Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Szukam wsparcia lub wiadra zimnej wody
Autor Wiadomość
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-28, 11:04   

Witaj Stanisławie. Dziękuję Ci za słowa które jak od każdego tutaj wnoszą coś nowego w moją głowę, psychikę i dają większe pole do działania.

Cytat:
Po pierwsze możesz pomóc Żonie dając jej przykład własnego życia. Piszesz, że picie było Waszym wspólnym zajęciem. Czy dostrzegasz u siebie symptomy choroby alkoholowej? Jeżeli tak, podejmij leczenie. DZIŚ. Nie czekaj ani dnia dłużej. Nie warto.
Jeżeli potrafisz żyć bez alkoholu podaruj Żonie własną ABSTYNENCJĘ.


Powiem tak: nie mam problemów z alkoholem, potrafię funkcjonować bez alkoholu. Wiele razy zastanawiałem się właśnie nad abstynencją zdeklarowaną, i nie boję się o sam fakt picia tylko bardziej o niewytrwałość w złożonej obietnicy. Bo tak: sam wiem że nie mogę pić, zajmuję się dziećmi do samego wieczora a i w nocy trzeba spać na trzeźwo, bo różnie z dziećmi jest. Całkowitym abstynentem nigdy nie byłem, od czasu do czasu lubię napić się piwa przy grillu np. lub przy meczu, wszystko w pewnych ramach myślę się mieści. Mam tę świadomość że w intencji żony, dla jej i naszego dobra mógłbym podjąć trud całkowitej abstynencji, obiecuję że mocno się nad tym zastanowię. Tak na marginesie, namawiałem kiedyś żonę na wspólne podpisanie abstynencji, na krótki chociaż okres. Powiedziała mi że mogę sobie podpisywać, ona nie ma zamiaru rezygnować z czegoś co daje jej przyjemność, nawet jak ograniczy picie to nie przestanie całkowicie pić, NIGDY.

Cytat:
Sprawa nr 2. Jesteś mężczyzną. Mężem. A piszesz jak bez przeproszenia pensjonarka.
"Chciałem się przytulić do Żony", "Chciałem usłyszeć dobre słowo".


Nie uważam by chęć przytulenia się do żony, szukanie czułości i ciepła (mężczyźni tego potrzebują) było oznaką słabości, a
Cytat:
Ja dodam jedynie cytując księdza Pawlukiewicza: " do kobiety trzeba iść z siłą, a nie po to, by tę siłę od niej uzyskać".

na siłę nie da się zmusić kogoś do miłości. Brak czułości i miłości w naszym związku nie wynika bezpośrednio z faktu picia lecz z tego iż żona jest zamknięta na przebaczenie po doznanej wg niej krzywdzie jaką było podanie jej na leczenie przymusowe. Jest wierząca ale w tej chwili daleko od Boga, od praktyk religijnych i zamknięta na działanie Bożej Łaski. Bez otwarcia się, przebaczenia, uwolnienia nie da się zrobić żadnego dalszego kroku w kierunku odbudowy małżeństwa.
Jeszcze raz dzięki za słowo i wsparcie.
 
     
Jarek321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-28, 12:00   

mario napisał/a:
Brak czułości i miłości w naszym związku nie wynika bezpośrednio z faktu picia lecz z tego iż żona jest zamknięta na przebaczenie po doznanej wg niej krzywdzie jaką było podanie jej na leczenie przymusowe.


Mario... zobacz: masz wybór na zasadzie albo-albo: albo zdrowie żony polegające na tym, by zaczęła walczyć z nałogiem albo Twoja chęć bliskości, przytulenia. Która z tych dwóch spraw wygra?

Piszesz, że "Brak czułości i miłości w naszym związku nie wynika bezpośrednio z faktu picia" - moim zdaniem wynika z faktu stawiania przez żonę na pierwszym miejscu w życiu doznań wynikających z nadużywania alkoholu. To jest dla niej najważniejsze. I moim zdaniem żona widzi, że czegoś od niej potrzebujesz - czułości, bliskości i zręcznie tym manipuluje, byś mieć "święty" spokój picia alkoholu.

Już właściwie dałeś się okłamać, bo piszesz: "żona jest zamknięta na przebaczenie po doznanej wg niej krzywdzie jaką było podanie jej na leczenie przymusowe". Trzeba jasno powiedzieć: podając żonę na leczenie przymusowe nie zrobiłeś nic złego, zatem żona nie ma Tobie co przebaczać!

Czy zatem nie dajesz się wkręcić w poczucie winy?

