Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Czy Matka Boska pomoże? - kryzys :(

Anonymous - 2013-08-27, 18:44
Temat postu: Czy Matka Boska pomoże? - kryzys :(
Witam,
jestem nowa na tym forum, jeśli napisałam w niewłaściwym miejscu, to przepraszam :(

2 lata temu bylam bardzo samotna i było mi przykro jak widziałam szczęśliwe pary trzymające się za ręce. Odmówiłam nowenne pompejanską w celu pozyskania miłości, no i stało się - dostałam wspaniałego chłopaka od Boga, którego sama wymodliłam. Obiecywałam Maryji że dotrzymam dziewictwa do ślubu, tyle że... no własnie... nie dotrzymałam, a co gorsza odwróciłam się od Boga. Dzis po 2 latach mój związek przeżywa kryzys - chłopak którego dostałam, mówi że już mu chyba na mnie nie zależy, chciał mnie zostawić, bo dużo marudziłam i ogólnie krzywdziłam go słowami (chyba mam nerwicę). Dziś tego bardzo żałuję, bardzo szczerze, nie dlatego że chce mnie zostawić, ale wiem ile zła mu wyrządziłam. Kiedy odmawiam różaniec najbardziej to przeżywam, tzn odmawiając tajemnice bolesne, przypominam sobie jak ja mówiąc metaforą "wbijałam mu ciernie, krzywdziłam słowami", a jemu swiat się kończył, płakał. Pamiętam to błagalne spojrzenie na mnie i drżący, rozpaczliwy głos w telefonie "błagam, nie zostawiaj mnie, będę twoim niewolnikiem, ale nie odchodź". Za kazdym razem płaczę, kiedy to rozważam. Nie umiem nawet opisać, jak bardzo czarna rozpacz mnie dotyka, ale nie mam żalu do boga, ani do chłopaka którego bardzo, bardzo kocham. Chciałabym aby mi przebaczył. Teraz to ja płaczę po nocach, wyję, nie jem prawie nic, nie śpię i w myślach błagam Boga o pomoc. Zaczęłam nowenne pompejańską w tej intencji, ale przerwałam, bo zniechęciłam się po tym jak kiedyś przez własną głupote pisałam w jej trakcie sms-y z chłopakiem. Mamy teraz taki układ, że do końca września mamy zobaczyć co dalej. Ewentualnie mnie zostawi we wrześniu. Nie chcę tego najbardziej na świecie. Bardzo go kocham :( Odmawiam znów nowennę, także litanie dominikańskie zaczęłam. Głęboko wierzę że się uda, ale czasem dotyka mnie taka czarna rozpacz, ze nawet o samobójstwie myślę, choć wiem, że to grzech.
Błagam, pomóżcie mi :( Jakkolwiek... Myślicie, że Maryja mi pomoze? Wymodliłam tego chłopaka nowenną pompejańska, zaznaczam :(

Anonymous - 2013-08-27, 20:46

modlitwa to nie koncert zyczen, to nie ksiazka skarg i zazalen
jeżeli przynosi nam zupełnie co innego niż prosimy to trzeba to przyjąć i tyle.....
modl się raczej o jak nalepsze rozwiązanie dla Ciebie, bo nie sadze żeby powrot do zycia w grzechu był dla Ciebie tym co Bog chce Tobie podarować.......

