Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czy jestem przesadnie zazdrosna?

Anonymous - 2013-08-24, 17:01
Temat postu: Czy jestem przesadnie zazdrosna?
Witam ponownie...
jak wiecie wszyscy jestem w głębokim kryzysie z moim mężem już prawie dwa lata. Ale było też tak dobrze, że już myslałam, że kryzys się skończył. Umieliśmy się oboje dogadac i było między nami wspaniale... nawet myslelismy o drugim dziecku. Ale pojawiła się kolejna koleżanka, która wzbudziła mój wielki niepokój.
Przede wszystkim jestem zazdrośnicą, ale gdyby mój mąż nie dawał mi powodów sądzę, że zaakceptowałabym to, że ma jakieś koleżanki. Ale nie rozumiem, skoro ich intencje są czyste to czemu usuwa smy, kłamie o połączeniach i traktuje mnie jak najgorszą szmatę. Tamta jest wspaniała, jej broni i o nią się troszczy... A przecież to mężatka. Ja jestem ta zła, co ciągle się czepia o nią... Bo się czepiam. Bo nie rozumiem jakim cudem znajduję kobiecą literkę K w jego portfelu, a ona ma imię na K. czemu lata z jej mężem remontowac mieszkanie dla nich, a nasze stoi ugorem. I czemu co najgorsze ostatnio wracał nad ranemw stanie nietrzeźwym przez kilka tygodni i podczas jednej z takich awantur wypomniał mi, że żyga naszym małżeństwem, że jestem jego największym problemem, że mnie nienawidzi... A potem znalazłam jej zdjęcie w portfelu. Niby tłumaczył, że do skanowania mu dała i o tym zapomniał. Na komórkę załozył blokadę pinem. I mało tego ona potrafiła przyjechac do nas sama, jak mnie nie było. A do tego wszystkiego mąż się wypiera, że ich coś łączy. razem pracują, razem jeździ z ich zespołem i pomaga rozstawiac sprzęt. A dziś ona przyjechała po niego i kiedy chciałam wyjasnic obecnośc jej zdjęcia w jego portfelu, to ona chamskim tonem stwierdziła, ze nie będzie ze mną rozmawiac. Potraktowała mnie wrednie, a mój mąż nawet nie zareagował.
Nie wierzę mu ani jej. Juz rozwaliła jeno małżeństwo. Bierze się za kolejne... Z tym meżem co teraz ma ślub kościelny, ale bardzo się kłóca....
czy ja przesadzam? czesto było tak, że sama o nią robiłąm awantury i nawet jak mąz szczerze mówił o niej, to się wściekałam. Ale kompletnie nie rozumiem, czemu ona się nie odsunie od naszego małżeństwa, a mąż nie pokaże mi, że naprawdę mu zależy. Co mam robic? odejśc czy byc i trwac w cieniu ich kłamstw....

