Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
ks Dziewiecki o przemocy.
Autor Wiadomość
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-11, 18:18   ks Dziewiecki o przemocy.

Ks. Marek Dziewiecki
Jak pomagać osobom uwikłanym w przemoc domową?


Udzielenie skutecznej pomocy w sytuacji przemocy domowej wymaga najpierw empatycznego wczucia się w subiektywne przeżycia ludzi dotkniętych takim doświadczeniem. Poszczególne osoby przeżywają swoją sytuację w bardzo zróżnicowany sposób. Niektóre odczuwają bunt i nienawiść wobec osoby krzywdzącej. Inne z kolei doświadczają nieuzasadnionego poczucia winy lub ulegają rozpaczy. Są to przeżycia destrukcyjne, które utrudniają przezwyciężenie problemu. Empatia umożliwia dostosowanie rodzaju i sposobu interwencji do psychicznej sytuacji osoby krzywdzonej. Jest koniecznym punktem wyjścia, jeśli chcemy pomóc osobie krzywdzonej, by uwolniła się z destrukcyjnych przeżyć, a zwłaszcza z poczucia wstydu i bezradności, by odzyskała lub umocniła poczucie osobistej godności oraz odzyskała nadzieję na lepsze jutro. Ponadto empatia umożliwia pomagającemu budowanie przyjaznych więzi, które dla osoby krzywdzonej mogą stać się psychiczną „odtrutką” w obliczu drastycznie zaburzonych relacji domowych.

Zadaniem drugim jest jak najszybsze powstrzymanie przemocy. Aby to osiągnąć, konieczne jest wyprowadzenie ludzi krzywdzonych z pułapki osamotnienia poprzez wskazanie osób, środowisk i instytucji, które mogą udzielić konkretnej pomocy w obliczu przemocy domowej (policja, pomoc społeczna, gmina, parafia). W polskich warunkach przemoc domowa łączy się najczęściej z nadużywaniem alkoholu i z chorobą alkoholową. W tej sytuacji w wielu przypadkach skuteczne okazuje się skontaktowanie ludzi krzywdzonych z ruchami samopomocy (Kluby Abstynenta, grupy Al-Anon i Al-Ateen).

Zadaniem trzecim jest pomaganie osobom dotkniętym przemocą domową, by uwolniły się od fałszywych schematów myślenia oraz od błędnych przekonań na temat cierpienia i zaburzonych więzi rodzinnych. W polskich realiach ofiary przemocy domowej to najczęściej kobiety i jednocześnie osoby wierzące. Rozmawiając z nimi przekonuję się, że wiele z tych osób interpretuje swoje cierpienia jako krzyż w sensie religijnym, jako ból, który trzeba dźwigać i z którym trzeba się pogodzić, aby być wiernym miłości małżeńskiej i rodzinnej oraz aby być wiernym Bogu. Trzeba zatem cierpliwie i precyzyjnie wyjaśniać, że Bóg nigdy nie zsyła nam cierpień ani krzyży. Jedyne, co On nam zsyła, to miłość i prawdę, której uczy nas Jego Syn. Przemoc domowa pojawia się tam, gdzie ktoś (świadomie lub na skutek jakichś zaburzeń) sprzeciwia się Bożemu zamysłowi wobec małżeństwa i rodziny. Z tego właśnie względu Kościół uznaje, że istnieją tak drastyczne formy kryzysu małżeństwa i rodziny, w których jedynym rozwiązaniem jest fizyczny rozstanie się z osobą, która okazuje się niezdolna (przynajmniej czasowo) do miłości i która wyrządza krzywdę najbliższym. Stąd instytucja separacji małżeńskiej, która nie oznacza wycofania miłości, lecz powstrzymanie destrukcyjnego cierpienia i stworzenie warunków, by człowiek krzywdzący domowników mógł się zastanowić i zmienić. Otrzymanie tego typu wyjaśnień umożliwia osobie krzywdzonej podjęcie takich kroków, które powstrzymają przemoc, a jednocześnie będą proporcjonalne do postępowania osoby krzywdzącej.

