Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Żona odeszła

Anonymous - 2013-08-13, 16:19

Większość szuka przyczyn w rozpadach małżeństw w czynnikach ludzkich: zdrada, wypalenie, krzywdzenie, alkoholizm, masturbacja, itd. Popieracie to statystykami i doświadczeniami.

A może to szatana sprawka? Co?
U mnie wykorzystał francol czas kiedy mnie nie było, i żonie brakowało tego co opisałem w pierwszym poście, i zaatakował. Przecież on uwielbia rozbijać rodziny. Jako broni użył wady moje, słabości żony i szepce cały czas, co Ona ma robić. Wpakował ją w dom, w którym Boga się lekceważy, otoczył ludźmi, którzy z Boga się śmieją, głównie rozwodnicy i bezbożnicy. Zona ucieka od kościoła, modlitwy itd. Czuję, że Ona się boi Boga (to są moje domysły i obserwacje, nie fakty) wszystko co święte ją parzy, Jej różaniec który dałem jej gdy córka miała operację, prawie rzuciła na drugi dzień we mnie.

Ja mówiłem swojej mamie, że toczę bitwę z demonem o moją rodzinę. Wiem, że nie jestem sam bo Boga mam po swojej stronie, ale nie reaguje jeszcze, póki daje radę sam. Ale czuję obecność Jezusa, i Matki Boskiej, Ona mnie pociesza, On umacnia.
A szatan atakuje. Cios za cios: Sen dobry od Boga kontra sen szatana, dobry nastrój spowodowany czymś pozytywnym, kontra szatana np. sms od żony, że jedzie po meble córki. Tu mam konkretne przypadki, konkretne ataki. Np wiem że 110 km tirem w nocy jedzie się 5 Koronek do Miłosierdzia Bożego i 4 Różańce, ale jak położyłem się spać w domu to tak mnie szatan zaczął męczyć pesymistycznymi snami, że obudziłem się z bólem głowy. Jak zakupiłem Msze za Żonę i drugą za dusze w czyścu dostałem dwa smsy. Pierwszy ze nie przyjedzie po córkę jak planowaliśmy, żebym ja ja przywiózł, a drugi omyłkowo wysłała do mnie o treści: "Ale jest znowu gorąco trzeba wziąć 2 koszulki do renaty. Jakiś pomysł gdzie pojedziemy? Musi być cien :p" . Dwa dni się składałem po tych ciosach.

Jak zdecydowałem, że zakupię 30 mszy nazaretańskich za żonę (coś jak gregorianki, ale za osoby żyjące) i już byłem w Klasztorze, omówić szczegóły, to krótko zaraz dostałem pozew, taki strzał, aby pieniądze zatrzymać na prawnika. Sam pozew to cios poniżej pasa, znowu 2 dni z życia, ale porozmawiałem z kierownikiem duchowym i zaproponował 1 mszę za Żonę, Ja jeszcze zamówiłem 1 za Dusze 11 listopada.

Proszę mamę o pomoc w modlitwie za moją rodzinę, brata prosiłem, ciotki, babcie. Ludzi których spotykam i są wierzący proszę o krótką modlitwę za moją rodzinę. Zadałem sobie post w intencji zony od połowy lipca do końca sierpnia że nie ruszę czekolady :mrgreen: ale przedłużę go do końca roku i dodam wszystkie słodycze w intencji Dusz Czyścowych. Z grzechem nie chodzę dużej niż muszę, nawet co 2 dni klękałem w konfesjonale. Na msze jadę kiedy tylko mogę, do kaplicy, czy nawet pod zamknięty kościół staram się codziennie chociaż na chwilę się przypomnieć, "Jezu jestem", modlitw mówię na ile mam czas, pacierz codziennie, proszę o pomoc i wstawiennictwo błogosławionego Jana Pawła II, różańce i różne koronki kiedy tylko mam chwilę. Mam różaniec na palcu to nawet gdy coś robię się modlę. Staram się uczestniczyć w mszach o uzdrowienie, 15.08 jadę do Częstochowy, 20 sierpnia idzie moja mama w mojej intencji bo ja pracuje na mszę o uzdrowienie z Bashoborą.