Anonymous - 2013-08-24, 21:36

Ja w takim zakłamaniu żyłam półtora roku. Też wydawało mi się, że jestem zazdrośnicą. Mąż zachowywał się identycznie jak Twój, tzn. kasował smsy, połączenia, uwielbiał wieczorne spacery z psem (wcześniej nigdy nie chciał na nie chodzić!), podczas których zawsze miał zajęty telefon jak dzwoniłam. Wypierał się, kłamał w żywe oczy, potrafił klękać i przysięgać ze nie ma nikogo. Ja nie wierzyłam, cały czas czułam podświadomie że mnie oszukuje. Z drugiej strony sama siebie obwiniałam, że może za bardzo sprawdzam, śledzę, ze może przesadzam. Też w nerwach mówił, że mnie nienawidzi a nasze małżeństwo to pomyłka. W końcu posunął się do tego, że stwierdził że mam chorobę psychiczną i wysyłał mnie do psychiatry. A ja już tego nie wytrzymywałam. Miotałam się a on świadomie niszczył mnie psychicznie. W końcu 8 marca postanowił mi zrobić niespodziankę. Tak mi powiedział, gdy wychodziłam rano do pracy. Ta "niespodzianka" to jego nagła wyprowadzka. Szok dla mnie i dla dzieci. Rozpacz. I jego dalsza perfidna gra nami. Powiedział mi podczas rozmowy telefonicznej, że wyjechał do Warszawy do pracy, że musimy od siebie odpocząć. Zapewniał mnie i dzieci , że mieszka tam sam. I tak bawił się nami 3 miesiące. Aż w końcu pojechałam do niego pod zdobyty przypadkiem ( a może nie przypadkiem tylko Ktoś Wielki mi go podsunął)adres. I szok...! Mieszka z kobietą i jej dzieckiem. Przyznał się, ze właśnie przez półtora roku utrzymywał z nią kontakt, a ich miłość dojrzewała.
To co przeżyłam wiem tylko ja. Minęło już pół roku. Dzięki bardzo gorącej modlitwie mojej i wielu osób dziś jestem bardzo silna i już rozumiem, że mój mąż mnie niszczył. Teraz pracuję nad sobą. Zmieniam się i bardzo ufam Bogu. Wiem, ze On na pewno zawsze!!! będzie mi wierny. I dlatego chce mi się żyć i dzięki Niemu odnajduję szczęście każdego dnia.
Tobie też daję jedną podstawową rade: zaufaj Temu komu możesz zaufać bezgranicznie, poproś Boga o poznanie prawdy.
Z Bogiem

Anonymous - 2013-08-25, 18:12

MonikaMaria3 napisał/a:
czy ja przesadzam? czesto było tak, że sama o nią robiłąm awantury i nawet jak mąz szczerze mówił o niej, to się wściekałam. Ale kompletnie nie rozumiem, czemu ona się nie odsunie od naszego małżeństwa, a mąż nie pokaże mi, że naprawdę mu zależy. Co mam robic? odejśc czy byc i trwac w cieniu ich kłamstw....

och
Każda sprzeczka, kłótnia czy awantura z moją żoną tylko mnie utwierdzała w chorym przekonaniu, że mam wredną, upierdliwą, zazdrosną, nietolerancyjną i egoistyczną .... kobietę za żonę.....
I każda była pretekstem, żebym szedł pić i użalać się nad sobą i swoją "niedolą".... sam albo w czyimś towarzystwie.
Każda kolejna awantura coraz bardziej zniechęcała mnie do jakiegokolwiek zaangażowania w małżeństwo i w porozumienie z żoną....
Doszło do tego, że znienawidziłem moją żonę i wręcz nie byłem w stanie z nią rozmawiać. Zacząłem milczeć w domu....
Kiedy ona poszła do Al- Anon i zastosowała coś, co jej tam ... przekazano zmieniło się moje jej odbieranie. Skończyły się preteksty... no dobra- ograniczyły się preteksty do trzaskania drzwiami i wychodzenia na piwo.
... zastanawiało mnie to coraz bardziej i w efekcie doprowadziło, do tego, że postanowiłem przestać pić.... na początku żeby jej pokazać, że potrafię nie pić. Kiedy bez alkoholu wytrzymałem tylko 20 parę dni i zapiłem leki uspokajające znajdując się na detoksie zaczęła się zmieniać moja świadomość.... na początku w zakresie tego, co zmarnowałem w swoim życiu.

Anonymous - 2013-08-25, 18:26

Wiesz co Jedrek straszysz te dziewuchy jak babke pradem,
Też pochodzilem troche do aa, ale właśnie tak fantycznie chore podejście większości tam odstrasza mnie na tyle skutecznie, że wolę teorię 12 kroków przerabiac na Sycharze. Nie każdy i nie wszystcy są tak źli. Wiem że trzeba zmieniać siebie itp. Ale ja jestem realista," znowu w życiu mi nie wyszło" ale to nie taki powód żeby siebie wbrew naturze przerabiać, usprawiedliwiając niewłaściwe kroki innych tym że ja mam się kolejny raz podporzadkować. Czasami niestety jest tak że to ktoś robi niewłaściwie i to ja mam mu powiedzieć -robisz źle, a nie skakac z teoriami że moje wyobrażenie o życiu było inne. Czarne to czarne, białe to białe. Sory tak jest
Pozdrawiam

