, bo da sie. Na jego zachowanie nie masz wplywu ale masz na swoje oraz na swoje mysli bo to Ty jestes ich pania ! Pamietaj ! A jakie mysli taki nastroj.
Szczescie jest w nas, nie inaczej.
Sama obecnie nad tym pracuje i dzis np. mam gorszy dzien. I w takich dniach wzmacniam kontrole nad wlasnymi myslami i tyle.
A jesli pomimo to nie wychodzi, bo i tak bywa, wtedy ubieram buciochy i ide lazic az wylaze swoj bol.
 
     
bosonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-13, 18:58   

Dzięki wszystkim za słowa pociechy.Ja już sama nie wiem, czy go kocham, czy po prostu nie chcę być sama. O co mam się modlić, wydaje mi się ,że Bóg mnie nie słyszy, nie mam żadnej pociechy,jestem kupką popiołu i zgliszcz.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-13, 19:48   

W tak silnych emocjach nie określa sie uczuć, b jest teraz szytsko-gniew, nienawisc, rozpacz, ....

jesli nie mozesz sie pozbierac spróbuj odmowic rano caly rozaniec, moze byc na siedzaco przy kawie, na kleczkach albo jak wolisz

potem chwyc sie normalnego rytmu dnia- czyli snaidanie dla dzieci, wyprawienie do szkołły , jakies zakupy, czy praca, tak jak zyłas zanim odszedł mąż
myśl o dzieciach, one potrzebują normalności
tak krok po kroku odkyjesz,ze te codzienne sprawy, fakt, że jestes przy dzieciach, ze dajesz im siłę- napełni cie spokojem

ja na poczatku byłam w bardzo złym stanie, ale czułam jakos ze trzeba przetrwac własnie na takich prostych czynnosciach, skupiałam sie na jednym dniu, zbierałam siły na jeden dzien, wieczorem dziekowałm Bogu, ze dałam rade (słabiej lub gorzej) i potem znów to samo

praca nad sobą jest ważna, ale ty sie bardzo miotasz, nie znajdziesz w ten sposób drogi
musi minąć troche czasu- zyskasz dystans, wyciszenie
cos jeszcze bedzie sie działo miedzy toba a meżem, wiele spraw zoabczysz, wiele sie wyjasni...

męża i jego postepowanie nie traktuj w kategoriach normalności- nie mysl, ze on cie traktował tak czy inaczej, bo on jest totalnie zagubiony
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-14, 19:51   

bosonia napisał/a:
jestem kupką popiołu i zgliszcz.

wszyscy to przechodzilismy!
Matka Boża-różaniec mnie b wyciszał. Cały czas różaniec - chociaz w myslach .
Gdy sie nie modliłam to cały czas myslałam o swoim bólu i o tym jak on jest podły i dlaczego?? radzono mi, zebym nagrała sobie różaniec na komórke i słuchała jeśli nie mam siły sie modlić tylko po to, żeby wyciszyć negatywne uczucia - i pomogło.
Do tego trzeba dodać czas, czas i jeszcze raz czas, nie myśl o tym co bedzie jutro , skup sie na d z i s i a j!!
 
     
bosonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 05:11   

Kolejna noc, nie mogę spać, jak dobrze ,że jest to forum, bo inaczej bym wyła do księżyca.Jestem ciekawa, jak wasi znajomi, rodzina zareagowali, czy powiedzieliście im o tym co się stało? Czy zdrajca komuś powiedział, czy się zwierzał? Ja powiedziałam rodzinie i znajomym o wszystkim ,oczywiście bez różnych szczegółów,i było mi lżej. To i tak się nie ukryje, a przynajmniej mogę o tym rozmawiać.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-16, 12:04   

bosonia napisał/a:
Kolejna noc, nie mogę spać, jak dobrze ,że jest to forum, bo inaczej bym wyła do księżyca.
- wiem ,że ci ciężko jestes bardzo poraniona dziś ale ja tez bęe powtarzała jak mnie kiedyś w trudnych momentach ODDAJ TO BOGU tak jak potrafisz.przecież nie masz wpływu na to co robi twój mąz!!! masz jakiś wpływ na to co robisz ty. reszte oddaj Bogu w swojej niemocy prosząc aby Bóg pokierował tym według jego woli. uwierz nadejdzie czas wyciszenia i ukojenia w bólu. Pozdrawiam.Dobrze ,że jestes z nami :-D
 
