Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
W jaki sposób dziedziczymy dobro i zło?
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-11, 09:40   W jaki sposób dziedziczymy dobro i zło?

Uzdrowienie międzypokoleniowe

o. Józef Witko OFM



Ludzie, którzy bezskutecznie przez wiele lat zmagali się z różnego rodzaju grzechami i nałogami, obwiniając samych siebie, dopiero podczas rekolekcji, prowadzonych przez o. Józefa Witko OFM w Zembrzycach k/Krakowa, dotyczących uzdrowienia międzypokoleniowego, odkryli prawdziwe przyczyny swojego wieloletniego cierpienia i znaleźli trwałą pomoc.


W czasie rekolekcji, jakie prowadzę na temat uzdrowienia międzypokoleniowego, rozważamy życie patriarchów: Abrahama, jego syna Izaaka, jego wnuka Jakuba i jego prawnuków, czyli dzieci Jakuba. Ich życie staje się jakby lustrem, w którym przyglądając się, odkrywamy życie naszych przodków, ich zmagania ze złem, grzechami, nałogami i nawykami. Widzimy wzloty i upadki, a także wspaniałą wierność Boga, który nigdy nie cofa raz danego słowa i nigdy nie opuszcza ani nie porzuca tych, których wybrał, nawet kiedy oni zawodzą, upadają lub zrywają swoją relację z Nim. Przypominają mi się tu słowa z Listu do Hebrajczyków: Nie opuszczę cię ani nie porzucę! (Hbr 13, 5)

Widzimy na podstawie życia patriarchów, że Bogu zależy na nas. On z ogromną troską prowadzi swoje dzieci przez dni, miesiące i lata, aż dojdą do upragnionej przystani. A w drodze nie jesteśmy sami, bo Bóg przypomina nam, że należymy do jednej wielkiej rodziny. Dlatego Bóg nigdy nie patrzy na nas jako na pojedynczą osobę, ale widzi w nas kogoś, kto jest mocno zakorzeniony w rodzinie.

W Piśmie Świętym spotykamy się ze słowami, w których Bóg wyraźnie stwierdza, że nie jest jedynie Bogiem jednostki, ale jest przede wszystkim Bogiem rodziny: Ja jestem (…) Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba (Wj, 3, 6).

To w rodzinie przychodzimy na świat i w rodzinie ten świat opuszczamy (przynajmniej tak być powinno). To w rodzinie uczymy się życia, wiary, relacji z drugim człowiekiem, opartych na miłości i wzajemnym szacunku. To w rodzinie zdobywamy wszelkie potrzebne środki do właściwego rozwoju duchowego i materialnego. Dlatego dzięki naszym rodzicom, dziatkom, dzięki naszym przodkom, mamy łatwiejsze życie. Dobro zdobyte przez rodziców w postaci dóbr materialnych, wychowania, wiary, kultury, staje się dobrem dziedziczonym przez ich dzieci. Podobnie jest też i ze złem. Zło nabyte przez ojca i matkę w postaci nałogów, uzależnień, braku wiary, kultury oraz braku środków materialnych, staje się dziedzictwem przekazanym dzieciom. Z powodu tego złego dziedzictwa żyje się im trudniej. Zatem dziedziczymy zarówno dobro, jak i zło.


W jaki sposób dziedziczymy dobro i zło?

Dziedziczymy je np. przez geny, kiedy się rodzimy. Stąd mówi się np. o chorobach genetycznych, dziedzicznych.

Uczynione zło może przylgnąć do następnych pokoleń także przez złe duchy, które zostały zaproszone do rodziny przez przodków. One nie umierają wraz ze śmiercią kogoś z rodziny, ale zostają w niej i w sposób duchowy oddziaływają na jej członków, powodując nacisk, presję ku złemu.

Istnieje również prawo siania i zbierania. Jak mówi stare przysłowie: „Co zasiejesz, to zbierzesz”. Siejesz zło, zbierzesz zło. Siejesz dobro, zbierzesz dobro.

Innym sposobem przechodzenia zła na następne pokolenia jest naśladownictwo. Dzieci popełniają te same grzechy, które popełnili ich rodzice poprzez naśladowanie zachowań. Często dokonuje się to nieświadomie. Sprzyja temu atmosfera zła. Np. kiedy w domu panują skłonności do narzekania, w pewnym momencie dzieci zaczną tak jak ich rodzice narzekać. Jeżeli w domu rodzice kłamią, to ich dzieci też zaczną kłamać. Jeżeli rodzice używają wulgarnych słów, to dzieci w końcu zaczną też przeklinać. Podobnie może być z alkoholizmem, brakiem wiary, czy jakimkolwiek innym złem. Trzeba pamiętać, że nie dziedziczymy grzechu jako takiego, ale dziedziczymy niegodziwość serca, czyli skłonność do buntu i nieposłuszeństwa wobec Boga i Jego Przykazań.

Dziedziczenie niegodziwości serca wcale nie oznacza, że automatycznie będziemy grzeszyć, nikt nie jest do tego zmuszony. Grzechy popełnione przez naszych przodków stają się naszymi własnymi grzechami dopiero wówczas, kiedy my sami je popełnimy. Bardzo dobrze ilustruje taki przypadek historia króla Dawida.