Anonymous - 2013-08-25, 18:39

Dabo napisał/a:
Ale ja jestem realista," znowu w życiu mi nie wyszło" ale to nie taki powód żeby siebie wbrew naturze przerabiać, usprawiedliwiając niewłaściwe kroki innych tym że ja mam się kolejny raz podporzadkować.

każdy ma swoje zdanie...
Ja od stycznia modlę się zwłaszcza o to:
„Boże....Uwolnij mnie ode mnie samego, abym mógł lepiej spełniać Twoją wolę” (Anonimowi Alkoholicy, str.54)
I uważam, że próby mojego powierzania, chociaż nieudolne, pomagają mi żyć bardziej spokojnie i stabilniej rozwiązywać sprawy do załatwienia w moim życiu....
zasadniczo to ja pierwszy raz w życiu próbuję się tak naprawdę podporządkować :)
Dotąd kombinowałem jak tego nie robić.

[ Dodano: 2013-08-25, 18:43 ]
Cytat:
Wiesz co Jedrek straszysz te dziewuchy jak babke pradem,

nikogo nie zamierzam straszyć. Dzielę się tylko swoim doświadczeniem... z okresu życia do którego nie chcę wrócić :(

Anonymous - 2013-08-25, 19:26

Spoko chłopie ,lubie cię i szanuje, jesteś jak większość fanatyków u mnie na grupie.
Ale nawet im podpowiadam że są ludzie którzy nie odeszli aż tak daleko od Boga czy koscioła ,żeby tak drastycznie i brutalnie wpierać im swoje aktualne fanabelie.
Wyobraż sobie że masa ludzi jak wiesz pogubiła się i zatraciła. Ale są wyjątki, z których jak sam kiedys opowiadałeś drwiłeś, byli, są i pewnie bedą koło kościoła, Boga,.
Ich ty nie nawracałaś, ani oni ciebie- mimo że pewnie był czas kiedy powinni.
Tam była , jest i bedzie masa ludzi, którzy nie przez ciężkie doswiadczenia życiowe, tylko ze zwykłego wychowania religijnego są i będą i oni sie pewnie modlą za takich jak my.

Anonymous - 2013-08-25, 19:37

Dabo napisał/a:

1. Spoko chłopie ,lubie cię i szanuje, jesteś jak większość fanatyków u mnie na grupie.
2. Ale nawet im podpowiadam że są ludzie którzy nie odeszli aż tak daleko od Boga.....


1. fanatyk
a. «osoba żarliwie wyznająca jakąś ideę lub religię, skrajnie nietolerancyjna w stosunku do zwolenników innych poglądów»

b. «o kimś, kto z pasją oddaje się jakiemuś zajęciu lub jest czyimś zagorzałym wielbicielem»
myślę, że nie masz na myśli pierwszego znaczenia (ale mogę się mylić).... a drugie jest bliższe prawdy. Widzę dobre strony w powierzeniu się Bogu i odpuszczeniu wpływania na rzeczy, na które nie mam wpływu. Zwłaszcza z egoistycznego punktu widzenia, że MNIE się żyje lepiej :) A być może dzięki temu, że ja, jako ten zadowolony z życia, będę mniej kłótliwy i drażliwy i uda mi się porozumieć z żoną :)
2. Nie uważam wcale, że wszyscy tak jak ja zaślepili się uciekaniem od życia w alkohol.

Spoko, spoko :)

Anonymous - 2013-08-25, 19:55

Sory ziomek źle się wyraziłem.
Jeżeli obraziłem to przepraszam.
Po prostu nieraz czyjeś nadgorliwe podejście do sprawy odbierane jest nie tak jak by on sam tego oczekiwał. I tu sprawdza się powiedzenie że czsami nadgorliwośc jest gorsza jak faszyzm. To powiedzienie będąc członkiem aa weź głęboko pod ROZSĄDEK. Tak samo tez myślę o wypowiedziach innych osób na forum.: wiara, wiedza i rozsądek. Nieraz mam wrazenie że pcha się ludzi ale i sam popadam w skrajności wiary ,ale i to jest niebezpieczne moim zdaniem. Z krawędzi można łatwo spaść.

