Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Życie po zdracie emocjonalnej
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-16, 12:59   

Orsz
Piszesz za przeproszeniem jak jakis macho, który obije (sorry za wyrażenie) mordę każdemu potencjalnemu kochankowi zony.
Mam nadzieję, że nie uważasz, że żona przy okazji też powinna dostać po twarzy?
 
     
basia976
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-16, 13:01   Re: Życie po zdracie emocjonalnej

Witam!
Ja jestem po przeciwnej stronie,byłam zdradzana przez męża ponoć od kilku lat,tłumaczył się tym że zawsze był pod wpływem alkoholu,lecz gdy znowu nie wrócił na dwie noce coś we mnie pękło i zaczełam szukać i znalazłam.Okazało się że to nasza wspólna znajoma i ponoć wiele innych,teraz w to nie wnikam.Najgorzej zabolało jak w nerwach wyprowadziłam się z dziećmi do innego mieszkania bo nie mogłam na niego patrzeć.A on zamiast ratować małżeństwo pił i pisał tylko sms "wróć".Po czym znalazł następną z którą prawie układał sobie życie-szybko co?Po trzech miesiącach wróciłam do domu ze względów finansowych wynajem kosztuje,on wyszedł na cały wikend a w niedziele go zobaczyłam pijanego z nową zdobyczą.Przyszedł wieczorem do domu i klękał,błagał.Bardzo go kocham i chyba nie jestem gotowa na zupełne odejście od niego,ból który przeżyłam nie jest do opisania to wyrwane serce a mimo wszystko próbuję mu wybaczyć jest bardzo ciężko ale moja miłość jest silniejsz i jeżeli nie da mi powodó do nowych podejżeń myślę że z biegiem czasu znów mu zaufam.Teraz jest cudownie chciałabym aby tak pozostało.Więc jeśli Twoja miłość do żony jest tak silna jak moja do męża to walcz,jest warto,pokaż jej że ją kochasz,okazuj dużo czułości i szacunku,zmień coś,zaskocz ją.WALCZ O SWOJĄ MIŁOŚĆ.
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-16, 13:01   

Dobrze uważasz.
Tu nie chodzi o bycie maczo, tylko normalnym mężczyzną. Pan Jezus też nawet bata potrafił użyć gdy okoliczności tego wymagały.

[ Dodano: 2013-03-16, 13:06 ]
Basia, Twój mąż Cię nie kocha. Jesteś od niego uzależniona emocjonalnie. Moim zdaniem to nie jest właściwa droga. Niestety żadnej recepty nie mam. Jedyną nadzieją jaką mam jest to że moje słowa, zapewnie bolesne są niczym względem tego co opisałaś słowami "miałam wyrwane serce".
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-16, 13:23   

Orsz, jeśli już mielibyśmy karać przemocą za zdradę (nie uważam tak) to żonę/męża
bo to oni ślubują wierność skrzywdzonemu, a nie kochanek czy kochanka
 
     
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-16, 14:13   

Piszesz tak jakbyś nie czytał tego co napisałem. A poza tym tu nie o karę chodzi tylko o racjonalne choć w pewien sposób wyglądające na emocjonalne działanie.
A poza tym kobietom krzywdy się nie robi i kobiety sa przeważnie ofiarami naszymi i kochanków. Tak uważam. Co nie zmienia faktu, że o miłość po zdradzie ciężko o ile jest możliwa.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-16, 17:53   

Cytat:
Ewentualna krzywda powinna być adekwatna do sytuacji. Przesadzać nie wolno. Wyrzekanie się przemocy jest niesłuszne choć politycznie bardzo poprawne.

Czy należy przez to rozumieć, że usprawiedliwiasz zrobienie komuś krzywdy? Adekwatnie do sytuacji? Czy to nie jest zasada "oko za oko"? A nieprzesadzanie to zapewne nie wolno "dwa oka za jedno oko"?
Poza tym chyba ja inaczej rozumiem słowo "przemoc". Dla mnie ono zawsze jest pejoratywne, oznaczające nadmiar siły w stosunku do potrzeb sytuacji. I nijak się ma do użycia siły w obronie własnej lub kogoś, którą uważam za usprawiedliwioną i konieczną.
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 23:46   

Orsz czemu uważasz, że mąż nie kocha Basi?
To nie jest takie proste.

