Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jakie to trudne, dawać szanse, czy działać ?

Anonymous - 2013-09-19, 16:05
Temat postu: Jakie to trudne, dawać szanse, czy działać ?
Szczęść Boże,
jestem tu dziś pierwszy raz- wiadomo- problemy...
Muszę przyznać, że jestem totalnie zagubiona ...
Mój Mąż jest przemocowcem. Przez wiele lat stosował przemoc- krzyczał, szarpał mną i dzieckiem, zastraszał , popychał. Żyłam w totalnym przerażeniu i nie umiałam nic z tym zrobić. Potrafił być jednak refleksyjny i po paru dniach przeprosić za swoje zachowanie oraz obiecać poprawę- mam to nawet na piśmie. Niestety- pewnie wskutek tego, że nie umiałam wyraźnie sie przeciwstawić- wiadomo- DDA, problem ciagnął się przez lata, a ja tylko milczałąm i płąkałam, a Mąż swoich obietnic poprawy i pójścia na terapię nie spełniał. Gdy trafiłam na indywidualną terapię, po paru miesiacach, w sytuacji gdy nastąpił niczym nieuzasadniony wybuch Męża- postanowiłam działać. Gdy powiedziałam, że nie zgadzam sie na takie małżeństwo, dostałam kolejną dawkę przemocy, a także nasze dziecko i wówczas podjęłam w mig decyzję- założyłam na policji niebieską kartę. Mąż był w totalnym szoku- bo przecież do tej pory nie stawiałam mu granic. Postawiłam warunek- albo za tydzień będzie miał znalezionego psychologa i pochwali się wymiernymi efektami, albo ma się spakować i wyprowadzić- separacja. Mąż natychmiast podjął działanie. Znalazł psychologa i zaczął chodzić. Przerwał jednak po paru miesiacach, pewnie także wskutek tego, iż popełniłam błąd- nie odpowiadała mi jego pani psycholog, która zaprosiła mnie kiedyś na spotkanie. Ale przecież coś tam jednak wynosił z tej terapii, wolno, ale wynosił.
Mąż wycofał przemoc wobec dziecka i mnie, tę fizyczną. Nadal była słowna,ale juz tylko wobec mnie, dziecko oszczędził, taka wybuchowość z byle powodu, mąż czynił mnie , jak kiedyś workiem do bicia z byle powodu, czasem jakieś odgrzewane kotlety sprzed miesiąca, dostawałam za jakąś starą sprawę,o której dawno nie pamiętałam, a o której wówczas nic mi nie powiedział. Mój mąż jako osoba przemocowa, o niskiej samoocenie, dysfunkcyjna, nie komunikuje się ze swoimi emocjami i pewnie dlatego często wali we mnie pięściami długo po fakcie, oczywiście zamiast normalnej rozmowy. Niemniej skala jego agresji skurczyła się, wyładowywał sie na mnie, ale już jakby słabiej, bez fizycznej przemocy, ale nadal często. W jego słowach nadal wybrzmiewała złość na to, że 2 lata temu załozyłam mu kartę niebieską. mój mąż potrafi przyznać sie do błędu i przeprosić, ale jego przemoc ciagle wraca i pomimo tego, iz ja - przecież DDA zdaję sobie sprawę, że też nie jestem łatwa w pożyciu, ja ciagle się dokształcam, pracuję nad sobą, organizuję rekolekcje. Mąż nie robi nic, chociaż odmówił za mnie nowennę. On jakby jest rozdarty- schizofreniczny, z jednej strony docenia moje działania, z drugiej działa nadal przemocowo i jedzie sobie po mnie, niewiele dając z siebie miłości i ciągle straszy mnie odejściem.
Trafiłam na tę stronę dlatego, że parę dni temu mąż zrobił mi potworną awanturę, gdyż wziął do siebie słowa skierowane w aucie do innego kierowcy, który podjechał za blisko i gdy powiedziałam, iż mój lęk był skierowany nie do mojego męża, ale do tamtego kierowcy zaczęła sie straszna awantura, gdzie przez 15 minut byłąm wyzywana od pizd i temu podobnych, mąż rzucał się po aucie, wydzierał się wniebogłosy, usłyszałam, że jestem monstrum, które zmarnowało mu życie i , ze trzeba nade mną odprawiać egzorcyzmy ... Wszystko w trakcie jazdy autem, nie mogłam wysiaść, gdyż mąż nie chciał mnie wypuścić. Robił juz tak kiedyś, nawet z dzieckiem na pokładzie, wpadał w szał z byle powodu, bałam sie, że w szale straci panowanie nad kierownicą, dziecko płakało, a on nie chciał się zatrzymać... To był horror i de facto ograniczenie wolności. Tym razem było podobnie, choć od 2 lat tego nie było, i całe szczęście nie było z nami dziecka. Byłam przerażona. po tym fakcie mąż demonstracyjnie po powrocie do domu wyprowadził się do drugiego pokoju i karał mnie milczeniem, a gdy próbowałam mu powiedzieć, ze nie zgadzam sie na takie małżeństwo- zatykał uszy. Potem wyjechał w delegację. Dziś ma wrócić, a ja nadal nie wiem jak sie zachowac. Gubię się pomiędzy tym czy należy odciąć się od tego zła i kazać sie wyprowadzic, czy - jednak widząc u niego zmiany- dawać mu szanse. To wszystko jest takie trudne... Księża z jednej strony mówią o niezgodzie na zło, a z drugiej o wybaczaniu. Ja czuję, że dopóki mój mąż nie zostanie rzucony o ścianę, dopóki z daleka nie zobaczy co traci, bo wiem, że bardzo mu na nas zależy i zawsze gna do domu na złamanie karku i chce być z nami, ale jest poraniony i nie umie być z nami mądrze, pięknie i bez przemocy. Ja wiem, ze jest w nim dobro, ale musi uleczyć swoje rany, ale nie wiem, jaki dla niego sposób najlepszy. Dzień przed tą awantura dziękował mi, ze jestem taka wspaniała, że to dzięki mnie przetrwało nasze małżeństwo , a następnego dnia, zjechał mnie, podeptał, walił siekierą. Jak z tym żyć, sama nie wiem co dalej robić ...