     
bosonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 20:28   

Przeczytałam ,na jakimś forum ,że zdradzający przeważnie są szczęśliwi w nowych związkach, ponieważ już wiedzą ,czego chcą a raczej czego nie chcą,z drugą osobą.... I już zwątpiłam we wszystko.Skoro każde małżeństwo jest do uratowania, to dlaczego nie jest uratowane ?! A tymczasem osoba zdradzona ma zrujnowane życie,zdrowie,czuje się niczym (przynajmniej tak jest ze mną :cry: ). Cierpi ona, dzieci. Przez całe życie nie będzie miała się do kogo po prostu przytulić.A zdradzacz bez żalu układa sobie nowe życie.To jest nie do zniesienia!!!! Ja już dłużej tego nie wytrzymam. :cry: :cry: .
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 20:44   

Bosonia pomyśl jak zdradzacz może być szczęśliwy. Czy uważasz, że związek, który buduje na "pokruszonym" swoim małżeństwie da mu kiedykolwiek pełnię szczęścia? Jak będzie wyglądało to SZCZĘŚCIE?
Teraz cierpisz, to normalny etap Twojej żałoby, po tym co zrobił maż. Ale uwierz Pan Bóg poprzez to cierpienie daje ogrom łask. Ja przekonałam się o tym sama. Jeszcze parę miesięcy temu nie chciało mi się żyć. Potrafiłam powiedzieć (mając 3 wspaniałych zdrowych dzieciaczków), że dla mnie życie się już skończyło. Nie ma męża nie ma życia.
I co? Zaczęłam się bardzo gorąco modlić o spokój. Oddałam wszystko Ojcu. Prosiłam, aby tylko On był moją Drogą, Prawdą i Życiem. Pojechałam do Łagiewnik, przeżyłam bardzo głęboką i generalną spowiedź. Przestałam "włączać " sobie filmy typu: co mój mąż robi z moją kochanką, czy jest szczęśliwy. Dziś mnie to już nie obchodzi. Dziś skupiam się na sobie, dzieciach, na tym co tu i teraz. Scenariuszy na przyszłość też nie piszę. Bo przecież nie jestem sama. Jest ze mną KTOŚ, KTO MNIE NIGDY NIE ZDRADZI, NIE ZAWIEDZIE, PRZEZ KOGO NIGDY NIE BĘDĘ PŁAKAĆ. Pomimo tego, że nie ma ze mną męża, sama wychowuję 3 dzieci, pracuję zawodowo, to każdego dnia dziękuję Bogu za to co mi daje i także za ten kryzys, dzięki któremu zrozumiałam, co tak naprawdę znaczy wierzyć.
Bosonia uwierz da się!!! Tylko trzeba CZASU, CZASU I JESZCZE RAZ CZASU.
i PRZEDE WSZYSTKIM ODDANIA WSZYSTKIEGO BOGU.
Masz moją modlitwę.
 
     
bosonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 20:56   

Dziękuję Dorotko.Teoretycznie ja to wszystko wiem ,wiem ,ze potrzeba czasu i jak tu czytam posty, to widzę,że baaaardzo dużo czasu. Ja też się modlę, dzisiaj byłam na rekolekcjach w mojej parafii.Ale po prostu siedziałam w ławce a łzy płynęły same. Bo tak naprawdę to chciałabym zobaczyć jak mój mąz cierpi z powodu tego co nam zrobił.To takie małoduszne, wiem, :oops: Jeszcze dużo pracy przede mną.
 
     
dorotakm
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-17, 21:04   

bosonia napisał/a:
Ale po prostu siedziałam w ławce a łzy płynęły same. Bo tak naprawdę to chciałabym zobaczyć jak mój mąz cierpi z powodu tego co nam zrobił.

To tak jakbym czytała o swoich uczuciach sprzed paru miesięcy. To, co dziś czujesz jest zupełnie normalne. Pozwól sobie na płacz, złość. A potem odmów dziesiątkę różańca i koniecznie modlitwa "Jezu Ty się tym zajmij". I powolutku zobaczysz jak będziesz coraz lżejsza i lżejsza. Naprawdę Bóg daje ogrom łask w tym naszym cierpieniu. Zrób tylko ze swej strony jeden malutki krok. Postaraj się coraz mniej myśleć o mężu. Skup się na sobie. I oddaj wszystko Bogu. Zobaczysz jak szybko poda ci swą dłoń i poprowadzi Cię w tym Twoim krzyżu.
Pogody Ducha.
Jestem z Tobą, wiem co dziś czujesz.
 
