Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Nadzieja umiera ostatnia...

Anonymous - 2013-09-27, 17:38

majola napisał/a:
Dziękuję za modlitwę, na pewno się przyda, bo ja sama... no cóż.
Wczoraj skończyłam Pompejańską. Wytrwałam do końca. Ale moja wiara zamiast się pogłębić, to wręcz przeciwnie. Nie chodzi o to, że moja prośba nie została tu i teraz wysłuchana. Po prostu jakoś nic nie czuję. W ostatnim tygodniu Nowenny poczułam po prostu, że nic nie czuję do męża. Postanowiłam zadziałać w kierunku uznania nieważności małżeństwa. Nie chcę być do końca życia sama. Takie są u mnie owoce Nowenny Pompejańskiej. Albo ja nie umiem się modlić. Albo nie do końca wierzę, że ktoś tych modlitw w ogóle słucha. Sama nie wiem. Tak jak już wcześniej pisałam, to było raczej klepanie niż pełna wiary modlitwa. Strasznie mi ta Nowenna "ciążyła", a dokończyłam ją po to, żeby sobie udowodnić że wytrwam. Już w połowie czułam, że to bez sensu, bo modliłam się o powrót męża, a czułam, że nie chcę tego powrotu. ...


Majola ja odmówiłam cztery razy Nowennę.I podobnie jak Ty za pierwszym razem modliłam się o powrót męża...Przy kolejnej już zmieniałam intencje np."o przemianę serca męża i dzieci" aż doszłam do "abym zaakceptowała Boży plan wobec mojej osoby"."Doły" zdarzały się coraz rzadziej i trwały coraz krócej,a straciłam nie tylko męża,ale też i nastoletnie dzieci.Oczywiście mam z nimi kontakt,ale co to znaczy,gdy wcześniej liczyła się tylko rodzina?

Majola,może właśnie dlatego Twoja modlitwa nie została wysłuchana,bo jak sama piszesz nie chcesz powrotu męża?Wiesz kiedyś gdzieś czytałam,że szatan tak bardzo nienawidzi ludzi,którzy odmawiają Nowennę,że nawet zdarzały się sytuacje, gdy kładli cały różaniec wieczorem na szafkę,a rano brali do ręki - porwany.

Anonymous - 2013-10-02, 11:42

Wiem, że pewnie dlatego nie została moja modlitwa wysłuchana. Nie mam nawet żalu czy rozczarowania tym, bo od początku nawet nie wierzyłam, że będzie wysłuchana. Po skończeniu Nowenny przestałam się w ogóle modlić. Nie mam siły się modlić. Wyczerpało mnie to. Nie chce mi się po prostu. Tyle się naczytałam o tym, jak to Nowenna Pompejańska "uzależnia", że jak się raz zacznie to się do niej wraca, a ja w ogóle nie wzięłam od tego czasu do ręki różańca.
Całe moje "dorosłe" życie byłam bardziej wątpiąca niż wierząca czy niewierząca. Więcej od życia dostawałam po głowie niż dobrego. I w czym to ma mi pomóc? To, że będę cierpieć, że będę walczyć itp.? Mój mąż poszedł na łatwiznę i wybrał fajniejsze życie. Czemu ja miałabym się męczyć, być sama "bo przysięga"? Ja też chcę mieć fajne życie, rodzinę, a nie przytulać się do poduszki. Widzę piękny świat dookoła, piękną mamy jesień, słońce za oknem, kolorowe liście. Czemu miałabym się tym cieszyć sama a nie z kimś?
Nie rozumiem, skoro Bóg jest to czemu tylko doświadcza , dobija a tak mało dobrego mi daje? Przynajmniej za mało jak dla mnie. Mnie to nie satysfakcjonuje.

Anonymous - 2013-10-02, 18:26

majola napisał/a:

Nie rozumiem, skoro Bóg jest to czemu tylko doświadcza , dobija a tak mało dobrego mi daje? Przynajmniej za mało jak dla mnie. Mnie to nie satysfakcjonuje.


