Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Do trzech małżeństw sztuka ?

Anonymous - 2013-09-27, 13:42

basia_priv napisał/a:
Aż tak dobrze go znasz??? Ciekawe, ciekawe bo ja np. nawet tak do końca swojego męża nie znam aby go oceniać. A widzisz... to może dlatego wciąż jest dla mnie interesujący-:)

Opieram się na faktach jakie znam i o jakich słyszałem uczęśzczając chocby przez 1,5 roku na zajęcia 12 kroków na Skaryszewskiej(siedzibie warszawskiego Sychar)
Basiu prywatnie moge napisac tak:
podziwiam Andrzeja za tą wytwałość i nieustające uwielbienie żony przez najmajniej 17 lat od chwili jak zakończyło sie ich ziemskie małżeństwo.
Nie znam i nie znałem innego faceta jaki może poszczycic się wytrwałościa.
jest to godne podziwu i nie ukrywam że tu ma wielki szacunek.
jednak od lat starałem się wyrazic jedno.
To jest postawa i prywata Andrzeja może byc jak najbardzie wyrażana przez niego jako wzór(do ewentualnego wyboru)-ale nie może byc przedstawiana w formie jedynego nakazującego wyboru.
Jarek pisał ,ja pisałem jest to forum na jaki trafiaja ludzie z wielkimi problemami emocjonalnymi
i wystarczy że poczytasz na forach psychologicznych jak niebezpiecznym jest włąśnie wpłyniecie emocjonalnie na takich ludzi ,że czasami wchłaniaja jak gabka
co im podane na tacy.
A Sychar ma od wielu lat ramki-wiesz taki schemat (juz opracowany)
trochę zaczerpniety z programu 12 kroków(np.pracuj na sobą),troche połaczony z ewangielią,troche z Dobsona itd itp.
Jest nowy jest ramka i jedziemy..............
A kto poza ramkę??
ban..usuwanie..kasowani..do działu technicznego
pod hasło..zamęt!!!!

Anonymous - 2013-09-27, 16:48

miodzio63 napisał/a:
To jest postawa i prywata Andrzeja może byc jak najbardzie wyrażana przez niego jako wzór(do ewentualnego wyboru)-ale nie może byc przedstawiana w formie jedynego nakazującego wyboru.


Masz rację - jest to wzór dla wielu niedościgniony, ale zarazem pokazujący, że tak się da, tak można żyć. Mówią, że miłość czyni cuda. Bóg też pomaga.

miodzio63 napisał/a:
-ale nie może byc przedstawiana w formie jedynego nakazującego wyboru.


Nie mam takiego wrażenia a tym bardziej dowodów.
Ale pamiętaj nikt nie może niczego Ci nakazać i przymusić - jesteś wolny w swoich wyborach i sam ponosisz konsekwencje swoich wyborów.

miodzio63 napisał/a:
A Sychar ma od wielu lat ramki-wiesz taki schemat (juz opracowany)
trochę zaczerpniety z programu 12 kroków(np.pracuj na sobą), troche połaczony z ewangielią,troche z Dobsona itd itp.


No wiesz pewne rzeczy na tym świecie powinny być uregulowane. A jak są uregulowane można zapoznać się na stronach Sychar.
Mamy też jeszcze a może przede wszystkim 10 przykazań

miodzio63 napisał/a:
Jest nowy jest ramka i jedziemy..............


Że co? Polowanie na czarownice?
Przecież każdy może tu wejść i wyjść kiedy chce.

miodzio63 napisał/a:
A kto poza ramkę??
ban..usuwanie..kasowani..do działu technicznego
pod hasło..zamęt!!!!


No bo takie są zasady i regulamin i w sytuacjach uzasadnionych jest stosowany.

Anonymous - 2013-09-27, 17:31

basia_priv napisał/a:
Przecież każdy może tu wejść i wyjść kiedy chce.

Teoretycznie tak
praktycznie hmmmmm...

myślę że czasem jest to poza nami, nie gniewaj się gdy ewentualnie zbłądzę-ale
co przyciąga tu szczęśliwa zonę-ze szczęśliwego małżeństwa.
Z czasu jaki winien być tylko wasz by zło nie powróciło.
Basiu cos w tym jest
nie potrafię tylko jeszcze dokładnie powiedzieć co.

