Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Rozwód - kryzys

Anonymous - 2013-09-04, 19:22

Michał, pozwól że wtrącę swoje 3 grosze, zastanowiły mnie Twoje słowa :
Michał1978 napisał/a:

Wczoraj późnym wieczorem miałem telefon od żony, że właściwie chodzi jej o ustanie stosunku prawnego, ale żebym walczył o siebie i powalczył o Nią. Pytam się jak daj jakąś wskazówkę. Nie, sam musisz znależć. OK będę szukał. I taka ciekawa jest co u mnie. Jak sobie radzę.

i
Michał1978 napisał/a:

Żona chciałaby może żebym powalczył. Chyba po to żeby poczuła większą pychę, że to Ona panuje nad sytuacją. Nie wejdę w jej głowę, żeby dowiedzieć o co jej chodzi. Może i powalczę, ale na moich warunkach.

Po pierwsze, to nie jest tak, że tylko jedna strona ma walczyć o drugą, o małżeństwo.
Po drugie, "powalczenie" na MOICH WARUNKACH, jest skazane na niepowodzenie. To byłaby rzeczywiście walka ale nie "o żonę" ale "z żoną". Proba sił, kto wygra na jego warunkach.

Przykro mi to stwierdzić, ale chyba żona próbuje w Tobie utworzyć mimo wszystko pozytywny wizerunek, mając tak czy tak określony cel do osiągnięcia. Jej cel, nie związany z Tobą. Ta sprzeczność którą sam zauważyłeś, z jednej strony chce rozwodu, z drugiej pyta czy w nowym mieszkaniu są albumy ze ślubu... chce żebyś powalczył o siebie no... i o nią.
Przygotuj się na wieśc że ma zdeklarowanego adoratora, ale nie chce przed Tobą wyjść na taką złą, nie chce żebyś przez nią się zatracił.
Chyba miesza się w niej uczucie wstydu i litości z postanowieniem zmian w jej życiu...
Ale, może się mylę, walcz na Waszych warunkach.

Anonymous - 2013-09-04, 23:56

Wydaje się Dabo, że chciałbyś jakąś prostą, jasną receptę na życie. Taki przepis, gdzie jak się postępuje punkt po punkcie zgodnie z nim, to wszystko się uda.:)[/quote]

Pewnie że bym chciał ,a kto nie?
Jednak słyszałem ze takim przepisem jest nic wiecej jak Dekalog , taki krutki i prosty a tak ciężki i nie do przerobienia.
Żadnych gwiazdek, pul odniesienia, wyjaśnień, pozycjii do ominięcia, żeby choć jakiś mały kruczek prawny.... Nic 10 Przykazań ponoc wystarczy, ba ponoć dwa.
A takie trudne.

Anonymous - 2013-09-08, 20:05

Kolejne dni i nic nowego w moim związku. Kilka rozmów telefonicznych z małzonką. Ciekawa jest co u mnie. Pod moja nie obecnośc była u mnie w mieszkaniu. Pochwaliła za porządek i powiedziała że smutek ja ogarnął jak do mieszkania weszła. Jednak nie chciała udzielić odpowiedzi skąd ten smutek - powiedziała a takie tam kiedyś Ci powiem. kolejne pytanie po co porozkladałem Jej zdjęcia przecież to mnie będzie raniło. Ponadto zalecenie abym realizował swoje plany. Na moją uwagę że jest częścią tych planów odpowiedź - to realizuj te wszystkie swoje plany.
Dodatkowo potwierdziłem swoje przypuszczenia co do Jej choroby - Hashimoto - słyszał ktoś z Państwa o tej chorobie? Często mylona jest z depresją bez właściwej diagnostyki antygenów tarczycowych niewykrywalna. A tak wiadomo, skąd huśtawka nastrojów, chudnięcie, wory pod oczami. Wysłałem Jej linki które znalazłem w necie. Dodatkowo zamówiełem sobie ksiązkę, jak żyć z ta chorobą. Bowiem w tym przypadku nie tylko chory ma delikatnie mówiąc pod górkę, ale otoczenie i partner.
Pospotykałem się również ze znajomymi. Poniewaz moi się już skończyli postanowiłem sie spotkać z Jej znajomymi. Dowiedziałem się, że od ponad roku nie mają z żoną kontaktu, więc nic nie wiedzą co się u Nas dzieje. Koleżanka dawniej przyjaciółka mojej żony próbowała się z Nią kontaktować jakiś czas temu, ale bez efektu. Co do konkluzji to zachowanie mojej małżonki we wszystkich przypadkach jejt uważane za dziecinne i w sumie bez honoru. Także fakt ucieczki no bo jak to inaczej nazwać do rodziców jest komentowany jako słabość charakteru.
Ja wziłaem się za siebie w tym sensie, że staram się myśleć ppozytywnie. Obejrzałem polecany przez Was film pt. "Oróba ogniowa". Piękny i mądry - nie obyło się bez chusteczek. Cóż jestem wrażliwy. Ale to piekna cecha charakteru - tak mówi mój psycholog, z którym zacząłem współpracę.
I to na razie na tyle, zaglądam na forum, ale jak nie piszę to się nie loguję.

