Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
czy jest nadzieja?
Autor Wiadomość
jolaco
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-29, 11:45   

aż się uśmiechnęłam pod nosem, pierwszy raz od dłuższego czasu.

dziękuję Różo
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-30, 23:44   

jolaco,
zapachem sie tak nie przejmuj. Z kazdego odorku mozna zrobić ładniejszy zapach. Pamietaj, że zapach to cząsteczki, które można mieszać-to z chemii pamiętam. Dobry spec od zapachów dobierze Ci tak linię zapachową. aby z problemu uczynic atut. Jesli dietetyk nie pomoże to jest jeszcze szansa u chemika układajacego zapachy. :mrgreen:
I jeszcze coś, porozmawiaj z psychologiem o czym świadczy nadmierna wrażliwośc na zapach czy nawet wyimaginowanie zapachu u Twojego męża, wiem że to bywa objawem pewnych schorzeń od fizycznych po psychiczne, ale fachowiec lepiej Ci to wyjasni.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-02, 12:41   

kinga2 napisał/a:
to jest jeszcze szansa u chemika układajacego zapachy. :mrgreen:

Pierwsze słyszę o takiej możliwości :-) . Kinga, a gdzie takiego można znaleźć?

Jolaco, ja też sie borykam z podobnym problemem, choć nie ukrywam, że w dużo mniejszym stopniu, niż Twój. Powiem Ci, że jak troszkę zmieniłam dietę, pomogło. Ja wiem, że u mnie nadmiar kawy powoduje nieprzyjemne zapachy; czosnek i cebula też (tzn. ich konsumpcja :mrgreen: ).
I choć jak Shrek, kocham cebulę, uwielbiam czosnek - używam bardzo rzadko.
Zauważyłam,że niektóre antyperspiranty poprostu zamiast niwelować, jeszcze bardziej potegują przykry zapach. Nie umiem używać antyperspirantów linii Fa, Dove (mam teraz - chciałam się przekonać, czy się coś zmieni) początkowo mi pasował, ale do wypicia pierwszej kawy - potem jest już gorzej. Nie miałam problemu z Garnierem ani z Lady SpeedStick.
Ja staram się używać balsamów - stawiam na wanilię i kokos - nawet jak się troszkę spocę, to skóra pachnie kosmetykiem. Kiedyś Garnier miało taki pomarańczowy balsam - ten czynił cuda, jeżeli chodzi o zapach... ale niestety, juz go nie produkują, a zapach był rewelacyjny.
Przy balsamach trzeba uważać: czasami poprostu zamiast się wchłaniać, tworzą na skórzę maskę - dobrze to widać przy wieczornym prysznicu, jak cały krem dosłownie sie z tek skóry kruszy... Myślę, że tego typu balsamy moga zatykać pory i skóra nie może oddychać.

A jakie olejki eteryczne Ci pomogły? Podpowiesz?

Co do zachowania męża... Z jednej strony go należe do osób wyczulonych na różne zapachy... mnie niestety łapie ból głowy czasem nawet od mojego własnego zapachu...
ale jeżeli Ty chcesz coś z tym zrobić i robisz - nie ma prawa Ci docinać, ani ranić. Powinnaś dać sobie czas na bliskość - wiesz, może Twój zapach go tak bardzo drażnił wcześniej, że nawet jak juz pachniesz inaczej, to on tego nie zauwazy - bo tamten przykry zapach pozostał w jego głowie... NIe wydaje mi się, żeby potrzebna była separacja fizyczna, tzn. wyprowadzka jednego z Was, ale jeżeli na jakiś czas nie będziecie się dotykać, nie będziecie się kochać, może Twój mąż zapomni o tamtym zapachu i "poczuję" Cię na nowo :-D
 
