Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nieślubne dziecko, jak uratować małżeństwo
Autor Wiadomość
betka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-24, 19:41   Nieślubne dziecko, jak uratować małżeństwo

Jestem mężatką 10 lat , mamy ślub kościelny. Pół roku temu dowiedziałam się o trzyletnim romansie mojego męża z zamężną kochanką. Z tego związku urodziło się dziecko , które ma dziś 2 lata . Nie miałam o tym pojęcia , o wszystkim powiedziała kochanka męża która chciała zakończyć małżeństwo swoje i moje , ponieważ zaczęłą tracić mojego męża . Moja rodzina i mój mąż są dla mnie wszystkim , świat mi się zawalił . Modliłam się bardzo i błagałam Boga o taki wynik testów DNA , który wykluczy ojcostwo mojego męża . Niestety potwierdził je . Mąż wybrał rodzinę i życie z nami , ze mną i naszym synem . Ale ja boję się , że to będzie życie zbyt trudne . Przecież to DOŻYWOCIE ;lęku niepewności .NIE UMIEM NAWET WYOBRAZIĆ SOBIE KONTAKTÓW MOJEGO MĘŻA Z BYŁĄ (?) KOCHANKĄ I DRUGIM DZIECKIEM . NIE POTRAFIĘ DZIELIĆ SIĘ MĘŻEM , KTÓREGO KOCHAM , ANI NIM , ANI JEGO EMOCJAMI .Nie widzę światełka w tunelu , chyba tego nie uniosę... Jak wybaczyć , jak z tym żyć . Pomóżcie proszę , może ktoś z was ma takie doświadczenia za sobą ...? Proszę o modlitwę
 
     
izabela1115
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-24, 20:30   

http://archive.org/detail...MarekDziewiecki

Tu masz odpowiedz na każde swoje pytanie.

[ Dodano: 2013-03-24, 20:33 ]
Wiara, nadzieja i miłość - one nas uratowały

Tu jest świadectwo Asiuli ,\

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=6690
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-24, 22:02   

Cytat:
Mąż wybrał rodzinę i życie z nami , ze mną i naszym synem


A jak uzasadnił ten wybór?

Jak wytłumaczył, uzasadnił swój trzyletni romans?
Jak mąż wyobraża sobie teraz wasze życie?

Odnoszę wrażenie, że zbyt szybko chcesz się uporać z twoimi emocjami, tylko to dziecko Ci spokoju nie daje. Wydaje ci się, że skoro mąż fizycznie jest z Tobą, znaczy że jest naprawdę.
Nie ulegaj temu złudzeniu, trzyletni romans+ dziecko z tego związku pozostawia trwały ślad NA ZAWSZE.
Może gdyby kochanka nie powiadomiła Ciebie o ich związku i dziecku, ty do tej pory żyłabyś w błogiej nieświadomości, z człowiekiem o podwójnym obliczu.
W pewnym sensie powinnaś jej podziękować za tą informacje.
Nie jesteś zła na niego za to co Tobie zrobił?
 
     
betka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-24, 23:49   

Oczywiście , że jestem , ale miałam trochę czasu , aby to oswoić i przeżyć, a nawet wybaczyć, co nie znaczy że nie umieram z bólu i zdziwienia , że on był do tego zdolny. Bardzo staram się z tym uporać, ale tak jak napisałam wcześniej to może okazać się niemożliwe...Mąż chce ratować małżeństwo, twierdzi , że nas kocha i nigdy nie zamierzał nas zostawić. Twierdzi , że popełnł błąd, a potem próbował ukryć jego konsekwencje, miał nadzieję że nigdy się nie dowiem . Budował swoje życie na kłamstwie.
Zadałaś dużo pytań , co Ty zrobiłabyś na moim miejscu ?Powinnam odejść ? Próbuję wybaczyć, każdy dzień jestt dla mnie wyzwaniem ...
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 01:34   

