Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Seksoholizm - co zrobić z małżeństwem?!
Autor Wiadomość
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-28, 12:49   Seksoholizm - co zrobić z małżeństwem?!

Piszę bo może ktoś kto jest na forum miał lub zna podobną do mojej sytuację. Nie wiem co mam robić? Jesteśmy z mężem już prawie 3 lata po ślubie. Znamy się 6 lat przed ślubem zobaczyłam że mąż ma w telefonie wiadomości o treści erotycznej tłumaczył mi to stresem przed ślubem w większość osób twierdziła że to normalne ja wiem i wiedziałam że to nie jest normalne ale mimo to doszło do ślubu może wierzyłam że faktycznie to tylko stres? Po ślubie zaszłam w ciążę, mąż zaczął mnie unikać, odkrywałam co raz więcej smsów do serwisów erotycznych to samo było w internecie, w końcu zaczął przenosić rozmowy na realne osoby, kradł na to wszystko nasze wspólne pieniądze. Ledwo dotrzymałam ciążę. Po porodzie wyrzuciłam go z domu ale wrócił obiecał że zacznie się leczyć. Minął rok leczenie nic nie daje albo raczej on mało się w nie angażuje. Jestem znowu w ciąży ale tym razem sytuacja się powtarza choć jakiś długi czas wierzyłam że jest już wszystko dobrze ale nie było on po prostu lepiej ukrywa to co robi. Po za tym uzależnieniem jest dobrym mężem, zajmuje się domem, dzieckiem, mną ale to w czym siedzi niszczy uczucie jakie jest między nami. Nie wiem co robić, najchętniej rozstałabym się z nim by chociaż tym razem donosić ciążę. Nie mówię o rozwodzie bo tego nie uznaję ale co raz trudniej walczyć mi z tym uzależniem. Mam mętlik w głowie. Byłam u księdza i ten namawiał mnie do pisania listu o unieważnienie małżeństwa, stwierdził że chodzenie do kościoła i spowiedź w niczym nam nie pomoże, nagadał mi o pedofilii i innych zboczeniach, nabrałam obrzydzenia do tego wszystkiego choć wiem że mój mąż do tego by nie był skłonny. Raczej ten ksiądz i ta spowiedź to była pomyłka. Nie wiem co robić, jak pomóc, jak to wszystko przetrwać? Jestem zagubiona.
Ostatnio zmieniony przez administrator 2012-03-05, 17:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-28, 21:53   

Witaj Reginko

Po za tym uzależnieniem jest dobrym mężem, zajmuje się domem, dzieckiem, mną ale to w czym siedzi niszczy uczucie jakie jest między nami.

Skad ja to znam?......
Z doswiadczenia....

Reginko....to uzaleznienie i trzeba z nim walczyc.
Na nic obiecanki...twarda miłosć ,tylko i wyłącznie.
Terapia!!!!
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-29, 12:37   

Regino
Najwazniejsza jesteś Ty i Twoja relacja z Panem Bogiem.
Bedę wspierać Ciebie w modlitwie o Dobra i Owocna spowiedź.
Wasz związek ma prawo do łask , a jedna z nich którą pragniesz praktykowac to szukać Dobra u Źródła, tego nikt nie może Ci zabrać...nawet Kapłan.
Zdajesz sobie sprawę ,że Twój lek , zmęczenie i przerażenie nie beda pomagałay...
To jest współuzaleznienie, ale i też dla Ciebie szansa na ponazywanie pewnych spraw, na odkrycie siebie nowej , Reginy w lepszej wersji z Panem Bogiem.
Życze Ci wytrwałosci...Nie rezygnuj ze spowiedzi i prośby o pomoc, koniecznie twrdo musisz zaznaczyć ,że z łaski tego Sakramentu chcesz zrobic wszystko co w Twojej mocy, reszte nalezy do Boga.

Pogody Duch , wspieram modlitwą :)
Niech Pan Blogoslwi Tobie i Twoim bliskim
 
     
Dixon
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-29, 14:59   

Regina22 napisał/a:
Raczej ten ksiądz i ta spowiedź to była pomyłka.


kiedy ja na spowiedzi powiedziałem że żona zostawiła mnie i odeszła, usłyszałem że to jeszcze nie koniec świata i na pewno ułożę sobie z kimś życie.

