Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zawzięty mąż
Autor Wiadomość
SadWomen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 18:25   Zawzięty mąż

Witam bardzo serdecznie.Piszę do Was z ogromna prośbą, ponieważ za bardzo nie mam się komu zwierzyć.Mam 25 lat jesteśmy po ślubie 4 lata, mamy córkę.Mąż ma trudny charakter,otóż :zawsze jest górą , według niego tylko on ma rację,nie można mu się sprzeciwić ,wyrazić siebie - własnego zdania.Nie liczy się z moją opinią.Kiedy mu się sprzeciwię obraża się, potem kara milczeniem, nie odzywa tygodniami, jest głuchy na moje wołanie o rozwiązanie konfliktu i o zgodę.Przyczyną obrazy może być cokolwiek.Ja jestem wierzącą i praktykującą osobą,staram się być dobrą żona,sumiennie wywiązywać się z obowiązków ,które do mnie należą, nierzadko nadskakując przy tym mężowi.Mąż jest niepraktykujący, nawet w święta nie korzysta z sakramentów Eucharystii.Bardzo mnie to boli, kiedy idę sama z córką do Kościoła.Na nic spokojne rozmowy,prośby,lamenty i płacz.Często po mojej ingerencji w jego ateistyczne podejście maż się złości,klnie ,potem się obraża i znów nie odzywa bardzo długo...Modlę się w nadziej i,że się nawróci.Mąż jest strasznie zawzięty, nigdy nie odpuszcza.
Zawsze to ja odpuszczam,pierwsza wyciągam rękę o zgodę przepraszam nawet za to co nie było moją winą.On nie zna słowa przepraszam,od kiedy się znamy (10 lat) zrobił to może z dwa razy.To może też moja wina, od początku pozwalałam na takie traktowanie w głębi serca licząc,że się zmieni, zdominował mnie.Mam dość takiego traktowania nie liczenia się z żadnym moim zdaniem, postanowiłam coś z tym zrobić,ale nie mam pojęcia jak do niego dotrzeć,kiedy rozmowa nic nie daje.Zależy mi na małżeństwie,ale przez takie traktowanie straciłam poczucie wartości .Jak mu wytłumaczyć,że małżeństwo to sztuka kompromisu obydwu stron- nie tylko jednej?Czasami myślę gdyby mąż chodził do Kościoła był by innym człowiekiem,bardziej pokorniejszym .Modlę się za nas, za Niego , nie wiem może robię to nie zbyt gorliwie modlitwa przynosi chwilowe ukojenie , potem znów targają mną rozterki,staje się kłębkiem nerwów,nie mogę normalnie funkcjonować.Proszę mądrzejszych ode mnie o jakiejś rady choćby najmniejsze.Bóg zapłać za wysłuchanie.
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 19:31   

SadWomen a dlaczego próbujesz dokonać rzeczy niemożliwej do wykonania?

Dlaczego chcesz koniecznie zmienić swojego męża?

Jedyna co możesz zmienić to siebie i swoje podejście do niego.

Wcale się nie dziwię, że mąż nie chce chodzić do kościoła. Przecież Ty wymuszasz na nim przyjęcie wiary. Czytając między wierszami wiem że mąż też chce zmienić Ciebie czy się wówczas nie buntujesz?

Wiara lub niewiara jest wyborem jego drogi w życiu i każdy ma prawo do takich wyborów.

Możesz jedynie starać się wychować córkę w wierze jaką wyznajesz i modlić się o nawrócenie męża. To jest tylko tyle i aż tyle co możesz zrobić. Kochasz swojego męża to pozwól decydować jemu samemu o takich sprawach. Zobacz na św Monikę modliła się ponad 20 lat o nawrócenie męża i syna. W efekcie tych modlitw mąż przed śmiercią przyjął chrzest a syn pomimo tego, że był w sekcie gnostyków stał się osobą świętą w pojęciu kościoła oraz biskupem i doktorem kościoła z jego wiary i mądrości korzystamy do dzisiaj( mowa o św Augustynie)