Betka, bo to bardzo trudna sytuacja i nie ma tu dobrych rozwiązań. Wybierasz mniejsze zło. Ważne, żebyś wiedziała z czym TY poradzisz sobie lepiej. Trochę czasu i będziesz wiedziała. Podejmiesz decyzję. Podejmując jakąkolwiek decyzję nie można jednak kierować się tym jakie ona przyniesie konsekwencję. Bo na to co się wydarzy nie masz wpływu. Ważne, żebyś wiedziała przy jej podjęciu dlaczego akurat taką decyzję podejmujesz.
Niedawno spotkałam kobietę, 50 - cio letnią, której mąż zafundował takie emocje jak Twój Tobie. Powiedziała, że nie było dla niej dyskusji, wystawiła męża z walizką za drzwi. On wrócił do kochanki, która się rozwiodła i swojej z nią córki. Kobieta została sama z dwiema córkami. Do dziś jest sama. I powiedziała, że żałuje, bo tamta dziewczyna miała ojca, jej córki nie. Kobieta ta cały czas żyje życiem swojego byłego męża. 20 lat temu, nie umiała jednak podjąć innej decyzji, ta którą podjęła była dla niej najlepsza. Nie była w stanie przewidzieć jakie będzie miała konsekwencje. Nie wiadomo też kim by była i co by mówiła, gdyby te 20 lat temu zdecydowała inaczej.
Chyba więc musisz rozważyć z czym TY sobie lepiej poradzisz, jakie rozwiązanie mniej wydrenuje Cię z sił do zycia. Do tego musiasz wiedzieć jak ma, wg męża wyglądać Wasze życie z dzieckiem jego w tle. Czy to dziecko ma Was odwiedzać, jak często on ma zamiar z dzieckiem się kontaktować, co z wakacjami, świętami, etc. Gdzieś tu ktoś pisał, że chyba w takiej sytuacji, gdyby miał zostać z Wami, musiałby tam ograniczyć się do alimentów. To jednak też może budzić różne Twoje emocje. Znam dziewczynę, która jest w takim właśnie układzie. Jej mąż płaci tylko zasądzone alimenty na dziecko nieślubne, mimo badań DNA nadal twierdzi, że to nie jego dziecko. I dziewczyna ta po latach ma problem z zaakceptowaniem odrzucenia przez niego tamtego dziecka. A w małżeństwie przez lata ten mąż nigdy już nie zawiódł i jest dobrym ojcem dla ich wspólnych dzieci.
Betka, możesz z nim być ale też nie musisz. Daj sobie trochę czasu, będziesz po prostu wiedziała. Pozdrawiam. Spokoju ducha życzę.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 06:03   

Cytat:
Podejmując jakąkolwiek decyzję nie można jednak kierować się tym jakie ona przyniesie konsekwencję. Bo na to co się wydarzy nie masz wpływu. Ważne, żebyś wiedziała przy jej podjęciu dlaczego akurat taką decyzję podejmujesz.

Właśnie po to dostaliśmy rozum, aby w miarę możliwości przewidywać konsekwencje i brać je pod uwagę. Nie znamy oczywiście przyszłości, ale już parę lat na tym świecie żyjemy, i znamy życie na tyle, aby pewne zdarzenia po jakimś działaniu były dla nas bardzo prawdopodobne, a inne całkiem nieprawdopodobne.
Natomiast słusznie powinnam się zastanawiać, skąd taka moja decyzja się bierze - z emocji czy z racjonalnych przemyśleń. I zdecydowanie odradzam podejmowanie decyzji pod wpływem emocji, ważne decyzje wymagają maksymalnego wyciszenia.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 09:43   

złamana napisała:
Cytat:
Niedawno spotkałam kobietę, 50 - cio letnią, której mąż zafundował takie emocje jak Twój Tobie. Powiedziała, że nie było dla niej dyskusji, wystawiła męża z walizką za drzwi. On wrócił do kochanki, która się rozwiodła i swojej z nią córki. Kobieta została sama z dwiema córkami. Do dziś jest sama. I powiedziała, że żałuje, bo tamta dziewczyna miała ojca, jej córki nie.


Gdyby niewierny mąż rzeczywiście kochał swoją rodzinę i swoje dzieci, po decyzji jego żony NIGDY

1. nie wróciłby do kochanki
2. nie zaniedbaby swoich dzieci
3. starałby się udowodnić, że zasługuje na danie mu szansy

Wspomniany zdradzacz miał alternatywę zapewne, mógł przeczekać ból żony w jakimś neutralnym miejscu, gdziekolwiek, mógł swoją postawą udowodnić, że mimo zdrady jednak wybiera rodzinę.
Wobec takich faktów, jest pewne że ten mężczyzna nawet pozostając w domu, wciąż byłby z kochanką. Kobieta prawdopodobnie zaoszczędziła sobie wiele lat nerwów i bycia okłamywaną, sama zdecydowała za niewiernego a ten, jej wybór jak widać przyjął z aprobatą. ;-)
Przecież ten mężczyzna to nie bezmyślne stworzenie, że nie wie co postanowić, że tylko od żony zależy gdzie on pozostanie.
To była jego decyzja. Mógł nie iść do kochanki i czekać cierpliwie na wybaczenie żony, która być może pod wpływem jego postawy mogłoby nastąpić.