Anonymous - 2013-08-27, 21:28

Bóg mi nie raz pomagał, kiedy prosilam, zwłaszcza w pojedynczych kłótniach z partnerem. O grzechu też pomyślałam - powiem wyraźnie do partnera, że nie chcę kochać się bez ślubu i musi to zaakceptować, poza tym psychoterapia dla mnie... Takie rozwiązanie - modliłam się już. I tak jestem bardzo wdzięczna Bogu, że chłopak dał mi jeszcze jedną szansę, bo po tym jak sms-em ze mną zerwał, myślałam, że to koniec. Błagałam Boga, przez 3 noce, udało się, wynegocjowałam spotkanie i w rezultacie ostatnią szansę. Mam nadzieję, że zostanie ze mną. Pytam czy Matka Boska pomoże, po raz kolejny, bo skoro raz kogoś wymodliłam nowenną to chyba musi pochodzić od Boga? Będę modlić się dalej... To ze najpierw się pojawił, chociaż zawsze byłam sama, potem to, że zechciał wrócić, to chyba musi coś znaczyć. :(
Anonymous - 2013-08-28, 11:00

Hakea, kobieto kochana, jakże mocno Ci życzę, abyś poczuła się kochana, abyś przyjęła tę Miłość nieskończoną i pokochała siebie, bo tylko wtedy będziesz umiała kochać bezinteresownie.

Wiem, że cierpisz i bardzo Ci wspólczuje tego bólu, bardzo! Jednak to jest dla Ciebie szansa zastanowienia się nad życiem, soba, otaczjącym Cię światem i Twoją rolą w nim.

Popracuj nad tym, czemu krzywdziłaś bliską Ci osobę, bo nie bez powodu wyrządzałaś mu krzywdę, choć jestem przekonana, że nie to było Twoją intencją. Czy to nie aby tak- że chciałaś wypróbować Jego miłość, na ile Cię kocha i ile zniesie...Jeżeli tak- to ma to swoją przyczynę. Tych odpowiedzi nie znajdziesz od razu, polecam Ci : rekolekcje ignacjanskie- pobadz ze sobą i z Bogiem, aby w ciszy znaleźć odpowiedzi. Zycie to wileka przygoda, z odwagą w nią wyrusz! Obiecuję modlitwę!

Dla Ciebie http://www.youtube.com/watch?v=LLnmC_JPD9I

Anonymous - 2013-08-29, 17:48

Hakea, dużo czytaj o małżeństwie, jak się do niego przygotować, czym ono jest i czym nie jest. Twój chłopak nie ma być lekiem na samotność. Musisz umieć sama ze sobą żyć, posiadać samą siebie, być niezależną osobą, która kiedyś w wolności ofiaruje komuś siebie. I przyjmie drugą osobę w całości wraz z jej wadami i bagażem życia rodzinnego. Obawiam się też, że chłopak, który błaga, żebyś nie odchodziła i chciałby być Twoim niewolnikiem nie jest na tym etapie dojrzały do roli męża i ojca. Posłuchaj jak najwięcej ks. Pawlukiewicza, Jacka Pulikowskiego, ks. Marka Dziewieckiego, trzeba bardzo dobrego rozeznania w Twojej sytuacji i jednocześnie modlitwy o dobro dla Ciebie i Twojego chłopaka. Nie wiemy, czy tym dobrem będzie wasze wspólne życie w małżeństwie. Na razie wydaje mi się (bardzo przepraszam, że tak napiszę), że jest to (był to) jakiś chory układ, jeśli miałby być czymś naprawdę dobrym to wymaga przepracowania. Naprawdę nie chciałam Cię urazić. Warto też przemyśleć, czy w waszych domach rodzinnych nie było jakiś dysfunkcji, które wpływały by na takie a nie inne wasze zachowania....Niech Duch św. Cie poprowadzi!
Anonymous - 2013-08-29, 23:22

