Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Bądź oczyszczony
Autor Wiadomość
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-17, 09:31   Bądź oczyszczony

Wtedy przyszedł do Niego trędowaty i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony!. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.


Dociera do nas, w miarę upływu lat, a w większym stopniu na miarę osobistych doświadczeń ta prawda, że nieczystość najlepiej zobrazować pokazując kondycję człowieka. Kim jest nieczysty? To człowiek ubogi, ułomny, chromy i niewidomy. Potrzebuję, będąc nieczystym, przyjęcia samego siebie przez okazanie szacunku i zrozumienia. Potrzebuję być najpierw przyjacielem samego siebie, aby inni mogli mnie w taki sposób postrzegać i przyjmować. Traktowanie siebie jako nieczystego pozwoli uznać w nieczystych moich braci i moje siostry.

Będąc nieczystymi możemy i powinniśmy być dla innych. Życie w takim stanie ducha i serca jest nadal życiem. Nieczystość nie jest „przerwą w życiorysie”, czasem przerwy od praktykowania odpowiedzialności. W dążeniu do stawania się czystymi potrzebujemy przyjaciela, w którym znajdziemy wsparcie w postaci patrzenia na nas nie przez pryzmat naszej nieczystości, lecz godności, jaką w sobie mamy, a której nie tracimy przez nieczystość. Jest ona jedynie osłabiona i w przyjaźni potrzebuje skutecznego wzmocnienia.

Nieczystość ujawnia w nas „zatwardziałość serca”. Szczególnie staje się to dotkliwe w relacjach z osobami najbliższymi. Podwyższona temperatura niecierpliwości, kłótliwość, tracenie szybko równowagi wewnętrznej są niekorzystnym wstępem do praktykowania nieczystości. Możemy odczuć narastający w nas opór przed innymi, ich potrzebami, poglądami i rozwiązaniami, które, jak nam się wydaje, usiłują nam narzucić. Odczuwamy, jakby ktoś chciał nas pozbawić wolności, którą cenimy sobie ponad wszystko. Nieczystość wzmaga w nas stany podejrzliwości, nieufności i dystansu do innych. Stąd relacja z kimś, kto będzie mógł nam powiedzieć o nas to, czego nie pozwalamy innym osobom jest czymś niezwykłym i bardzo korzystnym dla naszego uzdrowienia.

Nieczystość skłania do zabiegania o to, aby obraz nas samych w oczach innych był bardzo korzystny. Zabiegamy o uznanie, będące pocieszeniem w zmęczeniu, wytworzonym przez nieczystość serca. Nawet bliskiej nam osobie nie pozwalamy, aby pokazywała nam nasze słabe strony. Stawiamy opór trosce innych o nasze sprawy. Przychodzi chwila, w której potrzeba naszego przyznania się, iż jest moment, gdzie pomoc życzliwego nam człowieka się kończy, a rozpoczyna się etap, w którym niezbędne jest szczególne działanie Ducha Świętego. On przemienia serce i uwalnia od zatwardziałości, ucisza lęki i stwarza w nas „serce z ciała”. Serce z ciała może być otwarte, odczuwające ból i dopuszczające do zamieszkania w nim kogoś drugiego. Zamieszkiwanie człowieka, choćby bardzo kochanego, to za mało. Potrzebujemy zamieszkiwania w nas Boga. Niezbędne jest do tego świadome i dobrowolne przyzwolenie.

Nieczystość, która doprowadza do „zatwardziałości serca”, powoduje wielkie osamotnienie i samotność. Niemożność kochania wynika z braku wolności, którą stwarza w nas nieczystość. Trudno o pogłębione relacje z innymi, ponieważ nasze patrzenie na człowieka wymaga uzdrowienia. Wraz z uzdrawianiem patrzenia, myślenia i odczuwania, dokonuje się uzdrowienie serca. Ta rzeczywistość staje się możliwa, gdy zapłaczemy nad sobą i odkryjemy kochające Oblicze Ojca.

Jest w nas skłonność do przywłaszczania sobie drugiego człowieka. Tymczasem istnieje nagląca potrzeba radowania się innymi bez rozwijania w sobie potrzeby ich posiadania. Cała atmosfera życia wypełnionego handlem, widzenie wszędzie „towaru” prowadzić może do sytuacji, że w taki sposób będzie również traktowany człowiek. Dlatego przyjaźń wymaga od nas zerwania z tym, co dominujące jest w naszej kulturze. Patrzenie na innych ludzi nie może łączyć się z ich „pożeraniem”. Św. Tomasz mówił: „Gdzie miłość tam wzrok”. Mówił on też, że kiedy pożądamy, patrzymy na drugiego niczym lew spoglądający na jelenia jako na posiłek do pożarcia.