Anonymous - 2013-09-19, 20:04

Karnacja witaj na forum

Pop 1 STOP PRZEMOCY
zapraszam
do działu rekolekcji ,

http://www.rekolekcje.sychar.org/
tam szczególnie polecam Ks M.Dziewieckiego "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje"

fragment w pigułce
" .....Ślubuję Ci taką miłość
Jak będziesz robił(a) coś dobrego, będę Cię wspierać.
Jak będziesz błądził(a), będę upominać.
Jak będziesz krzywdził(a) mnie lub dzieci, będę się stanowczo bronić ( do wezwania policji, sądu i separacji małżeńskiej, będę Cię kochać na odległość).
Jeśli będziesz cyniczny(a), podły(a), będę Cię przy całej rodzinie demaskować, (a jak trzeba to i szerzej).
Jeżeli będziesz kochać bardziej niż inni, to będę Ci zawierzać całe życie, ufać, radzić się, dziękować.. "

zapraszam

do kącika filmowego
gdzie na początek polecam film "Ognioodporny"
http://pl.gloria.tv/?media=297261


Napisałaś tytuł "dawać szanse czy działać ?"

Działaj przeciw przemocy, w domu by dać szanse sobie , mężowi i waszej rodzinie.

Czy korzystałaś z jakiejś pomocy dla osób doznających przemocy ???

Jak przemocowcowi stawiasz tamę , to będzie się burzył, ale to jest dla twojego dobra , ale i dla niego też.

Mądra i stanowcza "MIŁOŚĆ" tak jak mówi o niej ks.Marek Dziewiecki

Pogody Ducha wspomnę w modlitwie

Anonymous - 2013-09-20, 07:58
Temat postu: dziekuję
Bardzo dziękuję za te konkretne słowa. Dały mi dużo do myślenia i dużo siły. Już wiem co robić.
Jeśli chodzi o pomoc- to byłąm 2 lata temu, po założeniu niebieskiej karty w ośrodku pomocy ofiarom przemocy. Dostałam tam porady prawne. Nie wróciłam tam więcej. Myślę, że potrzebuję pomocy, wsparcia również ludzi mi przychylnych, najlepiej wierzących, gdyż moi znajomi nie mają aż takich problemów małżeńskich i nie potrafią odnaleźć sie w tym co im opowiadam, albo nie dowierzają, bo przecież Mąż na zewnątrz prezentuje się jako czarujący człowiek.
Wspiera mnie siostra, ale ostatnio dochodzę do wniosku, że nie takiego wsparcia potrzebuję, bo po pierwsze siostra jest niewierząca. A po drugie siostra ma podobne mechanizmy DDA jak ja, czyli boi się odrzucenia i sama ma problemy w związku, stąd jej wsparcie nigdy nie opiera się na dochodzeniu do prawdy, a jedynie inspirowaniu mnie do dostrzegania jak różne trudne sytuacje między nami może widzieć mój mąż, ona ciągle podkreśla swoje pytanie- czy jeśli zrobisz separację, to poradzisz sobie? Dla niej separacja jest trudna do pojęcia ...
Zatem ja potrzebuję kontaktu z ludźmi, którzy mają podobne problemy jak ja... Niestety nie znam takich, a w Szczecinie nie istnieje wspólnota Sychar...
Czy wiesz może zatem gdzie jeszcze można byłoby zwrócić się o pomoc?