Czwartym wreszcie zadaniem jest szukanie długofalowych rozwiązań, obejmujących także pomoc wobec osoby, która używa przemocy. Mimo przeżywanych dramatów domownicy są zwykle związani silną więzią emocjonalną z taką osobą i dlatego rozwiązaniem optymalnym nie jest stałe odizolowanie takiej osoby (np. zakład karny czy dożywotnia separacja), lecz udzielenie jej pomocy terapeutycznej i/lub resocjalizacyjnej, aby stworzyć szansę na odtworzenie pozytywnych więzi domowych. W każdym przypadku stosowania przemocy domowej chodzi bowiem o osobę w jakimś aspekcie zaburzoną i cierpiącą, gdyż żaden człowiek, który jest dojrzały i szczęśliwy, nie będzie agresywny, ani okrutny.

opr. mg/mg


Copyright © by Marek Dziewiecki
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 00:26   slowa kilka o przemocy

A wiec tak. Zaczne od tego, ze mam za soba dzisiejsza (w polskich warunkach juz wczorajsza) rozprawe w sadzie. Nie o rozwod, nie o separacje, a rozchodzi sie o kontakt z meza z dziecmi.
Jak juz wspominalam wczesniej, do naszych separacji dochodzilo z powodu przemocy.
Ale, mimo znaczacej liczby dowodow tj. telefonow na policje, mojego pobytu w domu dla kobiet uciekajacych przed przemoca (takie istnieja zagranica), korespondencja z zaangazowanej w sprawe opieki spolecznej i innych fachowcow, maz dzisiaj po raz kolejny wszystkiego sie wyparl. Powiedzial krotko: zona odeszla, bo znudzilo jej sie malzenstwo. Zona tak ma, znika co jakis czas z domu z dziecmi, no a pozniej wraca, i pozniej znika, zabiera dzieci itd.
Jakby bylo malo, maz dodal przed pracownikami sadu, ze to on byl ofiara, a ja katem. Ale on mi schodzil z drogi, dlatego po dowodach na jego korzysc ani sladu.
Do sprawy zw. z kontaktem z dziecmi przemoc odnosi sie tak, ze jezeli wystapila, to kontakt z dziecmi z rodzicem-przemocowcem moze ostatecznie byc nadzorowany i odbywac sie w specjalnie do takich celow zaaranzowanym centrum kontaktu. To tyle na temat nie-polskich warunkow.

Co do samej przemocy.
Przemocowiec czesto wypiera sie tego, ze stosuje przemoc, ze uderzyl,kopnal, znecal sie. Jezeli jednak jest zdolny do potwierdzenia ze cos takiego mialo miejsca to zawsze ucieka sie do wymowek typu: bo nie sprzatnelas mieszkania, a ja ciezko pracuje, bo nie ugotowalas mego obiadu jak nalezalo.
Sama przemoc fizyczna jest scisle powiazana z mechanizmem manipulacji.
Przemocowiec tkwi w tym swoim swiecie, jako Pan Cudowny, i on ma prawo sam ustalac reguly badz tez ich brak natomiast ofiara ma obowiazek je przyjmowac. Przemocowiec podejmie wysilek, tak to jest wysilek, choc nieswiadomy, aby powtarzac osobie ranionej ze on ma prawo do takich zachowan bo ta druga strona dala mu powod taki czy inny. Czego niestety nie bedzie w zachowaniu kata? Odpowiedzialnosci za wlasne czyny. Przemocowiec ucieka od konsekwencji wlasnego zachowania. W wiekszosci przypadkow zyje w zaklamaniu.Myslenie przemocowca moze charakteryzowac nastepujacy przyklad:
'Nie uderzylem cie. Chcialem cie powstrzymac abys nie zrobila sobie krzywdy.'' zamiast:
''Uderzylem cie bo nie umiem sobie radzic z wlasnym gniewem''
Manipulacja ofiara moze miec bardzo dlugotrwale niszczace efekty, ktore pozostaje leczyc terapia, czasem wieloletnia. Ofiary przemocy sa to czesto osoby majace bardzo niskie poczucie wartosci, wierzace w to, ze to agresja partnera badz innej osoby jest spowodowana ich wadami, nieudolnosciami etc. A takze nie potrafiace podejmowac samodzielnych decyzji o sobie, nie umiejace zawiazac bliskich relacji ze wzgledu na przezyta traume w relacji z przemocowcem.
To tyle na dzisiaj.

