Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - nowe życie

Anonymous - 2013-09-10, 11:51
Temat postu: nowe życie
Moja historia zaczęła się na początku 2012 roku, po 10 latach małżeństwa, 2-letni syn...
Jego decyzja, że to koniec, że wiele razy mnie zdradzał, że ma dość życia ze mną, a właściwie obok mnie, że tak będzie najlepiej dla nas wszystkich... chwilę później oficjalnie związał się z kobietą, z którą znali się od kilku lat...
Zapewnienie, że chce rozwodu, jak najszybciej, że żadna inna opcja nie wchodzi w grę.
Że nie, że już nigdy. Wniósł pozew, sprawa w toku...

Najpierw zaprzeczenia, rozpacz, jak można to zrobić dziecku i mi... walka o każdy dzień, żeby go przeżyć...

Ma częsty, regularny kontakt z synem, bawią się w "rodzinkę", ich zdjęcia w trójkę zabolały najbardziej... jakby tamta kobieta ukradła mi życie...

Podziwiam żony, które potrafią czekać na swoich mężów, które nie mają co do tego żadnych wątpliwości. Ja nie chcę czekać, bo bałam się że nie wróci... że zmarnuję sobie życie... teraz się już nie boję... pogodziłam się z tym... Milion razy powtarzał, że nie wróci, że powinno to w końcu do mnie dotrzeć, że teraz jest szczęśliwy... że każdy dzień potwierdza jego decyzję...

Wzięliśmy ślub kościelny... ale on jest zadeklarowanym ateistą... zawsze był, z czasem coraz bardziej radykalnym... jeden z księży spytał, czy nie myślałam o unieważnieniu ślubu...

Ja próbuję poukładać sobie życie od nowa...
Wszystko było już proste... jego decyzja... żadnych wątpliwości, wahania z jego strony...droga jednokierunkowa... zaczęłam dostrzegać wszystkie dobre zmiany w moim życiu po jego odejściu...

Każda dobra historia, że komuś się udało uratować małżenstwo, wytrąca mnie jednak z pogodzenia się z losem...
pojawiają się wąptliwości - czekać mimo wszystko czy postarać się unieważnić małżeństwo, którego nie umiałam uratować i nawet nie wiem, czy jest prawdziwe...?

[ Dodano: 2013-09-10, 12:49 ]
no i właśnie dostałam info, że nasze mieszkania się sprzedaje... taka kropka nad "i"...

Anonymous - 2013-09-10, 13:51

Krótkie pytanie - czy chciałabyś żeby wrócił?....
Anonymous - 2013-09-10, 13:58

bywają takie chwile, ostatnio jest ich właśnie więcej, a myślałam, że to już mam za sobą... zaskoczyły mnie teraz...
Anonymous - 2013-09-10, 15:29

Ja też mam takie chwile, pomimo że jestem rok po rozstaniu. a mąż wyrządził mi tak wiele zła...:) Widocznie to tak zostaje już, jakiś sentyment do tej osoby, przywiązanie, pomimo wszystko.... a zło gdzieś z czasem się zapomina. I myślę, że samotność też robi swoje. Z perspektywy się wszystko inaczej ocenia. Kiedyś mąż był, teraz go nie ma...
Anonymous - 2013-09-11, 13:24

AJA napisał/a:
taka kropka nad "i"...



"Starajmy się nauczyć tego, aby we wszystkich wydarzeniach ludzkich rozpoznawać i czcić wolę Boga" - słowa św. Ojca Pio.

Anonymous - 2013-09-11, 14:02

Elzbieta:
no to jeśli Bóg mówi "nie" tej rodzinie, to nie będę oglądać się za siebie,
postaram się o stwierdzenie nieważności i będę mieć "czystą kartę" ;-)

Anonymous - 2013-10-23, 16:56

Pan Bóg nie mówi "nie" tej rodzinie, to dany człowiek mówi.
Anonymous - 2013-10-23, 17:04

Czy duchowni mówili o unieważnieniu małżeństwa?
Anonymous - 2013-10-23, 17:09

MonikaMaria3 napisał/a:
Czy duchowni mówili o unieważnieniu małżeństwa?


