Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Bez widoku...

Anonymous - 2013-09-10, 09:01

Dziewczyny, w związku z waszymi postami, przypomniała mi się jedna sytuacja z okresu kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem. Jednego wieczoru (dzieci nie było wtedy w domu - na szczęście umówiły się na nocowanie u swoich kuzynek :)) mąż jak zwykle szalał, awantura nawet nie pamiętam o co. Ja ze spokojem - chociaż gotowało się we mnie w środku - zajmowałam się składaniem wypranych ubrań, czyli normalne moje obowiązki. Mąż co chwila przychodził do pokoju w którym byłam, kipiał złością... ja spokojnie składam ubrania... nagle on - że tak dalej być nie może..., że on się nie zgadza i wyprowadza się... zaczął pakować torby: pootwierał szafki, włożył ciuchy do torby. Ja dalej zajmuję się praniem... on dzwoni do kolegi, kolega podjeżdża po niego. Zabiera torby i wychodzi... ja dalej składam pranie.... Pomyślicie może, ona nie ma uczuć... ale ja dobrze wiedziała, że to blef... nie zadzwoniłam do niego ani razu przez te trzy dni kiedy go nie było. Cieszyłam się po prostu spokojem w domu.
Tak postępują chorzy na alko chorobę. Niestety. Ale o tym można się na terapii dowiedzieć lub na al-anon. To na prawdę oszczędza mnóstwa nerwów.
Dlatego Iwona nie przejmowała bym się tą wizytą męża u lekarza - to nawet na dobre może mu wyjść, może jakieś badania mu zlecą, jakieś leczenie. Nie martw się tylko czekaj na rozwój zdarzeń, bo alkoholicy lubią robić z siebie takie biedne robaczki, żeby się niemi zajmować, troszczyć się o nich, bo przecież oni tacy biedni i wszyscy ich krzywdzą.
Acha Iwona jeszcze coś na priv ci przyślę ;-)

Anonymous - 2013-09-10, 09:14

RóżaR napisał/a:
bo alkoholicy lubią robić z siebie takie biedne robaczki, żeby się niemi zajmować, troszczyć się o nich, bo przecież oni tacy biedni i wszyscy ich krzywdzą.

I co najważniejsze - wszystko wokół NICH musi się kręcić, to ONI muszą odgrywać główną rolę w przedstawieniu, ONI chcą być panem sytuacji...
Gdy to zaczyna szwankować, zaczynają tracić kontrolę nad innymi (wszak do tej pory wszystko było podporządkowane pod nich), wpadają w panikę, nie wiedzą co się dzieje.
Czasem z tego szoku, to nawet na leczenie/ terapię się udają ;-)

Anonymous - 2013-09-10, 19:47

dziewczyny nawet nie wiecie ile te slowa dla mnie Wasze znacza.Ja ciagle mam wrazenie i uczucie ze to wszystko moja wina.Ze jakos go prowokuje i w ten sposob on postepuje wobec mnie tak jak postepuje.Dzisiaj bylam u psychoterapeutki,potwierdzila wszystko to co w sumie tu uslyszalam.Jestem wspoluzalezniona i niestety wskazana jest terapia-raz w tyg min jak nie dwa razy.Niestety musze szukac jakiegos osrodka tu u mnie na miejscu-bo niestety niewyrobilabym finansowo jezdzac do tej psychoterapeutki.Dobrze ze zczynaja sie 12 krokow.Dopoki czegos nie znajde,bedzie to dla mnie duze wsparcie-i wierze ze pomoze w pracy nad soba.Jednoczesnie juzuruchomilam siec kontaktow i szukam ostro osrodka na kase.Modlcie sie by mi sie szybko udalo go zalatwic,niechcialabym zostac stac w miejscu.Chce isc do przodu-dla dzieci i dla mnie.A jak dobry Bog pomoze to i w przyszlym czasie dla niego-dla jego zmiany
Anonymous - 2013-09-10, 19:51

A może tu zadzwoń:

http://www.medbiz.pl/neur...strzebie-zdroj/

Albo tu:

http://www.salus-jastrzebie.pl/uzaleznienia.php

Anonymous - 2013-09-10, 20:42

Różyczko wielkie dzieki <3 jutro dzwonie z rana :)

[ Dodano: 2013-09-11, 17:11 ]
Podzwonilam dzisiaj troche,okazalo sie iz dlatego ze lecze sie juz u psychiatry musze miec od niej skierowanie na terapie.Zadzwonilam do niej i udalo sie :-) w wtorek zalozy mi kartoteke na kase chorych,i wtedy da mi skierowanie na terapie :-) czyli pierwsze kroki zrobione :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group