Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy ratować? Gdzie szukać pomocy?

Anonymous - 2013-09-04, 13:23
Temat postu: Czy ratować? Gdzie szukać pomocy?
Witam!

Jestem tu nowy. Niestety i mnie dopadła trudna sytuacja jaką jest zdrada. Trochę poczytałem i teraz wiem, że to po części i moja wina, coś w naszym związku nie zadziałało do końca. Chciałbym się dowiedzieć gdzie szukać pomocy? Czy ratować nasze małżeństwo czy odpuścić? Czy po zdradzie możemy jeszcze być szczęśliwi? Czy da się jeszcze zaufać?

Przepraszam że nie piszę dokładnie jaka jest sytuacja, ale nie mam sił pisać o tym publicznie. Nie szukam kogoś kto nam powie jacy jesteśmy źli, potrzebujemy pomocy...

Pozdrawiam

Anonymous - 2013-09-04, 13:35

Ratować należy, jak najbardziej.
Po zdradzie niewątpliwie da się być szczęśliwym i mieć zaufanie - choć to proces, dla jednych krótszy dla innych dłuższy.
"Sukces" zależy jednak od wielu czynników - jednym z najistotniejszych jest całkowite przerwanie zdrady przez osobę zdradzającą , jej skrucha i wielka chęć naprawy.

Jeśli takie czynniki nie nastąpią na początku, reszta jawi się mgliście.

Jeśli naprawiać chce tylko małżonek zdradzony, czyli jedna strona - nie wiedzę szans.

Anonymous - 2013-09-04, 13:44

Żona twierdzi że chce być już tylko ze mną. Powiedziała, że będzie walczyć o mnie, nie wiem jeszcze jak. Nie potrafi lub nie chce powiedzieć czemu do tego doszło. Nie wiem czy mogę Jej wierzyć bo było wiele kłamstw prosto w oczy. Co dziwne nie czuję do niej złości czy obrzydzenia. Nie wiem tylko co dalej robić. Czy warto dać szansę? Czy sami sobie z tym poradzimy? Czy za jakiś czas się to nie powtórzy?
Anonymous - 2013-09-04, 14:08

kenya napisał/a:
Ratować należy, jak najbardziej.
Po zdradzie niewątpliwie da się być szczęśliwym i mieć zaufanie - choć to proces, dla jednych krótszy dla innych dłuższy.
"Sukces" zależy jednak od wielu czynników - jednym z najistotniejszych jest całkowite przerwanie zdrady przez osobę zdradzającą , jej skrucha i wielka chęć naprawy.

Jeśli takie czynniki nie nastąpią na początku, reszta jawi się mgliście.

Jeśli naprawiać chce tylko małżonek zdradzony, czyli jedna strona - nie wiedzę szans.



Szukałem w internecie właśnie jakichś statystyk na temat rozpadu małżeństwa po zdradzie zainspirowany wypowiedzią Kenii ,że -Po zdradzie niewątpliwie da się być szczęśliwym i mieć zaufanie - choć to proces, dla jednych krótszy dla innych dłuższy-

Znalazłem statystyki inne,które na marginesie świadczą o tym,że wcale nie tak jednostronnie przechyla się szala świadcząca na niekorzyść mężczyzn-no ale cóz,to statystyka-nie wiadomo na jak reprezentatywnej grupie robiona i.t.d

Ogólnie o zdradzie
Ogólnie o zdradzie, czyli: Kto? Ile razy? Po co? Kiedy?
Na początek garść informacji mniej lub bardziej znanych i nielubianych:

Statystyki w temacie zdrad wahają się – jak to statystyki. Zdradza od 12 do 42% kobiet i od 21 do 48% mężczyzn. Czyli całkiem pokaźny odsetek, szczególnie jeśli spojrzeć na górne granice.

Mężczyźni i kobiety często różnią się podejściem do zdrady. Generalnie dla mężczyzny zdrada oznacza seks. W pojęciu większości mężczyzn jak nie ma seksu, nie ma zdrady. Kobiety mają tu dużo subtelniejsze rozróżnienia i uwzględniają zdradę emocjonalną. Kobieta myśli tak: „Co z tego, że z nią nie spał, jak siedzi z nią wieczorami w pubach i rozmawia. Ze mną rozmawia o tym, kto dzieci odbiera ze szkoły.” I dla niej to zdrada. A on mówi: „Przecież nic nie zaszło”.