Witajcie,
Agnieszko, dziękuję za modlitwę :) Dziękuję za każdą radę.
Kari, w moim domu są pewne dysfunkcje, tzn: były, bo rodzice zawsze ode mnie bardzo wiele wymagali, ponad moje siły i próbowali mnie "motywować" do nauki przez zakazy, kary, ogólnie mam najprawdopodobniej nerwicę.
Mój chłopak na początku, przyznaję, ze był dla mnie trochę jak lek na samotność, bo poznalismy się w bardzo specyficznych okolicznościach, przez co na poczatku nie byłam do niego przekonana. Tyle, że ja bardzo szybko dałam mu moje uczucie, kocham go, tesknię, gdy go nie ma obok, płaczę, jak sie pokłócimy i najgorsze - odzywa się moje sumienie, które każdego wieczoru boleśnie daje o sobie znać. Nie przeżywałam tego tak boleśnie, gdyby był mi obojętny. Wiem, co piszę, ponieważ już kiedyś kogoś straciłam i wtedy też było przykro, ale to był raczej sentyment.
O tym niewolniku mój ukochany powiedział mi w przypływie emocji, kiedy to świat mu się załamał, po tym jak zadzwoniłam do niego z całym mnóstwem pretensji o kontakt z pewną dziewczyną. Ja już taka jestem, że szpieguję, weszę, potem coś znajde i muszę znać prawdę. tamtym razem "prawda" okazała się być nieporozumieniem. Byc może żadno z nas nie jest jeszcze dojrzałe na tyle, by przyjąć na swoje barki obowiązki rodzicielskie/ małżeńskie, nie jesteśmy idealni, kłócimy sie, on nie był słowny wobec mnie, ja się denerwowałam o wszystko, wypominalam, ale jak wszyscy chyba mamy prawo do błędu, przeciez taka natura ludzka... Kocham go i moje uczucie nie musi wcale kolidować z moim niedoskonałym charakterem. Nasze relacje wymagają doglębnej naprawy, wiem :-/ To trudne, ale wierzę się uda, z Bozą pomocą, musi

Wczoraj spotkałam się z chłopakiem, w pewnym punkcie naszej rozmowy, rozpłakałam się, nie wytrzymałam, bo był taki drętwy i suchy. Powiedziałam, że jeśli on spotyka się ze mną tylko dlatego, ze ja tego chcę, a on nie chce mnie skrzywdzić, to niech zostawi, niech wraca do domu. Zaprzeczył. Powiedział, że napisał tak, ale 2 lata naszej znajomości wyrzucić, nie da sie ot tak. Szczerze przyznam, że to trochę otworzyło mi oczy i pozwoliło wierzyć, że on może jednak w przypływie emocji pisze mi takie rzeczy, w końcu sama tak kiedyś robiłam. Kiedy przyjechałam do domu zapytałam, czy chciałby zostać, czy choć trochę się do mnie przekonał - odpisał twierdząco:)
Poprawa jak widać jest, nadal odmawiam pompejańską i litanie, nie poddaję się, wierzę że będzie dobrze :)

Anonymous - 2013-08-30, 15:29

A czy Ty myślisz, że jakby Twój chłopak teraz wrócił - to wszystko będzie ok? Załóżmy, że odwrócisz się od Boga, a chłopak będzie całym Twoim światem? Świat opierany na drugim człowieku (choćby dojrzałym) zawali się prędzej, czy później. Tylko później - już po zobowiązaniach i z dziećmi- to już jest dramat o innej skali.
Teraz pewnie ciężko Ci dogadać się do co do kwestii współżycia przed ślubem. A jak 'dogadasz się' co do kwestii planowania rodziny? Do jakich wartości odwołasz się w kryzysie? Z biegiem lat okazuje się kluczowe na jakim fundamencie budujesz. Jesteś w świetnym momencie!! Jeszcze możesz przepracować swoje sprawy i przygotować się do małżeństwa z kimś z kim macie wspólną wizję przyszłego życia. Małżeństwo chrześcijańskie - cudowna sprawa, cudne powołanie - ale do tego trzeba wspólnej wizji. Mówię Ci to, bo z doświadczenia wiem, jak trudno jest, jak jest inaczej. Nowenny nie mają działać magicznie. Jak wymodlisz sobie przygotowanie do chrześcijańskiego małżeństwa i wzrost dojrzałości - to 'szacun'.

