Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - pomocy

Anonymous - 2013-08-26, 14:28

właściwie to trochę się do tej sytuacji przyzwyczaiłam bo jakby nie była to 1.08. będzie pół roku.
Jest ciężko, ale chodzę do pracy, zajmuje się dziećmi, domem - cały czas szukam sobie jakiegoś zajęcia. Żeby jak najmniej myśleć ba jak mnie najdzie to dalej boli, jak człowiek z dnia na dzień może się zmienić. W jego oczach jest tyle nienawiści, zła którego wcześniej nie widziałam.

Anonymous - 2013-08-26, 14:46

U mnie Marta 08.08 minie pół roku. Ale ja jestem o wiele silniejsza, bardzo dużo mnie ten czas nauczył i otrzymuję każdego dnia wiele dobra. I za to dziękuję Bogu. Żyję teraz dla siebie i dzieci, pracuję nad sobą i staram się nie wybiegać w przyszłość. Czekam na Boży plan.
Anonymous - 2013-08-26, 14:49

a ja czekam już 4 lata i jestem naprawdę silny :lol:

czy jest ktoś na forum kto czeka dłużej? :mrgreen:

Anonymous - 2013-08-26, 16:26

Ja mam czasami taki myśli że jak wrócę do domu i jak tylko nadarzy się okazja to spróbuje porozmawiać bo przecież należy mi się szczera rozmowa, ale później odpuszczam bo próbowałam wcześniej, ale nic nowego te rozmowy nie wnosiły, było tylko ze się postara, ale wcale się nie starał, nawet nie próbował. Jest nastawiony totalnie na nie. Stał się egoistą myślącym tylko o sobie, liczą się tylko jego problemy, jego przyjemności, a reszta tylko mu w tym przeszkadza.
Anonymous - 2013-08-27, 12:54

JOHAN napisał/a:
a ja czekam już 4 lata i jestem naprawdę silny :lol:

czy jest ktoś na forum kto czeka dłużej? :mrgreen:


a ja chyba już nie czekam..... 18.06 minely 2 lata i jest mi coraz latwiej
co będzie to się okaze, nie nastawiam się na ZADNE rozwiązania
zycie jest taaaaaaaaaaaaaaakie piękne !!!!!!!!!!!!! :mrgreen:

Anonymous - 2013-08-27, 12:56

Wesko, jak się czujesz?
Anonymous - 2013-08-28, 00:46

Witaj Wesko, jestem w bardzo podobnej sytuacji (moj post 'wciaz mam nadzieje'). Bardzo cie rozumiem, bo tez sama nie wiem, co robic, jak sie zachowac. Ostatnio postanowilam sobie, ze ja nadal bede sie starac, pokaze mu, ze naprawde moze byc dobrze, zeby wiedzial, co moze stracic, ale to takie trudne czasami, jak chce ci sie tylko plakac i plakac. I tez mam wrazenie, ze moj maz bierze sobie "urlop ode mnie" no i mam nadzieje, ze to bedzie tylko urlop. Moze mezczyzni, w jakims okreslonym wieku przezywaja szczegolnie jakies kryzysy? Sama juz nie wiem. Pozdrawiam cie serdecznie i musimy dac rade, wierzyc i modlic sie.

[ Dodano: 2013-08-27, 23:52 ]
My z mezem od miesiaca spimy oddzielnie, nawet nie moge sie do niego przytulic, a tak za nim tesknie. I ja tez podobno za bardzo go kontrolowalam, sym i maz stali sie dla mnie pepkiem swiata, zapomnialam o sobie, a mezczyzni czase nie tego wlasnie chca. Ktos mi poradzil zajmij sie soba, gdy zobaczy, ze juz tak bardzo go nie potrzebujesz, ze radzisz sobie, to wtedy on zacznie potrzebowac ciebie. Ale ja jeszcze nie moge, jeszcze nie radze sobie, a poza tym boje sie, ze wtedy go strace, ze bedzie odwrotnie, skoro sobie radzisz, to juz moge odejsc. Czy to ma jakikolwiek sens?