Życzę cierpliwości i Pogody Ducha.
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 19:45   

mój mąż jest dokładnie taki jak twój i ztąd nasz obecny kryzys tak jak napisał Tolek w sowim poście spróbuj zmienić siebie i swoje podejście do męża inaczej nic nie zdziałasz nie ma sensu z nim walczyć , prosic , błagać, przepraszać zwłaszcza jeżeli nie ty zawiniłaś ja już to wszystko przerobiłam przez 10 lat swojego małżęństwa ;-)
pozdrawiam

tu bardzo mądrze na obrażalstwo czyjegoś męża odpowiedział pewien ksiądz

[URL=http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=10&id=10-01&sz=&pyt=403[/URL]
tu
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 20:12   

Tolek napisał :
Cytat:
Wcale się nie dziwię, że mąż nie chce chodzić do kościoła. Przecież Ty wymuszasz na nim przyjęcie wiary. Czytając między wierszami wiem że mąż też chce zmienić Ciebie czy się wówczas nie buntujesz?

Wiara lub niewiara jest wyborem jego drogi w życiu i każdy ma prawo do takich wyborów.

.................. powyższe , skłoniło mnie do zadania kilku pytań

Zastanawiam się
............ po co "wymyślono" ślub kościelny .....= .....przysięga jakaś .....= ...... sakrament jakiś ? :roll:

Czy Taki ślub NALEŻY się każdemu , trzeba spełnić jakieś warunki ,
bo ja widzę , że księża odstawiają cyrk , przedstawienie jakieś
oczywiście wespół z "młodymi" rodzinką i resztą ?

Zdobycie prawa jazdy kosztuje sporo wysiłku ,
prawo do ślubu kościelnego ( przysięgi i sakramentu ) ma ........... no właśnie ,kto ?
............... z praktyki wychodzi , że każdy

Czy tak powinno być ?
Może ślub kościelny powinien być "przywilejem" , dla wybranych ?
Dlaczego złożenie ślubów zakonnych poprzedzone jest latami postulatu ,
ślubami okresowymi jakimiś , no i jakiejś formacji duchowej ,
kuratelą nad taką osobą ?
Czy celem ślubu kościelnego ma być "wciąganie" osób niewierzących do Kościoła ?
......... kosztem męczeństwa współmałżonka
 
     
SadWomen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 20:47   

Bardzo ciężkie jest życie u boku człowieka,który obraża się o byle co.O kryzys wtedy nie trudno.Mąż każe mnie milczeniem niezależnie czy jest powód czy nie ,bardzo to przeżywam wie że to jest mój slaby punkt, jestem dobrym obiektem do manipulacji, bo się przejmuję, nie panuję nad sobą nie mogę się skupić w pracy ani skoncentrować na dziecku,mam biegunkę i wymioty z nerwów, boję się o swoje zdrowie dlatego chcę coś zmienić ale nie potrafię,nie mogę skupić się na sobie, tylko wciąż myślę o problemie.Modlę się codziennie o spokój Ducha.Macie rację doszłam do wniosku,ze nie warto kogoś zmieniać na siłę,bo efekt może być odwrotny.Teraz ja chce się zmienić,ale nie wiem jak.Jak mam reagować na milczenie męża?Prosić się o rozmowę?-próbowałam nie działa,na milczenie odpowiadać milczeniem?-Próbowałam przez miesiąc się nie odzywać.Ale to nic nie dało mąż dalej zachowuje się jak dzieciak.Czy może zastosować jakąś terapię szokową(wyprowadzić się),może się wtedy ocknie?A co jeśli nie i odejdzie na zawsze?Czy to nie zbyt ryzykowne?Boję się.Gdzieś wyczytałam,że Jezus nakazał być nam szczęśliwym,jak się odnieść do mojej sytuacji?Jak postąpic kiedy nic do Niego nie dociera i nie dać się tak upokarzać?