Anonymous - 2013-08-31, 20:36

Myślę, że jak wróci jak na dobre, to nie będzie od razu idealnie, bo od razu nie da się naprawić czegoś, co niszczyliśmy oboje przez ostatni rok. Nie wiem dlaczego myślisz, że odwrócę się od Boga - raz to zrobiłam i żałuję bardzo, ale ludzie robią różne głupoty w życiu i Bóg wybacza, przecież na okrągło słyszy się o cudach. Nie chcę jeszcze mieć z nim dzieci, nim się na to zdecyduję, chciałabym wiedzieć, że mogę mu w pełni ufać. Masz rację - ciężko dogadać się w sprawach seksu przedmałżeńskiego, ale prawdę mówią c nawet nie podjelam próby rozmowy z nim na ten temat. Wbrew pozorom jest bardzo tolerancyjny i szanuje zawsze zdanie drugiej osoby, tyle że czasem nie potrafi się "dopasować".
Nie chcę żeby ta nowenna działała magicznie, ale widzisz - kiedyś błagałam Boga o drugą osobę, z którą będę mogła spędzić całe życie, niebawem po skończeniu nowenny pompejańskiej pojawił się on. Nabrałam więc pewności że to ten właściwy człowiek, obiecywałam Bogu wcześniej modlić się za nas, ale odpuściłam - wiem, głupio zrobiłam. Dziś ten związek się rozwala, ale Bóg chyba jednak działa i pomaga, tylko że ja nie chciałabym być zostać skrzywdzona. bardzo źle mi bez niego :-( Przecież chłopak ode mnie omal nie odszedł, modliłam się, błagałam, na razie jest ze mną.
Może jestem głupia, może źle myslę - ale wg mnie Bóg chyba wie co ja przezywam, słyszy moje modlitwy, wie że się staram i pomaga mi. Zdaje mi się, że między nami lepiej, umiemy bez emocji jakiś dogłębnych i wypominań rozmawiać o tym co zniszczylismy i dlaczego tak postępowaliśmy.
Ja mam wrażenie, że Bóg jakby chciał mi go zabrać, to chyba już by to zrobił a nie dawał kolejną szansę po tym jak Go błagałam całą noc. Wiem, to brzmi głupio, bo nie zbadane są wyroki boskie i nie mam prawa wmawiać sobie tego czy tamtego, ale jak jest mi ciężko, to tak się pocieszam :cry:
Wiem, że Bóg nie sprawi tak od razu z dnia na dzień, ze stanę się przykładną dziewczyną, a on idealnym facetem, ale chyba mogę wierzyć, że pomoże nam odbudować zniszczoną relację? 2 lata związku to nie jest dla mnie takie nic... Nie wyobrażam sobie rozstania :cry:
Proszę o opinie

Anonymous - 2013-09-01, 18:08

Hakea, większość tutaj z nas wyszła za mąż lub ożeniła się z wielkiej miłości. Były piękne narzeczeństwa, wyznania, radość. A mimo to znaleźliśmy się w kryzysach, bo życie pokazało, że miłość, małżeństwo, wspólne życie razem, to nie tylko stan zakochania. Ale i na przykład podobieństwa w podejściu do życia, ten sam światopogląd, te same wartości itd. Jeśli tego nie ma - następuje kryzys, prędzej czy później.

Ty masz to "szczęście", choć teraz tego nie postrzegasz, że już przed ślubem masz wyraźny znak, że jest coś nie tak.

I tu na forum znajdziesz na pewno przynajmniej jedno wyznanie żony, której rozpadło się małżeństwo po pięciu, dziesięciu czy dwudziestu latach, a która już przed ślubem miała wątpliwości lub też nie było wspaniale, a poszła do ślubu z nadzieją, że po ślubie wszystko się naprawi.

Nic się nie naprawi, nic się nie zmieni. Po co brnąć w coś, co już się kruszy, sypie. Po to jest okres narzeczeństwa, by podejmować świadome decyzje.

