Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - moje małżeństwo...

Anonymous - 2013-08-25, 17:53
Temat postu: Re: moje małżeństwo...
jasmina44 napisał/a:

myślałam ze zwariuje.
i wtedy koleżanka powiedziałą mi bym zaczęła odmawiać codziennie różaniec........ robie to od ponad tygodnia i takiego spokoju dawno nei czułam. wreszcie swobodnie oddycham.
......
nie wiem co Bóg dla mnei zamierza. modle sie za niego, za nasze małżeństwo i za siebie.
........
Czy wy tez sie nad tym zastanawialiście? i jak doszliście do odpowiedzi?

wiem ze to rozstanie miało swój głęboki sens, ja mocno oddaliłam sie od kościoła a to mnie znowu zbliżyło do Boga, .........
troche sie w tym gubię ale staram się o tym nie myśleć...

Mam bardzo podobne doświadczenia... i ZWŁASZCZA staram się nie myśleć, bo doszedłem do wniosku po wielu próbach, że nie znajdę wytłumaczenia na wszystkie rzeczy przydarzające się ..... w moim życiu .... a zwłaszcza na ich celowość.
Kiedyś usłyszałem, że "na głowę to jest kapelusz", więc staram się zmieniać siebie... program 12 kroków i przewodnik duchowy pomagają mi poznać siebie i zmieniać siebie. Bo innych ludzi ja nie zmienię. Zwłaszcza mojej żony... próbowałem parę lat :(

Anonymous - 2013-08-25, 18:18

Byłam dzisiaj w Oborach, modliłam się i sluchałam kazania... wąskie drzwi szerokie drzwi... i oczywiscie łatwo byłoby teraz rzucic wsyztsko rozwiezc sie i zwiazac sie z kims innym to sa szerokie drzwi duzo trudniej wierzyc Bogu ze wsyztsko ułoży najlepiej dla nas wszystkich i czekac - to są wąskie drzwi. wybrałam wąskie.
Poczekam.
Jeżeli moj maz złoży pozew to trudno... mam Boga i na pewno zaplanował dla mnie wiele pięknych rzeczy jeszcze... po prostu poczekam i zobacze co sie wydarzy.. ale na spokojnie, oddałam Mu wszelkie moje troski i zmartwienia zrzuciłąm na niego, bo ja nie dałam już rady ich dźwigać dalej... po prostu zostawiłam mu te wszystkie złe uczucia i ide lekko do przodu, staram sie cieszyć życiem. dużo sie modlę i wiem że będzie dobrze, z mężem czy bez niego będzie dobrze.
nie bede czekać z zapartym techem, nie bed wypatrwyać... ide swoją drogą do swojego celu z Bogiem.
czuje ze musze zamknąc w sobie pewien etap. zamknac pewne drzwi.
czasem sie zastanawiam co ja jeszcze czuje do tego człowieka... chyba za mało w tej chwili by za nim biegac i skakać. zreszta po co? nie czuje takiej potrzeby. Nie tęsknie juz... jest mi po ludzku przykro ze to sie tak skończyło, ze on podjął takie a nie inne decyzje, ale to są jego decyzje i musi z nimi żyć. Ja mam swoje decyzje.
Po raz pierwszy chyba jestem gotowa zostawić to za sobą. Nie myślec. nie analizowac. nie zastanawiać sie.
czuje rosnący dystans.

Anonymous - 2013-08-25, 18:25

jasmina44 napisał/a:
Nie tęsknie juz... jest mi po ludzku przykro ze to sie tak skończyło, ze on podjął takie a nie inne decyzje

Ja uważam na dziś nieobecność mojej żony w moim codziennym życiu za szansę dla mnie do "niezakłóconej" ciągłymi sprzeczkami i kłótniami pracy nad sobą...
Uważam, że skończył się u mnie etap, że będę się dawał wciągać, albo będę prowokował kłótnie między nami wyżywając się i oskarżając moją żonę...
A jaki etap się zaczął, to chyba będę wiedział jak się on skończy (ten etap, który teraz trwa :) )

Anonymous - 2013-08-25, 18:44

Poszedłem dziś na miasto, tak się pokrecić, żeby nie siedzieć jak fanatyk przy sycharze, czy z rodzicami. Mnóstwo par, małżeństw z dziecmi, bez dzieci, zaczołem zazdrościć więc myślę wruce i zamknę sie znowu w mojej kajucie samotności.
Widziałem smyków, takich ok 2-3 lat żucali kamienie do fontanny, a obok leżała jakaś zabawka jednego z nich. Podeszło inne dziecko i chciało pobawic się ta zabawką. I wtedy się zaczeły płacze , wyrywanie, szarpanie, oczywiscie mamuski zareagowały :powiedz swojemu żeby oddało zabawkę mojemu; ta druga ze przecież oni i tak się nie bawili , bo żucali kamienie do fontanny.
Tak sobie pomyslałem że też miałem zonę i kiedy gdzieś tam z boku stała to nawet jej nie widziałem. Ona była moja i tyle. A kiedy inny mi zabiera ,to o co ja nie dbałem to nagle draka i oczy bym wydrapał.
My faceci jak dzieci.

Anonymous - 2013-08-25, 18:47

Dabo napisał/a:
A kiedy inny mi zabiera ,to o co ja nie dbałem to nagle draka i oczy bym wydrapał.

że niby "pies ogrodnika" :)

Anonymous - 2013-08-25, 19:11

No gdzieś tak.
A jak wrucisz to ja ci pokarze.
Lepiej niech nie wraca.

Anonymous - 2013-08-25, 19:53

to ja jak patrze na szczęsliwe rodziny to ciesze sie ich szczęsciem, staram sie przynajmniej, wiem jakie to kruche, i mam nadzieje, że beda umieli to zachować przez całe życie, teraz wiem jak łatwo wszystko stracić.
staram sie nie zazdrościć innym bo wtedy raczej nic dobrego mi sie nie przytrafi

Anonymous - 2013-08-25, 21:55

jasmina44 napisał/a:
Byłam dzisiaj w Oborach, modliłam się i sluchałam kazania.


Sycharki też były od piętku do niedzieli w Oborach, mieliśmy na sobie koszulki z napisem "Każde Sakramentalne Małżeństwo jest do uratowania" :mrgreen:

Jasmina - za wąskimi drzwiami czeka coś wspaniałego

:mrgreen:

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-08-26, 07:44

a widziałam was, chciałam nawet podejśc ale jakoś nie miałam smiałości...
Anonymous - 2013-08-26, 10:39

Szkoda , może kolejnym razem
Anonymous - 2013-08-26, 10:42

z pewnością, do Obór zamierzam jezdzic często:)
Anonymous - 2013-08-26, 10:52

Jaśmino, a gdzie masz najbliższe ognisko Sychar ????
Anonymous - 2013-08-26, 10:58

zdaje sie że w Warszawie, mieszkam pod Wawą
Anonymous - 2013-08-26, 13:27

Super pojedz , posłuchaj , zapraszamy też na nasze jesienne rekolekcje.

Namiary masz , nie możesz powiedzieć , że nie wiedziałaś jak ratować sakrament,

Bóg pokazuje Ci drogę-może to właśnie ta. :mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group