Nie możesz się tym zrażać, ksiądz też człowiek, i nie zna do końca naszych sytuacji. Stąd taka ocena. Nie zrażaj się i poszukaj kontaktu gdzieś w innym miejscu z innym duchownym. Na pewno w końcu trafisz na kogoś kompetentnego.

Bardzo dobrze że nie myślisz o rozwodzie.
Zadbaj o jak najlepszą relację z Bogiem.
Wówczas kiedy zrobisz już wszystko co w Twojej mocy, resztę zrobi On.
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-29, 16:19   

Bardzo dziękuję wszystkim za rady i przede wszystkim za modlitwę i wsparcie duchowe. Tylko wiara daje mi siły by wytrwać i poradzić sobie z uzależnieniem męża. Najgorsze jest to że mąż był już u wielu psychologów, terapeutów i nie potrafią go z tego wyciągnąć a nawet jeszcze bardziej go w tym pogrążali tłumacząc że przecież to lepsze od zdrady fizycznej, że dużo osób to robi. Czasami myślę że łatwiej by było wyleczyć alkoholika czy narkomana niż seksoholika. Wiem że najlepsze były by spotkania w gronie podobnych osób na terapii zamkniętej ale mąż unika tej formy, już nie wiem jak go skłonić i co zrobić by mu pomóc?! Martwię się też o nasze dziecko nie chce by przez mój stres coś się stało dlatego czasami zastanawiam się czy walka z tym ma jakiś sens?! Gdzie jest granica wytrzymałości?! Mam nadzieję że damy radę.
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-29, 18:15   

Witaj Regino,

przeczytalam Twe posty.
Pamietam pewna dziewczyne, ktora kiedys spotkalam na AL-Anon. Pojawila sie tam na dlugi czas przede mna. Mowila o problemach swego wspoluzaleznienia od meza. Jak sie pozniej okazalo maz byl/jest czlowiekiem uzaleznionym od pornografii i seksu.
Mowila o tym duzo. I wiele rzeczy utkwilo mi w pamieci.
Miedzy innymi ta prawda ze problem uzaleznienia jakkolwiek sie objawia teraz (badz swiadoma ze nieleczona dobrowolna terapia seksoholizm moze sie przeksztalcic w inne uzaleznienie, znam takie przypadki) sa spowodowane czesto ale i tez nie jest to jedyna przyczyna: zaburzony swiat uczuc wynikajacy z dysfunkcyjnych zachowan jednego lub dwoch rodzicow (mowimy o sytuacjach majacych miejsce w dziecinstwie).
Na ile w tym jest prawdy odnosnie Waszej sytuacji, ocen i rozwaz sama.

Zajmij sie soba, znajdz grupe wsparcia, modl sie o wlasna autonomie, pogode ducha.
Maz, jezeli zmuszany do terapii, nigdy nie wyjdzie z wlasnych problemow.
Na Al-Anon mowilo sie o tym aby pozwolic kazdemu uzaleznionemu dotknac przyslowiowego dna. Ale i nawet pojecia dna dla kazdego ma inne znaczenie.

Darow Ducha Sw

Pozdrawiam

A.
 
     
Aniołek5
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-29, 18:42   

Mirela napisał/a:
koniecznie twrdo musisz zaznaczyć ,że z łaski tego Sakramentu chcesz zrobic wszystko co w Twojej mocy

Mirelko, komu Regina22 ma twardo to zaznaczyć? Księdzu przy spowiedzi czy mężowi?
Kurcze, szkoda że człowiek nawet idąc do spowiedzi musi się zastanowić, czy ksiądz "działa" pod wpływem Ducha Św, czy pod wpływem czynnika ludzkiego, który często niestety bieże górę...

Regina22 napisał/a:
Gdzie jest granica wytrzymałości?

Ta granica jest tam, gdzie sama ją wyznaczysz. Brzmi banalnie, czyż nie? Ale jakie to reudne. Wytrzymasz tyle, na ile się zgodzisz wytrzymać...
Kiedyś się obraziłam (a już byłam dorosłą osobą) na bardzo dobrą koleżankę, bo przyłapałam ją na kłamstwie... Powoli, sukcesywnie eliminowałam ją ze swojego grona, bo nie mogłam znieść, że mnie okłamała... Nie wytrzymałam, nie wytrzymałam tej świadomości, że ona mnie tak zawiodła...
A teraz... jestem żoną "notorycznego kłamcy"... przez rok wytrzymywałam kolejne kłamstwa wychodzące na jaw. Zawsze była ta nadzieja, że to ostatni raz... I stąd wiem, że człowiek wytrzyma tyle, na ile sobie pozwoli...

