Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy ratować? Gdzie szukać pomocy?

Anonymous - 2013-09-04, 21:24

Cytat:
Czemu? - przede wszystkim jeśli jesteście sakramentalnym małżeństwem, to masz obowiązek ratować małżeństwo


Obowiązek ratować małżeństwo to ma Twoja żona, Ty powinieneś dać jej szansę, a ona z tej szansy z wielką wdzięcznością powinna skorzystać i wykazać się, na tym etapie to tyle i aż tyle.

Deklaracje zdradzonego/zdradzonej, ledwie po odkryciu zdrady wyrażające się zdaniem:
chcę ratować za wszelką cenę i JUŻ szansę masz i ZAWSZE ją będziesz mieć u mnie bo wiąże nas sakrament , w najlepszym razie spowoduje postawę tego typu :
ach tak! Zatem cokolwiek nawywijam - szansę mam wpisaną w ten układ.
Takie stawianie sprawy jest wysoce demoralizujące i zwykle owocuje następnymi próbami.
Taki jest zazwyczaj mechanizm zdrady, towarzyszą temu schematy i żadne nasze przekonanie, że jest inaczej tego nie zmieni.
Gdyby zdradzający miał świadomość wartości sakramentu małżeństwa, ba, gdyby mu towarzyszyła tylko zwykła ludzka uczciwość wobec małżonka, do zdrady by nie doszło. Zatem ten argument, na etapie ratowania jeśli zostanie przez zdradzonego mocno zaakcentowany, może niestety spowodować zaistnienie uczucia pewnej bezkarności w mentalności osoby zdradzającej.

Czemu? - chcę Cię uczulić, że na tym etapie WIESZ, ŻE NIC NIE WIESZ, a to co powiedziała Ci małżonka jeśli jest prawdą, jest to prawda MOCNO okrojona, wszak zdradzacze to mistrzowie kłamstwa.
Zatem, czy nie należałoby zweryfikować tych informacji. Nie wiesz na pewno czy romans jest przerwany, czy dalej nie następuje komunikacja.
Powinna Ci udostępnić wszelkie informacje o kochanku. Jeśli ich nie masz i dać nie chce, znaczy kryje go a to nie wróży dobrze.
Nieważne co z tym zrobisz i czy w ogóle, ale powinieneś dostać takie informacje.
Jeśli chcesz wiedzieć coś więcej pisz na pw.

Anonymous - 2013-09-04, 21:44

kenya napisał/a:
Powinna Ci udostępnić wszelkie informacje o kochanku.


no ja nie byłabym tego taka pewna i źle mi brzmi rada typu co kto powinien .

Anonymous - 2013-09-04, 21:47

Mam podobne odczucia jak maryniaa.

Kenya, przedstawiasz sprawę ratowania małżeństwa czemu? bardzo "po ludzku". Ja sugeruję co najmniej zerknąć na całokształt bardziej "po Bożemu".

Anonymous - 2013-09-04, 21:54

Wiem Nirwanno co masz na myśli. W mojej opini jedno drugiego wcale nie wyklucza i jedno drugiemu nie stoi na przeszkodzie.
Sugeruję tylko autorowi wątku, żeby przyjrzał się wnikliwie zamysłom żony. Póki co, wszystko może być na dobrej drodze i do uratowania, bez "szturmowania nieba", wszak tyle tragicznych zdarzeń ma miejsce w tych dniach na świecie.
Pozdrawiam :-)

Anonymous - 2013-09-04, 22:00

Wnikliwość zdecydowanie popieram :-) ale szturmowania nieba nie odpuszczać, bo Duch Święty na wnikliwość mieć wielki wpływ może, a niebo lubi być szturmowane :-D
Anonymous - 2013-09-04, 22:12

Uważam że Kenya ma całkowita racje.
Miłość wymaga stanowczości.... to tytuł mądrej książki, ale również przesłanie.
Tak to już bywa, że ceni sie to co jest trudno dostępne, wymagające pracy.
Tak samo w miłości, zbyt łatwo uzyskane przebaczenie skłania do lekceważenia tego co dla przebaczającego jest wielkim poświęceniem, pokazaniem wielkiego hołdu miłości.
Niestety, zdradzanie czyni człowieka skorym do okłamywania, nie tylko przed wykryciem zdrady ale również po.
Dlatego, to zona powinna byc tym który wkłada więcej do relacji w małżeństwie, ponieważ to ona zdradziła. To ona powinna przemyśleć siebie, swoje zachowanie, przyczyny zdrady.
Druga sprawa to szczerość i zaufanie.
Zniknęlo zaufanie. Żeby go odbudować, zdradzony ma prawo do takich działań, takich informacji które pomogą mu odbudować w sobie to zaufanie.
Pełna informacja o kochanku, jeżeli Czemu, potrzebuje takiej informacji, powinna zostać udzielona.
Szczerość jest jednym z podstawowych elementów który powinna zapewnić strona która zdradza. Dla przekonania ze wkroczyła na właściwą drogę.
Inna spraw, jak zapewnic normalne zycie rodzinie, małżeństwu w sytuacji kiedy nie wiadomo czy osoba z bliskiego otoczenia, często spotykana, odbarzana zaufaniem nie jest tą osoba która poszła z zoną na manowce i byc moze sami , prze niewiedzę,dajemy jej mozliwośc rozbijania rodzina. Swojej i jej. To skrajny przypadek, ale również inne miejsce np. spotkania w pracy, które dalej stwarzaja pokuse zdrady.
Taka wiedza pozwala na takie zmiany które pomogą w odbudowie małzeństwa, zaufania, szczerości.
To jak w tym kawale o modlitwach za wygraną w toto-lotka :
" Ty daj mi jakąś szanse, idź i wyślij kupon" :-D