On jest chory i ona także.

Właśnie pochłaniam "kobiety, które kochają za bardzo" Norwood. Rewelacyjna, aczkolwiek to smutne, ale jestem jedną z tych kobiet (gdzieś w tym tłumie znalazłam siebie, choć na pierwszy rzut oka ciężkie do stwierdzenia). Zamówiłam kolejne książki i mam namiary na terapeutę.

Jak tak zaczęłam się zagłębiać to wokół mnie jest pełno chorych ludzi. Ale póki życie trzeba walczyć :mrgreen:
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-18, 09:21   

Witajcie...
Cieszę się, że znalazłam to forum. Po wertowaniu wielu "świeckich" forów, nie znalazłam tam dokładnie tego, czego szukałam. Tam najczęściej polecanym lekarstwem zwykle jest rozstanie. Najprościej...
A ja mam mętlik w głowie. Po zdradzie emocjonalnej jestem rozbita i cierpię chyba tak samo, jak po fizycznej. Tak boli zaangażowanie emocjonalne z inną kobietą, oszustwa i kłamstwa z tym związane... Nie wiem jak ponownie zaufać, nie wiem nawet czy tego chcę... Potrzebuję czasu, żeby wszystko na nowo poukładać. I nie wiem jak to będzie dalej... Próbuję być cierpliwą (choć to niezmiernie trudne) i oddać sprawy Bogu...
Nieustannie się modlę, proszę także o Waszą modlitwę w mojej intencji...
 
     
basia976
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-18, 12:44   

Witam!
Dziękuję że zadałaś pytanie,dlaczego uważa że mąż mnie nie kocha.Ostatnio dużo ludzi mi to mówi,że jakby kochał to by nie zdradzał.Ja zdaję sobie sprawę z tego iż kocham go za bardzo lub jestem od niego uzależniona,pewnie to prawda,ale on odemnie też,miał kochanki ale nie potrafi się zakochać w innej nie chce odejść.Także chodzę do terapełty iż zdaję sobie sprawę z problemu.Ale jak na razie nawet po zdradzie jednak nie potrafię żyć bez niego.Czy uważasz iż z mojej strony brak zapachu męża,nie umiejętność zasypiania bez niego,szybsze bicie serca gdy go widzę,czułośc w każdej postaci,namiętność,wspólne wyjazdy,wykonywanie różnych czynności razem,jego dotyk mnie uspokaja i to bardzo czuję się bezpiecznie i wiele innych mogę wymieniać bez końca.Czy uważasz nadal że jestem od niego uzależniona czy jednak uznasz że to jest miłośc.I jeszcze Ci coś powiem uważam że on mnie kocha na swój sposób ale kocha,i wiele odczuć moich odczuć wiem że on też przeżywa.Nie bronię go ale ja to czuję.Jesteśmy ze sobą 18 lat po ślubie a dwa lata przed ślubem,mamy ja 37 mąż 38,więc jesteśmy ze sobą od zawsze a znamy się jeszcze dłużej.On wyprzedza moje myśli a ja jego.Co o tym myślicie,czy to nie miłość tylko przyzwyczajenie a może jednak jesteśmy dla siebie przeznaczeni?
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-18, 17:37   

Basiu kochacie się, ale jednocześnie potrzeba wielu zmian i to w twoim życiu wewnętrznym. Musisz sama dla siebie stać się ważna, kochana, lubić siebie, lubić samotność, musisz być samolubem. I wiele innych kroków musisz podjąć jak i każdy z nas, który ma tu problem. To nie naszych współmałżonków mamy zmieniać, a samych siebie. Dlatego takie odcięcie się od tej naszej połówki, pewnego rodzaju utratą kontroli, manipulacji nad ich życiem, obojętność i stanie z boku mogą pomóc naszym małżeństwom.

