Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - pomocy

Anonymous - 2013-09-02, 15:25

Swallow napisał/a:
„Najważniejsze, co może ojciec dać swoim dzieciom, to po prostu prawdziwie, mądrze, dojrzale, wiernie, wyłącznie i dozgonnie kochać ich matkę.”

Jacek Pulikowski, "Warto być ojcem".


Oczywiście, to piękne.
I jeszcze pięknie byłoby aby wszyscy byli zdrowi do 100ki.
Tutaj jednak mamy sytuacje chore i w tych chorych sytuacjach lepiej
aby ojciec miał kontakt ze swoimi dziećmi i mówił im że je kocha niż aby się ulotnił i zapomniał, prawda?

Anonymous - 2013-09-02, 15:46

Dziewczyny polecam modlitwę do św Józefa

MODLITWA ZA OJCÓW

Święty Józefie ,
Bóg Ojciec napełnił Twoja serce mądrością,
miłością ojcowską,
jakiej nikt inny nie posiadł,
abyś wypełnił rolę prawdziwego ojca
wobec Jego Jedynego Syna.

Ty znalazłeś Mu pierwsze schronienie,
Ty zbudowałeś dla Niego dom,
Ty ocaliłeś Go z ręki Heroda,
Ty zabrałeś Go ze sobą do Egiptu,
Ty powróciłeś z nim do Izraela,
Ty pracowałeś dla Niego,
Ty chroniłeś Go, udzielałeś Mu rad,
wprowadzałeś go do Twojego ciesielskiego rzemiosła.
Któż zdoła opisać przymioty Twojego ojcostwa ?

Miej litość nad wszystkimi ojcami tego świata;
Daj im poznać w pełni przeogromne znaczenie ojcostwa
i naucz ich czcić i kochać Jezusa w ich własnych dzieciach.





Szkoda czasu na utyskiwanie, na to jakimi ojcami są nasi mężowie , módlmy się za nich.

U mnie działa :mrgreen:

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-09-02, 15:48

jeżeli się kogoś kocha to się te miłość okazuje w prosty, wręcz banalny sposób. Wiadomo czasem nie liczy się ilość lecz jakość, ale w tym dosłownym przypadku zapewniam was że naprawdę nie wiem co spowodowało że mój mąż tak zrobił, może w końcu sumienie go ruszyło?
Anonymous - 2013-09-02, 15:54

Grzegorz, całe to forum koncentruje się na dążeniu do doskonałości w sytuacjach często beznadziejnych. O takiej doskonałości rodzicielstwa, jaką wspomina Pulikowski tu piszę.

Wybór mniejszego zła w sytuacji chorej to np. równie dobrze rozwód, kiedy drugi małżonek nie chce ratować. Mimo to wiele osób tutaj samotnie ratuje, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew radom przyjaciół i rodziny.

Gdyby tego nie robiły, nie trwały, nie chodziły na terapię, nie rozważały za i przeciw wielu decyzji, to może wiele cierpień im i ich dzieciom zostałoby oszczędzonych. Może ludzie rozstawaliby się w zgodzie, jak to się teraz ładnie mówi i zaczynali nowe, wspaniałe życie na zgliszczach starego. Ale takie forum jest, gdzie ludzie chcą życia prawdziwego, a nie lukrowanego pozoru, albo kompromisu.

Nie wiem, czy dla dziecka jest lepiej, kiedy rodzic, który opuścił rodzinę wpada raz na jakiś czas i mówi, że kocha. Może chwilowo tak, ale potem dorosłe dziecko i tak tego rodzica rozliczy.

Mogę sobie też wyobrazić sytuacje, w których lepiej dla dziecka, kiedy rodzic opuszczający zniknie z jego życia.

Zaznaczam, że ja sama nie zamierzam na ten moment ograniczać dziecku kontaktów z ojcem.

Anonymous - 2013-09-02, 16:10

Filomena napisała:

Cytat:
Rodzic opuszczający rodzinę i mówiący dziecku, że je kocha jest dla mnie niewiarygodny, dopóki czynami nie udowodni swojej miłości.
Co więcej według mnie po takiej deklaracji to właśnie rodzic lepiej się czuje, bo potwierdza sam przed sobą, że kocha dziecko, tylko współmałżonka nie.


Wiele w tym racj Filomeno.

Rzecz w tym, że dzieciom jest niezbędna uwaga ojca i kontakt z nim a także uczucia jakie im daje.
Przy założeniu matki, że ojciec nie spełnia ( w jej opini ) warunków stawiających go w szeregu ojców mogących nazwać się kochającymi swoje dziecko, jest obawa, że dziecko będzie pozbawione jakichkoliwek kontaktów lub jakość tychże zostanie skutecznie obniżona przez ocenę matki, jej frustrację sytuacją i rozczarowanie.