     
jolaco
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 08:56   

Kinga2,
prosze powiedz o co chodzi dokładniej z tym chemikiem, bo ja nie rozumiem dokąd miałabym sie udać?Kuzynka zabierze mnie do jakiegoś super dermatologa, może cos pomoże, może nie.
Wzoraj wróciła z domu i moi przyjaciele bardzo mnie naładowali otymizemem i powiedzieli, żeby traktować to jako kryzys, że on wróci. Mówia, żebym się odwaliła, tak,żeby mu szczęka opadła, coby poczuł trochę zazdrości, no i żebym nie dała się upokarzać. Słowa wcieliłam w czyn, ale w sumie to pokłóciliśmy, wszystko mu wygarnęłam. Powiedział, że mogę nie brać rozwodu jak nie chcę i mówić co chcę, ale nie będziemy razem, bo on nie da mi szczęścia i ma traumę po tym zapachu. Nikt mu nie pomożę, bo nie rozumieją tego problemu, Kościół nazwał sektą, co mnie bardzo zdziwiło, zawsze mówiła z wielkim respektem, nie wiem co mu sie stało. Śmiał sie, że oczywiście zawsze jak wracam z Gdyni to się stawiam i że to jest ewidentnt wpływ przyjaciół (których uważa za jakieś zło, w ogóle dla niego cos takiego jak przyjaźń nie istnieje). Mówi, że popełnił błąd, że mimo, żę to czuł przed ślubem nie powiedział mi tego tak konkretnie. Zatem ja się czuję oszukana, bo jak mam to rozumieć? Skoro wiedział i niepowiedział, bo miał nadzieję, że jakoś to się napraw?Mówi, że mimo, że to czuł od początku to bał mi się powiedzieć szczerze, bo wiedział, że to nic przyjemnego, a poza tym wszystko inne mu we mnie pasowało i tak droga kalkulacji postanowił ze mną być. Powiedział, że może ze mną mieszkać ale to nic nie zmieni. Mi się wydaje, że lepeij by mu i na zrobiło gdyby sie jednak wyprowadził i przmyślał, że nie zasługuję sobie na takie poniżanie mnie z jego strony a wręcz chamstwo. Nie chcę takiego męża i takiego małżeństwa. Chcę sie zapisać na terapie, a jak on będzie chciał to pójdzie, w co wątpie. Strasznie mi trudno sie pozbierać, w nocy wstałam i nie byłam w stanie zasnąć. Wszystko zawierzam Bogu, dziękuję Mu za przyjaciół, wsparcie i rodzinę.Boję się, że wpadnę w depresję.Patrzyłam na moich przyjaciól szczęsliwych z dziećmi i tak bardzo mnie bolało, że ja tego nie będę mieć...Chce mi się wyć.
Co do kosmetyków, to używam olejku z drzewa herbacianego, takiego który mozna kupic w sklepie zielarskim, myslę, że w 80% zniwelował zapach (jednak dzis rano mąż powiedział, że i tak go czuje). Smaruję się balsamem, który łądnie pachnie, zmieniłam również dezodorant. z tym, że NAJGORZEJ jest w okolicach intymnych!straszny jest smród, zwłaszcza po wysiłku, ale nawet mam wrażenie, że tuz po umyciu pocę sie tam..nie wiem co mam zrobić, jaki chemik mi pomoże? Cebuli i czosnku prawie nie jem, nie pije kawy, a jedynie zieloną herbate i wodę (kiedys piłam multum czarnej herbaty). Jedyna moja słabość to słodyczę, potrafie je jeść bez opamiętania, byc może to jest jakis powód?
Mówię do męza, że pownien to traktować jako chorobę, ale on mówi Ty nie jestes chora, Ty tak masz, a ja chcę dobrego seksu, a nie brzydzic się Ciebie. On cały czas tylko o seksie, wiem, że to dla niego bardzo ważne. Ja już nie wiem, tracę nadzieję. Błagam pomócie i pomódlcie się za Nas...Jako kobieta czuje się juz NIC NIE WARTA.
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 09:13   

jolaco
Tak czytam Twój watek i po prostu ręce mi opadaja jak mozna być tak podłym czemu ciagle tylko gada o zapachu i o sexie czy związek dwojga ludzi to tylko sex? Gdzie jest miejsce na zaufanie , lojalnośc, wsparcie , wspólne pokonanie przeciwności? Co będzie za kolejne 10, 15,20 lat kiedy Twoje ciało zacznie się zmieniac, wiednąć co wymyśli że jestes już za stara na sex?
przeciez Twoje mysli teraz ciągle krążą tylko wokók Twojej przypadłości czy to dobre dla Twojego zdrowia psychicznego?
Nie wiem czy w takiej sytuacji kiedy on pomimo twoich starań ciągle czepia się jednej sprawy faktycznie nie było by lepiej gdyby na jakiś czas się wyprowadził i w spokoju przemyslał problem , swój problem oczywiście bo Ty robisz wszystko co w twojej mocy.
Nie powinnam tak radzić ale czasami takie oddalenie dobrze wpływa na relacje w związku.
 
