Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Rozwód - kryzys

Anonymous - 2013-09-02, 23:00

Michał,
w was miłośc nie wygasła.
U Was bedzie dobrze :-)

Anonymous - 2013-09-02, 23:27

Bety, miło że tak piszesz, ale skąd wiesz?

[ Dodano: 2013-09-02, 23:29 ]
Bardzo tego pragnę, żeby było jeszcze dobrze.

Anonymous - 2013-09-02, 23:47

po tym jak piszesz
po tym jak zachowuje sie zona

nadal uważam, ze sytuacja ją przerosła

macie w sobie duzo delikatności, zona nie chce Cie krzywdzić- to jest bardzo dużo

Anonymous - 2013-09-03, 03:49

twardy napisał/a:
Dabo napisał/a:
to chyba żeby mi pokazać że bardziej pasuje do swojego........... który jest wyższy odemnie


To są tylko Twoje domysły, a może chciała tylko po prostu ładnie wyglądać. A w jakim celu? Po co się nad tym zastanawiać?

Raczej chcialo jej sie ładnie wyglądać. Kobiety wbrew obiegowej opinii ubierają sie w wiekszosci dla siebie ale musza miec na to ochote. Tu imho albo przezywa druga miłość z tamtym i az jej sie chce byc piekna albo rzeczywiscie dla (bylego ) meza. Ale faktycznie nie warto dywagowac.

A w ogole az mi sie plakac chce jak to czytam to forum tu i owdzie. Gdyby moj maz zechcial tak spojrzec krytycznie na siebie samego jak tu rozni panowie, juz byloby po kryzysie....

Michal Ty sie tak nie nakrecaj, ze zona koniecznie kogos ma. Tylko sie sam dobijasz. Po co? Moze jedynie.... licz sie z taka ewentualnscia bo byc tak moze, owszem. Ale jak tak czytalam , to chyba jej tak... za bardzo na Tobie zalezy i tez.. panie ktore zdradzaja nie maja tyle skrupulow.....
Moge sie oczywiscie mylic ale ja bym chyba wciaz obstawiala to nieradzenie sobie z sytuacja (patrz poprzednie dywagacje n/t macierzynstwa)

[ Dodano: 2013-09-03, 04:03 ]
Michał1978 napisał/a:
Przykro mi, że nie u wszystkich komunikacja jest na jakimś poziomie. Ja na szczęście tego nie doświadczyłem i jakoś nie mógłbym się zniżyć do takiego poziomu.
Ta, jeszcze nie tak dawno myslalam, ze moj malzonek tez nie mogly....
Anonymous - 2013-09-03, 11:47

Dabo ,
te obcasy żony to uniwersalne są .

Kiedyś opisałem jakaś tam sytuację w obecności dwóch psycholo.... lożek .
I mówię - nie rozumiem . :shock:
Na co one spojrzały po sobie i triumfalnie oznajmiły .
To oczywiste - ONA SIĘ MŚCI .
Na co ja - A PO CO ? :shock:
....... i tu znów spojrzały po sobie triumfalnie :mrgreen:


A żona ubiera się i dla siebie i dla kochanka i dla ciebie .

Absolutnie nie zwracaj na nią uwagi , nie komentuj , nie patrz , nie komplementuj !
Ona bedzie wiedziała - nawet jak będzie odwrócona tyłem .
( ......... więc też się nie patrz )
Bo kiecki będą coraz krótsze , a dekolty głębokie .

Anonymous - 2013-09-03, 12:07

Trochę to dziwnę, że ktoś napisze na forum kilka zdań...
a inni stwierdzają :
ona Cie nadal kocha,
albo
ona kogoś ma
albo
ona stroi się dla Ciebie

Sami siebie nie znamy dobrze, a lubimy pisać tak z pewnością o tych których w ogóle nie znamy.
Pscyholog po wielu sesjach pewnie unikałby takich stwierdzeń, ale na forum można napisać wszystko, bo jaka jest odpwiuedzialnośc tego co pisze?

Anonymous - 2013-09-03, 12:49

grzegorz_,
Ano żadna odpowiedzialność, ale nadzieja sie karmi. Skoro kocha to po co Jej rozwód? Żeby coś udowodnić? Sobie mnie? Że może odejść jak zechce.
Wczoraj późnym wieczorem miałem telefon od żony, że właściwie chodzi jej o ustanie stosunku prawnego, ale żebym walczył o siebie i powalczył o Nią. Pytam się jak daj jakąś wskazówkę. Nie, sam musisz znależć. OK będę szukał. I taka ciekawa jest co u mnie. Jak sobie radzę.
W sumie jest zadowolona, że wyprowadziłem się z naszego dawnego domu i przeniosłem do tego do którego w ogóle się nie wprowadziliśmy. Jest tam wciąż coś do zrobienia. No i pyta o albumy ślubne czy przewiozłem. Czy naprawdę w chwili rozwodu to takie ważne? Rozumiem, że pamiątka, ale jeśli jest tak zle to po co miałaby do nich zaglądać.
Pytam ją, czy wie co przeżywam. Tak wie, że jest mi ciężko i czuje że ją kocham. czy te rozmowy pytania co u mnie są tylko po to żeby było mi łatwiej? A może jej? Who knows?