Szukaj siły u Jezusa, by podejmować zdrowe postanowienia, plany, decyzje. Jeżeli zdrowie żony oraz Twoje szczęście są dla Ciebie wartościami, to nie rezygnuj z nich dlatego, że nie dostajesz od żony bliskości, której potrzebujesz. Czy Twoje ewentualne poczucie winy, brak stawiania granic piciu żony, poczucie, że pozwalasz robić żonie coś co jest nie w porządku to nie jest zbyt wysoka cena za poczucie bliskości?

A wreszcie - czy czasem potrzeba bliskości, przytulenia nie jest dla Ciebie ważniejsza niż zdrowie żony, poczucie własnej wartości, otwarte relacje z żoną? Może za jakiś czas okazać się, że znajdzie się inna kobieta, która da Ci bliskość. Co wówczas powiesz? Że zostawiasz żonę, bo nie dawała Ci bliskości?

Żona koncentruje się na alkoholu, który reguluje jej emocje, a Ty - podobnie - koncentrujesz się na potrzebie bliskości z jej strony, której zaspokojenie ureguluje Twoje emocje. Działacie podobnie. Własną potrzebę bliskości stawiasz ponad zdrowie żony!

Oczywiście może się okazać, że stawiając żonie granice ona będzie "na siłę" brnęła w alkoholizm, niszcząc po drodze Waszą relację, rodzinę. Ale pozwalanie jej na alkoholizm jest zgadzaniem się na bylejakość życia, z uzasadnieniem: "potrzebuję bliskości i przytulenia".

Mario... siła i jeszcze raz siła - Twojego męskiego ducha w połączeniu z Duchem Jezusa! Piszesz, że chodzisz na modlitwy o uwolnienie. Poproś Jezusa, by uwolnił Twoją siłę!
 
     
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-28, 12:31   

Cytat:
Czy zatem nie dajesz się wkręcić w poczucie winy?

Jarek, ja mam świadomość że nic złego nie zrobiłem, znam swoje intencje i jest tak jak mówisz, żona próbuje wmówić mi że popełniłem "przestępstwo" wobec niej, cały czas mnie obarcza winą mówiąc że jej oziębłość, brak przebaczenia i w ogóle wszystko czym mnie dotyka są konsekwencjami zła które jej wyrządziłem. A już na pewno jej rodzina (mama, siostry) i znajomi są przez nią przekonani o moich złych uczynkach względem niej.
Odpowiadając Ci dalej, już bez cytatu, wiem że powinienem się skupić na wyleczeniu żony ale mam opory, szantażuje mnie, że jak będę dalej coś robił na siłę, wbrew jej woli to wystawi moje rzeczy za drzwi. Wiem że jak sprawa oprze się o sąd, mogła by mieć kłopoty, bo jednak jest już notowana w gminie jako alkoholik, chodziła na terapię, ale nie wiem czy na pewno na tym wygram a już na pewno ucierpią dzieci.
Póki co nie potrafię się zdecydować co robić dalej z tą sprawą. Jak bym tego nie ruszył i cokolwiek zrobił, będzie tylko gorzej jak chodzi o nasze relacje i boję się o dzieci. Wiem że jeszcze wiele można zrobić w temacie picia, ale żebym nie przeholował na niekorzyść.
Naprawdę, nie jest łatwo coś zdecydować po tylu doświadczeniach.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-28, 18:13   

Mario,
posłuchaj.
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Na stronie głównej Sycharu.
Słuchaj i korzystaj:)
 
     
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-01-28, 22:29   

Stanisław1 napisał/a:
Mario,
posłuchaj.
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Na stronie głównej Sycharu.
Słuchaj i korzystaj:)

Tak, przepraszam, zasugerowałem się tylko samym słowem siła, a nie zagłębiłem się, ba, nawet nie zajrzałem tam gdzie mnie odesłałeś. Uczynię to jak tylko znajdę chwilę.
Pozdrawiam.
 
     
Stanisław1
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 10:11   

Zawsze warto tej chwili poszukać:)
Pozdrawiam serdecznie!
 
     
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 12:18   

Stanisław1 napisał/a:
Zawsze warto tej chwili poszukać:)
Pozdrawiam serdecznie!