     
jolaco
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 09:46   

Izka, dla mojego zdrowia psychicznego to jest tragedia!poza tym ciągle słyszę, że to był błąd, nasze mażłeństwo to pomyłka, ale że to jego wina.
Mówię do mojego męża, że rozwód nic nie załatwi!sam przeciez mói, żewszystko mu się w głowie poprzewraca, cały jego system wartości. Tylko uspokoi mu sumienie i umyje sobie rączki, że zrobił co mógł żebym ja była "wolna"..Ale to nie wolność dla mnie.
Mąż twierdzi, że 10-15 lat po ślubie mógłby zrozumieć taki problem, ale nie że tak od razu!dla niego to jest nie do przejśćia!zatem mówię mu, że Bogu dzięki, że nie udało nam się z dzieckiem, bo przecież on w ogóle ne dorósł do roli męża, ani ojca, zero odpowiedzialności, zero męstwa, zero tak zwanych jaj. Jest mi źle, nic z tym nie zrobię, odchodzę.Straszne! Jednak myslę, że zasłużyłam sobie na taki krzyż..nic nie dzieje sie bez powodu.
 
     
Gosia1980
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 16:52   

Jakbym czytała o sobie... wstydliwy problem, inny ale też uciążliwy. "nie wie co to jest miłość"... to samo słyszałam. i mogłabym za tobą powtórzyć co drugie zdanie. widocznie jakieś podobne mechanizmy psychologiczne :) mój już odszedł.
 
     
jolaco
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 17:57   

Gosiu, jak sobie z tym poradziłąś?mieliście dzieci? dla mnie to jest dramat, myśl, że nie stworzę już rodziny, nic innego nie ma dla mnie znaczenia. nie cieszą mnie rzeczy materialne, podróże, nawet książki, które kiedyś tak kochałam..
Ja czekam na Jego wyprowadzkę, będzie na dniach. nie wiem jak sobie z tym poradzę..
Powiedziałąm wczoraj mężowi, że on po prostu nie dorósł i nie dojrzał do sakramentu ślubu. W ogóle nie rozumie sensu przysięgi. Pyta mnie co to jest miłość, sam nie wie, on nic nie wie. Zero odpowiedzialności za 2 osobę. To tak bardzo boli...Ale wszystko oddaje Bogu, choć mąż mówi, że nie mam się co łudzić...
 
     
Peter2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 18:47   

Witaj @jolaco,
moja znajoma miała podobny problem. Popytałem trochę i tak: spróbuj ograniczyć słodycze (cukry) i przede wszystkim czerwone mięso. Jeśli możesz to zamień je na drobiowe. Powiedziała mi też że, starała się jeść ostatni posiłek do godz. 19. Tłumaczyła to tym że, organizm musi odpocząć (cokolwiek to w tym przypadku znaczy).

Ps. Oczywiście u Ciebie może być inaczej. Opisałem tylko jak było u znajomej (zmiana diety)...

Bądź dzielna. Mnie żona wyrzuciła z domu 5 m-cy temu. Przez miesiąc schudłem 9 kilo. Było bardzo ciężko... Wydawało mi się że, przez okres 3 m-cy robiłem wszystko żebym mógł wrócić. Niestety. Robiłem wszystko żeby jeszcze bardziej zniszczyć nasze relacje. Dostawałem dobre rady, a i tak robiłem po swojemu. Zrobiłem dokładnie wszystko żeby rozwalić moje małżeństwo. Teraz ten największy ból minął. Czasem są chwile złe... Ale wtedy pomaga modlitwa. Uczestnictwo w eucharystii. Zdarzyło mi się kilka razy pójść na spacer do lasu i po prostu rozmawiać z naszym Panem. To co wtedy odczuwałem, nie da się opisać... Niesamowite uczucie...
Jesteśmy z Tobą!
-pozdrawiam-
 
     
jolaco
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 19:27   

Peter, dziękuję za świadectwo i wskazówki. Co do diety, to na pewno powinnam ograniczyć słodycze, choć jestem szczupła, to właśnie ze wzgl na pocenie się. czerwonego mięsa nie jem prawie w ogole, jedynie drób.
Mąż właśnie powiedział, że chyba wyprowadzi się z początkiem nowego roku, bo mu się tak bardziej podoba. nie pytał mnie czy się zgadzam. robi, jak mu wygodnie.straszne.
ale tak sobie myślę, czy nie da się przekuć tego na coś dobrego. poradź mi proszę jako mężczyzna, co zrobić żeby znów o mnie zawalczył? myślałąm, żeby się "odwalać" i wychodzić, tak, żeby widział np do kościoła. Chodzi mi o wywołanie w nim niepokoju, poczucia że traci mnie, że nie siedzę i nie płączę. Proszę o męską opinię:)
Życzę Ci dużo siły i wiary, pomodlę się dziś za Wasze małżeństwo.
Może jestem głupia, ale wierzę w moc sakramentu i że to wszystko jest po coś.