Wiesz są takie dwa powiedzenia:"Im bardziej kogoś Pan Bóg kocha,tym więcej krzyży na niego zsyła" i drugie:"Pan Bóg nigdy nie daje człowiekowi cięższego krzyża niż jest w stanie udźwignąć".

Majola,piszesz,że wiele zła w życiu doświadczyłaś,czy nie zdarzało ci się pomyśleć,że więcej już nie przeżyjesz?I co?Żyjesz nadal.

To prawda,ze nasi mężowie poszli na łatwiznę,ale czy to znaczy,ze my mamy brać z nich przykład?Jezus pomimo,że był niewinny dał się ukrzyżować,jak najgorszy złoczyńca.Też mógł iść "na łatwiznę",przecież jest Bogiem.
No i jeszcze jedno:nawet Jezus miał malutką chwilkę zwątpienia w Ogrójcu"Ojcze dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie!"Lecz nie to, co Ja chcę,ale to co Ty[ niech się stanie!] Mr 14,36

Anonymous - 2013-10-02, 20:16

Raz w życiu pomyślałam, że czegoś nie zniosę i to była śmierć Taty. Nagła, nieoczekiwana, zawołał dobranoc, poszedł spać, a rano nie wstał. Dziś Jego urodziny. Ponad 2 lata Go nie ma a ja nadal za nim płaczę. Nadal przeraźliwie tęsknię i nie potrafię się z tym pogodzić. Nawet zdrada, odejście męża i rozwód tak nie bolało. Ani w połowie. Może dlatego, że tamten ból umniejszył ten.

Sama niedawno tu napisałam zdanie, które usłyszałam w Kościele „Kogo Bóg miłuje, tego Bóg krzyżuje”. To mnie musi bardzo kochać. Ale to jakaś taka sadystyczna ta miłość.

Kiedyś przeczytałam, że dwie największe traumy w życiu dorosłego człowieka, to śmierć rodziców lub małżonka i rozwód. Ja obie te rzeczy przeżyłam w ciągu 15 miesięcy. Nawet lepiej, bo ślub-śmierć-rozwód.
Tak, nadal żyję. Ale nie czuję się szczęśliwa. Żyję, ale nie tak chciałabym żyć. Żyję, ale jestem wyczerpana. Nie czuję się przez to silniejsza, choć ludziom z zewnątrz tak się wydaje.
Może i użalam się nad sobą. Ale nie mam siły radzić sobie ze wszystkim co mi spada na głowę i jeszcze się uśmiechać.

Anonymous - 2013-10-02, 22:24

Majola,
skąd wiesz, ze Twoja molditwa nie została wysłuchana??????

skonczyłas Nowenne zaledwie kilka dni temu
a co jesli w Twoim małżenstwie jest jakis głębszy problem? który wymaga uzdrowienia?

ufaj

Matka Boża NIKOGO nie zostawia bez pomocy

jesli tak czujesz- spróbuj ruszyc sprawe stwierdzenia nieważnosci

ale nie mów i nigdy nie mysl, ze Bóg nie wysłuchuje twoich modlitw

ja odmówiłam za powrót męża juz ze trzy Nowenny- mąż nie wrócił do tej pory (16 miesiecy juz i doprowadził do rozowdu), ale np w zeszłym tygodniu napisał mi maila z przeprosinami za pewną sprawę. To prawdziwy cud.

Bóg jest Panem czasu- On wybiera porę, i wie najlepiej czego nam potrzeba

teraz cierpisz, ale cierpienie jest wpisane w nasze zycie, nie unikniesz tego, bo nikt alboslutnie nikt nie przechodzi przez to zycie bez cierpienia

jestem pewna, ze wrócisz do modlitwy pompejanskiej, bo ona czyni cuda
teraz jestes zmeczona, ale to minie
ja po pierwszej swojej nowennie miałam przerwe kilka miesiecy, a potem znów zapragnełam ja odmawiac, potem pół roku przerwy
a teraz juz rózaniec jest codzinnie :-)

przez te modlitwe należysz do Maryi, nie bój się
śpij spokojnie- wszytsko bedzie dobrze :-)

Anonymous - 2013-10-03, 08:37

majola napisał/a:
Kiedyś przeczytałam, że dwie największe traumy w życiu dorosłego człowieka, to śmierć rodziców lub małżonka i rozwód.