     
nunana
[Usunięty]

  Wysłany: 2013-09-17, 23:06   

bosonia napisał/a:
Przeczytałam ,na jakimś forum ,że zdradzający przeważnie są szczęśliwi w nowych związkach, ponieważ już wiedzą ,czego chcą a raczej czego nie chcą,z drugą osobą.... I już zwątpiłam we wszystko.Skoro każde małżeństwo jest do uratowania, to dlaczego nie jest uratowane ?! A tymczasem osoba zdradzona ma zrujnowane życie,zdrowie,czuje się niczym (przynajmniej tak jest ze mną :cry: ). Cierpi ona, dzieci. Przez całe życie nie będzie miała się do kogo po prostu przytulić.A zdradzacz bez żalu układa sobie nowe życie.To jest nie do zniesienia!!!! Ja już dłużej tego nie wytrzymam. :cry: :cry: .


To ze wiedza czego chca nie oznacza ze to dostana, tak jak to czego nie chca nie oznacza ze nie powtorza tych samych bledow.
Poza tym skad wiesz jacy ludzie to pisza ?? Znasz ich ?? Wiesz ile przezyli w nowych zwiazkach ?? Czy warto ich madrosci brac pod uwage ?? Moze to chwilowe euforie jak te wszystkie zauroczenia, fascynacje majtkowe zwane "wielkimi milosciami" ???
Nie katuj sie tym bo nie wiesz i z pewnoscia nie uslyszysz co te same osoby beda mialy do powiedzenia za 10 - 20 lat na temat tych swoich cudownych drugich zwiazkow, ktorych nigdy z pewnoscia swoja rodzina nazwac nie beda mogli.

bosonia, odpowiadajac na Twoje dzisiejsze rozterki powiem tak : nie ulega watpliosci ze na ten moment Twoj maz jest szczesliwy, i nie ma sie co czarowac ze jest inaczej. Ale uwierz, to ulotne poczucie, ktore nie bedzie trwalo wiecznie - przeminie, tego mozesz byc pewna. Motyle pozdychaja, proza zycia przyniesie szara rzeczywistosc, ktora uzmyslowi Twojemu mezowi ze jest w czarnej doopie choc mial byc w raju.
Osobiscie nie znam nikogo kto po rozwaleniu swojej rodziny nie zalowalby tego predzej lub pozniej. A uwierz, niestety znam sporo takich okaleczonych osob.
Niektorzy po kilku, inni po kilkunastu latach, ale zaluja wszyscy.
Sa jak drzewo bez korzeni, bezdomni choc w domach, samotni, zagubieni, wiecznie poszukujacy...

I powiem Ci jeszcze ze ja z kolei dzisiaj przeczytalam ze 80% drugich zwiazkow sie rozpada !
Wiec widzisz jakie to "szczescie" :)))))))

Ja wiem, ze Ty bys chciala aby go tu i teraz piorun jasny z nieba dopadl za to co Ci zrobil, zeby cierpial jak Ty...
Tu i teraz go nie dopadnie. Ale przyjdzie taki czas. Tego badz pewna.
 
     
majola
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-18, 18:56   

Czytam i jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć w to, że mój mąż będzie nieszczęśliwy w nowym związku itp. Jest szczęśliwy, to fakt. I pewnie będzie. I znam mnóstwo małżeństw, które po rozwodzie mają normalne relacje, nawet się kumplują, ale są szczęśliwi z nowymi partnerami. I nikt mi nie wmówi, że tak się nie da, że to ułuda, amok itp.
I też czuję się rozgoryczona tym, że mój mąż układa sobie życie, a ja nie mam nawet z kim pogadać ani do kogo się przytulić. Ja nie będę miała rodziny, dziecka. Jeśli chcę dotrzymać przysięgi. Nie wiem, czy zawsze będę chciała, czy rozgoryczenie nie weźmie kiedyś góry.
Też czuję się jak kupka popiołu i mam wrażenie, że Bóg mnie nie słyszy. 49 dzień Nowenny Pompejańskiej, modlę się codziennie, oddaję wszystko Bogu, a nie czuję żadnej ulgi. Czuję się coraz bardziej zła i bezradna. I tą bezradność też oddaję Bogu. A wydaje mi się, że On nie chce mi pomóc.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10