Bitwa toczy się o moja rodzinę. Dlatego jeżeli ktoś może poświęcić chwile proszę o modlitwę o uzdrowienie serca mojej żony, będę dłużny.
A ja się nie poddam, bo wierze w Boga. Doświadcza mnie malutkimi sprawami, które w dawnym życiu określił bym jako fuks, ale coś za dużo sytuacji ostatnio, i to sytuacji gdzie w grę wchodziło ludzkie życie, dlatego wiem, że szatan atakuje nie tylko moją żonę, ale również mnie, ale mój Anioł Stróż czuwa, dzięki Mu za to!

Anonymous - 2013-08-13, 16:31

Wspomnę w modlitwie

Pogody Ducha mimo wszystko

Anonymous - 2013-08-19, 14:07

Cytat:
przypadeczkiem zapomniałaś o czymś? ludzi jeszcze silniej wiąże Sakrament......mogą mieć nowych partnerów, a ta niewidzialna więź i tak między nimi jest, jest grzech, jest ciężar konsekwencji, które poniosą, może być rozwód, a ta niteczka zawsze będzie ich wiązać, do śmierci jednego z nich...............Pan Bóg może i nierychliwy.....


To jest patrzenie tylko w kategoriach wiary katolickiej i jej nakazów. I w tych kategoriach tak, masz rację, ale nie każdy definiuje siebie przez pryzmat wiary co pokazuje i to forum. Ten Sakrament jest ważny tylko dla tego, kto dochowuje wierności, a odchodzący partner? Ma to gdzieś. Wątek za wątkiem na tym forum:) Chodzą na pielgrzymki, modlą się, udzielają się w kościele, a zdradzają i odchodzą jak inni. A co będzie po śmierci, kto to wie:) Poza wiarą jest jeszcze normalne, zwykłe życie. Odpowiedzialność i zasady moralne, niezależne od religii. I życie trzeba jakoś przeżyć, szukać swojego szczęścia a nie tkwić biernie, wpatrzonym w tamten świat. Takie są moje poglądy:) A mój partner... niech sobie ułoży życie:) czas leci i coraz mniej mnie obchodzi co robi ten człowiek, taka prawda. I to jest też jakaś informacja dla wszystkich, którzy są teraz w rozpaczy... po jakimś czasie przychodzi obojętność i wraca uśmiech, dobry nastrój i życie znowu wydaje się ciekawe:)

Anonymous - 2013-08-19, 16:27

porzucona_33 napisał/a:
Ten Sakrament jest ważny tylko dla tego, kto dochowuje wierności, a odchodzący partner? Ma to gdzieś.


porzucona_33 napisał/a:
Wątek za wątkiem na tym forum:) Chodzą na pielgrzymki, modlą się, udzielają się w kościele, a zdradzają i odchodzą jak inni.