Anonymous - 2013-08-25, 20:05

Dabo napisał/a:
To powiedzienie będąc członkiem aa weź głęboko pod ROZSĄDEK

Pisząc:
"Każda sprzeczka, kłótnia czy awantura z moją żoną tylko mnie utwierdzała w chorym przekonaniu, że mam wredną, upierdliwą, zazdrosną, nietolerancyjną i egoistyczną .... kobietę za żonę.....
I każda była pretekstem, żebym szedł pić i użalać się nad sobą i swoją "niedolą".... sam albo w czyimś towarzystwie.
Każda kolejna awantura coraz bardziej zniechęcała mnie do jakiegokolwiek zaangażowania w małżeństwo i w porozumienie z żoną....
Doszło do tego, że znienawidziłem moją żonę i wręcz nie byłem w stanie z nią rozmawiać. Zacząłem milczeć w domu...."
miałem na myśli to, że okres kłótni, złości i awantur przeplatany złośliwościami i udowadnianiem wzajemnym sobie win doprowadził u mnie do rozpadu małżeństwa- zwłaszcza nienawiści i dystansu z mojej strony. W efekcie prawie rok nie mieszkamy razem.
No więc uważam, że to wszystko było bezsensowną stratą energii. I cała moja nadgorliwość wykazania, że winna jest moja żona też była bezsensem, bo pracując na programie 12 kroków doszedłem do tego, że w wielu przypadkach oskarżałem ją o to, co sam praktykowałem....

Anonymous - 2013-08-25, 20:23

MonikaMaria3,
Nie sądzę byś przesadzała z zazdrością w takiej sytuacji. Oczywiście możesz być "przesadnie" zazdosna ale z tego co piszesz wynika, że twoja zazdrośc jest bardzo głęboko uzasadniona.
Ja również przeżyłam podobne zachowania męza, chowanie telefonu, czyszczenie sms, nerwowowośc gdy ktoś (ona) dzwonił, kłamstwa wieczne z kim gdzieś wychodzi, no i gdy na 5 minut nawet wychodził wiecznie zajęty telefon.
Mój mąż ma dość specyficzny charakter, z każdą kobietą się od razu kumplował, wymieniał telefonami, otwarcie flirtował.Jest przystojny, lubiany i nigdy nie miał problemów z zawieraniem "przyjażni" z kobietami. Zawsze też wmawiał mi, że przesadzam, że on nic złego nie robi, po prostu jest towarzyski a to nie jest wada.
Nawet próbował mi wmówić, że mam paranoję gdy ostro reagowałam na zbyt bezczelne zachowania w mojej obecnści.
Po wykryciu pierwszej zdrady gdy wypytałam go o wszystko okazało się, że te kontakty z jego "kumpelkami" wcale nie były takie niewinne. Z niektórymi bardzo ostro flirtował, było też parę zdrad emocjonalnych, kilka otwartych propozycji sexu a największą bombą było odkrycie, że jego najlepsza koleżanka ( znam ją bardzo dobrze) która bywała u nas w domu była nie tylko koleżanką i ostro flirtowali a kiedyś ze sobą sypiali (twierdzi, że przed ślubem ale nie wiem czy w to wierzyć) mi zawsze mówił, że nigdy między nimi nic nie było.