Witaj.
Teraz już rozumiem sens słowa siła. Poczytałem, posłuchałem i wiem o co chodzi i dziękuję za odesłanie mnie we właściwe miejsce.
I jeszcze jedno,dziękuję Wszystkim, za to że są, służą radą, dobrym słowem i modlitwą. Dzięki przeczytanym postom, czy to do mnie skierowanym czy do innych, staję się z każdym dniem mądrzejszy i silniejszy.
Niech Bóg błogosławi Wszystkim, którzy szczerze Go szukają, a którzy go odrzucają niech udzieli łaski nawrócenia, swoją cudowną mocą. Dzięki temu Forum przejrzałem, jak wiele jest cierpienia i krzywd wokół i jak małe są moje bolączki wobec innych tu piszących. Pewnie, nie wiem jeszcze co mnie czeka, może też być gorzej, ale żyję nadzieją że będzie lepiej.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-02, 09:22   

mario napisał/a:
Cytat:
Czy zatem nie dajesz się wkręcić w poczucie winy?

Jarek, ja mam świadomość że nic złego nie zrobiłem, znam swoje intencje i jest tak jak mówisz, żona próbuje wmówić mi że popełniłem "przestępstwo" wobec niej, cały czas mnie obarcza winą mówiąc że jej oziębłość, brak przebaczenia i w ogóle wszystko czym mnie dotyka są konsekwencjami zła które jej wyrządziłem. A już na pewno jej rodzina (mama, siostry) i znajomi są przez nią przekonani o moich złych uczynkach względem niej.
Odpowiadając Ci dalej, już bez cytatu, wiem że powinienem się skupić na wyleczeniu żony ale mam opory, szantażuje mnie, że jak będę dalej coś robił na siłę, wbrew jej woli to wystawi moje rzeczy za drzwi. Wiem że jak sprawa oprze się o sąd, mogła by mieć kłopoty, bo jednak jest już notowana w gminie jako alkoholik, chodziła na terapię, ale nie wiem czy na pewno na tym wygram a już na pewno ucierpią dzieci. Póki co nie potrafię się zdecydować co robić dalej z tą sprawą. Jak bym tego nie ruszył i cokolwiek zrobił, będzie tylko gorzej jak chodzi o nasze relacje i boję się o dzieci. Wiem że jeszcze wiele można zrobić w temacie picia, ale żebym nie przeholował na niekorzyść.
Naprawdę, nie jest łatwo coś zdecydować po tylu doświadczeniach.


Mario
W tytule masz cos z kubłem zimnej wody...wobec tego prosze...już przegrałeś...
Ale możesz wygrać....zdrowie i równowagę SWOJĄ !!!!! TWOJE LECZENIE JEST BARDZO WAZNE...nauczy Cię poznawac mechanizmy tej choroby ...wiele jest tak widocznych już które tutaj opisujesz...zreszta niet ylko mechanizmy alkoholika ale współuzależnionego. Nie pomożej jej mądra miłością skoro nie znasz mechanizmów..., masz skrupuły, i wątpliwości..też je mam...ale ....cudowne jest to ,że się ich wyzbywam ,tY TEŻ MOŻESZ.... pragnąć zgody wewnętrznej na kazde pozunięcie kroku napród...to oznacza ,że trzeba iść dwutorowo z Panem Bogiem , który pragnie mnie z całym zaangażowaniem stworzenia mojego bytu...czyli mnie całą z rozumem. Warto więc poznawać i, nazywac i uczyć się szukac oparcia w Panu kiedy tyle watpliwości i lęku ...Ks. Dziewiecki rozróżnia co mnie osobiście cieszy dwie sprawy NAIWNOŚĆ OD MIŁOŚCI .Poznawanie mechanizmów współuzaleznienia i uzaleznienia alkoholika pozwoli Ci z Sakramentaliami PRZEDE WSZYSTKIM ODNALEŹĆ RÓWNOWAGĘ I POKOCHAC SIEBIE , to jest pierwszy krok...nie inaczej...
Ważne jest to zebyś umiał przebaczyć sobie i jej, ale rozumnie...poznając równiez odpowiedzialność moralna swoja i alkoholika ( w tym wypadku żony) , bo ..hm...zdziwisz się...mnie przynajmniej bardzo zadziwiło kiedy poszukałam o dopowiedzIalności moralnej alkoholika...wiele zrozumiałam... i prosiłam Boga o wyrozumiałość w zyciu codziennym ,ale i o rozwagę w postępowaniu w podobnej sytuacji jaka masz Ty.