Czasem wystawienie niewiernemu walizek za próg takiemu , skutkuje natychmiastowym "wyklarowaniem" się sytuacji. Owszem bywa, że małżonkowie niewiernych nie są na to przygotowani ale jeśli niewierny/niewierna idzie wprost w ramiona kochanki/ kochanka, od razu wiadomo, że z tej mąki chleba by już nie było. Taka sytuacja obnaża aż nadto intencje niewiernego, który deklaruje pozostanie w domu, często z powodów niewiele mających wspólnego z prawdziwą miłością.
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 11:26   

Kenya, ale mi nie chodziło o analizę zachowania tego mężczyzny. TYlko o kobietę. O to, jak lata całe nie umiała i nadal chyba nie umie emocjonalnie pożegnać się z mężem. Zaskoczyła mnie, bo widziałyśmy się dwa razy w życiu, a ona mi taką historię opowiedziała. Bo racjonalnie powinna sobie mówić to co Ty napisałaś. A ona żałowała. O to mi tylko chodziło. Każdy człowiek ma swoją wrażliwość, swoją historię, swoją odporność, swoje racje. Rozważając co dalej..., Betka musi wiedzieć czy twardo stąpa po ziemi i trzyma się swoich decyzji, czy też w sytuacji gdy nie jest do nich na 100% przeknana będzie nimi żyła cały czas. Musi siebie poznać w tym swoim, chyba najgorszym kryzysie.
Betka, jedno jest w tym wszystkim dobre, przeżyłaś, a już nic gorszego ze strony męża spotkać Cię nie może. Słońce zaczyna wychodzić, kończy się ta zima. ;-)

[ Dodano: 2013-03-25, 11:41 ]
Nirwana, doprecyzjuję na przykładzie. Żyje sobie taka żona z mężem alkoholikiem. Doszła do ściany i zastanawia się nad separacją. Podejmując tą decyzję nie może kierować się tym, że jej wyprowadzka otrzeźwi męża, bo tego przewidzieć nie może, na to nie ma wpływu. Nie ma tutaj żadnej mozliwości uznania, że jest to prawdopodobne lub zupełnie nieprawdopodobne. Podejmując tą decyzję musi być przekonana, że robi to dla uzyskania równowagi dla siebie i dla dzieci, robi to by mieć spokój, nabrać dystansu. Intencje tej decyzji są dobre. Konsekwencje nieznane. Może przecież być gorzej. Taka decyzja dotychczas spolegliwej żony może rojuszyć męża, może uruchomić całą lawinę dramatycznych zdarzeń. Może też wpłynąć na otrzeżwienie męża, na podjęcie przez niego walki o siebie i rodzinę.
Pewnie to samo mamy na myśli, tylko od innej strony. Chodziło mi o to, że moja własna decyzja nie może być podyktowana tym jak ona wpłynie na drugą osobę
 
     
betka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 12:42   

To ja mam problem , nie mój mąż , on podobno wybrał i dokładnie ponoć wie czego chce , nawiasem mówiąc spełnia trzy waruki Kenyi, deklaruje uczciwość , wierność itd . twierdząc , że dostał nauczkę na całe życie . Natomist jestem przekonana , że atawizm genów spowoduje , że będzie chciał od czasu do czasu widywać dziecko, mimo że dziecko ma ojca , który go bardzo kocha i żyje w pełnej rodzinie , o małżeństwo kochanki przetrwało .
Cały lęk bierze się z braku zaufania , którego już nigdy nie odbuduję i mówię Wam , że świadectwo Joanny to dla mnie nieosiągalny kosmos . Przecież ja się dobrze znam ; będę szukać , węszyć , panikować ...taki mam charakter . Sprawa kontaktów z kochanka i dzieckiem chyba nie zdoła mi zobojętnieć . Nie wiem jak i gdzie szukać dla SIEBIE pomocy . Mąż jest zmęczony moimi wątpliwościami twierdząc , że każdego dnia stara mi się udowodnić jak mu zależy . Ja siebie wystraszonej i węszącej też nie lubię , ale nic nie potrafię z tym zrobić , podobno to naturalne w takiej sytuacji , ale czy da się tak żyć ...?
Aaaaa.... jeszcze dziecko, które kocha ojca bardzo , a ojciec syna (10 lat ) jeszcze bardziej.
Dzisiaj w tym małżeństwie byłabym idealną żoną , bo zobaczyłam wszystkie swoje błędy , nasze życie mogłoby być doskonałe ( było takie kiedy czekaliśmy na wynik ok. 3 miesięcy sprawa w sądzie ), TYLKO , że niestety ...