[ Dodano: 2013-09-08, 21:13 ]
Jeszcze dopiszę, że z relacji żony wyjeżdza teraz na 10 dni z ojcem na motorze za granicę. Dalszy ciąg terapii rodziców względem córki. Zapomnij, masz nas, a kto doradzi lepiej jak nie mama i tata. Co do teściowej to po swojej operacji jest wciąż osłabiona i nie najlepiej sie czuje. Dla mnie byłoby to niepojęte zostawić chorą po operacji żonę samą w domu i pojechać sobie na 10 dni w świat. Miałem ich (teściów) za ludzi mądrych i rozsadnych. Teraz nachodzą mnie różne nieciekawe refleksje.

[ Dodano: 2013-09-08, 21:27 ]
A i jeszcze przemycam zonie takie taksty że "miłość to nie tylko uczucie, że to postanowienie". Odparła, że nie wiedziała. Pewnie nie chciała wiedzieć.

Anonymous - 2013-09-10, 08:39

Cytat:
Jeszcze dopiszę, że z relacji żony wyjeżdza teraz na 10 dni z ojcem na motorze za granicę. Dalszy ciąg terapii rodziców względem córki. Zapomnij, masz nas, a kto doradzi lepiej jak nie mama i tata. Co do teściowej to po swojej operacji jest wciąż osłabiona i nie najlepiej sie czuje. Dla mnie byłoby to niepojęte zostawić chorą po operacji żonę samą w domu i pojechać sobie na 10 dni w świat. Miałem ich (teściów) za ludzi mądrych i rozsadnych. Teraz nachodzą mnie różne nieciekawe refleksje.


Niezgodność charakterów:) Ta przyczyna, przez którą rozpada się większość małżeństw, jednak coś w tym jest. Inne wartości przekazane przez rodziców, inne przykłady zachowań wyniesione z domu rodzinnego, inne potrzeby, inne cele w życiu, inne nastawienie do małżeństwa, inny poziom wrażliwości, inne podejście do seksu, inna religijność itd. itd. Chyba kluczem do udanego małżeństwa jest jak największa zgodność w tych wszystkich obszarach.

Anonymous - 2013-09-10, 13:29

nie ma czegos takiego jak "zgodność charakterów" w małżenstwie
zawsze dwie osoby wnoszą cos nowego do związku
dzieki temu uczymy sie, wychodzimy poza własne schematy, uzupełniamy się ...

Anonymous - 2013-09-10, 13:49

Bety napisał/a:
nie ma czegos takiego jak "zgodność charakterów" w małżenstwie
zawsze dwie osoby wnoszą cos nowego do związku
dzieki temu uczymy sie, wychodzimy poza własne schematy, uzupełniamy się ...


No nie? Np. żona jest uczciwa a mąż nie widzi nic złego w zdradzaniu jej. Albo mąż troszczy się o rodzinę, a żona ma to gdzieś. Wychodzimy poza własne schematy.

Anonymous - 2013-09-11, 22:09

Tak nawet w pozwie jest napisane, że mamy różne poglądy na swiat. Ciekawe, dotoąd moja żona twierdziła, ze nie związałaby się z kims o innych poglądach politycznych. Zonk takie jak jej. Chcieliśmy mieć nasze dzieci. Możemy tylko musimy to przedyskutować wszystkei za i przeciw. Byłem nawet za sprzecznym z kosciołem zapłodnieniem nasieniem dawcy. Żeby być ojcem, żeby moja zona mogła poczuć rosnące życie pod sercem. Kwestie ogólne poglądy na zycie mieliśmy/mamy takie same. W chili obecnej różni Nas podejscie do małżeństwa.
Ludzie teraz stali się jak otaczające Nas otoczenie - zepsuło się nie warto naprawiać lepiej kupić nowe. Sami kręcimy sobie bat na własną .......Wiadomo o co chodzi. Uświadamiam Jej a przynajmniej próbuję, że naprawa związku - małżeństwa da większą satysfakcję i więź niż próba czegoś nowego. Czytałem na angielsko - języcznych stronach, że małżeństwo - kolejne ma 80% szansę porażki. Dla zaintersowanych link nie wiem czy mozna http://voices.yahoo.com/d...991.html?cat=72 Rzecz ma sie do USA. A stamtąd jak wiadomo przychodzą wszystkie trendy. Głównie te złe.
Dzień jak dzień trzeba się czymś zająć, ale też nie jest lekko. Wieczór to czas najgorszy. Samotność smutek. Jak mi Jej brakuje. Może to przejdzie, a może nie. Wybaczcie mili Państwo, ale modlitwa nic mi nie daje. Czuję po prostu pustkę.