Spokojnej nocy wszystkim.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 16:49   

Agnieshko, dziękuję za Twoją wypowiedź w temacie.

Widac wyraznie w Twojej historii jak osoba stosująca przemoc ma silne mechanizmy obronne by nie zobaczyc swojej dysfunkcji..bardzo silne, uznanie prawdy oznaczałoby utrate wizerunku, przed sobą, przed innymi.
Tak wlasnie przebiega ta choroba...rowniez osoby wobec ktorych przemoc jest stosowana długo nie chca sie przyznac przed soba i innymi do tego co je spotyka...

Na pewno trudne i budzące zlosc jest dla Ciebie to zachowanie męza, trauma, emocje to wszystko jest b trudne...dosc dobrze jednak zorganizowana jest pomoc w tych "nie polskich warunkach", dobrze czytac, ze zadbałas o siebie, o dzieci.
Masz regularną pomoc terapeuty? grupy wsparcia?
Nie czytałam wczesniej Twoich postow stąd pytania. mam nadzieje ze wracasz do siebie, do życia. Z Panem Bogiem jest to możliwe.
 
     
Agnieshka
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-13, 20:42   

W Wielkiej Brytanii, w ktorej mieszkam od dluzszego czasu, reakcja na przemoc jest w wielu przypadkach bardzo skuteczna i co z tym zwiazane ma za zadanie chronic dziecko.
I nic w tym dziwnego, bo co to za srodowisko dla rozwijajacej sie dopiero psychiki, jezeli kilka razy w tygodniu interweniuje policja.
Interwencja policji dopiero zaczyna caly mechanizm. Wkracza po niej opieka spoleczna, tzw. Victim Support ktora wspiera ofiary psychicznie i czesto ofiara z dziecmi jest zabierana przez policje i oferowana jest jej tymczasowe zakwaterowanie.

CO do terapeuty-czekam.
Modlitwa zas dziala cuda.

Pozdrawiam.
 
     
Bola
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-15, 17:40   

uznanie prawdy oznaczałoby utrate wizerunku, przed sobą, przed innymi.
No właśnie PRAWDA , lepiej bić, wyzywać, poniżać niz zacząć pracowac nad soba ... żeby był ktoś ze mna szczęśliwy !!!!!!!!!!!!!!! po co lepiej udawać !!!!!!!!!!!! i ranić druga osobę ... bo ona taka wierząca w Boga ...., to i tak nie weźmie rozwodu ze mną . Poza tym gdzie pójdzie to jest dom na mojej ojcowiźnie .... ona przyszła z niczym !!!!!! a to 3 dzieci wychowała to się nie liczy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 Takim to powinno się jaja ucinać .... a nie za nich modlić !!!!!! to poczułby o to jest cierpienie !!!!!!!!!!!!!!! a nie przez tyle lat wyżywać się na żonie psych i fiz.
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-15, 19:16   

[quote]CO do terapeuty-czekam.
Modlitwa zas dziala cuda.
[/quote

Agnieszko, wspieram modlitwą, oj działa cuda, masz rację itez na forum są tego dowody :-)

Bola, czytam i widze duzo zlosci w Tobie, prawda? Fajnie, bo to potezna energia i jakby ją konstruktywnie w cos zaangazowac, to ho ho..by się działo, moze juz sie dzieje?
Moze chcesz cos wiecej o sobie napisac? Jak sobie radzisz z trudną sytuacją z mężem?

