Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nowe życie

Anonymous - 2013-10-25, 08:38

Też "przerabiałam" to zachłyśnięcie się wolnością po rozwodzie, "nowy, wspaniały facet", bo stawiając przy każdym innym mężczyźnie swojego męża zawsze wypadnie on "kiepsko" na tle innych wspaniałych. To wiedza, jaką o nim posiadasz, to sprawia, to emocje, które są wokół niego to sprawiają.....O co wiemy o tych "nowych, wspaniałych" tylko to, co oni chcą abyśmy o nich wiedziały, a oni twierdzą, że są lekiem na nasze "poranione" życie....... Teraz nasze rady do ciebie nie docierają.......jest za wcześnie.......chcesz się sama przekonać na własnych błędach.....choć one bardziej bolą........ Też chciałam unieważnić swoje małżeństwo.......odbyła się nawet pierwsza rozprawa............ Bóg jeden wie, jak się miotałam z tym wszystkim.....Bóg jeden wie jak próbowałam zamaskować jak mi źle przez "nowe" znajomości.............Skoro taki "cudowny" to czemu rozwodnik..........cudowni mężczyźni trwają przy swoich żonach, są ich "ochroniarzami" zwłaszcza w trudnych chwilach jak mawiał ksiądz Pawlukiewicz. Nie ochronił swojej rodziny, a teraz chce chronić Ciebie. Nie wiem czy po tym, co przeszłam chciałabym mieć takiego u swego boku..........
Nasze może teraz dla Ciebie "ostre" słowa jeśli Bóg da zasieją "ziarenko" w twoim sercu, może chociaż jakieś maleńkie wątpliwości.....czy to wszystko "złoto co się świeci" jak mawia stare przysłowie........Ty je na razie odbijasz jak piłeczkę, ale my jesteśmy stanowczy w swoich przekonaniach i silni w TYM, który jest Jedynym, który może nas ochronić, przed nami samymi. Twoje słowa, stwierdzenie nas nie odstraszą, bo nie ma tu ani jednej osoby, której nie zależałoby na "ocaleniu" własnej rodziny, a co za tym idzie każdej rodziny. Wszystko w naszym życiu ma swoje miejsce, czas i sens........... i niczego nie można przyśpieszyć........

Anonymous - 2013-10-25, 08:41

Elżbieta napisał/a:
Celowo piszesz "były mąż",

tak, tak piszę, bo jest jakaś różnica przed i po rozwodzie...
mimo wszystko, mimo tego że na pewnym poziomie nie ma różnicy, to jednak życiowo jest... ale ok, zostanie "sakramentalny" żeby było tak jak powinno być tutaj...

Elżbieta napisał/a:
spotykam się z rozwodnikiem

spotkałam się z kolegą, który ma kilkuletniego syna, jest po rozwodzie,
myślę, że dobrze jest posłuchać, pogadać o męskim świecie, o dzieciach, bo on jako facet ma inne spojrzenie niż ja, jako kobieta, jako matka...
dzięki niemu mogę popatrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy, z dystansu,
i z tego się cieszę - i to tylko i aż tyle...

Elżbieta napisał/a:
jedynym forum w necie promującym wierność nawet po rozwodzie

za to WSZYSTKIM WIELKI SZACUNEK I PODZIW
zastanawiam się jednak, czy w większości przypadków, wcześniej czy później jednak
nie zwycięża w ludziach pragnienie miłości czy bliskości... tylko pewnie tacy ludzie już tu nie przychodzą???

Elżbieta napisał/a:
Dzielisz się, że masz nowego "faceta

jest ktoś bardziej koło mnie, niż ze mną i paradoksalnie to właśnie jak on się pojawił,
zaczęłam mieć wątpliwości, czy ja chcę iść w tę stronę...
i tego nie wiem...