Anonymous - 2013-09-03, 13:27

Tak Grzegorz ,
masz rację - pisanie to odpowiedzialność ,
czasem BARDZO duża .

Każde nasze SŁOWO będzie kiedyś sądzone .
( na początku SŁOWO było u Boga ....... )

......... ale też "wiem , że nic nie wiem "
niczego nie załatwia . :mrgreen:

Anonymous - 2013-09-03, 14:22

Cytat:
Pytam ją, czy wie co przeżywam. Tak wie, że jest mi ciężko i czuje że ją kocham. czy te rozmowy pytania co u mnie są tylko po to żeby było mi łatwiej? A może jej? Who knows?


A według mnie to świństwo tak kogoś lekceważyć, zwodzić, mówić głupstwa typu: powalcz o mnie, jak z filmu amerykańskiego, 15 lat mamy? Stosować jakieś niedopowiedzenia i zmuszać do takich właśnie refleksji jak powyżej, gdy nie wiadomo na czym się stoi.
I to jeszcze tak traktować osobę, która tyle w życiu przeszła, takie miała problemy ze zdrowiem. To jest moje zdanie, za które w całości biorę odpowiedzialność;)

Anonymous - 2013-09-03, 20:16

grzegorz_ napisał/a:
Sami siebie nie znamy dobrze, a lubimy pisać tak z pewnością o tych których w ogóle nie znamy.

Kiedys rozmawiajac z jedym z księzy coś tam wypytywał o rodziców(jak by to było istotne), co jak i w jaki sposób oni podchodza do moich problemów. Na końcu stwierdził że choć starzy i prości ludzie , mają bardzo bogatą mądrość życiową i doświadczenie i wystarczy żebym sobie przypomnial co mi kiedyś lub teraz sugerują, a nie będe potrzebował jeździć 100 km do spowiedzi ani psychologów szukać.
Myślę -po sobie- że wielu tu obecnych ma również tę mądrość życiową- choć nieraz ciężką i niewygodną. Pytanie czy chcemy jej posłuchać.

Anonymous - 2013-09-03, 20:22

Dabo :mrgreen:
Anonymous - 2013-09-04, 09:08

mare1966 napisał/a:
Tak Grzegorz ,
masz rację - pisanie to odpowiedzialność ,
czasem BARDZO duża .

Każde nasze SŁOWO będzie kiedyś sądzone .
( na początku SŁOWO było u Boga ....... )

......... ale też "wiem , że nic nie wiem "
niczego nie załatwia . :mrgreen:
nie no, takie "wiem, ze nic nie wiem" to generalnie bardzo madre jest. A grzegorz ma slusznosc, tez mnie takie cos denerwuje. nie powinno sie tak definitywnie pisac dlatego ja jak już się pokusze o takie.... wyrokowanie zawsze dodaje, ze to tylko imho lub ze moge sie mylic jak tu ;-) . A napisalam w ogole bo juz widac bylo, ze sie chlopak zaczal strasznie zaczal nakrecac na te zdrade. Tymczasem moze owszem byc to ale moze byc tez i setka innych powodow. Kobieta zagadka jest.
Anonymous - 2013-09-04, 12:30

Cytat:
Myślę -po sobie- że wielu tu obecnych ma również tę mądrość życiową- choć nieraz ciężką i niewygodną. Pytanie czy chcemy jej posłuchać.


Wydaje się Dabo, że chciałbyś jakąś prostą, jasną receptę na życie. Taki przepis, gdzie jak się postępuje punkt po punkcie zgodnie z nim, to wszystko się uda. Podobnie piszesz w innym wątku, odwołując się do nakazów Kościoła. Życie jest bardzo złożone i żadna mądrość życiowa ani nauka Kościoła nie zagwarantuje ci, że wszystko się uda. Mi się wydaje, że kluczem do szczęścia jest dojrzałość, świadomość swoich potrzeb i możliwości i szukanie swojej ścieżki w życiu, w zmiennym i niepewnym otoczeniu:)

Anonymous - 2013-09-04, 14:59

Witam.
Nie jestem tak bardzo nakręcony na żoony zdradę. Może jakieś zauroczenie, to może. Ale nie niewierność. Czuję też że decyzja mojej zony ma coś wspólnego z jej zdrowiem, wyników to Ona nie ma rewelacyjnych. Ten tylko zdrowy co do lekarza nie poszedł.
Cóż zacząlem walkę o siebie, nie mam zamiaru kisić swojego bólu w sobie. Rozmawiam z ludzmi, znajomymi, odswieżam dawne kontakty miedzyludzkie.
Psycholog potrzebny mi jest do zrozumienia siebie i akceptacji mojego ja. Mam pewne plany chcę poszerzyć swoje horyzonty, wiedzę i umiejetności. Zmienić pracę na bardziej satysfakconującą.
Żona chciałaby może żebym powalczył. Chyba po to żeby poczuła większą pychę, że to Ona panuje nad sytuacją. Nie wejdę w jej głowę, żeby dowiedzieć o co jej chodzi. Może i powalczę, ale na moich warunkach.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group