mare1966 w pewnym sensie zgadzam się z Twoja wypowiedzią,ślub kościelny do czegoś zobowiązuje,do życia w wierze i wychowywaniu w niej potomstwa. Mąż za czasów narzeczeństwa chodził do Kościoła a po ślubie koniec.Ostatnio u spowiedzi był jak chrzciliśmy córeczkę ot tak dla "picu" to jest dla mnie strasznie fałszywe.Ciekawe jak pójdzie do spowiedzi przed Komunią dziecka,czy dostanie rozgrzeszenie od spowiednika-jak trafi na mądrego księdza to pewnie nie.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 21:41   

SadWomen,

mi sie wydaje, ze to co stosuje Twoj maz to przemoc emocjonalna, karanie brakiem milosci, brakiem troski, przezywalam to w swoim malzenstwie i wiem, ze jest to bardzo trudne, wiaze sie z poczuciem winy, w ktore sie wpedzalam nieustannie, nie umialam zupelnie reagowac na to w jaki sposob sie zachowywal i co robil, jestescie jeszcze razem i Ty masz szanse nauczyc sie zmiany swojej postawy
zycze powodzenia i wytrwalosci, bo to baaaaaaaardzo potrzebne
 
     
Tolek52
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 21:57   

mare1966 napisał/a:
Zastanawiam się
............ po co "wymyślono" ślub kościelny .....= .....przysięga jakaś .....= ...... sakrament jakiś ? :roll:
No cóż pozostało mi życzyć owocnych przemyśleń.
mare1966 napisał/a:
Czy Taki ślub NALEŻY się każdemu , trzeba spełnić jakieś warunki ,
bo ja widzę , że księża odstawiają cyrk
Z tym proponuję zwrócić się do stolicy Apostolskiej.
mare1966 napisał/a:
przedstawienie jakieś
oczywiście wespół z "młodymi" rodzinką i resztą ?
Musisz stanąć przed bramą kościoła i gonić to towarzystwo najlepiej kijem.
mare1966 napisał/a:
prawo do ślubu kościelnego ( przysięgi i sakramentu ) ma ........... no właśnie ,kto ?
co do tego to przejrzyj przepisy dotyczące udzielania sakramentu małżeństwa. Albo jeszcze lepiej napisz je sam.
mare1966 napisał/a:
Czy tak powinno być ?
Może ślub kościelny powinien być "przywilejem" , dla wybranych ?
Proponuję odmów sobie modlitwę Wyznania Wiary albo Skład Apostolski i przemyśl każde słowo.


SadWomen napisał/a:
Jak mam reagować na milczenie męża?Prosić się o rozmowę?-próbowałam nie działa,na milczenie odpowiadać milczeniem?-Próbowałam przez miesiąc się nie odzywać.
To bardzo proste zachowywać się tak jak byś chciała rozmawiać z nim. Odzywać się w normalny sposób nie zadając pytań tylko zwracać się w trybie orzekającym.
SadWomen napisał/a:
Ostatnio u spowiedzi był jak chrzciliśmy córeczkę ot tak dla "picu" to jest dla mnie strasznie fałszywe.Ciekawe jak pójdzie do spowiedzi przed Komunią dziecka,czy dostanie rozgrzeszenie od spowiednika-jak trafi na mądrego księdza to pewnie nie.
SadWomen a jak myślisz kogo oszuka w ten sposób?
Ciebie tak, księdza tak, siebie najbardziej, ale Boga nie da rady. Czy dostanie rozgrzeszenie czy nie chyba nie nam prowadzić takie dywagacje.

Pogody Ducha
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-15, 22:25   

SadWomen ,
podpowiedź dała ci Izka ( pod linkiem ) , bardzo konkretną .


Ok , kabaret mamy już za sobą
naprawdę niezły Tolek , dowcip doceniam i lubię , serio :mrgreen:
( ta wersja z dziadem pod kościołem - można potraktować jako "tradycję ślubną"
i wynajmować się do tej roli za opłatą rzecz jasna - pomyślę :roll: )

.........ale , to już nie jest kabaret , tylko czyjaś tragedia :
Cytat:
Mąż jest niepraktykujący, nawet w święta nie korzysta z sakramentów Eucharystii.Bardzo mnie to boli, kiedy idę sama z córką do Kościoła.Na nic spokojne rozmowy,prośby,lamenty i płacz.Często po mojej ingerencji w jego ateistyczne podejście maż się złości,klnie ,potem się obraża i znów nie odzywa bardzo długo...

i
Cytat:
Czasami myślę gdyby mąż chodził do Kościoła był by innym człowiekiem,bardziej pokorniejszym .