Anonymous - 2013-08-28, 06:14

Jestem dziwnym stanie niby po dwóch miesiącach ciężkiej próby a dalej boli.Probowalam nie pytałam.w weekend męski wyjazd z kummplem w góry na 2 dni pomyślałam ok pogodaja jak faceci znam go to nasz wspólny przyjaciel dodam rozsądny.okazalo się ze kumpel dzień prędzej zapytał czy może jechać jego dziewczyna a mój maz zaproponował wyjazd swojej jak twierdzi przyjaciół e.dowiedzialam się po powrocie od tego naszego przyjaciela mowil ze nic się tam nie działo co by wskazywało na romans ale ze uważa ze to bardzo nie fair.
Zapytałam męża o to trochę go zatkało ze wiem ale stwierdził ze nic w tym złego nie było a ona poprostu chciała jechać. Nie mowil mi żeby ja chronić oto.moweilam ze ja też chciałam jechać a on na to ze nie chciał .nie wie co dalej na chwile obecna nie widzi dla nas szans

[ Dodano: 2013-08-28, 06:18 ]
Ale jest mówi ze mnie nie kocha ale nie jestem mu obojętna,nie wie czy mu się odmieni ze taki jest.gdy pytam co we mnie jest nie tak mówi ze nie wie ze poprostu tak się dzieje w małżeństwie.
dlaczego przyjaciolka jest ważniejsza od zony?

[ Dodano: 2013-08-28, 07:38 ]
Klaro ile u Ciebie to trwa?ja też doszłam do wniosku ze trzeba przestać pytać płakać trzeba czekać.my kobiety tak mamy ze mówimy co nas boli.moj maz tak mi się przynajmniej wydaje jest szczery.spimy póki co w jednym łóżku tylko spimy.nie wiem jak to jest ze nadal go kocham zwyczajnie kocham.

[ Dodano: 2013-08-28, 07:43 ]
Ale kobiecie ciężko trzymać się tak poprostu i udawać ze jest ok gdy tak wcale nie jest.8.10 jest ósma rocznica naszego ślubu wtedy zapytam go ponownie trzymajcie za mnie kciuki żebym wytrzymała do tego czasu o nic nie pytać

Anonymous - 2013-08-28, 07:52

Weska mam wrażenie, ze bez względu na to jaki Twój mąż jest, jak Cię traktuje, co robi, Tobie zależy na tym żeby był. Panicznie boisz się jego odejścia, choćby na jakiś czas. Pamiętaj im bardziej będziesz go zatrzymywać, prosiś, pytać, plakać, tym szybciej on zrezygnuje z Was. Nie czyń z męża Boga. Oceń to, co robi. Skoro zabiera na wyjazd weekendowy przyjaciółkę a nie żonę to chyba cos nie tak. Zajmij sie sobą, oddaj swoje cierpienie i troski Bogu. Sama możesz niewiele. Proś Boga o siły, o prawdę, błogosław codziennie Boga w sercu Twojego męża. Módl się do Michała Archanioła. I koniecznie przeczytaj książkę "Miłośc potrzebuje stanowczości".

[ Dodano: 2013-08-28, 07:53 ]
Jezus mówi do duszy:

Dlaczego zamartwiacie się i niepokoicie? Zostawcie mnie troskę o wasze sprawy, a wszystko się uspokoi. Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.

Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.

Oprzyjcie się na Mnie wierząc w moją dobroć, a poprzysięgam wam na moją miłość, że kiedy z takim nastawieniem mówicie: „Ty się tym zajmij”, Ja w pełni to uczynię, pocieszę was, uwolnię i poprowadzę.

A kiedy muszę was wprowadzić w życie różne od tego, jakie wy widzielibyście dla siebie, uczę was, noszę w moich ramionach, sprawiam, że jesteście jak dzieci uśpione w matczynych objęciach. To, co was niepokoi i powoduje ogromne cierpienie to wasze rozumowanie, wasze myślenie po swojemu, wasze myśli i wola, by za wszelką cenę samemu zaradzić temu, co was trapi.