Anonymous - 2013-09-27, 22:25

[quote="Andrzej"][quote="abcd"]
basia_priv napisał/a:
Jarku, jak dobrze rozumiem czytając
abcd napisał/a:
Ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym, jak syn od niego zażądał przypadającej na niego części majątku, dał mu tę część majątku i pozwolił odejść mu wolno. Nie kładł się w drzwiach w pozycji Rejtana i nie darł koszuli pokazując nagi tors, żeby syn nie mógł przejść. Smutno było ojcu. Ale pozwolił synowi jeść jedzenie przeznaczone dla świń w obcym kraju.

Czy chcesz przez to powiedzieć, że odmowa zgody na rozwód „nie zgadzam się na rozwód, bo nie chcę złamać przysięgi małżeńskiej” ogranicza czyjąkolwiek wolność? Ja mam prawo się nie zgodzić na zło, bo przysięgałem/łam i od tego może zależeć moje zbawienie. To jest moje prawo do wyrażania swojej woli, w tym przypadku zgodnej z wolą Bożą, z tym co przysięgałem/łam, by się nie zgadzać na rozwód. Tak czy owak moja niezgoda w niczym nie ogranicza wolności współmałżonka; jak będzie chciał to będzie mnie zdradzał i żył na tzw. kocią łapę z kimś innym… Ale przynajmniej ja zachowam czyste sumienie, będę się rozwijał i modlił/ła za jego nawrócenie.
abcd napisał/a:
Po co w takim razie długa procedura sądowa - żeby małżonek się zmęczył? I wrócił? To jest miłość?

A czy to ja występuję do sądu, żeby go męczyć albo żeby go sąd męczył? On sam na własne życzenie wybiera zło, to i są tego konsekwencje. Mądra, stanowcza, twarda miłość, która stawia granice złu. Najważniejsze przed sądem to być świadkiem Jezusa – nie zaprzeć się Go zgadzając się na rozwód, łamiąc przysięgę.
abcd napisał/a:
Ojciec z tej przypowieści jest obrazem samego Boga, zatem wiedział, że syn marnotrawny "stoczy się", że przetraci majątek i będzie żył źle. Ale pozwolił mu odejść. Pozwolił mu wziąć odpowiedzialność za własne czyny.

Przykład nieadekwatny do sytuacji rozwodu czy jakiegokolwiek zła w znaczeniu zgody moralnej na nie. Byłoby absurdalne, żeby Bóg zgadzał się na zło pochwalając je, skoro sam wprowadził przykazania zakazujące czynienie zła. W przypowieści Ojciec pozwala odejść synowi marnotrawnemu szanując jego wolę, ale nie mówi mu „dobrze robisz, i Ja się zgadzam z tym twoim złym wyborem i pochwalam go”. Bóg nie zakuwa nikogo w kajdany, nie ogranicza w wolności, ale nie zgadza się na zło. A czy moja niezgoda na rozwód komukolwiek ogranicza wolność? Ten kto łamie swoją własną przysięgę i żąda rozwodu sam pozbawia się wolności, jeśli napotyka na sprzeciw współmałżonka, który broni swojej wiary i wierności przymierzu małżeńskiemu – wierności temu co przysięgał..

abcd napisał/a:




Pozwolę sobie odnieść się do kilku fragmentów.
1."Nie kładł się w drzwiach w pozycji Rejtana i nie darł koszuli pokazując nagi tors, żeby syn nie mógł przejść".
Na forum też raczej nikt nie zachęca do zatrzymywania siła małżonka.Wręcz przeciwnie mówi się o stanowczej miłości.

2.""Po co w takim razie długa procedura sądowa - żeby małżonek się zmęczył?"
Na 100%jeśli druga strona nie wyraża zgody na rozwód,to nie ona jest autorem pozwu.To kto jest winny"tej męki"w sądzie?