No cóż – każdy ma swój punkt widzenia. Zasadniczo istotne jest, czy ktoś w związku czuje się zraniony, pokrzywdzony czy oszukany. Jeśli tak – problem wymaga rozwiązania. I nie ma sensu się kłócić o definicję zdrady – tu trzeba przejść do szczerej rozmowy. A że w większości związków są duże braki w komunikacji, to już inny temat.

Dlaczego ludzie zdradzają? Powodów jest wiele. Może to być ciekawość czegoś nowego, znudzenie relacją, w której jest się od lat. Pojawia się ochota na eksperymentowanie, nadarza się okazja – i już. Często nie myśli się o konsekwencjach, tylko idzie się na żywioł – i zdarza się niejednokrotnie, że pojawia się ogromna, acz niemożliwa do spełnienia potrzeba cofnięcia czasu I pije się nawarzone przez siebie piwo. I to już nie jest takie fajne jak chwila seksu poza związkiem. Ile osób powstrzymałaby przed „skokiem w bok” świadomość konsekwencji? Powstrzymałaby Cię świadomość konsekwencji?

Więcej o tym, dlaczego ludzie zdradzają przeczytasz tutaj.

W jakich okolicznościach dochodzi do zdrady? Najczęściej w warunkach rozluźnienia – na wyjazdach urlopowych lub firmowych, podczas imprez; po alkoholu. Hamulce wtedy działają słabiej albo przestają działać zupełnie.

Ze statystyk wynika, że zdradzają raczej mieszkańcy większych miast (może mają więcej miejsc, gdzie można kogoś poznać, a potem dokądś zabrać?), właściciele firm (może realizują model, że jak się ma żonę i firmę, to kochanka też byłaby na miejscu? poza tym są oni obiektami aktywnego zainteresowań osób, ceniących ich status i finanse), osoby niewierzące (może mają mniejszy kłopot z poczuciem winy wynikającym z łamania szóstego przykazania?).

Wiele informacji podobnych do tych powyższych można znaleźć w Internecie. Pytanie tylko, co z tego?

Przecież każdy z nas ma swoje własne przekona na ten jakże emocjonujący temat.

„Nikomu nie można ufać”
„On mnie nigdy nie zdradzi, on nie jest taki”
„Zdrada jest tylko kwestią czasu”
„Prawdziwa miłość chroni przed zdradą”
Itp., itd.

Jakie przekonania masz Ty?


Zmierzam do tego,że

-da się przeżyć ponad 100 lat-choć zdecydowana większość nie dożywa
-da się zwalczyć raka chociaż zdecydowana większość nie zwalczy
-da się zatrudnić jako niepełnosprawny,choć zdecydowana większość zatrudnienia nie znajdzie
-da się w toto-lotka zarobić miliony,choć zdecydowana większość ich nie zarobi

DA SIĘ WRESZCIE-być po zdradzie szczęśliwym i mieć zaufanie,choć....NA PEWNO TRZEBA
BARDZO MOCNO PRÓBOWAĆ-i to jak Kenia pisze -starania muszą być z obu stron

Anonymous - 2013-09-04, 14:17

W normalnych okolicznościach wiara w prawdomówność małżonka jest sprawą oczywistą, nie zakłada się, że ktoś kłamie. Lecz w sytuacji, kiedy spotykamy się ze zdradą zawartą w jakimś czasie, to należy sobie uzmysłowić, że tyle czasu ile trwała zdrada i mentalne do niej przygotowanie, tyleż samo czasu trwało kłamstwo tej zdradzie towarzyszące niejako z "urzędu".
Zatem - czy można ufać teraz? Powiedziałabym, że zaufanie powinno być b. ograniczone na tym etapie.

WAŻNE - jak dowiedziałeś się o zdradzie?