Mój mąż kłamał cały czas, kręcił, wypierał się prosto w oczy, sugerował że wariuję od takiego myślenia. Patrząc na to co piszą forumowiczki, każdy mąż wypiera się w żywe oczy do samego końca (poza mężem Swallow).
Myślę, że powinnaś wyjaśnić wszystkie wątpliwości z mężem a jeśli się nie uda to z nią. Jeśli nie ma w ich znajomości nic złego to chyba nie powinni oboje się tak zachowywać. A kasowanie sms, połączeń, noszenie jej zdjęcia może ( nie musi) oznaczać że łączy ich coś więcej. Najlepiej byłoby to wyjaśnić z obydwojgiem, może jakoś z zaskoczenia nawet. Porozmawiaj też z mężem o tym jak bardzo boli cię ta znajomość i nie chcesz by ją kontynuował. Praca jest pracą ale jakiekolwiek stosunki poza nią bardzo żle na ciebie działają i odbijają się na waszym małżeństwie.
Ja chyba byłam zbyt tolerancyjna i zbyt łatwowierna, gdy zaczynał mówić, że wariuję, że nic się nie dzieje, przysięgał, że to tylko pisanie dla zabicia czasu to dawałam spokój i wierzyłam? że mówi prawdę. To był błąd jak widać ponieważ flirtował dalej, proponiwał koleżankom sex a wreszcie znalazł sobie taką i do pisania i do spędzania czasu i do sexu. Trwało to 1,5 roku przez który cały czas mnie okłamywał.
Moim zdaniem powinnaś reagować póki jeszcze możesz.
Takie relacje z inną osobą niż żona, remontowanie jej domu, ukrywanie połączeń, kasowanie sms, noszenie jej zdjęcia nie są przecież normalne.
Można oczywiście mieć przyjaciół, koleżanki, poświęcać im swój czas ale to powinny być zdrowe relacje, bez ukrywania czegokolwiek i bez kłótni małżeńskich o to.
Jeśli nie ma nic do ukrycia to po co zadawać sobie jakikolwiek trud by coś ukrywać?
A tłumaczenie bo ty jesteś zazdrosna bardzo, bo ty wszaystko wyolbrzymiasz i zawsze sobie coś ubzdurasz ( ja takie słyszałam) sa chyba niewystarczające w tej sytuacji.
Gdybym ja reagowała wcześniej, tłumaczyła mu, że nie powinien tyle czasu poświęcać koleżankom może nie posuwał się coraz dalej i dalej i może nie doszło by do zdrady.

Pozdrawiam

Anonymous - 2013-08-26, 14:50

Magda Kartacz napisał/a:
Takie relacje z inną osobą niż żona, remontowanie jej domu, ukrywanie połączeń, kasowanie sms, noszenie jej zdjęcia nie są przecież normalne.
Można oczywiście mieć przyjaciół, koleżanki, poświęcać im swój czas ale to powinny być zdrowe relacje, bez ukrywania czegokolwiek i bez kłótni małżeńskich o to.

Zgadzam się z Tobą madziu. tak nie powinno byc.
Zdjęcie wytłumaczyła tym, że dała mu do zeskanowania jak jechał na kurs, bo potrzebowała do dokumentów. Potem się nie widzieli i to akurat prawda, bo miała kilka dni wolnego, a Tomek o tym zapomniał. Wie, że potrafię mu sprawdzic portfel, więc nie sądze by był na tyle głupi, by nosic to zdjęcie... Ale zawsze jest jakies ALE i to mnie martwi.
Nie ufam mu i nie wierzę w nic, co mówią oboje. Bo uważam, że prawda jeste taka, szkoro koleżanka jest mniej wazna od małżeństwa, to niech skupi sie na małżeństwie, a ją odstawi w kat. I skoro ona nic do niego nie ma, jak twierdzi, to niech po prostu zrezygnuje z tej znajomosci. Dla mnie to tyle w kwestii koleżanki. obiecałam, że do końca wrzesnia będę starała się skleic to małżeństwo, zrozumiec go i siebie lepiej. Ale bez obecności koleżanki. A jeżeli nic się nie zmieni, złoże pozew o separację. Separację Kościół dopuszcza bo na takich zasadach, jak teraz nie wyobrażam sobie zycia z moim mężem.

Anonymous - 2013-08-26, 15:36

Ja do mojego męża miałam stu procentowe zaufanie i nie byłam zazdrosna bo nie miałam powodów, kochał mnie i szanował.

Ale... jak się zakochał w Pani i od pierwszych dni zaczął się inaczej zachowywać, to pytałam co się dzieje?, odpowiadał tak jak każdy kto ma "koleżankę" na boku ,że to ja mam urojenia

Nakrywany na kłamstwach i oszustwach wypierał się, a potem tłumaczył,że ja niczego nie rozumiem, że to tylko koleżanka do rozmów...

