Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - już po ...

Anonymous - 2013-09-22, 14:51
Temat postu: już po ...
Rozwód szybki, wszystko trwało około 20 minut, mąż ogarnięty, poukładany, widać, że się podniósł.
A we mnie - nadeszła ulga, dopada mnie co jakiś czas lęk o swoją przyszłość, ale mam poczucie, że piekło się skończyło, a co będzie dalej .... tego nie wie nikt.
Dopiero teraz czuję, że mogę być sobą, że mam prawo zadbać o swoje życie, że zdjęto ze mnie obowiązek martwienia się o męża.
Pod względem uczuciowym - nic, pustka, nie czuję miłości, nie czuję też żalu, czuję się wolna, jakby zdjęto ze mnie ogromny głaz.

Anonymous - 2013-09-23, 09:37

Pogratulować? ,współczuć? chyba najlepiej się pomodlić.
Anonymous - 2013-09-23, 13:13

mallgos napisał/a:
czuję się wolna, jakby zdjęto ze mnie ogromny głaz.
- czy aby napewno? znam takie osoby ,że po jakimś czasie od rozwodu zrozumiały na czym poległo zło rozwodu???
rozwód nie jest jedynym rozwiązaniem a napewno nie najlepszym. :!:
czy aby napewno czujesz teraz wolność??? na czym ona polega,że co ,że robisz to co chcesz ,że nie martwisz sie o męża ,jeżeli tak to zadaj sobie pytanie kim on dla ciebie był ,że nie interesuje ciebie jego dalszy los? To twoja wola bo Bóg dał nam wolna wolę a nasza religia nie zmusza nas do bycia z kimś kto nas krzywdzi ale dopuszcza seperację-czyli oddalenie na pewien czas .Dal Boga i tak jesteście małżeństwem więc nadal jestes współodpowiedzialna za jego zbawienie.

Anonymous - 2013-09-23, 13:34

tak, Bóg dał i nam i naszym małżonkom wolna wolę,
a oni wybrali tak jak wybrali...
jesteśmy odpowiedzialni za dzieci, bo są dziećmi - nie stanowią same o sobie jeszcze przez wiele lat (mój synek miał 2 lata, gdy jego tata zaczął sobie układać nowe życie)

i ja się cieszę, że chociaż przez chwilę możesz się czuć wolnością od...
chociaż na chwilę poczuć w sobie, że NIE MUSISZ
bo to wcale nie jest tak, że rozwód niczego nie zmienia, bo jest małżeństwo sakramentalne
zmienia... Ci "po" to przyznają...

także w moim przypadku, w lipcu 2012 r. to nie ja złożylam pozew rozwodowy...
mój proces jeszcze trwa
i nie , nie złozyłam wniosku o separację, ja nie zgodziłam się na rozwód bez orzekania o winie, dlatego to tyle trwa
ale przy stanowczości i upartości współmałżonka sąd i tak orzeknie rozwód,
śadownictwo w tej kwestii nie "trzyma już strony opuszczone
mój były mąż nie zgodził się na separację, nawet taką formalną

można trwać w starym, w pytaniach, co by było gdyby
jak jesteśmy w stanie zbawić "ich" skoro robią to co robią,
w większości przypadków ciesząc się nowym życie, w którym więcej mogą niż muszą???

mój mąż jest ateistą, od zawsze, "zgodził się" na ślub, na którym także ślubował
"dla świętego spokoju" i dlatego, że mi zależało... dla niego to nie miało znaczenia...

a z punktu widzenia dziecka,
lepiej jak mamusia zostaje sama... a potem mamusia słyszy
- ja się o takie poświecenie nie prosiłem...

"kto żonę swą oddala i bierze inną..."
a gdzie jest napisane, że ta żona zostawiona też cudzołoży jak poszuka sobie nowego męża???
(pytam o biblię, nie o interpretacje księży)

niepokorna, prawie była żona...

Anonymous - 2013-09-23, 14:10

„Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”. (Ew. św. Łukasza 16:18)


krótko i na temat

Anonymous - 2013-09-23, 14:46

Kurcze tak sobie myślę; że tyMallgos też pewnie chcialaś dobrze, tez sie pewnie szarpałas, i zrywałas, robiłaś cuda na kiju :a nie wyszło. Ja i tak jestem pełen podziwu bo to u Ciebie troche potrwało, "za wysoką cenę was wykupiłem" i tu gratuluję.
Teraz masz takie myślenie , i fajnie, chyba czas odpocząć, trochę się natyrałaś o te małżeństwo.Moim zdaniem zasłużyłas na urlop, albo bynajmniej jakieś wczasy pod gruszą.
Jedyne co nie fajne to: pustka
Moim skromnym zdaniem do nie wypełniaj tej pustki następnym gradobiciem, masz Boga, masz kościół, masz nas, a potem zobaczysz.
My nie wiemy, ty nie wiesz , on też nie wie co bedzie jutro.
W piatek zgineła znajoma, źle sie poczuła w pracy przyjechała jej zmienniczka, ona chciała do lekarza,jadac wjechala pod tira, 32 lata ,dwoje dzieci, a ty się o chłopa martwisz?

Anonymous - 2013-09-23, 15:16

Kobieta odetchnęła po jazdach z mężem i poczuła się trochę lepiej, to zaraz ją wbijecie w poczucie winy?
Ma jak większość tego forum płakać za mężem i codziennie się zastanawiać czy książę się opamięta i wróci?

