Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Otrzymałam na dniach pozew Męża, żąda rozwiązania małżeństwa przez rozwód bez orzekania o winie. Jako przyczyny wskazuje: niezgodność charakterów, kłótnie, brak możliwości dojścia do kompromisu, brak chęci z jego strony do przeprowadzki, mój zły stosunek do rodziny męża i na końcu moją chęć zakończenia związku małżeńskiego. Moja odpowiedz będzie krótka. Oczywiście nie zgadzam się i niech on udowadnia rozkład pożycia. Moja odpowiedź to zapewnienie o miłości, jak również stwierdzenie, że do zupełnego i trwałego rozkładu małżeństwa nie doszło a jego twierdzenia nie znajdują pokrycia w rzeczywistym stanie i nie zostały poparte żadnymi dowodami. Odpowiedz będzie liczyła dosłownie jedną stronę. Dzisiaj mijają 4 lata naszego małżeństwa. Mąż się nie odezwał. Napisałam do niego o 17.00 smsa z prośbą żeby sobie przypomniał co 4 lata temu o tej godzinie przysięgał. Wysłałam mu jakiś czas temu z okazji tejże rocznicy list i broszurkę sycharu, wiem, że odebrał ale nie odzywa się. Mam nadzieję, że moje słowa zasieją w nim ziarenko z którego coś wrośnie.
Jędrek [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-12, 07:57
joanna83 napisał/a:
Oczywiście nie zgadzam się i niech on udowadnia rozkład pożycia
Wczoraj widziałem się z żoną.... chodziło mi to po głowie od dłuższego czasu. Siedliśmy na ławce i powiedziałem jej, że w związku z tym rozwodem, który (ona) planuje, to ja sie nie zgadzam na rozwód....ale jak się będzie upierać to podpisze papiery rozwodowe.... Dla mnie to tylko papiery.
Ale jak tak na nią spojrzałem jak w zacietrzewieniu mi odpaliła, że "trzeba było się nie żenić" i "pomysleć 12 lat temu"... i takie różne jak to ona się czuła skrzywdzona... to mi się jakoś tak miękko na sercu zrobiło...
No i dziś tę obrączkę odszukam i założę spowrotem na palec.
joanna83 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-26, 20:18
Przez ostatnie 4 miesiące mojego kryzysu małżeńskiego bardzo się zmieniłam, na lepsze, pracuję nad swoimi wadami i staram się wzrastać duchowo chociaż czasem brakuje mi sił i nachodzą mnie myśli zwątpienia. Ostatnio przez kilka dni nie mogłam zasnąć. Wcześniej spałam dobrze. W moich ostatnich snach śnił mi się mąż z kochanką. Nigdy nie podejrzewałabym męża o zdradę. Bóg jednak wyjaśnił mi moją sytuację i okazało się, że mąż ma rzeczywiście kochankę i jest z nią teraz za granicą na urlopie. Ponoć jest to młoda panienka, lat około 20. Dzwoniłam do męża, pisałam że potrzebuję pomocy, żeby się do mnie odezwał, a on mi napisał, że jest za granicą i odezwie się za tydzień. Teraz jak patrzę na naszą sytuację, to widzę jak wszystko układa się w całość. Widzę, że on mógł mnie oszukiwać już od lutego 2012 roku, wtedy pojawiły się moje pierwsze wątpliwości ale uśpił moją czujność. Pojechałam do jego ojca. Ten wyśmiewa się wraz ze swoją partnerka z sakramentu małżeństwa, nazywają mnie psychicznie chorą i cieszą się ze zdrady męża. Ja czuję do męża jedynie obrzydzenie i pogardę. Tak też mu napisałam w moim ostatnim do niego smsie. Już więcej pisać do niego nie będę. Mam straszny kryzys wiary. Chciałam nawet zgodzić się na rozwód, żeby oszczędzić sobie cierpień albo żądać rozwodu z orzeczeniem jego winy ale tak mnie serce bolało, że postąpiłabym wbrew moim religijnym przekonaniom a przecież Bóg tak wiele dla mnie zrobił i ujawnił mi co się dzieje. Mam takie uczucie teraz w sercu, że