Z tego co piszesz, wynika dość jasno dla osoby stojącej z boku, że Twój chłopak nie chce być z Tobą. Zadajesz mu pytania rozpaczliwe, płaczesz, więc z litości odpowiada twierdząco, by uniknąć scen (mężczyźni nie cierpią, kiedy kobiety płaczą, zapytaj panów forumowych).

Ale czy o to chodzi w związku? By jedno błagało i nalegało na związek, a drugie potulnie lub na odczepnego się zgadzało?

Co z Tobą, jako kobietą - czy to nie pan powinien walczyć o swoją księżniczkę?
Jak wyobrażasz sobie dalsze Wasze wspólne życie, wybłagane i wyproszone, na siłę.
Do czego to doprowadzi? Ten chłopak ma wątpliwości, czy z Tobą w ogóle być, a gdzie zaręczyny, małżeństwo?

Przepraszam, że tak może sucho to zabrzmiało wszystko, dzisiaj może taka wizja bez Twojego chłopaka wydać się okrutna, ale to dzisiaj. Jutro, pojutrze może okazać się, że nie mogło stać się dla Ciebie nic lepszego.

A co do modlitw. Widzę, że szukasz czarodziejskiego sposobu na rozwiązanie problemów.
Myślisz, że Bóg jest takim okienkiem, gdzie wrzucamy kartkę z życzeniami i one się spełniają? Podstawową naszą modlitwą jest: Bądź wola Twoja. Co oznacza, że nie podpowiadamy Bogu gotowych rozwiązań, ponieważ On sam najlepiej wie, co jest dla nas najlepsze. W modlitwach najważniejsza nie jest intencja, ale oddanie się Bogu, wiara w Jego mądrość, miłość i przede wszystkim życie w łasce. Sakrament pokuty, życie zgodne z przykazaniami. Inaczej to wszystko nie ma sensu.

Musisz uporządkować swój światopogląd, dowiedzieć się, czego chcesz.

Jeśli chcesz tego chłopaka i nic dla Ciebie się nie liczy więcej, to z przykrością stwierdzam, że nie będziesz szczęśliwa, niestety. Chociaż dzisiaj wydaje Ci się to celem życia.

hakea napisał/a:
Wiem, że Bóg nie sprawi tak od razu z dnia na dzień, ze stanę się przykładną dziewczyną


Chwileczkę. Ale to Ty sama musisz stać się tą przykładną dziewczyną - co ma do tego działanie Boga? Bóg dał Ci wolną wolę, Ty decydujesz - robię dobrze, albo robię źle. Idę z Bogiem lub idę w przeciwnym kierunku. Wypełniam przykazania, czy sobie wybieram te, które wypełniam. Wierzę Bogu, czy pozoruję wiarę, bo i tak wiem, co jest dla mnie najlepsze. To są Twoje decyzje, wybory. Możesz najwyżej prosić Boga o siłę do podejmowania tych decyzji, by były one zawsze dobre.
Ale to Ty działasz i Ty ponosisz konsekwencje tych decyzji.

Bóg nie steruje ani nami, ani naszymi małżonkami, nie pociąga za cudowne sznureczki.

Wyobraź sobie, że Ty prosisz Boga o powrót chłopaka, a on się modli o to, byś dała mu spokój. To jest koncert życzeń, a nie modlitwy.

Jeśli macie być razem, to będziecie, ale zastanów się nad pytaniem Nirwanny w innym Twoim wątku dotyczącym modlitwy czy zaklęcia polecanego na stronie ezoterycznej.

Kto jest Twoim Bogiem? :)

Moim zdaniem nie jest przypadkiem, że tu jesteś. Ale podejrzewam, że w zupełnie innej intencji Ktoś Cię tu przywiódł.