NIE MA PRZYJAŹNI DAMSKO MĘSKIEJ W TAJEMNICY PRZED MĘŻEM CZY ŻONĄ!

Nie dajcie sobie wmówić!
Ja też nie wierzyłam,że mój mąż mógłby mnie zdradzać i co ?
głupia byłam i naiwna.. zdradzał i kłamał mnie w żywe oczy, ale nie wychodziły mu te oszustwa kompletnie.Jego kłamstwa co rusz wychodziły, po wyjściu z domu jego telefon nie miał zasięgu, przekładał kartę, potem miał już drugi telefon i nie musiał przekładać karty.
Co rusz coś wykryłam a jemu się wydawało że fajnie mu to idzie Dzisiaj niejednej bym otworzyła oczy ... tak mężowie oszukują( żony też)
Ale wcześniej czy później to draństwo wychodzi....
Nie da się kłamać w nieskończoność, przychodzi taki moment że ma się wszystko czarno na białym.
Nie wierzę,że krzywdząc żonę i dzieci można być szczęśliwym,niejeden potem żałuje, ale krzywda jest krzywdą i z pozbieraniem się długo schodzi..

Anonymous - 2013-08-26, 19:39

MonikoMario3, doszła do Ciebie wiadomość? Bo widzę, że byłaś zalogowana, a odpowiedź na Twoją wiadomość mam ciągle w folderze "Do wysłania". Pozdrawiam ciepło. :)
Anonymous - 2013-08-26, 20:32

dorotakm napisał/a:
Tobie też daję jedną podstawową rade: zaufaj Temu komu możesz zaufać bezgranicznie, poproś Boga o poznanie prawdy.
Z Bogiem

Próbuję ufac, ale ciężko. I próbuję prosic o pomoc.
Tak, mąż powiedział, że odblokowanie gestem, bo takie sobie założył może mi podac kiedy tylko zechcę. Oczywiście ja stwierdziłąm, że nie potrzebuję, bo też chcę się wyleczyc z manii sprawdzania telefonu.Tłumaczył to tym, że telefon mu się co chwila odblokowywał i włączały się rózne aplikacje... Nie usprawiedliwiam go, fakt był faktem, co chwila miał załączone coś, czego nie chciał.
Czy coś się zmieniło... Na pewno wiem, że kiedy jesteśmy razem koleżanka już nie pisze. Mąż powiedział, że ja jestem dla niego ważniejsza. Ale nie ufam mu i jej ani trochę. Póki co modlę się....I staram się byc stanowcza.
Za swoje zachowanie przeprosił. On zawsze twierdzi, że jemu zalezy i nie chce rozwodu, ale to ja co chwila o tym mówię. A kiedy jest zły nie panuje nad sobą, bo po kilkugodzinnym słuchaniu, że ma romans, to szlag go trafia. Póki co skończyły się powroty nad ranem. I próbuje ze mną rozmawiac o planach, o uczuciach, o pracy.... Ale i tak mu nie ufam.
Wiem, że wielkie wsparcie mam w rodzinie zarówno jego jak i mojej. Nie pochwalają jego zachowania. Tesciowa go ostatnio "ochrzaniła" i to nieźle. Jak gówniarza bo tak się zachowywał.
Nie wiem, jak to dalej się potoczy. Tak bardzo chciałabym, by ta dziewczyna zniknęłą z życia naszego małżeństwa. Byłabym dużo spokojniejsza. A przede wszystkim chciałabym, by mój mąż się nawrócił. I modlę się o to od wielu dni....
Mój mąz nie jest już centrum mojego świata. czasami myslę, że nawet łatwiej byłoby mi samej niż z nim. Ale to mój mąż. I chcę mu byc wierna aż do śmierci. Tylko, że szkoda, że taki tępy
Swallow napisał/a:
MonikoMario3, doszła do Ciebie wiadomość? Bo widzę, że byłaś zalogowana, a odpowiedź na Twoją wiadomość mam ciągle w folderze "Do wysłania". Pozdrawiam ciepło. :)

Nie nie doszła. Czekam z niecierpliwością.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group