Może pojawić się w nas, w związku z pragnieniami seksualnymi, zdolność do okłamywania samych siebie. Przekonujemy siebie oraz innych, że w naszych relacjach z określoną osobą chodzi jedynie o dobro, wzajemną pomoc, udzielenie wsparcia psychicznego, wysłuchanie, wypełnienie tej luki, jaka się zrodziła w nas, odczuwanej jako bolesne osamotnienie.

Okazywanie współczucia to dzielenie czyjegoś „czucia”, tego, co w człowieku jest najtrudniejsze – cierpienia. Jezus współczując wchodzi w dzielenie z trędowatym chwil trudnych. Nie odwraca od niego głowy, nie patrzy z przerażeniem na jego gnijące ciało. Jest z nim w jego cierpieniu. Współcierpieć, ulitować się nad drugim to nie wypowiadać łatwych i szybkich ocen odnoszących się do postępowania innych. Zdystansowanie się do własnej niecierpliwości, gdy spotykamy kogoś, kogo spotkało nieszczęście, jest widzeniem dalej niż widzą nasze oczy i usłyszeniem głębiej niż słyszą nasze uszy. Nie na miejscu są postawy umoralniające, pouczające w stylu: „Gdybyś mnie posłuchał, to do tego by nie doszło”; „A przecież ci mówiłem, lecz ty zawsze wiesz lepiej”; „Skoro nawarzyłeś piwa, to teraz je wypij”.

Jezus otwiera się na ból trędowatego. Zamieszkuje w bólu człowieka. Nie ucieka od sytuacji, od miejsc wypełnionych jego moralną, duchową, psychiczną czy ekonomiczną biedą. Patrząc na życie nasze oraz naszych znajomych stwierdzamy, że takie doświadczenia oczyszczają i uzdrawiają ze znieczulicy, przywracają też wiarę w obecność Jezusa cierpiącego z cierpiącymi i płaczącego z płaczącymi. Otwarcie się w tych sytuacjach na Niego i zaufanie, że On wie, co czyni, to zobaczenie Go tam, gdzie nie spodziewaliśmy się Go spotkać i usłyszenie w czymś, w czym nigdy Go nie słyszeliśmy. Nie słyszymy płaczu Boga w płaczu dziecka, którego pijani rodzice nie karmią, nie przewijają, nie prowadzą na spacer. Nie słyszymy skargi Jezusa w skargach kobiety, nie będącej w stanie nakarmić swoich ośmioro dzieci. Potrzeba zrobić to w danej chwili i konkretnej sytuacji, co możemy zrobić. Zawsze istnieje możliwa opcja polegająca na tym, aby narzekać na bogatych, na system pomocy społecznej, który nie funkcjonuje, na niewrażliwość innych. Gdy ja słyszę i ja widzę i ja boleśnie odczuwam to wszystko, uczynię w moim obszarze możliwości to, co zmniejszy ludzkie cierpienie. Patrzenie na cierpienie nie jest przyczynkiem do osłabienia naszej nadziei. Nadzieja zrodzona z wiary dojrzewa i oczyszcza się poprzez trudności.

Nieumiejętność przeżywania własnego bólu pozbawia nas zdolności wczuwania się w ból osób spotkanych. Niechęć do cierpienia prowadzi do niechęci wobec cierpienia, jakie noszą inni. Problemy innych przerażają nas. Obawiamy się, że one mogą i nas spotkać. Nie możemy narzucać innym tego, jak powinni przeżywać swoje cierpienie. Nie jesteśmy panami uczuć innych, a tym samym nie wolno nam manipulować uczuciami człowieka cierpiącego. Udzielając rad, które nie mają nic wspólnego ze stanem zdrowia drugiego, możemy pogrążać go w głębokiej frustracji. Spiesząc się z dostarczaniem pocieszenia chcemy dla siebie samych określone cierpienie zamknąć, gdyż za bardzo zaczyna nam uwierać. Unikając stosowania niedorzecznych słów pocieszenia powstrzymamy się przed traktowaniem człowieka cierpiącego jak przedmiot.

Miłość nie znosi dystansu. Jeśli mówimy, że kochamy Boga, powinniśmy „obejmować” Go swoimi uczuciami. Dramat życia nieczystego jest związany z nieumiejętnością kochania Boga swoimi uczuciami, okazywania czułości temu, który jest Miłością. Oddawanie Panu tego wszystkiego, co jest naszym przeżywaniem w sferze uczuć łączy się bezpośrednio z przejmowaniem miłości, jaka jest nam dana. Jesteśmy zależności od tego, komu okazujemy wiele swoich uczuć, jesteśmy tym też zamieszkujemy, ta osoba udziela nam pokoju lub niepokoju, wprowadza nas w wyciszenie lub w wewnętrzne wzburzenie.