Właśnie, nawet duchowni nie prostują tego wyrażenia.
Nagminnie spotykam się z taką formą ich wypowiedzi.
Nie ma UNIEWAŻNIEŃ małżeństwa sakramentalnego. Może być jedynie stwierdzenie nieważności.

Anonymous - 2013-10-23, 17:13

A czy przy spisywaniu protokołu przedmałżeńskiego mąż zaznaczył że jest ateistą ? Bo praktyka mówi że większość osób się nie przyznaje do ateizmu (czytaj : kłamią, że wierzą w Boga) bo myślą że nie dostaną wtedy ślubu kościelnego.

Jeśli Twój mąż skłamał to prawdopodobnie masz powód do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Zapytaj najlepiej proboszcza w swojej parafii.

Anonymous - 2013-10-23, 17:27

Michaił napisał/a:
A czy przy spisywaniu protokołu przedmałżeńskiego mąż zaznaczył że jest ateistą ? Bo praktyka mówi że większość osób się nie przyznaje do ateizmu (czytaj : kłamią, że wierzą w Boga) bo myślą że nie dostaną wtedy ślubu kościelnego.

Jeśli Twój mąż skłamał to prawdopodobnie masz powód do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Zapytaj najlepiej proboszcza w swojej parafii.


Kan. 1086 - § 1. Nieważne jest małżeństwo między dwiema osobami, z których jedna została ochrzczona w Kościele katolickim lub była do niego przyjęta i nie odłączyła się od niego formalnym aktem, a druga jest nieochrzczona.
§ 2. Od tej przeszkody można dyspensować tylko po wypełnieniu warunków, o których w kan. 1125 i 1126. -> http://archidiecezja.lodz...awo/k4t7r6.html



" Jeśli podczas zawierania małżeństwa strona była powszechnie uważana za ochrzczoną albo jej chrzest był wątpliwy, należy domniemywać, zgodnie z kan. 1060, ważność małżeństwa, dopóki w sposób pewny nie udowodni się, że jedna strona była ochrzczona, druga zaś nieochrzczona."

http://pierzchalski.eccle...-01&sz=&pyt=194

Anonymous - 2013-10-23, 21:09

Elżbieta, jeżeli narzeczeni w protokole przedślubnym nakłamali (nie piję do autorki tematu!) to wątpię żeby małżeństwo było ważnie zawarte.

Znam trzy takie przypadki wśród swoich znajomych że jedna osoba skłamała że jest wierząca bo myślała że nie dostaną kościelnego... a jedna z tych trzech par w ogóle była niewierząca a kościelny wzięli bo "tak ładnie w tych kościołach"...

nikogo nie osądzam ale to powszechna praktyka (o wielu innych przypadkach słyszałem), ludzie po prostu nie wiedzą że katolik może zawrzeć małżeństwo z osobą niewierzącą lub innego wyznania bez kłamania. to tylko troszkę więcej zachodu bo musi być zgoda biskupa.

Anonymous - 2013-10-23, 21:52

moj byly maz sklamal, ze jest wierzacy i ze chce wychowywac dzieci w wierze, przy chrzcie synka podpisal oswiadczenie ze nie sprzeciwia sie wychowaniu wwierze ale bedzie przekazywal dziecku swoj swiatopoglad - nie mam kopii ale pewnie jest do wyciagniecia z akt kosciola

zalezy mi na stwierdzeniu niewaznosci, bo nie chce wiazac sie z kims innym i zyc w niezgodzie z wlasnym sumieniem...

ale z drugiej strony mam w glowie taka mysl, ze to tak jakbym powiedziala ze tych lat, 10 lat malzenstwa nie bylo...

dzis, co mnie bardzo zaskoczylo, nie placze, nie rozpaczam za moim malzenstwem. Spodziewalam sie bolu, zalu, a tu ulga ze to juz koniec... ze cos zlego sie skonczylo...

Anonymous - 2013-10-23, 21:59

Aja, przytulam.... Możliwe, że żal dopiero się pojawi, w następnej kolejności....
Pamiętaj jednak, że dopóki sąd nie stwierdzi że Wasze małżeństwo było nieważne, Kościół je traktuje jako ważne, i Ty powinnaś je traktować jako całkiem ważne. Stąd nie "były mąż", a po prostu "mąż".


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group