Czegóż nie dokonuję, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca się do mnie mówiąc: „Ty się tym zajmij”, zamyka oczy i uspokaja się! Dostajecie niewiele łask, kiedy męczycie się i dręczycie się, aby je otrzymać; otrzymujecie ich bardzo dużo, kiedy modlitwa jest pełnym zawierzeniem Mnie. W cierpieniu prosicie, żebym działał, ale tak jak wy pragniecie... Zwracacie się do Mnie, ale chcecie, bym to ja dostosował się do was. Nie bądźcie jak chorzy, którzy proszą lekarza o kurację, ale sami mu ją podpowiadają. Nie postępujcie tak, lecz módlcie się, jak was nauczyłem w modlitwie „Ojcze nasz”: Święć się Imię Twoje, to znaczy bądź uwielbiony w tej mojej potrzebie; Przyjdź Królestwo Twoje, to znaczy niech wszystko przyczynia się do chwały Królestwa Twego w nas i w świecie; Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi, to znaczy Ty decyduj w tej potrzebie, uczyń to, co Tobie wydaje się lepsze dla naszego życia doczesnego i wiecznego.

Jeżeli naprawdę powiecie Mi: „Bądź wola Twoja”, co jest równoznaczne z powiedzeniem: „Ty się tym zajmij”, Ja wkroczę z całą moją wszechmocą i rozwiąże najtrudniejsze sytuacje. Gdy zobaczysz, że twoja dolegliwość zwiększa się zamiast się zmniejszać, nie martw się, zamknij oczy i z ufnością powiedz Mi: „Bądź wola Twoja, Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym, że wdam się w tę sprawę jak lekarz, a nawet, jeśli będzie trzeba, uczynię cud. Widzisz, że sprawa ulega pogorszeniu? Nie trać ducha! Zamknij oczy i mów: Ty się tym zajmij!”. Mówię ci, że zajmę się tym i że nie ma skuteczniejszego lekarstwa nad moją interwencją miłości. Zajmę się tym jedynie wtedy, kiedy zamkniesz oczy.

Nie możecie spać, wszystko chcecie oceniać, wszystkiego dociec, o wszystkim myśleć i w ten sposób zawierzacie siłom ludzkim albo – gorzej – ufacie tylko interwencji człowieka. A to właśnie stoi na przeszkodzie moim słowom i memu przybyciu. Och! Jakże pragnę tego waszego zawierzenia, by móc wam wyświadczyć dobrodziejstwa i jakże smucę się widząc was wzburzonymi.

Szatan właśnie do tego zmierza: aby was podburzyć, by ukryć was przed moim działaniem i rzucić na pastwę tylko ludzkich poczynań. Przeto ufajcie tylko Mnie, oprzyjcie się na mnie, zawierzcie Mnie we wszystkim. Czynię cuda proporcjonalnie do waszego zawierzenia Mnie, a nie proporcjonalnie do waszych trosk.

Kiedy znajdujecie się w całkowitym ubóstwie, wylewam na was skarby moich łask. Jeżeli macie swoje zasoby, nawet niewielkie lub staracie się je posiąść, pozostajecie w naturalnym obszarze, a zatem podążacie za naturalnym biegiem rzeczy, któremu często przeszkadza szatan. Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.

Kiedy widzisz, że sprawy się komplikują, powiedz z zamkniętymi oczami duszy: Jezu, Ty się tym zajmij! Postępuj tak we wszystkich twoich potrzebach. Postępujcie tak wszyscy, a zobaczycie wielkie, nieustanne i ciche cuda. To wam poprzysięgam na moją miłość.

(Z pism sługi Bożego ks. Dolindo Ruotolo

Anonymous - 2013-08-28, 08:50

Tak boje się ze odejdzie.
Mówił o wyprowadzce kilka razy na początku prosiłam żeby został wczoraj też mówi ze pakuje rzeczy i wychodzi powiedziałam ze niech robi jak uwaza ale nie musi.
Chce odejść to dlaczego nadal jest.
Bardzo boje się samotności braku jego obecności jego zapachu kubka po wypitej porannej kawie...