dopóki będziesz myślała, że wiara to są pielgrzymki, klepanie pacierza i ślub kościelny jako imprezka w białej sukni, to tym dłużej będziesz miała takie poglądy......jeśli ktoś jednego dnia modli się, chodzi na pielgrzymki, a na drugi dzień zdradza, to znaczy, że takie miał pojęcie o wierze i tak był pozbawiony łaski wiary jak ten,kto żyje latami bez ślubu w ogóle i dla którego sakrament się nie liczy.....mówimy o prawdziwej wierze, silnej, niezachwianej i życiu według zasad stworzonych przez Boga......a nie pozorach,żeby ludzie widzieli,że na pielgrzymki latam............tam,gdzie jest kryzys,Boga nie ma i nie było,albo był daleko,mimo pozorów,że się jest wierzącym........ot na przykład Twoje poglądy........niby wierzysz w Boga, wszystko fajnie,w innym wątku piszesz, że Bóg ma być na pierwszym miejscu i co? u Ciebie był,skoro nie miałaś ślubu koscielnego i nie przeszkadzało ci życie bez pełnej mzy świętej, bez eucharystii, bez spowiedzi, bez życia w łasce,przywołując na swiat nieślubne dzieci,które nie wiedzą, na cyzm polega prawdziwe małżeństwo? spoko loko i co? to tak można? na ustach mieć słowa o Bogu, a życiem temu przeczyć?taka wiara jest letnia, to nie ma nic wspólnego z prawdziwym i szczerym przeżywaniem życia według boskich zasad.....to jakaś leniwa hybryda,żeby stworzyć, nawet przed sobą samym,pozory człowieka wierzącego,podczas gdy życiem pokazuje się zupełnie coś innego.....i przykłady z forum,któe tu cytujesz sa właśnie dobrym odzwierciedleniem tej letniości wiary.......nikt, kto n a p r a w d ę wierzy w Boga, w Jego słowo, nie będzie miał dylematów,żona czy kochanka, ślub czy życie na kocią łapę,być wiernym po odejściu męża, czy żyć w wierności,choć samotnie......tam,gdzie są te dylematy, brak silnej wiary, brak łaski wiary i o tę wiarę, o tę łaskę trzeba się modlić........są też dobitne przykłady,gdzie jest Sakrament, a porzucający małżonek wraca do czekającej żony,chociaż po ludzku wydawało się to niemożliwe.......jak się po ludzku patrzy na wszystko,to tak jest.............coraz mniej obchodzi Cię Twój partner?no możliwe......jesteś wolna, nie jesteś związana Sakramentem, nie masz obowiązku czekać.............inni być może chcą i inaczej patrzą na życie......może tak trochę empatii z siebie wyciosasz, zanim zaczniesz "pocieszać" innych, że ich maż na pewno nei wróci, bo Sakrament ma gdzieś?módl się o łaskę wiary dla siebie, od razu inaczej spojrzysz na to wszystko......moim zdaniem choćby dla dzieci warto zmienic swoje życie na gorące, a nie letnie, bylejakie, tymczasowe.......................................pozdrawiam,s.

Anonymous - 2013-08-19, 23:29

Każdy może popełnić błąd. Także ten wierzący. Niestety osobiście znam przypadki, że kobieta przekonana o powołaniu do życia zakonnego, zakochała się, wyszła z zakonu, poślubiła mężczyznę z nim miała dziecko, którego zdradziła z osobą duchowną , z którą to osobą też miała dziecko, a obecnie żyje w związku niesakramentalnym z trzecim facetem.
Jesteśmy tylko ludźmi z wolną wolą daną od Boga i światem pełnym pokus. Trzeba tylko rozpoznać co i kiedy zrobiło się źle, i wrócić na swoje miejsce. Ale bez Boga to nie będzie w pełni możliwe, bo będziemy szukali "ludzkich" usprawiedliwień ludzkich zachowań.
Dlatego zgadzam się, że jedyną droga jest ta do Boga, a jeżeli ktoś wątpi, waha się, nie czuje obecności Boga, to polecam zmienić styl życia i wyruszyć na poszukiwanie :mrgreen:

Polecam posłuchać dr Mieczysława Guzewicza - Jak przebaczyć zdradę
Jeżeli ktoś nie ma możliwości znalezienia w sieci, mogę e-mailem wysłać.