Elżbieta napisał/a:
Myślisz, że który jest bliższy prawdy? Prawdy o Tobie samej.

myślę, że czasem Bóg działa przez innych ludzi, że nie pojawiają się w naszym życiu przypadkiem... jak w tej opowieści o powodzi i wiernym słudze Pana czekającym jak go Bóg uratuje... podpływały kolejne łodzie, żeby go zabrać, a on wszystkim odpowiadał, czekam aż Bóg mnei uratuje... gdy zginąl, pyta Boga dlaczego mu nie pomógł...a Bóg na to - przecież wysłałem Ci kilka łodzi ratunkowych a Ty z żadnej z nich nie chciałeś skorzystać...

I jeszcze jedno - podziwiam Waszą wiarę i siłę wytrwania w wierze i wierności.
Ja tak nie mam... i co - nie mam prawa zastanawiac się, szukać, błądzić???
Może i jestem teraz "zbuntowana i oporna"... jestem znakiem zapytania... co dalej...
i na ten moment jestem najbliższa tego, zeby zbadać ważność mojego małżeństwa sakramentalnego, żeby mieć bardziej świadomy wybór mojego nowego życia...
bo jeśli jest nieważne, to nie mam powodu, żeby skazywać się na samotność...

Anonymous - 2013-10-25, 08:51

AJA napisał/a:
myślę, że czasem Bóg działa przez innych ludzi, że nie pojawiają się w naszym życiu przypadkiem...

Tu się zgodzę z tobą, w moim życiu pojawił się kiedyś też taki mężczyzna.......i o mały włos nie zmarnowałabym tego daru od Boga, bo "wygłodzona" brakiem miłości i bliskości pozwoliłam sobie na niewłaściwe uczucia......... a nie po to Bóg postawił go na mojej drodze......on miał mnie do NIEGO przyprowadzić i właśnie temu mężczyźnie i jego wielkiej wierze i miłości do Boga zawdzięczam moje nawrócenie. Przyjaźnimy się do dzisiaj, ale ta przyjaźń ma inny charakter.......taki jaki jest miły Bogu, a nie nam ludziom.......

Anonymous - 2013-10-25, 08:53

AJA napisał/a:
jestem najbliższa tego, zeby zbadać ważność mojego małżeństwa sakramentalnego, żeby mieć bardziej świadomy wybór mojego nowego życia...
bo jeśli jest nieważne, to nie mam powodu, żeby skazywać się na samotność...


Zanim zaczniesz się spotykać z rozwodnikiem, to idź najpierw do sądu duchownego.
Dziwna Twoja kolejność.
Najpierw sprawy małżeństwa sakramentalnego.
Poza tym te słowa mnie nie przekonują:
"spotkałam się z kolegą, który ma kilkuletniego syna, jest po rozwodzie,
myślę, że dobrze jest posłuchać, pogadać o męskim świecie, o dzieciach, bo on jako facet ma inne spojrzenie niż ja, jako kobieta, jako matka...
dzięki niemu mogę popatrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy, z dystansu,
i z tego się cieszę - i to tylko i aż tyle..."



PATRZĘ W BOKU, wyrażę swoją opinię na to. Jak dla mnie to jest otwieranie się na nowy związek. Pamietaj taki mężczyzna nie mysli TAK JAK TY.
On widzi zachętę do nowego związku, nie sądzisz???
Z boku widać inaczej, pamietaj -
Twoje emocje nie powiedzą Ci prawdy o Tobie,
ten mężczyzna nie powie Ci prawdy o Tobie,
Ty nie powiesz mu prawdy o sobie - bo nie byłaś na Adoracji i nie przegadałaś tego z Panem, który zna Ciebie lepiej niż ktokolwiek. Bo taki jest Jezus właśnie.


AJA napisał/a:
czasem Bóg działa przez innych ludzi, że nie pojawiają się w naszym życiu przypadkiem..