[ Dodano: 2013-08-28, 08:55 ]
Ja nie mam zamiaru mu niczego ułatwiać mam na myśli decyzje o odejściu

Anonymous - 2013-08-28, 09:05

Nie ułatwiaj mu odejścia, ale nie zatrzymuj na siłę. Chce iść, powiedz mu " idż, tylko pamiętaj, że to Twoja decyzja". I tyle. Pamiętaj czasami samotność może być piękniejsza niż życie w chorym związku.
Anonymous - 2013-08-28, 10:24

[ Dodano: 2013-08-28, 07:43 ]
Ale kobiecie ciężko trzymać się tak poprostu i udawać ze jest ok gdy tak wcale nie jest.8.10 jest ósma rocznica naszego ślubu wtedy zapytam go ponownie trzymajcie za mnie kciuki żebym wytrzymała do tego czasu o nic nie pytać[/quote]

Ja sobie obiecałam że dam czas do końca roku, ale nie wiem czy wytrwam jeszcze wczoraj usłyszałam "nie kocham cię" .To po co ze mną z nami mieszka traktuje dom jak hotel.
Powiedziałam że musi iść się leczyć bo jak tak dalej pójdzie to obudzi się z ręką w nocniku, szkoda mi naszych córeczek, bo nie ma dla nich czasu, odcioł się od wszystkich, od jego rodziny, od naszych wspólnych znajomych, nic go nie interesuje jest obojętny na wszystko.
...........a ja nie mogę już dłużej obchodzić się z nim jak z jajkiem, przecież nie jest pępkiem świata, nie wszystko się kręci wokół niego. Kocham go, ale dzieci kocham także, a przez tą całą sytuację wydaje mi się że je troszkę zaniedbuję, muszę nadrobić stracony czas. Niech się dzieje wola Boga.

Anonymous - 2013-08-28, 11:51

martusia_1970 i weska,
pokochajcie najpierw SIEBIE
bez tego nie bedziecie szczęśliwe i nie będziecie umiały dac szczęścia nikomu innemu, tyle dobra w Was - wystarczy troszkę poszukać i pozwolić mu rozkwitnaxc w pełni
pozdrawiam dzielne dziewczyny !!

Anonymous - 2013-09-01, 13:59

[quote="dorotakm"]Pamiętaj im bardziej będziesz go zatrzymywać, prosiś, pytać, plakać, tym szybciej on zrezygnuje z Was. Nie czyń z męża Boga. Oceń to, co robi. Skoro zabiera na wyjazd weekendowy przyjaciółkę a nie żonę to chyba cos nie tak. Zajmij sie sobą, oddaj swoje cierpienie i troski Bogu. Sama możesz niewiele. Proś Boga o siły, o prawdę, błogosław codziennie Boga w sercu Twojego męża. Módl się do Michała Archanioła. I koniecznie przeczytaj książkę "Miłośc potrzebuje stanowczości".

Moje kochane!
Wy jesteście młode i macie to forum i tylu mądrych ludzi. Gdy moje małżeństwo przeżywało pierwszy kryzys nie mial mi kto doradzać i popełniłam mnóstwo błędów, przy drugim również ,chociaż radziłam sie psychologa; jestem wspóluzależniona. Jak by było malo tego oplotłam swojego męża jak bluszcz a gdy sie zorientowałm i dałam mu wolność to skorzystał z niej tak, że uprawia samowolkę. Patrzyłam na to kilka lat. Przez ten czas udawanego małżeństwa z jego strony i strasznego bólu z mojej, nasi znajomi stwierdzają, że wszystkiemu jestem winna ja, chociaz próbowałam wszystkiego. On przestał korzystac z sakramentów.
Modlił sie ze mną codziennie rano a żył z inną. teraz nie mieszkamy razem, czasem rozmawiamy przez telefon. Codziennie modle sie za niego i go blogoslawię /jak wychodzil do kochanki też go błogoslawiłam- nie widział tego/ teraz uczę sie żyć sama, po swojemu, wcześniejsze moje wysiłki nie dały żadnych rezultatów.
Uczcie się od tych co już przeżyli kryzys ja tez się ucze pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group