Jeśli zdradę wykryłeś ty, np. przez przypadek, jest jasne, że nie dowiedziałbyś się gdyby właśnie nie ten przypadek. Wniosek jest taki, że zdrada i towarzyszące kłamstwa mogłyby trwać jeszcze długo pozostawiajac Cię w całkowietej nieświadomości.
Po odkryciu zdrady, zdradzający często deklarują miłość, chęć zmiany i naprawy tylko z pragmatycznych powodów, tzn. że np. kochanek/kochanka nie są ludźmi gotowymi dzielić życie z nimi, lecz raczej traktują zdradę jako chwilowe urozmaicenie swojego życia, tzn. traktują swoich "partnerów w zdradzie " całkowicie przedmiotowo, co nie jest podstawą do jakiś głębszych związków.
Zdrada, zwłaszcza ta która trwała jakiś czas (czym dłużej, tym bardziej) tworzy pewien rodzaj uzależnienia, który objawia się pojawiawieniem pewnych substancji w mózgu, które mają działanie podobne do narkotyku, zdradzający czują coś w rodzaju bycia na "haju". Trudno jest im się więc odciąć tak nagle od dawcy, w wielu przypadkach wydaje się to być wręcz niemożliwe, mimo deklarowanych chęci.

Prawda jest taka , że w fazie "uzyskanie informacji" zdradzony jest w szoku, towarzyszy temu niedowierzanie a czasem wyparcie. Dzieje się tak z prostego powodu, że nie jesteśmy w stanie unieść ciężaru dramatycznego dla nas wydarzenia.
Żeby dać szansę, należy mieć pewien stopień pewności, że zdradzający szansy pragnie, zdrady żałuje i jest gotowy zadośćuczynić małżonkowi- wszak zdrada jest winą zdradzającego i jego wyborem, choć kryzys w pożyciu może być inicjatorem zdrady, jednak jej w moim pojęciu nie usprawiedliwia. Często, zdradzani będąc w szoku sami szukają tychże okoliczności łagodzących dla swych zdradzających współmałżonków obwiniając się, że niejako sami wepchnęłi ich w ramionach innych - to pułapka!!! Zdrada jest zawsze decyzją zdradzającego, a nad kryzysami pracuje się razem.
Zatem, zadaj sobie pytanie czy postawa żony jest właściwa i czy rokuje?

Anonymous - 2013-09-04, 14:29
Temat postu: Re: Czy ratować? Gdzie szukać pomocy?
czemu? napisał/a:
...Chciałbym się dowiedzieć gdzie szukać pomocy? Czy ratować nasze małżeństwo czy odpuścić? Czy po zdradzie możemy jeszcze być szczęśliwi? Czy da się jeszcze zaufać?

To są pytania, które kłębiły sie w mojej głowie dwa lata temu, kiedy usłyszałem od mojego przerwodnika duchowego, że będzie budował na nowo swoje małżeństwo.
Ja w tamtym czasie miałem dość... dość nieporozumień, kłótni, złości, złośliwości, tłumaczenia się i wysłuchiwania oskarżeń. Wcześniej praktycznie znienawidziłem swoją żonę.
Dziś poznając siebie na czwartym kroku programu duchowego zdaję sobie sprawę z wielu swoich wad, które napewno nie były przyjemne w codziennym pożyciu. I tak jak się stawiam na miejscu mojej żony, to w sumie się nie dziwię, że jej było źle.
A mnie było źle, bo pomimo tego, że odstawiłem alkohol ciągle robiłem to samo... w kółko to samo przeświadczenie, że chcę pomóc.... i narzucanie swojej woli, pouczanie, ustawianie, dyrygowanie, niecierpliwość, brak rolerancji i takie tam jeszcze różne dziwne przyzwyczajenia i nawyki.... i katowanie się oczekiwaniami tego, że się ułoży. Ale nie chciało sie ułożyć, bo ja czekając na zmiany robiłem w kółko to samo.
No i mam w sprawie tych pytań wątpliwości :)
Ale kiedyś przysięgałem kochając, a dziś chcę odgruzować do końca moje dawne uczucie. I dać pożyć mojej żonie chcę :)

Anonymous - 2013-09-04, 14:34

Właśnie bardzo się boję tego o czym napisałaś. Że teraz wystraszona wiele obiecuje. Czego mogę od niej wymagać? Tak żeby czuć że chce to wszystko naprawić.

Co do wykrycia całej sprawy, kiedy jasnym się stało że coś jest na rzeczy przyznała się do romansu, do tego że się spotykali, ale nie tak do końca sama z siebie. Od poznania się ich do wykrycia minęło ok 2 miesiące. Po tygodniu układania tego wszystkiego i drążenia tematu w końcu przyznała się że było coś więcej. To co sobie przez tydzień układałem padło znowu. Powiedziała że wstydziła i bała się przyznać do wszystkiego.