[ Dodano: 2013-03-25, 13:00 ]
Zawsze wierzyłam w to , że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i MODLITWĄ MOŻNA WYPROSIĆ , WYBŁAGAĆ WSZYSTKO. Dużo się modlę i wiele ważnych dla siebie rzeczy i spraw wymodliłam w życiu , ale na tę sytuację nie ma mocnych i nie dowierzam , że Bóg który mnie kocha skroił mi taki krzyż ...
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 13:16   

Cytat:
To ja mam problem , nie mój mąż


Betko bardzo Ci współczuję.
Piszesz, że nie lubisz siebie wystraszonej i węszącej, kto to lubi?
Dlaczego taka jesteś? Bo nie masz pewności, bo nie wierzysz, bo nie wiesz jak zachowa się Twój mąż. Obawy nie są bezpodstawne, wobec 3 letniego romansu z bonusem w postaci dziecka (któremu współczuję jeszcze bardziej), niepokój jest jak najbardziej zrozumiały.
Ten cytat powyżej jest bardzo znamienny. Wygląda tak jakby po nim to spłynęło, owszem jest jakaś niedogodność bo się wydało, więc było zamieszanie, zmącony spokój itd, ale to ty cierpisz a on twierdzi, że (ponoć) wie czego chce. Ciekawe dlaczego nie wiedział wcześniej?
Mam wrażenie Betko, że nie przerobiliście dogłębnie tego co się stało.
Zrozum, że emocje męża powstałe z romansu nie ulecą w powietrze ot tak sobie, taka jest natura długotrwałych romansów niestety.
Mąż nie powinien być zmęczony twoimi wątpliwościami, wszak to on jest sprawcą twojego samopoczucia.
Na każdym kroku, po wielokroć powinien być gotowy ponosić odpowiedzialność za krzywdę jaką Ci zrobił, powinien wykazywać się wyrozumiałością aż Ty wydobrzejesz na tyle by odzyskać spokój i wiarę w niego a także wasze małżeństwo. To jego rola starać się Ciebie przekonać, że on zasługuje na daną mu szansę. W żadnym wypadku szansy zdradzaczowi nie powinno dawać się a priori, bo jak życie pokazuje, to zawsze zakończone jest porażką.
Oczywiście to co piszę nie świadczy o tym, że Wam się udać nie może, oczywiście pozytywne zakończenie jest możliwe, lecz problem trzeba przepracować. Droga na skróty nie zawsze prowadzi do celu. Zdarza się, że idąc na skróty wpada się w zasadzki. Czasem jest lepiej wybrać drogę dłuższą ale pewniejszą.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 18:03   

Złamana, tak, mówimy o tym samym innymi słowami :-)

Betko, mam wrażenie, że dostałaś od Boga niezwykle trudny dar, trochę zgodny ideą modlitwy św. Franciszka: http://adonai.pl/modlitwy/?id=151 albo z "Modlitwą" Bułata Okudżawy: http://www.youtube.com/watch?v=rFyKjO9zUxs
Inaczej mówiąc Pan Bóg nie zawsze daje wprost o co prosimy, a raczej sytuacje do ćwiczenia się w tym, o co prosimy.

betka napisał/a:
Cały lęk bierze się z braku zaufania , którego już nigdy nie odbuduję i mówię Wam , że świadectwo Joanny to dla mnie nieosiągalny kosmos . Przecież ja się dobrze znam ; będę szukać , węszyć , panikować ...taki mam charakter

A ja wierzę, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, pomodlę się o wsparcie dla Ciebie :-)
 
     
betka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-25, 22:31   

Nirwanna , modlitwa św. Franciszka cudowna i trafiona w samo sedno ! Dziękuję za modlitwę , to bardzo ważne by mieć wsparcie , a ja czuję że je mam dzięki Wam wszystkim .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9