3.Dlaczego zgoda na rozwód jest grzechem?Przypomnijcie sobie"Grzechy cudze"
Namawiać kogoś do grzechu.
Nakazywać grzech.
Zezwalać na grzech.
Pochwalać grzech drugiego.
Milczeć, gdy ktoś grzeszy.
Pobudzać do grzechu.
Nie karać za grzech.
Pomagać do grzechu.
Usprawiedliwiać czyjś grzech.

Anonymous - 2013-09-27, 23:23

miodzio63 napisał/a:
co przyciąga tu szczęśliwa zonę-ze szczęśliwego małżeństwa.
Z czasu jaki winien być tylko wasz by zło nie powróciło.

Szczęścia nie da się zamknąć w sobie z czasem pragniesz go dla innych
Sama nie wiem po co akurat jestem z Sycharem i nie raz zadawałam sobie to pytanie.
Z Sycharem jestem od samego początku i nie wiem jakie wtedy wiatry wiały, że mnie tu przywiało :-)
Nie byliśmy w kryzysie - nasz jedyny kryzys to były 2 "ciche dni" na początku naszego małżeństwa. Dwa stracone dni.
W dniu naszego ślubu otrzymaliśmy życzenia ze słowami "niech nad waszym zagniewaniem nigdy nie zachodzi słońce" i powiedzieliśmy sobie wtedy, że u nas tak będzie. Nie kładliśmy się spać by przed snem nie wybaczyć sobie, jeśli w ciągu dnia było coś nie tak.
A teraz w Sycharze wiedząc, że nijak nie mogę pomóc to tylko jestem tu po to aby się modlić i prosić Boga za Wami, aby dał Wam wiele sił do pokonania waszych kryzysów, abyście mogli wrócić do tego pięknego dnia kiedy byliście razem i kiedy byliście tacy szczęśliwi.
Czas nie jest tylko moim czasem – mam go tyle ile otrzymuję :-) Teraz już jest go troszkę więcej bo już nie pracuję zawodowo. Mąż też angażuje się społecznie i jakoś się uzupełniamy, pomagamy sobie i w tej dziedzinie :-) – w Sycharze też mi nie raz pomagał :-)

Anonymous - 2013-09-27, 23:36

basia_priv napisał/a:
Sama nie wiem po co akurat jestem z Sycharem i nie raz zadawałam sobie to pytanie.

Z Sycharkiem Basiu jest akurat tak jak z nk, facebookiem i większościa portali społecznościowych-to wciąga!!!!!!.
A po czasie wygląda to nawet jak uzależnienie.
A finał ??
wiesz w momencie gdy człowiek żyje sam i ma problemy to nawet cieszy się że siada sie do....i ma sie do kogo gebe otworzyć( nawet jak to wirualne).
Ale gdy jest rodzina-i co ważniejsze gdy trzeba budowac związek od nowa to czas poświęcany tu
odbierany jest wspólmałzonkowi.
I przynajmniej nie zapominajmy o tym że jakies 40% współmałżonków poszło świat miedzy innymi dlatego bo nie mieliśmy dla nich czasu

to tyle

Anonymous - 2013-09-28, 01:00

Cytat:
Z Sycharkiem Basiu jest akurat tak jak z nk, facebookiem i większościa portali społecznościowych-to wciąga!!!!!!.
A po czasie wygląda to nawet jak uzależnienie.
A finał ??
wiesz w momencie gdy człowiek żyje sam i ma problemy to nawet cieszy się że siada sie do....i ma sie do kogo gebe otworzyć( nawet jak to wirualne).
Ale gdy jest rodzina-i co ważniejsze gdy trzeba budowac związek od nowa to czas poświęcany tu
odbierany jest wspólmałzonkowi.
I przynajmniej nie zapominajmy o tym że jakies 40% współmałżonków poszło świat miedzy innymi dlatego bo nie mieliśmy dla nich czasu

to tyle


Norbert.............napisałes coś niezwykle mądrego,prawdziwego..........
Sychar wciąga,tak samo jak wciąga .. facebook,,czy inne portale/fora.
Część wchodzących to ludzie samotni....
Zgadzam sie ,tyle tylko,że Ci wchodzący 'wolną wole' mają,nikt ich nie zmusza,wiec......póżniejsze ewentualne pretensje sensu nie mają.