Anonymous - 2013-09-11, 22:30

http://www.youtube.com/watch?v=OPSu9WKVAI4

polecam wszystkie konferencje ks. Augustyna Pellanowskiego


http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=7124

polecam

wspomnę w modlitwie

Anonymous - 2013-09-12, 08:02

Dabo napisał/a:
Jednak słyszałem ze takim przepisem jest nic wiecej jak Dekalog , taki krutki i prosty a tak ciężki i nie do przerobienia.
Żadnych gwiazdek, pul odniesienia, wyjaśnień, pozycjii do ominięcia, żeby choć jakiś mały kruczek prawny.... Nic 10 Przykazań ponoc wystarczy, ba ponoć dwa.
A takie trudne.

Dla mnie to przepis na co mam zwracać szczególna uwagę.
A poza tym słyszałem, że "człowiek urodził sie po to, żeby być szczęsliwym"
no i w Dezyderacie też jest: "Bądź uważny...staraj sie być szczęśliwy..."
No i jak się staram być uważny... odpuszczę z tej swojej niecierpliwości i zadziorności.... to się pojawiają takie subtelne wskazówki... które po czasie daja mi satysfakcję....
No a zniechęcenia i zwątpienia też co nie miara.... ale jak tak przezwycięże to moje lenistwo i zniechęcenie, to też satysfakcja z reguły jest. I tak dzień po dniu sobie walczę sam ze sobą......... z żoną się już nawalczyłem :) Prawdopodobnie, gdybym zaczął od siebie byłoby troszkę inaczej :)

Anonymous - 2013-09-12, 21:48

Cytat:
I tak dzień po dniu sobie walczę sam ze sobą......... z żoną się już nawalczyłem :) Prawdopodobnie, gdybym zaczął od siebie byłoby troszkę inaczej :)
_________________
-ale jeszcze lepsze efekty pewnie by były gdybys z nikim nie walczył bo po walce najczęściej sa wygrani i przegrani :lol: a to niekoniecznie dobra sytuacja najlepiej jak mamy równowagę i zadowolenie z obu stron-powodzenia w przekraczaniu siebie i pracy nad sobą życzę. :lol:
Anonymous - 2013-09-17, 10:07

No cóż, o żonę walkę na razie odpuściłem. Ostatni kontakt tel z jej strony był 6 wrz. Potem jeszcze wiadomość z 12 ze spóźnionymi życzeniami. Tekst "A zapomniałem szczęśliwych urodzin" pokazał mi dobitnie Jej stosunek do mnie.
Jestem teraz zajety sobą i rozwojem osobistym. Nie mam zamiaru na razie sie do Niej odzywać. Idę dziś pożegnać moją pracę. 8 lat bezsensu za marne grosze. Odetnę co tylko będę mógł.

[ Dodano: 2013-10-12, 20:38 ]
Dawno mnie nie było. Nowa wymagająca praca, psycholog i rozmowy z żoną. Głównie telefoniczne. Ale też jedno w cztery oczy. Ponoć idzie ku dobremu bowiem moja postawa utwierdza zonę w przekonaniu że nie może się ode mnie odciąć, że tęskni. Za bardzo tęskni by sie rozstawać. Będę informował o postępach. A i wyznaczony jest termin rozprawy rozwodowej. Na 2 grudnia br. Odpowiedziałem na pozew rozwodowy generalnie wyrażając na niego zgodę, ale tłumacząc okoliczności sprawy i prostując zakłamania. Wyraziłem zgodę albowiem uważam że nie ma co trzymać kogoś na siłę. Dowiedziałem się, że pozew był sztampowy, a moja odpowiedź zadziwiła prawnika, że b. rzadko zdarza się aby ktoś odpowiadając nie obrzucił małzonka błotem, no i że bardzo dobrze napisane. Na razie to tyle.

[ Dodano: 2013-11-06, 19:45 ]
Witajcie, zaczeliśmy rozmawiać z żoną i doszliśmy do wniosku, że rozstanie jest bez sensu. Mieszkamy razem spowrotem. Nareszcie i wreszcie. Oboje odbudowujemy związek - odnajdujemy siebie. Co do powodów odejścia to część z Was miała racje, były trzy osoby tego dramatu. Ktoś tam był, ale nie był lepszy ode mnie. Moja dobra postawa w zastanej sytuacji i jego pogarszająca się z każdym dniem spowodowała odwrót żony z tamtej relacji. Generalnie wiem już wszystko o tym co zaszło, co było powodem, ale radzę sobie z tym. Wybaczyłem.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group