Dwie Księgi Samuela opisują nie tylko wiele dobra dokonanego przez Dawida, ale opisują również jego grzechy. Wszystko układało się Dawidowi pomyślnie aż do czasu, kiedy spotkał Batszebę. Wtedy w jego życiu wszystko zaczęło ulegać stopniowemu pogorszeniu.

Najpierw Dawid dopuścił się cudzołóstwa z Batszebą, która była zamężna. Następnie chcąc ukryć swój grzech, popełnił morderstwo. Zabił mieczem Ammonitów męża Batszeby – Uriasza.


Co człowiek sieje, to zbiera

Po jakimś czasie Amnon, jeden z synów Dawida, pałając wielką żądzą do swojej siostry, Tamar, dokonał na niej gwałtu. Z tego powodu Absalom, kolejny syn Dawida, zabił Amnona, swego brata. Następnie Absalom zbuntował się przeciwko swojemu ojcu i za pomocą intryg próbował przejąć jego królestwo. Historia skończyła się śmiercią Absaloma oraz poważnym zniszczeniem Izraela.

Podsumowując: Dawid popełnił cudzołóstwo i morderstwo. Jego synowie uczynili dokładnie to samo. Popełniają cudzołóstwo i morderstwo. Dawid zebrał dokładnie to, co zasiał. Jeżeli będziemy śledzić dalszą historię Izraela, a w szczególności dzieje potomków Dawida, po wielokroć znajdziemy w niej te same grzechy, jakie popełnił sam Dawid.



Jakie grzechy naszych przodków stają się naszymi grzechami?

Najczęściej występującymi grzechami, które moglibyśmy nazwać grzechami naszych ojców są: różnego rodzaju nałogi, zależność emocjonalna, zaborczość, manipulacja, zastraszanie, gniew, furia, przemoc, strach/lęk, wszelkiego rodzaju wykorzystywanie (emocjonalne, fizyczne, umysłowe, seksualne), bałwochwalstwo, brak wiary, problemy finansowe, pycha, bunt i nieposłuszeństwo względem Bożych przykazań, grzechy seksualne, brak poczucia własnej wartości, narzekania, czary, magia, gusła, itp.


Co zrobić, aby uwolnić się od złego dziedzictwa?

Aby uwolnić się od złego dziedzictwa trzeba najpierw uznać przed Bogiem zarówno grzechy swoich przodków, jaki i te, które my sami popełniliśmy świadomie lub nieświadomie. Następnie powinniśmy przeprosić Pana Boga za wszystkie popełnione przez nas grzechy i wyznać je w sakramencie pokuty. Na koniec mamy wynagrodzić Panu Bogu i człowiekowi za wszelkie wyrządzone zło. Dopiero wówczas Bóg okaże nam swoje miłosierdzie, przebaczy i obficie pobłogosławi.


____________________________________________________

Uzdrowienie międzypokoleniowe

o. Józef Witko OFM



Ludzie, którzy bezskutecznie przez wiele lat zmagali się z różnego rodzaju grzechami i nałogami, obwiniając samych siebie, dopiero podczas rekolekcji, prowadzonych przez o. Józefa Witko OFM w Zembrzycach k/Krakowa, dotyczących uzdrowienia międzypokoleniowego, odkryli prawdziwe przyczyny swojego wieloletniego cierpienia i znaleźli trwałą pomoc.


Świadectwa
http://www.magazynfamilia...e,7324,120.html


Pierwsze świadectwo

„Od dzieciństwa, przez około czterdzieści lat borykałem się z samogwałtem. Do tego zacząłem często przeglądać strony pornograficzne. Przyjemności seksualne były bardzo ważnym elementem mojego życia. Próbowałem różnych metod, aby się uwolnić, ale bezskutecznie. Modliłem się. Uczestniczyłem we Mszach Świętych połączonych z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie. Uczestniczyłem także w różnego rodzaju rekolekcjach, ale nie było żadnej poprawy. Wydawać by się mogło, że tak już będzie aż do śmierci.

Rok temu wziąłem udział w rekolekcjach na temat uzdrowienia międzypokoleniowego w Zembrzycach. Wybrałem się tam nie z powodu samogwałtu, ale by pogłębić swoje życie duchowe. Każde rekolekcje to przecież okazja do nawrócenia i przemiany. Konferencje oparte były na historii życia patriarchów: Abrahama, Izaaka, Jakuba i jego synów. Tam dowiedziałem się, że można w intencji przodków zamówić gregoriankę (30 Mszy Świętych). Nie każdy zgadza się z taką formą modlitwy za zmarłych. Dlatego też nie jest łatwo znaleźć kapłana, który zgodziłby się gregoriankę odprawić. Mimo wszystko udało mi się znaleźć księdza, który chętnie odprawił gregoriankę, obejmującą cztery pokolenia – 30 osób. Nawet nie myślałem o tym, jaki to będzie miało wpływ na moje życie. Chciałem przyjść z pomocą moim zmarłym przodkom.