Wchodząc na jakiekolwiek forum akcepyuję regulamin.
Osobiscie jestem na kilku forach związanych choćby ze zwierzętami,bo to moja pasja,.ale wchodząc tam musiałam zaakceptowac regulamin.
Czy wszystko co tam piszą podoba mi sie......nie.
Jednak zaakceptowałam specyfikę forum .....wybrałam(wolna wola)
Identycznie jak na Sycharze.
Zaakceptowałam specyfike(to najpierw).....dalej....regulamin.................

Jasne.

Anonymous - 2013-09-28, 07:19

Masz rację Leno
zresztą sam do tego wczoraj doszedłem na co i po co ta pisanina.
Skoro i tak nikt nie zrozumie o co chodzi.
Ja prywatnie ze swej strony chciałem dodać tylko to:
żałuję że kiedyś tu się zarejestrowałem
pierwszy raz.
Bo przez to nie potrafię zmienić mojego beznadziejnego życia.
i tyle

Anonymous - 2013-09-28, 10:23

Miodzio :
Cytat:
Ja prywatnie ze swej strony chciałem dodać tylko to:
żałuję że kiedyś tu się zarejestrowałem
pierwszy raz.
Bo przez to nie potrafię zmienić mojego beznadziejnego życia.
i tyle
:shock:

Nic nie rozumiem .
Piszesz w tym wątku jakbyś osiągnął
jakiś wyzszy poziom świadomości , pokoju serca , szczęścia , odnalazł właściwą drogę ,
na dodatek "nikt nie zrozumie o co chodzi"
......... a teraz "nie potrafię zmienić mojego beznadziejnego życia" .
Dwie skrajności .

W czym widzisz zatem tą beznadziejność ?

Anonymous - 2013-09-28, 11:22

Ja to widzę tak: rejestrujesz się, dyskutujesz, również o regulaminie, bo regulamin tworzą ludzie. Jeżeli zakładamy, że dyskusja o dopuszczalności zgody na rozwód jest niebezpieczna dla naszych poglądów, to moim zdaniem wątpimy w siłę lub zasadność tychże. Dyskusja nie jest promocją danej postawy.

Nie znamy okoliczności i siły psychicznej ludzi, którzy spotykają się na sali sądowej. Tam jest wiele czynników: historia małżeństwa, możliwość przedstawienia dowodów przez obie strony, naturalny antagonizm między rozstającymi się, który winduje złe emocje, kwestia doświadczenia adwokatów, nastawienie sędziego, umiejętność przedstawienia się w pozytywnym świetle przez obu współmałżonków, kwestia opieki i podziału majątku - zasadniczo najbardziej chyba zapalne sprawy. Czy mam przekonywać kogoś, żeby za wszelką cenę mówił nie, jeżeli jest słaby, proces go niszczy, zagraża też stabilności emocjonalnej dzieci?

Bóg zna nas lepiej, niż osoby trzecie i my sami. Zgadzam się, że na koniec rozliczy nas z miłości. Nie wiem, czy długotrwała walka w sądzie jest wyrazem miłości, czy dogmatyzmu. Każdy przypadek jest jednak inny.

Inna sprawa, że żadnej wspólnoty i żadnego forum nie można winić za swoje osobiste wybory. Owszem, jest się pod wpływem określonych poglądów, ale od tego ma się osąd i rozum, żeby decydować, czy te poglądy przystają do naszej sytuacji i są dla nas i dla innych korzystne. Nie mówię łatwe, ale korzystne z perspektywy osiągnięcia naszego celu - uratowania małżeństwa.

Może dla niektórych małżeństw droga do ocalenia prowadzi przez inną ścieżkę, niż ta, którą tutaj podążamy?

Zauważcie, że sztandarowy przypadek forum - Mirakulum - rozwiodła się z mężem, on miał tę pełną wolność i w wolności jak rozumiem zdecydowali się na powrót do małżeństwa.

Tak sobie tylko się zastanawiam. Nie promuję i nie popieram rozwodu, jako łatwego wyjścia, ale świat nie jest czarno - biały.