Ania

Anonymous - 2013-09-20, 12:31

Sprawdz czy u was w wojewódzkim ośrodku leczenia uzależnień i współuzależnień jest grupa dla osób doznających przemocy , może też być przy CIUK .

Zapraszam też codziennie na skypa - można się wspólnie pomodlić pogadać

http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=40

mój nick na skypa " Mirakulum

Pogody Ducha mino wszystko

Anonymous - 2013-09-20, 14:13
Temat postu: dziś
DZiękuję bardzo ...
na pewno zadzwonię... tymbardziej, ze dziś mąż po powrocie z delegacji i tej strasznej awanturze przyszedl ze mną rozmawiać, ale ta rozmowa polegałą na tym, że zostałam obwiniona i oskarżona, że jestem przyczyną wszelkiego zła w naszym małżeństwie, oczywiście ani jednego słowa przepraszam, za te wszystkie obelgi jakie ostatnio usłyszałam i mój mąż oświadczył, iż rozstaje sie ze mną i wyprowadza. DZieki temu forum i świadectwach jakie tu czytam, dzieki Bogu - dziś wiem, że jestem gotowa na ten kryzys i spokojna. Wierzę, że ten kryzys może wiele zmienić. Choć może nic nie zmienić. Ale na dzis jestem spokojna i spokojnie oddaję moje troski Jezusowi i trzymam się dobrze. Przede mną jeszcze rozmowa z dzieckiem i wyprowadzka męża. Niemniej bede potrzebowala wsparcia i dobrego slowa osób, które przeszły coś podobnego, więc na pewno zadzwonie. Muszę tylko poprosic synka, by mi skype zainstalował, bo nie mam tego ...
Z Panem Bogiem ...
Ania

Anonymous - 2013-09-20, 20:54

Karnacjo, wspólnoty Sychar u nas nie ma, ale można skorzystać z pomocy naprawdę doświadczonych, wierzących terapeutów:
http://www.gajdy.pl/

popytaj znajomych, popytaj u dominikanów na pewno ich polecą, bo wielu ludziom pomogli wyjść z kłopotów, trzeba tylko chcieć podjąć prace nad sobą

trzymaj się
pozdrawiam ciepło

Anonymous - 2013-09-20, 21:53

DZiękuję...
choć ja chcę trafić do jakiś osób, małżeństw, które przeszły kryzys, nie na terapię. Ja już się terapeutyzowałam ze 2 lata, ale niestety mój mąż robił to za krótko- chodził do poleconego przez zaprzyjaźnionego księdza psychologa ale może łącznie z parę razy...
Chodzi o wsparcie dla mnie,bym miała siłę godnie żyć i wspierać moje dziecko, by mądrze umieć trwać w kryzysie, bo nic więcej zrobic nie mogę, tylko modlić się i spotykać z ludzmi. Resztę wykona mój mąż jeśli zechce sie naprawdę nawrócić ...

Anonymous - 2013-09-21, 11:50

U Gajdów dokładnie te rzeczy uzyskasz, myślisz sobie że to sama terapia, a mówię z doświadczenia, że raczej praca nad rozwojem, ku dojrzałości, a im człowiek dojrzalszy tym lepiej sobie radzi w trudnych sytuacjach.
Samo gadanie tylko z kimś kto ma podobne problemy, to takie kręcenie się wokół własnego ogona trochę, bo mniej więcej w tym samym miejscu jesteście, polecam kogoś kto już trochę drogi przeszedł i pokaże którędy iść dalej

Anonymous - 2013-09-21, 16:23

rozumiem, jasne, pewnie masz racje. CZemu nie- ja jestem otwarta. Ja moge sie spotykac, tylko podejrzeam, ze pojedynkę sprawy nie rozwiążę, a na chwile obecną Maz zdecydowal sie odejsć ...
A.