Z Panem Bogiem
 
     
Bola
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-17, 17:15   

Dzięki za odpowiedź. Tak jestem zła .....bo to jest NIESPRAWIEDLIWE takie pasożytowanie na kimś !! Ja od lat pracuje nad związkiem, by panował jakiś ład i porzadek w domu, MIEDZY NAMI. a MÓJ MĄZ świetnie to wYKORZYSTUJE I CZUJE SIĘ panem i WŁADCĄ na swoich włościach. Ja też mam ręce do pracy , rozum itd i wkładam wiele pracy w dom
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-18, 11:20   

Bola, od Ciebie zalezy jak bedziesz zyc...czy z Panem Bogiem i mądrą miloscia kochac bedziesz męza...czy nie...
Szacunek do siebie zalezy tez od Ciebie!
Osoby pozostające w przemocy mają zazwyczaj przeswiadczenie o swojej bezradnośći ...ale to iluzja...mozesz b wiele.
Polecam profesjonalną terapię...wizytę u psychologa.
Odwagi , z panem Bogiem mozesz b wiele! :-)
 
     
Bola
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-18, 15:02   

Tak , wiem że to zalezy ode mnie ja znam swoją wartość jakoczłowiek i jako kobieta. Ogólnie to wszyscy wokół mnie szanuja ..... ale mój mąż NIE, wręcz moje sukcesy są dla niego porażką. Dobija mnie to życie z kims kto życzy mi źle. Sam powiedzaił mi kiedys ze brał sobie zonę po średnim ...a teraz ma studia. To jest przepaśc intelektualna. Ja wychodziłam za mąz z milości prawdziwej, szczerej i naiwnej chyba. A teraz ja to ja chyba cierpię z a kompleksy własnego męża. korzystam z pomocy psychologa ...ale to dla mnie mało , bo wracam do domu i od nowa Polska Ludowa. ON swoje ja swoje .... powoli oddalamy się od siebi coraz bardziej !!!!
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-18, 15:58   

Bola, jesli moge zapytac, jak dluga trwa juz Twoja terapia, czy poruszasz temat relacji z mezem?
I czy psycholog zna temat przemocy...niewielu terapeutów jest w tym wyszkolonych niestety.
 
     
Bola
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-18, 19:49   

od 10 lat chodzę do psychologa , ale niesystematycznie chodze co jakiś czas w zalezności w jakim jestem stanie psychicznym. a psycholog mi mówi ze STOP przemocy wyznaczać granice i że to ja jestem szyją a on głową. a A ty MOŻE MASZ jakiegoś sprawdzonego psychologa w tych sprawach.
 
     
Anais
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 12:39   

Bola, rzadko piszę teraz na forum, ale chciałabym Ci coś napisać. Nie na temat przemocy, bo tu inni na ten trudny temat wiedzą więcej i poradzą Ci lepiej.
Rozumiem Twoje rozżalenie na męża, że masz poczucie, że sama dajesz tyle z siebie i nie dostajesz tego samego w zamian. Rozumiem, bo nieraz czuję podobnie. Ale dopiero kiedy przestałam narzekać na męża, krytykować go i zaczęłam go próbowac naprawdę kochać, zrozumieć, chociaż byłam na niego zła, chociaz to było niesprawiedliwe, dopiero wtedy on zaczął się starać. Kiedy ja się wyciszyłam, oddałam swoje pretensje Panu, w moim mężu naprawdę drgnęło. Teraz wiem jedno, przemocy stop, oczywiście, ale jednocześnie jest potrzebna bezinteresowna miłość i szacunek. To moje doświadczenie. U nas było też naprawdę źle i ja cały czas myślałam, dlaczego ja mam coś robić, przecież ja robię wszystko dobrze, to on, on on. Aż kiedyś przyszła refleksja, no dobrze, ale on nic nie zmieni, to co, będziemy się "szarpać" całe życie? I podjęłam decyzję, że zacznę od siebie. I nie wiem, co się stało, nie jest idealnie, ale mąż chce też się zmieniać. Jeszcze wiele pracy przed nami, ale jakieś światełko w tunelu się zaświeciło. Życzę Ci, Wam, wszystkiego dobrego.
 