Anonymous - 2013-08-20, 00:21

Porzucona_33 ja myślę, że nie można rozdzielać życia od wiary. Jeśli wierzę to moim życiem kierują przykazania a nie cokolwiek innego. Oczywiście jeśli WIERZĘ w Boga.
,, Poza wiarą jest jeszcze normalne, zwykłe życie"Przecież to życie zwykłe i normalne ma jakiś fundament dla osób wierzących a jest nim wierność Bogu i Jego przykazaniom. Nikt z nas wierzących nie jest święty dlatego Pan Bóg przewidział sakrament pokuty....
Jaki sens ma szukanie pomocy na forum takim jak Sychar jeśli ma się w zanadrzu myślenie o układaniu sobie życia z kimś innym niż mąż...No chyba, że ja Ciebie źle zrozumiałam. Małżeństwo sakramentalne jest jedno na całe życie. Dla mnie to też trudna prawda, bo mój mąż jako ten który odszedł chce zapomnieć o przszłośći i o mnie....Ale ja chcę dochować wierności przysiędze małżeńskiej nawet jeśli będę sama do końca swego życia.

Anonymous - 2013-08-20, 22:47

Kiedyś kolega "Nałóg" przesłał mi na privat fajną opowiastkę, o starym człowieku ze stepu. Nie uważam się na tyle odważny żeby ją powielić, ona wiele mówi o tym gdzie jesteśmy , do czego dążymy, a czego lepiej nie osiągnąć.
Prośba do Naloga napisz to jeszcze raz, na forum- to było dobre.

Anonymous - 2013-08-29, 13:01

Kurcze, szatan-francol miesza dalej w moim małżeństwie. Jest coraz gorzej. Zaczynam przyjmować myśli, że żona nie odeszła, z mojego powodu, z powodu mojego charakteru czy osobowości, wad, niedoskonałości, ale odeszła do innego mężczyzny, który chwilowo okazał to czego u mnie zabrakło. Nie do końca chce mi się w to wierzyć, ale powoli, powoli "otoczenie" wpaja mi taką wizję. Bronię żony bo przecież to "Moje Słońce", może lekko za chmurami, ale ciągle moje :mrgreen:

Ale co tam, nie ma co się poddawać, trzeba walczyć, szatan chce abym odpuścił, a ja mu jeszcze dorzucę, trzeba go tak atakować aby się zmęczył i powiedział: "Niech już wraca do tego uparciucha" . Nawet jak ma kogoś, to też to ma jakiś cel. Na pewno jej nie opuszczę teraz, muszę walczyć mocniej, dlatego do mojej wstrzemięźliwości od czekolady od końca lipca do końca sierpnia w intencji żony, przedłużam do końca roku od 1 września i dorzucam wstrzemięźliwość od wszelkich słodyczy w intencji dusz w czyścu cierpiących, zwłaszcza tych które cierpią z powodu zdrad i odejść.

Mój plan różańcowy-tygodniowy, inne modlitwy a od jutra zaczynam Nowennę Pompejańską w intencji uzdrowienia mojego małżeństwa, akurat skończę część błagalną w przed dzień I sprawy rozwodowej, dodatkowo "pogotowie modlitewne", zawierzenie Św. Rodzinie i prośba o modlitwę moją rodziną i znajomych żyjących i nieżyjących.
Trzeba być twardym, i naciskać, naciskać.

Proszę Was o pomoc i opiekę w modlitwie, o siły, abym dał radę, osiągnąć to co zamierzyłem.

Dzisiaj idę to terapeuty w sprawie uzależnienia od "seksu", kolejny kroczek ku lepszemu JA :-P

Anonymous - 2013-09-06, 18:36

krzysieks7 napisał/a:
Kurcze, szatan-francol miesza dalej w moim małżeństwie. Jest coraz gorzej. Zaczynam przyjmować myśli, że żona nie odeszła, z mojego powodu, z powodu mojego charakteru czy osobowości, wad, niedoskonałości, ale odeszła do innego mężczyzny, który chwilowo okazał to czego u mnie zabrakło. Nie do końca chce mi się w to wierzyć, ale powoli, powoli "otoczenie" wpaja mi taką wizję. Bronię żony bo przecież to "Moje Słońce", może lekko za chmurami, ale ciągle moje :mrgreen:



Witam :-)
Polecono mi to forum całkiem nie dawno, postaram się wypowiedzieć na temat jak mogę i jak ja to widzę.
Krzysiek nawet jeśli odeszła do innego ( czego nie wiemy ) to z jakiegoś powodu odeszła od Ciebie, myślenie "żona nie odeszła, z mojego powodu, z powodu mojego charakteru czy osobowości, wad, niedoskonałości" takie myślenie do niczego nie prowadzi bo jak masz się dla niej zmienić jeśli sam nie widzisz problemu jej odejścia od Ciebie, przemyśl wasz problem jeszcze raz może znajdziesz odpowiedz.

Anonymous - 2013-09-06, 22:50

do mojej wstrzemięźliwości od czekolady od końca lipca do końca sierpnia w intencji żony, przedłużam do końca roku od 1 września i dorzucam wstrzemięźliwość od wszelkich słodyczy w intencji dusz w czyścu cierpiących, zwłaszcza tych które cierpią z powodu zdrad i odejść.

Mój plan różańcowy-tygodniowy, inne modlitwy a od jutra zaczynam Nowennę Pompejańską w intencji uzdrowienia mojego małżeństwa, akurat skończę część błagalną w przed dzień I sprawy rozwodowej, dodatkowo "pogotowie modlitewne", zawierzenie Św. Rodzinie i prośba o modlitwę moją rodziną i znajomych żyjących i nieżyjących.

Ja na początku tez tak mialam, mnóstwo intencji, próśb, swojej modlitwy i wyrzeczeń, ale jak juz tu ktoś wcześniej napisał , nawrócenie i przemiana to ŁAŚKA i - trzeba dać BOGU czas.
Nie mamy na wszystko wpływu, po coś sie to wszystko dzieje; ten czas trzeba wykorzystac równiez albo przede wszystkim dla siebie.
Jeszcze kilka lat wstecz byliśmy z mężem jednością -taką której nam inni "zazdrościli" Ale zmienila się nasza sytuacja diametralnie, potem dużo moich błędów a to co teraz to skutki tych błędów i wyborów mojego męża.
Najgorsze, że on nic złego nie widzi w tym co robi, a to jego myślenie moze zmienic tylko BÓG więc trzeba czekać, modlić sie i czekać ze spokojem, wiarą i zaufaniem

[ Dodano: 2013-09-06, 22:59 ]
przemyśl wasz problem jeszcze raz może znajdziesz odpowiedz.[/quote]

Stefanek!
to nie jest takie proste ani jednoznaczne. Gdyby było proste nie było by nas tutaj tak duzo. O problemach sie rozmawia a nie od nich ucieka; to zupełny brak odpowiedzialnosci.

Anonymous - 2013-09-07, 00:43

Awe,

Tak przemiana to łaska ale czas do jej dokonania potrzebny jest czlowiekowi, nie Bogu. Taka uwaga na marginesie ;-) .

Anonymous - 2013-09-07, 13:45

Tak przemiana to łaska ale czas do jej dokonania potrzebny jest czlowiekowi, nie Bogu.

Zgadzam sie, tak przeciez napisałam.
Moge dodać tylko, że dla każdego ten czas jest inny; ja potrzebowałam go więcej , zresztą trudno wyrokować, tak dużo innych okoliczności miało wpływ na moje/nasze zachowanie że trudno wyrokować.
Najbardziej boli, że on nic nie chciał w tym kierunku zrobić, nic.Oj przepraszam chcial mi kupic samochód, ale ja tego nie chcialam.

[ Dodano: 2013-09-07, 14:05 ]
U mnie wykorzystał francol czas kiedy mnie nie było, Przecież on uwielbia rozbijać rodziny. Jako broni użył wady moje, słabości żony i szepce cały czas, co Ona ma robić. Wpakował ją w dom, w którym Boga się lekceważy, otoczył ludźmi, którzy z Boga się śmieją, głównie rozwodnicy i bezbożnicy. Zona ucieka od kościoła, modlitwy itd. Czuję, że Ona się boi Boga (to są moje domysły i obserwacje, nie fakty) wszystko co święte ją parzy, Jej różaniec który dałem jej gdy córka miała operację, prawie rzuciła na drugi dzień we mnie.