Tak podobno jest. Jaki więc wniosek? Najgorsze masz już za sobą, teraz może być już tylko lepsze :-)

majola napisał/a:
Tak, nadal żyję. Ale nie czuję się szczęśliwa. Żyję, ale nie tak chciałabym żyć. Żyję, ale jestem wyczerpana. Nie czuję się przez to silniejsza, choć ludziom z zewnątrz tak się wydaje.
Może i użalam się nad sobą. Ale nie mam siły radzić sobie ze wszystkim co mi spada na głowę i jeszcze się uśmiechać.

Nie musisz się uśmiechać na siłę, nie musisz udawać przed nikim, że jest lepiej niż naprawdę jest. Naprawdę nie musisz...
Przyszło do głowy, że skoro tak długo cierpisz i rozpamiętujesz śmierć Taty, chyba nie pogodziłaś się z tym do końca. Tak samo może być w przypadku Twojego małżeństwa.
Jest taka prawidłowość, że każdą żałobę trzeba przeżyć - psycholodzy wymieniają kilka faz, gdzie zakończeniem jest zdrowienie. Trwa to nawet do kilku lat (!). Zdrowienie charakteryzuje się tym, że żal i ból po stracie zaczyna (bardzo powoli) wygasać. Mimo, że zdarzają się "nawroty", jednak ataki rozpaczy są coraz łagodniejsze.
Gdy ma się świadomość tych etapów, można pozwolić sobie na pełne ich przeżycie wiedząc, że właściwie i tak nie ma innego wyjścia. A przy tym nie mieć do siebie pretensji, czy wyrzutów sumienia, że ogarnia mnie rozpacz, że nie daję sobie rady w tym momencie. To po prostu jeden z etapów.
Jest tylko jedno niebezpieczeństwo, czasami ktoś zatrzymuje się na fazie tuż przed "zdrowieniem" i pozostaje w tym stanie, użalając się i rozpaczając bez końca, pogrążając się coraz bardziej w bólu i cierpieniu. To niebezpieczne, wyniszczające i mogące zmienić człowieka w zgorzkniałą, wiecznie cierpiącą osobę.
Dobrze mieć to na uwadze i przyjrzeć się sobie i swoim emocjom...
Czasami warto udać się po pomoc do specjalisty, gdy czujemy że sami już nie dajemy rady, nie widzimy szans na zmianę i poprawę swojego stanu.

Anonymous - 2013-10-09, 16:41

Tak jest, nie pogodziłam się ze stratą Taty. Wiem, że tak musi być i nic nie jestem w stanie już zmienić, ale bardzo mi go brakuje i zawsze tak będzie.
W kwestii mojego małżeństwa to pogodziłam się z tym już całkowicie. Ale nie chcę się pogodzić z tym, że przez to mam być sama do końca życia. W tym momencie to co robi mój mąż kompletnie przestało mnie interesować. Mam tylko żal, bo swoim odejściem pozbawił mnie możliwości usamodzielnienia się, na której tak mi zależało.
Od jakiegoś czasu mam totalnego doła. Wszystko wali mi się na głowę, coraz to nowe problemy i to takie sporego kalibru. Czuję się zupełnie bezwartościowa. Jak nieudacznik. Nie mogę znaleźć pracy, a nawet jak znajdę, to pewnie nie taką żeby było mnie stać na własne mieszkanie. Żebym w końcu mogła uniezależnić się od własnej matki i zacząć żyć swoim życiem. Źle się czuję z 30tką na karku, mieszkając w mieszkaniu mojej mamy, która w ogóle nie traktuje mnie jak dorosłą osobę, nie pozwala żyć po swojemu "bo mieszkam u niej". Kompletnie nie liczy się z tym, że ja mam zupełnie inne podejście do życia. Tego nie da się pogodzić.
NIC mi w życiu nie wychodzi :-(

Anonymous - 2013-10-09, 17:03

majola napisał/a:
Sama niedawno tu napisałam zdanie, które usłyszałam w Kościele „Kogo Bóg miłuje, tego Bóg krzyżuje”. To mnie musi bardzo kochać. Ale to jakaś taka sadystyczna ta miłość.