Ktoś może udzielić odpowiedzi bardziej merytorycznej ?
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-16, 17:03   

SadWomen,

z Twojego opisu wynika,że Twój mąż stosuje przemoc psychiczną. pytasz,co mozesz z tym zrobić, jak go zmienić.

ja pytam, co Ty chcesz zrobić?

możesz trwać i niszczyc siebie i dziecko. możesz też zacząć pracowac nad własnym poczuciem wartości,asertywnością, stawianiem granic i zając się sobą. to trudne.wymaga konsekwencji i odwagi.
na forum znajdziesz podpowiedzi. dobrym rozwiazaniem jest terapia.nawet powiedziałabym indywidualna. i grupa wsparcia dla współuzależnionych.

druga sprawa to wiara/niewiara Twojego męża.czy ta wiara rzeczywiście istniała przed ślubem? i czy on sie po ślubie zmienił czy był taki od początku, a Ty tego nie widziałaś. wiesz,wiele kobiet,tez tu na forum, chce zmienić męża swoją miłościa i takim magicznym myśleniem, że on "na pewno za jakiś czas" sie zmieni. jak ja go będę bardzo kochać to on będzie taki, jak ja bym chciała.

każdy ma wolna wolę i jest taki,jak chce być.

bycie ateistą/niewierzącym nie znaczy jednocześnie bycie despotą. co powoduje,że Twój mąż tak się zachowuje? dlaczego dotychczas się na to zgadzałaś? dlaczego tolerujesz jego złość i inne toksyczne zachowania?

polecam Ci książkę "Koniec współuzależnienia" Melody Beattie i "Miłość potrzebuje stanowczości" Jamesa Dobson. to na początek. i czytaj. w tym forum jest dużo mądrości.
 
     
Izka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-16, 20:17   

Cytat:
Prosić się o rozmowę?-próbowałam nie działa,na milczenie odpowiadać milczeniem?-Próbowałam przez miesiąc się nie odzywać.Ale to nic nie dało mąż dalej zachowuje się jak dzieciak.Czy może zastosować jakąś terapię szokową(wyprowadzić się),może się wtedy ocknie?A co jeśli nie i odejdzie na zawsze?Czy to nie zbyt ryzykowne?Boję się.Gdzieś wyczytałam,że Jezus nakazał być nam szczęśliwym,jak się odnieść do mojej sytuacji?Jak postąpic kiedy nic do Niego nie dociera i nie dać się tak upokarzać?


1. o rozmowę nie proś bo jej nie będzie ty będziesz mówiła a on jak zwykle będzie milczał
2. na milczenie odpowiadac milczeniem ? - nie to też nie działa obecnie milczymy już tak ponad 5 miesięcy z przerwami na jakieś docinki :-(
3. wyprowadzic się ? absolutnie nie , tez wypróbowałam aż trzy razy , ostatni raz na 3 miesiące się wyprowadziłam , kolejne 2 to była sielanka był takim mężem jakiego bardzo bym chciała mieć stale ale pożniej wszystko wróciło do ,,normy"
nie wyprowadzaj się bo nie jestes na to gotowa reagujesz nerwami na jego zachowanie , jestes zastresowana w pracy

co moge ci doradzić to tylko to zajmij sie soba i dzieckiem a on niech sie obraża dalej ale sam ty się z nim w to nie baw
 