No to masz forum i nawet real forum, więc w czym problem?
Problem Twój polega na spotkaniu WE DWOJE. A to jest zachęta, czy tego chcesz czy nie. Były już takie żony, co żegnały się pisząc własnie tak jak Ty. Pożagnały się z nami, bo zaczęły się spotykać tak jak Ty - we dwoje z innym mężczyzną, który je rozumie, a zapomniały, że jest najpierw On - ZOBACZ GO
http://faustyna.pl/index....046&Itemid=1046
KLIKNIJ w obraz - ten prostokąt na zielono - zobaczysz każdą komórkę Pana z bliska (pikselę)

Anonymous - 2013-10-25, 09:09

MonikaMaria3 napisał/a:
Lil napisał/a:
Najlepiej najperw pytać Jezusa jak On widzi nasze małżeństwo, prosić Go o możliwość poznania Jego woli co do naszego związku i dopiero jak On da wyraźnie do zrozumienia, że ten mężczyzna nie jest naszym sakramentalnym mężem, podjąć kroki do stwierdzenia nieważności.

Czy to ma rację bytu? Jak się modlic by zrozumiec.
Też tak próbowałam. Otwierałam Biblię i pytałam Panie, co Ty na to. Wychodziło, że męża spalą jak zeschłe gałązki, że to nie mój prawdziwy mąz, że ogólnie jest zły. Same negatywne fragmenty na jego temat.... czy to znaczy, że on nie jest moim mężem?.


Może być, że nie jest. Jednak to za mało by mieć pewność. Tak ważnych spraw nie powinno rozeznawać się samodzielnie. A już na pewno nie poprzez otwieranie Pisma Świętego na chybił-trafił. Czy masz kierownika duchowego? Czy znasz jakąś wspólnotę, która posługuje modlitwą wstawinniczą? Takie osoby powinny Ci pomóc. I oczywiście czas, wytrwałość na modlitwie, otwarcie na Boże Słowo, adoracja... Dobrze by było zadbać o swoją formację duchową, przyłączyć się do jakiejś wspólnoty, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś. Z czasem dostaniesz wyraźną odpowiedź na swoje pytanie... Jezusowi na Tobie zależy, nie zostawi Cię samej z tym problemem.

Anonymous - 2013-10-25, 09:25

Lil napisał/a:
Dobrze by było zadbać o swoją formację duchową, przyłączyć się do jakiejś wspólnoty,

Kiedy ja znalazłam się w takiej sytuacji jak AJA, nie miałam takiej możliwości, czułam się jakby poza kościołem, w małym miasteczku z etykietką "rozwódki"....... Ksiądz na kolędzie polecił mi Domowy Kościół, rodziny modlące się razem i ja poharatana z nimi, moje rany jeszcze bardziej krwawiły, ten ból był nie do zniesienia............ Wtedy o Sychar nie słyszałam....... Wiem jednak, że to co przeszłam miało swój sens...a to co pisze AJA jest tak bliskie mojemu sercu........ Tak długo trwała moja droga....tak często Bóg mi mieszał w życiu......jak często stawiał przed moimi oczami tylko jedno zdanie, które gdziekolwiek bym się nie udała było wokół mnie.......tylko jedno zdanie..."JEZU UFAM TOBIE"......a ja robiłam wszystko aby nie zaufać........to Bóg walczy o człowieka........nie odwrotnie........ale musimy mu pozwolić działać w naszym życiu.......

Anonymous - 2013-10-25, 09:41

Lil napisał/a:
Dobrze by było zadbać o swoją formację duchową, przyłączyć się do jakiejś wspólnoty, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś


Dobrze byłoby spróbować bliskości z Jezusem...
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=79255#79255

rozwodników jest wielu, a On tylko jeden i cały dla nas :-)

Anonymous - 2013-10-25, 09:58

Elżbieta napisał/a:
Lil napisał/a:
Dobrze by było zadbać o swoją formację duchową, przyłączyć się do jakiejś wspólnoty, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś

Dobrze byłoby spróbować bliskości z Jezusem...

Oczywiście, ta bliskość jest celem. Ja zaproponowałam jedynie jakąś drogę. Jedną z wielu.

Anonymous - 2013-10-25, 10:10

Lil, toteż i jedno z drugim się nie wyklucza. :-)

Do Twoich słów, dopowiedziałam swoje. Dopowiedzenie to forma uzupełnienia..