Regina22 napisał/a:
Martwię się też o nasze dziecko nie chce by przez mój stres coś się stało

Wiem, jak się czujesz. Wiem to dokładnie. Ja całą ciąże przeleżałam, bo pozwoliłam by stres i nerwy wzięły górę. Nie mam ani jednej dobrej chwilli w pamięci z tego okresu. Nawet ruchów dziecka nie pamiętam... Aż przykro stwierdzić, ale jakbym w ciąży nie była... Jak się patrzę teraz na tę moją piękność, to mam taki żal do siebie, że nie traktowałam jej jak powinnam, gdy była pod moim serduszkiem... Nie cieszyłam się ciążą,ciąża jakby była w nieodpowiednim dla mnie momencie...
Regina, choć teraz dla swej córeczki zrobiłabym wszystko, wiem, że czasu nie cofnę. Jest zdrowa, ale nie mam pewności że mój stres, moje wieczne zdenerwowanie nie będzie miało przełożenia kiedyś na jej charakter lub zdrowie w jakimś stopniu.
Powiem Ci tak: jeżeli wytrzymałaś z mężem 3 lata, to wytrzymasz jeszcze te kilka miesięcy. Proszę Cię jako kobieta, która jest w sumie całkiem niedawno po porodzie, zajmij się sobą. Zapomnij o mężu, zapomnij o hego problemie. Ja wiem, że to destruktywne, ale te 9 mcy (nie wiem ile zostało Ci do porodu) zapewne nie zmieni męża aż tak drastycznie. Nie znam się na tym, ale wiem, że Twój mąż jest dorosły i jest odpowiedzialny za swoje życie, sam się umyje, sam może sobie jedzenie przygotować. To maleństwo pod Twoim sercem, jego rozwój, jego zdrowie i co najważniejsze, JEGO istnienie w całości, jego życie zależy od Ciebie. Tylko od Ciebie (pomijam świadomie czynniki wyższe, bo chcę poprostu Ci zaznaczyć, że musisz się na dzidziusiu skupić). Załóż sobie pamiętnik. Pisz co jadłaś, co piłaś, jak się czułaś, o wizytach u lekarza, o pierwszym kopnięciu. Pisz wszystko, jakby maleństwo już widziało, już słyszało... Chodż w miejsca nieznane, tak jakbyś je chciała dziecku pokazać a potem opisuj to w pamiętniku. Zbieraj kamyczki, listki, cokolwiek, co w tym pamiętniku możesz zostawić, co możesz tam wkleić. Zobaczyśz, odciągniesz myśli od męża, bo niejako będziesz zmuszona każdego dnia wymyśleć coś, co będziesz do pamiętnika wpisać. A do tego być może poznasz innych ludzi, inne miejsca, poznasz siebie. Postanów sobie, że każdy dzień będziesz spędzać w jakiś inny sposób, że każdy dzień będzie inny. Nawet jakby ta inność miała polegać na tym, że do najbliższego parku pójdziesz inną stroną, albo w innych butach co zwykle. Kiedyś tak postanowiłam przeżyć wakacje - i choć nie ruszyłam się spoza mojej miejscowości, to były najpięknieszwe wakacje w moim życiu.
A mąż... może zauważy, że jesteś trochę nieosiagalna? Może będzie chciał dołączyć do Twych spacerów? Nie wiem.
Wiem, że dziecko jest teraz, po Bogu, najważniejsze.

Ps.Tylko Cię proszę, nie czytaj za dużo na temat ciąży... to może Cie tylko w depresję doprowadzić... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: 2012-01-29, 18:46 ]
Agnieshka napisał/a:
pozwolic kazdemu uzaleznionemu dotknac przyslowiowego dna. Ale i nawet pojecia dna dla kazdego ma inne znaczenie.