już nie kocham męża, że nie potrafiłabym z nim być. Myślę też, że mąż nie chce i nie zechce być już ze mną, że do mnie nie wróci, bo ma młodszą i ładniejszą panienkę, a tak generalnie to on mnie nigdy nie kochał, bo nawet po samym ślubie przy kłótni stwierdzał, że wziął ślub z przymusu. Odczuwam spadek własnej wartości. Czuję się brzydka. Cały czas myślę co mąż z nią robi, jak spędzają czas. Nie mam już sił modlić się za męża o jego nawrócenie ale jakoś się modlę. Chciałabym przestać się przed nim płaszczyć, pisać smsy ale to jest silniejsze ode mnie. Dodatkowo moja odpowiedz na pozew jest konkretna ale jest tam zapewnienie o mojej miłości, o chęci wybaczenia, a ja nie umiem w rzeczywistości wybaczyć (myślałam że to będzie prostsze ale teraz gdy już wiem, że ma kochankę to jakoś nie mogę) i mam wrażenie , że wolałabym z nim już nie być. Gdy pomyślę co napisałam w odpowiedzi na pozew ze go kocham, ze tęsknie, że jest miłością mojego życia i nie wyobrażam sobie życia bez niego to mnie odrzuca, nie znoszę tych słów. Myślę sobie, jak ja mogłam cos takiego napisać. Wstydzę się tych słów. Nie wiem normalnie co się dzieje ze mną, z moim wnętrzem. Jego Ojciec, Wujek i ojca konkubina cieszą się z jego szczęścia, jak więc ma wyglądać nasz ewentualny powrót?.... mosty zostały spalone. Wewnętrznie chciałabym aby sąd orzekł rozwód z jego winy...... bo ja nie czuję się na siłach by trwać w zawieszeniu lata. Nie lubię siebie za te słowa ale czuję się bezsilna.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-26, 20:27
joanna83 napisał/a:
Nigdy nie podejrzewałabym męża o zdradę. Bóg jednak wyjaśnił mi moją sytuację i okazało się, że mąż ma rzeczywiście kochankę i jest z nią teraz za granicą na urlopie.
Prawda jest taka, że miłośc nie wypala się sama w sobie i prawie zawsze w tyle stoi ten trzeci lub ta trzecia.
Nie wiem czy mam prawo radzic, bo sama mam różnie. Mogę tylko napisac, że bardzo Ci współczuję i jestem po Twojej stronie. Walcz. Swoim nawróceniem, modlitwą, pracą nad sobą. Walcz. Nie jesteś sama.
Bety [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-26, 23:26
Joanna, jeśli teraz napisze, że Twoje uczucia są normalne- zabrzmi to jak banał. Jednak tak jest. Przechodzisz przez trudny czas- emocje az kipią, wszytsko sie miesza, sama nie wiesz, co czujesz- jest zdrada, jest bunt, rozpacz, żal do męża, zawiedziona nadzieja...
Przebaczyc trzeba- dla siebie. Nie licytuj sie, że nie potrfaisz, że jak to, że to czy tamto... Wejdź na drogę przebaczenia, aktem woli. Znajdz w internecie modlitwe o przebaczenie, i codziennie ja odmawiaj. Przez kilka tygodni, codziennie, a nawet parę razy dziennie.
Bóg zrobi resztę w Tobie.
Jesli tego nie zrobisz, poczucie krzywdy, smutku i żalu zniszczy cię. Poczytaj troche o tym.
wiem ze trudno, ale trzeba spróbować
masz cięzki krzyż, ale każdy kryzys jest po coś...
nie załuj , że tak odpisałas na pozew męża- w przyszłości z czystym sumieniem bedziesz mogła powiedziec- nie chciałam tego
a co do spadku własnej wartości wiekszośc z nas przez to przechodzi, no i co z tego- dzis jest gorzej, jutro bedzie lepiej.... masz dwie zdrowe ręce i dwie nogi? masz włosy na głowie? masz oczy, które widzą? pomyśl- ile ludzi tego nie ma.....- to podziekuj za to Bogu,żetak pieknie Cie stworzył
joanna83 [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-27, 12:16
Kochane Sycharki, mam pytanie i potrzebuję Waszej rady.....