Anonymous - 2013-10-25, 10:45

miazia napisał/a:
Nie ochronił swojej rodziny, a teraz chce chronić Ciebie.


dziękuję Ci za to, co napisałaś, za Twoja i w ogóle Waszą siłę...

ale dla porządku:
nie jestem związana z rozwodnikiem, jest tylko moim kolegą,
to jego żona odeszła, wyszła ponownie za mąż, ma nowe dziecko

jest koło mnie ktoś inny, bardziej koło mnie niż ze mną, ale też nie chcę angażować się w coś, do czego nie mam przekonania, z drugiej strony, to fajny (wolny) facet,
który był przy mnie w trudnych dla mnie chwilach
ale na tym etapie nie wiem co z tym dalej...
jestem tu, bo nie wiem, co dalej robić
szukam siebie, chcę żyć w zgodzie ze sobą, szukam na to sposobu
stąd "znak zapytania"

dziękuję wszystkim za zrozumienie, i za nie potępianie
i dziękuję tym, którzy usiłują mną potrząsnać

Anonymous - 2013-10-25, 10:51

Elżbieta napisał/a:
Dopowiedzenie to forma uzupełnienia..

Ah, OK :-) Myślałam, że to miała być korekta ;-)
Ale mam trudny ten piątek...

-----------------------
AJA, niech najbliżej Ciebie będzie Jezus. Całą resztę tak poukładaj, by nikt Ci Go nie przysłaniał. Taki sposób proponuję.

Anonymous - 2013-10-25, 11:08

Lil napisał/a:
niech najbliżej Ciebie będzie Jezus


jak???
jak to mam zrobić wbrew sobie???

Anonymous - 2013-10-25, 13:10

Jesteś mi bliska, po przypomina mi się moje błądzenie.......Nawet pytania stawiałam podobne......długo się szamotałam.......a rady jakie dawali mi inni wcale nie pomagały............Dlatego tez zastanawiałam się czy warto Ci odpisywać, bo ja postępowałam podobnie i dlatego Cię nie osądzam. Mi Bóg dał, też takiego mężczyznę i jak wcześniej Ci napisałam, mogłam przegapić ten dar.....
AJA napisał/a:
jak???
jak to mam zrobić wbrew sobie???

wbrew sobie się nie da..........to, że się tu z nami spierasz i jesteś tu świadczy, że Ty Go już szukasz i potrzebujesz. Po prostu poproś, stan przed Nim i powiedz prawdę......że nie czujesz, że jest blisko......a chciałabyś........że nie rozumiesz dlaczego Twoje życie tak się potoczyło......a chciałbyś......że nie wiesz, co dalej robić........a nie chcesz błądzić........Od razu nie stanie się cud w Twoim życiu.....ale stawaj w prawdzie......zadawaj pytania i czekaj na odpowiedzi.......Bóg odpowiada w przedziwny sposób....przez Twoje myśli........chwile radości.......napotkanych ludzi......fragment z książki czy jakiś banalny film.........A jeśli dalej nic nie poczujesz proś wytrwale......mówiąc to co czujesz...a raczej nie czujesz a chciałbyś poczuć......... wystarczy uchylić mu trochę drzwi, maleńką szczelinę....On sobie poradzi........ale to my musimy Go zaprosić......
Może wydać się do banałem ale prawda i szczerość wystarczy.....
Panie chcę abyś był blisko mnie.....nawet teraz gdy tego nie czuję.........nawet teraz gdy moje uczucia podpowiadają mi, że tego nie chce, chcę abyś BYŁ.......nic więcej.....

Anonymous - 2013-10-25, 13:58

Jak najbardziej zgadzam się z miazią.
Mów szczerze Panu co czujesz i myślisz o tej całej sytuacji. Nie bój się tego. Wyraź cały swój żal, ból, złość i niepokój. I jeśli chcesz, poproś, by Ci pomógł przemieniać myślenie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group