Święte słowa... tylko że jest wielka, choć prawie niewidoczna różnica pomiędzy "pozwoleniem" komuś na dotknięcie dna, a "pomocą" w tym... to tak na marginesie, bo sama marzę, dosłwonie marzę, by mój mąż w końcu tego dna dotknął... inaczej nigdy, przenigdy w życiu się nie opamięta... a czasem tak bym mu chciała pomóc na to dno iść... nie z zemsty... z chęci ujrzenia go w końcu podnoszącego się z tego bagna, w którym tkwi...
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-31, 09:02   

Aniołek5 napisał/a:
Mirela napisał/a:
koniecznie twrdo musisz zaznaczyć ,że z łaski tego Sakramentu chcesz zrobic wszystko co w Twojej mocy

Mirelko, komu Regina22 ma twardo to zaznaczyć? Księdzu przy spowiedzi czy mężowi?
Kurcze, szkoda że człowiek nawet idąc do spowiedzi musi się zastanowić, czy ksiądz "działa" pod wpływem Ducha Św, czy pod wpływem czynnika ludzkiego, który często niestety bieże górę...


Aniołku witam serdecznie...
Komu? Wiesz czasem rzeczywiście byłoby wygodniej nic nie mówić i nie zastanawiac się komu, gdzie... Tak dla "świętego spokoju", który wcale nie jest święty...Duch św działa i to jest niewątpliwe...Ojciec Pio mawiał że" Ducha Sw nie nosi się w kieszeni", a to oznacza ,że On sam wybiera miejsce i czas. Do Ducha sw trzeba się modlić...Myślę sobie ,że Regina być może trafi jeszcze na nie jedno rozczarowanie, życze DARÓW DUCHA SW , by w pore i nie w porę DAĆ ŚWIADECTWO tam , gdzie Duch św pragnie uświęcić ....
Hm...tak sobie myślę ,że Boża miłość jest tak potęzna ,że działa w każdym człowieku który jest OTWARTY na Ducha sw. Nie jest tylko tak ,że to Kapłan może być Oswiecony Darami Ducha Sw, to jest przecież ŁASKA...o tą ląskę trzeba się modlić.
Z doświadczenia też wiem ,że im więcej modlitewnego zatrzymania przed Panem przygotowując się do spowiedzi prosząc i za Kapłana i za siebie , tym lepsze owoce tej spowiedzi. Mnie osobiście bardzo wiele to zajmuje. Czasem nawet jest tak ,że kilka dni musze się przygotowywac i prosić Ducha sw o łaskę DOBREJ SPOWIEDZI.

Pozdrawiam serdecznie
Niech Pan Błogosławi Tobie i Twoim bliskim
 
     
Regina22
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-31, 11:26   

Porozmawialiśmy kolejny raz o podjęciu leczenia, mam nadzieję że tym razem uda się. Czasami ciężko o nadzieję i wiarę w człowieka który wielokrotnie zawodził i o nadzieję że tym razem nic złego się nie wydarzy. Moim sukcesem jest to że on rozumie i wie że jest uzależniony to naprawdę duży postęp. Przyznanie się się do tego jest wielkim krokiem. Ja wiem że nie mogę być jego terapeutką wierzę że znajdzie w sobie odwagę do podjęcia terapii grupowej. Mówiłyście o sięgnięciu dna, faktycznie nikt nie wie czym jest to dno ja wiem że mój mąż wielokrotnie tego dna sięgał i był na dnie ja do niego wyciągałam rękę. Ja wiem że w leczeniu uzależnienia najważniejsze jest wsparcie i stanowcze działania, najważniejsze to się nie współuzależnić, nie tracić nadziei i wiary. Proszę o wsparcie w modlitwie o to by mój mąż odważył się wziąć udział w terapii.

Mirela. Ja również zauważyłam że im lepiej człowiek przygotuje się do spowiedzi i pomodli za spowiednika tym lepiej. Najważniejsze jest chyba to dla mnie że pomimo to że nawet ksiądz namawiał mnie do rozwiązania tego małżeństwa mam w sobie tą siłę by powiedzieć nie i nie ustawać w drodze ku temu by nasze małżeństwo było co raz lepsze, na dobre i na złe.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-31, 14:01   

Regina22 napisał/a:

Mirela. Ja również zauważyłam że im lepiej człowiek przygotuje się do spowiedzi i pomodli za spowiednika tym lepiej. Najważniejsze jest chyba to dla mnie że pomimo to że nawet ksiądz namawiał mnie do rozwiązania tego małżeństwa mam w sobie tą siłę by powiedzieć nie i nie ustawać w drodze ku temu by nasze małżeństwo było co raz lepsze, na dobre i na złe.