Kiedy tylko gregorianka przekroczyła dzień dwudziesty, nasiliły się u mnie pokusy przeciw czystości. Nie mogłem normalnie funkcjonować. Nie wiedziałem, co się dzieje. Nie wiązałem tego z Mszami, które były odprawiane za przodków. Kiedy jednak skończyła się gregorianka, wszelkie pokusy w tej materii całkowicie ustąpiły. Jakbym nigdy nie miał z tą dziedziną żadnych problemów. Nawet myśl o tych sprawach nie powodowała żadnego poruszenia. Kiedy tak się nad tym zastanawiałem, doszedłem do wniosku, że stało się to dzięki tym Mszom Świętym za przodków. Dopiero wówczas uświadomiłem sobie, że był to problem pokoleniowy, który ustał w momencie, kiedy skończyły się Msze Święte za moich przodków. Od tego momentu minęło już sporo czasu, a ja ani razu nie upadłem. Wcześniej nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Chwała niech będzie Jezusowi za Jego miłosierdzie dla nas.”

Jacek

Drugie świadectwo

Odkąd tylko sięgam pamięcią, pragnęłam przyjaźni i akceptacji. Koledzy i koleżanki zawsze trzymali się razem. Ja zaś zawsze byłam jakby na uboczu. Chciałam być z nimi, ale oni dawali mi do zrozumienia, że mnie nie potrzebują. Dlatego ciągle szukałam przyjaźni, szukałam kogoś, kto by mnie rozumiał, z kim mogłabym się spotykać i mile spędzać czas. Kiedy udało mi się już nawiązać przyjaźń, to wówczas czułam się chorobliwie zazdrosna o tę osobę, szczególnie wtedy, kiedy spotykała się z kimś innym. Wiedziałam że to, co się ze mną dzieje, nie jest normalne, ale nie potrafiłam się od tego uwolnić. Z tego też powodu byłam bardzo zła i smutna. Często też manifestowałam swoje oburzenie z tego powodu. Trwało to kilkadziesiąt lat. Zawsze zrzucałam to na karb mojego charakteru. Taka już jestem…

Kiedyś wzięłam udział w rekolekcjach uzdrowienia międzypokoleniowego w Zembrzycach. Dowiedziałam się tam o Mszach Świętych za przodków. Po jakimś czasie zamówiłam gregoriankę – 30 Mszy Świętych za cztery pokolenia moich zmarłych przodków. Kiedy Msze Święte zostały odprawione, zauważyłam u siebie zmiany na lepsze. Okazało się, że jak ręką odjął, znikła chorobliwa zazdrość, żal i przygnębienie. Z dnia na dzień moje serce wypełniły radość i pokój. Ustąpił smutek.

Kiedy się nad tym zastanawiam dochodzę do wniosku, że prawdopodobnie był to problem pokoleniowy. Ten problem ustąpił w momencie, kiedy zostały odprawione Msze Święte za moich przodków. Inaczej nie potrafię tego wyjaśnić, tym bardziej, że pracowałam nad sobą, aby pozbyć się chorobliwej zazdrości, ale bezskutecznie. Teraz już nie mam z tym problemu. Czuję w sobie ogromną radość. Chwała Panu.

Wdzięczna Joanna


Powyższe świadectwa pokazują, że po odprawieniu 30 Mszy Świętych za zmarłych przodków, nagle ustąpiły problemy osobiste związane z nałogami i chorobliwymi stanami serca. Nie są to odosobnione przypadki. Wciąż pojawiają się nowe świadectwa od uczestników rekolekcji uzdrowienia międzypokoleniowego.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-11, 10:31   Re: W jaki sposób dziedziczymy dobro i zło?

Elżbieta napisał/a:


W jaki sposób dziedziczymy dobro i zło?

Dziedziczymy je np. przez geny, kiedy się rodzimy. Stąd mówi się np. o chorobach genetycznych, dziedzicznych.



Elżbieta, możesz to wyjaśnić?
Czy oznacza to, że zło/dobro niektórzy mają w genach?
Czy takie podejście nie usprawiedliwia zła?....w końcu jak mam w genach zło, tak jak chorobę to nie moja wina , że postępuje źle.
Ostatnio w prasie był artykuł o córce Rudolfa Hossa, wiedzie normalne życie i nie uosobieniem zła.

Oczywiście zgodze się w 100% że rodzina kształtuje dzieci, ale to raczej o wychowanie chodzi, o to na co dzieci patrzą (np przemoc, alkohol) niż o geny.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2013-09-11, 12:08   

To są slowa Ojca Witko.

Natomiast mogę podać przykład. Było czworo dzieci, wszystkie jako małe dzieci próbowały kłamstwa. Troszkę kłamały rodziców, troszkę więcej i więcej.. Ojciec, głowa rodziny, postanowil za kłamstwa sprawiać zawsze karę, czasem używał mocnych klapsów (to było w połowie ubiegłego wieku, więc może takie metody były popularne),
i jaki skutek?
Troje nie kłamie, jedno dziecko kłamie notorycznie całe życie i tak..

ps. to opowieść pewnej obcej, starszej pani sprzed 10 lat. Ciekawe... może coś w genach dziecko miało? :roll:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9