Pozdrawiam
 
     
Peter2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 21:05   

Moim zdaniem on sam nie wie czego chce. Teraz raptem zmienił zdanie że, wyprowadzi się na początku roku? Tu chyba nie chodzi tylko jak to pisałaś o zapach.
Powinien facet zrozumieć że, skoro dbasz o higienę to Twój problem nie jest wynikiem zaniedbania. Być może to choroba. I tu powinien okazać wsparcie... No nic, nie będę się wymądrzać. Sam postępowałem źle. U nas było tak że, raniłem słowami... I jest mi za to cholernie wstyd. Przeszłość... A terapia teraz działa cuda :-)
Gdyby moja żona zaczęła się stroić i wychodzić z domu to na pewno byłbym zazdrosny. Wiem że, zazdrość to grzech ale... Na pewno miałbym wrażenie że, ją tracę (tak jak piszesz). Ale jak to podziała na Twojego męża? Nie wiem. Tak jak pisałem wcześniej wydawało mi się że, robię wszystko aby naprawić i uratować moje małżeństwo. A robiłem dokładnie odwrotnie. Żona oddalała się ode mnie... Bolało ale musiało.

Dziękuję za życzenia i modlitwę. Ja także się pomodlę...
Do mnie też zaczyna docierać że, to wszystko dzieje się po coś... Być może przez ten rozpad mojego małżeństwa Pan chciał mnie wezwać do siebie. Może chciał abym się opamiętał? Abym w końcu zaczął żyć z Jego wolą... Niestety przez cały okres mojego małżeństwa a nawet wcześniej odwróciłem się od Boga. Ale Bóg nigdy nie odwraca się od nas! Zawsze nas kocha...
-pozdrawiam-
 
     
sylwiacz
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 22:52   

Jolaco -moim zdaniem to Twoj maz ma zupelnie inny problem niz Twoj zapach.
Tak sie nie zachowuje mezczyzna , który kocha -tak sie zachowuje ktos -kto chce jak najszybciej uciec z zwiazku -dlaczego >? nie wiem moze kogos poznal ?Moze chce sie wyszalec -rozne sa powody .

A jak bys rzeczywiscie bardzo zachorowala, albo miala wypadek ?

Co wtedy ?
 
     
monikawa16
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-03, 23:18   

Jolaco ja myślę, że mąż terroryzuje Cię tymi gadkami o Twoim zapachu. Nawet jak mu bardzo przeszkadza, to powinien to w inny sposób komunikować, nie raniąc Cię. Nie daj się temu, bo się wykończysz a stres i ciągłe myślenie o tym jak pachnę, będzie jeszcze pogłębiać problem. Wiem, bo sama mam problem z tym, że w czasie upałów poprostu "płynę" na twarzy i im bardziej mnie to denerwuje (a denerwuje i zawstydza) czy stresuje tym jest gorzej. Spróbuj odciąć się trochę od męża, zajmij się sobą, jeśli Tobie bardzo przeszkadza ten zapach to próbuj go "zwalczyć", ale dla samej siebie, dla własnej kobiecości. Męża zostaw troszkę na boku, bo widocznie ma jakiś problem i on sam musi się z nim uporać. Pozdrawiam i powodzenia życzę.
 
     
jolaco
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-04, 16:55   

@monika
Bardzo mi samej przeszkadza ten zapach. Czuję się jako kobieta nic nie warta..Chcę się go pozbyc i staję na głowie żeby to sie udało (lekarze, badania, preparaty). Ktos wspominał, że można odór zamienic w ładny zapach z pomocą chemika, ale ja nie rozumiem jak to zrobić, gdzie się udać? Co tu duzo mówić czuje sie obleśnie...jak mam pociągać mego męża skoro śmierdzę?
Może rzeczywiście ma kogos innego?na pewno chce się wydostac z tego małżeństwa. twierdzi jednak, że nie ma nikogo innego.
Nie godze się juz na takie poniżanie, na ochłapy czułości, które mi rzuca. Przeraża mnie wizja, że go stracę, że nie będę mieć dzieci, ale nie chcę się czuć nic nie warta, obleśna, odrażająca.Próbuje się odizolować, ale to jest trudne. Mam strasznego doła:((
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8