"W nauce Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa znajduje się również wezwanie do wiary w niezniszczalność miłości małżeńskiej. My, księża, niestety często popełniamy tu błąd, bo mówimy o tym dopiero ludziom, których małżeństwo się rozpada. Tymczasem trzeba mówić o tym wszystkim małżonkom. Również tym, których miłość jest świeża i gorąca i którzy mają subiektywne poczucie jej wiecznotrwałości. Bo wszystko, co ludzkie, podlega niestety dewaluacji i śmierci, i nawet taka miłość, której niezniszczalności ludzie są pewni, może umrzeć, a wówczas jady, wynikające z jej rozkładu, będą zatruwać wzajemne współżycie. Chrześcijańska wiara w niezniszczalność miłości małżeńskiej opiera się na Bogu: tylko Bóg może nas uzdolnić do tego, żeby nasza miłość była wiecznie żywa.

Ludzie pytają jednak: Co mamy robić, jeśli miłość już umarła? Byliśmy zapewne niewierni Bogu — powiadają — ale w tej chwili tego nie da się już odwrócić: Co mamy robić teraz? Odpowiedź Kościoła jest tutaj jasna, choć trudna: Jeśli niewierność Bogu spowodowała zło, trzeba ją naprawić wiernością. Nie można do dawnej niewierności dodawać niewierności nowej — w ten sposób człowiek tylko zejdzie na jeszcze dalsze manowce. Otóż jeśli ludzie zdecydują się na drogę wierności Bożym przykazaniom, częstokroć okazuje się, że ich miłość jeszcze nie umarła, ona jest tylko ciężko chora. A jak wiadomo, nie każda choroba kończy się śmiercią, zwłaszcza jeśli chory bardzo pragnie wrócić do zdrowia." O.Salij
http://www.opoka.org.pl/b...ogi/rozwod.html
Niech Pan Błogosławi i umacnia Wasze Sakramentalne Małżeństwo .
Ostatnio zmieniony przez Mirela 2012-02-01, 08:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-31, 23:11   

Regina22,
zachęcam Cie do poczytania tych stron w necie:
http://pornografia.ovh.org/
http://nalogi.wieszjak.pl...ornografii.html
z pewnościa znajdziesz na nich pomocne informacje.
Ze swojej strony mogę wspierać modlitwą i czasem na wylanie smuteczków, gdyby było trzeba na priv. Polecam Was Maryi. Pod Twoją obronę...
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-02, 18:35   

Regina czytałam Cie w innym wątku i zaciekawilo mnie to co piszesz.
temat uzaleznien jest mi znany dobrze, jestem wspoluzalezniona, ale juz po warsztacie 12 krokow i jest duzo lepiej. :-)

Piszesz z nadzieją i optymizmem, masz piekny przyklad w rodzinie, Twoim rodzicow udalo sie wyjgrac z alkoholizmem. Chwala Panu.
Duzo dobrego wnosisz na forum i twoje spostrzezenia sa bardzo pomocne!

Piszesz
Cytat:
Mówiłyście o sięgnięciu dna, faktycznie nikt nie wie czym jest to dno ja wiem że mój mąż wielokrotnie tego dna sięgał i był na dnie ja do niego wyciągałam rękę. Ja wiem że w leczeniu uzależnienia najważniejsze jest wsparcie i stanowcze działania, najważniejsze to się nie współuzależnić, nie tracić nadziei i wiary. Proszę o wsparcie w modlitwie o to by mój mąż odważył się wziąć udział w terapii.


Wyciagasz rękę....ale czy to nie przeszkadza mu wlasnie w wyzdrowieniu?
wsparcie tak....ale nie nałogu...a więc postawienie granicy wyraznej...na co sie zgadzasz a na co nie.
Wyciagam ręke ale stawiam warunki....terapia. Piszesz o 12 krokach , Jets tez grupa netowa, meilowa WIOSNA, moze maz tym sie zainteresuje...a najlepiej spotkania w grupie.