Anonymous - 2013-09-04, 22:22

A ja uważam, że stanowcza miłość to jest właśnie ratowanie małżeństwa. Czy uważacie, że ratowanie równa się = ok, przyznałaś się, miło, wybaczam, żyjemy dalej? Przecież to zamiatanie pod dywan, i prędzej czy później odbije się czkawką.
W temacie czemu? jest pytanie "Czy ratować?" I na to pytanie odpowiadam "Tak, zdecydowanie ratować!" I chwała Bogu, że czemu? trafił tutaj, bo jest szansa, że będzie to robił tak, aby wszystkim zainteresowanym wyszło to na dobre. Stosując między innymi ową twardą czy też stanowczą miłość.
Ale twierdzenie, że to tylko jego żona ma ratować jest wg mnie zdejmowaniem odpowiedzialności z obydwojga małżonków i wkładanie całości na garb jednego. Owszem, ona powinna się wykazać postawą szczerości, skruchy i zadośćuczynienia. Ale czemu? też ma swoją robotę ratunkową do wykonania. A choćby pracę nad wybaczeniem, to mało?

Anonymous - 2013-09-04, 22:52

Nirwanna napisał/a:
Czy uważacie, że ratowanie równa się = ok, przyznałaś się, miło, wybaczam, żyjemy dalej? Przecież to zamiatanie pod dywan, i prędzej czy później odbije się czkawką.
...... Ale czemu? też ma swoją robotę ratunkową do wykonania. A choćby pracę nad wybaczeniem, to mało?

No też się zgadzam. :mrgreen:
schemat "kocham-więc-wybaczam" to największy błąd jaki mozna popełnić.
Pracę nad sobą ? a jakże zawsze trzeba wykonać, tym bardziej w takim kryzysie.

Myślę że to o czym piszesz i to co ja to nie są sprawy wykluczające się, ale uzupełniające się.

Anonymous - 2013-09-04, 23:40

Ups widzę że Pani Kenya ma gorszy dzień ;-)
Chłopie wszystko wybaczysz i po jakims czasie zapomnisz - to nie fabelie tylko fakt.
Przerabiałem to wiem co mówię. Jezeli żona chce coś naprawiać to trzymaj ją za słowo, jeżeli mówi jak mówi to raczej dobrze. Nie pytaj o szczegóły- one cię dobiją, a przecież ją kochasz- no nie?
Jedyne twoje wyjście teraz to ją przytulić nie pytac, nie ględzić i wymyslać, bo jezeli Ty już wiesz a ona jeszcze przy tobie ,to jej do smiechu nie jest.
I najwazniejsze wybij sobie z główki zemstę- polegniesz ty nie ona.

Anonymous - 2013-09-04, 23:56

wielu z nas chciałoby mieć ta możliwość, ze zdradzacz twierdzi, ze zrobil blad i chce cos sklejać, trzeba przyjąć ta szanse, a co przyniesie zycie to się sam na własnej skorze przekonasz, na pewno wiele pracy przed Wami - nie sama zona, nie Ty, ale WY
niezależnie od tego jak wyjdzie, co się uda zrobić Ty będziesz miał czyste sumienie, ze zrobiles wszystko co o ludzku mogles zrobić i tego się trzymaj

Anonymous - 2013-09-05, 08:35

Dziękuję bardzo wszystkim za odpowiedzi.

Tak, kocham ją bardzo, inaczej nie byłoby tematu. Tylko właśnie boję się tego, żeby nie wpadła na taki schemat: on mnie kocha to mi zawsze wszystko wybaczy. Bo coś takiego nie zaprowadzi nas do niczego dobrego.

Ona twierdzi, że nie chce go już oglądać, że to była pomyłka. Mamy też kontakt z jego żoną, ona też jest z nami. Pomaga nam się go pozbyć z naszego życia. Nie wiem tylko na ile żona jest teraz ze mną szczera.

Myślałem, aby pójść do jakiejś poradni. Ale co jak trafimy na kogoś niekompetentnego? Rozbije nasze nadzieje. Może jednak w 100% zaufać Bogu, w końcu może to co się stało ma jakiś głębszy cel. Tak przynajmniej próbuję sobie to wytłumaczyć.

Wiem, że trochę za bardzo się odsunęliśmy od Boga, może to jakiś znak, aby zabrać się za siebie, razem...

Wiem jedno, chciałbym teraz zrobić wszystko co mogę, aby kiedyś nie żałować że nie wykorzystałem najmniejszej nawet możliwości ratowania.

Anonymous - 2013-09-05, 08:59

czemu? napisał/a:

Wiem, że trochę za bardzo się odsunęliśmy od Boga, może to jakiś znak, aby zabrać się za siebie, razem...



jak Bog jest na pierwszym miejscu to WSZYSTKO bedzie na SWOIM miejscu

Anonymous - 2013-09-05, 13:50

Gdzie w okolicy masz najbliżej do Ogniska Sycharowskiego ???

zobacz kiedy są spotkania , warto ratować

Zapraszamy też na nasze rekolekcje już w październiku na Górze św Anny :mrgreen:

Anonymous - 2013-09-06, 10:12

Najbliższe ognisko mam w Warszawie na Skaryszewskiej. Jeśli zdecydujemy się tam udać to od czego wszystko zacząć? Chyba nie jesteśmy jeszcze na takim etapie aby o tym publicznie, głośno mówić :/

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group