My wszyscy szukamy spełnienia jednej z podstawowych tęsknot naszego życia, jaką jest tęsknota za bliskością i uczuciem. Tymczasem odczuwamy ogromną bezsilność wobec tych uczuć, które usiłują wydostać się nam spod kontroli, a są nimi miłość, nienawiść, odrzucenie, przyciąganie przez innych, wdzięczność i żal. Coś trzeba zrobić z naszą obojętnością na dobro i zło. Rzeczy nie mają się dobrze, kiedy nie ekscytuje nas piękna myśl lub niezwykła idea, albo perspektywa zobaczenia czegoś wyjątkowego. Stan nasz jest niezwykle trudny wobec obojętności na szerzący się wulgaryzm słowa, chore pomysły innych oraz niszczące poglądy, którym ulegamy zarówno my, jak i osoby nam bliskie. Co trzeba zrobić z własną gnuśnością, będącą szokującym nałogiem, polegającą na tym, że wiele szlachetnych spraw stało się dla mnie rzeczywistością, na którą reaguję obojętnie.

Możemy dojrzewać uczuciowo, gdy będziemy żyli w pogłębionej jedności między nami, a także, gdy będzie łączyła nas bliskość. Te dwie cechy: jedność i bliskość z innymi mówią o naszej wolności wewnętrznej. Jesteśmy słabi, stąd konieczność bycia razem, ani jesteśmy oddaleniu od siebie, powodowanym nadmierną lękliwością o nasze życie moralne i duchowe. Chodzi nam o duchową bliskość, która nie ma na uwadze realizacji własnych pożądań, potrzeb seksualnych czy pragnienia zjednoczenia fizycznego. Duchowa bliskość absorbuje umysł, serce i ciało. Nie odnajdziemy się w sobie, ale i poza sobą, jeśli nie będzie w nas tego wielkiego pragnienia bliskości, jakie ożywia serce Boże. On pragnie coraz większej bliskości z nami. Stąd targani jesteśmy niepokojami, niedosytem, samotnością. To, co nas męczy jest środkiem do przemiany, do odrodzenia przez wejście w bliskość z Jezusem.

Chcąc uporządkować uczucia winniśmy mieć wizję własnego życia, ideały, które prowadzą do przemienienia w Chrystusie. Owa wizja umożliwia piękne życie mimo zranień, będących nieodłącznym składnikiem ludzkiego poszukiwania miłości. W naszym zranieniu jest zarówno „wielki nieporządek” jak i zapowiedź „wielkiej miłości”, pocieszenia przez Boga. „On zrani, On też uleczy”. Trzeba pozwolić, aby Bóg stał się naszym obrońcą i tarczą i schronieniem. Konieczne jest zaprzestanie szukania tego wszystkiego w człowieku, „który zbawić nie może”. Bliskość z Bogiem do jeden z wyznaczników realizowania się naszego zbawienia, naszej wolności.

Porządkowanie uczuć to proces trwający do końca życia łączący się z reperacją rozerwanych sieci, w które nie pozwalamy „złowić się” naszemu Panu. Więzi zerwane trzeba odbudowywać. Niedotrzymane obietnice oczekują na realizację. Bóg, którego zawiedliśmy, nie zniechęcił się, ani nie załamał naszą postawą. On jest wytrwały w oczekiwaniu! Kształtujemy nasze uczucia przez powroty do wierności temu, co było naszą obietnicą Bogu. Potrzeba naszego uwierzenia, że powracanie do wierności jest kształtowaniem wiary. Niewierność i niepowodzenia przez stałe powroty do Boga mogą wpłynąć na silną więź z Nim.

Trzeba nauczyć się nam okazywania współczucia sobie, Panu Bogu i tym, z którymi żyjemy. Porządkowanie uczuć, to uczenie się współodczuwania z innymi. Prowadzi ono do naszego wskrzeszenia z martwych. Niewrażliwość uczuciowa jest szczególnym rodzajem śmierci duchowej. Powrót człowieka do życia w sferze uczuciowej i duchowej jest złączony z przyjęciem daru wpółodczuwania, współcierpienia i miłości. Te dary są w nas źródłem nowego życia.