Podobnie i ja miałam. Nieraz, ze smiechem choc przez łzy peosiłam w modlitwie: " Panie Boże Ty wiem, że mnie kochasz, ale czy mógłbyś już trochę przestac?" :-P

Anonymous - 2013-10-09, 18:12

I co, odpuścił?
Anonymous - 2013-10-09, 18:19

majola napisał/a:
I co, odpuścił?

Chyba raczej nie... Ale było mi coraz łatwiej. Zaczęłam Go prosic o siłę dla mnie, o pozbycie się złych emocji... I jakoś tak jest lepiej, choc długa droga przede mną. Pan Bóg nie odpuszcza tak łatwo. ;-)

Anonymous - 2013-10-09, 19:04

Ja nawet nie wiem o co prosić :-(
Jest mi źle, ciężko, czuję się kompletnie bezradna we wszystkim co mnie spotyka. I przeraźliwie nieszczęśliwa.

[ Dodano: 2013-10-09, 19:15 ]
Ostatnio czuję się najbardziej nieszczęśliwa w swojej bezradności z powodu... kota. A dokładnie kotki. I w tej intencji się modlę.
Przyplątała się wiosną na osiedle cudna, przesłodka kochana kicia. Wygląda to tak, jakby ktoś ją wyrzucił z domu, bo jest oswojona i łasi się do każdego. Kilka osób ją karmiło te kilka miesięcy, wygrzewała się na maskach samochodów itp. i wszystko było fajnie. A teraz robi się zimno i nie potrafię znaleźć dla niej ciepłego domku :-( Może to głupie, ale serce mi pęka i jestem zła i... nawet nie wiem jak to określić. Jak to możliwe, że tak ciężko znaleźć dom dla jednego kotka?
Ja wiem, powiecie może że jestem nienormalna, że tyle dzieci cierpi itp. Ale mi akurat leży na sercu los tej kici. Stąd też mój dół z powodu braku mojej samodzielności, bo gdybym miała taką możliwość, już dawno miałaby ciepły, kochający domek.

[ Dodano: 2013-10-10, 11:39 ]
Dawno nie czułam się tak źle sama ze sobą, ze swoim życiem ;-(
Boże pomóż, bo ja już nie wiem co mam ze sobą zrobić...

Anonymous - 2013-10-10, 12:36

Cytat:
Dawno nie czułam się tak źle sama ze sobą, ze swoim życiem ;-(
Boże pomóż, bo ja już nie wiem co mam ze sobą zrobić...


To chyba taka faza, ja mam to samo... tak było dobrze, czułam się szczęśliwa, silna i nagle się wszystko załamało... końca nie widać.

Anonymous - 2013-10-10, 18:57

No właśnie, u mnie też było lepiej. Może nie czułam się szczęśliwa, ale przez moment trochę silniejsza, zaczęłam myśleć nad tym unieważnieniem i choć odrobinę optymistycznie patrzeć w przyszłość, ale znów zostałam brutalnie sprowadzona do rzeczywistości :(
Mam naprawdę dosyć.
Z ludzkiego punktu widzenia nie mam żadnych perspektyw i jak tu mieć nadzieję, że cokolwiek w moim życiu zmieni się na lepsze? :(

Anonymous - 2013-10-10, 19:13

majola napisał/a:
jak tu mieć nadzieję, że cokolwiek w moim życiu zmieni się na lepsze? :(


o nadziei w pigułce
z naszej broszurze chyba na str 22,
a tu szerzej
http://pierzchalski.eccle...age=01&id=01-01

i audycja o nadziei

http://www.radiomaryja.pl...oty-teologalne/


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group