Anonymous - 2013-09-28, 16:18

Filomeno

ja rozwiodłam się w 2006 r , 2, 5 roku przedtem, nim natrafiłam na to forum. :oops:
To było straszne zobaczyć, że jednak było inne wyjście.
GORZKO PŁAKAŁAM

Od 1999r próbowałam po ludzku ratować małżeństwo, sił starczyło do 2006 r i myślałam, że to koniec, nie miałam żadnej nadziei.

Wtedy nie miałam wiedzy o separacji, poziom lęku był tak wielki, że tylko uciekać.
Nie było w moim otoczeniu kogoś z tą wiedzą i jeszcze z takim nastawieniem na ratowanie.
Prawnicy - załatwić szybko i już.
Ja daleko od kościoła, myślałam że usłyszę tam - nieś swój krzyż - że mnie za decyzję rozwodu potępią.
By się rozwieść odcięłam serce - to nie było dobre dla nikogo :-(

Mąż na rozprawie sprzeciwiał się, mówił że kocha. I po moim nawróceniu właśnie ta Jego postawa, wtedy w sądzie, dawała mi dodatkową nadzieję.
Zabrakło mężowi konsekwencji, jednolitej postawy, spójności tego co mówił z tym co robił.
Warto w sądzie bronić małżeństwa, nawet jak współmałżonek jest innego zdania. Pisze to jako osoba która była tym kto wniósł pozew.

Skutki ludzkie, a w szczególności skutki duchowe rozwodu są katastrofalne, rany bardzo trudno się goją - nadal .
Teraz wiele moich działań jest nastawionych na to by pokazywać, że można inaczej.

Filomeno, ja nie dałam mojemu mężowi pełnej wolności , ja Go wywaliłam z mojego życia - wtedy nie obchodziło mnie co się z nim stanie.
NIKT NIKOMU NIE MOŻE DAĆ PEŁNEJ WOLNOŚCI.

Jak osoba zniewolona grzechem - może dać innej osobie wolność?

Ja wtedy nie rozumiałam znaczenia tego słowa.

Kochani, którzy to czytacie, a zastanawiacie się, czy warto jednak zrobić jak ja - MÓWIĘ WAM NIE WARTO

Dziękuję MIŁOSIERNEMU BOGU, że mnie(nas) uratował

Pogody Ducha

PS.
Dziękuję też wspólnocie "sychar" i to forum i ogniska i rekolekcje , i wasze modlitwy .....

Kto myśli że poznał wspólnotę bo jest na forum , to sory myli się
Forum to jakby pierwsza warstwa - niektórzy na tym poprzestają , trzeba się "wgryźć " :mrgreen:
Pozwolić Bogu działać

Anonymous - 2013-09-28, 16:34

Mirakulum, ale z tego co piszesz, mąż nie chciał rozwodu. Ty chciałaś uciec. Co w sytuacji, kiedy trafiam na forum, do terapeuty, do księży, w moim odczuciu robię wszystko, na co mnie stać, a mąż prze do rozwodu? Owszem jest może sens powiedzieć w sądzie - nadal kocham, chcę ratować, ale widzę, że drugi nie chce tak bardzo, że posuwa się do szantażu emocjonalnego? Co wtedy, skoro ja i tak ledwo radzę sobie z przetrwaniem w burzy emocji z dnia na dzień, przy wielkim staraniu, żeby nadal być dobrą matką i dobrym pracownikiem?

To mnie akurat mąż wyrzuca ze swojego życia.

Nie wiem, co będzie dalej, czy nie ulegnę...