Drogie Panie, dzieci pragną mieć ojców, nawet jeśli CI OJCOWIE wg Waszej opini nie spełniają wzorowo zadania bycia ojcem.
Jest natomiast poważna obawa, że matki i tak się dzieje bardzo często, używają swoich pociech jako kart przetargowych próbując wzbudzić poczucie winy w ojcach, jednocześnie dostarczając wiele cierpienia swoich dzieciom.
Niestety, moim zdaniem nie jest to droga ani słuszna ani też przynosząca spodziewane efekty, poza obopólnym rozerwaniem a także co najistotniejsze, wiecznymi rozterkami dzieci - czy "nie lubić" ojca jakby oczekiwała mama, czy jednak zaspokoić swoje potrzeby emocjonalne w stopniu w jakim okoliczności na to pozwalają.
Tu trzeba się wznieść "ponad siebie". Nie jest to z całą pewnością łatwe, ale przy założeniu, że dobro dziecka jest najważniejsze wydaje sie możliwe.

Anonymous - 2013-09-02, 16:19

Filomena napisał/a:
Grzegorz, całe to forum koncentruje się na dążeniu do doskonałości w sytuacjach często beznadziejnych. O takiej doskonałości rodzicielstwa, jaką wspomina Pulikowski tu piszę.

Wybór mniejszego zła w sytuacji chorej to np. równie dobrze rozwód, kiedy drugi małżonek nie chce ratować. Mimo to wiele osób tutaj samotnie ratuje, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew radom przyjaciół i rodziny.

Gdyby tego nie robiły, nie trwały, nie chodziły na terapię, nie rozważały za i przeciw wielu decyzji, to może wiele cierpień im i ich dzieciom zostałoby oszczędzonych. Może ludzie rozstawaliby się w zgodzie, jak to się teraz ładnie mówi i zaczynali nowe, wspaniałe życie na zgliszczach starego. Ale takie forum jest, gdzie ludzie chcą życia prawdziwego, a nie lukrowanego pozoru, albo kompromisu.

Nie wiem, czy dla dziecka jest lepiej, kiedy rodzic, który opuścił rodzinę wpada raz na jakiś czas i mówi, że kocha. Może chwilowo tak, ale potem dorosłe dziecko i tak tego rodzica rozliczy.
Mogę sobie też wyobrazić sytuacje, w których lepiej dla dziecka, kiedy rodzic opuszczający zniknie z jego życia.
Zaznaczam, że ja sama nie zamierzam na ten moment ograniczać dziecku kontaktów z ojcem.


Filomena
Tak jak napisałaś , ludzie chcą życia prawdziwego, pięknego, w miłości itp...ale realia są jakie są.
A co do rozliczania rodzica przez dorosłe dziecko, to życie bywa czasami przewrotne.
Znam dobrze sytuacje, w której matka wygadywała całe życie na wiarołomnego ojca, a dzieci 20-30 lat później miały znacznie lepszy kontakt z ojcem niż z nią.
Dlatego może lepiej dzieci nie wciągać we własne spory i nie czynić z nich oręża w walce?

ps. Kenya wyraziła najjaśniej to o co mi chodziło

Anonymous - 2013-09-02, 16:28

ja osobiście dzieci nie wciągam w nasze sprawy, nigdy źle się do niego nie odniosłam w obecności dzieci, zawsze go bronie sama nie wiem dlaczego. Ja wiem że one go potrzebują i dlatego to tak boli ze nie ma dla nich czasu, że woli wypady z kumplami, ostatni raz zabrał je nad wodę 02.06 DOSŁOWNIE NA 40 MINUT.to chyba trochę za mało?? i pytam jakie ma usprawiedliwienie od bycia ojcem - poszedł na L4??
Anonymous - 2013-09-02, 16:32

Kenya napisała

i bardzo słusznie napisała . :mrgreen:

Anonymous - 2013-09-02, 17:05

modlitwa do św. Józefa działa- mój mąż po odejściu miał bardzo mały kontakt z synami- teraz po 15 miesiącach to sie zmienia. Jest duzo duzo lepiej :->
Anonymous - 2013-09-02, 18:06

Kenya, ja się zgadzam, trzeba się wznieść ponad własne uczucia. Ale można nie utrudniając kontaktów, ocenić stan uczuć współrodzica do dziecka -po czynach, nie słowach. I o to mi chodziło.

Są matki, które utrudniają kontakt, są też takie, które o kontakt ojca z dzieckiem zabiegają. Jedna i druga postawa jest zła. Kontakt z dzieckiem to odpowiedzialność każdego z rodziców osobno. Zona nie załatwi za męża dobrych relacji z dzieckiem i na odwrót.

Kiedy dziecko jest małe, można zachęcać tego, który odszedł, uczulać na potrzeby dziecka, ale jeżeli to nie zdaje egzaminu, to chyba lepiej prawidłowo określić, że to ten, który odszedł ma obowiązek wobec dziecka, a nie brnąć w poczucie winy, że nie dość, że mnie opuścił/opuściła, to jeszcze nie umiem jej/jego zmienić w dobrego rodzica.

Anonymous - 2013-09-02, 18:56

Filomena napisała :
Cytat:
Są matki, które utrudniają kontakt, są też takie, które o kontakt ojca z dzieckiem zabiegają. Jedna i druga postawa jest zła.