Ta wypowiedź jest mi b bliska, mam podobne wrażenie,że szatan wykorzystal wszystkie moje słabości, ale skoro Bóg do tego dopóścił to znaczy, że taka mu sie nie podobam i dobrze,
chcę sie zmieniać dalej, ale ktoś musi mi pokazać drogę i myslę ,ze dlatego trafiłam na 12 kroków

"Ja mówiłem swojej mamie, że toczę bitwę z demonem o moją rodzinę. "

Ja tez takową prowadziłam ,bardzo długo, najpierw sama a potem bez mojej wiedzy włączyli sie inni.Od 2 lat jest odmawiany codziennie cały różaniec za mojego męża a efektów nie widać.
Podejrzewam że był u wróżki, albo ona u niego i jeszcze takie dziwne temaciki podejrzane z jakimiś dziwnymi organizacjami / może jakaś nowa sekta?/ zresztą ta jego kochanka wygląda chwilami bardzo diabolicznie.

Anonymous - 2013-09-08, 16:56

Czas na pewno odgrywa w odejściach kluczową rolę. Czas i cierpliwość :mrgreen: Teraz dociera do mnie, że żona długo planowała odejście, prawdopodobnie jej zażyłe kontakty z kolegą z pracy trwały dłużej niż myślałem, moja przemiana to też pewnie kilka ciężkich miesięcy jak nie lat, ewentualny jej powrót po pierwsze to też za jakiś czas i raczej będzie to długotrwały proces tak samo jak odejście, może nawet trudniejszy i dłuższy.

Pozostaje tylko czekać, modlić się i zaufać Bogu, ale chyba najtrudniejsze, myślę, że dla wielu jak i dla mnie naprawdę uwierzyć w Niego z całego serca, tak, żeby nie mówić wierzę że On jest, ale WIEM, że On jest.

Myślałem, że już jestem blisko, ale jeszcze trochę brakuję, ale mimo wszystko w porównaniu z moją wiarą 4 miesiące temu, a teraz to mamy przepaść. Świadomość, wiedza, wybaczenie, spokój ducha, radość serca, nowe spojrzenie na wszystko, umiejętność podziału dobra i zła, miłość-o dziwo jeszcze większa do żony,taka inna dojrzała, pełna, nowa! To rzeczy które otrzymałem.

I mimo, że najprawdopodobniej ktoś "puka" moją żonę, moje hormony chcą mnie rozsadzić bo sam walczę ze sobą aby żyć w czystości, samotność wykańcza, jeszcze finanse tez dobijają wszystko, ale PIERWSZY RAZ w ŻYCIU POWIEM, ŻE JESTEM SZCZĘŚLIWY, takiej pogody ducha nie miałem nigdy, jestem w takim stanie, że mógł bym umrzeć, jestem przygotowany na śmierć, tu chyba jest klucz: ŻYJ TAK JAKBY BYŁ TO OSTATNI TWÓJ DZIEŃ!, każdy DZIEŃ TRAKTUJ JAK OSTATNI ;-) ;-)

Anonymous - 2013-09-08, 17:29

krzysieks7 napisał/a:
PIERWSZY RAZ w ŻYCIU POWIEM, ŻE JESTEM SZCZĘŚLIWY, takiej pogody ducha nie miałem nigdy, jestem w takim stanie, że mógł bym umrzeć, jestem przygotowany na śmierć, tu chyba jest klucz: ŻYJ TAK JAKBY BYŁ TO OSTATNI TWÓJ DZIEŃ!, każdy DZIEŃ TRAKTUJ JAK OSTATNI ;-) ;-)


:mrgreen:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group