Ja już sam nie wiem czy ją znam i czy mogę wierzyć w szczere intencje. Bo ja może sobie jakoś poradzę ze sobą, tylko nie wiem czy ona nie wykorzysta mnie...

Anonymous - 2013-09-04, 14:48

rzecz więc sprowadza się do tego, aby dołożyć ze swej strony wszelkich starań w ratowaniu małżeństwa,ale nie mieć wybujałych oczekiwań co do ich efektów,lub czasu w którym te efekty nastąpią-ot taka kolejna szkoła cierpliwości
Anonymous - 2013-09-04, 15:45

Czekać - to ja wiem, przecież nie zacznę dziś szukać kogoś z kim mógłbym być. Tylko że ostatnio pojawiał się temat dziecka, a teraz trzeba to odłożyć. Mam 30 lat i tu już nie ma na co czekać. Chciałbym wiedzieć czy komuś się to udało? Czy są jakieś szanse? Czy może warto gdzieś z tym pójść? Nie chcę nikogo urazić, ale nie chcę się obudzić w wieku 40 lat i stwierdzić ze nie mam dla kogo żyć :/
Anonymous - 2013-09-04, 16:45

Szukasz wiedzy i pytasz czy masz szansę.
Znajdz na TV TRWAM lub Youtube cykl 7 Sakrament tam temat zdrady małżeńskiej i sposobu podreperowania małżeństwa tez jest omawiany.

Myślę że Kenya ma 1000% racje.

Anonymous - 2013-09-04, 17:27

Czyli reasumując, ja nie mam szans na uratowanie małżeństwa, bo po pierwsze mój mąż jest z kochanką, złożył pozew o rozwód, nie odzywa się do mnie (ma mnie gdzieś), pisze pisma procesowe w których aż kipi od złości, wyzywa mnie on egoistek, dla niego jestem osobom wyrachowaną i tylko ja się staram. Generalnie na nic modlitwy i nadzieja. Z tego wynika, że już pozamiatane.
Anonymous - 2013-09-04, 19:51

czemu? napisał/a:
. Chciałbym wiedzieć czy komuś się to udało? Czy są jakieś szanse? Czy może warto gdzieś z tym pójść?


zapraszam do działu świadectw
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3

świadectwo moje i męża
http://www.youtube.com/watch?v=AQIUzRFnIuE

Warto pójść do najbliższego Ogniska " Sychar"

do przeczytania nasza Broszura

do obejrzenia film "Ognioodporny"

http://pl.gloria.tv/?media=297261

i na początek rekolekcje ks. Marka Dziewieckiego "Przysięga małżeńska i jej konsekwencje".

http://www.youtube.com/watch?v=AQIUzRFnIuE

Pogody Ducha

Bóg przychodzi 15 min za późno i zawsze zdąży

Anonymous - 2013-09-04, 20:04

Jarek70 napisał/a:
Myślę że Kenya ma 1000% racje.


Masz na myśli że warto próbować ratować małżeństwo? Czy że długotrwałe kłamstwo może wszystko uniemożliwić?

Cykl z pewnością obejrzę, namówie też żonę.

Jak teraz żyć? Próbować żyć normalnie tak jak przed tylko z ograniczonym zaufaniem? Oczywiście starając się naprawić to co nie było do końca dobre.

Dzięki za wszelkie rady.

Anonymous - 2013-09-04, 20:36

Czemu? - przede wszystkim jeśli jesteście sakramentalnym małżeństwem, to masz obowiązek ratować małżeństwo. "Na dobre i złe" - prawda? Ty sam zacznij od spowiedzi.
Inna sprawa - jak. Jeśli Twoja żona deklaruje chęć naprawy tego co się zadziało źle, to macie całą paletę sposobów na naprawę, wystarczy poczytać forum. Jeśli nie - to i tu mamy na forum sprawdzone sposoby ;-) czyli w warunkach kiedy, jak pisze joanna83, jest po ludzku pozamiatane, ratujemy we dwójkę - czyli mąż lub żona oraz Bóg :-)
Ale ratować powinieneś.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group