Anonymous - 2013-09-21, 17:58

Karnacja pisze:
Cytat:
Ja czuję, że dopóki mój mąż nie zostanie rzucony o ścianę, dopóki z daleka nie zobaczy co traci, bo wiem, że bardzo mu na nas zależy i zawsze gna do domu na złamanie karku i chce być z nami, ale jest poraniony i nie umie być z nami mądrze, pięknie i bez przemocy


Obawiam się, że dopóki TY nie zostaniesz porządnie "rzucona o ścianę" nie zrozumiesz co pozwalasz robić sobie a przede wszystkim swojemu dziecku.
Masz całkowicie zaburzony obraz rzeczywistości. W kimś kto od lat dopuszcza się przemocy fizycznej i psychicznej wobec Ciebie i dziecka widzisz kogoś komu na was zależy.
Owszem, może i zależy, jak katowi zależy by mieć stały dostęp do ofiary.
I nie tłumacz się Karnacjo syndromem DDA bo skoro jesteś świadoma swojego obciążenia to należałoby z pomocą profesjonalisty pracować nad sobą, od siebie zacząć, by stać się silniejszą i mądrzejszą.
Czy zdajesz sobie sprawę, że to co przeżywa Twoje dziecko odbije się piętnem na jego życiu?
Czy masz świadomość, że to głównie TY będzisz za to odpowiedzialna.
Twoja bierność, brak wyznaczenia nieprzekraczalnych granic i cała Twoja postawa wobec skandalicznych zachowań męża wskazuje na układ kat-ofiara.
I nie sądzę, że chcesz jakiś radykalnych zmian, Ty się tu przyszłaś po prostu wygadać, to wszystko.
Szkoda mi tylko waszego dziecka.

Anonymous - 2013-09-21, 20:34

Karnacja napisał/a:
Potrafił być jednak refleksyjny i po paru dniach przeprosić za swoje zachowanie oraz obiecać poprawę- mam to nawet na piśmie.

oj Karnacjo przede wszystki chyba winnaś wiedziec podstawy!!

ano wygląda to tak:
zazwyczaj ludzie ci po to przepraszają by -
1.nie odstarszyć swojej ofiary
2.uspic czujnośc
3.zmienic następnie metode działania

w praktyce zwie się to "miodowy miesiąc"
sa kwiaty,bombonierki,prezenty,błagania,przeprosiny,zapewnienia
i po czasie uderzenie -zazwyczaj ze zdwojoną siła.
Powiem ucziwie tak:
bez specjalisty,stosownej terapi i chęci samego zniewolonego ta przypadłościa raczej sama naturalnie nigdy sie nie zmieni.

Do tego co najwazniejsze winna być twoja specjalna terapia jako osoby wspóluzaleznionej od przemocy.
Zatem:
czas sie o niej nauczyc,nauczyć się włąsnych praw,nauczyc sie przeciwdziałać,nie dac się zastraszać,poniżac itd..itp

Jest tona ośrodków i fachowych poradni wystarczy tylko sprawdzic u siebie w rejonie(najbliżej).
Teraz co najmutniejsze :
dzieci przebywające i wychowujące się w takim przemocowym domu(środowisku)
ucza się takich samych reakcji i zachowan przyjmując je za naturalne!!!
Jeżeli nawet syn czy córka bedzie ponad wszystko sie zaklinac że nigdy a prze nigdy nie będzie taki/taka jak ojciec-z czasem schemat zachowań wyjdzie i będzie miał szanse pojawic się w ich prywatnym związku(życiu).

Teraz co do odejścia męża???
zwykły szantaz emocjonalny-ludzie ci potrafia o wiele więcej....
nawet straszyc własnym samobójstwem.
Zatem kończąc ....
zapoznaj się dokładnie z problemem jaki jest w twoim domu,idz po fachowa poradę,zacznij działac by ochronic siebie i dzieci-odizoluj sprawcę.
I dopiero sama w wiedzy z zabezpieczonym zapleczem-podejmij decyzje czy
bedziesz wspomagac męża w leczeniu,czy nie.
Waruek!!!!
on musi naprwde chciec to zmienic w sobie

pozdrawiam i wspieram

Norbert

Anonymous - 2013-09-29, 19:19

Bardzo Wam dziekuję za te słowa.
Podjęłam decyzję o separacji.
Już sie nie zatrzymam...
Z Bogiem
Ania


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group