http://www.opoka.org.pl/b.../md_ocenam.html
"Po drugie, choroba alkoholowa może w określonych aspektach znosić lub ograniczać odpowiedzialność moralną za dane czyny, ale nie eliminuje przez to wyrządzonej krzywdy. Nie zwalnia też od odpowiedzialności moralnej (a nawet prawnej!) oraz od obowiązku zadośćuczynienia. Należy więc odróżniać krzywdę od winy moralnej i grzechu. Trzeba też odróżniać ponoszenie konsekwencji za własne zachowania od odpowiedzialności moralnej. Choroba alkoholowa jest w każdym przypadku związana z wielką sumą krzywd, które uzależniony wyrządza sobie samemu oraz osobom z najbliższego otoczenia. Dzieje się tak niezależnie od stopnia winy i odpowiedzialności moralnej danego alkoholika. ' Ks. Marek Dziewiecki

Pozdrawiam Cię serdecznie
Wspomagam modlitwą
Wszytko MOŻESZ w Tym , który cię umacnia
ZADBAJ O TERAPIE DLA SIEBIE DLA WSPÓŁUZALEZNIONEGO
 
     
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-18, 23:26   

Chwilkę nie pisałem ale to z powodu tego iż nie działo się nic ciekawego, względny spokój. Względny, bo się trochę żona wyciszyła, ograniczyła picie, jak twierdzi ona, tak się nie da żyć. Niestety ja, choć cieszę się i z tego, nie mam zaufania do jej intencji, bo wygląda mi to na brak pieniędzy, a przez to ograniczenie picia. Ważniejszy dla niej jest nałóg nikotynowy.
Niestety dzisiaj wzięło ją na chwilę szczerości i powiedziała mi co nią kieruje, jest mną znudzona, szuka zmian. Stwierdziła, że najlepsza dla niej będzie separacja, aby się mogła ode mnie uwolnić i robić co jej pasuje, żebym się nie miał prawa wtrącać. Ja zapytałem o Sakrament Małżeństwa, czy tu też się postara o separację i ewentualnie jaki poda powód, bo chyba ten podany wyżej jest nie do przyjęcia przez Kościół. Stwierdziła że nie potrzebuje Kościoła, sakramentów tylko prawnego nakazu:"odczep się ode mnie, daj mi spokój, daj mi robić co mi pasuje". Przy tej okazji wyszło coś, o czym w ogóle nie myślałem do tej pory. Chodzi o fakt zgłoszenia jej przeze mnie do gminy jako alkoholika i odbycie przez nią terapii. Moim celem było to by jej pomóc uwolnić się od nałogu natomiast ona dostrzegła w tym fakt, że ma "spaprane" papiery i gdziekolwiek się ruszy i cokolwiek będzie chciała załatwić na swoją korzyść (np. alimenty, opieka nad dziećmi) stoi na straconej pozycji jako notowany alkoholik. Pytam tych co wiedzą, czy tak jest faktycznie, czy ona może to jakoś ominąć? Dodam że wśród swojej rodziny i znajomych stwarza pozory osoby poszkodowanej w małżeństwie, że niby ja się nad nią znęcam psychicznie ciągle się czegoś czepiając. Pytam ją co zamierza zrobić, nie powie. "Zobaczysz", mi mówi.
I tu po raz kolejny doświadczam ogromnej Mocy Boga. Potrafiłem spokojnie to przyjąć i Jemu powierzyć, a chociaż wciąż o tym myślę, odczuwam Pokój, prawdziwy Pokój.
Powiedzcie mi, proszę, jak daleko mogę się posunąć w próbie przyciągnięcia mojej żony bliżej Boga. Czy mogę ją upominać i wytykać złe postępowanie czy tylko życiem dawać przykład i czekać aż to dostrzeże? Mam świadomość swoich ułomności i daleko mi do ideału. A dla mojej żony tym bardziej trudno będzie zauważyć moje życie i postępowanie jak jest mną znudzona i jej nie interesuję. Ilekroć w rozmowie sprowadzam nasze problemy na poziom nauczania KK i wiary w Boga, ona kończy rozmowę lub mnie atakuje przyziemnymi sprawami, np. moje marne zarobki, zadłużenia, że jestem niezaradny itd.itp.
Ciekaw jestem Waszego zdania i polecam się Waszym modlitwom (kto może i zechce).
Z góry dziękuję.
Bywajcie z Bogiem.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-19, 11:08   

Piszesz o żonie, a co u Ciebie, co zrobiłeś dla siebie w tym czasie, odkąd dostałeś tak wiele wskazówek.
 
     
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-20, 10:43   

tereska napisał/a:
Piszesz o żonie, a co u Ciebie, co zrobiłeś dla siebie w tym czasie, odkąd dostałeś tak wiele wskazówek.