Anonymous - 2013-09-23, 15:58

JOHAN napisał/a:
„Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”. (Ew. św. Łukasza 16:18)


no i właśnie - "kto odddaloną bierze"
a "oddalona" nie popełnia ;-) ))))))))

[ Dodano: 2013-09-23, 16:00 ]
grzegorz_ napisał/a:
Kobieta odetchnęła po jazdach z mężem i poczuła się trochę lepiej, to zaraz ją wbijecie w poczucie winy?
Ma jak większość tego forum płakać za mężem i codziennie się zastanawiać czy książę się opamięta i wróci?


Dzięki Grzegorz...
bo ja też nie chcę tak żyć... płakaniem i czekaniem...
na kogoś, kto nazwał mnie "pomyłką swojego życia"

Anonymous - 2013-09-23, 16:13

No ale oczywiście nie chodziło mi o wbijanie kogokolwiek w jakiekolwiek poczucie czegokolwiek. Tak na szybko wspomniałem co kobieta wcześniej pisała a jak wyszlo teraz, więc uważam że zasługuje na poparcie i odpoczynek po długiej batalii o małrzeństwo. Bitwa przegrana, ale wojna trwa.
Ja tylko składam wyrazy uznania i podziwu.

Anonymous - 2013-09-23, 16:20

Cytat:
Ma jak większość tego forum płakać za mężem i codziennie się zastanawiać czy książę się opamięta i wróci?


Powiem Wam, że patrząc z perspektywy prawie roku po rozstaniu, o wiele łatwiej jest płakać za mężem i analizować przeszłość niż żyć na nowo, inaczej. Wydaje mi się, że paradoksalnie lepiej się czułam będąc w kryzysie, płacząc, analizując, rozpamiętując, wysłuchując pocieszycieli itd. itd. On był w jakiś sposób ciągle obecny w moim życiu, nie fizycznie, to w myślach, gdzieś tam zawsze był ten punkt odniesienia, na który można się chociażby pozłościć. Jak klamka zapadła, wiem, że to koniec i trzeba stanąć na nogi, otrzepać się i iść dalej, a obok pustka - to jest zdecydowanie najtrudniejsze.

Anonymous - 2013-09-23, 16:40

porzucona_33 napisał/a:
Jak klamka zapadła, wiem, że to koniec i trzeba stanąć na nogi, otrzepać się i iść dalej, a obok pustka - to jest zdecydowanie najtrudniejsze.

Paradoksalnie powiem że już się otrzepałem jak pies po deszczu, stwierdzam że nie jest tak źle jak sobie wyobrażałem, więc co tu żałowac. Chata wolna, w końcu nikt nie ględzi, pracuje jak i kiedy i za ile chce, jem co lubie, spię i wstaje kiedy chcę, po kiego grzyba mam wracac tam gdzie byłem? Najlepsze ze to żonie cosik nie idzie w tej samodzielności i mam sygnały ze chyba coś by chciała ze mną??? Jak?, poco?, naco? komu?i dlaczego? Ja chyba nie jestem gotowy, na takie ekscesy. Niestety ale raczej porzegnałem czule i podziękowałem za współprace

Anonymous - 2013-09-23, 17:33

Dabo! czyli nie jestes otwarty na powrót żony?
Anonymous - 2013-09-23, 18:00

gogol napisał/a:
Dabo! czyli nie jestes otwarty na powrót żony?

Znaczy się- nie wiem. Tyle się naczytałem że trzeba odpuścic i zapomnieć, że we krew mi to weszło, co gorsze po twoim pytaniu dostrzegłem że zaczełem tak doradzać innym forumowiczom. Sam nie wiem.
Napewno tęsknie za moją Karolcią, ale tez jej tak niecierpie, ze uuuuuu, tęsknię za nimi oboje, tęsknię za nami troje. Ale tak praktycznie to ja tego nie widzę. A pozatym to któras tam z was mi pisała że jutro nie moje ,i nie mi planować.
Tylko trochę głupio kiedy ja tak ładnie ten grób p.t. małzeństwo ugłaskałem , posadziłem kwiatki, pomodliłem sie jak trzeba, planowałem jakiś pomnik kiedys postawić, a teraz kiedy miało by to zmartwychwstać to co? , to jak?
A nie gdybam wiecej,co ma byc to bedzie.

Anonymous - 2013-09-23, 20:02

Dabo napisał/a:
Znaczy się- nie wiem. Tyle się naczytałem że trzeba odpuścic i zapomnieć, że we krew mi to weszło, co gorsze po twoim pytaniu dostrzegłem że zaczełem tak doradzać innym forumowiczom.

Dabo ja mysle, że taka metoda poczekac, odpuscic, ułozyc sobie zycie inaczej jest najlepsza. I najlepsze przynosi efekty. Kiedy nie rozliczam męża z każdej minuty on sam się pilnuje by granic nie przekraczac. Inna kwestia, my wciąż miezkamy razem. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, bo czasami wolałabym mieszkac osobno, ale z drugiej strony mam szansę, której wiele osób na tym forum nie posiada.
Ja mysle, że Małgoś zasłużyła sobie na ten spokój. A jeżeli zaufa planom Boga to cud się w końcu zdarzy. Prościej, kiedy masz na kogo zwalic odpowiedzialnośc, a Bóg wspaniale to przyjmuje i robi tak by było najlepiej. Kiedy się szarpałam i chciałam po ludzku, to było gorzej. Kiedy mówie jak radziła mi Mirrakulum i wielu mądrych z forum: "Panie Boże ja chciałabym tak i tak, ale nie jest wazne to, co ja chce, tylko to co Ty uważasz. I tak wogóle to Ty działaj, bo ja i tak większośc po swojemu spartolę, a Ty wiesz co dla mnie najlepsze.", to dzieje się dobrze. A nawet jak dzieje się nieciekawie, to szybko przychodzi ulga, która pomimo trudów pomaga mi życ.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group