Tym, co porządkuje uczucia jest dobrze dobrana literatura, nie tylko o tematyce religijnej. Chodzi w niej o przyjmowanie uczuć, wejście w nieznane nam dotychczas smakowanie życia, przez kontakt jesteśmy literaturą piękną. To samo dotyczy wpatrywania się w obrazy, przeżywanie sztuk teatralnych, uczenie się radosnego słuchania utworów wielkich kompozytorów. Wspomnieć należy, że literatura religijna doprowadziła wielu ludzi do Boga. Należy dopuścić, abyśmy nie tylko my czytali tekst, lecz by tekst czytał nas, odsłaniając te obszary w nas, do których jeszcze nie dotarliśmy. Czytanie książek może prowadzić do tęsknoty za głębszym i piękniejszym życiem od tego, jakie aktualnie przeżywamy. Nie chodzi w żaden sposób o negację tego, co jest naszym obecnym życiem, lecz o otwartość na to, co może przyjść. Literatura to szczególne miejsce spotkania i przeżywania tego, co piękne, będące potrzebą naszej duszy i serca, umysłu, uczuć i wyobraźni.

Uporządkowanie uczuć dokonuje się również w uznaniu, że nie potrzebujemy wyjątkowych radości w naszym życiu. Znaczną uwagę potrafimy zwracać na to, co nas podnieca, ekscytuje, fascynuje, albo wrzuca w udręczenie i smutek duszy. Konieczne jest uzmysłowienie sobie, co dla mnie jest ważne. Może tylko modlitwa, post, medytacja i praca? Nie można na wszystko, co nas spotyka, co mamy do wykonania, odpowiadać z taką samą siłą zaangażowania. Są sprawy, na które trzeba być obojętnym. Ważne jest powracanie do myśli: „zostaw”. Co powinniśmy zostawić, aby nie rozmieniać się na drobne w naszych przeżyciach? Są, bowiem i takie wydarzenia, które wymagają całościowego naszego otwarcia się na "nie".

Należy powrócić do praktykowania radości z dawania. Szczęście nasze nie jest zależne od tego, co posiadamy, lecz od tego, czym się dzielimy. To, co dajemy, jest nam pomnożone, dodane w obfitości. Dawanie uwalnia nas od nieuporządkowanego brania, pozbawiania innych tego, co nam się nie należy, czego nie powinniśmy brać nawet, jeśli ktoś chce nam dać coś z siebie. Zarówno w dawaniu jak i przyjmowaniu obowiązuje zasada odpowiedzialności i zdolności zagospodarowania otrzymanego daru. Posiadamy jedynie to, co przyjęliśmy w wolności. W dawaniu jest dla nas ukryty skarb radości i pocieszenia.

http://pierzchalski.eccle...age=00&id=00-03
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-17, 14:51   

Tu piszą o czytaniu książek :mrgreen:
(zawodowa radość ;-) )
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-17, 21:36   

róża napisał/a:
Porządkowanie uczuć to proces trwający do końca życia łączący się z reperacją rozerwanych sieci, w które nie pozwalamy „złowić się” naszemu Panu. Więzi zerwane trzeba odbudowywać. Niedotrzymane obietnice oczekują na realizację. Bóg, którego zawiedliśmy, nie zniechęcił się, ani nie załamał naszą postawą. On jest wytrwały w oczekiwaniu! Kształtujemy nasze uczucia przez powroty do wierności temu, co było naszą obietnicą Bogu. Potrzeba naszego uwierzenia, że powracanie do wierności jest kształtowaniem wiary. Niewierność i niepowodzenia przez stałe powroty do Boga mogą wpłynąć na silną więź z Nim.


no to porządkujmy i odbudowujmy :mrgreen:
 
     
Mufinka
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-27, 08:51   

"Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić........ Chcę, bądź oczyszczony!. "
Ten fragment Pisma towarzyszy mi od 12.02.2011r. co dzień modlę się tymi słowami do PANA JEZUSA -piszę je codziennie w mojej agendzie biblijnej z którą się modlę i spotykam z PANEM. Dziś też -a właśnie dziś jest dzień Chorych na Trąd.
Boże ulecz nas na ciele i na duchu: z nienawiści, pogardy, dochodzenia swoich racji, z braku miłości, z braku pokory, z pychy, ze smutku, z braku czasu na rzeczy ważne dla nas i naszego zbawienia, z braku środków do życia, z braku pracy i braku naszej godności -i z tego o czym tylko TY wiesz co nam jest.

[ Dodano: 2013-01-27, 09:56 ]
I do tej chwili nie wiedziałam czy działa ta modlitwa?
Po dzieliłam się na forum moją reakcją na ostatniej liturgii z OJ. Danielem
o tym , że inni dostali dar radości -śmiechu i słychać było to w kościele, ja w domu w tym czasie dostałam łzy- dosłownie zalewałam się łzami? nie wiedziałam co to znaczy.
Aż do tej chwili gdzie Malwina83 napisała mi że łzy to oczyszczenie.
-nie pomyślałam.
Coraz częściej zdarz mi się , że lecą mi łzy (i to nie ze smutku jakiegoś) ale refleksji lub bezsilności ludzkiej nie mocy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8