Myślę że najważniejsze to iż wciąż a może i jeszcze mocniej przylgnąłem do Boga, do mojego Mistrza. Zawierzam Mu wszystko i w każdej chwili. Wiem że powinienem zrobić coś więcej dla siebie, ale wierzcie mi, nie mam kiedy. Praca-dzieci-modlitwa-wypoczynek. Niewiele ale czasowo nie wyrabiam. Dzieci mam w wieku takim że nie da się im powiedzieć zajmijcie się sobą bo tatuś ma inne sprawy. Nawet nie potrafię tak, cały jestem dla nich. Nie mam nawet kiedy uczyć się swojej roli do przedstawienia, gram w teatrze parafialnym, amatorsko oczywiście. Poza tym daję radę, oddanie się Panu umacnia, dodaje sił i pozwala pokonywać przeciwności. Pewnie kiedyś takie życie się negatywnie odbije na moim zdrowiu, ale taki jestem, myślę o Wszystkich, potem o sobie. Gdyby żona chciała ze mną rozmawiać i dobrowolnie uczestniczyć w życiu rodzinnym to byłoby inaczej, a tak jak wracam z pracy ona zamyka się w swoim świecie (alkohol, telefony) i nic ją nie obchodzi. Jak gdzieś chcę wyjść wieczorem (kościół, teatr) to z wielkimi pretensjami opiekuje się dziećmi, o 20-ej godzinie już leżą w łóżeczkach (przy mnie 21-22). To tylko jeden mały przykład, wiele by pisać. Może się narażę na czyjąś krytykę ale póki co "BÓG SAM WYSTARCZY"
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-20, 11:21   

Mario nie nawracaj żony na siłę, bo wywołuje to przeciwny skutek. Zawsze za to możesz się modlić za nią i swoją postawą pokazywać, że dobrze jest być blisko Boga. Pan sam znajdzie drogę do Twojej żony, bylebyś Mu za bardzo nie przeszkadzał! Sama zrobiłam ten błąd i dziś z perspektywy czasu i doświadczenia myślę, że najskuteczniej pomożesz żonie powierzając ja Matce Bożej. Ona najlepiej zna duszę kobiety! :-)

[ Dodano: 2012-02-20, 11:23 ]
A jeszcze jedno, to że Twoja żona kładzie małe dzieci spać o 20.00 to raczej świadczy o niej dobrze! 22.00 to na pewno zbyt póżno.
 
     
mario
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-20, 13:32   

Cytat:
[ Dodano: 2012-02-20, 11:23 ]
A jeszcze jedno, to że Twoja żona kładzie małe dzieci spać o 20.00 to raczej świadczy o niej dobrze! 22.00 to na pewno zbyt póżno.

Małe doprecyzowanie, chociaż to nie najważniejsze, przeważnie ok.21-ej mycie, a potem tak schodzi do 22-ej, czasem zabawa, czytanki, rozmowy. Jak się umyją to dostają jeszcze wigoru. A takie małe znów nie są (4 i 5,5)
Tak przy okazji, obie dziewczynki, starsza chodzi do przedszkola. Zrodził się pewien problem, starsza córka powiedziała mi kilka dni temu że jak ją tatuś myje to czuje taką przyjemność, chodzi o okolice odbytu. Trochę się przestraszyłem, bo w dzisiejszych czasach do wszystkiego da się dorobić jakiś paragraf, chociaż człowiek nie ma wcale złych intencji. Rozmawiałem z żoną na ten temat, żeby to ona przejęła obowiązek higieny córek ale bez oddźwięku, przecież mamusia nieraz wcześniej idzie spać od dzieci.
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-20, 14:22   

Mario! wiem, że alkoholizm współmałżonka to trudne doświadczenie(z autopsji), ale w Twoich postach jest dużo gniewu na żonę. Jeśli nie godzisz się z takim stanem rzeczy, stawiaj granice jej krzywdzącym Cię zachowaniom, ale utyskiwanie, że żona zrobiła coś, albo nie zrobiła, bo właśnie spała, to trochę nie tak. W końcu sam przyjąłeś taki układ, że zajmujesz się dziećmi po pracy. Swoją drogą stwarzasz żonie konfort picia, zwalniając ją ze wszystkich obowiązków popołudniami. Rozumiem, że czasem czara goryczy się przelewa, ale tkwienie w poczuciu krzywdy bardzo osłabia (niestety wiem coś o tym!). Mario nie widzę nic złego w tym, że pomagasz się myć dziewczynkom, ale ta pomoc już powoli powinna ograniczać się tylko do kontroli i mycia włosów. Nie daj sie zwariować mediom, bo przecież nie każdy kochający ojciec jest zboczonym zwyrodnialcem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 9