     
SadWomen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-16, 23:26   

Kobieta74 pytasz co ja chcę zrobić ?Chcę by mąż mnie traktował po ludzku z szacunkiem bez przemocy psychicznej(jego milczenie jest BARDZO męczące i denerwujące)Chcę pracować nad poczuciem własnej wartości ,aktualnie nie uczestniczę na żadną terapię ale ,dużo się modlę, uczęszczam na msze uzdrawiające . Ale dalej jest mi źle, nie widzę niestety poprawy w moim małżeństwie ,list księdza http://pierzchalski.eccle...-01&sz=&pyt=403 czytałam już kiedyś wcześniej, starałam się czerpać z niego wskazówki, niestety poprawy również nie zauważyłam. Nie wiem co mam już robić, tracę siły czasem mam ochotę po prostu odejść od niego.
Co do wiary przed ślubem- Mąż częściej uczęszczał do Kościoła, i masz rację myślałam, że po ślubie się zmieni na lepsze ,ale niestety zadziałało to w odwrotną stronę ,mąż omija Kościół szerokim łukiem .Piszesz ,czemu toleruję jego zachowanie :Nie toleruje (chyba ,że mi się tak wydaję)ale co mam zrobić, by zmienić jego zachowanie. Ja naprawdę próbowałam już wiele.
Izka, dziękuję za praktyczne rady, widzę ,że również próbowałaś rozgryźć męża na różne sposoby tak jak ja. Dobrze jest pogadać z kimś ,pożalić się, z osobami o podobnych problemach ,wymienić doświadczeniami. Ktoś kto nie ma takich problemów w małżeństwie zapewne trudno mu zrozumieć nasze zakłopotanie .Próbuję zająć się sobą i dzieckiem ,(jak się to mówi łatwiej mówić a trudniej zrobić)często nerwy biorą górę, cały czas o tym myślę, nie mogę się na niczym skupić ,czuje ogromny żal i rozgoryczenie .
Pragnę się uwolnić od toksycznego zachowania męża,ale co robić od czego zacząć,kiedy spokojna rozmowa i m.in. rady Ks.Józefa z powyższego linku nie przyniosły najmniejszego rezultatu.Czy oprócz terapii i modlitwy jest jeszcze jakieś wyjście ?
Zastanawiam się,czy na takie zachowanie męża można odpowiadać w taki sam sposób jak na zachowanie alkoholika??
 
     
Kobieta74
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 00:34   

na terapii/grupie dla kobiet współuzależnionych jest możliwość nauczenia się i przećwiczenia zachowań asertywnych, budowanie poczucia własnej wartości, właściwej komunikacji.

nie zmienisz męża ani jego zachowania. ale możesz zmienic siebie. odpowiedziałaś sobie napytanie, czego chcesz. więc idz w tę stronę. nie ma gotowych rozwiązań.

dla mnie rozwiązaniem byla modlitwa plus terapia. to podstawa :)
 
     
SadWomen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 09:31   

Kiedyś rozmawiałam z pewnym księdzem na temat alkoholików i osób współuzależnionych(mój tato jest alkoholikiem).W głowie utkwiło mi jedno ksiądz powiedział,że nie można się litować nad nim,sprzątać po nim jak coś nabroi będąc pijanym,targać go do łóżka z podłogi kiedy upadł pijany,czy mu nadskakiwać na nastepny dzień kiedy wytrzeźwieje.Alkoholik musi sam zrozumieć,że robi źle,przeważnie wtedy to następuje kiedy sięga dna i w porę się o tym zorientuje ksiądz ,nawet mówił również ,żeby chwilowo go zostawić tzn. spakować się i wynieść na pewien czas,być może dało by mu to coś do myślenia.Moja mama również jest współuzależniona od ojca akoholika.Zapewne ja nie wyniosłam z rodziny pełnowartościowych wniosków, i być może sama znalazłam męża z którym tworze toksyczny związek.Zapewne jestem DDA.

Zastanawia mnie jeszcze jedno : otóż alkoholik używa przemocy psychicznej(przynajmniej mój ojciec) i zachowanie mojego męża to również terror psychiczny ( wieczne karanie milczeniem i obrażanie o byle co )Czy można w podobny sposób odnosić się do alkoholików i osób traktujących psychiczny terror do współmałżonka?
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-17, 12:15   

Witaj

ja doznawałam jednego i drugiego
Potrzeba terapii , czy DDA ??, czy dla współuzależnionych ??? , czy dla osób doznających przemocy ??? - to oceni terapeuta, - nie ma innej opcji jak iść po pomoc do fachowców
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8