Jak zabiega to zła ?
A po mojemu to bardzo mądra mama
godna najwyższego szacunku .
Są takie , choć nie często .

Filomeno .
nie zawsze odchodzi ojciec .
Często odchodzi matka , ale różnica jest zasadnicza .
nie dość że sama odchodzi , w nagrodę dostaje dzieci
i jeszce utrudnia czy nawet uniemożliwia z nimi kontakt .
A tzw. widzenia - to są praktykowane w więzieniach .
To zwyczajnie uwłacza godności .
Nie wspomnę , że takie wizyty kosztują i to sporo .
Ojciec ma zasądzone alimenty , ale zadnego wpływu
na co te pieniadze zona wydaje .
Jeżeli tylko ojciec deklaruje opiekę nad dziećmi ,
sądy powinny orzekać opiekę naprzemienną .
Ojcowie są w Polsce dyskryminowani ,
absolutnie nie są równoprawnymi rodzicami .

Anonymous - 2013-09-02, 19:00

Fajnie ponajeżdzać kiedy ojciec sie ulotnił, a co kiedy matka zawineła kiece i zabrała młode?
Kiedy syn po kilutygodniowym praniu muzgu mówi mi że mnie kocha jak ojca ale tego........ lubi i jego prawie doroslego syna też? Kiedy dzieciak mi opowiada żebym go polubiał bo on jest fajny. Przecież mam ochotę łby poskręcać jednemu i drugiemu. Kiedy syn aż trzeszczał żebym dziś czas znalazł i przyjechał do niego na rozpoczęcie roku, na msze i apel , bo jak nie ja to ten.......... przyjdzie.
Chyba lepiej było się nie urodzić albo nigdy dzieci nie mieć. Wredota i złośliwość babska nie zna granic. Mam nadzieje że bedzie po wodzie chodzić i pić wolać.

Anonymous - 2013-09-02, 19:16

Dabo napisał/a:
... Wredota i złośliwość babska nie zna granic. Mam nadzieje że bedzie po wodzie chodzić i pić wolać.
Dabo, myślę, że dzisiaj poczułeś się bardzo zraniony, musi Ci być dzisiaj bardzo ciężko - pomodlę się za Ciebie.
Anonymous - 2013-09-02, 19:18

Gdzie ja stwierdziłam, że jestem za ograniczaniem kontaktów?

Sąd przyznając prawo do opieki bierze pod uwagę wiek i płeć dziecka, zasadę nierozdzielania rodzeństwa oraz opinię psychologów. Ma też na uwadze po pierwsze dobro dziecka.

Praktyka orzecznictwa może ranić ojców, ale jest, jaka jest. Dobro dziecka może wymagać zapewnienia kontaktu w formie tego, co Mare nazywasz "widzeniami" - czyli pod nadzorem głównego opiekuna.

Główny opiekun powinien mieć na uwadze dobro i bezpieczeństwo dziecka, jeżeli osoba, która ma prawo do kontaktów z dzieckiem naraża je na np. obserwowanie libacji, stosuje kary cielesne, poniża dziecko to są to przesłanki do ustalenia nadzwyczajnych form kontaktu.

Opieka naprzemienna jest z pozoru dobrą ideą, ale formuła naprzemienności zależy od wieku dziecka, a zdaniem wielu psychologów takie prowadzenie przez dziecko życia na dwa domy nie sprzyja jego rozwojowi. Dziecko musi wiedzieć, gdzie jest jego dom.

Piszę, że zabieganie o kontakt jest złe, bo to czynienie z dziecka petenta w stosunku do rodzica, który odszedł. Można sugerować i edukować, jeżeli dziecko jest małe, ale im starsze, tym więcej rozumie. Postaw się też w sytuacji rodzica, który dla w jego mniemaniu dobra dziecka kłamie, że tatuś/mamusia nie mógł/nie mogła przyjść bo coś ważnego jej wypadło, jeżeli to któreś z rzędu tłumaczenie i zawód sprawiony dziecku. Nie sądzę, żeby dziecko podskórnie nie wyczuwało, że jest dla tego, który odszedł mniej ważne.

Dlatego można zabiegać do pewnego stopnia, ale jeżeli to nie działa, to należy przestać, dziecku powiedzieć: ojciec/matka mieli przyjść, ale tym razem nie przyszli, nie wiem dlaczego, spytamy jego/ją następnym razem a teraz mam dla Ciebie inną propozycję spędzenia czasu.

Inna sprawa, że główny opiekun czasami ma swoje plany na okres, kiedy drugi rodzic ma być z dzieckiem. Jeżeli to nie dochodzi do skutku, to dla dobra dziecka zawsze główny opiekun powinien mieć plan awaryjny.

Główny opiekun jest jak lekarz na dyżurze, musi być zawsze do dyspozycji. Może dlatego matki (bo jak sam piszesz, to głównie matkom przyznaje się prawo do opieki) z taką goryczą piszą o weekendowych ojcach.

Do takich właśnie, co to są obecni w życiu dziecka minimalnie na własne życzenie odnoszą się moje wypowiedzi, nie do tych, którzy chcą mimo sytuacji spełniać rolę rodzicielską.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group