     
Bola
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-19, 19:34   

Dzięki za pomoc ANAIS, wezmę to pod uwagę, co mi mówisz . Wydaje mi sie że piszesz to szczerze i z własnego doświadczenia. Chyba tak, to ja muszę odpuśić i ZMIENIĆ sie sama ...moze wtedy będzie lepiej ....wszystko w rękach Pana Boga, dla niego nie ma rzeczy niemozliwych. Muszę tylko zawierzyć Jezusowi Chrystusowi i modlić się. A napisz proszę jakie Ty miałas lub masz problemy ze swoim mężem.Pozdrawiam
 
     
Anais
[Usunięty]

Wysłany: 2011-12-20, 13:55   

Tak, Bola, szczerze i niestety z własnego doświadczenia. A u mnie...coż, 19 lat małżeństwa, od 12 lat choroba męża, zmiana przez niego pracy, tnz założenia własnej firmy, która spowodowała, że nie miałam w domu męża, ani pieniędzy, bo wszystko szło w rozwój firmy. Tak więc przez 8 lat stawałam na głowie, żeby dom jakoś funkcjonował, ale różne braki i zmęczenie, rozgoryczenie sytuacją spowodowały moje wieczne pretensje. Trułam strasznie mojemu mężowi, a nawet jeśli nie, on mówił, że i tak fatalnie się przy mnie czuł. Bo mnie wszystko wychodziło, praca, sukcesy, świetny kontakr\t z dziećmi...oprócz małżenstwa. Bo niby wspierałam męża, ale tak naprawdę przez swoje żale i pretensje, sprawiłam, że on się coraz mniej starał. Oddaliliśmy się od siebie, kryzys, jego agresja. I dopiero kiedy zajęłam się sobą, postarałam się zobaczyć, co ja takiego zrobiłam, że z takiego fajnego człowieka, z kochającego męża, on stał się kimś, kogo nie poznawałam. I wtedy świadomie postanowiłam kochac mojego męża, oczywiście w ważnych sprawach typu agresja, stanowcze nie, ale uczę się panowac nad sobą, bo ja też mu dawałam w kosć i też nie potrafiłam się zatrzymać w moim "wyjaśnijmy sobie tto TERAZ". Nadal często uważam, że to wszystko wina mojego męża, a ja jestem przeciez taka idealna, ale wiem, że to nie jest nigdy wina tylko jednej osoby. Wiesz, kiedy ja zmieniłam podejście, po jakimś czasie mój mąż zaczął się bardzo starać. Mamy dołki, to dopiero początek, ale jest lepiej i z optymizmem patrze w przyszłość. Czego i Tobie życzę.

[ Dodano: 2011-12-20, 14:00 ]
Uczestniczę w programie 12 kroków i bardzo wiele tam się uczę :) Polecam, to coś, co naprawdę warto dla siebie zrobić!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Stanowisko Episkopatu Polski:

"Metoda in vitro jest niezgodna z prawem Bożym
i naturą człowieka..." – więcej na stronie >>>






To naprawdę bardzo ważna ankieta zwolenników in vitro - włącz się!
Możesz w niej wyrazić swój sprzeciw głosując przeciw petycji...











"Pan naprawdę Zmartwychwstał! Alleluja!

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał!” (Łk 24,5-6)
"To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia" (1 P 2,20b)
"Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16,33)
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15)



To może być także Twoje zmartwychwstanie - zmartwychwstanie Twojego małżeństwa!








Jan Paweł II:

Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte". Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.





Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
Ja ... biorę Ciebie ... za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przeciąć pępowinę, aby żyć w prawdzie i zgodnie z wolą Bożą | Tylko dla Panów | Mężczyźni i kobiety różnią się | Tylko dla Pań
Mąż marnotrawny | Miłość i odpowiedzialność | Miłość potrzebuje stanowczości | Umierać dla miłości
Trudne małżeństwo | Czy wolno katolikowi zgodzić się na rozwód?
Korespondencja Agnieszki z prof. o. Jackiem Salijem
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Godność i moc sakramentu małżeństwa chrześcijańskiego | Ks. biskup Zbigniew Kiernikowski "Nawet gdy drugiemu nie zależy"

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy



Żyć mocniej




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8