Otóż mój mąż ma 29 sierpnia urodziny.... nie odzywam się do niego już miesiąc od momentu kiedy dowiedziałam się o zdradzie.... Zastanawiam się, czy mam się odezwać z życzeniami? czy lepiej się pomodlić?
Jędrek [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-27, 12:24
joanna83 napisał/a:
nie odzywam się do niego już miesiąc od momentu kiedy dowiedziałam się o zdradzie
dopiero miesiąc?
joanna83 [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-27, 13:01
Jędrek - mój kryzys trwa od kwietnia ale wtedy to się non stop do niego odzywałam. Miesiąc temu dowiedziałam się o zdradzie i przestałam się odzywać. Sprawa w sądzie w toku!
ponury [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-27, 14:56
joanna83 - zadzwoń, złóż życzenia i pomódl się za niego
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-27, 15:03
joanna83, - nie dzwon, nie składaj zyczen, POMODL się za niego...
dorotakm [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-27, 15:05
Joanna83 - nie dzwoń, nie skladaj życzeń, w prezencie zamów Mszę Św. w jego intencji - najlepszy prezent, jaki możesz mu obecnie ofiarować
joanna83 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-02, 21:24
Chciałam Wam tylko napisać, że jest już znany termin mojej pierwszej rozprawy rozwodowej - 23 grudnia.
Minęło 6 miesięcy od momentu, kiedy mąż powiedział mi, że chce rozwodu. Niesamowite, jak czas szybko leci. niesamowite jest to ile się wydarzyło. Jestem już innym człowiekiem chociaż wiele jeszcze mam do zrobienia i wciąż błądzę.
Przez ten czas próbuje żyć normalnie. Modle się i wierzę w Boga chociaż czasem jest ciężko robić cokolwiek, nawet pójść do pracy, zasnąć, spotkać się ze znajomymi - to prawie tak jakby człowiekowi brakowało motywacji do robienia różnych rzeczy. Gdy dowiedziałam się, ze mąż ma kochankę spałam z Pismem świętym. Bóg dał mi przez te 6 miesięcy wiele, bardzo wiele, zajmuje się moją sprawą..... dzięki Jego ingerencji znalazłam wiele dowodów zdrady, a mąż traci zmysły dosłownie i w przenośni.... gubi się. W sobotę po raz pierwszy od 6 miesięcy Bóg przyprowadził męża do mnie - kłamie ze nie ma kochanki, jest jak skała. Mąż dalej spotyka się z kochanką w naszym mieszkaniu w czasie, gdy jestem w pracy (wyjeżdżam na dwa, trzy dni). Wracam do mieszkania i czuwam, czekam na niego. Przyjeżdżam do mieszkania, robię to kosztem innych rzeczy, samodoskonalenia się, bliskości z Bogiem. To straszne - właśnie uświadomiłam sobie, że wciąż toczy się we mnie walka dobra ze złem, czasem wydaje mi się, że jestem niewolnikiem męża.
[ Dodano: 2013-10-02, 21:40 ]
Chciałam Wam Wszystkim podziękować za dotychczasowe słowa wsparcia i pomoc!
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-02, 22:06
Asiu pamiętamy z mężem w modlitwie
joanna83 [Usunięty]
Wysłany: 2013-10-06, 23:24
Bóg zapłać Mirko Tobie i Twojemu Mężowi. Cieszę się, że Was mam i cały Sychar. Gdyby nie Wspólnota to bym się całkowicie pogrążyła w ciemności i chaosie, a o to w dzisiejszym świecie nie jest trudno.
Mam nadzieję, że data pierwszej rozprawy nie jest przypadkowa, że Bóg ma plan... coś się z tym wiąże. Pozostawiam wszystko Bogu.
Bardzo podbudowało mnie dzisiejsze czytanie:
Ha 1,2-3;2,2-4)
Dokądże, Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku Tobie: Krzywda (mi się dzieje)! - a Ty nie pomagasz? Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie. I odpowiedział Pan tymi słowami: Zapisz widzenie, na tablicach wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie. Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6) "To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b) "Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)
To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!
Jan Paweł II:
Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.