Ty mozesz cos mu podsunac, info, stronę, cos do czytania...ale pomoc on musi sobie sam chciec...jak bedzie go bolalo...wyciagnie sam rękę.

Ty sprobuj mu nie podsuwac poduch pod pupę. ;-) Niech trochę zaboli.
Piszesz przytula Ciebie i romansuje przez telefon...to niech sie zdecyduje albo rybki albo akwarium!

Regino, juz dluga droga za Tobą. Juz wiele wiesz i masz wiarę.
A co do kontaktu z księżmi, cóz modlimy się za nich i ciesze sie ze nie zniechęcasz się!

Pogody Ducha w zdrowieniu!
 
     
Norbert1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-02, 19:15   

Danka 9 napisał/a:
Wyciagasz rękę....ale czy to nie przeszkadza mu wlasnie w wyzdrowieniu?
wsparcie tak....ale nie nałogu...a więc postawienie granicy wyraznej...na co sie zgadzasz a na co nie.
Wyciagam ręke ale stawiam warunki....terapia

Danko wszak regina pisze to samo(wytłusciłem)

Danka 9 napisał/a:
Ja wiem że w leczeniu uzależnienia najważniejsze jest wsparcie i stanowcze działania, najważniejsze to się nie współuzależnić, nie tracić nadziei i wiary. Proszę o wsparcie w modlitwie o to by mój mąż odważył się wziąć udział w terapii


Ja mysle że regina to cenna siła na forum chocby przez to


Danka 9 napisał/a:
Piszesz z nadzieją i optymizmem, masz piekny przyklad w rodzinie, Twoim rodzicow udalo sie wyjgrac z alkoholizmem.


i wiele mozna nauczyc sie własnie od niej

heee pisze to juz drugi raz .....ale nie ma nic cenniejszego jak dany bagaz doswiadczeń juz zas


pozdrawiam
 
     
Augustyn
[Usunięty]

Wysłany: 2012-03-04, 14:24   Re: Uzależnienie co zrobić z małżeństwem?!

Regina22 napisał/a:
Piszę bo może ktoś kto jest na forum miał lub zna podobną do mojej sytuację. Nie wiem co mam robić? Jesteśmy z mężem już prawie 3 lata po ślubie. Znamy się 6 lat przed ślubem zobaczyłam że mąż ma w telefonie wiadomości o treści erotycznej tłumaczył mi to stresem przed ślubem w większość osób twierdziła że to normalne ja wiem i wiedziałam że to nie jest normalne ale mimo to doszło do ślubu może wierzyłam że faktycznie to tylko stres? (...) Byłam u księdza i ten namawiał mnie do pisania listu o unieważnienie małżeństwa, stwierdził że chodzenie do kościoła i spowiedź w niczym nam nie pomoże, nagadał mi o pedofilii i innych zboczeniach, nabrałam obrzydzenia do tego wszystkiego choć wiem że mój mąż do tego by nie był skłonny. Raczej ten ksiądz i ta spowiedź to była pomyłka. Nie wiem co robić, jak pomóc, jak to wszystko przetrwać? Jestem zagubiona.


Jestem uzalezniony od seksu i wiem, że tak było w dniu mojego slubu. Dzisiaj jestem świadomy tego, że seksoholizm może być podstawą do stwierdzenia nieważności małzeństwa i że nie byłem zdolny do stworzenia związku malżeńskiego.
Miałem "niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej"
http://prawokanoniczne.or...malzenstwa-854/

Dlatego rozumiem księdza, u którego byłas, ponieważ on miał obowiązek powiedzieć Ci prawdę.
Regina, jeżeli chcesz poznać prawdę- naturę uzależnienia od seksu, to polecam Ci dwa miniwyklady ze str :
http://sexzniewolenie.blo...znienie-od.html

gdzie "amerykański terapeuta, specjalizujący się w terapii uzależnień seksualnych, tłumaczy prostym i zrozumiałym językiem w jaki sposób powstaje uzależnienie."

A na stronie Wspólnoty Augustyńskiej Uzależnieni od Seksu i Miłości http://www.slaa.pl
znajdziesz nadzieję, że można zdrowiec z tego uzaleznienia i stawać się zdolnym do małżeństwa.
Ostatnio zmieniony przez Augustyn 2012-03-08, 23:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10