Aby twój mąż się zmienił musisz sama dla siebie się zmienić i wypełnić swoją pustkę, aby przerwać swoje cierpienie. Myślę, że Bóg chce, aby człowiek tu na ziemi też był szczęśliwy

U mnie teraz podobnie. Małżeństwo miało wypełnić moją pustkę i niespełnione marzenia. Właśnie próbuję zaakceptować, że pewna bardzo ważna rzecz w moim życiu się NIGDY nie spełni i muszę znaleźć swoją przytań. Coś nowego. Mój mąż musi przestać wypełniać moje niespełnione marzenia.

Na prawdę ostatnio dużo rozmawiamy o nas, naszym dzieciństwie, o naszych żalach i dziś wiem, że nie przypadkowo został moim mężem. Kochamy się bardzo, ale jednak On upadł.

Wiem, że teraz to ja mam się zabrać za robotę. Fachowa pomoc, książki, modlitwa i ciężka lekcja nauki kochania siebie taką jaka jestem i zaakceptowania wszelkich moich niepowodzeń. To strasznie trudne, ale zrobię wszystko, żeby wygrać, bo nagrodą jest wspólne życie z moim mężem w wieczności i niesamowicie pragnę naszej świętości.

Czasami to myślę, że trzeba stanąć z boku i obejrzeć film o nas samych, o naszych tajemnicach, sekretach... Chyba najgorsze jest to, że może się wydać jak bardzo jesteśmy nieszczęśliwe, sztuczne ze swym uśmiechem, poczuciem humoru, ze swoją maską dla ludzi.....

Muszę przyznać, że dzięki ludziom obecnym na tym forum poznałam na prawdę co znaczy Sakrament Małżeństwa. Nigdy nie był dla mnie taki ważny jak teraz.
 
     
basia976
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-19, 10:01   

Dziękuję że odpisałaś na moją wiadomość.A co do Twoich rad to najgorsze jest to że ja to wszystko wiem ale nie potrafię tego zrobić,nie wiem czemu jest to takie trudne,może mój mąż faktycznie ma na mnie taki wpływ,po moim powrocie do domu praktycznie osiągnoł już wszystko co chciał.Wycofałam papiery rozwodowe,ale teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam może powinnam przetrwać ten ból który miałam w sobie i pokazać mu że to co zrobił było bardzo złe.On ma do tego bardzo tródny charakter jest bardzo uparty i odnosze wrażenie że nie widzi moich cierpień tylko swoje.Od ponad roku walczy ze mną o to bym swoje stoisko zrobiła i na niego i na siebie.Ponieważ ja prowadzę małe stoisko odzieżowe,ale pracuję sama nikogo nie zatrudniam wiadomo na rynku nie jest dobrze.Ale on nie może tego przeżyć że ono jest na mnie i cały czas walczy ze mną.Ale ja tego nie zrobię już mu nie ufam po tym wszystkim,a jeszcze teraz zamiast nadal mieć skruchę to on znowu zaczyna walkę,ja już nie wiem o co mu chodzi,czy chce być ze mną bo mnie kocha czy tylko dla tego że ma wygodę,choć naprawdę jest kiepsko ale on się na tym nie zna i myśli inaczej.Mówiem Ci nie wiem co mam robić nie umiem żyć bez niego ale czy to warto czy on naprawdę mnie kocha.Mówi że tak bardzo,ale to tylko słowa tamtym też tak mówił.Mam w to wierzyć.Choć"wiara czyni cuda"
 
     
niezapominajka8
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-19, 14:04   

Przeczytaj koniecznie książkę "kobiety, które kochają za bardzo" Norwood.
Jest tam wiele ciekawych spostrzeżeń i rad.
Mnie bardzo poruszyło to jakie role odgrywamy w naszym życiu. Jak bardzo jesteśmy uwikłani w granie ról.

Skończ walkę z mężem. Musisz realizować tzw. 10 przykazań autorki i być konsekwentna w tym. Kto wie być może jedynym rozwiązaniem będzie separacja, albo dużo trwalszy i mocniejszy związek. Czego Ci bardzo życzę.