Anonymous - 2013-09-28, 17:03

Mirakulum napisał/a:
Kto myśli że poznał wspólnotę bo jest na forum , to sory myli się
Forum to jakby pierwsza warstwa - niektórzy na tym poprzestają , trzeba się "wgryźć "
Pozwolić Bogu działać

Oj Mirakulum sorry co ty piszesz???(jeżeli to także o nas)
Czy ja i Jarek bylismy tylko wirtualnym nickiem forum??
Pisząc to piszesz wowczas dziwne rzeczy.
przeciez wiesz:
mało że znam prywatnie wiele osób z tego forum ,to znam Skaryszewską chodziłem tam na spotkania,tam tez kończyłem (przez 1,5 roku) 12 kroków
Na tym forum pomagałem przy pierwszej grupie internetowych 12 k
to czy się nie wgryzłem???
Dlatego tak coraz dziwniejsze dla mnie sa wasze hasła ,a chocby dlatego że swego czasu miałem tez szanse dojrzeć to:
że poza forum jestescie inni,mówicie inaczej,myślicie inaczej
Zatem co jest takiego w tym miejscu że tu jest tak i tak
mare1966 napisał/a:
W czym widzisz zatem tą beznadziejność ?

A chcesz być Mare takim zywym trupem??
czy własnie to sie w tobie nie godzi??
Bóg stworzył Ewe -Adamowi miał swój cel.
I to jest własnie Mare dla mnie beznadzieja bo nie chce zostac do końca zycia wzdychającym piernikiem do czegoś co się nie zmieni.
A to że sie nie zmieni jest włąsnie moją akceptacja i przyjęciem tego jak okreslasz nirwaną.
Nie chce Mare byc takim uczestnikiem filmu
NOC ZYWYCH TRUPÓW
i zyc czyms co jest realnie mało wykonalne,a nauczyc się tak bez ściemy życ samemu w pojedynke ,na teraz-obecnie z wielkim trudem szczególnie gdy stanowiło sie parę.
To jest naprawde trudno i jeżeli ktos pisze że żyje tak i jest szczęśliwy to pisze jedną wielka ściemę
Bo gdyby tak było to nie potrzebował by własnie takiego miejsca jak to FORUM.
Pustke w sercu zazwyczaj trzeba wypełnić
czasami jest to praca..czasami wolontariat..czasami portale społecznościowe
By nie uledz ludzkiemu odruchowi i nie pójśc droga grzechu.
Dlatego nie gniewajcię się ale słowa o.Salija sa dla mnie puste
bo co moze wiedziec zwykły teolog,zajmujący się jedynie merytorycznie sprawami nie majac tak naprawde pojęcia jak się włąsciwie zyje w tym o czym sie pisze.

Anonymous - 2013-09-28, 21:56

Norbert.....nie żałuj,bo jakby nie było dzis jestes tym kim jesteś.
Jaki byłeś?......wiesz Ty(często o tym wspominasz),wiemy i my forumowicze...z Twojego pisania oczywiscie.
Forum nie uratowało Twojego małzeństwa,ale moim zdaniem....uratowało Ciebie.
Zmieniłeś się.
Wstąpił byś dobrowolnie na program 12 kroków?....obojetnie czy to forumowe,czy na Skaryszewskiej....
Czyż to właśnie nie dzieki temu że tu (na forum) trafiłeś podjałeś decyzję o ów programie?

Niektórzy znaja Cie osobiście.
Jak dla mnie prezentujesz własciwa postawę i doskonale rozumie o co ci chodzi(o co walczysz),pomijajac oczywiscie prywatne potyczki,bo uważam ,że takie tu są.
Świata nie zmienisz,nie zmienisz tego forum,zasad tu panujących.
Jednak...skoro tak bardzo przystajesz przy wolnej woli to winienes uznac równiez to,ze kazdy tu wchodzacy wchodzi z tejże woli.....i......to on wybiera co dla niego najlepsze.

Osobiście uważam,ze forum dobre jest...ogromna wiedza,artykuły,linki......podyskutować,wyżalic,emocje wywalic można......dalej.......zdrowy rozsadek i wybór,co w moim przypadku najodpowiedniejsze.


...a tak na marginesie....są w sieci fora o chorobach np.
Wchodzi taki i pyta....co mam zrobic,boli mnie to,dolega tamto....i radzą,polecaja,przykłady własne podają.....
Czy pomogą?
NIE.....bo to internet tylko.
Owszem w jakims stopniu pomóc mogą,choćby lekarzy polecając,na wizyte namawiając.....itp.
Zaszkodzis równiez moga,ale to juz kwestia własnego wyboru,woli......


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group