Polecam Ci gorąco pewną książkę. Ja przeczytałam ją za późno, ale polecam ją każdej osobie, o której wiem, że chce wieść życie małżeńskie na chrześcijańskich, zdrowych zasadach.

Anthony Garascia, "Zanim powiesz TAK. Przygotowanie do sakramentu małżeństwa"


Pozdrawiam, trzymaj się. :)

Anonymous - 2013-09-02, 15:48

Hakea .
Wiesz co jest najbardziej optymistycznego w Twoich postach ?
Jestem : panną

Największy błąd -to że uległaś ,
bo tego nie da się cofnąć .


Nie wiem ile Ty , on macie lat
ale oboje jesteście straszliwie niedojrzali .

Nie traktuj tego jako jakąś krytykę ,
raczej jako życzliwe ale twarde słowa .
Widzę , że same panie odpowiedziały .

Dużo już napisała Swallow ,
pod wszystkim mógłbym się podpisać .

Wiem że zaboli ale oboje nie macie chyba pojęcia
o miłości , małżeństwie , oboje MEGA niegotowi .

Czas zacząć edukację samej siebie ,
poczytać , posłuchać , odkryć świat , zachwycić się nim .

Chłopak nie jest taki wspaniały .
To taki "biały miś" , równie pewnie zagubiony jak ty .
On juz Cię wykorzystał a Ty dałaś się wykorzystać .
Cóż , stało się
.............. ale od teraz nie rób już następnych tak fatalnych błędów .

Naprawdę ,
najważniejsze żebyś dojrzała .

Ja wszystko rozumiem , samotność , potem wielkie uczucie itd . itd.
teraz dramat , szanse ................ ale uwierz
też byliśmy młodzi
i szkoda , że WTEDY nikt nie ostrzegł , nie było tylu książek , takiego dostępu do wartociowych treści .
Mnóstwo roboty przed Tobą .

A chłopaka nie musisz rzucać , ale zero seksu .
Chce odejść - niech odejdzie .

Jak już naprawdę wydoroślejesz ,
będziesz sama wiedziała czego chcesz , co jest ważne .
Jeżeli zauważy TAKĄ ciebie jakiś chłopak ,
to go nie odpędzisz :mrgreen:
sam będzie zabiegał .

"Będę twoim niewolnikiem" ....... szczyt niedojrzałości




Polecam :

1.Problemy z seksualnością . Marek Dziewiecki
( wbrew tytułowi bardzo ogólna książka , polecam szczególnie )

2.Młodzi pytają o Boga , człowieka i chrześcijaństwo . Marek Dziewiecki

3.Zanim powiesz kocham . Mieczysław Maliński

4.Chcę być szczęśliwa . Tylko dla dziewcząt .Beata Mądry


Oczywiście wszystkie książki Pulikowskiego ( też wykłady z youtube ) ,
kazania Piotra Pawlukiewcza ( ma stronę ) .

kilka linków :

Czym Milość Nie Jest cz.1/9
( jest 9 części )
Warto zachować czystość przed ślubem- świadectwo Beaty i Marcina Mądrych

langusta na palmie wpisz w google


Dokładnie dowiedz się czy jest miłość .
Uwaga : to nie uczucie .
( sam nie wiedziałem )
Co to jest zakochanie zauroczenie ( uwaga - zawsze mija )
i dobrze bo klapki opadają
i dopiero wtedy można realnie ocenić chłopaka , a on Ciebie .

Anonymous - 2013-09-06, 15:09

mare... podpisuje się pod tym co napisałeś :-D

mare1966 napisał/a:
langusta na palmie
O. Adam jest PRZE...FANTASTYCZNY!!

hakea napisał/a:
Nie wyobrażam sobie rozstania
Hakea... a czy on nie stał się przypadkiem Twoim bożkiem?...najważniejszą osobą w Twoim życiu?... Bóg jest zazdrosny, bo On chciałby (i powinien) być dla Ciebie number 1... pomyśl...

Pogody Ducha...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group