Po zdradzie, my z mężem podpisaliśmy intercyzę. Wszystko należy do mnie. To też mi dało pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i niezależności, że gdyby się nie zmienił nie jestem zależna tylko od niego i z pewnością sobie poradzę. Dodam, że po macierzyńskim wybrałam zaległy urlop i od marca jestem bezrobotna i to też była dla mnie kolejny cios jak przed Świętami dowiedziałam się, że mi dziękują. W tamtym roku straciłam wszystko. Męża, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, szacunek do siebie, pracę, perspektywy, wszystko.....
Chyba to było moje dno.....
I teraz chcę się odrodzić na nowo, znaleźć to wszystko co pogrzebałam dawno na dnie serca...

Nie chcę Ci doradzać. Sama jestem w drodze do uzdrowienia samej siebie i podobnie jak Ty szukam. Choć mój mąż zmienił się o 360 stopni i czasami myślę, że chyba tego nie chciałam. W jednym z kazań ks. Pawlukiewicz powiedział, że niektóre kobiety nie chcą, aby ich mąż przestał pić. Dziś wiem o co mu chodziło. Tak właśnie jest w destrukcyjnych związkach i nie ma co się łudzić, że jesteśmy takie kryształowe. Coś w dzieciństwie zostawiło na nas rysę.....

Zajrzyj też do kącika filmowego, jest tam wiele ciekawych propozycji.

Myślę, że bardzo ważne jest też powiedzenie sobie, że mam problem i sama nie dam sobie z nim rady.
Więc nie skupiaj się teraz na mężu odstaw go trochę na bok i zacznij czytać i szukać samej siebie. Fajnie, że masz terapeutę, ja nadal szukam, bo te namiary co dostałam chyba nieaktualne - dzwonię i nikt nie odbiera, ale będę szukała dalej :-D

Z Bogiem

Ps. Jak przeczytasz możemy podzielić się wrażeniami. Niedługo mi przyjdą kolejne książki. Przy małym dziecku potrafię pochłonąć jedną w 3 dni ;-)
 
     
basia976
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-20, 14:40   

Na pewno przeczytam książkę poleconą przez Ciebie i dam znać jakie wyciągnęłam wnioski.
A co do odsunięcia się od mojego męża to jest trochę trudne on jest teraz na etapie bycia przy mnie prawie non stop.Nie wiem czy pisałam ale ja nie mieszkałam z nim w domu prawie 3 miesiące jak odkryłam jego zdradę on myśli że ja też kogoś miałam bo przeczytał moje smsy.Owszem spotykałam się z kimś ale nic nas nie łączyło po prostu miałam z kim pogadać i na chwilę zapominałam o bólu.Powiedziałam mu o tym ale on i tak chyba przestraszył się że ja naprawdę mogę zakochać się w kimś innym i poczuł zagrożenie.Przez te wspólne lata nigdy nie dawałam mu podstaw do zazdrości może zaczoł traktować mnie jak nie atrakcyjną kurę domową,a tu nagle ktoś się mną zainteresował to był chyba dla niego szok,fakt jest taki że wygląd zewnętrzny też trochę zmieniłam i zaczęłam bardziej dbać o siebie ale na pewno nie dla mężczyzn tylko dla samej siebie.Po prostu lepiej się czuje.
Wiem że mam problem i to sama z sobą i wiem że muszę sobie z nim poradzić,chodzę na terapię ale to tkwi we mnie sama nie wiem czego chcę od życia i jak chcę je przeżyć.Nie wiem czy warto dawać kolejną szansę mężowi mimo tego że go kocham bo nie wiem czy on na nią zasługuje nadal chce być w moim życiu najważnieszy i nim zawładnąć a ja staram się z tym walczyć a jak na razie to słabo mi to wychodzi.
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-20, 15:32   

basia976 napisał/a:
Nie wiem czy warto dawać kolejną szansę mężowi mimo tego że go kocham bo nie wiem czy on na nią zasługuje


a ty chciałabyś mieć kolejną szansę ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9